poniedziałek, 9 października 2023

Hannah Grace - Icebreaker



Iskry lecą, gdy łyżwiarka figurowa i kapitan drużyny hokeja muszą dzielić lodowisko...

Anastasia Allen ciężko pracowała na szansę występu w łyżwiarskiej reprezentacji kraju. Treningi od piątego roku życia, sportowe stypendium na studiach i rygorystyczny harmonogram dnia, który wykończyłby nawet najbardziej zdeterminowaną osobę, mają przynieść jej sukces. Bez względu na wszystko.

Nathan Hawkins nigdy nie napotkał problemu, którego nie umiałby rozwiązać. Jako kapitan Tytanów wie, że odpowiedzialność za zwycięstwo drużyny hokejowej spoczywa na jego barkach. Gdy wskutek awarii obie ekipy mają dzielić jedno lodowisko, a partner Anastasii ulega wypadkowi, Nathan musi zamienić kij hokejowy na legginsy i trenera tyrana na jeszcze bardziej przerażającą od niego trenerkę despotkę. Choć początkowo się nie znoszą, Nate i Stas są na siebie skazani, a do tego dziewczyna w ogóle nie lubi hokeistów. A przynajmniej tak jej się dotąd wydawało…


Dawno już nie słyszałam tak skrajnie różnych opinii na temat jakiejś książki, jak w przypadku "Icebreakera". Swego czasu ta historia za sprawą TikToka była wszędzie, pojawiły się porównania do mojej ukochanej serii "Off-Campus" Elle Kennedy, aż w końcu  - jak to z każdą książką, która staje się popularna - zaczęło się pojawiać coraz więcej niezbyt pozytywnie nastawionych czytelników. Ja natomiast postanowiłam podejść do tej książki bez jakichkolwiek oczekiwań, z czystą kartą, nie zważając na to, co sądzą o niej inni. I wiecie co? To była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć, bo nie tylko nie czytałam jej motywowana uprzedzeniami, że pewnie mi się nie spodoba, ale też bawiłam się zaskakująco rewelacyjnie. Może i nie można jej nazwać wyrafinowaną lekturą, która odmieni moje życie, ale przecież nie tego szukałam.

Anastasia ma co do godziny poukładany harmonogram dnia. Studia, treningi, posiłki, ewentualny czas z chłopakiem, z którym się obecnie niezobowiązująco spotyka, chwile dla przyjaciół. Z pewnością nie ma tam miejsca na stały związek, nie, kiedy zbliżają się eliminacje do rozgrywek dla par w łyżwiarstwie figurowym, a ona i jej partner nadal mają przed sobą długą drogę do perfekcji. Nie może pozwolić na żadne rozproszenie, które stanęłoby na jej drodze do spełnienia marzeń o staniu się profesjonalną łyżwiarką figurową. Kiedy więc okazuje się, że drugie lodowisko uniwersyteckie zostaje zniszczone i przez najbliższe tygodnie łyżwiarze będą zmuszeni dzielić jeden obiekt z hokeistami, w ogóle nie ukrywa swojej niechęci i złości. A już najbardziej obrywa się kapitanowi drużyny, Nathanowi, który podpada jej już przy pierwszym spotkaniu. Nathan nie czuje się jednak dobrze z tym, jak rozpoczęła się ich relacja i postanawia udowodnić Anastasii, że jest dobrym człowiekiem i zawalczyć o jej wybaczenie. Jednak czy pomiędzy kolejnymi treningami i napiętym grafikiem jest w ogóle szansa na cokolwiek?

Nie będę ukrywać, gdy pierwszy raz zaczęłam czytać tę książkę, miałam trochę mieszane uczucia. Mam wrażenie, że to jedna z tych historii, gdzie potrzeba chwili, aby się rozkręcić i wpaść w odpowiedni rytm, co z pewnością jest dość wyraźnie zauważalne w początkowych rozdziałach. Rozwlekał mi się wątek z Ryanem, z którym Anastasia sypiała i całe to przedstawianie niemalże każdego członka drużyny hokeja, ale kiedy już połączyłam sobie w głowie wątki, a główne postaci zostały ugruntowane, kompletnie przepadłam i zaczęłam się tylko bardziej zakochiwać. Uwielbiam książki, które skupiają się przede wszystkim na postaciach i nawet jeśli nie mają jakiejś porywającej fabuły, potrafią uderzyć w odpowiednie struny, a ta historia dokładnie taka była. Może i fabularnie nie gwarantuje tutaj niczego odkrywczego, za to jej sercem są wszyscy bohaterowie - zarówno główni, jak i cała grupka drugoplanowych, których pokochałam równie mocno, jak nie mocniej.

Zresztą, to nie tak, że tutaj nic się nie dzieje. Książka jest żywa i dynamiczna, życie bohaterów na tyle interesujące, że przez kolejne strony wręcz płynęłam. Najbardziej podobało mi się to, że naprawdę można było dostrzec emocjonalną złożoność bohaterów i ich zmagania związane z presją, jaką nakładają czasami sami na siebie. To historia młodych ludzi wchodzących w dorosłość, próbujących ułożyć sobie życie i podążać za własnymi marzeniami nawet wtedy, gdy życie czasami rzuca kłody pod nogi. Niektóre decyzje bohaterów mogą być frustrujące, ale można je zrozumieć. Ogromnie ważne jest to, że autorka porusza tu wiele tematów, o których warto mówić głośno. Realistycznie ukazuje rzeczywistość trwania w toksycznej relacji, zmagania z zaburzeniami odżywiania, pokazuje wzloty i upadki terapii. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że mówienie o zdrowiu psychicznym jest tak ważną częścią tej historii.

Osobiście nie porównałabym tej książki do "Off-Campus", ale jednym z powodów, dla których tak kocham tamtą serię jest właśnie to, że jej bohaterowie powoli tworzą taką posklejaną, patchworkową rodzinę, a dokładnie taka dynamika rozwija się też w "Icebreakerze", co mi się ogromnie spodobało. To nie jest książka, która skupia się jedynie na romansie, ale też rozwija całe mnóstwo przeróżnych relacji i przyjaźni, a ci bohaterowie stają się w końcu dla siebie jak druga rodzina. To moja ulubiona rzecz w tej książce, bo absolutnie pokochałam nie tylko głównych bohaterów, ale też członków drużyny hokeja, a już zwłaszcza Henry'ego, Robbiego i Russa, o których chętnie przeczytałabym w następnych tomach.

A wracając do naszych głównych postaci... tutaj droga była wyboista. Z Nathanem połączyła mnie miłość natychmiastowa, ale jeśli chodzi o Anastastię (odmawiam mówienia do niej Stassie czy Stas, bo nadal uważam, że to jeden z najgłupszych sposobów na skrócenie tego imienia), z początku miałam z nią pewne problemy. Anastasia to z pewnością bohaterka, do której trzeba się przyzwyczaić. Frustrowała mnie czasami swoim zachowaniem wobec innych, a szczególnie wobec Nate'a, bo dość często skupiała się jedynie na sobie i swoich problemach. To postać, która ma tendencje do wyolbrzymiania sytuacji, a kiedy coś nie idzie po jej myśli, potrafi się na tym zafiksować. Ale jednocześnie przechodzi naprawdę ogromną przemianę i chociaż chwilę mi to zajęło, w końcu bardzo się polubiłyśmy. Szczególnie utożsamiłam się z tym, że kładzie na siebie ogromną presję i być może dlatego byłam dla niej taka surowa - sama zdecydowanie znajdowałam się nie raz na jej miejscu.

Nie muszę chyba tłumaczyć, że Nate to nowy mąż książkowy, bo cóż - to idealny przykład faceta napisanego przez kobietę. Szczerze mówiąc, to prawdopodobnie moja ulubiona postać z całej książki, a przynajmniej na równi z Henrym, bo po prostu zawsze wiedział, jak powinien się zachować i co zrobić, aby zadbać o ważne dla niego osoby. Oczywiście nie jest idealny i czasami zdarza mu się podejmować lekkomyślne decyzje, ale zawsze kieruje nim dobro innych, a siebie i swoje potrzeby zrzuca na daleki plan. To nie tylko świetny kapitan, ale i rewelacyjny przyjaciel, na którym można polegać i nie mam pojęcia, jakim sposobem Anastasia tak długo od niego uciekała.

Bawiłam się z tą dwójką tak zaskakująco dobrze, że czasami wręcz się zastanawiałam, skąd ta zła reputacja, jaka się wokół tej książki u nas wyrobiła. Może i na początku było trochę burzliwie, ale kiedy już udało im się rozpracować swoje problemy, stworzyli naprawdę świetny związek oparty na zaufaniu i wsparciu, a na dodatek mieli niesamowitą chemię. To jedna z nielicznych książek, w których naprawdę mogliśmy ich obserwować jako parę, a czasami byli tak uroczy, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. A najbardziej czerpałam radość z tych przekochanych momentów, gdy po prostu spędzali razem czas w zaciszu domowym, jak stare, dobre małżeństwo. Nie zależy mi na scenach erotycznych, a tutaj było ich dość dużo, ale zaskakująco nawet one mi tak nie przeszkadzały.

Osobiście zostałam przez "Icebreakera" bardzo pozytywnie zaskoczona i z ogromną chęcią przeczytam następne tomy tej serii. Myślę, że każdy, kto z tego samego powodu waha się, czy powinien po nią sięgnąć, powinien po prostu spróbować i samemu wyrobić sobie opinię, bo każdy z nas lubi co innego i to będzie jedna z tych książek, która do niektórych przemówi, a do innych nie. Jest w niej trochę studenckich dramatów, bohaterowie nie są idealni, a dość duża objętość zapewne niektórych może przerazić, ale dla mnie to była po prostu przyjemna, niezobowiązująca lektura z wątkiem hokeja - zabawna, słodka i pikantna, w sam raz na kilka wieczorów. A poza tym kto nie skusiłby się na romans między kapitanem hokeja, a łyżwiarką figurową?


Hannah Grace to amerykańska powieściopisarka, która tworzy głównie w gatunku szeroko rozumianej literatury young adult. Oprócz będącej jej debiutem książki "Icebreaker", Grace w swoim dorobku literackim ma również dobrze przyjętą nowelę, która została zatytułowana "Wildfire".


Tytuł: Icebreaker
Autorka: Hannah Grace
Seria: Maple Hills. Tom 1
Data premiery: 1 sierpnia 2023
Liczba stron: 450
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ocena: 8/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Zysk i S-ka:




Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia