Bianca Iosivoni rozkochała mnie w swojej twórczości za pomocą serii "Firsts", którą mieliśmy okazję poznawać przez ostatni rok. Jako wielbicielka romansów dziejących się na studiach oczywiście kupiona zostałam od razu, a z każdą kolejną książką przepadałam jeszcze mocniej. "Falling Fast" to kolejna książka tej autorki, której wyczekiwałam już od dłuższego czasu. Ze względu na to, że podzielona jest na dwa tomy starałam się ją przeciągnąć w czasie, ale w końcu mnie skusiła i wiecie co? Moje serce zostało złamane, poleciały łzy, a do premiery drugiego tomu zostało kilka miesięcy. I nie jestem pewna czy to wytrzymam.
Hailee DeLuca postanowiła sobie, że wykorzysta wakacje jak najlepiej, dlatego wyrusza w podróż po kraju. Bez żadnego planowania, bez zbędnego myślenia, mając w głowie tylko ostatni przystanek na koniec podróży - specjalne miejsce, w którym ma spotkać się ze swoją siostrą bliźniaczką. Nieplanowanie jednak zatrzymuje się w małym miasteczku w Wirginii, w którym kiedyś mieszkał jej najlepszy przyjaciel. Zdecydowanie nie spodziewa się też, że akurat w tym miejscu zepsuje się jej samochód, którego naprawa potrwa tygodnie. Odkąd kilka miesięcy wcześniej do dziewczyny dotarła informacja o nagłej śmierci Jaspera, Hailee pragnęła odkryć co tak naprawdę się wydarzyło i kim był jej internetowy przyjaciel. Wiedziała tylko tyle, ile chciał jej powiedzieć oraz znała jego małą tajemnicę - że przed śmiercią pracował nad książką, którą bardzo chciał wydać. Hailee obiecała mu, że zrobi wszystko, aby mu w tym pomóc, dlatego korzystając z okazji rozpoczyna poszukiwania rękopisu i w między czasie zaczyna poznawać tę część jego życia, którą przed nią ukrywał. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy pewnego wieczoru w barze poznaje atrakcyjnego mężczyznę, który okazuje się być Chasem - najlepszym przyjacielem Jaspera, który go zdradził i opuścił. Dziewczyna nagle staje przed wersją Chase'a, który całkiem różni się od chłopaka, jakim go malował Jasper. Ten Chase jest troskliwy, przyjacielski, zabawny i czarujący, z dnia na dzień zyskuje kawałek serca Hailee. A przecież dziewczyna za kilka tygodnia wyjeżdża i nie ma zamiaru zmieniać swoich planów. Musi wyjechać i spotkać się ze swoją siostrą. Nie planowała jednak nigdy, że przyjdzie jej się zakochać...
Ta książka zaczęła się bardzo niewinnie i przez dłuższy czas byłam przekonana, że to jedna z tych lżejszych, prostszych historii, które czyta się na poprawę humoru. Być może nie każdemu się to spodoba, bo tak naprawdę przez większość czasu nie dzieje się tutaj nic wielkiego, ale im dalej brniemy, tym bardziej przekonujemy się, że każda rzecz w tej historii ma głębsze znaczenie. Nasza główna bohaterka to trochę zagubiona dziewczyna, dla której podróż po Stanach ma być pewnym wyzwaniem, dzięki któremu nabędzie więcej odwagi. Nie bez powodu od początku poczułam do niej przywiązanie, zauważyłam w Hailee wiele moich cech i każdy przejaw odwagi napawał mnie dumą, bo dobrze wiem, jak ciężko jest przełamać swoje bariery. Hailee to bohaterka, która zaraża swoim nastawieniem do świata, wzbudza ogromną sympatię i nie sposób jej nie polubić. Oczywiście zdarza jej się pochopnie wyciągnąć wnioski i źle ocenić sytuację, ale ma ogromne serce i uczy się na błędach.
Moje serce skradł jednak Chase, być może dlatego, że bardzo mocno przypominał mi jednego z moich ulubionych bohaterów książkowych (Camerona z "Zaczekaj na Mnie" J. Lynn). Chociaż na początku autorka nie przedstawia go w korzystnym świetle, dość szybko dostrzegamy, że w tym mężczyźnie jest coś więcej, że skrywa także swoje demony i żałuje wiele rzeczy, które wydarzyły się w jego życiu. Przy czym jest to niesamowicie czarująca postać, która swoimi czynami skradnie wasze serca, tak jak skradł moje. Mało który bohater sprawia, że pojawiają mi się motylki w brzuchu, jak to udało się jemu. Nic dziwnego, że nasza Hailee nie potrafiła mu się oprzeć. Dzięki podzielnej perspektywie między nim, a Hailee, dostajemy wgląd w jego własną historię i uczucia, za co jestem autorce niesamowicie wdzięczna.
Ta książka, chociaż napisana bardzo prosto pod względem fabularnym, nieskomplikowanie, porusza tak wiele ważnych tematów. O wielu zdajemy sobie sprawę dopiero później. Zupełnie nie byłam przygotowana na to, że zakończenie dosłownie wbije mnie w łóżko i złamie serce. Nie spodziewałam się tego, co przeczytam, a kiedy przekręciłam ostatnią kartkę, dosłownie polały się łzy. Bo autorka nie tylko dużą część tej historii poświęca na radzenie sobie ze stratą ukochanej i bliskiej osoby, z czym przez całą książkę radzą sobie nie tylko Hailee i Chase, ale też inni, równie ważni bohaterowie, ale też porusza tak poważny temat depresji, czy samobójstwa. Jestem pewna, że w drugim tomie dowiemy się jeszcze więcej i będzie bolało jeszcze mocniej, ale jestem bardzo ciekawa, jak autorka ma zamiar rozwinąć tę historię dalej.
Zawsze bardzo ceniłam sobie twórczość Bianci za to, że chociaż poświęca książkę danej parze, to dużo czasu spędza także na rozwijaniu swoich drugoplanowych postaci. Nie mogłoby być inaczej i tutaj, bo poza Hailee, Chasem czy nawet Jasperem, poznajemy wielu przyjaciół Chase'a, jego rodzinę, a nawet zwykłych mieszkańców miasteczka, który mają jakiś swój wkład w historię. Cenię sobie to bardzo, bo lubię kiedy książka nie skupia się tylko i wyłącznie na wątku miłosnym. Osadzenie fabuły w małym miasteczku gdzie każdy zna każdego tylko wzmogło ten ciepły nastrój, jaki panował przez większość książki. Mój jedyny ból jest taki, że miałam ogromną nadzieję, że autorka poruszy wątek podróży, a tak naprawdę cała książka dzieje się w jednym miejscu. Cóż, mówi się trudno. I bez tego lektura tej powieści była samą przyjemnością.
"Falling Fast" dała początek kolejnej rewelacyjnej serii od Bianci Iosivoni i ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że autorka spisała się na medal. Wywołała u mnie śmiech, uśmiech, łzy, motylki w brzuchu i skutecznie poprawiła mi humor. Jasne, może niektórym ta historia spodoba się troszkę mniej. Jak wspomniałam wyżej, pod względem fabuły nie ma jakiegoś szału i duża część tej historii poświęcona jest wątkowi między Hailee i Chasem, ale autorka bardzo sprytnie wplata tutaj poważniejsze tematy. I robi to tak, aby czytelnika nie przytłoczyć. Samo zakończenie jednak łamie serce i aż boję się pomyśleć co dalej. Na szczęście premiera drugiego tomu już w listopadzie, więc względnie niedługo. Jeśli czegoś mnie ta historia nauczyła, to tego, że z życia należy korzystać jak najlepiej i cieszyć się z najmniejszych rzeczy. A to naprawdę mocna i piękna wiadomość. Polecam całym serduchem!
BIANCA IOSIVONI to niemiecka autorka romansów i powieści fantasy. Zaczęła pisać już w wieku kilkunastu lat. Od zawsze miała głowę pełną pomysłów, a odkąd w pełni poświęciła się pisarstwu, przestała walczyć z ich zalewem. Studiowała nauki społeczne w Hanowerze. W 2017 roku ukazała się powieść jej autorstwa zatytułowana "First Last Look".
Ja byłam tą książką bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ First za bardzo mnie nie kupiło. Tutaj jednak autorka rozwinęła skrzydła! Jestem zachwycona i czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuń