Tu jesteś, powiedziałam, ale tak naprawdę miałam na myśli: Wreszcie cię znalazłam.
Rosie Thorne ma wrażenie, że idzie ciągle pod górkę - nie potrafi napisać ważnego eseju rekrutacyjnego na studia, ciągle tęskni za mamą, która niedawno zmarła, zakochała się w chłopaku, którego imienia nawet nie zna, a na dodatek zniszczyła drogocenną kolekcjonerską książkę, za którą musi odpracować uporządkowując setki książek w ogromnej bibliotece w dużym domu w jej sąsiedztwie. Chociaż to akurat nie jest wcale takie złe - biblioteka jest piękna i zawiera wszystkie edycje jej ulubionych książek, które przypominają jej o mamie, a przebywanie w niej codziennie jest jak marzenie. Dałaby radę, gdyby nie fakt, że w domu przebywa akurat sam Vance Reigns - aktor grający w ekranizacji jej ulubionej serii książkowej, który ukrywa się w tym małym miasteczku po licznych skandalach, które wybuchły z jego powodu. Przystojny chłopak, który, tak na marginesie, okazuje się być ogromnym dupkiem. Rosie i Vance od razu zachodzą sobie za skórę, a los tak chciał, że ciągle gdzieś na siebie wpadają. Vance oznacza dla Rosie kłopoty, a to ostatnie, czym chciałaby się teraz przejmować.
Przyznam szczerze, sięgnęłam po tę część kompletnie w ciemno, nie czytając nawet opisu na okładce. Na szczęście autorka przychodzi z pomocą i wyjaśnia rzeczy, które działy się w drugim tomie, bo inaczej byłabym kompletnie zagubiona. I tak żałuję trochę, że nie przeczytałam tych książek w odpowiedniej kolejności. Wiem, że Vance, aktor, który wciela się w czarny charakter serii filmowej Starfield, przewija się na pewno w "Księżniczka i Fangirl", nie jestem jednak pewna, czy był też w "Geekerelli" (zwyczajnie nie pamiętam, ups). I muszę przyznać, miałam z nim trochę problem, przynajmniej na początku. Potrafi być aroganckim dupkiem i ciężko było mi się do niego przekonać. Ale w końcu jest to retelling "Pięknej i Bestii", więc tego akurat się spodziewałam.
Razem z nim oddala się kawałek jej serca, ale zostawia też po sobie miejsce.
Na nowych ludzi.
Na nowe miłości.
Na nowe niemożliwości.
Rosie natomiast to przesympatyczna dziewczyna, która reprezentuje chyba każdego mola książkowego mającego bzika na punkcie jakiejś serii, czy ogólnie książek. Po śmierci mamy i jej pogrzebie razem z tatą musi radzić sobie z problemami finansowymi, przez które musieli się wyprowadzić z rodzinnego domu. Gdy niemalże potrąca psa i stara się go odnaleźć, trafia prosto do ogromnego domu na uboczu miasteczka i największej, najpiękniejszej biblioteki, jaką kiedykolwiek widziała. Właśnie tam dochodzi do jej niefortunnego spotkania z Vance'm, który okazuje się być równie nieprzyjemny, jak go gazety malują od miesięcy. Podczas wszystkiego dochodzi do zniszczenia drogocennej książki, za którą Rosie musi zapłacić. Nie mając wystarczająco pieniędzy zgłasza się do pracy przy porządkowaniu książek w bibliotece - w czym pomóc ma jej Vance. Chociaż wuj Vance'a zmusza go do współpracy przy chłopak na każdym kroku daje znać, że nie ma zamiaru spędzać czasu z Rosie.
Jako wielka fanka wątku hate-love, oczywiście całą sobą kibicowałam Rosie i Vance'owi. Ich przygoda do przyjaźni, a potem do miłości, była skomplikowana i pełna wybojów, ale bawiłam się przednio. Doskwierało mi jednak to, że zabrakło dobrego rozwinięcia ich uczucia, bo mam wrażenie, że w jednej chwili siebie nie znosili i robili sobie na złość, a w drugiej już wszystko było dobrze. Jednakże patrząc na to z perspektywy samej historii Pięknej i Bestii, autorka rewelacyjnie oddała sedno tej historii. Może nie pobiła tym Geekerelli, ale koniec końców polubiłam się z Rosie i Vance'm i nie chciałam się z nimi żegnać. Żałuję tylko, że nie zobaczyliśmy więcej ich jako pary, czy nawet jako przyjaciół. Chociaż rozumiem, że autorka próbowała pokazać ich uczucia od samego początku za pomocą pewnego wydarzenia z pierwszego rozdziału książki, to mam wrażenie, że poszła z tym trochę na skróty. Osobiście czegoś mi tutaj zabrakło.
Czytałam już o miłości i o tym, jak to jest się zakochać. Zawsze myślałam, że będę wodzić wzrokiem po jego rzęsach, chabrowych oczach, gładkiej bladej skórze, platynowych włosach, ale...Wszystkie książki się mylą.Brakuje w nich tej przestrzeni pomiędzy. Tego dziwnego, gęstego powietrza, w którym rośnie napięcie, gdy Vance podchodzi. [...] We wszystkich powieściach, które czytałam, autorzy zawsze opisywali fizyczność - ciepło skóry, pieg po lewej stronie ust i ściągnięte brwi, gdy bohater lub bohaterka pochyla się, powoli, ostrożnie. Jednak nigdy nie widziałam opisów tego poczucia, że...Że jestem bezpieczna.
Za to ogromny plus dla autorki za różnorodność i cudowną reprezentację społeczności LGBTQ+, w tym aspekcie Poston nigdy nie zawodzi. Wplata tych bohaterów w fabułę tak naturalnie i bezproblemowo, że nie mam żadnych zastrzeżeń. Mamy reprezentację ludzi biseksualnych (chociażby nasz Vance), niebinarnych i homoseksualnych. Zawsze cieszę się widząc autorów, którzy starają się mówić o tak ważnych tematach i robią to z szacunkiem.
"Zaczytana i Bestia" to naprawdę świetny retelling Pięknej i Bestii. Zobaczycie wiele połączeń z oryginalną historią, zarówno w bohaterach, jak i w fabule, ale autorka dodała też wiele od siebie i stworzyła coś magicznego. Jak zwykle książkę czytało mi się lekko i przyjemnie, udało mi się zanurzyć w tym świecie na kilka godzin i przyłapałam się na tym, że nie mogłam się oderwać. Dodatkowo w książce pojawiają się bohaterowie z poprzednich części, co zawsze jest bardzo miłym dodatkiem. Muszę jednak przyznać, że osobiście nie podobał mi się wątek z Darienem i Elle, a raczej to, że wszystko działo się bardzo daleko w tle, a my jedynie mogliśmy się domyślać, co działo się naprawdę, bo wszystko zostało nam przedstawione za pomocą plotek i tabloidów. Ale na to da się przymknąć oko. Ta książka to idealna pozycja dla każdego, kto kiedyś był (albo nadal jest) w jakimś fandomie, w książce znajdziemy wiele odniesień do popkultury, no i oczywiście czuć tutaj tę bajkową magię, jakiej szukamy w retellingach. Może nie jest to książka, która przypadnie do gustu każdemu, ale mi się osobiście podobała i mogę ją spokojnie polecić każdej osobie, która ma ochotę na uroczą młodzieżówkę z odrobiną baśniowej magii.
Ha, nie miałam jeszcze okazji czytać tej książki i zastanawiam się co to ja robiłam w czasie, gdy oszalał na jej punkcie bookstagram ;) Dzięki za bardzo ciekawą rekomendację!
OdpowiedzUsuń