niedziela, 26 czerwca 2022

Marah Woolf - Berło Światła



ZATOPIONE MIASTO.
Poszukiwania pełne magii i tajemnic.
Arogancki anioł.

Nazywam się Nefertari de Vesci, mam dwadzieścia cztery lata, zajmuję się odzyskiwaniem skradzionych obiektów sztuki i jestem w tym cholernie dobra. Ale pracuję tylko z Malachim, moim bratem, hrabią de Mandeville. Razem decydujemy, które zlecenie przyjąć. W każdym razie tak było, póki nie zjawił się Azrael. Arogancki anioł żąda, żebym znalazła berło światła – insygnium mocy, ocalone przez nieśmiertelnych, zanim niemal dwanaście tysięcy lat temu Atlantyda zniknęła w morskich odmętach. Odmówiłabym, ale anioł mnie szantażuje życiem mojego śmiertelnie chorego brata. Jeżeli jednak zdążę odnaleźć berło, Azrael nie zabierze jego duszy do królestwa umarłych. Wie, że dla Malachiego zrobię wszystko. Nie docenia mnie jednak. Bo nie ma przedmiotu, którego nie umiem odnaleźć.


Słyszałam wiele dobrego o twórczości Marah Woolf kiedy wychodziła jej trylogia "Trzy czarownice", ale jakoś nigdy nie mogłam znaleźć czasu, aby się w nią zagłębić. Kiedy jednak pojawiła się zapowiedź jej najnowszej serii "Kroniki Atlantydy", błyskawicznie podjęłam decyzję, że to coś, co MUSZĘ przeczytać. Dlaczego? Bo to historia oparta na mitologii. A ja mam (nie)małą obsesję na punkcie wszystkiego, co z mitologią związane. I tak jak sądziłam, niesamowicie dobrze mi się tę książkę czytało. Nie tylko nie mogłam się oderwać od kolejnych stron, zafascynowana światem, jaki autorka wykreowała i różnymi szczegółami z historii świata, które udało jej się wplątać, ale strasznie polubiłam się z bohaterami i tym, jacy są różnorodni. Nie wspominając o wątku miłosnym, który zapowiada się naprawdę obiecująco. Ta książka okazała się być naprawdę ogromnym zaskoczeniem i aż dziwne, że niewiele osób o niej mówi.

Nefertari de Vesci znana jest z tego, że potrafi odnaleźć nawet najgłębiej ukryte, skradzione lub zaginione dzieła sztuki. Najbardziej skomplikowane zagadki nie są jej straszne, nigdy nie cofnie się przed wyzwaniem. A jej jedynym zaufanym partnerem jest Malachi, jej śmiertelnie chory brat, któremu zostało niewiele czasu. Tworzą zgrany duet i świetnie się przy tym bawią. Z tym, że rzeczywistość z każdym kolejnym dniem zdaje się pukać do ich drzwi coraz mocniej. Malachi coraz szybciej traci siły, a Nefertari z naiwną determinacją unika prawdy, że być może musi pogodzić się z tym, że wkrótce będą musieli się pożegnać. Wtedy jednak w jej życiu pojawia się najbardziej niespodziewana istota i stawia przed nią wyzwanie, które staje się jednocześnie szansą uratowania brata. Azrael, anioł śmierci, żąda od Nefertari, aby odnalazła zagubione przed wiekami berło światła, insygnium mocy, które miałoby pomóc uratować zatopioną niegdyś Atlantydę. W zamian za to obiecuje jej, że jeśli uda jej się go odnaleźć, nie zabierze jego duszy do królestwa umarłych. Współpraca z nieśmiertelnymi to kompletne szaleństwo, a już szczególnie z tym irytującym, aroganckim aniołem, któremu nigdy nie zdołałaby zaufać. Ale jest jednocześnie świadoma, że być może jest to jej jedyna szansa, aby uratować brata. Co wyniknie z ich burzliwej współpracy? I czy uda jej się odnaleźć berło na czas?

Rany, jak ja uwielbiam klimat tej książki! Absolutnie zakochałam się w tym, w jaki sposób autorka wplątała w historię przeróżne mitologie, religie, historię świata i się tym po prostu bawiła. Mamy tutaj aniołów, bogów, archaniołów, dżinów, demonów, postacie biblijne i tak wiele innych ekscytujących postaci, że czytając tę historię czułam się odrobinę jak dziecko, które dostało błyszczącą zabawkę. Dla takiej miłośniczki jak ja, ta trylogia trafiła prosto w moje serce. Marah Woolf bawi się mitologią egipską, opierając fabułę książki na pewnych faktach historycznych, ale gdzieniegdzie pojawia się także mitologia nordycka, a nawet grecka i wszystkie te postaci mieszają się w ekscytującą grupę bohaterów, przy której niemalże nigdy nie można się nudzić.

Koncept tej historii jest tak naprawdę prosty - razem z bohaterką śledzimy jej współpracę z nieśmiertelnymi istotami w poszukiwaniu dawno zaginionego berła, które skrywa moc. A jednak w każdym zakamarku skrywa się coś ekscytującego, a ten klimat niesamowicie wciąga - zakurzone biblioteki, zajawki historii, starożytne relikwia, liczne muzea, piramidy, grobowce, a wszystko to w zetknięciu nieśmiertelnych postaci z ludźmi. Ten kontrast między Nefertari, a aniołami i bogami - szczególnie z Azraelem, Setem, Dante oraz Horusem - momentami był tak surrealistyczny, że aż zabawny. Ciągle śmiałam się z absurdalności pewnych sytuacji, a jednak to wszystko idealnie współgrało. Ta drużyna nie z tego świata (dosłownie) normalnie nie miałaby szansy zaistnieć, a jednak absolutnie pokochałam dynamikę tej grupy i nie mogę się doczekać jak to wszystko się potoczy w kolejnych częściach.

Warto mieć jednak na uwadze, że to nie jest ten typ fantastyki, w którym ciągle jest akcja, niebezpieczeństwo, bitwy i przelew krwi. Tutaj fabuła rozwija się powoli, razem z bohaterami rozwiązujemy kolejne zagadki, które mają nas doprowadzić do prawdy i czasami wymaga to też krążenia bez celu, kiedy na pierwszy plan przechodzą inne wątki, jak chociażby relacja Nefertari z jej chorym bratem, czy też napięcie między nią, a Azraelem. Przez to są chwile, gdy fabuła zwalnia i rzeczywiście czasami odrobinkę się dłuży, ale tak naprawdę da się przymknąć na to oko. Ja mimo to bawiłam się rewelacyjnie.

Natomiast moje serce skradli bohaterowie i to, jak wszyscy z nich są od siebie różni. Aniołowie, bogowie, demony, dżiny, ludzie - to zestawienie najbardziej niepasujących do siebie stworzeń, ale dosłownie nie da się przy nich nudzić. Relacja między Nefertari i Azraelem skradła moje serce, bo uwielbiam wątek enemies to lovers, a w połączeniu z ich wzajemną fascynacją. tajemnicami anioła i zakazanymi uczuciami, śledziłam rozwój ich relacji z zapartym tchem. Szczególnie, że nic między nimi nie jest proste, a autorka kończy książkę w takim momencie, że aż ręce świerzbią, by przeczytać kolejną część. Muszę tutaj też wspomnieć o postaci Seta, który jest swego rodzaju czarnym charakterem, który wraca w poszukiwaniu drugiej szansy. Strasznie mnie zaintrygował i bardzo jestem ciekawa jak dalej potoczy się jego historia.

"Berło Światła" to było naprawdę przyjemne zaskoczenie. To historia z niesamowitym klimatem, świetnymi bohaterami i obietnicą, że dalej będzie tylko lepiej. Mam szczerą nadzieję, że tak będzie, bo ta część to był bardzo mocny początek i już się nie mogę doczekać kontynuacji. Jeśli lubicie przygody, zagadki, mitologię i całe zestawienie aroganckich, nieśmiertelnych bohaterów, to mogę wam tylko tę książkę polecić. Z niecierpliwością wyczekuję dalszych losów Taris, Azraela i reszty.


Marah Woolf urodziła się w 1971 roku w Saksonii-Anhalt, gdzie mieszka do dziś z mężem i trójką dzieci. Studiowała historię i politykę, a publikując swoją pierwszą powieść „MondSilberLicht” w 2011 roku spełniła wielkie marzenie. Jej książki są wydawane przez Dressler i Piper Verlag i sprzedały się w ponad dwóch milionach egzemplarzy. Zostały również przetłumaczone na kilka języków. Marah Woolf otrzymała pierwszą niezależną nagrodę autorską w 2013 roku, a czytelnicy największej niemieckiej społeczności książkowej Lovelybooks regularnie przyznają jej złotą lub srebrną nagrodę czytelników.

Tytuł: Berło Światła
Autor: Marah Woolf
Seria: Kroniki Atlantydy. Tom 1
Tytuł w oryginale: Zepter aus Licht
Data premiery: 18.05.2022r.
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 528
Ocena: 8/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!



Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia