Nazywam się James Fenici, a ty jesteś moim celem. Tylko jedno z nas wyjdzie z tego starcia zwycięsko i na pewno nie będziesz to ty. Gdy twoje imię trafia na moją listę, już jesteś martwy. Taką zawarłem umowę ze śmiercią. Kontrakt podpisałem krwią, więc z góry wiadomo, jak to się zakończy – przywyknij.
Nazywam się James Fenici i jestem zły do szpiku kości. A przynajmniej wierzyłem w to aż do dnia, gdy ją zobaczyłem. Wtedy potwór, którym sądziłem, że jestem… Rzeczy, które myślałem, że znam… Każda brudna obietnica, którą odrzuciłem, powróciła, by dać mi w twarz.
Nazywam się James Fenici i chyba się zakochałem.
Dawno nie czytałam książki, która w jednym momencie nudziła mnie tak bardzo, że miałam ochotę rzucić jej czytanie, bo nie widziałam w tym po prostu sensu, a w drugim fabuła zaczęła się robić tak interesująca, że nie potrafiłam się już oderwać. Ciężko było mi przejść przez pierwsze sto stron tej książki, bo tak naprawdę nie działo się nic interesującego. Niby autorka powoli wprowadzała w fabułę, zdradzając kolejne sekrety z życia bohaterów i nadając ton całej historii, ale przez pierwsze kilka rozdziałów nie działo się nic ciekawego poza ciągłym seksem głównych bohaterów, który w końcu zaczęłam przewijać. Może i czytam erotyki dość często, ale i ja mam swoje granice, a kiedy autorzy przesadzają i co chwile opisują zbliżenia zaczynam się nudzić. Miałam obawy, że już do końca książki tak będzie i być może to nie jest pozycja dla mnie. I czułam się trochę rozczarowana, bo zostałam skuszona dość intrygującym opisem, a już od początku nie działo się nic interesującego. Całe szczęście, mniej więcej w momencie kiedy zostaje nam przedstawiona nowa, dość ważna postać Sashy, akcja nabiera tempa i fabuła zaczyna się robić bardzo ciekawa.
James to zdecydowanie nie jest typowy bohater romansów, dla którego każda czytelniczka oszaleje. Jest bezwzględny, władczy, zabójczy i sam fakt, że zabija ludzi gołymi rękoma sprawia, że jest cholernie niebezpieczny. Niełatwo go polubić, bo to postać, która lubi aby wszystko szło po jej myśli, a kiedy ktoś się nie zgodzi, nie robi się przyjemnie. Zresztą, cała ta historia to gra umysłu, kiedy czytelnik lawiruje między jednym bohaterem, a drugim, próbując zdecydować komu można zaufać, o co tutaj tak naprawdę chodzi i kto okaże się być zdrajcą. Harper jest tutaj postacią, która budzi we mnie najbardziej mieszane uczucia. Jeśli chodzi o Jamesa przynajmniej wiadomo czego się można spodziewać, a Harper to taka mieszanka niby silnej kobiety, która może zabić z zimną krwią, jak została wyszkolona, a jednak też trochę takiej wycieraczki, która myśli nie tym co trzeba. Cała relacja Harper i Jamesa jest niesamowicie toksyczna i wielokrotnie sprawiała, że czułam się niekomfortowo i niezręcznie. Ale z drugiej strony właśnie to mnie w końcu zaczęło tak intrygować. Im dalej brnęłam w książkę, tym dziwniejsze rzeczy odkrywałam.
Przymykając oko na sam początek, który, nie ukrywajmy, był bardzo nudny, fabuła tej książki w pewnym momencie zaczyna się interesująco rozwijać. Nie jest to w żaden sposób typowy, przewidywalny romans, chociażby biorąc pod uwagę sam fakt, że relacja Harper i Jamesa nie jest normalna, ich pociąg seksualny jest zły na wiele sposobów, a ich miłość jest toksyczna. Ale kupiłam to. Nie wiem, może nie powinnam - ale trzeba przyznać, autorka opisała to ciekawie. Czasami warto przeczytać coś kompletnie innego i oderwanego od rzeczywistości. A uwierzcie, ta powieść taka jest na tysiąc różnych sposobów. Pogubiłam się próbując nadążyć kto tutaj jest zły, komu można zaufać i na czym polega zamysł całej Firmy - płatnych zabójców, którym sprzedawani są ludzie. Jak wspomniałam wyżej, pojawienie się nowej postaci, dwunastoletniej Sashy, sprawia, że ta historia staje się jeszcze bardziej intrygująca i w głowie pojawia się jeszcze więcej pytań. A samo zakończenie pierwszego tomu zachęca do sięgnięcia po kontynuację, na którą zapewne i ja się skuszę.
"Wrócę po Ciebie" może i nie zaczęło się dobrze i przez chwilę gotowa byłam przerwać tę książkę, ale cieszę się, że brnęłam dalej. Z każdym kolejnym rozdziałem wciągałam się bardziej i chociaż przyznaję, że nie stanie się ona magicznie najlepszą książką, jaką przeczytałam, to okazała się nie być wcale taka zła. Była dobra - zabrakło jej czegoś, żebym oceniła ją lepiej i trochę zbyt wiele rzeczy, głównie w relacji głównych bohaterów mnie zniesmaczyło, ale czytało mi się ją dobrze. Jestem bardzo zaintrygowana postacią Sashy, bo jest pewną enigmą, która dużo wie, a mało mówi i jestem pewna, że w drugiej części będzie się dużo działo. Do was należy decyzja, czy jest to książka, którą chcielibyście przeczytać, bo trzeba mieć na uwadze, że należy do niej podejść z otwartym umysłem i bez większych oczekiwań. Ale jeśli chcecie coś troszkę innego i pokręconego w intrygujący sposób, to czemu nie?
JA Huss jest autorką ponad dwudziestu publikacji z gatunku szeroko pojętej literatury obyczajowej, sensacyjnej i romansu. W Polsce do najbardziej poczytnych należą cykle "Rook and Ronin" i "Social media".
Chyba raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń