Hailee skrywała tajemnicę. Mroczną i ponurą, o której nikt nie wiedział i nikt nie powinien się dowiedzieć. A już na pewno nie Chase. Hailee nie chce już dłużej udawać. Wpadła po same uszy, wbrew wszelkim swoim wcześniejszym planom. Wbrew temu, że od pierwszej sekundy, kiedy przed
nim stanęła, była przekonana, że straci Chase'a. Ale każdym uśmiechem i każdym dotykiem chłopak coraz bardziej podbijał jej serce. Może jednak Hailee i Chase mają jakąś szansę? A może przeciwnie muszą zdać sobie sprawę, że czasami nawet miłość nie wystarcza, aby dwoje ludzi mogło być razem?
(Uwaga: nie zalecam czytać tej recenzji, jeśli nie czytaliście tomu pierwszego i nie chcecie spoilerów!)
Kilka miesięcy temu Bianca Iosivoni złamała mi serce książką "Falling Fast", będącą pierwszym tomem tej dylogii. I chociaż minęło już trochę czasu, podczas którego niecierpliwie wyczekiwałam kontynuacji, nadal się nie pozbierałam po tym wstrząsającym zakończeniu, które jak żadna inna książka wywołało we mnie ogrom emocji i morze łez, a także wszechogarniający strach, co stanie się dalej. Gdy na jaw wyszła tajemnica Hailee i autorka zakończyła książkę jej listem pożegnalnym, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo chciałam tylko wiedzieć, czy wszystko skończy się dobrze. Chyba nie zniosłabym jej śmierci. Kiedy tylko otrzymałam drugi tom, zabrałam się za niego niemalże od razu. Z szaleńczo bijącym sercem, strachem i niepewnością, ale też odrobiną nadziei. Co mogę powiedzieć: Iosivoni przeprowadza czytelnika przez tematykę żałoby, depresji i myśli samobójczych jak nikt inny.
Nie pytają nawet, kim jest albo czy dopiero go poznałam, a ja w obliczu ich reakcji nie potrafię zdobyć się na odwagę, nie mówiąc już o sile, żeby wyjaśnić im, że to właśnie on był przy mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni. Że to właśnie on był przy mnie w momencie, kiedy byłam na samym dnie i że to on trzymał mnie mocno, kiedy opadałam już z sił.
Przez cały pierwszy tom poznawaliśmy Hailee jako taką uśmiechniętą, odważną i wspaniałą dziewczynę, która każdego dnia stara się chwytać dzień i spełniać rzeczy ze swojej listy. Obserwowaliśmy jej odkrywczą podróż po kraju, jej wzloty i upadki, ale nic nie mogło wskazywać na to, do czego jej historia zmierzała. Być może właśnie dlatego zakończenie, w którym dowiadujemy się o śmierci jej siostry bliźniaczki i czytamy jej list pożegnalny do Chase'a, tak bardzo mnie wbiło w łóżko. Bo przegapiłam wszystkie znaki. I być może dlatego śledzenie jej historii w drugim tomie było kompletnie innym doświadczeniem, bo było niemalże tak, jakby opadła cała jej maska szczęśliwej dziewczyny, jakby zniknęły jej chęci do udawania, a my razem z nią musieliśmy obserwować jak sięga dna. To bolało jak cholera, bo czytanie o takich przeżyciach nigdy nie jest proste. Zwłaszcza, że autorka każdy jej upadek, każdą myśl i wszystkie zmagania, opisuje z taką ogromną dozą realizmu, że wręcz nie da się przejść przez tę powieść bez chwili psychicznego odpoczynku.
Czy to nie dziwne, jak świat po prostu dalej się kręci, mimo że twoje własne życie nagle się zatrzymało? Jak wszyscy ludzie żyją dalej, jak gdyby to był kolejny normalny dzień, mimo że dla ciebie już nic nie jest takie samo?
Żałoba po śmierci bliskich osób, temat depresji i myśli samobójczych, są bardzo trudne do przekazania, ale autorka robi to znakomicie. Nie pomija ciężkich szczegółów zmagań Hailee, nie umniejsza jej bólu, przedstawia nam jej postać od tej najmroczniejszej strony, ale też od tej całkiem innej, nowej - dziewczyny, która zaczyna walczyć, która stara się, aby jej się poprawiło. U jej boku jest tak wiele cudownych osób, że serce mi puchło za każdym razem kiedy zdawałam sobie sprawę jak wielką miłością i zrozumieniem obdarzyli się bohaterowie tego małego miasteczka, i jak bardzo to ja się do nich przywiązałam. Chase jest w tej części równie idealny, równie cudowny i myślę, że nie wystarczyłoby mi słów, aby wyrazić mój zachwyt nad jego osobą. Ze świecą szukać takiego przyjaciela, chłopaka, kolegi - Chase gotów był zrobić wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo tym, których kocha. Iosivoni wspaniale ukazała także jego własne zmagania z tym, co wydarzyło się z Hailee, bo i w niego uderzyło to mocno. Zagłębiamy się również mocniej w jego relację ze starszym bratem oraz w jego zmagania z przyszłością, której nie pragnie. A nawet pomimo jego problemów, nieszczęścia, rozterek, zawsze gotów jest rzucić wszystko i być blisko Hailee, czym wygrał całe moje serce.
Jak to możliwe, że nieobecność Hailee wydaje mi się taka dotkliwa, skoro jej pobyt w Fairwood trwał w sumie tak krótko? Jak mogła tak szybko stać się stałym elementem mojego życia, skoro od początku było wiadomo, że sprawa między nami potrwa jedynie do końca lata?
Pomimo ciężkich tematów i skupieniu głównie na problemach i zmaganiach Hailee, romans między naszymi głównymi bohaterami nadal tu jest i powiedziałabym, że teraz jest na kompletnie innym poziomie. Co prawda zszedł na dalszy plan - i słusznie - ale w ich relacji zachodzi zmiana, pojawia się całkiem inny poziom intymności, a te ciężkie, mroczne chwile sprawiają, że oboje stają się sobie jeszcze bliżsi i jeszcze ważniejsi. Nawet pomimo dzielących ich kilometrów, ta dwójka przyciąga siebie jak dwa magnesy i bez dwóch zdań jest to jeden z najlepszych wątków miłosnych, jakie przeczytałam w tym roku. Ponieważ ich uczucie nie opierało się już tylko na przyciąganiu fizycznym, tych kilku krótkich miesiącach w lecie, kiedy byli razem, teraz połączyło ich coś o wiele silniejszego, nierozerwalnego.
Nie chcę, żeby było łatwo. Chcę tego mężczyznę ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nawet jeśli będzie bolało - a będzie, jeśli ponownie będziemy musieli się pożegnać. Ale to jest ostatnia rzecz, o której teraz chcę myśleć.
Pod względem fabuły tak naprawdę nie dzieje się w tej książce nic zaskakującego, ale to nic, bo właśnie o to chodzi. Ogromna przepaść dzieli te dwa tomy serii, bo to pierwsza część pełna była akcji, była historią młodej dziewczyny, która wyrusza w podróż w kraju i zupełnie przez przypadek trafia do miejsca, w którym poznaje ukochanego chłopaka i wielu przyjaciół, była pełna ekscytacji, szczęścia i chociaż poruszała też cięższe tematy, ogólnie czytało się ją o wiele lżej. Tutaj autorka zagłębia się bardziej w psychikę bohaterów, opisuje ze szczegółami zmagania osoby, która utraciła kogoś bliskiego, która codziennie musi uczyć się jak walczyć ze swoją depresją i demonami, które nie dają jej w nocy spać. Właśnie to nadało tej części zupełnie innej wartości, sprawiło, że historia Hailee, Chase'a i innych, drugoplanowych bohaterów, tak mnie poruszyła. Zawsze pojawia się we mnie taki niepokój, że rozkładanie historii na dwa tomy sprawi tylko, że zostanie ona niepotrzebnie rozciągnięta w czasie, ale tym razem było to wręcz koniecznie. A autorka poradziła sobie z tym mistrzowsko.
Chase opiera głowę o moje czoło i kładzie ręce na mojej talii. Nie wiem, czy on trzyma mnie, czy ja jego, czy może oboje trzymamy się nawzajem. Wiem tylko, że chcę tego, co tu się teraz dzieje, że pragnę tego mężczyzny - i wszystkiego, co się z nim łączy. Nieważne, jak niepewna jest przyszłość i jakie trudności stoją jeszcze przed nami.
"Flying High" to przepiękna, pełna emocji książka. I zalecałabym sięgać po nią z paczką chusteczek pod ręką, bo ja ciągłe przyłapywałam się na tym, że piekły mnie oczy. Jest momentami trudna do czytania, bo autorka przekazuje wszystkie emocje i zmagania bohaterów bez zbędnego koloryzowania, zagłębia się w mroczne myśli towarzyszące wielu osobom na świecie. Ale nie można też zapominać, że to również piękna historia o potędze miłości, przyjaźni, a nawet o rodzinie. Autorka stworzyła tutaj wiele cudownych relacji, nie tylko między Hailee, a Chase'm, ale też między innymi bohaterami, ukazując tę piękną przyjaźń, jaką między sobą zbudowali, dzięki której zawsze mogli na sobie polegać. Ciężko się żegnać z tak dobrymi książkami, ale jestem pewna, że jeszcze nie raz do tej dylogii wrócę. A wam mogę ją jedynie całym sercem polecić.
BIANCA IOSIVONI to niemiecka autorka romansów i powieści fantasy. Zaczęła pisać już w wieku kilkunastu lat. Od zawsze miała głowę pełną pomysłów, a odkąd w pełni poświęciła się pisarstwu, przestała walczyć z ich zalewem. Studiowała nauki społeczne w Hanowerze. W 2017 roku ukazała się powieść jej autorstwa zatytułowana "First Last Look".
Tytuł: Flying High
Autor: Bianca Iosivoni
Seria: Hailee & Chase. Tom 2
Data premiery: 4 listopada 2020
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 380
Ocena: 10/10
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Tego tomu jeszcze nie czytałam :c
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się ten cykl <3 Obydwie części były naprawdę dobre!
OdpowiedzUsuń