wtorek, 20 kwietnia 2021

Kristen Callihan - Ukochany Wróg



On, Macon Saint, jest bogatym, seksownym aktorem, który został gwiazdą dzięki roli w popularnym serialu. Ona, Delilah Baker, jest szefową kuchni świetnie prosperującej firmy cateringowej. Znają się od dzieciństwa i od tamtego czasu łączy ich niechęć, rywalizacja, pogarda i nienawiść - w każdym razie to właśnie czuje Delilah do Macona. A Macon?... Czyżby on miał inne zdanie na temat ich relacji? Może zawsze potajemnie ją podziwiał? Tak czy inaczej, on był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, a ona niepozorną dziewczyną o umyśle ostrym jak brzytwa i jeszcze ostrzejszym języku. Prócz wrogich uczuć w czasach szkolnych łączyło ich jeszcze jedno – jej siostra Samantha, która przez całe liceum była dziewczyną znienawidzonego Sainta. Z chwilą, gdy on zrywa z Sam na balu na zakończenie szkoły, znika z życia sióstr Baker na długie dziesięć lat.

I pojawia się równie nagle, jak zniknął – poszukuje Sam, która podstępem została jego asystentką, ukradła mu cenny zegarek i wyjechała. Po nieudanych poszukiwaniach siostry Delilah postanawia odpracować u Macona pieniądze, które stracił. Czy Macon zgodzi się na jej propozycję naprawienia nie swoich błędów? Czy dziewczyna zdecyduje się na dwuznaczną propozycję zamieszkania w jego rezydencji?

Pokochałam twórczość Kristen Callihan już za sprawą serii "VIP" i od razu wiedziałam, że znalazłam nową ulubioną autorkę. Po przeczytaniu "Ukochanego Wroga" tylko się w tym utwierdziłam. Ta książka składa się z moich dwóch ulubionych tropów - hate-to-love, a na dodatek nasi główni bohaterowie znają się od dzieciństwa. Wciągnęła mnie od pierwszej strony i do samego końca nie mogłam się oderwać, pragnąc tylko więcej i więcej. Callihan z łatwością przychodzi tworzenie historii, które pełne są emocji, a jednocześnie w jakiś sposób podnoszą na duchu. Ta pozycja nie była wyjątkiem i trafia teraz na listę moich ulubionych.

Mogłabym odejść, wrócić do swojego zwykłego życia, odsunąć od siebie Macona i tę przerażającą świadomość, że jestem w niebezpieczeństwie.
Grozi mi, że zakocham się w swoim wrogu.

Delilah i Macon dzieli burzliwa przeszłość. Wychowywali się praktycznie razem, ale dzieliła ich wzajemna niechęć i nienawiść. On był pierwszym chłopakiem jej siostry, Sam, i dręczył ją na każdym kroku, a ona była irytującą przyczepą, która działała mu na nerwy swoją ciekawością i samym byciem. Szala się jednak przebrała, gdy podczas balu maturalnego wszystko się zmieniło. Macon przegiął, ona obrzuciła go kilkoma jadowitymi określeniami, aż w końcu zerwał z jej siostrą i kompletnie zniknął z ich życia. Dziesięć lat później Delilah jest szefową kuchni, a Macon ustawił się jako bogaty, atrakcyjny aktor. Kobieta stara się nie myśleć o swoim dręczycielu z dzieciństwa, a poruszanie jego tematu w jej rodzinie jest praktycznie zakazane. Nie spodziewa się jednak, że pewnego dnia przyjdzie jej odebrać telefon, w którym Macon żąda od jej siostry zwrotu drogocennego zegarka, który mu ukradła, inaczej pójdzie ze sprawą na policję. Ani że to jej przyjdzie się za nią wstawić. Sam zapadła się pod ziemię, a dla dobra rodziny Delilah nie ma wyjścia, jak pójść z Maconem na ugodę, aby odpracować wartość skradzionego zegarka. Chociaż jest to ostatnie, na co ma ochotę, proponuje mu, że na rok zostanie jego osobistą kucharką i asystentką, a on w zamian nie zgłosi sprawy na policję. Nawet jeśli miałoby to oznaczać zamieszkanie pod jednym dachem ze swoim odwiecznym wrogiem.

Może ma rację. Może skończyłoby się katastrofą. Może byśmy żałowali. Ale chyba jej odbiło, jeśli myśli, że odpuszczę bez walki. Ponieważ jedno wiem na pewno: jeśli coś warto mieć, warto też o to walczyć.
Dlatego o nią zawalczę.

Autorka zaczyna tę historię prologiem z młodości głównych bohaterów, która jest tłem dla późniejszych wydarzeń. Poznajemy ich jak mają ledwo naście lat i dowiadujemy się co prowadzi do tego, że relacja między Maconem a Delilah jest tak zawistna. I cóż, bez owijania w bawełnę - nastoletni Macon był okropny i okrutny. Posunął się do wielu strasznych czynów, powiedział wiele przykrych słów i nie dziwię się wcale, że dla Delilah był diabłem wcielonym i powodem dla którego jej niska samoocena jeszcze bardziej podupadła. W ogóle bym się z nim nie polubiła, gdyby nie to, że z każdym kolejnym rozdziałem wychodziło więcej prawd na temat jego przeszłości i zaczęliśmy poznawać jego spojrzenie na sytuację, dzięki czemu łatwiej było mi go zrozumieć. Macon to zdecydowanie bardzo skomplikowana postać, która w młodości przeszła przez wiele i w rezultacie podjęła wiele beznadziejnych decyzji. I przede wszystkim spodobało mi się to, że Callihan nie próbowała wybielić jego błędów i okropnego zachowania, nawet jeśli ten Macon, którego poznajemy później, kompletnie różni się od swojej młodszej wersji. Ludzie się jednak zmieniają i dorastają, a jego szczeniackie zachowanie zostaje mu wybaczone (choć nie zapomniane) z każdą kolejną chwilą, kiedy udowadnia jak wielkie ma serce, jak bardzo zależy mu na Delilah i jak żałuje tego, kim kiedyś był.

- Delilah... - Śmieje się sucho. - Jeśli myślisz, że nie masz nade mną żadnej władzy, to jesteś szalona. Nie widzisz? Jedno twoje słowo rzuca mnie na kolana.
Jakby w drugą stronę działało inaczej. Przecież może rozciąć mnie jak ostrzem, bez żadnego wysiłku.

Głównie dlatego dla Delilah jest to tak trudna sytuacja. Kiedy trafia do jego domu i składa mu propozycję odpracowania zegarka skradzionego przez siostrę, gotowa jest na powtórkę z dzieciństwa i czystą nienawiść. Nie spodziewa się jednak całkiem innego Macona, który jest w trakcie rehabilitacji po okropnym wypadku samochodowym i ukrywa się przed wścibską prasą i ludźmi, którzy najchętniej zarobiliby na jego nieszczęściu. Nadal jest arogancki i dobrze wie co zrobić, aby zajść jej za skórę, ale jego okrutna strona została dawno w przeszłości i przy niej pokazuje, że stał się lepszym człowiekiem. I tak jak podobało mi się to, że autorka nie próbowała usprawiedliwiać jego wcześniejszego zachowania, jeszcze bardziej cieszyło mnie to, że musiał sobie zapracować na zaufanie Delilah i zrozumieć, jak ogromny miał wpływ na jej niską samoocenę. Bez tego ich relacja i miłość wypadłaby bardzo płytko i nieszczerze, a przepracowanie bólu z przeszłości i zaufanie sobie w pełni pozwoliło im na to, aby prawdziwie się przed sobą otworzyć. Łatwo byłoby przekroczyć złą granicę i stworzyć toksyczny związek, dlatego cieszę się, że autorka naprawdę poświęciła czas na to, aby ukazać ich przemianę z młodych, popełniających szczeniackie błędy ludzi, do osób gotowych szczerze przeprosić i wybaczyć błędy, zanim rzucili się w ten związek na głęboką wodę. A ich miłość rozkwitła w naprawdę piękny sposób, subtelnie i głęboko. Strasznie podobał mi się ten dodatek listów, dzięki którym można się było tak wiele dowiedzieć - zarówno o nich, jak i relacji. To one złamały mi serce najmocniej i to przez nie musiałam powstrzymywać łzy.

- Co ty mi robisz? Nie masz pojęcia, prawda? Nie wiesz, jak się przy tobie czuję...
- Wiem. Myślisz, że mam inaczej? Posłuchaj mojego serca. - Kładę jego dłoń między piersiami. - Bije dla ciebie.

Na początku myślałam, że to będzie książka z trójkątem miłosnym, a przyznam się szczerze, przed jej sięgnięciem nawet nie przeczytałam opisu, więc myślałam, że wpakowałam się w bagno. W końcu dziesięć lat wcześniej to siostra Delilah, Sam, była dziewczyną Macona. I byli razem przez całe liceum, jak dwójka diabłów, która chciała uprzykrzyć życie naszej głównej bohaterce. I to ona jest powodem, dla którego w ogóle ponownie się spotykają. Szybko się jednak okazuje, że niewiele w tej relacji było miłości, a więcej innych skomplikowanych rzeczy. Cały ten wątek był bardzo trudny, a jednak pokazał jak bardzo Delilah i Macon się zmienili i dojrzali. Dlatego uspokajam - nie, trójkąt miłosny nie ma tu żadnego miejsca. Jest za to bardzo skomplikowana relacja, dzięki której autorka naprawdę świetnie ukazała dynamikę między Sam, Delilah i Maconem, zarówno z przeszłości, jak i teraźniejszości.

- Uwielbiam cię - kolejny gorący, łapczywy pocałunek. - Uwielbiam cię jak cholera, Delilah Baker. Każdy cholerny kawałek ciebie. - Słowa znaczy pocałunkami. - Wyciągnąłem cię stamtąd, żeby ci to powiedzieć. Bo nie mogłem wytrzymać ani minuty dłużej.
Radość buzuje mi w żyłach. Śmieję się między pocałunkami.

Kristen Callihan pisze z taką lekkością, że przez jej książki się płynie. Po raz kolejny jej historia chwyciła mnie za serce, a bohaterowie nie są płytcy, za to zawsze niejednoznaczni i interesujący, popełniający błędy i posiadający wady, ale nie dający się nie lubić. Uwielbiam to, że "Ukochany Wróg" to było idealne połączenie humoru, docinek ze strony głównych bohaterów, pikanterii, ale także nie zabrakło uczucia i emocji, zupełnie jak w innych jej książkach, które miałam okazję przeczytać. Zdążyłam już trochę pogrzebać i wiem, że Delilah i Macon pojawiają się w innej książce tej autorki, o koleżance z planu Macona, pt. "Make It Sweet", więc mam cichą nadzieję, że doczekamy się polskiego wydania, bo ja już tęsknię za tymi bohaterami. Zresztą bezwstydnie chcę po prostu więcej i więcej, więcej Callihan i jej ciętego humoru, więcej jej historii miłosnych, które zawsze wypełniają mnie niewytłumaczalnym szczęściem. Co więcej mogę powiedzieć? Polecam!

Kristen Callihan to popularna amerykańska pisarka, która zjednała sobie sympatię grona wiernych Czytelników dzięki publikacjom z następujących gatunków literackich: romans, literatura kobieca, literatura obyczajowa, fantastyka oraz literatura erotyczna. Jej zainteresowania są na tyle szerokie, że sięgają od znanych z kinematografii superbohaterów aż po zawiłości ludzkiej psychiki. Znajduje to odzwierciedlenie w jej twórczości. W swoim dorobku posiada takie tytuły jak między innymi: "Niedopasowani", "Fall", "The Hot Shot" oraz "The Game Plan".


Tytuł: Ukochany Wróg
Autor: Kristen Callihan
Tytuł w oryginale: Dear Enemy
Data premiery: 24 marca 2021
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: MUZA
Ocena: 9/10


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia