niedziela, 17 marca 2019

Kristen Ashley - Idealny Mężczyzna


Mara Hanover jest zauroczona swoim sąsiadem, detektywem Mitchem Lawsonem, odkąd ten wprowadził się do jej budynku cztery lata temu. Ale ich interakcje zawężały się tylko do porannego "dzień dobry" i nieśmiałych uśmiechów, gdy mijali się w drodze do pracy. Do czasu kiedy Marze zepsuł się kran w łazience i Mitch zaoferował jej swoją pomoc. Mara nie spodziewała się, że zaprosi ją na randkę, w końcu był to mężczyzna zupełnie z innej ligi, poza jej skalą. Niestety do randki nie dochodzi, a Mara jeszcze bardziej zamyka się na możliwość bycia z Mitchem. Kiedy zostaje zamieszana w problemy swojego kuzyna, dilera narkotyków i alkoholika, a pod jej dach przyjmuje jego dzieci, Billy'ego i Billie, to Mitch oferuje jej swoją pomoc. Mara pragnie go od siebie odepchnąć, przekonana, że ten nie wie, w co się pakuje, ale Mitch tylko mocniej próbuje przekonać Marę, aby dała im szansę i odcięła się od tego, co powstrzymuje ją przed szczęściem. Zakochuje się nie tylko w niej, ale i dzieciakach. Niestety za rogiem czyha niebezpieczeństwo i wkrótce Mitch będzie musiał chronić ją przed bezwzględnymi przestępcami.

"Idealny Mężczyzna" to już trzeci tom serii "Mężczyzna Marzeń", chociaż dla mnie jest to pierwsze spotkanie z twórczością Kristen Ashley. Z tego co mi wiadomo, już w poprzednich tomach mieliśmy okazję poznać głównych bohaterów tej części. Ja skusiłam się na nią ze względu na bardzo dobre notowania na Goodreads, a poza tym, zaciekawił mnie opis tej książki i zapragnęłam ją sprawdzić. Zapowiadał się romans z wątkiem kryminalnym, na który miałam akurat ochotę, więc bez chwili wahania się na tę książkę zdecydowałam. Ale czy było warto?

Mara... Mara to bardzo skomplikowana postać. Na początku nie mogłam się do niej przekonać, tak właściwie to przez większość tej książki byłam do niej dość sceptycznie nastawiona. Autorka z początku kreowała ją jako nieśmiałą, zamkniętą w sobie i można się było domyślić, że jej przeszłość była skomplikowana i odcisnęła na niej mocne piętno. Ale to nie to mnie w niej odepchnęło, a fakt, że ona cały czas oceniała ludzi w skali od jednego do dziesięciu. Kto normalny ocenia każdego napotkanego człowieka, bazując na ich wyglądzie, zachowaniu, relacjach, czy sposobie życia, za pomocą skali? To zdecydowanie nie było normalne i tylko utwierdziło mnie w tym, że Mara jest postacią bardzo, bardzo zakompleksioną i niepewną siebie, a jej przeszłość widocznie namieszała jej w głowie. Czasami sięgało to już za daleko i miałam ochotę potrząsnąć nią, żeby wreszcie otworzyła oczy na to, co dzieje się wokół niej. Co prawda Mara z czasem się zmieniła, głównie za pomocą Mitcha, ale to nie zmienia faktu, że przez dobre kilkaset stron doprowadzała mnie swoim zachowaniem do białej gorączki. Ale poza tym jest dobrą osobą i ciotką dla Billie oraz Billy'ego, zawsze stawiała ich dobro na pierwszym miejscu, za co zdobyła mój szacunek.

Mitch również nie jest idealny, ale polubiłam go o wiele bardziej, niż naszą główną bohaterkę. To taki typowy samiec alfa, atrakcyjny, męski i od lat był zauroczony Marą, chociaż czekał, aż ta będzie na niego gotowa. Podziwiam jego determinację by ją zdobyć i przekonać, że razem mogą stworzyć coś dobrego, bo ja na jego miejscu już dawno uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Potrafił być ostry i szczery do bólu, zwłaszcza z Marą, która miała skłonności do absurdalnego zachowania. Normalnie pewnie byłabym oburzona, że momentami traktował Marę chamsko, ale ten facet miał stuprocentową rację, gdy mówił, że "ma głowę schowaną w piasek tak głęboko, że chyba cudem jest w stanie oddychać". Bo tak było, a on jedyny miał jaja jej powiedzieć, gdy zachowywała się niedorzecznie.

Relacja Mitcha i Mary mnie jednocześnie rozbawiała i frustrowała. Ich rozmowy polegały głównie na tym, że to on gadał, nie dając jej dojść do słowa. Czasami zastanawiałam się dlaczego on nigdy nie czeka na jej odpowiedź, ale wtedy on ją o coś pytał i jedyne co z niej wychodziło to "E...", "Ja...", "Ale...". To było zabawne, ale do czasu. Potem mnie już tylko zaczęło irytować. Drugą sprawą jest to, że na początku większość ich relacji polegała na tym, że Mitch robił coś bez wcześniejszego uzgodnienia tego z Marą, a potem ona się na niego wściekała i się kłócili. I tak w kółko. Całe szczęście, że kiedy Mara wreszcie zaczęła się przed nim otwierać, to nauczyli się ze sobą współpracować i okazało się, że tak naprawdę tworzą bardzo dobry zespół. Pomimo tych kilku irytujących aspektów, to bardzo ich polubiłam jako parę i koniec końców przyjemnie czytało mi się ich historię.

Światełkiem w tej książce były dzieci kuzyna Mary, Billa, Billie oraz Billy - tak, dokładnie takie są ich imiona. Ich ojciec przez większość ich życia ich zaniedbywał, był narkomanem, pijakiem, a na dodatek wszedł w zamieszki z rosyjską mafią i innymi dilerami. Pewnego dnia dzieciaki uciekają z domu, a właściciel sklepu dzwoni do Mary, gdyż podają ją za prawną opiekunkę. Gdy do Mary dociera, że w domu Billa dzieje się coraz gorzej, a dzieciaki głodują, zabiera ich do siebie i postanawia zawalczyć o prawną opiekę. Bolało mnie serduszko, gdy tak czytałam, że musieli przejść przez tak wiele, mając tylko kilka lat. Żadne dziecko nie zasługuje, by głodować, chodzić w za małych, dziurawych ubraniach i nie otrzymywać żadnej miłości. Cieszę się, że mieli jeszcze Marę, która bezgranicznie ich kochała. Zresztą, Mitch również bardzo szybko się do nich przywiązał. Sceny z nimi wszystkimi były takie ciepłe, rodzinne i wzruszające, zdecydowanie był to mój ulubiony aspekt książki.

Muszę powiedzieć, że po takiej cegiełce (ponad 500 stron) spodziewałam się dużo akcji, zwłaszcza, że zapowiadał się wątek kryminalny. Niestety pod tym względem trochę mnie książka zawiodła, bo niby coś tam się pojawiało, ale ciągle wyczekiwałam prawdziwej, mrożącej krew w żyłach akcji. Działo się trochę pod koniec, ale trwało to tylko ze trzy rozdziały i zaraz odeszło w zapomnienie. Wątek rosyjskiej mafii został potraktowany po macoszemu i nie wiem dokładnie jaki był jego cel. W książce zabrakło trochę tego dramatyzmu.

"Idealny Mężczyzna" było lekturą przyjemną i na początku nawet mnie wciągnęła. Trochę zbyt bardzo się ciągnęła przez te pięćset stron, ale to nie zmienia faktu, że historia tych bohaterów umilała mi popołudnia i nie żałuję, że się na nią zdecydowałam. Główna bohaterka co prawda nie została moją faworytką, ale nadrobiła to postać Mitcha oraz dzieciaków. Historia jest humorystyczna, ciepła, porusza kilka ciężkich tematów. Kristen Ashley świetnie rozwija akcję i bohaterów, więc jeśli szukacie takiego przyjemnego, uroczego romansu, to ten powinien się sprawdzić. Nie jest to książka, która was porwie, ale idealnie nada się na relaks.




KRISTEN ASHLEY - Urodzona w Gary, w stanie Indiana, USA. Wychowywała się w wielopokoleniowej rodzinie, wypełnionej muzyką, ubraniami, miłością. Obecnie mieszka w Phoenix. Pracowała jako dyrektor charytatywny przez osiemnaście lat, po czym rozpoczęła swoją niezależną karierę pisarki. Obecnie jest autorką na pełen etat. Jest bestsellerową autorką takich książek jak Tajemniczy Mężczyzna, Niepokorny Mężczyzna oraz Idealny Mężczyzna.




Tytuł: Idealny Mężczyzna
Autor: Kristen Ashley
Tytuł w oryginale: Law Man
Seria: Mężczyzna Marzeń. Tom 3
Data premiery: 20 lutego 2019
Liczba stron: 543
Wydawnictwo: Akurat
Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat! 





6 komentarzy:

  1. Ten tytuł zbiera przeróżne oceny, aż jestem go ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to widziałam same pozytywne opinie :D Może i nie jest to wybitna książka, ale też nie była zła ;)

      Usuń
  2. Czytałam t ę książkę i bardzo mi się podobała :) Pozdrawiam, Pola https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Lektura czeka na półce - jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia