poniedziałek, 22 lutego 2021

Sona Charaipotra & Dhonielle Clayton - Tiny Pretty Things | Kilka słów o serialu Netflixa na jej podstawie



Połączenie „Czarnego Łabędzia” i „Pretty Little Liars” – poruszająca historia o uczennicach elitarnej szkoły baletowej, które zrobią wszystko w walce o tytuł najlepszej na roku. Kłamstwa i manipulacje to nie wszystko do czego są zdolne, żeby wygrać… Gigi, Bette i June to trzy najlepsze uczennice ekskluzywnej szkoły baletowej na Manhattanie. Gigi, która jest wolnym duchem, chce po prostu tańczyć, mimo, że ta pasja może kosztować ją życie. Pochodząca z uprzywilejowanej rodziny Bette zrobi wszystko, żeby prześcignąć siostrę, która jest znaną gwiazdą baletu. Ale June też musi wygrać, bo jeśli tego nie zrobi – jej matka położy kres jej marzeniom o karierze tanecznej raz na zawsze. Najlepsze przyjaciółki mogą okazać się największymi wrogami, kiedy w grę wchodzi szansa na wielką karierę.


"Tiny Pretty Things" to książka, do której przeczytania skusił mnie serial na jej podstawie, który w ostatnim czasie wyszedł na platformie Netflixa. Trailer zapowiadał się bardzo fajnie, zwłaszcza to nawiązanie do "Słodkich Kłamstewek", bo ten serial swego czasu też bardzo lubiłam, więc postanowiłam przeczytać książkę w pierwszej kolejności. Zazwyczaj nie lubię tego robić, ale tym razem coś mnie podkusiło i muszę powiedzieć, że mam bardzo mieszane uczucia. Ta pozycja to takie połączenie dobrych i złych rzeczy, pomysł na fabułę był zdecydowanie ciekawy, ale wykonanie już czasami kulało. Porównując jednak tę książkę z serialem (bo w momencie kiedy piszę recenzję jestem już w jego połowie), to książka jest o niebo lepsza. W rzeczywistości serial, który niestety nie spełnił moich oczekiwań, nie ma z nią nic wspólnego, poza imionami bohaterów - a nawet i te w wielu przypadkach się różnią.

Książka opowiedziana jest z perspektywy trzech baletnic prestiżowej szkoły baletowej w Nowym Jorku - Gigi, nowej, jedynej czarnoskórej dziewczyny w grupie; Bette, popularnej intrygantki, której nie podoba się fakt, że cała uwaga nagle skupiona jest na nowej dziewczynie; oraz June, pół Koreanki, która gotowa jest zrobić wszystko, aby udowodnić swojej matce, że nadaje się do bycia baleriną, nawet jeśli oznacza to niebezpieczną głodówkę. Po wypadku Cassie, jednej z najlepszych balerin z całej szkoły, to Gigi zajmuje jej miejsce. Kiedy zdobywa główną rolę w nadchodzącym recitalu, zaczyna odkrywać, że wypadek Cassie to nie był żaden przypadek. Gdy zaczynają się pogróżki w jej stronę, Gigi zdaje sobie sprawę, że nie jest bezpieczna i że nikomu nie może ufać. Presja ze strony wszystkich wokół może zmusić ludzi do wielu rzeczy, a rywalizacja w tej szkole to jedyny środek do sukcesu, gdy talent i ciężka praca nie wystarczają.

Nie jestem baleriną i tak naprawdę nie mam zielonego pojęcie jak wygląda taka rzeczywistość, ale ta przedstawiona w tej książce jest mroczna, okropna, zatrważająca. To życie pełne zazdrości, rywalizacji, przeróżnych gierek, rasizmu, uprzywilejowania, konkurencji, zdrad, złamanych serc, uciekania w alkohol, tabletki, narkotyki, doprowadzania swojego ciała na granice wytrzymania - a wszystko po to, by stać się najlepszym. By zabłyszczeć na scenie. To w jaki sposób autorki to przedstawiły podobało mi się najbardziej, bo zdecydowanie nie łatwo czytać książkę, w której nie lubi się praktycznie nikogo. Niemalże każdy bohater doprowadzał mnie do szału, wszyscy byli tacy popsuci, bezwzględni, egoistyczni, parli po trupach do celu. Ale to, dlaczego tak mi się to podobało, było ukazanie ich myśli, ich powodów do takiego zachowania. Irytowali mnie, ale ich rozumiałam - rozumiałam tę presję ze strony rodziny, rówieśników, nauczycieli, i to jak wielki wpływ może mieć ona na życie człowieka. Każdy z tych bohaterów, zwłaszcza June, Bette i Gigi, miał takie momenty kiedy przypominałam sobie, że pomimo tych wad, nadal są ludźmi i mają uczucia. To sięganie po narkotyki, aby znużyć ból, to ukazanie zaburzenia odżywiania, to wszystko dawało mocno do myślenia i dzięki temu nie skreśliłam ich już od samego początku. Nawet jeśli momentami było ciężko mieć otwarty umysł.

Fabuła tej książki też trzyma w napięciu, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo do czego ludzie posuną się, aby być numerem jeden. Przez całą książkę nie wiedziałam komu ufać, kto stoi za tymi wszystkimi okropnymi wydarzeniami, czy jest tu ktokolwiek godny zaufania. Ale momentami miałam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko, niektóre rzeczy się ze sobą nie łączyły, tragiczne wydarzenia nie miały konsekwencji, a związki między różnymi bohaterami nie zostały w pełni dopracowane. Właściwie jedynym wątkiem miłosnym, jaki się tu rozwija, jest związek Gigi i Aleca, byłego chłopaka Bette. Podobało mi się to, że zawsze byli przy sobie, zwłaszcza w tych mrocznych momentach, ale nawet ich relacja pojawiła się jakoś tak znikąd, bez większego rozwoju i nie wywołała we mnie większych emocji. Była, bo była, ale nie sprawiła, że kibicowałam im z bijącym sercem. Właściwie niezbyt obchodziło mnie, czy koniec końców będą w ogóle razem.

Nie chciałam pisać osobnej recenzji na temat serialu, bo w sumie szkoda tracić na to czas, ale dla zainteresowanych postanowiłam skleić kilka zdań i je tutaj wrzucić. Przede wszystkim warto zaznaczyć, że serial jest bardzo, bardzo luźno oparty na książkach, niewiele ma z nimi wspólnego. Ciężko jest się dopatrzeć jakichś podobieństw, bohaterowie (chociaż nie wszyscy) może mają te same imiona, ale całkiem inne historie i dlatego poza ogólnym zamysłem nie łączy ich nic więcej. Niestety bardzo to serial popsuło. Nie obejrzałam go do końca, bo producenci zrobili z niego taki melodramat, w którym nic nie trzyma się kupy, a wątki są porzucane po kilku minutach. Że już nie wspomnę o bardzo słabej grze aktorskiej niektórych aktorów. Sam taniec zszedł na bardzo daleki plan, a intrygi nie trzymały w takim napięciu, jakbym tego chciała. Niestety jest to bardzo słaba pozycja.

Książka "Tiny Pretty Things" byłaby bardzo interesującą, trzymającą w napięciu historią, gdyby dopracowane zostały wszystkie szczegóły. Podobał mi się sposób pisania autorek, zresztą z chęcią dowiem się co dalej, jeśli kiedyś wyjdzie u nas drugi tom, ale jednocześnie nie sposób nie zauważyć wszystkich tych słabych punktów, w których historia ta kuleje. No i wątek miłosny nie zrobił na mnie większego wrażenia, a wielka szkoda. Gdyby napisać ich historię trochę inaczej, Alec i Gigi mieli duży potencjał, zwłaszcza, że to jedyni bohaterowie, których polubiłam. Jeśli macie ochotę na intrygi w stylu "Słodkich Kłamstewek" to może wam się spodoba. Podchodziłabym jednak do tej książki z otwartym umysłem. Była dobra, ale nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia.


Sona Charaipotra i Dhonielle Clayton to dwie amerykańskie pisarki, tworzące literaturę młodzieżową. Ich seria o uczennicach elitarnej szkoły baletowej cieszy się ogromną popularnością, co sprawiło, że na jej podstawie nakręcono serial. Przygody Gigi, Bette i June możemy obejrzeć na platformie Netflix. Kontynuacją przygód bohaterek “Tiny Pretty Things” jest powieść zatytułowana “Shiny Broken Pieces”.

Tytuł: Tiny Pretty Things
Autor: Sona Charaipotra & Dhonielle Clayton
Seria: Tiny Pretty Things. Tom 1
Wydawnictwo: YA!
Data premiery: 9 grudnia 2020
Liczba stron: 448
Ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu YA!


3 komentarze:

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia