Harper wraca w rodzinne strony, do Teksasu, gotowa wreszcie wyznać Brandonowi, że jest w nim od lat zakochana. Niestety nie spodziewa się tego, że kiedy go spotka, on przedstawi jej swoją nową, piękną i miłą dziewczynę - Sadie. W tym samym czasie w miasteczku odbywają się przesłuchania do programu o gotowaniu, w którym jednym z jurorów jest bardzo przystojny muzyk, Mason. Za namową siostry, Harper postanawia się zgłosić. Niestety jest to konkurs dla par, a jedyną osobą, która potrafi gotować, jest Sadie. Harper i Sadie przechodzą eliminacje i trafiają do uroczego domku w górach, gdzie program będzie miał miejsce. Teraz Harper nie tylko musi współpracować z dziewczyną, która zdobyła serce Brandona, ale na dodatek coraz lepiej dogaduje się z Masonem. Muzyk nie może oderwać od niej oczu, jednakże Harper, nadal lecząca złamane serce, nie jest pewna, czy powinna angażować się w związek z chłopakiem popularnym na całym świecie. Czy Brandonowi i Harper wreszcie uda się stworzyć związek, czy być może sercem dziewczyny zawojuje atrakcyjny chłopak, bożyszcze tysięcy nastolatek?
Poprzednie dwie główne bohaterki były w liceum, a Harper jest już dwudziestojednolatką, więc książka od razu zdaje się być trochę dojrzalsza. Być może dlatego od razu lepiej mi się ją czytało - nie mówię, że poprzednie części mi się nie podobały, bo bardzo miło się je czytało, ale jednak te historie były kierowane bardziej w młodszą publikę. Akcja książki dzieje się w okresie świątecznym, więc troszkę jestem spóźniona z lekturą, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Osadzenie jej w tle górskiego miasteczka, przepysznych wypieków i świątecznej muzyki nadało jej cudownego klimatu, który nawet w lutym umilił mi lekturę.
Znacie to ulubione przysłowie mężczyzn, że kobiety powinny mieć dołączoną instrukcję obsługi? No cóż, według mnie do mężczyzn powinni dołączać przepisy. Gdyby wyszedł zakalec, można by przynajmniej dźgnąć ich wykałaczką.
Nie będę ukrywać, że nie wiedziałam jakie będzie zakończenie przed lekturą książki, ale i tak śledziłam losy Harper, Brandona, Masona i Sadie z zapartym tchem. Ciągle powtarzam, że nie lubię w książkach trójkątów miłosnych (chociaż tutaj to bardziej czworokąt...), ale wcale mi to nie przeszkadzało w tej książce, bo na taki, czy inny sposób, darzyłam sympatią każdego bohatera tej historii. Harper, której oczami śledzimy całą historię, jest bardzo przyjemną i łatwą do polubienia bohaterką. Autorce udało się sprawić, że nie uważałam jej za irytującą, chociaż postawiła ją w sytuacji, w której musi wybierać między dwoma chłopakami. Relacja jej i Brandona zawsze była skomplikowana. Chociaż oboje kochali się w sobie odkąd byli dziećmi, zawsze coś stawało im na drodze bycia razem. Obawiałam się trochę, jak ona i Sadie będą razem współpracować, ale wielkim zaskoczeniem było to, że bardzo dobrze się dopełniały. Trochę gorzej i niezręczniej było poza kuchnią, ale wtedy na scenę wszedł Mason.
Mason skradł moje serducho jak za mrugnięciem oka. Chociaż Brandonowi niczego nie brakowało i jego również lubiłam, to jednak w Masonie było to coś, że w sekundzie mnie do siebie przekonał. Może to jego pozytywne podejście do wszystkiego, jego poczucie humoru, a może to, że zawsze kiedy się uśmiechał, jakby mnie tym zarażał, bo też się uśmiechałam. Od razu pokochałam jego relację z Harper, każde ich spotkanie, krótkie spojrzenia ukazywały, jak silna jest chemia między nimi. Podobało mi się to, że ona tak bardzo mu się podobała, a jednak respektował to, że jej serce zostało właśnie złamane i był przy niej.
Moje życie nie ułożyło się tak, jak planowałam, dzięki Bogu. Jest o wiele lepiej, niż mogłam sobie wyobrazić.
"Odrobina Słodyczy" to może i mało realistyczna historia, a jednak właśnie to sprawiło, że tak przyjemnie się ją czytało. Jestem zaskoczona, jak dobrze autorka pokierowała tę historię, bo trochę się obawiałam, że mi się nie spodoba. Pewnie nie każdy będzie zadowolony z zakończenia, ale ja nie wyobrażam sobie innego. Miło było wrócić do tych bohaterów i szkoda, że to już ostatnia część. Ta część zdecydowanie najbardziej do mnie przemówiła i o ile poprzednie mi się podobały, tak do tej najprędzej w przyszłości wrócę, jeśli będę miała ochotę na coś słodkiego, zabawnego, lekkiego i niewymagającego. Jestem tą książką absolutnie oczarowana!
SHARI L. TAPSCOTT - Słynie ze swojej miłości do ogrodnictwa, robótek ręcznych i śpiewu, chociaż szczerze przyznaje, że do tego ostatniego nie ma talentu. Jej największą pasją jest pisanie, a czytelniczki pokochały ją za ciepłe opowieści o miłości i drugich szansach. Do jej znaków rozpoznawczych należą wielkie poczucie humoru i lekkie pióro. W wolnym czasie robi mydło, czyta i rozpieszcza swoje ukochane zwierzaki. Mieszka w Kolorado, gdzie z mężem i dziećmi spełniają swoje marzenia.
Tytuł: Odrobina Słodyczy
Autor: Shari L. Tapscott
Tytuł oryginału: Sugar and Spice
Data premiery: 21 stycznia 2019
Liczba stron: 268
Wydawnictwo: Young
Ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu! :)
Jak cudnie się prezentuje jej okładka! :)
OdpowiedzUsuńTak, śliczna jest :D
UsuńMnie ta część podobała się najbardziej ze wszystkich :) Już nie wspominając o tych wszystkich okładkach :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com