środa, 14 kwietnia 2021

Anna Olszewska - Dziewczyna z Fotografii | Recenzja patronacka



Czy jedno zdjęcie może zmienić wszystko?

Natasza była świetnie zapowiadającą się baletnicą, kiedy zdarzył się wypadek. Okaleczona fizycznie i psychicznie musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Luka jeszcze rok wcześniej miał wszystko – asystował w pracowni cenionego paryskiego fotografa i był zakochany w dziewczynie, która nie widziała poza nim świata. Jeden wieczór sprawił, że stracił i pracę, i miłość. Kiedy Natasza wsiada do samolotu lecącego do Paryża, ścieżki tych dwojga przecinają się po raz pierwszy. Wszystko wskazuje na to, że to jedynie przelotna znajomość, ale los chce inaczej. W paryskim mieszkaniu Natasza znajduje list stanowiący zaproszenie do gry, w którą grała z rodzicami w każde urodziny. Natasza podejmuje wyzwanie i przemierza miasto w poszukiwaniu kolejnych wskazówek. W jednym z miejsc, w którym rodzice pozostawili kolejną kopertę, Natasza ponownie spotyka Lukę.

Czy poszukujący idealnej modelki Luka będzie potrafił dostrzec w niej to, co kryje się pod bliznami? Czy Natasza będzie potrafiła się otworzyć?

Nie jest to żaden sekret, że ja i polska literatura kobieca nie idziemy w parze. Naprawdę rzadko zdarza mi się przeczytać coś napisanego przez polskich autorów, bo zazwyczaj kończy się to rozczarowaniem. Dlatego kiedy wydawnictwo zgłosiło się do mnie z propozycją objęcia patronatem książki polskiej autorki, byłam sceptycznie nastawiona. Ale dałam jej szansę i Anna Olszewska zaskoczyła mnie naprawdę bardzo pozytywnie. "Dziewczyna z Fotografii" to przykład na to jak powinno się pisać dobry, wciągający romans. Na plus jest dodatkowo to, że cała akcja książki osadzona jest w przepięknym Paryżu, który osobiście uwielbiam. Nie chciałam świecić nazwiskiem przy czymś, co mi się nie podoba, dlatego z przyjemnością mogę napisać, że czytanie tej książki było czystą przyjemnością i jak tylko zaczęłam, tak nie mogłam się oderwać.

Natasza była baletnicą ze świetlaną przyszłością, dopóki jeden wypadek wszystkiego nie zaprzepaścił. Teraz wszyscy wokół patrzą na nią z politowaniem, wiedząc, że jej kariera dobiegła końca. Kobieta zmaga się z odnalezieniem się w tej nowej rzeczywistości i z pogodzeniem się, że jej marzenia o byciu primabaleriną legły w gruzach. Gdy wsiada w samolot lecący do Paryża, podejmuje pierwszy krok, aby poukładać swoje życie. Musi pozamykać sprawy związane z przeszłością w tym miejscu i sprzedać mieszkanie jej zmarłych rodziców. W samolocie spotyka jednak Lukę - przystojnego fotografa, który tak jak ona, robi wszystko, aby pozbierać się do kupy. Jeszcze rok temu jego życie było idealne - miał dziewczynę, pracę, dom i szczęście. W jedną noc stracił wszystko. Spotkanie tej dwójki zagubionych dusz może zdawać się być tylko przypadkiem, ale kiedy wpadają na siebie ponownie w studiu cenionego paryskiego fotografa, gdzie Luka pracuje, nie mogą już zaprzeczać, że coś ciągle ich pcha w swoją stronę. Obydwoje pragną jednego - ruszyć do przodu i wreszcie odnaleźć spokój. Ale czy uda im się tego dokonać, czy ich blizny są zbyt głębokie, aby na nowo się przed kimś otworzyć?

Historia, jaką przedstawia autorka w tej książce, wciągnęła mnie bez reszty niemalże od samego początku. Coś takiego było w tych poranionych przez życie bohaterach, że od razu poczułam z nimi więź. Nasza główna bohaterka, Natasza, leci do Paryża, aby uporządkować tam swoje dawne życie. Jej babka chce sprzedać mieszkanie jej rodziców, którzy zmarli tragicznie rok temu, gdzie spędziła pierwsze lata swojego życia. Niełatwo jest jej się z nim jednak pożegnać, bo każdy kąt przypomina jej tylko o tym, co utraciła. Gdy odkrywa wskazówki do gry, w którą kiedyś grała z rodzicami, postanawia po raz ostatni wziąć w niej udział. I tak zaczyna się wędrówka po całym Paryżu w poszukiwaniu kolejnych zagadek, a jej towarzyszem wkrótce staje się Luka, tajemniczy mężczyzna z samolotu, który staje się jej nowym przyjacielem.

Bardzo podobało mi się to odkrywanie z nimi kolejnych tajemnic, a już zwłaszcza historii Luki, która bardzo długo owita była pewną tajemnicą. I cieszę się, że akcja dzieje się we Francji, a nie w Polsce, bo myślę, że wtedy nie byłoby już tak klimatycznie i magicznie - chociaż to oczywiście osobiste preferencje. Ta dwójka od początku czuje do siebie przyciąganie, Natasza jednak nie chce angażować się w żaden związek i nie lubi zbliżać się do nowych ludzi po swoim wypadku, a Luka boi się zrobić krok w jej stronę, w obawie, że mógłby ją wystraszyć na dobre, zanim coś między nimi by się wydarzyło. Wypadek przekreślił nie tylko jej szanse na bycie baleriną, ale naznaczył ją wiecznymi bliznami, których nie potrafi zaakceptować. To Luka jest osobą, która zaczyna jej pokazywać, że blizny też mogą być czymś pięknym, a ona wcale nie jest szpetna i wybrakowana. To, w jaki sposób ją opisywał i jak na nią patrzył, wywoływało stado motyli w moim brzuchu. Uwielbiam jego postać, był jednocześnie skryty i tajemniczy, a przy tym troskliwy, piękny, mający serce na dłoni - czasami także dla osób, które na niego nie zasługiwały.

Uczucie między Luką, a Nataszą rozwijało się powoli, stopniowo. I cieszę się z tego, że autorka nie pospieszała niczego na siłę, bo dzięki temu ich relacja wypadła bardzo naturalnie i realistycznie. Chociaż muszę przyznać, czasami irytowało mnie to, że przemilczeli tak wiele spraw i ze sobą nie rozmawiali. Wszystko to jednak nie ma większego znaczenia, bo naprawdę bardzo pokochałam tę dwójkę i kibicowałam im do samego końca. To nie jest kolejna błaha historia, tutaj wszystko ma głębsze znaczenie, rozmowy bohaterów są prawdziwe, bez zbędnej ckliwości. Zresztą, to nie tylko historia miłosna, ale przede wszystkim historia o walce o siebie i własne marzenia, nawet jeśli życie rzuca nam kłody pod nogi i zmuszeni jesteśmy obrać inny kierunek, niż sobie początkowo zaplanowaliśmy. Zarówno Natasza, jak i Luka wiele muszą przejść, aby zaakceptować to, że pewnych błędów nie da się naprawić, a demony, które ich ścigają, nie muszą mieć nad nimi kontroli. Dodatkowo poruszając pewne poważne wątki autorka zmusza czytelnika do refleksji, przez co nie da się przejść obok tej historii obojętnie.

"Dziewczyna z Fotografii" to świetna, wciągająca historia. Nigdy dotąd nie miałam okazji czytać niczego spod pióra autorki, ale bardzo polubiłam się z jej stylem pisania i teraz wiem, że z chęcią przeczytałabym więcej. Anna Olszewska dobrze wie, jak pisać, aby wciągnąć czytelnika w świat, który kreuje i poruszyć przeróżne emocje. Natasza i Luka skradli moje serce, a w połączeniu z przepięknym Paryżem i rewelacyjnymi opisami baletu, lektura tej książki to była czysta przyjemność. Wręcz czułam się tak, jakbym sama kroczyła ulicami Paryża, gdzieś obok naszych głównych bohaterów. Polecam serdecznie! W ramach tego, że miałam okazję objąć tę książkę patronatem, na moim bookstagramie macie szansę zgarnąć jeden z TRZECH egzemplarzy, więc koniecznie wchodźcie! :)

ANNA OLSZEWSKA - z wykształcenia prawniczka, z zamiłowania pisarka. Zadebiutowała w 2017 roku powieścią Moja irlandzka piosenka i zachęcona jej ciepłym przyjęciem kontynuuje przygodę z pisaniem. Najlepiej odnajduje się w świecie uczuć, stąd potrzeba wymyślania historii, w których miłość gra pierwszoplanową rolę.


Tytuł: Dziewczyna z Fotografii
Autor: Anna Olszewska
Data premiery: 14.04.2021
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ocena: 9/10

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka! :)






1 komentarz:

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia