sobota, 23 grudnia 2017

[Recenzja] Jenn Bennett - Mój Alex


Wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga, chciałabym życzyć wesołych, radosnych świąt w gronie rodziny i przyjaciół! Świetnych prezentów pod choinką (w tym dobrych książek oczywiście), dużo radości, zdrowia i ogólnie, mile spędzonego czasu. Chciałabym, żebyście wszyscy w tym okresie zapomnieli o smutku i cierpieniu, i chociaż ten jeden raz, całkowicie cieszyli się ze świąt. Wiem jak trudne to potrafi być, dlatego jestem sercem z każdym, który w tym okresie czuje się samotnie. Nie jestem pewna, czy uda mi się dodać coś przed nowym rokiem, dlatego od razu również składam wam życzenia na rok 2018. Oby był dla was lepszy od 2017, kochani.

__________________

Tytuł: Mój Alex
Autor: Jenn Bennett
Data wydania: 2017-11-14
Liczba stron: 336
Tytuł w oryginale: Alex, Approximately
Wydawnictwo: Amber

Jenn Bennett jest mi znana z „Miłosnego Graffiti”, które skradło moje serce dawno temu. Jako, że byłam totalnie zauroczona historią Bex i Josha (Świetny romans i bohaterowie, którzy są artystami? Coś idealnego dla mnie), wiedziałam, że czeka mnie kolejna dobra książka z rąk tej autorki. I się nie zawiodłam.

Bailey jest wielką fanką klasycznych filmów i ubierania się jak Lana Turner. Na forum filmowym poznaje Alexa, chłopaka równie zakręconego na punkcie starych hitów filmowych, jak ona sama. Bailey, zauroczona nieznajomym chłopakiem, codziennie wymienia z nim wiadomości. Mieszkają po przeciwnych stronach kontynentu, dopóki Bailey nie wprowadza się do taty – do tego samego miejsca, które zamieszkuje Alex. Bailey, mając wątpliwości, czy aby na pewno może chłopakowi ufać, nie mówi mu, że mieszka w jego rodzinnym mieście i sama najpierw postanawia go wyszukać i sprawdzić. Rozpoczyna pracę w lokalnym muzeum, a jej współpracownikiem zostaje ochroniarz miejsca, arogancki i bezczelny, ale jakże przystojny, Porter Roth. Wszystko się komplikuje, gdy odkrywa jak szybko jej nienawiść przemienia się w coś innego, a Bailey musi podjąć decyzję, czy szukać swoją internetową miłość, czy zawalczyć o chłopaka, który wkurza ją do czerwoności, a jednocześnie sprawia, że miękną jej nogi, a serce bije w szalonym tempie.

Początkowo, biorąc się za książkę, bałam się, że czeka mnie trójkąt miłosny – a to jest coś, czego serdecznie nienawidzę w romansach i co niesamowicie mnie irytuje. Szybko jednak przekonałam się, że nic takiego mnie nie czeka i mogłam odetchnąć z ulgą. Zacznijmy od tego, że od bardzo dawna nie śmiałam się tak, jak podczas czytania tej pozycji. Relacja Portera i Bailey, polegająca na ciągłych przekomarzaniach i kłótniach, doprowadziła mnie do łez (chociaż nie zabrakło też tych nieprzyjemnych sprzeczek, za które miałam ochotę wbić Porterowi kij w oko). Chociaż na początku oboje uważali, że więcej ich różni, niż łączy, okazało się, że mają więcej wspólnego niż mogli sobie wyobrazić. Było też to, że żadne z nich nie mogło zaprzeczyć, iż pociągało ich do siebie coś niesamowicie mocnego.

Bailey, jestem twój. Po prostu czekałem, abyś ty to zrozumiała.
Porter w pierwszym wrażeniu wydaje się być aroganckim, bezczelnym dupkiem, który już od pierwszego spotkania z Bailey wprawia ją w zażenowanie. Okazuje się jednak, że pod tą fasadą kryje się świetny chłopak – lojalny i prawdziwy. Pokochałam jego obydwie odsłony – ten arogancki Porter swoimi tekstami i uwagami rozśmieszał mnie do łez, a ten uroczy, rozczulał i sprawił, że chciałam go ukraść Bailey. Gdzie znaleźć takiego chłopaka? Natomiast Bailey jest osobą, która jest trochę jak ja. W jej przeszłości stało się coś, co sprawiło, że ma kłopoty z zaufaniem. Unika ludzi, stara się nie wyróżniać i woli być sama, niż w towarzystwie. Uwielbiam to, jak przez papier można było wyczuć napięcie, kiedy tych dwoje stawało w tym samym pomieszczeniu. Oboje rzucają w swoją stronę aroganckie komentarze, a jednocześnie nie mogą przestać o sobie myśleć. Kocham to, jak bezwstydny potrafił być Porter, to sprawiało, że książka była jeszcze zabawniejsza. Jenn Bennett odwaliła kawał dobrej roboty tworząc bohaterów. Bailey ma swoje wady, popełnia błędy, ale je naprawia, przeprasza i przez całą książkę pozostaje prawdziwa. Natomiast Porter i jego pewna siebie postawa, zalotność, a jednocześnie oddanie rodzinie oraz to jak mocno stara się o Bailey… nie można go nie pokochać.

- Należysz do tego miejsca razem ze mną.
I w tamtej chwili wierzę, że tak.
Wydaje mi się, że tajemnica, kto jest Alexem została wyjawiona już w opisie książki, ale ja nie chcę wam tego zaspoilerować. Sama przeskoczyłam na koniec historii (głupi nawyk) i dowiedziałam się tego, zanim jeszcze zaczęłam czytać i trochę tego żałuję. Myślę, że warto poprowadzić swoje własne dochodzenie, podczas, gdy Bailey prowadzi swoje, a obiecuję, nie będziecie zawiedzeni.

Może Walt Whitman miał rację. W nas wszystkich są sprzeczności i składamy się z wielu osobowości. Jak możemy zatem określić, kim naprawdę jesteśmy?
Może się wydawać, że skoro to książka dla młodzieży, to nie będzie zbyt ciężkiej tematyki. A jednak autorka pisze o wielu trudnych sprawach, takich jak narkotyki, przemoc, seks i traumatyczne przeżycia. Świetnie daje sobie radę z wprowadzeniem ich w fabułę, nie przytłacza czytelnika, a daje wgląd w historię bohaterów, a nawet tych drugoplanowych. Autorka stworzyła przyjemną historię, z ciemniejszymi fragmentami, które tylko ją urozmaiciły i sprawiły, że stała się jeszcze lepsza.

Przyjemne ciepło spływa mi na pierś. Refleksy wody migają na jego wydatnych kościach policzkowych, kiedy bierze moją twarz w obie ręce i pochyla głowę, żeby mnie pocałować, delikatnie, miękko, jakbym była czymś, co trzeba uszanować.
Ale jest coś, o czym nie wie, coś co szokuje nawet mnie. Ja nie jestem łagodnym duchem strażnika; jestem głodnym rekinem. I boje się, że jego ramiona nie wystarczą. Chcę jego całego.

Książka jest tak wciągająca, że czytałam ją do późna w nocy, a potem dokańczałam ją w szkole, bo chciałam wiedzieć co będzie dalej. Czyta się ją błyskawicznie, a czytelnik cały czas czuje podekscytowanie i zainteresowanie – to ten typ książek, dla których moje książkowe serce żyje. Nie było momentu, w którym czułabym znudzenie, a to duże osiągnięcie. Z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po ten tytuł. Jeśli zastanawiacie się, czy powinniście to przeczytać, to przestańcie. Po prostu to zróbcie, a nie pożałujecie. 


1 komentarz:

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia