Można powiedzieć, że dr Rue Siebert osiągnęła sukces: jej kariera się rozwija, osiągnęła stabilność finansową, za którą tęskniła jako dziecko, i ma przyjaciół, na których może liczyć. Jest inżynierem biotechnologii w Kline. To nowoczesna firma tworząca nanotechnologie dla branży spożywczej. Jej życie jest stabilne, uporządkowane i całkiem przyjemne. Do czasu próby wrogiego przejęcia przez fundusz kapitałowy, na czele którego stoi wkurzająco atrakcyjny gość.
Eli Killgore i jego partnerzy biznesowi chcą mieć w swoim portfelu Kline i kropka. Eli ma swoje powody. I jest facetem, który zawsze dostaje to, czego chce. Z jednym wyjątkiem: Rue. Kobiety, o której bez przerwy myśli. Tylko zdaje się, że nie powinien wdawać się w romans, kiedy jego firma próbuję przejąć jej firmę.
Gdzie zagra o wszystko: w miłości, czy w biznesie?
Ali Hazelwood dokonała niemożliwego: rozkochała mnie książką, która w teorii w ogóle nie powinna mi się spodobać. A dlaczego? Bo skupia się na moim mniej lubianym motywie, którego raczej unikam. I prawdopodobnie gdyby to nie była właśnie Ali Hazelwood, której twórczość lubię, nawet nie dałabym jej szansy - i to byłby duży błąd. To, jak bardzo pochłonęła mnie chemia między głównymi postaciami, jest niewytłumaczalne. Mam na ich punkcie obsesję!
Rue Siebert to odnosząca sukcesy naukowczyni. Ma swoją upragnioną stabilność finansową, jej kariera się rozwija, pracuje w świetnej firmie z przyjaciółkami, dla których zrobiłaby wszystko. Od czasu do czasu umawia się z mężczyznami na seks, ale poza tym nie zależy jej na niczym więcej. Gdy na aplikacji randkowej poznaje Eliego, jest zdeterminowana trzymać się swoich zasad, które nie pozwalają jej na powtórki z tą samą osobą. Nawet jeśli ostatecznie ich schadzka nie skończyła się tak, jakby oboje tego chcieli. I co z tego, że już od pierwszej chwili wybucha między nimi niesamowita chemia? Los jednak płata im figla, gdy już następnego dnia w firmie na jaw wychodzi informacja, że mogą zostać przejęci przez inną spółkę... na czele której stoi Eli. Eli Killgore ze swoimi przyjaciółmi i wspólnikami są zdeterminowani, by przejąć Kline, które należy do przyjaciółki Rue, z czym kobieta nie może się pogodzić. Mężczyzna jest ich wrogiem, więc całe napięcie seksualne między nimi powinno zniknąć. Eli jednak jest zupełnie inny, niż można by się spodziewać po człowieku chcącym odebrać dorobek innych ludzi: jest troskliwy, zabawny i rozumie Rue lepiej, niż ktokolwiek inny. Kobieta staje przed dylematem: poddać się temu niesamowitemu uczuciu i zdradzić swoją przyjaciółkę, czy raz na zawsze zerwać z nim kontakt i stracić szansę na coś dobrego.
Może zdążyliście się już tego o mnie dowiedzieć, a może nie, ale ja jestem czytelniczką, która raczej nie czyta już zbyt wielu romansów erotycznych. Jeśli w książkach przytłacza i/lub nudzi mnie ilość scen 18+, to zazwyczaj je pomijam. A "Not in Love" to historia, która opiera się na relacji z korzyściami i jest bardzo, bardzo pikantna. Naturalnie obawiałam się, że nie przypadnie mi do gustu... a nie mogłabym się bardziej mylić. Autorce udaje się ukazać intymność między Rue i Elim tak cudownie, że nawet pomimo tego, iż zaczynają jako kumple/wrogowie z bonusami, od ich pierwszego spotkania w każdej interakcji można wyczuć, jak wyjątkowa jest ich więź.
Rue i Eliego łączy skomplikowana relacja poprzez sytuację w firmie, ale też niesamowita chemia, której ciężko się oprzeć. Pojawia się między nimi ciche zrozumienie, a pomiędzy odkrywaniem swoich ciał odkrywają także swoje najgłębsze sekrety, których nie zdradzili nikomu innemu w swoim dotychczasowym życiu. Poznają te najbardziej skrywane zakamarki, nawet te, które są brzydkie, bolesne i trudne, i powoli zakochują we wszystkich tych rzeczach, które sprawiają, że łącząca ich więź staje się dla nich ważna pomimo wiążących się z nią trudności.
Łatwo byłoby określić tę książkę jako zwyczajny pikantny erotyk, ale tak naprawdę dużym powodem, dlaczego tak bardzo mi się spodobała jest to, że to bardzo dobrze dopracowana historia z trudnymi i złożonymi postaciami. Co zabawne, na pierwszy rzut oka Rue i Eli są swoimi zupełnymi przeciwieństwami i tak naprawdę zwracają na siebie uwagę tylko ze względu na to, że uważają się za atrakcyjne osoby. Rue jest zdystansowana, chłodna, skrywa emocje głęboko w sobie i nie ma poczucia humoru, a Eli jest sympatyczny, towarzyski i flirciarski. A jednak pasują do siebie jak dwie części układanki, uzupełniają w ten właściwy sposób.
Eli to wręcz definicja mężczyzny, który dla swojej kobiety byłby gotów paść na kolana i całować ziemię. To, jak od pierwszej chwili miał na punkcie Rue obsesję, jak zachwycał się każdą rzeczą, którą robiła, było jego najbardziej atrakcyjną cechą - a ten facet jest poza tym również przezabawny i charyzmatyczny. Nie wstydzę się przyznać, że chichotałam jak dziewczynka za każdym razem, gdy się odzywał. I chociaż Rue pojęcie tego zajmuje dłuższą chwilę, to autorka realistycznie ukazuje jej wewnętrzny dylemat i trudności w otwieraniu się na nowych ludzi. Zapewne wiele osób jej postaci nie zrozumie, ale jako osoba, która przez dużą część swojego życia zmagała się z zawieraniem nowych znajomości, Rue stała się jedną z moich ulubionych żeńskich postaci.
Ta książka to pierwsza książka od bardzo dawna, w której nawet mi nie przeszkadzała ta liczna ilość pikantnych scen. Jak widać, można napisać je dobrze, z odpowiednią dawką pikanterii, ale jednocześnie ukazując coś poza czysto fizyczną przyjemnością, bo w każdym zbliżeniu między postaciami czuć, że to dla nich coś więcej. A sam charakter tych scen? Cóż, czytałam setki opisów zbliżeń w różnych książkach, ale nawet ja muszę przyznać, że te tutaj były mega gorące. Zdecydowanie nie polecam czytać ich w miejscu publicznym!
Podobał mi się także rozwijający się w tle wątek związany z firmą i przeszłością Eliego oraz jego przyjaciół, bo z pewnością nadał on tej historii dynamizmu, a także elementu niepewności w związku jego i Rue. Nietrudno się domyślić, jak się wszystko zakończy, ale chyba gdyby nie on, książka nie byłaby nawet w połowie tak pochłaniająca i ekscytująca, tym bardziej, że to wątek, który ma także ogromny wpływ na rozwój bohaterów i ich relacji. Dodatkowo ja ogromnie doceniam to, że dużą częścią książek Ali jest rola kobiet w zdominowanych przez mężczyzn sektorach i branżach.
"Not in Love" był zdecydowanie jeden z moich ulubionych romansów ostatnich tygodni i też powód, dlaczego mam ochotę od razu nadrobić resztę książek Ali, których jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Świetnie się bawiłam, zgłębiając tych bohaterów, obserwując niuanse ich rozwijającej się relacji i z ręką na sercu mogę wam tę historię polecić!
ALI HAZELWOOD to pochodząca z Włoch autorka bestsellerów „New York Timesa”. Po tym, jak mieszkała w Japonii i Niemczech, ostatecznie przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, aby robić tam doktorat z neurologii. Niedawno została wykładowcą uniwersyteckim. Pisze współczesne powieści romantyczne o kobietach w STEM i środowisku akademickim. Gdy nie jest w pracy, spędza czas w towarzystwie męża i kotów.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)