środa, 14 lutego 2018

Kontynuacja "Maybe Someday" Colleen Hoover! | TŁUMACZENIE PIERWSZEGO ROZDZIAŁU


Wczoraj Colleen Hoover ogłosiła na swoim instagramie kontynuację losów Sydney i Ridge'a z "Maybe Someday" w swojej nowej historii "Maybe Now", która zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończyła się pierwsza książka. Jako, że jest to jedna z moich absolutnie ulubionych powieści Hoover, możecie sobie tylko wyobrazić jak się podekscytowałam. Autorka nie wyda jednak książki w formie papierowej (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo), a rozdziały pisane "na żywo" będzie publikowała na Wattpadzie. Co podoba mi się najbardziej, Griffin Peterson, muzyk, który pisał wszystkie piosenki użyte w Maybe Someday, także dołączył do powstawania drugiej części i każdą piosenkę będziecie mogli odsłuchać na takich platformach jak Spotify, Youtube czy iTunes. Hoover na razie udostępniła kilka pierwszych rozdziałów, więc jeśli nie macie problemu z czytaniem po angielsku i jesteście zaznajomieni z pierwszą częścią, zachęcam was do zajrzenia w poniższy link. Ja dla zachęty przetłumaczyłam dla was pierwszy rozdział opowiedziany oczami Sydney, mam nadzieję, że wam się spodoba!







"Um... Niespodzianka? Mam trochę wolnego czasu, gdy czekamy na premierę All Your Perfects, więc spędzam czas z Ridgem i ekipą. Nie, to nie jest pełna powieść. I nie, nie jest skończona. Właściwie to opublikowane zostały na razie tylko trzy rozdziały, ale mówię wam, uwielbiam tak pisać i świetną zabawą będzie czytać to, gdy będzie pisane na żywo. Dołączcie do grupy #MaybeNow na facebooku i pobierzcie darmową aplikację Wattpada! Jest to kontynuacja Maybe Someday. Nie musicie czytać powieści Maybe Not przed czytaniem tej, ale to rozkaz, aby przeczytać Maybe Someday, zanim zaczniecie Maybe Now. W każdym razie. Dziękuję mojej siostrze @murphyrae_ za okładkę i @griffinpete za ponowne dołączenie do tego szalonego, nieprzewidywalnego pociągu. Czerpcie radość z darmowych rozdziałów! [...]"


***

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Sydney


Kiedy tylko otwieram moje oczy, natychmiastowo się obracam, aby znaleźć drugą stronę mojego łóżka pustą. Łapię poduszkę na której spał Ridge i przyciągam do siebie. Nadal pachnie nim.

To nie był sen. Dzięki Bogu.

Nadal nie mogę ogarnąć tego co stało się zeszłej nocy. Koncert, który zorganizował z Brennanem i Warrenem. Piosenki, które napisał dla mnie. Fakt, że wreszcie mogliśmy wyznać sobie co naprawdę czuliśmy, bez poczucia winy połączonego z tymi uczuciami.

Może właśnie stąd pochodzi ten nowy spokój – nieobecność całej tej winy, którą czułam w jego obecności. Trudno było zakochać się w kimś, kto należał do kogoś innego. A jeszcze trudniej było powstrzymywać to uczucie.

Schodzę z łóżka i przeszukuję pokój. Koszulka Ridge’a leży obok mojej na podłodze, co oznacza, że nadal tu jest. Trochę się denerwuję przed wyjściem z mojej sypialni i ujrzeniem go. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że teraz jest moim chłopakiem, a miałam ledwo 12 godzin na przystosowanie się do tego wszystkiego. Jest tak… oficjalnie. Nie mam pojęcia jak teraz będzie. Jak nasze wspólne życie będzie wyglądać. Ale to bardziej ekscytacja.

Sięgam i łapię jego koszulkę, po czym wkładam przez moją głowę. Pokonuję trasę do łazienki, aby umyć zęby i przemyć twarz. Rozmyślam nad poprawieniem fryzury przed wejściem do salonu, ale Ridge widział mnie w gorszych warunkach niż w tym obecnym. Byliśmy współlokatorami. Widział mnie w o wiele gorszych sytuacjach niż ta.

Kiedy otwieram drzwi do salonu, on tam jest, usadzony przy stole z zeszytem i moim laptopem. Opieram się o framugę drzwi i przyglądam mu się przez chwilę. Nie wiem jak on się z tym czuje, ale ja kocham to, że mogę mu się bezwstydnie przyglądać, bez ryzyka, że usłyszy mnie, gdy wchodzę do pokoju.

W pewnym momencie sfrustrowany przeciąga dłonią po swoich włosach i wnioskując po tym jak sztywne są jego ramiona, jest zestresowany. Domyślam się, że chodzi o pracę.

W końcu mnie zauważa, a fakt, iż to sprawia, że całkowicie schodzi z niego stres, redukuje całą moją nerwowość. Przez moment mi się przygląda, a potem opuszcza długopis na notatnik. Uśmiecha się i odsuwa krzesło do tyłu, aby wstać, a potem pokonuje drogę przez salon. Kiedy dociera do mnie, łapie mnie i przyciąga do siebie, przyciskając usta do boku mojej głowy.

- Dzień dobry – mówi, odsuwając się.

Nigdy nie znudzi mi się słuchanie jego głosu. Uśmiecham się do niego i migam. – Dzień dobry.

Patrzy na moje ręce, a potem z powrotem na mnie. – To jest tak cholernie seksowne.

Uśmiecham się szeroko. – Ty mówiący na głos to coś cholernie seksownego.

Całuje mnie, a potem się odsuwa i wraca do stołu. Łapie swój telefon i pisze do mnie.

Ridge: Mam wiele roboty do nadrobienia dzisiaj i naprawdę potrzebuję własnego laptopa. Wrócę do mojego mieszkania, żebyś się mogła przygotować do pracy. Chcesz żebym do ciebie dzisiaj przyjechał?

Sydney: Przejeżdżam obok twojego mieszkania w drodze do pracy. Po prostu wpadnę kiedy będę wracała do domu.

Ridge kiwa głową i podnosi zeszyt, w którym pisał. Zamyka mojego laptopa i wraca do mnie. Obejmuje mnie ramieniem wokół talii i przyciąga blisko siebie, przyciskając swoje usta do moich. Oddaję pocałunek i nie przestajemy, nawet kiedy słyszę jak rzuca zeszyt na kontuar. Unosi mnie obydwoma rękami, już kilka sekund później jesteśmy po drugiej stronie salonu, a on kładzie mnie na kanapę i leży na mnie, a ja jestem prawie pewna, że w tym tygodniu zostanę zwolniona z pracy. Nie ma mowy, że mu powiem, że już jestem spóźniona, kiedy wolałabym zostać zwolniona niż przestać go całować.

Dramatyzuję. Nie chcę zostać zwolniona. Ale tak długo na to czekałam i nie chcę, żeby odszedł. Zaczynam liczyć do dziesięciu, obiecując sobie, że skończę go całować i zacznę się szykować do pracy, kiedy dotrę do dziesięciu. Ale dochodzę do dwudziestu-pięciu zanim kiedy wreszcie na jego klatkę piersiową.

Odsuwa się, uśmiechając się do mnie. – Wiem – mówi. – Praca.

Kiwam głową i staram się najlepiej jak mogę, aby migać to co mówię. Wiem, że nie wszystko migam poprawnie, ale po prostu wypowiadam słowa, których jeszcze nie znam. – Mogłeś wybrać następny weekend, aby zwalić mnie z nóg, a nie dzień, w którym pracuję.

Ridge się uśmiecha. – Nie mogłem czekać tak długo – całuje moją szyję, a potem zaczyna ze mnie schodzić, abym mogła wstać, ale wtedy się zatrzymuje i na moment spogląda na mnie z uznaniem.

- Syd – mówi. – Czy ty… czujesz… - przerywa, po czym wyciąga telefon. Nadal mamy ogromną barierę komunikacyjną, bo on nie czuje się całkowicie komfortowo z przeprowadzaniem na głos pełnych rozmów, a ja nie znam wystarczająco języka migowego, aby dotrzymać mu dobrego tempa w rozmowach. Jestem pewna, że dopóki oboje nie staniemy się w tym lepsi, pisanie wiadomości będzie naszym głównym sposobem na komunikację. Patrzę jak przez moment pisze wiadomość i wtedy mój telefon brzęczy.

Ridge: Jak czujesz się z tym, że wreszcie jesteśmy razem?

Sydney: Niesamowicie. A ty jak się czujesz?

Ridge: Niesamowicie. I… czuję się wolny? Czy takiego słowa szukam?

Nadal czytam i ponownie czytam jego wiadomość, kiedy on nagle zaczyna pisać następną. Kręci głową, jakby nie chciał, abym opacznie zrozumiała jego poprzednią wiadomość.

Ridge: Nie mam na myśli wolny w sensie, że nie byliśmy wolni zanim zeszliśmy się zeszłej nocy. Albo, że czułem się uwiązany, kiedy byłem z Maggie. Chodzi o to…

Urywa na moment, ale odpowiadam mu zanim ponownie coś napisze, bo jestem prawie pewna, że wiem co stara się przekazać.

Sydney: Żyłeś życiem innych odkąd byłeś dzieckiem. A wybór, aby być ze mną, był samolubny. Nigdy nie robisz rzeczy tylko dla siebie. Czasami myślenie najpierw o sobie może nas uwolnić.

Czyta moją wiadomość, a kiedy tylko spogląda w moje oczy, wiem, że się rozumiemy.

Ridge: Dokładnie. Bycie z tobą to pierwsza decyzja jaką podjąłem tylko dla siebie. Nie wiem, może nie powinienem czuć się z tym tak dobrze. Ale tak jest. Czuję się dobrze.

Nawet jeśli mówi to, jakby czuł ulgę, że wreszcie podjął decyzję dla siebie, pomiędzy jego zmarszczonymi brwiami pojawia się zmarszczka, jakby jego uczucia toczyły walkę z poczuciem winy. Unoszę rękę i ją wygładzam, a potem otulam jego twarz. – Nie czuj się winny. Każdy chce, żebyś był szczęśliwy, Ridge. Zwłaszcza Maggie.

Lekko kiwa głową, a potem całuje wnętrze mojej dłoni. – Kocham cię.

Powiedział te słowa niezliczoną ilość razy zeszłej nocy, ale usłyszenie ich ponownie tego ranka nadal sprawia, że czuję się, jakbym słyszała je po raz pierwszy. Uśmiecham się i wysuwam dłoń z jego uścisku, abym mogła zamigać. – Też cię kocham.

To wszystko wydaje się surrealistyczne. On będący tutaj ze mną, po tylu miesiącach pragnienia, aby wszystko tak się potoczyło. I ma rację. Wykańczało mnie bycie z dala od niego, ale też teraz, kiedy tu jest, czuję się wyzwolona. I wiem, że nie mówi tego, co właśnie powiedział, bo czuje, że jego życie z Maggie było na jakikolwiek sposób czymś, czego nie chciał. Kochał ją. Kocha ją. To co czuje, to rezultat tego, że spędził całe życie podejmując decyzje uszczęśliwiające innych, nie siebie samego. I nie sądzę, aby żałował czegokolwiek z tego. Po prostu taki jest. I nawet jeśli byłam jego samolubną decyzją, którą wreszcie podjął dla siebie samego, wiem, że nadal jest tą bezinteresowną osobą, którą był zawsze, więc na pewno pojawi się szczątkowe poczucie winy. Ale ludzie muszą czasami najpierw pomyśleć o sobie. Jeśli nie żyjesz pełnią życia dla siebie, nie będziesz pełny dla innych w twoim życiu.

- O czym myślisz? – pyta, zaczesując moje włosy do tyłu.

Trzęsę głową. – O niczym. Po prostu… - nie wiem jak zamigać to co chcę powiedzieć, więc ponownie sięgam po telefon.

Sydney: To wszystko wydaje się surrealistyczne. Nadal staram się to wszystko przetrawić. Zeszła noc była zupełnie niespodziewana. Zaczęłam się przekonywać, że doszedłeś do tego punktu, w którym sądziłeś, że nie możemy być razem.

Oczy Ridge’a szybko spoglądają w moje i lekko się śmieje, jakby moja wiadomość była kompletnie absurdalna. Potem się pochyla i składa na moich ustach najdelikatniejszy, najsłodszy pocałunek, po czym odpisuje.

Ridge: Nie potrafiłem spać przez trzy miesiące. Warren zmusza mnie do jedzenia, bo cały czas jestem niespokojny. Myślałem o tobie w każdej minucie każdego dnia, ale utrzymywałem dystans, bo powiedziałaś, że potrzebujemy czasu z dala od siebie. I nawet jeśli mnie to zabijało, wiedziałem, że masz rację. Skoro nie mogłem być z tobą, zmuszałem się do pisania piosenek o tobie.

Sydney: Czy masz jakieś piosenki, których nie słyszałam, a nie zagrałeś ich zeszłej nocy?

Ridge: Zagrałem dla ciebie wszystkie moje piosenki wczoraj. Ale pracuję nad nową. Utknąłem, bo słowa niezbyt pasowały. Ale zeszłej nocy, po tym jak zasnęłaś, słowa zaczęły ze mnie płynąć jak woda. Zapisałem je i wysłałem Brennanowi, jak tylko spisałem ja na papier.

Napisał całą piosenkę jak zasnęłam zeszłej nocy? Mrużę oczy i odpowiadam.

Sydney: Czy ty w ogóle spałeś?

Wzrusza ramionami. – Zdrzemnę się później – mówi, pocierając kciukiem o moją dolną wargę. – Sprawdź dzisiaj pocztę – mówi, pochylając się po kolejnego całusa.

Kocham kiedy Brennan skleja orientacyjne wersje piosenek, które pisze Ridge. Nie sądzę, aby kiedykolwiek znudziło mi się bycie z muzykiem.

Ridge schodzi z kanapy i ciągnie mnie za sobą. – Zostawię cię, żebyś się mogła przygotować do pracy.

Kiwam głową i całuję go na pożegnanie, ale kiedy staram się pójść do sypialni, nie puszcza mojej dłoni. Odwracam się, a on patrzy na mnie wyczekująco.

- Co?

Wskazuje na koszulkę, którą mam na sobie. Jego koszulkę. – Potrzebuję jej.

Patrzę na dół i się śmieję. Po czym ją ściągam – powoli – i mu podaję. Taksuje mnie spojrzeniem od góry do dołu, biorąc swoją koszulkę i wsadzając przez głowę. – O której dzisiaj przyjedziesz? – nadal patrzy się na moją klatkę piersiową, kiedy zadaje to pytanie, zupełnie niezdolny do spojrzenia mi w oczy.

Śmieję się i popycham go w stronę drzwi. Otwiera je i wymyka się z mojego mieszkania, nie zapominając o skradnięciu kolejnego szybkiego buziaka. Zamykam za nim drzwi i zauważam, że po raz pierwszy odkąd wyprowadziłam się z mojego starego mieszkania, czuję się, że nie jestem już urażona zamętem jaki wprowadzili Hunter i Tori.

Jestem absolutnie, bez żadnych wątpliwości, wdzięczna za Huntera i Tori. Przeżyłabym ból serca spowodowany przez nich jeszcze z milion razy, jeśli Ridge byłby moim zakończeniem.

***

Kilka godzin później dostaję email od Brennana. Skradam się do toalety z moimi słuchawkami i otwieram email zatytułowany „Set Me Free”. Opieram się o ścianę, naciskam odtwarzanie na telefonie i zamykam oczy.


I've been running 'round
I've been laying down
I've been underground with the devil
You've been saving me like a ship at sea
Saying follow me to the light now

So here we go
A little more
Something I've been waiting for
Here we go
A little more

You set me free
Shook the dust right off me
Locked up tight you found the key
And now I see
Ain't no place I'd rather be
I got you and you got me
You set me free

Hard to know the cost of it
But when you've lost something
Then you know there's a price tag
Think you mighta been born to
Be my come through when
I can't keep it all together

So here we go
A little more
Something I've been waiting for
Here we go
A little more

You set me free
Shook the dust right off me
Locked up tight you found the key
And now I see
Ain't no place I'd rather be
I got you and you got me
You set me free

I was sitting low
I didn't know where I could go
Thought the bottom was the ceiling
No remedy to heal it
A hail mary to a sin
A new start to an end

You set me free
Shook the dust right off me
Locked up tight you found the key
And now I see
Ain't no place I'd rather be
I got you and you got me
You set me free

Stoję w kompletnej ciszy, kiedy piosenka się kończy. Łzy płyną po moich policzkach, a to nawet nie jest smutna piosenka. Ale znaczenie słów, które Ridge napisał zasypiając obok mnie zeszłej nocy, znaczą dla mnie więcej niż jakiekolwiek inne teksty, które kiedykolwiek napisał. I nawet jeśli rozumiem co mówił rano, że po raz pierwszy czuje się wolny, nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo identyfikuję się z jego uczuciami.

Ty także mnie uwalniasz, Ridge.

Wyjmuję słuchawki z uszu, nawet jeśli chcę puszczać piosenkę w kółko i słuchać jej przez resztę dnia. W drodze z łazienki przyłapuję się na śpiewaniu jej na głos w pustym korytarzu z ogromnym uśmiechem na twarzy.


„Nie ma miejsca, w którym wolałbym być. Mam ciebie, a ty masz mnie…”



***

Zostawcie wasze opinie w komentarzach! Będziecie czytać, czy raczej sobie darujecie? I jak podoba wam się pierwszy rozdział? Przyznam szczerze, ja się stęskniłam za tą parą. 

Rozdział można również pobrać w pdfie [tutaj]. Prosiłabym nie upowszechniać bez mojej zgody!

6 komentarzy:

  1. O matko! Ominęłam tego newsa i tak bardzo żałuję! Cieszę się, że będzie kontynuacja, bo to moja ulubiona powieść tej autorki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To także jedna z moich ulubionych powieści :D

      Usuń
  2. Dzięki wielkie za przetłumaczenie rozdziału!
    Uściski bookinoman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam "Maybe Someday". Naprawdę się cieszę, że będzie dalsza część <3
    Pozdrawiam,
    Od książki strony

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia