Hematoi pochodzą ze związków bogów ze śmiertelnikami, a dziecko pary czystokrwistych posiada nadludzkie moce. Potomkowie Hematoi i śmiertelnika, półkrwiści, mają dwa wyjścia: mogą zostać wyszkolonymi protektorami, którzy tropią i zabijają daimony lub sługami.
Matka siedemnastoletniej Alex, która robiła wszystko, aby zapewnić swojej córce dobre życie poza murami Przymierza, szkoły dla półkrwistych, pewnego dnia zostaje zabita przez daimona. W wyniku tego Alex powraca do Przymierza, gdzie pragnie kontynuować naukę i w przyszłości zostać protektorem, aby pomścić jej śmierć. Alex woli ryzykować życie w walce, niż skończyć jako służąca. Musi jednak przestrzegać kilka ważnych zasad, a Alex ma z tym wyraźny problem - zwłaszcza z najważniejszą z nich: związki pomiędzy tymi czystej krwi, a półkrwistymi są zakazane. Niestety, dziewczynie bardzo podoba się niesamowicie przystojny Aiden, który zostaje jej nowym trenerem. Uczucie, jakim go darzy, nie stanowi jednak jej największego problemu. Dużo trudniej jest pozostać przy życiu na tyle długo, by ukończyć szkołę Przymierza i stać się protektorem.
Jennifer L. Armentrout jest autorką mojej ukochanej serii Lux, jak i zresztą wielu innych książek. I chociaż nie przepadam za fantasy, to jest to jedna z niewielu autorek, której potrafię zaufać w kwestii książek spoza mojej strefy komfortu. Kiedy ogłoszona została premiera nowej serii Armentrout (nowej u nas, chociaż w oryginale wyszła ona jakieś 8 lat temu), byłam bardzo podekscytowana, żeby po nią sięgnąć. Nie wiedziałam nawet w co dokładnie się pakuję, po prostu pragnęłam przeczytać coś nowego spod jej pióra. A teraz, już po lekturze... mam bardzo mieszane odczucia.
Jestem świadoma, że praktycznie każda recenzja tej serii porusza temat plagiatu fabuły, porównując ją do "Akademii Wampirów". Ja osobiście nie znam tej serii, więc nie mam żadnego odniesienia - wampiry mnie nie kręcą. Mogę powiedzieć tyle, że zdecydowanie jest ciekawie i opowiedziane w sposób, w jaki to Armentrout potrafi. Co prawda jest to dopiero pierwszy tom, więc domyślam się, że wszystko co czytelników doprowadzi do palpitacji serca będzie działo się dopiero w późniejszych częściach. W "Dwóch Światach" głównie zostajemy wprowadzeni w świat bogów, Hematoi, półkrwistych, daimonów i wielu innych stworzeń. Większość fabuły skupia się na powrocie Alex do Przymierza, kolejnych tajemnicach, które odkrywa o sobie, swojej rodzinie i przyszłości, no i jej zakazanej relacji z Aidenem.
Zabijesz tych, których kochasz. Masz to we krwi, taki twój los. Bogowie o tym mówili, bogowie to przewidzieli.
Główna bohaterka, Alexandria Andros, właśnie przeżywa stratę swojej matki i powraca do Przymierza, aby trenować na protektorkę. Jeśli mam być kompletnie szczera, nie jestem do niej całkowicie przekonana. Nie powiem, że mnie irytowała, bo tak nie było, ale nie zapałałam również do niej większą sympatią, tak jak się tego spodziewałam po tylu przeczytanych recenzjach, które mówiły, że jest silna, zażarta i nieustraszona. W moich oczach momentami wypadała na impulsywną, nigdy nie myślała nad swoimi czynami i szybko oceniała innych. Ale nie mogę też powiedzieć, że jest zła. Widziałam, jak bardzo dotykały ją otaczające ją sekrety, strata jej matki i momentami było mi jej szkoda. Zobaczyłam w niej tę wojowniczkę, ale podejmowała wiele głupich decyzji, na których mam nadzieję, w końcu się zacznie uczyć.
Natomiast Aiden... oh, Aiden, Aiden. Nie wiem czy Armentrout ma jakiś kompleks tworzenia tych cudownych męskich bohaterów, w których zakochujemy się bez większego oporu, ale znowu jej się to udało. Bo ja zupełnie dla niego przepadłam. Aiden jest dla Alex zakazanym owocem - to Hematoi, a ona jest półkrwistą. Jest jej trenerem, a zarazem protektorem. Aiden jest szczery, władczy, silny, inteligentny, a dla tych, na których mu zależy, zrobiłby wszystko. Kiedy zdradził swoją historię, miałam ochotę przytulić go z całej siły i nigdy więcej nie puścić. Autorka powoli, stopniowo rozwija relację jego oraz Alex, sprawiając, że już od pierwszych stron im kibicujemy, chociaż związek pomiędzy nimi z góry skazany jest na niepowodzenie.
Jesteś taka piękna. Taka odważna, pełna życia. - Odchylił moją głowę, złożył słodki pocałunek na mojej bliźnie. - Nawet nie masz pojęcia, prawda? Masz w sobie tyle życia...
I tu pojawia się problem... Seth - apolion, najpotężniejszy z nich wszystkich. Seth od razu wzbudza w Alex niechęć swoją arogancją, a ja od razu poczułam, że coś się szykuje, kiedy został nam przedstawiony. Nie chcę wam zdradzić ważnego elementu fabuły, ale moja ekscytacja w tym momencie opadła i domyśliłam się, w jakim kierunku pójdzie autorka w kolejnych częściach. Nie było zbyt wielu okazji, aby poznać jego postać, ale dowiadujemy się, że on pozostanie w życiu Alex na troszkę dłużej... a co to może oznaczać? No tak, zapowiada się trójkąt miłosny. Nie mam zielonego pojęcia jak rozwinie się akcja, ale coś czuję, że czekają mnie godziny pełne irytacji, jak to u mnie z trójkątami bywa. Będę musiała się potrójnie zastanowić, czy na pewno warto tę serię kontynuować.
Pochylił głowę, przytulił się do mojego policzka. Poczułam ciepło i mrowienie, gdy przysunął usta do mojego ucha.
- Powinnaś powiedzieć, bym przestał.
Milczałam.
"Dwa Światy" to ciekawy początek serii i chociaż nie było tu zbyt wiele akcji, to jestem pewna, że nie zabraknie jej w kolejnych częściach. Jennifer L. Armentrout przedstawia wielu mocnych bohaterów, a każdy z nich ma ważną rolę w historii. Zdecydowanie nie ma kiedy się nudzić, bo kartki praktycznie same się przekręcają. No i jest mój kochany Aiden, którego chętnie przygarnęłabym dla siebie. Ale... ale czy na pewno chcę kontynuować tę serię? Nie poczułam do tej historii takiej miłości, jak do Lux. Jasne, książka była dobra, ale nie znakomita - nie powaliła mnie na kolana i nie sprawiła, że dla niej oszalałam. Nie mam takiej potrzeby, że po prostu muszę poznać kolejne części. Poza tym, zupełnie nie cieszy mnie perspektywa trójkąta miłosnego, bo jest to motyw, który staram się w książkach omijać (co pewnie już wiecie). Dlatego ja osobiście nie wiem, czy jest to seria dla mnie i czy zdecyduję się na kolejne tomy. Ale jeśli wy lubicie książki fantasy, to myślę, że warto dać jej szansę. Nie wypowiem się na temat jej podobieństwa do Akademii Wampirów, ale nawet jeśli - to w końcu książki Jennifer L. Armentrout, one na ten sposób, czy inny, zawsze są dobre i zaskakują. Z tego też powodu uważam, że warto dać jej szansę. Może to akurat coś dla was :)
JENNIFER L. ARMENTROUT - Bestsellerowa autorka New York Timesa i USA Today. Jennifer pochodzi z Zachodniej Virginii i tam też mieszka do tej pory z mężem i psami. Urodziła się 11 czerwca 1980 roku. Autorka twierdzi, iż pisze przez 8 godzin niemal każdego dnia. Jeśli tego nie robi, swój czas spędza czytając, ćwicząc, oglądając filmy zombie i udając, że pisze.
W 2011 roku w Stanach Zjednoczonych jej książki sprzedały się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy, dostały się do finałów Goodreads Choice Awards, w 2017 roku wygrały w plebiscycie romansów RITA, a także były nominowane do wielu innych nagród.
Uwielbiam twoje recenzje. Nic dodać nic ująć. 😍
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki od dawna są na mojej liście do przeczytania. Ale chyba zacznę od słynnego cyklu Lux, który jak widzę i Tobie bardzo przypadł do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie polecam zacząć od Lux :D Książki są genialne.
UsuńTym razem odpuszczam. 😊
OdpowiedzUsuńja też
UsuńZrozumiałe ;)
UsuńJuż interesuję się nią jakiś czas, zwłaszcza, że jest podobna do Akademii wampirów, której na szczęście nie czytałam, bo bede miec wieksza frajde :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:
Eli z https://czytamytu.blogspot.com
W takim razie oby ci się spodobała :D
Usuń