poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Corinne Michaels & Melanie Harlow - Hold You Close



London Parish była zakochana w starszym bracie swojej najlepszej przyjaciółki, Ianie Chasie, odkąd tylko sięga pamięcią. Jednak ten złamał jej serce, kiedy miała osiemnaście lat i ją porzucił. Od tamtego czasu minęło siedemnaście lat, które London spędziła na nienawidzeniu go. Niestety w niczym nie pomaga fakt, że Ian jest jej sąsiadem, który nie stroni sobie od imprez, kobiet i uszczypliwych uwag. Nieważne jak bardzo chciałaby go ignorować, jest to niemożliwe.

Teraz ich los na zawsze wiąże ich ze sobą, gdy dotyka ich ogromna tragedia, a na ich barki spada ciężar wychowania trójki dzieciaków. Gdy ich życie wywraca się do góry nogami, ostatnie czego im potrzeba, to wygrzebywanie błędów przeszłości i starych uczuć. Minęło niemal dwadzieścia lat, zebrało się zbyt wiele kłamstw, niedopowiedzeń i brudów, aby była jakakolwiek szansa na odbudowanie ich relacji. Ale im dłużej przebywają w swoim towarzystwie, tym trudniej jest uciekać od niezaprzeczalnego pożądania i uczuć wychodzących na powierzchnię.

Kiedyś mogli siebie mieć. Czy Ian i London dadzą drugą szansę miłości?
Corinne Michaels to bez dwóch zdań jedna z najlepszych autorek współczesnych romansów, z jakimi miałam do czynienia. Po cudownej, do tej pory mile wspominanej przeze mnie lekturze "The Consolation Duet", historii Liama i Natalie, miałam okazję przeczytać wiele innych pozycji tej autorki i przyznaję, że absolutnie się zakochałam w jej twórczości. Dotychczas żadna z nich mnie nie zawiodła, więc możecie sobie tylko wyobrażać jak podekscytowana byłam zapowiedzianą książką "Hold You Close", napisaną w duecie z Melanie Harlow. Druga autorka do tej pory była mi obca, zresztą z tego co mi wiadomo (chociaż mogę się mylić), na naszym polskim rynku pojawia się po raz pierwszy. Wystarczyło mi nazwisko Corinne Michaels, aby mnie przekonać do jej przeczytania. Powstrzymałam się przed zerknięciem na opis, przeleciałam po nim tylko wzrokiem. Nie przeczytałam nawet tych krótkich zapowiedzi, które wstawiałam tutaj na bloga, bo po niektóre książki po prostu wolę sięgnąć w ciemno. Niestety, "Hold You Close" nie do końca okazało się być książką, jakiej się spodziewałam.

Chociaż chciałabym tutaj napisać same pochwały, to ta pozycja zdecydowanie nie jest pozbawiona wad.  Naszą główną bohaterką jest London Parish, najlepsza przyjaciółka Sabriny, młodszej siostry Iana. Odkąd sięga pamięcią była zakochana w Ianie, ale kiedy była nastolatką, on złamał jej serce. Chociaż minęło siedemnaście lat, które spędziła na nienawidzeniu go, bardzo ciężko jest jej o nim zapomnieć. Zwłaszcza, że jest jej sąsiadem, a London ciągle jest świadkiem jego głośnych imprez i conocnych schadzek z przeróżnymi kobietami. London to jedna z tych bohaterek, która pomimo złamanego serca i upływu dziesiątek lat, nadal ma głupie nadzieje, że może coś się zmienić. I tak, to też jedna z tych, która przez te lata nie wchodzi w żaden poważny związek, bo nieważne co mówi, czeka aż facet, który złamał kiedyś jej serce, w końcu przejrzy na oczy i o nią zawalczy. Było mi jej naprawdę szkoda, bo mam wrażenie, że lubiła dawać Ianowi traktować się jak wycieraczkę, bo on nie miał żadnych skrupułów, aby ją obrazić. I szczerze, gdybym była na jej miejscu, już dawno kopnęłabym go w tyłek. Z drugiej strony mamy jej nienawiść do Iana, którą w stu procentach rozumiem, aczkolwiek czasami jej zachowanie było dziecinne. Były w tej książce takie sytuacje, w których zachowywała się jak bachor, a wcale nie chodziło o nią, a o dzieci. Czasami miałam ochotę ją trzepnąć w głowę, żeby przestała ciągle patrzeć na to co wydarzyło się w młodości, a zamiast tego przejrzała na oczy i zaczęła zauważać inne osoby. Mimo wszystko potrafiłam ją zrozumieć, bo złamane serce reaguje na różne sposoby.

Czasami musisz puścić to, czego chcesz bardziej niż czegokolwiek innego, ponieważ jest to właściwa rzecz.

Mam bardzo mieszane uczucia co do samego Iana. Chociaż pod koniec książki się do niego przekonałam i w pełni rozumiem jego czyny oraz zachowania, to jednak nie mogę zapomnieć, że przejawia on wszystkie te cechy, których szczerze nie cierpię w męskich bohaterach. Już w prologu dowiadujemy się co zrobił w młodości, że złamał serce London, ale to nie to sprawiło, że nie potrafiłam go polubić. Oczywiście jego zachowanie było beznadziejne, ale to jego czyny jako dorosły mężczyzna sprawiły, że przewracałam oczami. Ian to typowy samiec alfa, właściciel klubu nocnego, atrakcyjny, towarzyski, cieszący się powodzeniem u kobiet, które co noc sprowadza do swojego domu. Pomijając to, co wydarzyło się w przeszłości, ten facet nie miał żadnych zahamowań, żeby obrazić London. Wyśmiewał ją, wyzywał i traktował praktycznie jak zarazę. Niektóre rzeczy, które mówił, czy to wprost do niej, czy nie, były okropne i doprawdy nie wiem, co takiego London do niego ciągnęło. Takie zachowania są typowe dla motywu "hate-to-love", ale jednak nie oszukujmy się, wszystko ma swoje granice. A on w moich oczach je niejednokrotnie przekroczył. To nie tak, że go znienawidziłam, ale też nie jestem jego największą fanką.

Ian i London na pierwszy rzut oka zupełnie mi do siebie nie pasowali, ale z biegiem książki zaczęłam się do nich przekonywać. Żałuję tylko, że musiało minąć tyle lat i wydarzyć się taka tragedia, aby oboje przejrzeli na oczy. Najlepsze jest to, że ich relację można by było naprawić już lata temu, gdyby tylko bohaterowie przestali być tak uparci i dumni, i po prostu usiedli i szczerze porozmawiali. Bo siedemnaście lat bezsensownej nienawiści to ogrom czasu, a jeszcze bardziej frustrujące i żałujące było to, że nie potrafili się dogadać o coś, co stało się gdy byli nastolatkami, a jako dorośli nadal zachowywali się jak dzieci. Pod żadnym pozorem nie usprawiedliwiam zachowania Iana, ale facet miał swoje powody i gdyby tylko dała mu pięć minut na wytłumaczenie się, już dawno pożegnaliby tą całą nienawiść i ból serca. Zamiast tego London cały czas trzymała się tego jednego wydarzenia i no cóż, w sumie to mu się nie dziwię, że miał dość ciągłego słuchania jak mu to wypomina, nie dając szansy na wytłumaczenie się. Gdyby ktoś wyrobił sobie zdanie na mój temat na podstawie jednego, młodzieńczego błędu i prawie dwadzieścia lat później ciągle mi to wypominał, pewnie byłabym równie sfrustrowana. Nie usprawiedliwiam tym jego dupkowatych tekstów, ale jednak potrafiłam go zrozumieć.

Zawsze będę o ciebie walczył, London. Nawet jeśli się wycofasz, zatrzymam cię blisko siebie, ponieważ tutaj jest twoje miejsce.

Nie pomyślałam sobie wiele, kiedy zobaczyłam, że książka jest cienka, ale dopiero po skończeniu lektury uświadomiłam sobie, że zabrakło mi w niej trochę więcej stron. Bardzo żałuję, że autorki nie poświęciły więcej uwagi dzieciakom - Ruby, Morgan i Chrisowi, bo tak naprawdę bez nich ta książka byłaby słaba. To oni podtrzymali jej poziom i zostali moimi ulubieńcami. Co mnie do tej pory bawi, to fakt, że niejednokrotnie wykazali się większą mądrością życiową i zrozumieniem niż Ian, czy London, którzy powinni być tutaj dorosłymi. Nawet w sprawie ich związku, bo gdyby nie oni, to nie wiem, czy główni bohaterowie kiedykolwiek poszliby po rozum do głowy i o siebie zawalczyli. Te dzieciaki natychmiast skradły moje serce, a i najbardziej emocjonalne sceny były właśnie z nimi. Bawiły mnie, wzruszały i ocieplały serducho. Nie wyobrażam sobie całego tego bólu, jaki na nich spadł i żałuję, że autorki nie skupiły się bardziej na ich wątku.

"Hold You Close" wbrew pozorom mi się podobało, bo jednak nadal jest to książka autorstwa Corinne Michaels i Melanie Harlow, a te zaserwowały mi wiele emocji. I chociaż nie zabrakło rzeczy, które mnie zawiodły i które mi się nie podobały, to jednak lektura tej pozycji wciągnęła mnie tak mocno, że przeczytałam jej jednej nocy, a na koniec zapragnęłam więcej. Wzięłam ją w ręce z zamiarem przeczytania tylko kilkudziesięciu stron, ale potem nie potrafiłam jej już odłożyć! Poczułam niedosyt, kiedy przekręcałam ostatnią kartkę, ale kończyłam ją z ogromnym uśmiechem na twarzy. Ogromny plus należy się autorkom za styl pisania, bo właśnie za to cenię sobie ich twórczość. Melanie i Corinne bez dwóch zdań mają tą umiejętność poruszenia czytelnika za pomocą słów i przeniesienia do innego świata. Historia Iana i Lon to powieść o drugich szansach, o błędach przeszłości i miłości, która przetrwa wszystko. Ale także o stracie i tragedii, która dotyka nas w najmniej spodziewanych momentach. Myślę, że pomimo kilku niedoskonałości warto dać jej szansę i zaufać, że autorki zabiorą nas na emocjonalną przejażdżkę. Ja z pewnością sięgnę wkrótce po ich kolejną książkę wydaną w duecie - "ImPerfect Match".

CORINNE MICHAELS to amerykańska autorka poczytnych romansów, która niedawno wkroczyła na polski rynek i od razu znalazła się również w polskiej czołówce najbardziej lubianych i popularnych autorów tego gatunku. Wiele z jej pobudzających zmysły i kradnących całą uwagę czytelników powieści znalazło się na listach bestsellerów takich czasopism jak „New York Times”, „Wall Street Journal” oraz „USA Today”. Corinne Michaels dorastała w New Jersey, na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Miłością do literatury romantycznej zapałała już jako trzynastolatka, kiedy zamiast oglądać telewizję zaczęła zaczytywać się w książkach Daniel Steele i Nory Roberts – autorka do dzisiaj pamięta, jak przeżywała z bohaterami tych książek zakręty życiowe, problemy, dylematy, tragedie i miłości. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła podczas wielomiesięcznej rozłąki ze swoim mężem, oficerem marynarki wojennej. Corinne Michaels przez dłuższy czas zabijała swoją samotność, czytając mnóstwo książek, aż w końcu sama usiadła przed klawiaturą i napisała pierwsze słowa swojej własnej powieści.




MELANIE HARLOW to bestsellerowa autorka USA Today, pisząca słodkie i seksowne romanse. Jej bohaterowie są fikcyjni, aczkolwiek mają w sobie cechy zwykłych ludzi, mające swoje problemy, rozterki i pragną szczęśliwego zakończenia. Mieszka w Detroit razem z mężem i dwiema córkami. Kiedy nie pisze, lubi czytać, biegać, podróżować, pić pyszne koktajle.





Tytuł: Hold You Close
Autor: Melanie Harlow & Corinne Michaels
Data premiery: 3 kwietnia 2019
Wydawnictwo: NieZwykłe
Liczba stron: 288
Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu! :)








6 komentarzy:

  1. Piękny blog, piękne zdjęcia, super :)
    cieszę się, że tu wpadła

    tylko książka nie z mojej bajki

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najbardziej, mam tę książkę w planach i jestem jej bardzo ciekawa. 😊
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, mam nadzieję, że się spodoba! :D

      Usuń
  3. Czekam na twoją opinię :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że książka jest jak najbardziej dla mnie a zdjęcie powyżej jest cudne! :)
    Pozdrawiam Grovebooks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie warto po nią sięgnąć :D I dziękuję!

      Usuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia