środa, 22 maja 2019

Jennifer L. Armentrout - The Darkest Star. Magiczny pył | Premiera


Siedemnastoletnie Evie Dasher zgadza się pójść do klubu pełnego Luksjan i ludzi tylko dlatego, że prosi ją o to najlepsza przyjaciółka. Jednak jeden wypad wystarczy, aby została wciągnięta w wir niebezpiecznych wydarzeń. Gdy poznaje Luca, na pierwszy rzut oka wydaje się on być Luksjaninem - ma nienaturalnie piękne oczy i jest nieziemsko atrakcyjny. On jednak zaprzecza, a w końcu okazuje się, że Luc jest kimś o wiele potężniejszym. Jedno spotkanie prowadzi do kolejnego, a Evie niechętnie zostaje świadkiem rzeczy, których nie powinna była zobaczyć. Jej niezrozumiałe zainteresowanie chłopakiem sprawia, że dziewczyna odkrywa kolejne tajemnice, które mogą wywrócić jej świat do góry nogami.

Mam wrażenie, że minęły wieki, odkąd przeczytałam ostatnią książkę z cyklu Lux. Nie wiem czy wiecie, ale mam do niego ogromny sentyment i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych serii, jakie miałam okazję przeczytać. Dla niektórych może być to zaskoczeniem, bo jak widać, nie czytam fantasy praktycznie w ogóle, a jeśli już, to jestem bardzo wybredna. W styczniu na blogu pojawiła się moja opinia na temat "Obsesji", jednotomowego spin-offu o Hunterze i Serenie, który absolutnie kocham. A kiedy wydawnictwo ogłosiło zapowiedź spin-offu "Origin", prawie płakałam ze szczęścia, bo czekałam na to od dobrych kilku miesięcy, a dokładniej odkąd Jennifer L. Armentrout ogłosiła, że pracuje nad historią Luca. I wreszcie kilka dni temu dotarło do mnie "The Darkest Star", a że nie potrafiłam się powstrzymać, od razu wzięłam się za lekturę.

- Zdajesz sobie sprawę, że z łatwością mógłbym cię teraz wyrzucić przez okno?
- Więc to zrób - odwarknęłam, uderzając go łokciem. - Chciałabym zobaczyć, jak próbujesz wyjaśnić władzom, co moje zmasakrowane zwłoki robią na chodniku.
Prychnął.
- To dość melodramatyczne.

Skoro mieliśmy już cały cykl o Luksjanach i książkę o Arumianach, to wreszcie nadszedł czas na Originów. Powrót do tego świata, to był jak powrót do ukochanego domu po latach nieobecności. Nie macie pojęcia, jaka byłam na to podekscytowana. Osoby, które znają całą serię na pewno dobrze wiedzą kim są Origini, a już na pewno znają najpotężniejszego z nich, Luca - naszego głównego bohatera. Luc to zawsze była postać, która mnie niesamowicie intrygowała. Był tajemniczy, nikt tak naprawdę nie do końca wiedział do czego jest zdolny, a na dodatek w momencie kiedy poznaliśmy go po raz pierwszy, był ledwo dzieciakiem, a miał władzę, jakiej nikt inny. W "The Darkest Star" ma już osiemnaście lat i wreszcie dostajemy szansę, aby poznać go bliżej. Akcja "The Darkest Star" dzieje się kilka lat po tragicznych wydarzeniach przedstawionych w Lux, dlatego nie polecałabym zaczynać zapoznawania się z tymi książkami od tej, bo na pewno natraficie na kilka spoilerów. Nie wiedziałam czego się spodziewać, a biorąc się za tą książkę wiedziałam tylko tyle, że jej głównym bohaterem jest Luc. Byłam pewna, że JLA zaserwuje nam kolejną genialną serię, z cudownymi bohaterami, wartką i wciągającą akcją i romansem, jakiego nie znajdziecie w żadnej innej książce. I uwierzcie, tak było. A nawet lepiej!

- W czym potrzebujesz pomocy, Evie? Powiedz. Świat jest twoją ostrygą, a ja jestem perłą.
Mój grymas się pogłębił.
- To nie ma żadnego sensu.
- A właśnie, że ma.
- Chcę, żebyś wiedział, że właśnie przewróciłam oczami tak mocno, że wpadły mi do gardła.

Cała akcja rozpoczyna się zupełnie niewinnie w klubie, gdzie Evie poznaje Luca. Wkrótce okazuje się jednak, że jest to dla niej moment zwrotny, bo zostaje wciągnięta w całkiem inny świat, odkrywa coraz to nowsze sekrety i mroczne tajemnice. Evie i Luc przypominają Kat i Daemona, a jednak są od nich zupełnie różni. W sposób typowy dla JLA ich relacja rozpoczyna się od nienawiści i potyczek słownych, ale jednocześnie widać, że coś między nimi się rodzi. Bardzo się polubiłam z Evie. Z jednej strony jest słodka i niewinna, ale kiedy trzeba potrafi pokazać pazurki i tupnąć nogą. Nie daje sobą poniewierać i jest na tyle odważna, by przeciwstawić się Lucowi - a jemu nikt się nie przeciwstawia. Nigdy. Bo jest potężny, nieprzewidywalny i tak naprawdę może zrobić wszystko. Jeśli chodzi o Luca, to było jasne, że przepadnę dla niego, jak dla każdego innego faceta stworzonego przez Armentrout. Nie dało się inaczej. Jest arogancki, potężny, ma moc większą, niż innym mogłoby się wydawać, ale ma w sobie także tą troskliwą, ciepłą część. Widzimy jak ratuje życia potrzebującym, jak dba o Evie, chociaż nie do końca wiemy, co nim kieruje. Jennifer L. Armentrout nie rozwinęła ich postaci do końca i z całą pewnością jest jeszcze wiele rzeczy, o których nie zdajemy sobie sprawy. Już nie mogę się doczekać, aż wszystko wyjdzie na jaw w kolejnych częściach.

[...]
- Przypominasz mi brzoskwinię. Słodką...
- Nawet nie kończ tego zdania. - Uniosłam rękę. - Chyba już na ciebie pora.
- Nie mogę wyjść.
- Jak to nie możesz?
- Ponieważ zwaliłaś mnie z nóg.
Parsknęłam śmiechem i szturchnęłam go stopą. Wiedziałam, co robił. Rozpraszał myśli, które zapewne będą nawiedzać mnie w nocy.

Czytanie o tym, jak świat wygląda kilka lat po wydarzeniach w Lux, było w pewien sposób przygnębiające i smutne. Przeciętny czytelnik, który nie zna poprzednich części z pewnością tego nie odczuje, ale dla mnie obserwowanie jak wszystko się zmieniło było dość smutnym doświadczeniem. Poza istotnym wątkiem romantycznym autorka nadaje książce tajemniczości. W książce ciągle dowiadujemy się czegoś nowego, dzięki czemu siedziałam do 3 rano, nie mogąc się oderwać od lektury. Ostatnie 150 stron to był czysty rollercoaster emocji, a JLA udało się mnie zszokować nawet tymi rzeczami, które podejrzewałam, że się wydarzą. Nadal mam setki pytań i tylko kilka odpowiedzi, więc naprawdę jestem ciekawa jak sytuacja rozwinie się w dalszych częściach. W książce przez moment pojawia się także Daemon, czyli mój osobisty ulubieniec, a także Archer i wspomniane są też Kat z Dee. Co prawda tylko momentami, ale moje serduszko zabiło ze szczęścia i pragnęło ich więcej. Żałuję, że nie odgrywają tutaj istotniejszej roli, no ale oni mieli już swoją chwilę chwały, więc wybaczam autorce.

"- Tęsknisz za nią, prawda?
Zaśmiał się, ale nie było w tym wesołości.
- Z każdym oddechem, który biorę.
[...]
- Kochałeś ją, Luc?
- Z każdym oddechem, który biorę."

Cenię sobie twórczość autorki za jej niepowtarzalny humor, który tak przyciąga do lektury jej książek. Sprzeczki między bohaterami, ich relacje i rozmowy zawsze były moją ulubioną częścią. Tutaj także nie zawodzi, autorka potrafi rozbawić nawet w najgorszych momentach. "The Darkest Star" to dopiero pierwsza część i chociaż dowiadujemy się wielu rzeczy, to i tak jest wiele sytuacji, które potrzebują wyjaśnień. Jestem świadoma, że to dopiero wprowadzenie do nowej serii, więc nie mogę wymagać, że od razu wszystko pójdzie jak z płatka. Szykuje się genialna seria i już jestem gotowa na kontynuację. "Origin" to co prawda nie jest Lux i nie sądzę, aby cokolwiek potrafiło to pobić, bo jednak mam do tamtej serii wielki sentyment, ale JLA w pełni spełniła moje oczekiwania. Ciekawa jestem, jak wszystko rozwinie się dalej. Jeśli jeszcze nie znacie Lux, Obsesji, ani The Darkest Star... na co jeszcze czekacie? Polecam bardzo mocno.


JENNIFER L. ARMENTROUT, znana również jako J. Lynn, to znana w Stanach Zjednoczonych autorka, która pisze książki z nurtu young adult. Zasłynęła między innymi z takich publikacji jak "Lux", czy seria "Zaczekaj na mnie".  Jennifer pochodzi z Zachodniej Virginii i tam też mieszka do tej pory. Urodziła się 11 czerwca 1980 roku. Autorka twierdzi, iż pisze przez 8 godzin niemal każdego dnia. Natomiast w czasie wolnym uwielbia czytać, oglądać filmy na temat zombie, ćwiczyć oraz... udawać, że pisze!

Autorka jest uznawana za bardzo zaradną osobę, ponieważ bez problemu jest w stanie publikować swoje powieści samemu przy jednoczesnym podpisywaniu i aktywnym realizowaniu kontaktów z prestiżowymi wydawcami, do których na chwilę obecną zaliczają się Spencer Hill Press, Entangled Publishing, Hallequin Teen, Disney/Hyperion oraz Harper Collins.


Tytuł: The Darkest Star. Magiczny pył
Autor: Jennifer L. Armentrout
Seria: Origin. Tom 1
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 472
Data premiery: 22 maja 2019
Ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia! :)




4 komentarze:

  1. Mam w planach przeczytać tę książkę i mam nadzieję, że mi się spodoba. Chociaż sądząc po wybranych cytatach, będę zadowolona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona :D Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej :P

      Usuń
  2. Nie czytałam jej jeszcze, ale mam w planach :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia