czwartek, 17 grudnia 2020

Jennifer Donnelly - Przyrodnia Siostra



Nie rób jedynie rys na baśni. Rozbij ją w drobny mak!

Isabelle z pozoru powinna być bezgranicznie szczęśliwa – przecież już niebawem poślubi przystojnego królewicza…Tyle że nie jest tą piękną dziewczyną, która zgubiła na balu szklany pantofelek i podbiła serce młodzieńca. Jest jej nieatrakcyjną przyrodnią siostrą, która już od dawna krok po kroku traciła cząstkę siebie, żeby sprostać oczekiwaniom despotycznej matki, a teraz za wszelką cenę starała się wcisnąć stopę w pantofelek Kopciuszka. Kiedyś wesoła, odważna i dobra, stała się z czasem podła, zazdrosna i pusta wewnętrznie…

Niestety, królewicz odkrywa oszustwo, jakiego się dopuściła, żeby udawać Kopciuszka, i odrzuca zawstydzoną dziewczynę. I właśnie dzięki temu Isabelle otrzymuje szansę, by na nowo odnaleźć siebie, zmienić swe przeznaczenie i dowieść tego, co brzydkie przyrodnie siostry wiedzą od zawsze: złamane serce to za mało, by złamać dziewczynę…


Historia Kopciuszka z pewnością została już opowiedziana na wszystkie sposoby, na naszym rynku wydawniczym pojawił się niejeden retelling, wiele powstało też filmów opartych na tej baśni, więc sam koncept okropnie traktowanej przez macochę i przyrodnie siostry, osieroconej dziewczyny, na pewno nikomu nie jest obcy. A jednak mimo, że nie można już chyba nic więcej powiedzieć, ja nadal uwielbiam czytać i oglądać retellingi, na swojej półce nadal trzymam moje ulubione książki oparte na Kopciuszku, a dzisiaj przychodzę z recenzją kolejnej. Tyle że tym razem jest trochę inaczej, bo Jennifer Donnelly postanawia podejść do tej historii od zupełnie innej strony i tym razem jako główną bohaterkę obiera sobie jedną z przyrodnich sióstr. I z zaskoczeniem przyznaję, że podobała mi się ona nawet bardziej, niż historia Kopciuszka.

Wilki żyjące w lasach mają ostre zęby i długie pazury, lecz to ten, który mieszka w tobie, cię unicestwi.

Nie wiem ilu z was jest z tym zaznajomionym, ale oryginalna wersja Kopciuszka, nie ta Disney'owska i bajkowa, tak naprawdę wygląda całkiem inaczej i mroczniej. W wersji braci Grimm, czyli tej powstałej jeszcze w XIX wieku, przyrodnie siostry Kopciuszka nie przyjmują tak łatwo tego, że ich stopy nie pasują do szklanego pantofelka. Jedna z nich odcina sobie palce, a druga piętę. Gdy znają sobie sprawę, że ich przyrodnia siostra zostanie królową, postanawiają przymilić się Kopciuszkowi, a w rezultacie ptak wydłubuje im oczy. Mrocznie, prawda? Autorka tej książki zdaje się opierać bardziej na tej wersji, przynajmniej na początku, bo historia "Przyrodniej siostry" rozpoczyna się w momencie, w której książę jeździ po wiosce w poszukiwaniu swojej ukochanej, która na balu zgubiła pantofelek. Podczas gdy Ella zostaje zamknięta przez macochę i siostry, Octavia oraz Isabelle zmuszają się do wykonania rozkazów swojej matki i odcinają sobie części swoich stóp, aby dopasować je do pantofelka. Gdy książę się o tym dowiaduje, Isabelle pali się ze wstydu i zażenowania. Po całej wiosce roznosi się wieść o podłym traktowaniu ich przyszłej królowej i o tym, do czego się posunęły, aby wyjść za księcia. Ludzie zaczynają wytykać siostry palcami, nazywają je brzydkimi i obrzucają jedzeniem. Isabelle całe życie próbowała spełnić wymagania swojej matki i społeczeństwa, ale nigdy nie stała się taka, jak oczekiwano. Nie jest piękna. Nie jest jak Ella. Nie jest słodka, urocza, ani kochana. A z każdą próbą dopasowania się, traciła kawałek siebie. To jest, do czasu, aż dostaje drugą szansę - aby zmienić swoje przeznaczenie i udowodnić, że samo złamane serce nie złamie dziewczyny, a piękno nie opiera się tylko na tym, co jest na zewnątrz.

Wszyscy dobrze wiemy, do jakich rzeczy posuwały się przyrodnie siostry Kopciuszka, aby zamienić jej życie w piekło. Z czystej zazdrości, zawistności, a może po prostu brzydoty swoich serc. W tej wersji autorka jednak przybliża nam ich sytuację z trochę innej strony. Łatwo byłoby je znielubić, nie ma co ukrywać, że zarówno nasza główna bohaterka, Isabelle, jak i Tavi, jej siostra, podejmują okropne decyzje i robią wiele złych rzeczy, ale już od samego początku autorka stara się zagłębić w ich historię o wiele bardziej, dzięki czemu zauważamy, że ich jad ma drugie dno i nic nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Od małego wpaja nam się, że piękne osoby są dobre, słodkie, najlepsze, a ich cudowne zewnętrze jest refleksją tego, jak dobre mają serce. Zawsze na koniec dostają swoje szczęśliwe zakończenie. Są księżniczkami, zakochują się w księciu i przezwyciężają wszystkie przeciwności losu. Ale co z tymi "złymi"? Co z osobami, które może nie mają najpiękniejszej figury, które nie odnajdują się w każdej sytuacji towarzyskiej, którym od zawsze wmawia się, że jedyne kobiety, które mają szansę na dobrą przyszłość, muszą być piękne, wyrafinowane i pożądane przez mężczyzn?

Książki historyczne twierdzą, że to królowie, diukowie i generałowie wywołują wojny. Nie dawaj temu wiary. My je zaczynamy - ty i ja. Za każdym razem, gdy się odwracamy i jesteśmy cicho, nie mieszamy się i zachowujemy grzecznie. To, co złe, tchórzostwo to pójście na łatwiznę. Robisz to szybko. Zostawiasz za sobą. Mówisz sobie, że już minęło. Odchodzisz pośpiesznie. Koniec sprawy.

Oczywiście jest to bardzo staroświeckie myślenie i nie można zapominać, że akcja tej historii dzieje się dawno, dawno temu, ale czy nie tak samo jest dzisiaj? Czy normą społeczną nie jest mieć piękną, szczupłą sylwetkę, płaski brzuch, nieskazitelną cerę? Autorka za pomocą tej baśni pokazuje, że piękno to coś o wiele więcej, niż wygląd zewnętrzny. Isabelle codziennie żyje z własnymi demonami, które mówią jej, że nie jest wystarczająca, że nie jest ładna, że nigdy nie zazna prawdziwego szczęścia. Ciągłe okropne komentarze matki w niczym nie pomagają. Samo wyjście na miasto wiąże się z licznymi obrzydliwymi komentarzami od ludzi, którzy tak szybko zdolni są ją ocenić (o ironio, potępiając kogoś za złe czyny, sami zniżają się do jeszcze gorszego poziomu). I jak wspomniałam, Isabelle rzeczywiście jest postacią z wadami, robi rzeczy, których nie powinna robić, jest impulsywna i momentami wredna, ale wiemy też, że nie robi tego z czystego zła, a po prostu tak wychowało ją społeczeństwo i to, czego od niej zawsze wymagano. Nawet nie wyobrażam sobie jak niszczące są takie oczekiwania narzucane od młodego wieku. Nie wolno jej było rozwijać swoich pasji, które wiązały się z walką, czy chociażby jazdą na koniu, bo to nie wypadało damie. Autorka przedstawia postać Felixa, jej najlepszego przyjaciela, którego straciła lata temu, bo nie wypadało jej się umawiać z synem pracownika. Krok po kroku odbierano jej wszystko co kochała, zostawiając ją jedynie z zawiścią, że obok siebie ma Ellę, która pomimo tego, że traktowały ją okropnie, ciągle odnajdowała pozytywy w swoim życiu i była dla wszystkich miła - coś, czego Isabelle już od dawna nie potrafiła.

Ta historia daje do myślenia pod tak wieloma względami, zwłaszcza, że pomimo iż jest to fantasy i fabuła kręci się wokół wielu fikcyjnych, bajkowych postaci, każdą sytuację można zinterpretować na swój własny sposób, odnoszący się nawet do naszych czasów. To przede wszystkim historia o przeznaczeniu i szansie, o tym, że każdy z nas ma tak naprawdę prawo zdecydować jak będzie wyglądało nasze życie i tylko nasze osobiste wybory są w stanie zmienić przeznaczenie. Isabelle może i jest przedstawiona jako ta okrutna i brzydka, ale odkrywa w sobie o wiele ważniejsze piękno - wewnętrzną siłę, odwagę, determinację, gotowość do walki o siebie, swoich bliskich i swoje państwo, staje się prawdziwą wojowniczką i udowadnia, że kobiety wcale nie muszą zezwalać na to, aby traktowano je jako gorsze, głupie i niemądre, bo tak przyjęło się w społeczeństwie. To naprawdę jedna z najlepszych feministycznych powieści, jaką miałam okazję przeczytać od długiego czasu.

W tym smutnym, skomplikowanym świecie istnieje magia. Magia silniejsza od przeznaczenia i od szansy. Widać ją w najmniej spodziewanych miejscach.
[...]
To magia kruchej, omylnej istoty, zdolnej zarówno do niewysłowionego okrucieństwa, jak i ogromnego dobra. Jest w każdej istocie ludzkiej, gotowa, by nas uratować. Przemienić nas. Ocalić. O ile znajdziemy w sobie dość odwagi, by jej posłuchać.
To magia ludzkiego serca.

Nie chcę wchodzić w szczegóły samej fabuły, bo uważam, że najlepiej odkryć ją samemu. Zresztą, nie byłabym w stanie opisać jej w kilku krótkich zdaniach, bo w tej książce po prostu ciągle coś się dzieje, każdy bohater coś sobą reprezentuje, wszystko ma głębsze znaczenie i uważam, że należy samemu przejść z Isabelle tę drogę do odkupienia i ponownego poskładania utraconych kawałków swojego serca. Oczywiście nie mogłoby też zabraknąć tutaj wątku miłosnego, który co prawda nie jest najważniejszy, ale jest i bardzo mi się podobał. Isabelle i Felix dzieli skomplikowana przeszłość i ich relacja napotyka wiele wybojów, ale jest naprawdę bardzo dobrze przedstawiona i wcale nie w ten sposób, w jaki moglibyśmy się spodziewać po retellingu Kopciuszka. Jednym z moich ulubionych cytatów z tej książki jest "Złamane serce to za mało, żeby zabić dziewczynę. One są twarde jak skała." i to chyba idealnie oddaje to, co staram się przekazać. Podobało mi się takie trochę inne podejście do miłości, niż znane nam z typowych romansów, bo w tej historii na pierwszym miejscu postawiona jest przede wszystkim miłość do samego siebie.

"Przyrodnia siostra", chociaż jest retellingiem Kopciuszka, tak naprawdę niewiele ma wspólnego z samą bajką. Autorka wzięła tę dobrze nam znaną historię i stworzyła coś nowego, niesamowitego, potężnego, historię o kobietach, które pełne odwagi i sprytu pokazują gdzie ich miejsce, wbrew temu co mówią im wszyscy naokoło. Jest to bardzo wartościowa książka, dająca mocno do myślenia i demaskująca wszystkie krzywdzące stereotypy, jakie ukształtowały się w naszym społeczeństwie. Może się wydawać, że niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, bo żyjemy w XXI wieku i świat bardzo się zmienił, ale przecież kobiety nadal codziennie walczą o to, by traktowano je na równi i nie odbierano im wyboru. A autorka kładzie nacisk na to, aby zawsze walczyć, nie poddawać się i przede wszystkim kochać siebie za to, jakim się jest. Jestem oczarowana tym, w jaki sposób autorka przedstawiła tę historię i jak bardzo mnie poruszyła pewnymi wątkami. Być może jako małe dziewczynki powinnyśmy czytać taką wersję? Która nauczy nas, że największym błogosławieństwem w życiu jest kochanie samej siebie, a nie odnalezienie księcia z bajki, który nas uratuje? Polecam z całego serca!


JENNIFER DONNELLY jest amerykańską pisarką książek dla młodzieży.

Jej pierwsza książka, umiejscowiona w Londynie i Nowym Jorku końca XIX wieku „The Tea Rose”, została okrzyknięta przez Booklist mianem „znakomitej”. Doceniły ją także gazety Washington Post, People oraz Romantic Times.

Za swą drugą powieść - „A Northern Light”, której akcja toczy się w 1906 roku w paśmie górkim Adirondacks, została nagrodzona m.in. Carnegie Medal, the Los Angeles Times Book Prize, Borders Original Voices Award. New York Times określił ją, jako „bogatą i prawdziwą” oraz znalazła się w zestawieniu najlepszych książek londyńskiego The Times oraz The Irish Times, The Financial Times, Publishers Weekly, Booklist, a także School Library Journal.

W maju 2014 roku ukazała się pierwsza z sześciu części fantastycznej Sagi Ognia i Wody. Jest to opowieść o sześciu syrenach, których misją jest przezwyciężenie świata prastarego zła.
Jennifer miszka obecnie ze swoim mężem, córką i dwoma psami w Hudson Valley, w stanie Nowy Jork.

Tytuł: Przyrodnia siostra
Autor: Jennifer Donnelly
Tytuł w oryginale: Stepsister
Data premiery: 29 września 2020
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 395
Ocena: 10/10

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka! :)








Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia