czwartek, 31 lipca 2025

Tahereh Mafi - Rozbudź mnie



Nic już nigdy nie będzie takie samo.

Losy Punktu Omega pozostają nieznane. Wszyscy, na których Juliete w życiu zależało, mogą być martwi. Wojna może się skończyć, zanim naprawdę się zaczęła.

Juliette jest jedyną osobą, która stoi na przeszkodzie Przywróceniu. Wie, że ta gra skończy się tylko w jeden sposób – ona albo oni. Na planszy musi pozostać wyłącznie zwycięzca.

Ale żeby pokonać Przywrócenie i człowieka, który prawie ją zabił, dziewczyna musi zaufać temu, którego miała nadzieję nigdy nie prosić o pomoc – Warnerowi. W momencie gdy ich ścieżki się łączą i zaczynają działać razem, Juliette odkrywa, że to, co wiedziała o Warnerze, Przywróceniu, a nawet o Adamie, było nieprawdą.


Czy ktoś mi wytłumaczy, co takiego autorka dodała do tej książki, że nagle od historii, którą byłam trochę rozczarowana i zmęczona, przeszliśmy do historii, której oddałam swoje serce, na której prawdziwie dobrze się bawiłam i pragnę więcej? To tak, jakby przy Rozbudź mnie załączył się jakiś pstryczek, autorka naprawdę się przebudziła i w końcu napisała coś, czego od początku pragnęłam, a czego ciągle mi brakowało. Jeszcze czytając Odkryj mnie kompletnie nie spodziewałam się, że naprawdę się w tej historii zakocham. A oto proszę - nastał cud i w końcu zaczynam rozumieć skąd u ludzi tak ogromna miłość do tych postaci i całej serii, nawet pomimo upływu lat. Bo powstało tu coś wartego całej mojej frustracji.

W ostatniej bitwie pod koniec Odkryj mnie poległo wielu żołnierzy i cywili, a Juliette ponownie została pojmana przez Przywrócenie i postrzelona przez Andersona. Ostatnią rzeczą, jaką się spodziewała, to że zaopiekuje się nią Warner, który przecież zbiegł z Punktu Omega. Dziewczyna nieufnie podchodzi do jego pomocy, a jednocześnie jest coraz bardziej zafascynowana chłopakiem, który jest zupełnie inny, niż go oceniła. I zaczyna zdawać sobie sprawę, że być może wcale go już nie nienawidzi. Jednego jest jednak pewna: nie może z nim zostać, nie, kiedy istnieje szansa na to, że jej przyjaciele żyją i nie wiedzą o tym, że ona także przeżyła. Powraca do Punktu Omega, z którego zostały już tylko zgliszcza, z misją: koniec starej Juliette, która wszystkiego się boi. Koniec dziewczyny przerażonej swoimi mocami. Czas na walkę i odzyskanie normalności. W tym celu musi jednak połączyć siły z jedyną osobą, którą wszyscy uważają za wroga...

Mam wrażenie, że w tym tomie w końcu wszystko poszło w tę stronę, w którą powinno iść już od dawna. Fabuła zaczęła się robić dynamiczniejsza, bohaterowie mniej jednowymiarowi. Zaczęłam zauważać dużą zmianę w praktycznie każdym aspekcie tej historii, co sprawiło, że naprawdę świetnie się bawiłam podczas lektury i nie chciałam jej kończyć. A najważniejszym powodem, dlaczego tak się stało, jest przemiana Juliette. Wiem, że na nią narzekałam przez poprzednie dwie części. Wiem, że straciłam już wiarę, że kiedykolwiek ruszy do przodu. A jednak jej dojrzałość, determinacja i siła w tej części budzą we mnie tak wielki szacunek, że chyba muszę w końcu przyznać, że zaczęłam ją prawdziwie darzyć sympatią.

Przez ostatnie dwie części jej życie definiował strach, żal nad własnym losem i samotność. Pod tak wieloma względami Juliette ciągle zamykała się w swojej głowie, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę jej traumatyczne przeżycia z własnymi mocami, nad którymi nie potrafiła zapanować i odseparowaniem jej od całego społeczeństwa w imię ochrony przed nią wszystkich wokół. Bardzo długo jej zajęło przebudzenie się z pewnego stuporu, w którym tkwiła i zauważenie, że jej moce wcale nie muszą być złe - że być może drzemie w niej siła, która może odmienić cały ich świat. Ale kiedy już to się stało, wyłonił się obraz silnej, odważnej osoby, która w końcu stawia kroki do przodu i pragnie zmiany. I jest to niesamowicie satysfakcjonujące.

W jej drodze do akceptacji zaczyna jej towarzyszyć Warner i ich wątek w tym tomie jest zdecydowanie najlepszy (a zaskakująco jest ich jeszcze kilka). Przez tak długi czas pochodziłam do niego z rezerwą, nie do końca wiedząc jak się ustosunkować do rzeczy, których dokonał, że kiedy tutaj w końcu zaczynamy prawdziwie zgłębiać jego tragiczną przeszłość i okoliczności, w jakich dorastał, cała bańka pęka. Pozostaje tylko ból serca dla chłopaka, który nigdy nie zaznał ciepła drugiej osoby, był poniżany i traktowany jak zwierzę, został zmuszony do egzystowania jak robot bez emocji od dziecięcych lat i nigdy nie znał życia ponad to, do którego go zmuszono. Rzeczy, które wyjawiał o sobie, łamały mi serce na miliony kawałeczków. I pozwoliły dostrzec cały skomplikowany obraz jego osoby, która może u podejmuje wątpliwe decyzje, ale stara się jedynie przetrwać.

Ten tom tak świetnie ukazuje różnice między relacją Juliette z Adamem a Warnerem. Adam jest sam w sobie ciężkim przypadkiem, bo jest mu wyraźnie trudno pogodzić się z myślą, że utracił Juliette i to dla kogoś, kto przecież sam prawie go zamordował. I chociaż rozumiem go po części, bo wiem, że wiele przeżył, by z nią być, to przekroczył tak wiele granic, że czasami nie mogłam uwierzyć, że akurat on zaczął zachowywać się w tak okrutny sposób. Adam traktuje Juliette w pewnym sensie jak zranione zwierzątko, które chciał uchronić i schować przed światem. A kiedy mu ucieka, ciężko mu się pogodzić z tym, że nie ma już tej smutnej dziewczyny, która potrzebuje jego wsparcia. Może nie było w tym nic celowo złego, ale dopiero gdy Juliette i Warner się do siebie zbliżają dostrzegamy, jak bardzo ją ta relacja z Adamem ograniczała i utrzymywała w bezpiecznym schronieniu, które ostatecznie by jej tylko bardziej zaszkodziło.

Warner dla odmiany jest dla Juliette pełną motywacją, by w końcu bez strachu i wątpliwości sięgnąć po swoją moc i coś zmienić. Pomaga jej z cierpliwością i delikatnością, której bym się po nim nie spodziewała. A jednocześnie zaczyna chronić swoje serce, które już tyle razy złamała. Na początku trochę się obawiałam, że ich wątek rozwinie się za szybko, ale w przeciwieństwie do tej błyskawicznej relacji Adama i Juliette, tym razem autorka daje Juliette czas, aby pogodzić się z tym, że zależy jej na Warnerze i samej dojść do głębi swoich uczuć, tym razem już nie definiowanych przez okoliczności i strach. I to, w jaki sposób rozwija się ich uczucie, zachwyca delikatnością, prawdziwą przyjaźnią i wrażliwością, jaką sobie ukazują. A najbardziej podoba mi się to, że po tylu razach, kiedy Warner otwierał na Juliette serce, które raz po raz łamała, teraz to ona odkrywa sposoby, aby o nie zadbać. Kompletnie się nie spodziewałam, że tak bardzo ich pokocham.

W tym tomie zachwyciło mnie także to, jak autorka pogłębia różne więzi i przyjaźnie, tworząc coś na wzór posklejanej z różnych ludzi rodziny. Myślę, że ta seria tego bardzo desperacko potrzebowała, tych momentów przyjaznych przekomarzanek, humoru, takiego ciepła niespodziewanego wsparcia ludzi, którzy jeszcze niedawno byli dla siebie obcy - czegoś, co pozwoli zapomnieć o boleśnie przykrym życiu na zewnątrz, które ciągle wisi nad ich losami. Juliette i Kenji stali się moim ulubionym duetem, James jest przekochanym dzieciakiem, który po Kenjim jest chyba moją ulubioną osobą, a wszystko wskazuje także na to, że nieśmiało ich częścią zaczyna się stawać także Warner i tak bardzo nie mogę się doczekać rozwoju tych wszystkich relacji.

Gdybym miała się do czegoś przyczepić, to nadal jestem niestety trochę rozczarowana brakiem głębszego rozwoju tego fikcyjnego świata. Wszystkie fakty, jakich się dowiadujemy na przestrzeni całej tej pierwszej trylogii są bardzo proste i powierzchowne, nie zgłębiają niuansów wojny politycznej, która mogłaby sprawić, że cały ten konflikt, w którym bohaterowie biorą udział będzie miał bardziej emocjonalny wpływ na czytelnika. Nawet sama postać Andersona, ojca Warnera, nie zostaje w pełni wykorzystana, a przecież można było skorzystać bardziej z potencjału, jaki daje jako prawdziwy czarny charakter. Wiem, że to seria YA, a nie żadne high fantasy, ale ciągle czekam na coś więcej. Mogę mieć tylko nadzieję, że na tym skupimy się w drugiej trylogii.

Tymczasem mogę śmiało napisać, że Rozbudź mnie to mój ulubiony tom dotychczas i być może rzeczywiście warto było przetrwać tę wyboistą drogę, jaką z tą serią przeżyłam. I aż dziwi mnie, że autorka początkowo na tym momencie trylogię zakończyła, bo przecież dopiero tutaj rozpoczyna się najlepsza zabawa i jest tak wiele obiecujących wątków, które jeszcze można rozwinąć. Dlatego na pewno niedługo będę kontynuować moją przygodę z Shatter Me i nie mogę się doczekać, aż powrócę do tych postaci. Mogę mieć tylko nadzieję, że się nie zawiodę.


Tahereh Mafi jest autorką powieści dla dzieci i młodzieży. Jej książki sprzedały się w milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na trzydzieści języków. Powieść Mafi Gdyby ocean nosił twoje imię została uznana przez magazyn „Time” za jedną z „najlepszych książek YA wszech czasów”, a wytwórnia Levantine Films wykupiła prawa do jej ekranizacji. Obecnie mieszka w południowej Kalifornii z mężem i córką.


Tytuł: Rozbudź mnie
Autorka: Tahereh Mafi
Seria: Shatter Me. Tom 3
Data premiery: 09.11.2022 (drugie wydanie), 21.05.2014 (pierwsze wydanie)
Liczba stron: 396
Wydawnictwo: We Need Ya
Ocena: 9/10
Czytaj dalej »

piątek, 25 lipca 2025

Tahereh Mafi - Odkryj mnie



Juliette uciekła do Punktu Omega. To miejsce dla osób takich jak ona – ze specjalnymi umiejętnościami. To również siedziba ruchu oporu. Dziewczyna nareszcie uwolniła się z macek Przywrócenia i ich planów wykorzystania jej jako niebezpiecznej broni. Jest wolna tak jak jej miłość do Adama. Juliette nigdy jednak nie ucieknie od swojego śmiercionośnego daru. Ani od Warnera, który pragnie dziewczyny bardziej niż czegokolwiek na świecie.

Nawiedzana przez swoją przeszłość i przerażona tym, co nadchodzi, Juliette wie, że tu i teraz będzie musiała podjąć szereg ważnych decyzji, żeby przetrwać. Dokonać wyborów, które przeważą o czystości serca i zadecydują o życiu jej ukochanego…


Podczas mojej przygody z Shatter Me musiałam oczywiście natrafić na wyboje i pojawiły się one w formie Odkryj mnie. Ah, jak ten tom testował moją cierpliwość. Po skończeniu lektury pierwszej części miałam mieszane uczucia, ale mimo wszystko byłam ciekawa w którym kierunku autorka rozwinie tę historię i czy uda jej się wykorzystać jej potencjał. Przez pierwszą połowę tej części wątpiłam we wszystko i poważnie zastanawiałam się, czy w ogóle powinnam ją kontynuować, bo nic nie szło tak, jak miałam nadzieję. Gdyby nie ostatnie rozdziały, moje ogólne zaintrygowanie fabułą i niektórzy bohaterowie, pewnie bym się poddała. No więc co takiego poszło nie tak, że poczułam się aż tak zmęczona tą częścią?

W Dotknij mnie zostawiliśmy Juliette i Adama po tym, jak uciekli od Warnera i Przywrócenia. Pomieszkując w domu Adama z jego młodszym bratem, niespodziewanie pojawił się w nim Kenji, drugi były żołnierz Warnera, który także zbiegł, podążając za tą dwójką. W poszukiwaniu bezpieczeństwa wszyscy udają się do Punktu Omega - miejsca, w którym - jak się okazuje - mieszka więcej osób takich, jak Juliette. Osób z mocami, osób, którzy w sekrecie tworzą ruch oporu. Juliette po raz pierwszy od dawna jest wolna. Może być z ukochanym Adamem, nie musi się już bać, że zostanie wykorzystana jako broń. A jednak... nie tak wyobrażała sobie wolność. Kiedy zaczyna dostrzegać prawdę na temat swojego życia oraz relacji z Adamem, musi podjąć wiele decyzji, które na zawsze odmienią jej los.

Mam na temat tej książki do powiedzenia tyle, a jednocześnie nic. Bo jeśli miałabym ją opisać jednym zdaniem, napisałabym, że byłam nią zwyczajnie zmęczona. Początek jest strasznie żmudny, nieinteresujący i wręcz przytłaczająco wypchany emocjonalnymi rozterkami Juliette i jej burzliwym romansem z Adamem. Miałam ogromną nadzieję, że to będzie w końcu czas, kiedy autorka zacznie rozwijać jej postać, ten świat, o którym nadal tak niewiele wiemy, a nawet wszystkich tych nowych bohaterów z Punktu Omega, których poznajemy, ale na to niestety trzeba bardzo długo poczekać, co stanowi wyzwanie. Bo niestety czasami miałam wrażenie, że czytam w kółko to samo i stoję w miejscu.

Juliette w tym tomie niesamowicie testowała moją cierpliwość. I o ile w Dotknij mnie byłam wobec niej wyrozumiała, tak tutaj przekraczała już wszystkie granice i przez nią naprawdę nie chciało mi się czasami tej książki czytać. Cieszę się ogromnie, że nie tylko ja to zauważałam i chociażby Kenji chętnie dzielił się z nią swoją frustracją, bo już się zastanawiałam, czy jest coś ze mną nie tak. Ale nie - Juliette przez większość książki ciągle się nad sobą użala, płacze za Adamem i nie wykazuje ani grama chęci zmiany swojej sytuacji. To męczące, zwłaszcza, że jako czytelnik chcemy w końcu ruszyć dalej i złapać się czegoś, co zachęci nas do odkrywania tej postaci. A tak naprawdę do prawie samego końca pozostaje tą samą płaczliwą i bojaźliwą Juliette, którą poznaliśmy wcześniej.

Może trochę przesadzam z moją niechęcią do tej dwójki, bo ta empatyczna i wyrozumiała część mnie rozumie ich zachowanie, ale jako postronna osoba tylko wyczekiwałam momentu, aż w końcu oboje zauważą, że nie są dla siebie tym, czego tak desperacko się chwytają. Co staje się tym bardziej oczywiste z każdym kolejnym rozdziałem, gdy trochę z przymusu zostają rozdzieleni i Juliette w końcu dostaje szansę się rozwinąć, zauważyć świat wokół siebie i ludzi takich jak ona, na których nawet nie zwracała uwagi, bo była tak przejęta Adamem. Z pewnością nie pomaga też fakt, że on nadal pozostaje mało interesującą postacią.

W tym momencie znowu chciałabym zaznaczyć moją miłość do Kenjego, bo to dokładnie taki przyjaciel, jakiego każdy potrzebuje w swoim życiu. Kenji nie owija w bawełnę i zawsze mówi na głos, co myśli. Nawet jeśli są to rzeczy boleśnie prawdziwe, których Juliette nie chce słyszeć, zawsze stawia ją do pionu. Mam wrażenie, że gdyby nie on, o wiele dłużej pogrążałaby się we własnym żalu i stała w miejscu - a on był zapałką, która zapoczątkowała zmianę. Może i długa jeszcze przed nią droga, ale ta Juliette z drugiej połowy książki stała się o wiele przystępniejsza i jestem bardzo ciekawa, dokąd ją ta przygoda zaprowadzi.

Widzimy w tym tomie także pewną zmianę w jej nastawieniu do Warnera, z czym myślę, że utożsamiamy się także my, jako czytelnicy. Bo Warner z jednej strony jest tym potworem, który morduje z zimną krwią, przywodzi Przywróceniu, które wprowadziło chaos, ból i głód na świat... a jednocześnie zdaje się być także chłopakiem siłą przywiązanym do środowiska, w którym został wychowany i do życia, którego nie wybrał. Widzimy zalążki jego wewnętrznej walki z tym, kim powinien być, a tym, kim pragnie być. Autorka wybiera trochę wygodne wyjaśnienia jego zachowań, które mają go trochę uczłowieczyć, ale spełniają one swoje zadanie, bo zaczyna budzić więcej sympatii, niż obrzydzenia czy strachu. I Juliette wyraźnie zaczyna to fascynować, chociaż jest tym jednocześnie przerażona - a to tworzy bardzo obiecujący obraz na kolejne tomy.

Fabularnie, jak już wspomniałam, ten tom pozostawia wiele do życzenia. Nadal brakuje mi lepszego rozwinięcia świata, politycznych elementów i nawet zagłębienia się w różne umiejętności, jakie posiadają bohaterowie. Tak naprawdę autorka znowu ledwo ich dotyka, a skupia się trochę na rzeczach mało istotnych. Rozkręca się dopiero później, a już szczególnie pod koniec książki, gdzie robi się dynamiczniej, mamy więcej zaskakujących zwrotów akcji i wiele obiecujących wątków, które sprawiają, że znowu pragnie się od razu sięgnąć po kolejny tom. Jeśli miałabym jednak jednoznacznie ocenić ten tom, to uważam, że jest niestety słabszy od pierwszego.


Tahereh Mafi jest autorką powieści dla dzieci i młodzieży. Jej książki sprzedały się w milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na trzydzieści języków. Powieść Mafi Gdyby ocean nosił twoje imię została uznana przez magazyn „Time” za jedną z „najlepszych książek YA wszech czasów”, a wytwórnia Levantine Films wykupiła prawa do jej ekranizacji. Obecnie mieszka w południowej Kalifornii z mężem i córką.


Tytuł: Odkryj mnie
Autorka: Tahereh Mafi
Seria: Shatter Me. Tom 2
Data premiery: 09.11.2022 (drugie wydanie), 17.07.2013 (pierwsze wydanie)
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: We Need Ya
Ocena: 4/10

Czytaj dalej »

poniedziałek, 21 lipca 2025

Tahereh Mafi - Dotknij mnie



Juliette nie dotknęła nikogo od 264 dni.

Nikt nie wie, dlaczego jej dotyk jest zabójczy, ale Przywrócenie ma dla niej plan. Pragną ją wykorzystać jako niebezpieczną broń. Dziewczyna nie zamierza jednak oddać się w ich ręce.

Po długim czasie w zamknięciu, spragniona wolności, nareszcie odkrywa swoją siłę i po raz pierwszy zaczyna walczyć o nową przyszłość. Znajduje ukojenie w ramionach chłopaka, którego miała stracić na zawsze.


Po wielu, wielu latach odkładania tej serii w czasie, cichego obserwowania miłości wielu czytelników do jej bohaterów i trochę też zazdroszczenia, że w nastoletnich czasach ominęło mnie tak ikoniczna nastoletnia historia... oto rozpoczęłam swoją przygodę z Shatter Me. Może i zajęło mi to lata, ale cieszę się, że czekałam na odpowiedni moment, bo sięgnęłam po nią, gdy potrzebowałam powrócić do tych starych, dobrych książek YA sprzed lat, które zapewniają czystą rozrywkę bez większych oczekiwań i trafiłam w dziesiątkę. Lektura Dotknij mnie to była przygoda pełna wielu skrajnych emocji, często też negatywnych, ale przygoda, która ma niezastąpiony klimat starych, dobrych, nastoletnich historii, jakich teraz już zwyczajnie nie mamy.

Juliette nie dotykała nikogo od 264 dni. To wtedy została zamknięta w zakładzie, przetrzymywana jako osoba stwarzająca zagrożenie po tym, jak zabiła chłopca. Nikt nie wie, dlaczego jej dotyk zabija. Wszyscy natomiast uważają ją za potwora - w tym także jej rodzina, która z łatwością się jej pozbyła. Zamknięta i samotna odchodzi od zmysłów i zastanawiając się, co ją czeka, kiedy niespodziewanie pewnego dnia w jej celi pojawia się pewien chłopak. Juliette rozpoznaje w nim Adama, chłopaka z jej byłej szkoły, który staje się jej opoką w miejscu, w którym przez tak długi czas miała tylko siebie. A gdy okazuje się, że Adam jest jedyną osobą na świecie, która może jej dotykać, zmienia się wszystko. Niespodziewanie jednak obydwoje trafiają pod skrzydła Warnera, przywódcy sektora 45, który pragnie wykorzystać Juliette jako swoją broń. Juliette i Adam szybko muszą wymyślić, jak wyrwać się z jego rąk, zanim będzie za późno...

Zacznijmy od tego, że sięgając po tę serię w ogólnie nie nastawiałam się na lekturę wyższych lotów, ani też idealną powieść fantasy, która porwie mnie i odmieni moje życie. Wręcz przeciwnie - naszła mnie zwyczajna ochota na bałagan, skomplikowanych i czasami frustrujących bohaterów, przymknęłam nawet oko na trójkąt miłosny i chciałam po prostu znowu poczuć ten klimat dystopijnych historii z wczesnych lat 2010., które podbijały serca wszystkich nastolatek na świecie. I to była najlepsza rzecz, jaką mogłam zrobić, bo nie wymagając od tej książki wiele mogłam odetchnąć i zwyczajnie dać się jej pochłonąć. Czy Dotknij mnie to dobra książka? Cóż, nie oszukujmy się, pod wieloma względami pozostawia wiele do życzenia i potrafi czytelnikowi naprawdę podnieść ciśnienie. Czy jest źródłem świetnej rozrywki i ucieczki od rzeczywistości? Zdecydowanie.

Ogromnym jej plusem jest zdecydowanie to, że ma niezastąpiony klimat i wiele intrygujących wątków, które mają potencjał, jeśli tylko zostaną odpowiednio wykorzystane. Nie wszystkie zostały, wiele mnie zawiodło, ale są też takie, do których autorka z pewnością powróci i rozwinie w następnych tomach, co sprawia, że mimo wszystko chce się w tę serię brnąć dalej. Dystopijny klimat świata, dziwne zdolności Juliette, zbliżająca się wojna cywilna. A wszystko to opisane ciekawym językiem, w którym autorka bardzo często sięga po dziwną, nielogiczną prozę, która tylko intensyfikuje ogólny chaos w głowie Juliette. Nie jestem pewna, czy taki styl mi się podoba, ale mi też nie przeszkadza - jest zdecydowanie inny od wszystkiego, co czytałam.

Nie byłabym jednak sobą, nie zgłębiając w recenzji wszystkich aspektów, na które lubię sobie ponarzekać - począwszy od naszej głównej bohaterki, która zdecydowanie jest rezultatem tamtejszych czasów w literaturze. Juliette ma ledwo siedemnaście lat, ale swoje przeżyła. Porzucona przez rodziców, wyśmiewana przez rówieśników, traktowana jak potwór, przetrzymywana w zakładach, nic więc dziwnego, że robi wrażenie bardzo zlęknionej i smutnej dziewczyny. Wykazywałam się dużą empatią wobec jej sytuacji i reakcji na różne wydarzenia, bo bardzo jej współczułam. Nikomu nie życzyłabym takiego życia, takiej samotności i poczucia, że jest się potworem, który może zniszczyć wszystko.

Juliette jest jednak jednocześnie postacią bardzo naiwną i łatwo ulegającą emocjonalnym zawirowaniom, co jest oczywiście zrozumiałe, ale dla czytelnika może być czasami frustrujące. Nie chcę być osobą, która narzeka, że nastolatka zachowuje się jak nastolatka, tym bardziej, że jest to osoba z tak ogromną traumą, ale autorka naprawdę się nie śpieszy, rozwijając jej postać. Właściwie przez całą książkę niewiele się o niej dowiadujemy, poza zaobserwowaniem, jak desperacko pragnie bliskości, stąd naturalnie tak szybko przywiązuje się do Adama, który jako jedyny budzi w niej spokój i poczucie bezpieczeństwa. Nie dowiadujemy się nic o jej mocach, w pewnym momencie jej traumatyczne doświadczenia zanikają w kolejnych uniesieniach miłosnych i niestety Juliette jako postać zaczyna wypadać bardzo jednowarstwowo.

Autorka nie śpieszy się nie tylko jeśli chodzi o Juliette, ale też jeśli chodzi o resztę postaci. Ta powierzchowność najbardziej rzuca się w postaci Adama i całej jego relacji z Juliette, która pojawia się trochę znikąd, błyskawicznie rozwija w wielką miłość, a czytelnik nie ma nawet czasu poznać tej dwójki głębiej, niż krótkie wspominki o tym, że znali się ze szkoły i zawsze mieli do siebie słabość. Nie będę ukrywać, że jako osoba, która strasznie nie lubi insta love i przesłodzonych relacji, które nie mają solidnych fundamentów, strasznie się męczyłam na ich scenach i trochę je przewijałam. Nie pomaga też to, że Adam jest bardzo płytką, kartonową postacią, która nawet nie wzbudza zainteresowania (a przynajmniej nie u mnie). Właściwie jeśli mam być w zupełności szczera, przez większość czasu strasznie mnie irytował i mam przeczucie, że zależność Juliette od niego na dłuższą metę nie skończy się dobrze.

Za to największą fascynację wzbudził we mnie Warner. Nawet nie dlatego, że go polubiłam, bo myślę, że do tego mi jeszcze daleko i bywały momenty, kiedy prawdziwie budził we mnie niesmak, ale zawsze fascynowali mnie czarni bohaterowie, a trzeba przyznać - Warner potrafi być naprawdę pokręcony. Zabija, dręczy i czerpie z tego przyjemność. Dowodzi Przywróceniu, które niszczy wszystko na swojej drodze i zdaje się nie mieć żadnych skrupułów, o moralności nie wspominając. A jednocześnie w jakiś dziwnie maniakalny sposób okazuje słabość wobec Juliette i jest nią kompletnie zafascynowany, jakby widział w niej cząstkę siebie. To postać, z którą autorką może pójść w tak wiele różnych stron i jestem niesamowicie ciekawa, co jeszcze się o nim dowiem.

I prawie bym zapomniała wspomnieć o mojej ulubionej postaci całej historii, nawet pomimo tego, że pojawił się dopiero pod koniec - o Kenjim! Kenji bez dwóch zdań jest promyczkiem tej serii, który pojawiał się w momentach, gdy przechodziłam największy kryzys i miałam już dość większości postaci. Nie wiemy o nim jeszcze za wiele, ale jest ogromnym powodem, dlaczego pod koniec zapragnęłam czytać tę serię dalej. Jego cięty jęzor, absolutny brak cierpliwości wobec Adama i Juliette, cała ta charyzma sprawiły, że gdy robiło się nudno na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.

Dotknij mnie to początek serii, która zdecydowanie wymaga jeszcze wiele, wiele pracy. A czy Tahereh Mafi wykorzysta jej potencjał, to się dopiero okaże. Są rzeczy, które mnie intrygowały i ciekawiły, bo inaczej bym jej nie czytała, ale pomimo przeczytania prawie czterystu stron nadal niewiele wiem poza tym, że Juliette ma dziwną moc, przez którą dotykiem może zabijać ludzi, światem z jakiegoś powodu rządzi Przywrócenie, a Juliette i Adam mają na swoim punkcie wręcz przesłodzoną obsesję. Jakkolwiek bezsensownie to zabrzmi, świetnie mi się tę książkę czytało (na plus, że leci się przez nią błyskawicznie) i zapewniła mi parę godzin czystej rozrywki i oderwania się od życia, ale nie wiem, do jakiego stopnia mi się podobała. Ciężko mi też ją oceniać po jednym tomie, kiedy tyle jeszcze przede mną. Dlatego na pewno niedługo powrócę z recenzją drugiego tomu, a recenzję tego zakończę słowami: jest potencjał, oby tylko autorka go wykorzystała.


Tahereh Mafi jest autorką powieści dla dzieci i młodzieży. Jej książki sprzedały się w milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na trzydzieści języków. Powieść Mafi Gdyby ocean nosił twoje imię została uznana przez magazyn „Time” za jedną z „najlepszych książek YA wszech czasów”, a wytwórnia Levantine Films wykupiła prawa do jej ekranizacji. Obecnie mieszka w południowej Kalifornii z mężem i córką.


Tytuł: Dotknij mnie
Autorka: Tahereh Mafi
Seria: Shatter Me. Tom 1
Data premiery: 09.11.2022 (drugie wydanie), 25.06.2012 (pierwsze wydanie)
Liczba stron: 444
Wydawnictwo: We Need Ya
Ocena: 5/10
Czytaj dalej »

czwartek, 17 lipca 2025

Elsie Silver - Wild Eyes



Zamieszkanie w miasteczku w górach wydaje się idealną odpowiedzią na życie w kompletnym chaosie. Ale Skylar Stone już pierwszego dnia wpada na najgorętszego ojca singla na świecie. I całe jej plany trafia szlag.

Jako znana piosenkarka country mająca ostatnio bardzo złą prasę, kobieta marzy o odrobinie spokoju. I znajduje go w Rose Hill u boku małego chłopczyka i małej dziewczynki, którzy wdzierają się w jej serce tak samo mocno jak ich tata.

Weston Belmont.

Ten mężczyzna to bezwstydny flirciarz. Jego pewność siebie rozbraja, a w łóżku okazuje się wręcz uzależniający.

Wszystko, co dotyczy Westona, jest dzikie i impulsywne. Skylar za wszelką cenę pragnie odzyskać choć odrobinę kontroli. Musi jednak przyznać przed samą sobą, że jeszcze nigdy nikt nie był dla niej takim wsparciem jak West i nikt nigdy nie sprawił, że czuła się tak kochana.

I kiedy rozum jej podpowiada, że zostanie w małym miasteczku u boku trenera koni to zły pomysł, jej serce upiera się, że znalazła się dokładnie tam, gdzie powinna.

Skylar to gwiazda. Przeszłość celebrytki ją prześladuje i może ją rozdzielić z ukochanym. I kiedy widzi w oczach Westa, że chciałby, aby została z nim na zawsze, przypomina sobie, że nie za każdym razem dostajemy to, czego chcemy.


Mam bardzo różne doświadczenia z twórczością Elsie Silver (niestety niezbyt się polubiłam z Chestnut Springs, chociaż przede mną jeszcze dwa ostatnie tomy), ale jedna jej książka natychmiastowo skradła moje serce i była nią Wild Love. Historia rozpoczyna jej zupełnie nową serię z czarującym klimatem małego miasteczka i wiejskiego, zwyczajnego życia. I oto w końcu udało mi się zabrać za kolejny tom, który był równie przyjemną lekturą, wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy i umilił niejeden wieczór.

Nie ma nic lepszego niż małe miasteczko w górach na rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu i ucieczkę od przeszłości. Właśnie w ten sposób Skylar Stone, słynna piosenkarka country, znajduje drogę do Rose Hill, gdzie postanawia się zaszyć na najbliższe miesiące po tym, jak zdała sobie sprawę, że jej własne życie już dawno przestało należeć do niej i nawet muzyka nie sprawia jej już przyjemności. Z pewnością nie spodziewa się Westona Belmonta, samotnego ojca dwójki przesłodkich dzieci, który jest bezwstydnym flirciarzem i u którego zamieszkuje z braku innych opcji. Nikt nigdy nie sprawił, że czuła się tak bezpiecznie, jak on. Nikt nigdy nie zatroszczył się tak o jej serce. Ale Skylar Stone to marka, a ona przecież nie chce zaprzepaścić wielu lat ciężkiej pracy, zostając na zawsze w miasteczku... tylko co jeśli niespodziewanie właśnie to miejsce okaże się jej pierwszym prawdziwym domem?

Zaczynając lekturę tego tomu byłam bardzo zaskoczona, jak bardzo delikatna i poruszająca jest ta historia, w przeciwieństwie do historii Rosie i Forda z Wild Love, których połączyła tak dzika, pełna emocjonalnych zawirowań i flirciarskich przekomarzań relacja. Już od pierwszych rozdziałów można wyczuć, jak inna jest dynamika pomiędzy Westem, a Skylar - jest słodka, ostrożna, ale także chwytająca za serce, jakby ta dwójka od zawsze miała odnaleźć drogę do siebie w chwili, gdy najbardziej potrzebowali wsparcia, ciepła i spokoju.

Początkowo Skylar robi wrażenie bardzo stereotypowej gwiazdy z dużego miasta, zwłaszcza, że poznajemy ją, gdy próbuje zrobić sobie selfie z niedźwiedziem (tak, dobrze przeczytaliście). W rzeczywistości jednak jest jej do tego daleko, a wszystkie jej czyny są tak skrupulatnie przemyślane i wynikają z wielu lat bycia pod kontrolą innych osób, że im dalej się zagłębiamy w jej historię, tym bardziej jej współczujemy. Elsie wykonała w tej historii naprawdę mistrzowską robotę, ukazując złożoność tej postaci, jej drogę do zaakceptowania, że nie musi dłużej stawiać swojego szczęścia na drugim miejscu i być maszyną do robienia pieniędzy - że być może największe szczęście da jej właśnie to spokojne życie, którego najmniej się spodziewała.

Skylar niesamowicie łatwo wpasowuje się w życie Westa i jego dzieci, jakby była brakującym elementem układanki. A najbardziej cieszy mnie to, że autorka rozwija nie tylko wątek miłosny, ale poświęca także czas na ukazanie relacji Skylar z Emmy i Olliem, bo nie znoszę, kiedy autorzy nie wykorzystują potencjału motywu samotnego rodzicielstwa, a dzieci schodzą na daleki plan. Dzieciaki Westa mają tak wiele charyzmy, jak ich ojciec - Emmy zachwyca swoją odwagą i brakiem filtra, a Ollie porusza swoją delikatnością i powagą, tak różny od swojej młodszej siostry. Widać w nich tak wiele dobra jak w ich ojcu, nic więc dziwnego, że absolutnie pokochałam tę rodzinkę.

A West? Ten facet skradnie serca wszystkich osób, którzy pokochali Isaiaha i Rio z Windy City Liz Tomforde, czy Lucasa z The American Roommate Experiment Eleny Armas. To ten człowiek w grupie, który zawsze wywołuje uśmiech i salwy śmiechu. Ta dusza towarzystwa, do której wszyscy mimowolnie lgną jak ćmy do światła. Ma złote serce, co widać we wszystkim co robi - w tym, jak opiekuje się swoimi dziećmi, jak przygarnia do swojego domu poturbowane konie i obdarza je opieką. I w końcu - jak chroni i dba o serce Skylar. Może i po nieudanym małżeństwie nie spodziewał się, że kiedykolwiek jeszcze spróbuje prawdziwego związku, ale w jego relacji z Skylar wszystko jest prawdziwe, od samego początku.

Ta dwójka przywodzi mi na myśl komfort prawdziwego domu. Początkowo obawiałam się insta love, bo zaskakująco łatwo jest im przyznać się do uczuć do siebie i do tego, że są sobą zainteresowani, ale jest pewien urok w ich otwartości i w tym, że dają sobie wzajemnie czas, by zbudować coś prawdziwego, a jednocześnie rozwijać się także jako oddzielne osoby. To takie uzależniające, czytać o parze, która nie robi podchodów przez całą książkę, ale szczerze czerpie radość i spokój ze swojego towarzystwa. Nic nie poruszyło mnie bardziej, niż obserwowanie, jak West, jego dzieci i to spokojne, sielskie miejsce przywracają spokój i odwagę do życia Skylar po tak długim okresie strachu i niepewności. Jej obecność spala ich wszystkich jak spoiwo, którego brakowało. Ogromnie poruszyło mnie to, jak całą czwórką prawdziwie docenili to, że los postawił ich na swojej drodze.

Moja jedyna krytyka, choć patrząc na całość mało znacząca, tyczy się tego, że nie mogłam zapomnieć o tym, że większość akcji rozwija się na przestrzeni paru tygodni. Nie odczuwa się tego jako fast burn (na szczęście), bo autorka nadała historii naprawdę fajne tempo, ale jednak cały czas miałam z tyłu głowy fakt, że od pierwszego spotkania do pierwszego "kocham cię" minęło tak niewiele czasu - a ja jestem osobą, której ciężko uwierzyć w tak błyskawiczne uczucia. Nie jestem też fanką spicy scen, a tutaj było ich dość dużo. Mam zwyczaj w takich momentach kartkować rozdziały, bo nie chcę utknąć i się nudzić, więc trochę ich pominęłam (a te, które przeczytałam, też niezbyt mi się podobały). To jednak już moje osobiste preferencje, więc możecie się ze mną nie zgodzić.

Jakby przymknąć oko na te niedoskonałości, Wild Eyes to piękna, pełna komfortu i wywołująca prawdziwą radość historia. Nie podbije raczej w moich oczach Wild Love, tylko dlatego, że moim językiem miłości są wzajemne docinki, ale nie mogłabym nie docenić też tej spokojniejszej, delikatniejszej miłości, jaką autorka przedstawia tutaj. Prawdziwie mnie poruszyła, wywołała nawet łzy, ale przede wszystkim szeroki uśmiech. Dla takiej wielbicielki pełnych życia i wielowarstwowych historii to był strzał w dziesiątkę, bo mamy tu nie tylko romans, ale patchworkową rodzinę, nowe i stare przyjaźnie, cudowne miasteczko i potencjał na jeszcze więcej dobrych historii. I Westona Belmonta! Gdybym miała wybierać, tysiąc razy poleciłabym wam tę serię ponad Chestnut Springs. Widać, jak pióro Elsie ewoluowało i nie mogę się już doczekać, aż poznam historię Rhysa i Tabithy w Wild Side.



Elsie Silver jest kanadyjską autorką bestsellerów USA Today. Mieszka na obrzeżach Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej z mężem, synem i trzema psami. Uwielbia gotować i próbować nowych potraw, a także spędzać czas ze swoimi chłopcami. Jest miłośniczką koni i dobrego wina.


Tytuł: Wild Eyes
Autorka: Elsie Silver
Seria: Rose Hill. Tom 2
Wydawnictwo: Niezwykłe
Premiera: 30.04.2025
Liczba stron: 431
Ocena: 8/10
Czytaj dalej »

piątek, 11 lipca 2025

Alex Aster - Lato w wielkim mieście



Nowy Jork jak ze snów…

Dwudziestosiedmioletnia Elle staje przed życiową szansą: ma napisać scenariusz do filmu, którego akcja rozgrywa się w Nowym Jorku.

Jedyny problem? Nienawidzi tego miasta. Od miesięcy cierpi na niemoc twórczą, a pod koniec lata musi oddać tekst.

Do tego okazuje się, że jej nowym sąsiadem jest ktoś, kogo zna z przeszłości i nie darzy sympatią. Parker Warren, pewien bogaty kawaler, to obiekt westchnień wielu samotnych kobiet.

On potrzebuje kobiety, która stanie przy jego boku i będzie wizytówką jego życiowej stabilizacji. Ona potrzebuje dostać się do kilku miejsc w Nowym Jorku, do których wstęp ma on.

Chyba więc nie mają wyjścia i muszą się przeprosić. Przynajmniej na to jedno lato w wielkim mieście.


Wiecie, ile czasu zajęło mi przeczytanie tej książki? Miesiąc. Nawet nie dlatego, że jest zła - zwyczajnie mnie znudziła i nie chciało mi się jej kończyć, więc musiałam zrobić sobie w połowie przerwę i dopiero po czasie po niej wróciłam. Do tej pory nie wiem, co mnie nawiedziło, bo nie zmieniłam zdania i nadal uważam, że ja i Alex Aster nie mamy po prostu po drodze. To już druga szansa, jaką jej daję (moje pierwsze spotkanie z jej twórczością to było Lightlark, jej romantasy) i tak samo słabo wykorzystana. Aż trudno się nie zastanowić, skąd bierze się fenomen związany z jej książkami i taka popularność?

Elle i Parker kilka lat temu spędzili ze sobą raptem pięć minut, ale Elle o nim nie zapomniała nawet mimo upływu lat. I to wcale nie w pozytywnym znaczeniu - nienawiść do tego, co sobą zaprezentował i jak ją potraktował, motywowała ją przez lata. To tylko bogaty facet, który zachował się, jakby za sprawą pieniędzy mógł zdobyć wszystko, nawet ją, ale ją to ubodło. Do tego stopnia, że spędziła ten czas rozwijając się jako pisarka i sprzedając najlepsze scenariusze, aby udowodnić sobie, że nie potrzebuje nikogo, by odnieść sukces. Nikt tak naprawdę nie wie, że to ona napisała najbardziej znane filmy. Dlatego kiedy wraca do Nowego Jorku na lato, aby znaleźć inspirację na kolejny scenariusz, planuje zaszyć się w swojej ulubionej kawiarni i wychodzić tylko w razie potrzeby. Los płata jej największego figla, gdy okazuje się, że jej nowym sąsiadem jest... Parker. Spotkanie z nim kończy się całonocnym pisaniem, którego tak desperacko potrzebowała i Sarah zaczyna się zastanawiać, czy nie powinna wykorzystać wszystkich tych negatywnych emocji, jakie Parker w niej wywołuje, aby zwalczyć swój zastój pisarski. Niechętnie idzie z nim na układ: przez lato ona pomoże mu poprzez udawanie jego partnerki dla mediów, a on odwiedzi z nią wszystkie jej miejsca z listy inspiracji do filmu. Jedno lato. Nic więcej. Tyle powinno wystarczyć, by obydwoje dostali to, na czym im zależy... dopóki przestaje wystarczać.

Lato w wielkim mieście to debiut Alex Aster w romansowym gatunku, ale niestety utwierdził mnie w przekonaniu, że ani w fantasy, ani w romansach nie jest mi po drodze z jej stylem pisania. Jak na tak popularną autorkę spodziewałam się czegoś więcej, niż chaotycznie rozpisanej akcji, powtarzających się i nudnych wątków i niestety poziomu trochę z wattpadowych historii, gdzie absurd goni za absurdem. Nie jest to najtragiczniejsza książka, jaką czytałam i może podchodzę do niej trochę zbyt surowo, ale jestem już trochę zmęczona przeciętnymi historiami, które są wychwalane pod niebiosa, a nie oferują wcale za wiele.

Zacznijmy od tego, że nasi główni bohaterowie tej historii, Elle i Parker, są napisani bardzo leniwie, jakby autorka bardzo mocno próbowała się wbić w sprawdzone schematy, które od lat się sprzedają, ale nie potrafiła zaoferować nic więcej. Elle czytało się mi wręcz trochę tak, jakby Alex Aster próbowała przemycić w jej historii elementy jej własnej historii związanej z jej pojawieniem się na rynku, co nie jest może niczym złym, ale rzuca się w oczy. To postać bardzo uczulona na punkcie pieniędzy i tego, że wszystkim wokół pragnie udowodnić, że za swój sukces odpowiada ona sama, nikt więcej. Potrafię to zrozumieć, sama taka jestem w pewnych aspektach, ale w pewnym momencie jej zachowanie podpadało już pod czysty egoizm i przesadę, a to odpychanie każdego, kto chociażby próbował się do niej zbliżyć, zaczęło mnie męczyć.

Parker nie jest zresztą lepszy, jedynie trochę bardziej płytki. Gdy go poznajemy, robi wrażenie faceta z pieniędzmi, który zachowuje się, jakby dzięki nim wszystko było mu wolno i szczerze mówiąc, niewiele się to zmienia w trakcie. Tylko że autorka bardzo mocno stara się to przykryć pod maską romantyzmu, co - moim skromnym zdaniem - nie wychodzi. Dawno nie czytałam o bohaterze, którzy tak bardzo nie słucha, co się do niego mówi. Nie rozumiem, jakim cudem między nim a Elle pojawiła się jakakolwiek więź, bo dawno nie czytałam o tak różnych osobach z tak różnymi podejściami. Musiała chyba zadziać się tu jakaś magia, bo inaczej nie potrafię tej miłości wytłumaczyć - a z pewnością nie widzę w niej przyszłości.

Zacznijmy od mojego ulubionego elementu tej historii: ilości absurdalnych wielkich gestów, jakich dokonuje Parker, by zrobić wrażenie na Elle. Na Elle, która - jak przypominam - nie mogłaby być bardziej szczera na temat tego, że większe wrażenie robi na niej to, co ktoś robi ze swoimi pieniędzmi, niż, że je ma. Której bardzo zależy na odniesieniu sukcesu ciężką pracą, a nie wykupieniem go sobie. I powtarza mu to w koło Macieju, zresztą jest to główny powód ich ciągłych kłótni (do których zaraz przejdę), a on co robi? Zalewa ją prezentami. Ciągle robi coś wielkiego, co ma ją udobruchać, a ma odwrotny efekt. Kupuje jej kawiarnię, bo mają jej ulubione babeczki, drogą biżuterię, która w ogóle nie jest w jej stylu. Parker nie jest złą postacią i może bym go nawet polubiła, ale rany, dawno nie czytałam o tak niezorientowanej osobie. Jeśli miało to być romantyczne, to chyba autorka minęła się z celem, bo żaden z tych gestów nie był romantyczny.

No i teraz przejdę do drugiego ulubionego elementu: tego, że Elle i Parker są mistrzami dramatyzmu i robienia problemu z niczego. Czytając o niektórych ich zachowaniach miałam wrażenie, że głowa mi już płonie, bo zdecydowanie nie było tu większej logiki. Jeśli nie macie cierpliwości do braku komunikacji i podchodzenia do problemów z rozsądkiem, to unikajcie tej książki jak ognia. Bo ja czasami czułam się, jakbym trafiła do piekła, gdzie wszystko można było rozwiązać jedną rozmową, a zamiast tego musieliśmy w kółko czytać o tym samym. Podobały mi się jedynie te momenty, kiedy razem odwiedzają różne miejsca w Nowym Jorku, bo chociaż wtedy mamy chociaż namiastkę poczucia, że próbują się trochę lepiej poznać - plus zawsze doceniam fajne tło do akcji. Gdyby nie to, nie chciałoby mi się do tej książki wracać (a i tak nie do końca wiem, czemu to zrobiłam).

Ciężko się nie zastanowić nad powodem takiej popularności Alex Aster, kiedy poziom jej sławy nie dotrzymuje poziomowi jej twórczości. Czasami naprawdę miałam wrażenie, że lepsze historie czytałam w czasach fanfików, bo przynajmniej wtedy wiedziałam, że czytam amatorską powieść, a nie książkę autorki, która już ma zapewnioną jej ekranizację. Enemies to lovers mamy tu żadne, chyba że liczyć absurdalną niechęć Elle do Parkera, która szybko jej przechodzi, bohaterowie ani trochę się nie rozwijają, a zresztą są bardzo płytcy i nie mają za wiele do zaoferowania, a cała historia wręcz męczy. Może się czepiam, może to nie jest książka w moim guście, ale mogłabym polecić dziesięć innych komedii romantycznych na jej miejsce i gwarantuję wam, że bawilibyście się na nich lepiej. Niestety fajny potencjał tej historii w ogóle nie został tu wykorzystany.


Alex Aster - obsypana nagrodami młoda pisarka. Napisała serie Emblem Island, Lightlark i powieści graficzne. Ukończyła anglistykę na UPenn. Tworzy też filmiki wideo osiągające ponad 100 milionów wyświetleń. O Alex Aster głośno jest w mediach różnego rodzaju: NBC News, Bustle, Teen Vogue, Glamour, Shondaland czy Good Morning America. Prowadzi bardzo popularnego TikToka.


Tytuł: Lato w wielkim mieście
Tytuł w oryginale: Summer in the City
Autorka: Alex Aster
Data premiery: 02.07.2025r.
Wydawnictwo: You&YA
Liczba stron: 352
Ocena: 5/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem You&YA:


Czytaj dalej »

niedziela, 6 lipca 2025

Catherine Walsh - Na jedną noc



On zwykle nie sypia z nikim godzinę po poznaniu.
Ona – tak.

Sarah Anderson ma dwadzieścia osiem lat, mieszka w Nowym Jorku, ostatnio w pracy ominął ją duży awans i ma wrażenie, że stoi w miejscu (a może nawet się cofa). Na szczęście wkrótce będzie mogła zapomnieć o kłopotach zawodowych i nieudanym życiu miłosnym, bo zbliża się ślub jej najlepszej przyjaciółki. I to nie byle jaki ślub – tylko irlandzki! Żegnaj, Nowy Jorku, witajcie, zielone wzgórza, mężczyźni o zniewalających akcentach i iskrzących się oczach. Ten ślub ma być idealny, a ona jako pierwsza druhna tego dopilnuje.

Kiedy poznaje brata pana młodego, Declana Murphy’ego, nie może uwierzyć, że los może być aż tak przewrotny. To jej ostatni facet na jedną noc, którego miała już NIGDY więcej nie zobaczyć, a tym bardziej nie być z nim swatana.

Declana ta sytuacja bawi i nie zamierza niczego jej ułatwiać, a Sarah za wszelką cenę stara się utrzymać ich sekret w tajemnicy. Kobieta musi zrobić wszystko, by przetrwać ten weekend bez kolejnych katastrof. Tylko czy to na pewno możliwe, gdy Declan najwyraźniej wcale nie chce zapomnieć tej jednej nocy?


Gdy w zeszłą zimę słuchałam świątecznych książek Catherine Walsh, od razu polubiłam się z jej lekkim i bardzo przyjemnym w odbiorze stylu pisania. Jak przy dobrej komedii romantycznej - pośmiałam się, trochę poprzewracałam oczami, ale co najważniejsze, dobrze się bawiłam. Z tego powodu od razu zapragnęłam przeczytać jej bardziej wakacyjną powieść Na jedną noc, która była także jej debiutancką książką. Miałam nadzieję na dużo Irlandzkiego klimatu, jeszcze więcej weselnego chaosu i słodką historię miłosną. Dostałam trochę typowych dla rom-comów zawirowań emocjonalnych, ale jeśli chodzi o resztę... niestety trochę się zawiodłam.

Sarah Anderson ma wprawę w jednonocnych przygodach, które nigdy nie prowadzą do niczego więcej - czyli dokładnie tak, jak lubi. Declan Murphy natomiast nie. Kiedy lądują ze sobą w łóżku, Sarah nie spodziewa się, że Declan będzie miał ochotę na coś więcej i że będzie musiała wywalić go za drzwi. Ani że parę dni później spotkają się ponownie w Irlandii na weselu jej najlepszej przyjaciółki... ponieważ jest bratem pana młodego. Miała go już nigdy więcej nie zobaczyć, a on zdaje się być wszędzie. Jest zdeterminowana sprawić, by był to najlepszy ślub na świecie, ale jego obecność nie pomaga. Szczególnie, że budzi w niej zainteresowanie, które nie jest mile widziane. Wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, gdy wszyscy wokół dowiadują się o ich jednorazowej przygodzie i zaczynają ich swatać. Powrót do Nowego Jorku powinien już na zawsze rozdzielić ich ścieżki, ale z jakiegoś powodu Sarah nie może przestać o nim myśleć. Czy kobieta tak uczulona na trwałe związki w końcu otworzy na kogoś swoje serce?

Sięgnęłam po tę książkę dla autorki, ale też dlatego, że opis obiecuje historię zlokalizowaną w Irlandii, rozwijającą się wokół wesela, z całym tym chaosem wpadnięcia ponownie na faceta, który miał być tylko przygodą na jedną noc. I jeśli z tego powodu też was ta książka zaciekawiła, to was rozczaruję - wesele w Irlandii to tak naprawdę akcja na tylko kilka rozdziałów. Większość tej książki nie ma tak naprawdę nic z tym wątkiem wspólnego, bo zdecydowana część kręci się wokół tego, co dzieje się już w czasie, gdy powracamy z bohaterami do Nowego Jorku, co jest dla mnie dużym rozczarowaniem i pierwszym dużym minusem.

Drugą i największą wadą... są bohaterowie. Napisać, że Sarah jest trudną postacią, to niedopowiedzenie roku. Po części jest to zrozumiałe, jej brak zaufania do facetów i niechęć do otworzenia się na Declana wynikają przede wszystkim z tego, że już nie raz została mocno sparzona i nie chce pakować się w kolejny związek, który tylko skończył by się znowu łzami. Problem zaczyna się wtedy, gdy przez ponad trzysta stron nie widać z jej strony żadnej chęci do zmiany i emocjonalnej dojrzałości. Wręcz przeciwnie - przez całą książkę czytamy o tym, jak Sarah miota się między pragnieniem Declana, a wodzeniem go za nos. Podejmuje masę frustrujących decyzji, z czego dla mnie czara goryczy przelewa się w momencie, gdy pojawia się pewien wątek z kolegą z pracy, który wkurzył mnie chyba bardziej, niż samego Declana. Pod koniec książki moja cierpliwość do niej była już na wyczerpaniu i szczerze mówiąc, nawet mi już na niej nie zależało.

Natomiast Declan to ciekawy przypadek, bo mam wrażenie, że poza jakimiś tam błahostkami i powierzchownymi faktami z jego życia, kompletnie go nie poznałam. Nie wiem, skąd ta jego wielka fascynacja Sarah, nie rozumiem wielu jego zachowań i decyzji. Był zdecydowanie o wiele sympatyczniejszy od Sarah, ale może to wynikać z tego, że był tak naprawdę nieinwazyjną, poboczną postacią. W ogóle nie miałam poczucia, że ma być jej głównym obiektem miłosnym. A taką wisienką na torcie były ostatnie rozdziały, które wprowadziły zupełnie niepotrzebne zamieszanie i przez które Declan trochę stracił w moich oczach. Ta historia wiele by zyskała, gdyby autorka postanowiła napisać kilka rozdziałów także z jego perspektywy. Może wtedy lepiej zrozumiałabym jego postać.

Declan i Sarah mają co prawda swoje urocze momenty i czasami fajnie się o nich czytało, ale to ciągłe przyciąganie i odpychanie z dużą dawką kolejnych dram i dramek mnie po prostu wykończyły. Książkę czyta się szybko i nawet przyjemnie, ale potrafi być bardzo frustrująca, a momentami wręcz nieznośna. Gdyby nie to, że bywa błyskotliwa i zabawna (plus jest to romans closed door, więc dla takich czytelniczej, jak ja, które nie przepadają za pikantnymi romansami jest to duża zaleta), nie wiem, czy bym ją skończyła. Oczywiście to nie oznacza, że książka jest zła, bo wedle gustu z pewnością znajdą się osoby, które będą się na niej świetnie bawić. W mój jednak nie do końca trafiła i raczej nie zapadnie mi w pamięci.


Catherine Walsh urodziła się i wychowała w Irlandii. Studiowała literaturę, a jedyną nagrodę, jaką kiedykolwiek otrzymała za pisanie, zdobyła w szkole podstawowej (ale nadal jest z niej dumna). Przez kilka lat mieszkała w Londynie, gdzie pracowała dla wydawnictw i organizacji non profit. Obecnie mieszka w Dublinie pomiędzy górami i morzem. Kiedy nie pisze, stara się nie zabić swoich roślin doniczkowych.


Tytuł: Na jedną noc
Autorka: Catherine Walsh
Tytuł w oryginale: One Night Only
Data premiery: 18.06.2024
Liczba stron: 424
Wydawnictwo: Papierowe Serca
Ocena: 5/10

Czytaj dalej »

piątek, 4 lipca 2025

Podsumowanie książkowe czerwca


Idąc za moim dziwnym tegorocznym schematem, po rewelacyjnym maju nadszedł rozczarowujący czerwiec. Co prawda był to dla mnie prywatnie mocno intensywny okres, ale też niestety nie udało mi się trafić na wciągające książki, a podchodziłam do kilku, które ostatecznie porzucałam. Perełką zdecydowanie okazało się być Jesteś moim jutrem. Zostawiam wam krótkie recenzje:

WISTERIA - 4


W poprzednich dwóch tomach tej trylogii czegoś mi brakowało, a w tej całkowicie się zakochałam. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, bo na początku miałam swoje zastrzeżenia wobec Arisa, ale w końcu zaczęłam go bardziej rozumieć i jego historia chwyciła mnie za serce. Los i Blythe mieli od pierwszej chwili ciekawą dynamikę, która przez całą historię popychała fabułę do przodu. Fabularnie może autorka nie oferuje niczego wielce odkrywczego, ale całość tworzy wciągający klimat, który chwyta za serce, a nawet wywołuje łzy.



JESTEŚ MOIM JUTREM - 5


Najlepszą książką czerwca zdecydowanie było Jesteś moim jutrem. To tak ciepła, komfortowa historia, że nie chciałam jej kończyć. Bohaterowie muszą się zmierzyć z nieoczekiwaną sytuacją, która na zawsze odmieni ich życia, ale przy tym stają się dla siebie prawdziwym oparciem. Chemia między Win i Bo i lekkość w każdej ich rozmowie, nawet na najbardziej błahe tematy, to był mój ulubiony element tej historii. Ich zdrowa komunikacja była tak przyjemnym zaskoczeniem. To jedna z najlepszych książek tego roku!



NA JEDNĄ NOC - 3


Zimowe książki autorki tak mnie zauroczyły, że jak tylko zobaczyłam tę pozycję w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Niestety obawiam się, że kompletnie nie trafiła w mój gust. Bohaterowie są jej najsłabszą częścią, a ja jestem czytelniczką, która bez dobrze napisanych bohaterów niestety nie będę się dobrze na książce bawić. Sarah mnie frustrowała do czerwoności, a Declan... cóż, był. Niewiele się o nim dowiedziałam. Bohaterowie może i mieli chemię, a styl autorki jest bardzo przyjemny, ale ich niezdecydowanie i brak komunikacji są męczące. Ja się bardzo rozczarowałam.       



LATO W WIELKIM MIEŚCIE - 2,5



Przeczytanie tej książki zajęło mi miesiąc czasu. Co prawda z przerwami, ale zdecydowanie miałam wrażenie, jakby książka się nigdy nie kończyła. Moje drugie podejście do Alex Aster było niestety również niezbyt udane. Oczekiwałam fajnej komedii romantycznej, dostałam historię pełną absurdu, schematów i żartów, które nie trafiają. Parker i Elle nie mają chemii, ich dialogi czyta się jak teksty na Wattpadzie, a w połowie ich ciągłe przyciąganie i odpychanie zaczyna męczyć i nudzić. Podobał mi się jedynie koncept odwiedzania różnych miejsc w Nowym Jorku. Niestety poza tym nie polecam.
Czytaj dalej »

wtorek, 1 lipca 2025

Zapowiedzi premier książkowych lipca


Mamy w końcu wakacje i początek lata, możecie uwierzyć? Bo ja nie, czas mija mi tak szybko, że nie nadążam z większością rzeczy - w tym za premierami. A w lipcu znowu zostaniemy rozpieszczeni całą masą wakacyjnych i okołowakacyjnych premier! W tym książkami od Carley Fortune, K. Bromberg, Elsie Silver i wielu innych. Skusicie się na któreś z poniższych książek?

Jennifer L. Armentrout - Wizje ciała i krwi

Premiera: 09.07.2025

Niezbędny przewodnik i niezastąpiona skarbnica wiedzy dla miłośników bestsellerowych serii wydawniczych Z KRWI I POPIOŁU i Z CIAŁA I OGNIA.

Zarówno ci, którzy od samego początku śledzą losy bohaterów obu cykli, jak i ci, którzy dopiero co się z nimi zetknęli, znajdą tu informacje, ciekawostki i anegdoty, które wzbogacą ich wiedzę o literackim świecie stworzonym przez Jennifer L. Armentrout. Publikowane po raz pierwszy opowieści i historie pozwolą czytelnikom wrócić do wydarzeń, które ich zafascynowały i do bohaterów, których pokochali, nierzadko ukazując ich w zaskakująco odmiennym świetle. Ta książka jest jak tajemnicza, wypełniona niespodziankami szkatuła z niezliczoną liczbą przegródek, szuflad i skrytek; każda budzi ciekawość, w każdej czekają zdumiewające skarby, do każdej chce się potem nie raz wracać. Wspaniała oprawa graficzna ukazuje artystyczną wizję świata powołanego do życia przez autorkę, czyniąc lekturę niezapomnianym przeżyciem.



Carissa Broadbent - Słowik i serce z kamienia

Premiera: 30.07.2025

W zejściu do podziemi oblubienica słońca musi wybrać między światłem swojego odkupienia… a mroczną miłością, która przeciwstawia się samym bogom.

Mische straciła wszystko, gdy została zmuszona do Przemiany w wampira – dom, człowieczeństwo i, co najgorsze, miłość boga słońca, któremu poświęciła swoje życie. Teraz, gdy zostaje skazana na śmierć za zamordowanie księcia wampirów, który ją przemienił, odkupienie wydaje się niemożliwe.

Ale kiedy na ratunek przychodzi jej Asar, książę-bękart Domu Cienia z przeszłością równie przerażającą, jak jego blizny, Mische musi wziąć udział w misji gorszej niż egzekucja: podróży do podziemi, mającej na celu wskrzeszenie samego boga śmierci.

Kara Mische może być kluczem do jej odkupienia. Podczas sekretnego spotkania bóg słońca nakazuje jej pomóc Asarowi w jego misji tylko po to, by mogła go zdradzić… i zabić samego boga śmierci, którego pomoże wskrzesić.

Mische i Asar muszą przemierzyć zdradliwą ścieżkę do podziemi, stawiając czoła próbom, bestiom i mściwym duchom z przeszłości. Jednak najniebezpieczniejsze są kuszące wołanie ciemności i rodząca się między Mische a Asarem więź, która grozi wywołaniem gniewu bogów.

Gdy zdrada majaczy na horyzoncie, podziemia się zamykają, a bogowie stają się coraz bardziej rozsierdzeni. Mische będzie zmuszona wybrać między odkupieniem słońca a potępieniem ciemności.


Bal Khabra - Spiral

Premiera: 17.07.2025


Gdy uczucia wirują, trudno utrzymać równowagę

Elias Westbrook to zawodnik NHL, który częściej niż bramki zalicza nagłówki plotkarskich gazet. Każde zdjęcie z kobietą to nowa fala plotek i hejtu, a przez brak sukcesów na lodowisku kibice zaczynają wątpić, czy w ogóle zasługuje na miejsce w drużynie. Presja rośnie, a Elias coraz bardziej ugina się pod ciężarem oczekiwań.

Sage Beaumont jest utalentowaną baletnicą i marzy o roli w „Jeziorze łabędzim”. Ale talent to za mało w świecie, w którym liczą się lajki. Bez popularności w mediach społecznościowych jej szanse topnieją szybciej niż lód pod łyżwami.

Kiedy ich światy się zderzają, rodzi się plan. Udawany związek ma uratować ich kariery: Elias odzyska kontrolę nad swoją reputacją, a Sage zdobędzie rozgłos, by spełnić swoje marzenie. Wszystko wydaje się idealne… dopóki uczucia na pokaz nie stają się prawdziwe.


Carley Fortune - Tamto złote lato

Premiera: 30.07.2025

„Nad jeziorem dzieją się dobre rzeczy” – lubi powtarzać Nan.

To właśnie tam, w małym domku nad wodą, Alice i jej babcia spędziły niezapomniane lato. Dziewczyna miała siedemnaście lat, gdy uchwyciła w kadrze trzech roześmianych nastolatków w żółtej motorówce. Wciąż pamięta tamten dzień, choć wtedy jeszcze nie wiedziała, że to jedno zdjęcie na zawsze odmieni jej życie.

Dziś Alice chowa się za obiektywem, to inni mają błyszczeć. Ale ostatnio coraz częściej czuje, że potrzebuje odmiany. Kiedy po niefortunnym upadku Nan wymaga opieki, Alice wraca do Barry’s Bay, by w tym magicznym miejscu spędzić z babcią jeszcze jedno lato.
Nie spodziewa się jednak, że spokój jeziora zmąci znany jej dźwięk. Żółta motorówka wraca, a za jej sterem siedzi Charlie Florek – ten sam chłopak, którego sfotografowała przed laty. Teraz jest mężczyzną – pewnym siebie, czarującym i niebezpiecznie bliskim.

Pod gwiaździstym niebem i wśród ciepłych fal wspomnień Alice jest szczęśliwa. Ale zaczyna się martwić o swoje serce.

Zawsze widziała ludzi takimi, jacy są – dlatego jest tak dobra w tym, co robi. Ale nigdy nie spotkała kogoś, kto patrzy i widzi tylko ją.


Katie Holt - Nie moja bajka

Premiera: 16.07.2025

Dwoje autorów. Jeden romans. I milion powodów, by się w sobie zakochać.

Rosie marzy o tym, żeby pisać romanse. Przenosi się do Nowego Jorku i zaczyna uczęszczać na zajęcia z kreatywnego pisania. Spotyka tam swojego największego wroga, Aidena Huntingtona. Kiedyś platonicznie się w nim durzyła, a teraz on okazuje się okropnym gburem i niestety… utalentowanym autorem literatury pięknej, który nie ma najmniejszej ochoty zawracać sobie głowy ani uprawianym przez Rosie gatunkiem, ani nią samą.

Rosie i Aiden nie ustają w słownych przepychankach, aż w końcu ich wykładowczyni ma tego dosyć. Pozwala im zostać na kursie pod jednym warunkiem: razem napiszą powieść, która połączy oba gatunki literackie.

Czy podczas wspólnej pracy uświadomią sobie swoje prawdziwe uczucia? Czy duch rywalizacji nie stanie im na drodze? Czy tych dwoje ma jakiekolwiek szanse na szczęśliwe zakończenie?


Brynne Weaver - Scythe & Sparrow

Premiera: 30.07.2025

Doktor Fionn Kane ma nadzieję wyleczyć złamane serce w małym miasteczku w Nebrasce, daleko od swojej niedoszłej narzeczonej i zaprzepaszczonej kariery chirurga. Nie chce mieć nic wspólnego z całym tym cyrkiem, który zostawił za sobą. Liczy się tylko ciężka praca i absolutny brak romantycznych relacji.

Nieoczekiwanie jednak cyrk wywraca jego życie do góry nogami. Tyle że tym razem taki prawdziwy.

Rose Evans, motocyklowa akrobatka, spędziła ostatnią dekadę w trasie z cyrkiem Silveria. Lubi swoją pracę. Lubi też popełnić sobie morderstwo od czasu do czasu, tak między występami. Tej drugiej działalności nie da się jednak przećwiczyć i opanować do perfekcji, więc czasem człowiekowi przydarzy się kontuzja. I w ten sposób trafia się do domu uroczego, nieco nerdowatego, małomiasteczkowego lekarza.

Okazuje się, że kości jest dużo łatwiej poskładać niż złamane serce.



Lyla Sage - Swift and Saddled

Premiera: 16.07.2025

Cudowny powrót na ranczo Rebel Blue z powieści Done & Dusted: tym razem wasze serca skradnie romans Ady i Wesa!

Ona – dziewczyna z miasta, która już nie chce się z nikim wiązać.

On – kowboj, który i tak jej pragnie.

Mężczyzna, który się o nią zatroszczy – to ostatnie, czego obecnie potrzebuje Ada Hart. Wyleciała z college’u, jej małżeństwo zakończyło się katastrofą, aż w końcu odbiła się własnymi siłami od dna. Teraz ufa już tylko sobie – i jak dotąd całkiem jej z tym dobrze. Prowadzi własną firmę, a jedno z największych rancz w Wyoming właśnie zatrudniło ją do realizacji najważniejszego projektu w jej karierze.

Kiedy Ada przybywa do Meadowlark, trafia do obskurnego baru, gdzie czuje na sobie spojrzenie przystojnego kowboja. W dziwnych okolicznościach zostawia go z nieoczekiwanym pocałunkiem i prawie żałuje, że nigdy więcej go nie zobaczy… Tyle że ów kowboj to jej nowy szef.

Weston Ryder – facet, któremu ewidentnie dopisuje szczęście. Kiedy tajemnicza kobieta z baru okazuje się nowo zatrudnioną projektantką, czuje, że wygrał los na loterii. Problem w tym, że Ada poza pracą nie chce mieć z Wesem nic wspólnego. Jest przekonana, że namiętność między nimi szybko wygaśnie.

Czy uda im się zakończyć wspólny projekt, nie ulegając pokusie? A może oboje zaryzykują swoje marzenia i dadzą szansę miłości?


K. Bromberg - Sweet Regret

Premiera: 09.07.2025

Vince Jennings kochał w życiu tylko muzykę oraz swoją pierwszą miłość, Bristol Matthews, którą musiał zostawić, żeby uciec od przemocowego ojca i zrealizować marzenia. Jednak życie w blasku fleszy, pełne groupies, sukcesów i dobrej zabawy, nie wystarcza mu do szczęścia. Gdy żal zaczyna zagrażać wszystkiemu, na co tak ciężko pracował… los znów stawia Bristol na jego drodze.

Bristol Matthews zaznała w życiu straty wcześniej niż większość ludzi. Teraz jest zdeterminowana, by przeć naprzód i nie oglądać się za siebie – nawet jeśli codziennie coś lub ktoś przypomina jej o dawnym ukochanym. Do czasu, aż pewnego dnia szef przydziela Bristol nowego klienta: słynnego rockmana Vince’a Jenningsa.

Choć Vince patrzy na nią tak, jakby wciąż znał każdy kawałek jej duszy, oboje trzymają się kurczowo sekretów, które mogą rozdzielić ich na nowo. Bo czy nie tak zawsze wyglądała ich historia?

Może tym razem będzie inaczej… chyba że tak naprawdę nie są sobie pisani.


Samantha Young - To, za co cię kocham

Premiera: 16.07.2025

Witamy ponownie w Hartwell, spokojnym, nadmorskim miasteczku, idealnym miejscu, gdzie można uciec od wszystkiego i znaleźć uczucie, na które wcale nie czekałaś… Bailey Hartwell ma wiele powodów do zadowolenia – odnosi sukcesy w interesach, ma grono oddanych przyjaciół i stałego chłopaka, chociaż po dziesięciu latach ich niezobowiązujący związek wydaje się nieco nudny i skostniały. Jedynym niepokojącym elementem w jej życiu jest przystojny biznesmen Vaughn Tremaine. Bailey uważa, że ten przybysz z Nowego Jorku patrzy na wszystkich z góry, a ją uważa za prowincjonalną gęś. Jednak kiedy doświadcza niespodziewanej zdrady ze strony bliskiej osoby, zaskoczona stwierdza, że Vaughn to całkiem przyzwoity facet. Vaughn podziwia Bailey za fantazję, niezależność i lojalność. Im więcej budzi w nim namiętności, tym częściej wchodzi z nią w konflikty. Każdy jej gest i słowo działa na niego jak afrodyzjak. Jednak dramatyczne przeżycia z przeszłości sprawiają, ze Vaughn postanawia odejść, bojąc się, że ją skrzywdzi. Bailey, która przeżyła w życiu zbyt wiele rozczarowań, także rezygnuje z walki, wbrew swojej naturze. Kiedy Vaughn zdaje sobie sprawę, że popełnił największy błąd swojego życia, postanawia za wszelką cenę przekonać Bailey, że taka miłość, jaka ich połączyła, zdarza się tylko raz w życiu.


Penelope Ward - Nigdy nie mów nigdy

Premiera: 29.07.2025

Choć od dnia, kiedy Brad zginął w wypadku, upłynęły dwa lata, Carly wciąż tęskniła za ukochanym. Gdy dotarła do niej wiadomość o nagłej śmierci jego ojca, wiedziała, co należy zrobić: zaopiekować się młodszym bratem narzeczonego. Scott był dorosły, ale wymagał specjalnej troski i ciągłej opieki. Carly przyjechała do New Hampshire z planem, że zamieszka w małym domku rodziny Brada i zajmie się Scottem. Wkrótce się okazało, że podobny zamiar ma Josh Mathers - najbliższy przyjaciel Brada i jej największy wróg.

Josh był przystojnym palantem o paskudnym charakterze. Uparł się, że będzie się opiekował Scottem. Carly była równie uparta, więc skończyło się na tym, że zamieszkali w trójkę. W małej przestrzeni, którą musieli dzielić, łatwo było o spięcia, ale... nie tylko. Między Carly i Joshem zaczęło iskrzyć. Oboje kochali Scotta, a we dwoje łatwiej sprostać nowym obowiązkom. Carly nieoczekiwanie musiała sama przed sobą przyznać, że ponury dzikus, którego pamiętała sprzed lat, stał się lepszym człowiekiem. Dojrzałym mężczyzną, który coraz bardziej ją pociągał.

Oboje jednak pamiętali o Bradzie. Narzeczonym Carly. I najlepszym przyjacielu Josha.

Twoje serce wie lepiej...


Elsie Silver - Bez rozwagi

Premiera: 30.07.2025

Kiedy Winter spotkała Theo, nosiła jeszcze nazwisko Valentine, choć już wiedziała, że to małżeństwo jest zakończone. Odkrycie, że mężczyzna, którego kochała i za którego wyszła z miłości, okazał się zadufanym w sobie typem, zburzyło jej poukładany świat. Dzięki temu jednak Winter odzyskała coś bezcennego: kontrolę nad własnym życiem. I dlatego postanowiła odciąć się od przeszłości, wyjechać i rozpocząć pracę w małym, prowincjonalnym szpitalu w Chestnut Springs. Chciała prostego życia bez komplikacji.

Theo Silva, seksowny ujeżdżacz byków, cieszył się zasłużoną sławą kobieciarza. Zauważył śliczną blondynkę na stacji benzynowej. Wydawało mu się, że puściła do niego oko. Szybko się przekonał, że dziewczyna ma ostry temperament i nie przebiera w słowach, gdy coś jej się nie spodoba. A po tym, co przeszła w małżeństwie, raczej żaden facet nie miał u niej większych szans. Ale Theo był uparty. Coś go ciągnęło do tej pięknej kobiety, tym razem jednak chciał czegoś więcej niż jednorazowego seksu bez zobowiązań. Chciał zdobyć jej zaufanie i zawsze być obok niej.

Zdarzyło się. Spędzili razem cudowną noc... A potem Winter kazała mu zapomnieć o wszystkim. I zachować tajemnicę. Jeszcze nie wiedziała, że w cichym Chestnut Springs sekrety zawsze wychodzą na jaw.

Uważaj, z kim dzielisz swoje sekrety... i gorące noce


Alex Aster - Lato w wielkim mieście

Premiera: 02.07.2025

Nowy Jork jak ze snów…

Dwudziestosiedmioletnia Elle staje przed życiową szansą: ma napisać scenariusz do filmu, którego akcja rozgrywa się w Nowym Jorku.

Jedyny problem? Nienawidzi tego miasta. Od miesięcy cierpi na niemoc twórczą, a pod koniec lata musi oddać tekst.

Do tego okazuje się, że jej nowym sąsiadem jest ktoś, kogo zna z przeszłości i nie darzy sympatią. Parker Warren, pewien bogaty kawaler, to obiekt westchnień wielu samotnych kobiet.

On potrzebuje kobiety, która stanie przy jego boku i będzie wizytówką jego życiowej stabilizacji. Ona potrzebuje dostać się do kilku miejsc w Nowym Jorku, do których wstęp ma on.

Chyba więc nie mają wyjścia i muszą się przeprosić. Przynajmniej na to jedno lato w wielkim mieście.


Lilly Lucas - Może to właśnie mój dom

Premiera: 16.07.2025


Odkąd Laurie Greenfield zobaczyła, jak słynny surfer Griffin „Chip” Chipman ratuje tonącego, jest zdeterminowana, by zostać ratowniczką. Szkolić będzie ją brat Chipa, Tristan, który nie ukrywa, że uważa Laurie za całkowicie niezdolną do wytrwania w warunkach North Shore.

Wkrótce Tristan dostaje propozycję objęcia stanowiska kapitana drużyny, jednak pod warunkiem, że przyjmie do zespołu więcej dziewczyn. W czasie szkolenia uświadamia sobie, że Laurie jest o wiele zdolniejsza, niż mu się wydawało. Ma też rozbrajający uśmiech. Laurie zaś zdaje sobie sprawę, że Tristan jest surowy nie tylko dla niej, ale przede wszystkim dla samego siebie.

Pełna ciepła historia enemies-to-lovers w hawajskim raju — idealna na lato!




Allison Saft - Na skrzydłach gwiezdnego blasku

Premiera: 16.07.2025

Zanim stała się Królową Przystani Elfów, była młodą wróżką, która musiała dokonać wyboru między obowiązkiem wobec Korony a głosem serca…

Minęły wieki odkąd ostatnia wróżka z ciepłych pór roku przekroczyła granice Zimy I choć teraz krążą wśród ciepłych wróżek straszliwe legendy o czających się w tej zamarzniętej krainie potworach, Klarion jest zaintrygowana spokojnym pięknem Zimy. Jednak pod czujnym okiem aktualnej monarchini, w towarzystwie Ministrów Pór Roku, Klarion nie ma zbyt wiele czasu na marzenia, bo ostatnie dni przed jej koronacją upływają szybko i nieubłaganie. To wszystko zmienia się nagle, gdy do pałacu docierają wieści o dziwacznym monstrum, jakie przeniknęło do Wiosny prosto z Zimy. Klarion widzi w tym wydarzeniu okazję do udowodnienia wszystkim, że jest godna swojej nowej roli. Tymczasem na skraju Wiosny i Zimy nie znajduje żadnego potwora, lecz Miloriego, młodego Strażnika Zimowego Lasu. Gdy ramię w ramię stają do walki o swoje ziemie, tworzy się między nimi głęboka więź przyjaźni. A kiedy ich tajemne porozumienie przeradza się coś znacznie głębszego, odkrywają, że istnieje ważny powód, dla którego ciepła wróżka i zimowa wróżka nie mogą być razem. A koszt takiej relacji może okazać się trudniejszy do zniesienia niż wszystkie grasujące w Zimowych Lasach potwory.


Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia