Fani książki "Tylko Twój" z pewnością będą bardzo zadowoleni z tego, że autorka napisała kontynuację losów Sydney i Jacka. Może wiecie, może nie, ale ja mam bardzo mieszane uczucia co do samej autorki - jedne jej książki uwielbiam, o innych wolałabym zapomnieć. Nie mam pojęcia od czego to zależy, że czasami wychodzi jej napisanie naprawdę fajnego romansu, a czasami bywa gorzej. Seria "Cole" pulsuje się gdzieś tak pomiędzy, nie jest zła, ale też nie ma w sobie nic, co sprawiłoby, że ją pokocham. Miałam pewne obawy przed sięgnięciem po tom drugi, bo zazwyczaj z kontynuacjami erotyków tak bywa, że są zupełnie zbędne i nie wnoszą nic ciekawego do fabuły. Więc jak było tym razem?
Jeśli czytaliście tom pierwszy, to wiecie, że relacja Sydney i Jacka rozwija się bardzo szybko. Coś, co miało być krótkim, przelotnym, wakacyjnym romansem szybko stało się czymś więcej i nim się obejrzeliśmy, ta słodka para planowała wspólne życie. Pod koniec książki Sydney dostaje telefon od swojej przyjaciółki z wiadomością, że mają szansę wyjechać w trasę koncertową po Europie z jednym z najpopularniejszych zespołów na świecie. Tom drugi rozpoczyna się w momencie, kiedy Sydney siedzi w samolocie w drodze do Londynu, gdzie ma odbyć się jej pierwszy koncert. Niestety, oznacza to długie miesiące przebywania z dala od Jacka. Związek na odległość okazuje się być wyzwaniem, gdy na drodze ku ich szczęściu stają przeszkody.
"Tylko Dla Ciebie" odbieramy trochę inaczej, głównie dlatego, że przez dłuższy czas główni bohaterowie są z dala od siebie. Książka w całości opowiedziana jest oczami Sydney, więc poznajemy trochę perypetie podczas trasy i odczucia w związku z byciem daleko od ukochanego. Jestem trochę zawiedziona, w którą stronę poszła autorka, "żeby namieszać" - a mianowicie umieściła Syd w trasie z jej kolegą, któremu się podoba, Justinem. Jest to chyba najbardziej przewidywalny motyw i niestety bardzo mnie nudził. Sam Justin doprowadzał mnie do gorączki swoim niestosownym i niegrzecznym zachowaniem i gdybym miała możliwość, dałabym mu w twarz. Strasznie się cieszę, że Vi Keeland nie zrobiła tu trójkąta miłosnego, bo wtedy bym po prostu rzuciła tą książką. Jeśli chodzi o Sydney to zupełnie nic do niej nie mam, ale nie pałałam do niej też miłością - ot, zwykła, przeciętna książkowa bohaterka.
Jacka polubiłam bardziej, chociaż uderzające jest podobieństwo jego postaci do znanego wszystkim Greya. Arogancki, pewny siebie, bogaty, atrakcyjny, zaborczy i zazdrosny. Nie lubi się dzielić tym, co należy do niego i dość mocno odczuwamy to w jego postawie względem Sydney. Może i by mnie to irytowało, ale postanowiłam sobie podejść do tej książki z dystansem i przymrużyłam oko na co niektóre sytuacje. Ale muszę przyznać, jest naprawdę świetnym i kochanym facetem, który wiele rzeczy robi z troski i miłości. Bardzo żałuję, że autorka nie dała nam możliwości poznać jego strony historii, podczas gdy Sydney była w trasie. Jeśli mam być szczera, o wiele bardziej interesowała mnie jego postać.
Perełką w tej książce jest postać Sienny, najlepszej przyjaciółki Sydney. Ona tu wygrywa wszystko - jest przezabawna, szalona i bardzo ją polubiłam, chyba nawet bardziej niż głównych bohaterów. Sytuacje z nią w roli głównej były moimi ulubionymi. Autorka w tej części trochę bardziej skupiła się na przyjaźni Sydney i Sienny, co mi się spodobało - mieliśmy szanse poznać ich historię ich przyjaźni i uważam to za bardzo miły dodatek.
Najbardziej w tej serii nudziły mnie sceny łóżkowe, których niestety jest tutaj bardzo dużo. Być może naczytałam się ich już tyle, że trudno mnie czymś zaciekawić, a może po prostu był ich nadmiar, ale muszę się przyznać, że niektóre z nich pomijałam. Mam wrażenie, że za każdym razem kiedy Syd i Jack się spotykali, kończyło się seksem. A czasami nawet kilkoma scenami. Irytowało mnie również to, że tak wiele wątków autorka rozpoczęła, a potem chyba o nich zapomniała.
"Tylko dla Ciebie" to moim skromnym zdaniem zbędna kontynuacja pierwszego tomu. Historia Jacka i Sydney spokojnie mogła się skończyć na jednej książce i nie było sensu pisać tomu drugiego, w którym każdy dramat zdawał się być naciągany, po to, aby coś się działo. Książka spodoba się fanom tej historii, bo czyta się ją bardzo szybko, jest bogata w urocze i seksowne sceny, ale mnie do siebie nie przekonała. Z przykrością stwierdzam, że jest to jedna z gorszych serii Vi Keeland. Nie jest zła, ale zdecydowanie nie ma żadnego szału. Jeśli chcecie coś lekkiego, przewidywalnego i seksownego, to czemu nie, książka przypadnie wam do gustu. Ale jeśli oczekujecie czegoś więcej, to tutaj tego nie znajdziecie :)
Tytuł: Tylko Dla Ciebie
Autor: Vi Keeland
Seria: Cole. Tom 2
Tytuł oryginału: Made for You
Data premiery: 12 październik 2018
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu! :)
Ten cykl mnie jakoś nie kusi. 😊
OdpowiedzUsuńMoże to i dobrze :)
UsuńWłaśnie pierwszym, co rzuciło mi się w oczy patrząc na okładkę było podobieństwo do filmowego Greya. A jak przeczytałam recenzję, to wiedziałam dlaczego! :) Nie wiem czy ciągnie mnie do takiej, jak to ujmę "fanficowej/nastoletniej" fabuły.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na listopadowe premiery: https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/11/listopadowe-premiery-na-co-warto-czekac.html
Jeśli cię nie ciągnie, to nie ma co czytać. Nie ma w niej nic szałowego ;)
UsuńJa właśnie tak przypuszczałam, że kontynuacja jest zbędna. Co prawda lektura jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Ciekawe, czy ci się spodoba. Czekam na twoją opinię ;p
UsuńNie wiem, kiedy się za nią wezmę :/ Za dużo książek mam, nie wiem czy do końca roku to wszystko nadrobię xD
Usuń