Clementine ma dużo problemów, z którymi musi codziennie dawać sobie radę. Wiele zdarzeń z przeszłości złożyło się na to, że stała się bardzo nieufną i zamkniętą w sobie osobą. Od czasów liceum nie była w żadnym związku z chłopakiem. Do czasu kiedy poznaje atrakcyjnego Gavina, który nie daje jej o sobie zapomnieć. Clem i Gavin szybko nawiązują nić porozumienia i zaczyna między nimi iskrzyć. Jednak na drodze ich szczęściu staje sprawa zaginięcia pewnej studentki, w którą się angażują. Clementine musi być ostrożna, bo może zostać kolejną ofiarą, a Gavin zrobi wszystko, aby ochronić ukochaną przed czyhającym niebezpieczeństwem.
Kiedy sięgałam po książkę "Dearest Clementine", tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, a po jej debiutancką powieść sięgnęłam troszkę na ślepo. Kupiłam ją, dlatego że miałam ochotę na coś lekkiego, a jednocześnie ciekawego, a po opisie i kilku opiniach zdawało się, że ten tytuł będzie do tego idealny. Miałam wrażenie, że książka może być w moim guście - więc jakie są moje odczucia?
Główna bohaterka, Clementine, jest bardzo zamknięta w sobie i nie dzieli się swoimi uczuciami z innymi. Ma za sobą kilka nieprzyjemnych przeżyć, zaczynając od zdradzającego chłopaka, kłótni z rodzicami, kończąc na napadzie ze strony wykładowcy. Pod pseudonimem literackim wydała książkę, która w pewnym sensie była jej terapią na przykre wydarzenia, jednak mało kto z jej znajomych miał okazję ją przeczytać. Przyznam się szczerze, że nie polubiłam Clementine od samego początku. Potrzebowałam kilku stron, aby się do niej przekonać, bo rzeczywiście ma dość specyficzny charakter. Ale im bliżej ją poznawałam, tym więcej zrozumienia do niej się pojawiało, a w końcu bardzo jej postać polubiłam.
Gavin jest opiekunem akademika, lubianym przez innych studentów. Razem z chłopakiem przyjaciółki Clem gra w zespole, a do tego zajmuje się również dziennikarstwem. Nie potrzebowałam dużo czasu, żeby go pokochać - właściwie zrobiłam to w pierwszej chwili, kiedy się pojawił. Nie jest schematycznym "niegrzecznym chłopakiem", jakich często spotkamy w tego typu książkach. Jest miły, troskliwy, ma świetne poczucie humoru, a do tego wkłada wiele pasji w to, co robi. Pomiędzy nim, a Clementine pojawia się niezaprzeczalna chemia i po prostu nie da się im nie kibicować.
Myślę, że warto wspomnieć o wielu bohaterach drugoplanowych, bo im również autorka poświęca wiele uwagi. Przedstawiła nam historię nie tylko przyjaciółek Clem, ale również jej byłego chłopaka, który przecież ma być trochę czarnym charakterem. Bardzo mi się to podobało, bo każdy drugoplanowy bohater wniósł coś do tej książki i przez to nie było nudno. Może nie każdego polubiłam (jak Angelique, o której nic wam nie zdradzę, jeśli jeszcze nie czytaliście), nadal też nie jestem w pełni przekonana do Darena, ale doceniam to, że autorka stworzyła inne wątki, poza głównym romansem.
Opis fabuły umieszczony na tylnej okładce jest tak naprawdę trochę mylny. Kiedy przeczytałam go po raz pierwszy, pomyślałam, że pojawi się tu trochę kryminału - no bo w końcu mowa jest o wplątaniu się w zaginięcie pewnej dziewczyny, przez co Clem staje się kolejnym celem. W rzeczywistości sprawa wyglądała lekko inaczej, bo nie było zbyt wiele tajemniczości, ani żadnego dreszczyku. Ta sprawa została potraktowana subtelnie, a autorka nie poszła w stronę, w jaką myślałam, że pójdzie.
Tak jak myślałam, książka była w odbiorze lekka i bardzo przyjemna. W dużej mierze skupiła się na rozwinięciu relacji między Gavinem, a Clem, ale autorka poświęciła także dużo uwagi wewnętrznej przemianie głównej bohaterki. Z nieufnej i zamkniętej w sobie dziewczyny stała się bardziej otwarta, a z czasem przekonała się, że przeszłość nie musi definiować jej przyszłości. Romans może nie przyprawiał o rumieńce, bo tak naprawdę w związku Clem i Gavina nie o to chodziło, co było naprawdę miłym zaskoczeniem. Zawsze chętnie czytam coś innego od erotyków i romansów przepełnionych scenami łóżkowymi. Uważam, że Lex Martin spisała się rewelacyjnie tworząc romans, bo pokazała, że w miłości nie chodzi tylko o fizyczność. Bohaterowie powoli i stopniowo otwierali się na siebie i uczyli się sobie ufać.
"Dearest Clementine" odebrałam bardzo pozytywnie i jestem nawet zaskoczona, jak bardzo. Nie mam do niej właściwie żadnych zastrzeżeń, bo zawiera w sobie wszystko, co lubię - dobrze rozwinięty romans, świetnych bohaterów (nie tylko głównych, ale i pobocznych), dawkę dobrego humoru i ukryte przesłanie. Jest to jedna z tych książek, do których pewnie jeszcze nie raz wrócę, bo jest to po prostu bardzo dobry umilacz czasu. Czyta się ją szybko, a prosty i niewymagający styl autorki uzależnia. Zdecydowanie będę chciała sięgnąć kiedyś po kolejne części, które opowiadają o bracie Clem, Jaxie, oraz jej byłym, Darenie.
Tytuł: Dearest Clementine
Autor: Lex Martin
Seria: Dearest. Tom 1
Data premiery: 13 lipca 2018
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 367
Ocena: 10/10
Ostatnio też ją czytałam i też zrobiła na mnie dobre wrażenie i byłam mega zadowolona, że właśnie ja przeczytałam ❤❤
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie bookmaania.blogspot.com
To fajnie! :D
UsuńNiewykluczone, że kiedyś przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj! :) Bardzo fajna książka.
UsuńJak dałaś jej 10 to koniecznie muszę przeczytać :D Zepchnęłam ją na dalszy plan czytelniczy i w sumie, to nie wiem dlaczego :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
No ja też nie rozumiem dlaczego, bierz się za nią :PP Powinna ci się spodobać :)
Usuń