niedziela, 18 lutego 2024

Christina Lauren - Miłość i inne słowa



SERCE MOŻE SIĘ UKRYĆ, ALE NIGDY NIE ZAPOMINA

WTEDY

Gdy miałam trzynaście lat, byłeś moim pierwszym prawdziwym przyjacielem. Gdy miałam piętnaście – moją pierwszą miłością. Potem byłeś dla mnie wszystkim! Mieliśmy razem podbijać świat, dopóki jedna upiorna noc nie zrujnowała naszej przyszłości.

TERAZ

Pracuję na oddziale pediatrii dzień i noc. Wychodzę za mąż za starszego i stabilnego finansowo mężczyznę, który nie interesuje się przesadnie moim sercem. Dla mnie to bardzo rozsądne rozwiązanie na przyszłość.

Taki był plan, dopóki nie zobaczyłam Cię w kawiarni po jedenastu latach rozłąki. Wszystko ożyło na nowo. Nadal nie wiem, jak Ci wybaczyć, a co gorsza nadal nie potrafię Ci się oprzeć…

Przecież nasza miłość i namiętność prawie mnie zniszczyły! Z drugiej strony myśl o ponownej utracie Ciebie jest nie do zniesienia! Czy mam na tyle odwagi, aby zaryzykować wszystko?


Książki duetu Christiny Lauren to już dla mnie automatyczny must read, a Miłość i inne słowa to prawdopodobnie ich najpopularniejsza książka, o której słyszę bez przerwy od wielu lat. Jednak jak to z popularnymi książkami bywa, zawsze pochodzę do nich z ostrożnością, tym bardziej, że ta powieść oparta jest na wątku, z którym ostatnio mam bardzo nie po drodze. Pięknie napisana, ulubieniec wielu książkar, historia o drugiej szansie w miłości, o której zapewne marzy większość z nas. Ale czy rzeczywiście jest tak wspaniała, jak wszyscy twierdzą?

Historia Macy i Elliota to klasyczny przypadek utraconej, młodzieńczej miłości, która wraca po latach ze zdwojoną siłą. Niegdyś ta dwójka była nierozłączna. Przyjaciele z dzieciństwa, którzy dorośli do czegoś poważniejszego, nawet pomimo tego, że nie mieszkali blisko siebie. I garderoba pełna książek w wakacyjnym domku rodziny Macy, która połączyła ich na poziomie bratnich dusz. Gdy byli młodsi, to właśnie tam spędzali każdą wspólną chwilę i powoli się w sobie zakochiwali. Ale kiedy miały się w końcu spełnić ich marzenia o wspólnym życiu, rozdzieliło ich coś, przez co nie widzieli się przez jedenaście lat. Teraz Macy i Elliot wpadają na siebie w pewnej kawiarni w mieście i wszystko jest inaczej, a jednak wiele rzeczy nadal pozostało takie samo. Macy ma narzeczonego, Elliot dziewczynę... a jednak to silne uczucie, które kiedyś było tylko ich, nadal między nimi skwierczy. Jednak czy po tak długim czasie rozsądne jest pakować się w coś, co już dawno przeminęło?

Z pewnością motyw dawnej miłości z młodości oraz domku letniskowego nie jest nikomu obcy, bo to historia, która od lat zyskuje na popularności. Można wybierać w różnych podobnych książkach i chyba dlatego ja od samego początku podchodziłam do tej historii odrobinę sceptycznie. Nieważne, czy była pierwsza, czy ostatnia, zdążyłam się już przekonać, że to motywy, które bardzo testują moją cierpliwość i zazwyczaj opierają się na tych samych schematach. No i cóż, miałam niestety rację. Bo już po paru rozdziałach wiedziałam, że niestety się nie polubimy.

Ta książka to jedno wielkie przyciąganie czasu wynikającego z braku komunikacji, co jest moim głównym problemem w tego typu powieściach. Można było załatwić konflikt jedną rozmową już jedenaście lat temu, a zamiast tego po pierwszym spotkaniu Macy i Eliotta po latach, musiały minąć kolejne miesiące tańczenia wokół tematu z jedną myślą, której wszyscy od początku byliśmy świadomi - że oni i tak się zejdą, ale uparcie nie chcą się do tego przyznać. Cóż, a przynajmniej Macy (pokłony dla Elliota za cierpliwość, serio). W pewnym momencie nawet bohaterka mówi coś w stylu "pogadamy o tym za miesiąc". Czemu? Nie wiem, chyba tylko dlatego, żeby akcja brnęła do przodu. I żebyśmy się jeszcze bardziej pofrustrowali jej niezdecydowaniem co do swojego nudnego narzeczonego, którego imienia już nawet nie pamiętam. 

Macy i Eliotta łączy relacja spotykana raz na milion, to prawdziwe bratnie dusze, które rozumieją się bez słów, ale jak na tak dobraną parę, która rzekomo nie potrafi się okłamywać, z zatrważającą częstotliwością unikają rozmów na najważniejsze tematy związane z ich uczuciami do siebie. I było tak w przeszłości, jak jest i w teraźniejszości. Książka podzielona jest na dwie ramy czasowe i w teorii powinna pozwolić nam głębiej poznać ich relację, ale nawet pomimo tych uroczych momentów, gdy czytali razem książki i mogli godzinami rozmawiać na różne tematy, zawsze pojawiały się jakieś problemy, które autorki przeciągały aż do frustrującego poziomu. Inne dziewczyny, pierwsze doświadczenia, skrywane uczucia - rzeczy, które można było przegadać, ale woleli za to kisić się we własnej niepewności i zazdrości.

Obawiałam się, że to będzie jedna z tych książek, która stała się popularna dzięki paru pięknym fragmentom, które można było znaleźć wszędzie na bookmediach i chociaż przyznaję, to rzeczywiście były to piękne momenty, to całościowo książka wypada średniawo. I na pewno nie jest najlepszą książką, jaka wyszła spod pióra Christiny Lauren. A może ja po prostu jestem już zmęczona wątkiem drugiej szansy, który za każdym razem idzie tym samym schematem, bo czułam się po prostu jakbym czytała kolejną, lekko zmienioną wersję powieści w stylu "Każde kolejne lato" (a tej książki nie znoszę jeszcze mocniej). Ta książka jest naprawdę pięknie napisana, to trzeba przyznać. To jedna z tych, w której co chwilę chce się coś zaznaczać, adnotować, zapamiętać na dłuższą chwilę. Ale poza tym nie oferuje nic nowego.

Chciałabym napisać, że chociaż Eliott i Macy jako bohaterowie nadrabiają, ale szczerze mówiąc, niezbyt mi na nich zależało. To była zbyt krótka książka, abym mogła się do nich przywiązać i jakoś bardziej zrozumieć ich motywy. A już szczególnie, gdy na jaw wychodzi całe źródło zamieszania, przez które stracili kontakt na lata, które za chwilę zostaje zamiecione pod dywan, a jest moim zdaniem zbyt ważnym i zbyt szokującym wątkiem, aby tak po prostu o nim zapomnieć. Poczułam się bardzo rozczarowana, że autorki nie poświęciły nawet chwili, aby ukazać bardzo poważne konsekwencje takiej sytuacji. Zamiast tego wypadło to jak bardzo tani chwyt mający jedynie rozdzielić bohaterów. Ale nawet mimo to, większość moich narzekań wynika przede wszystkim z osobistych preferencji, więc jeśli lubicie tego typu książki, to może warto dać jej szansę. Może akurat wy pokochacie ją bardziej - nie bez powodu jest to książka kochana przez tak wielu. Ja jednak, jeśli już miałabym wam polecać tego typu historie, bardziej poleciłabym chociażby "Happy Place" Emily Henry, aniżeli ten tytuł.



CHRISTINA LAUREN to de facto nie jedna, ale dwie osoby. Panie stanowiące autorski duet, Christina Hobbs oraz Lauren Billings, pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, a swoją karierę rozpoczęły od publikowania utworów z gatunku fan-fiction (inspirowanych bardzo popularną serią "Zmierzch" autorstwa Stephenie Meyer). Teraz pisarki nie ograniczają się już jedynie do internetowej platformy, ale piszą i wydają jedne z najbardziej popularnych utworów z gatunku Young Fiction oraz Adult Fiction, takich jak np. międzynarodowy bestseller "Piękny drań". Ich twórczość to przede wszystkim romanse obyczajowe. Panie spotkały się w 2009 roku poprzez pisanie fan-fiction online i już rok później współpracowały. Ich twórczość została obecnie przetłumaczona na ponad 28 języków i zaistniała w czołowej dziesiątce najlepiej sprzedających się powieści New York Times. Razem piszą i udzielają wywiadów.


Tytuł: Miłość i inne słowa
Autor: Christina Lauren
Tytuł w oryginale: Love and Other Words
Liczba stron: 300
Data premiery: 10 stycznia 2023
Wydawnictwo: Poradnia K
Ocena: 6/10

Współpraca reklamowa z wydawnictwem Poradnia K:



Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia