Nicholas Pembrook to książę Wessco, następca tronu. Jest przystojny, czarujący, a także arogancki. Kiedy wyjeżdża do Nowego Jorku w poszukiwaniu brata, nie spodziewa się, że wyjazd odmieni jego życie. Wchodząc do kawiarni "Amelia", piękna brunetka od razu robi na nim wrażenie. Olivia Hammond nie ma pojęcia, że intrygujący mężczyzna, który zawitał do jej upadającej kawiarni jest księciem. Gdy dostaje od niego niemoralną propozycję, uderza go ciastem w twarz. Książe zaintrygowany faktem, że Olivia nie wie o jego tożsamości, pragnie bliżej poznać seksowną dziewczynę. Jednakże kiedy w ich niewinny romans zaczynają wplatać się uczucia, sprawy zaczynają się komplikować. Prawo wyraźnie mówi, że przyszła księżna musi mieć królewską krew, a przynajmniej być urodzona w Wessco. Przed Nicholasem staje wyzwanie - zostać królem, ale na zawsze stracić Olivię, czy wybrać miłość do Olivii i złamać prawo.
"Zabawne - kiedy ludzie skąpiący pochwał w końcu je dają, wydają się one znaczące."
Bardzo lubię romanse, które dzieją się w czasach monarchii, kiedy krajem panował król/królowa, wszystko działo się w ogromnych pałacach, wśród pięknych stroi, eleganckich wystroi i wielu zasad. Zawsze było to dla mnie intrygujące, dlatego chętnie sięgnęłam po "Księcia w Wielkim Mieście". Jednakże tutaj było trochę inaczej, bo wszystko działo się w czasach współczesnych. I przyznam szczerze, trochę zawiodłam się tym aspektem, bo rzadko kiedy czułam, że mam do czynienia z bohaterem z rodziny królewskiej. Większość fabuły miała miejsce w Nowym Jorku, a kiedy przenieśliśmy się do Wessco, autorka jedynie poruszała tematy związane z królestwem, bez większego zagłębiania się w nie. Bardzo szkoda, bo to głównie ten aspekt mnie do książki przyciągnął.
"Chciałbym dać jej cały świat. Chciałbym go jej pokazać, zwiedzać wszystkie jego zakamarki, trzymając ją za rękę. Chciałbym dać jej gwiazdy, księżyc i niebo, a także wszystko, co pomiędzy."
Natomiast jeśli chodzi o resztę fabuły, nie było w niej nic nadzwyczajnego. Autorka skupiła się głównie na romansie Olivii i Nicholasa, wplatając w to wiele scen łóżkowych i trochę dramatu. Ale pomimo tego, książka mi się podobała, bo była lekka, niewymagająca i urocza. Bardzo polubiłam barwnie nakreślonych głównych bohaterów, którzy gdzieś tam mają za sobą przykre doświadczenia, ale odnajdują spokój i szczęście w ramionach drugiej osoby. Olivię polubiłam najbardziej, bo nie była tu typową dziewczyną, która oddając serce drugiej osobie, traci również rozum i umiejętność racjonalnego myślenia, co niestety często zdarza się w tego typu książkach. Ona cały czas miała głowę na karku, wiedziała kiedy coś jest dla niej złe i dobre, nie myślała przez pryzmat zakochanego serca, ale potrafiła Nicholasowi odmówić. Bardzo za to ją polubiłam. Natomiast jeśli chodzi o Nicholasa, to nie jest może on moim ulubionym książkowym facetem, ale nie mam też do niego większych uwag. Zawiódł mnie jedynie pod koniec książki i stracił w moich oczach tym co zrobił, ale z drugiej strony było to trochę zrozumiałe. No i kiedy wszystko naprawił, aż mi serce urosło w piersi, więc mu wybaczyłam ;)
"Szczerość może wydawać się brutalna, ale w ostatecznym rozrachunku okazuje się zbawienna."
Bardzo podoba mi się to, że autorka wplotła w fabułę również historie innych bohaterów. Pojawił się książę Henry, brat Nicholasa, który widocznie walczy z jakimiś demonami, a potem pod koniec książki spada na niego ogromna wiadomość. Pisze również o przyjacielu Nicholasa, o mężczyznach, którzy są jego ochroniarzami, o rodzinie Olivii i wprowadza nas trochę w następne książki z serii. Myślę, że to dzięki temu książka nie była zbyt nudna (chociaż momentami się zdarzało, że się nudziłam), bo nadawali historii dynamizmu. Bardzo chętnie sięgnę po kolejne części, a nawet wydaje mi się, że mogą mi się bardziej spodobać.
Podsumowując, nie jest to najlepsza książka z gatunku, ale ja bardzo miło spędziłam czas czytając ją, więc oceniam ją wysoko. Jest przyjemną odskocznią od poważniejszych lektur. "Książe w Wielkim Mieście" to historia urocza, seksowna i zabawna. Zdecydowanie spodoba się osobom, które szukają czegoś niezobowiązującego i przyjemnego. Ja bardzo chętnie sięgnę po historię księcia Henry'ego i lady Titebottum, więc czekam na kontynuację :)
Tytuł: Książe w Wielkim Mieście
Autor: Emma Chase
Seria: Royally. Tom 1
Data premiery: 2018-04-04
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Filia
Tytuł oryginału: Royally Screwed
Ocena: 8/10
Bardzo ciekawa recenzja! Zastanawiam się nad tą książką i interesowało mnie, czy warto się za nią zabierać, zwłaszcza że lubię takie wątki; Twoja opinia przekonała mnie, że tak, i może faktycznie się z nią zapoznam :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńCałuję!
korpoludka.blogspot.com
Fajnie, że cię przekonałam. Miłej lekturki! :D
UsuńNa pewno będę chciała ją przeczytać :) Zobaczymy czy będę miała podobne odczucia do Twoich :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Oby ci się spodobała ;)
UsuńNie jest to moje must have, ale jeżeli kiedyś gdzieś na nią trafię pewnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
UsuńSzkoda trochę, że tak mało tego "księcia w księciu". XD Też mnie to zaciekawiło, ale spodziewałam się, że może to być tylko wspomniane raz na jakiś czas. Ta książka wydaje się idealna do przeczytania w okresie wakacyjnym. Lekka i przyjemna historia na raz. ;) Pewnie kiedyś ją przeczytam. :>
OdpowiedzUsuńJools and her books
Ja oczekiwałam trochę więcej tego wątku, a tu zawód :/ No ale racja, książka jest lekka i przyjemna, więc miło ją było przeczytać ;)
Usuń