Jestem osobą, która nie lubi zostawiać książek niedokończonych, dlatego też w mojej biblioteczce żadnej takiej nie ma. Choćbym nie wiem jak miała się męczyć czytaniem, dokończę ją za wszelką cenę, bo staram się mieć całościowe spojrzenie na daną historię zanim się na jej temat wypowiem - w końcu są książki, które wypadają słabo na początku, a potem akcja się rozkręca. Z tego też powodu postanowiłam dać szansę kolejnym książkom z serii "The Perfect Game", nawet jeśli pierwszy tom zakończyłam z niezadowoleniem.
Fabuła "Zmiany" startuje zaraz tam, gdzie zakończyła się pierwsza książka - po wielu przejściach i sześciu miesiącach nie widzenia się, Jack wreszcie zjawia się na progu mieszkania Cassie i błaga ją o wybaczenie. Jak można się domyślić, Cassie go przyjmuje i wszystko wraca do normy. Zanim brałam się za tę część, pytałam się o czym tu jeszcze można pisać, że powstały nie dwie, ale aż trzy części. I chociaż Cassie i Jack sobie przebaczają i planują razem życie, to właśnie teraz pojawiają się najważniejsze problemy, bo oboje muszą nauczyć się spełniać własne marzenia i cele, jednocześnie pamiętając o tym, że muszą być przy tym drużyną. Co niestety nie wychodzi im najlepiej, ale tu dla mnie nie było zaskoczenia.
Na początku książki autorka postarała się wkleić kilka sytuacji oczami Jacka, tak, abyśmy dostali pełny wgląd w to, co się działo, kiedy my "byliśmy oczami Cassie" i nie wiedzieliśmy, co dzieje się w życiu bohatera, gdy zniknął na sześć miesięcy. Odpowiedziało to na wiele pojawiających się pytań i było dobrym uzupełniaczem do ich historii. Dobrze było dowiedzieć się co działo się w jego głowie.
"Najważniejsze jest to, kogo kochasz, bo kiedy wszystko inne stanie się odległym wspomnieniem, pozostaną ci tylko najbliżsi. A miłość jest w naszym życiu najważniejsza. Dawanie jej. Otrzymywanie. Uczenie innych, jak kochać."
Kończąc czytać Rozgrywkę, zupełnie nie miałam nadziei, że w drugiej książce zmienię swoje nastawienie do Jacka (każdy, kto czytał tom pierwszy powinien wiedzieć z jakiego powodu). Zakończyłam ją zniesmaczona jego zachowaniem i byłam przekonana, że nieważne co zrobi, nie uda mu się mnie przekonać. I owszem, na pewno nigdy nie zostanie jednym z moich ulubionych męskich postaci książkowych, ale z czasem moja nienawiść do niego zelżała. Tak naprawdę przez całą książkę obserwowałam jego zmianę i zdecydowanie nie jest to już ten sam Jack, jakiego poznaliśmy na początku. Z imprezowicza, kobieciarza i faceta podchodzącego do życia na luzie zmienił się w poważniejszego mężczyznę, który zachowuje się o wiele bardziej racjonalnie i mniej dziecinnie. Zdecydowanie starał się naprawić swoje błędy przeszłości i za to ma u mnie ogromnego plusa.
Natomiast w tej części miałam serdecznie dość Cassie. Ja rozumiem, że straciła zaufanie do Jacka po tym wszystkich co się stało, ale w końcu przyjęła go z otwartymi ramionami i powiedziała mu prosto w twarz, że wszystko mu wybaczyła. Więc czy nie powinna mu tego jakoś okazywać? Skoro wcale tak nie było, powinna mu była o tym powiedzieć, zanim zaczęli planować wspólną przyszłość. Bo skończyło się na tym, że nieważne co Jack zrobił, czy to była rzecz dobra, czy zła, ona wszczynała kłótnię i irytowała się jego zachowaniem. Przysięgam, był taki moment, że nawrzeszczała na niego za to, że chciał się upewnić, czy jego pracownikowi odpowiada zwiększenie obowiązków, które miały zapewnić jej bezpieczeństwo po kilku nieprzyjemnych sytuacjach, na które zresztą ona sama narzekała. W tamtym momencie siedziałam i myślałam sobie "zdecyduj się laska, bo ja już sama ciebie nie rozumiem, a przecież facet to facet i się nie domyśli o co ci chodzi, dopóki nie powiesz wprost". Jej rozterki ciągnęły się przez całą książkę i odebrały mi przyjemność z lektury (jeśli w ogóle można o takowej mówić przy tej serii).
"Kiedy jest się młodym, myśli się, że wszystko będzie trwało wiecznie. Ja na przykład sądziłem, że będę pracował aż do śmierci. Ale nawet praca w pewnym momencie dobiega końca. I wtedy się rozglądasz, dokonujesz inwentaryzacji swojego życia, a potem dociera do ciebie, że masz w nosie, gdzie pracowałeś i jak zarabiałeś na rodzinę, liczą się tylko ludzie. Miłość, którą dzieliłeś. Rodzina, którą stworzyłeś. Liczy się to, kto stoi przy tobie, kiedy życie robi się naprawdę gówniane."
Autorka ukazuje tutaj trochę szerzej życie w świetle reflektorów. Jack wreszcie zostaje profesjonalnym baseballistą, a co za tym idzie, staje się rozpoznawalny na całym świecie. Niestety, tyczy się to również Cassie, która jest jego partnerką i pada ofiarą plotek równie często, jak on. Ta część książki nawet mi się podobała, bo ukazuje ukazuje prawdę w tym, co śledzimy na co dzień. Cassie i Jack są z góry oceniani przez fanów, reporterów i pełną rzeszę ludzi, którzy są dla nich tak naprawdę nieznajomymi. Wymyślają historie ich życia, w które odbiorcy wierzą, nie zdając sobie sprawy, że ma to ogromny wpływ na prywatne życie Jacka i Cassie. Cassie staje się ofiarą szykanowań i uczy się, jak sobie z tym wszystkim radzić, co okazuje się o wiele trudniejsze, niż mogłoby się zdawać. Może niektóre sytuacje zostały lekko przerysowane, ale fajnie, że autorka podjęła się próby ukazania, jak to wygląda od strony "celebryty".
Jeśli by to wszystko podsumować, to ta część wypada gorzej niż Rozgrywka. O ile tam wszystko się pięknie posypało dopiero pod koniec, tutaj miałam wrażenie, że przez całą książkę było po prostu słabo. Zdecydowanie za mało Jacka i Cassie (nie licząc tych kilku scen łóżkowych, co zdaje się, wychodzi im najlepiej), a za dużo dramy z tymi wątpliwościami i marudzeniem Cassie. Ciągłe narzekanie i takie mówienie jednego, a robienie drugiego w końcu męczy. Mam nadzieję, że w trzeciej części wreszcie wszystko się jakoś ułoży. Dużym plusem w tej książce są postacie drugoplanowe, takie jak Dean, Melissa i dziadkowie Jacka, którzy koniec końców interesowali mnie o wiele bardziej, niż sami główni bohaterowie. Zachowywali się o wiele rozsądniej niż oni i zawsze wiedzieli co zrobić, czy powiedzieć.
"Jeśli przegapia się miłość, przegapia się życie."
"Zmiana" to według mnie zbędna kontynuacja losów Cassie i Jacka, ale jeśli pokochaliście ich podczas Rozgrywki, to powinniście być zadowoleni, że macie możliwość wrócenia do ich historii miłosnej. Na pewno doczekacie się upragnionego szczęśliwego zakończenia ;)
Tytuł: Zmiana
Autor: J. Sterling
Seria: The Perfect Game. Tom 2
Data premiery: 15 lutego 2018
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 314
Dla mnie Jack w drugiej części stał się bardzo agresywny i wręcz nieprzyjemny, próbując wymuszać wiele rzeczy na Cassie. Jestem po całej trylogii i zastanawiam się, czemu SQN zdecydowało się te książki wydać - zwykle nawet ich młodzieżówki trzymają jakiś poziom, a te powieści są po prostu strasznie złe.
OdpowiedzUsuńNie wiem, mnie jakoś mniej odrzucał i lepiej go znosiłam, co wcale nie oznacza, że się polubiliśmy. Zobaczymy jak to będzie, jak już przeczytam trzeci tom, bo na razie też jestem zaskoczona, że te książki zostały u nas wydane ;p
UsuńNa tę serię kompletnie nie mam ochoty, tyle się recenzji naczytałam, że po prostu wiem, że te książki są mega słabe i irytujące. Nie chcę tracić na nie czasu. :/
OdpowiedzUsuńDobrze dla ciebie. Ja chciałam zobaczyć czemu tyle negatywnych opinii i wpakowałam się w bagno :P Ale przynajmniej przekonałam się na własnej skórze, że szkoda było moich nerwów na te książki.
UsuńOkładka taka ładna, a książka taka słaba...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi marnować czasu na podobną powieść. Też miałam kiedyś tak, że nie znosiłam nie doczytywać książek, choćbym nie wiem jak się męczyła, musiałam dobrnąć do końca, na szczęście w końcu z tego wyrosłam i bez wyrzutów sumienia przerywam serie czy nawet książki w połowie. Dzięki temu mam więcej czasu na historie, które naprawdę mnie interesują, a The Perfect Game w tym gronie na pewno się nie znajdzie po twojej recenzji!
Books by Geek Girl
Haha, może i masz rację, ale jednak mam to już w nawyku :P Wielka szkoda, że tak się zawiodłam tymi książkami, no ale cóż, trzeba żyć dalej ;)
UsuńNie czytałam tej serii, ale głównie dlatego, że od początku dochodzą mnie same negatywne opinie na jej temat. Skoro uważasz, że ,,Zmiana" jest jeszcze gorsza niż ,,Rozgrywka", a nawet ten pierwszy tom nie był wybitny, to chyba sobie odpuszczę... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
Dobra decyzja. Osobiście uważam, że szkoda twojego czasu, kiedy do wyboru jest tak wiele wspaniałych książek :)
UsuńNie czytałam jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńTo się ciesz z tego powodu :DD Szkoda twojego czasu :)
UsuńNie znam jeszcze pierwszego tomu.:)
OdpowiedzUsuńI dobrze! Lepiej poświęć ten czas na przeczytanie czegoś innego :)
UsuńWiększość osób ma podobną opinię, co do mnie nie przemawia, dlatego sobie odpuszczę obydwie książki :D Nie potrzebuję sama się przekonywać :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
I dobrze :P
UsuńBlog wygląda bardzo ładnie, twój sposób pisania także mi sie podoba. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałem i chyba nie zamierzam, średnio do mnie przemawia.
Dziękuję! A jeśli chodzi o książkę, to jest to prawdopodobnie najlepsza decyzja :D
Usuń