"Piorun" to książka, o której w ostatnim czasie jest bardzo głośno, ale niestety nie z pozytywnych powodów. Kiedy decydowałam się na nią, oczekiwałam historii o zakazanej miłości, między szefem i podwładną, kierowałam się też przystojnym panem na okładce i zupełnie nie zwróciłam uwagi na to, że to historia o superbohaterze. Byłam przekonana, że to coś dla mnie. A jak się okazało? Czuję się obdarta z cennych godzin mojego życia, które straciłam na przeczytanie tej beznadziejnej książki... Ta pozycja leżała na mojej półce już od dobrych kilku tygodni. Na początku byłam nią naprawdę zainteresowana, ale potem z dnia na dzień pojawiało się coraz więcej negatywnych opinii, które mówiły, że to najgorsza książka roku i mój entuzjazm opadał, aż w końcu całkowicie odechciało mi się po nią sięgać. Ale niestety mam zobowiązania, więc pomyślałam sobie, że dam jej szansę, kiedy poczułam, że trzeba mi jakiegoś niewymagającego odmóżdżacza po intensywnej, łamiącej serce lekturze "Jesteś Moim Teraz" (której recenzja post niżej). Podchodziłam do niej bez żadnych wymagań, pragnąc mieć ją już z głowy. Ale nawet to nie przygotowało mnie na to, co dane mi było przeczytać.
Nie wiem czy kiedykolwiek przeczytałam takie dno, jakim jest ta książka. Bardzo przykro mi to mówić, bo w końcu jest to czyjaś praca, no ale nie będę owijać w bawełnę. Ostatnim razem, kiedy książkę oceniłam jedną gwiazdką, byłam jeszcze niezbyt doświadczonym czytelnikiem, a i tak już nic z tamtej książki nie pamiętam. I to był jedyny raz, kiedy oceniłam coś tak nisko. No i w końcu musiał nadejść ten czas, kiedy trzeba było zrobić to jeszcze raz. Ta książka... tak naprawdę nie wiem co mogłabym o niej powiedzieć, bo jest to po prostu zlepek żałosnych, nudnych jak flaki z olejem scen seksu między dwójką bohaterów, o których wiem tylko tyle, jak się nazywają i gdzie pracują. Tytułowy "Piorun", czy Reece Richards, to właściciel pięciogwiazdkowego hotelu w centrum Los Angeles, a w nocy także superbohater ratujący ludzkość przed złymi ludźmi. Emmalina Crist to jego pracownica, która jako jedyna nie uważa go za dziwaka, jakim go wszyscy nazywają. Obydwoje czują do siebie pożądanie... no i to by było na tyle. Nie dajcie się zwieść opisowi z tyłu książki, tak jak zrobiłam to ja, i wiele innych czytelniczek. Bo on nie ma tak naprawdę nic wspólnego z tą historią.
Nie mogłabym być bardziej niezainteresowana losami tych bohaterów. Naprawdę chciałam dać szansę tej książce i nie skreślać jej na starcie przez negatywne opinie, ale tak naprawdę książka przegrała w momencie, kiedy Reece i Emma się poznają, a dosłownie kilka minut później ze sobą zaczynają sypiać, pomimo całego tego gadania, że to złe i nieetyczne. I tak naprawdę to by była cała książka, czyli oni uprawiający seks w każdym możliwym miejscu i gdzieś tam pomiędzy Reece latający ratować ludzi i walczący ze swoją byłą dziewczyną wariatką. Wybaczcie, ale te sceny łóżkowe... po dwudziestu stronach po prostu je kartkowałam i mijałam, bo nie mam ochoty czytać o "cipce jak błyskawica", czy "świecącej spermie". Dziękuję bardzo, mam swoją godność. A sama relacja między Reecem i Emmą to śmiech na sali, bo kiedy oni w końcu wyznali sobie miłość, to byłam gotowa rzucić tą książką przez okno. Kto wyznaje sobie miłość po kilku dniach, nie wiedząc o sobie nic, a nic? No ale pomiędzy jednym pieprzeniem, a drugim, przecież nie było między nimi czasu na rozmowę, żeby poznać o sobie coś więcej, niż imię i nazwisko. Chyba muszę mieć wypaczone spojrzenie na miłość, bo w moim świecie to coś więcej, niż szałowe przyciąganie i ciągła ochota na seks.
Weszłam z ciekawości na niezawodnego Goodreads'a, aby poczytać opinie innych ludzi i pomijając już to, że nie rozumiem, jak ktokolwiek mógł ocenić tę książkę na pięć gwiazdek, to zauważyłam jeszcze jedno. To jest tylko jedna część. Z osiemnastu. Osiemnaście cholernych części o jednej i tej samej parze. O czym tu tyle pisać? I kto o normalnych zmysłach w ogóle przeczytałby kolejne części? Ja się wynudziłam jak nigdy podczas lektury tych niecałych trzystu stron, a do tego czułam się zażenowana, że w ogóle tracę swój czas na taki gniot. I gdzie jest ta "niezwykle gorąca i zabawna historia", jak to było napisane na okładce? Bo ja nie zaśmiałam się ani razu, chyba, że z głupoty i naiwności głównej bohaterki. Nie potrafię zrozumieć dlaczego wydawnictwo Edipresse w ogóle pomyślało, że wydanie czegoś takiego może być dobrym pomysłem. Nie znam nawet jednej osoby, której ta książka by się spodobała.
"Piorun" miało być zabawną historią o zakazanym romansie, a w rzeczywistości okazało się być ogromnym rozczarowaniem i jedną z najbardziej żenujących, jak nie najbardziej żenującą historią, jaką w życiu przeczytałam. Nie rozumiem jaki był cel tej książki, nie było w niej żadnej fabuły, żadnego rozwoju czy przedstawienia postaci, już nie wspominając o tej ich, pożal się Boże, miłości, która polegała raczej na ciągłym seksie. Zupełnie nie przypadł mi do gustu styl pisania autorki, miałam wrażenie, że wszystko było opisane bardzo chaotycznie, czasami nie wiedziałam co się dzieje, o co chodzi, bohaterowie byli denni, mdli, bez jakichkolwiek barw. Wcale nie mogłam się z tą historią połączyć. Szczerze? Nie wydałabym na tę książkę nawet złamanego grosza i szkoda mi każdego, kto tak jak ja, skusił się perspektywą fajnej historii o zakazanej miłości między szefem, a pracownicą i stracił na nią swoje pieniądze. Zdecydowanie nie polecam.
ANGEL PAYNE - Autorka bestsellerowych romansów, współpracowała z czterema różnymi wydawnictwami, publikuje też niezależnie. Uwielbia koncentrować się na gorących historiach, gdzie bohaterami są niezapomniani faceci w typie apla i kobiety, które ich kochają.
Jest autorką wielu poczytnych cykli, w tym serii Suited for Sin, sagi o Cimarronach, serii Temptation Court, serii Secrets of Stone (z Victorią Blue), cyklu historycznego Lords of Sin oraz popularnej serii WILD Boys Special Forces i wielu innych książek, między innymi powieści z cyklu Zmysłowa Dziewczyna.
Obecnie pełni funkcję wiceprezeski jednej z sekcji stowarzyszenia Romance Writers for America. Mieszka w Kalifornii Południowej z mężem, który jest jej bratnią duszą, i śliczną córeczką. Uwielbiają całą rodziną podróżować po świecie, poznawać nowe miejsca i brać udział w popkulturowych festiwalach.
Autor: Angel Payne
Tytuł oryginału: The Misadventures With a Super Hero
Data premiery: 16 stycznia 2019
Liczba stron: 293
Wydawnictwo: Edipresse
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Edipresse:
Czytam same negatywne recenzje na temat tej książki, także nie poświęcę jej swojej uwagi.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobra decyzja! Ja żałuję, że się na nią zdecydowałam.
UsuńPrzeczytałam tę książkę i nie mam aż tak krytycznego zdania o tej książce - może dlatego, że przeczytałam już w życiu coś gorszego :D ale fakt - pierwsze "zbliżenie" bohaterów było mega żenujące...
OdpowiedzUsuńMożliwe, ja do tej pory nie trafiłam na nic takiego beznadziejnego... A szkoda, bo pokładałam w niej nadzieje :/
UsuńMiałam sięgnąć po tę książkę, ale po twojej recenzji raczej zrezygnuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zaczytana Anielka
www.zaczytananielka.blogspot.com
Szkoda na nią czasu :/ Lepiej poświęcić go na inną książkę.
UsuńWiem, że po nią nie sięgnę. Dużo negatywnych opinii się naczytałam i podejrzewam, że podobnie bym ją odebrała :c
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
I bardzo dobrze, są książki milion razy lepsze, szkoda czasu na tą :/
UsuńCale szczeszcie, że jeszcze jej nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńZaczytane-dziewczyny.blogspot.com
Lepiej nie czytaj :PP
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce ale dzięki twojej szczerej recenzji będę omijać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Grovebooks
I dobrze, nie polecam :P
Usuń