Annę i Westa, głównych bohaterów, wydawałoby się, że różni wszystko. Ona jest artystką żyjącą od wypłaty do wypłaty, a on profesorem na Uniwersytecie Stanforda.
West może zostać jednym z czworga dziedziców konglomeratu Weston Foods. Jednak odziedziczenie stumilionowego spadku obwarowane jest warunkiem: zgodnie z testamentowym zapisem jego dziadka West nie zobaczy ani centa, dopóki nie będzie szczęśliwie żonaty przez co najmniej pięć lat. Początkowo wydaje mu się to banalnie proste – przecież jego fałszywe małżeństwo z Anną trwa już właśnie prawie tyle. Kiedy West czuje, że jest na ostatniej prostej, jego rodzina zaczyna naciskać na poznanie jego tajemniczej małżonki. Nie pozostaje mu więc nic innego, jak tylko odszukać Annę, jego nieokrzesaną żonę, i za sowite wynagrodzenie zaproponować jej kilkunastodniowy pobyt w towarzystwie jego bogatych i wymagających krewnych.
Lęki Westa szybko przechodzą od tego, czy zadziorna, pyskata żona zdoła odegrać swoją rolę, do obawy o to, że toksyczny świat bogaczy zatruje ją, kobietę zaskakująco rozsądną, lojalną i o dobrym sercu. Milioner będzie musiał sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy cena za jego kiepską historyjkę jest warta tego, by stracić prawdziwą miłość, która narodziła się z kłamstwa.
Christina Lauren znowu tego dokonały: stworzyły historię, która teoretycznie fabularnie może i nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale w praktyce wywołuje śmiech, motylki w brzuchu, a nawet łzy wzruszenia. Jest coś w tej powieści takiego, że trafiła prosto w moje serce i sprawiła, że naprawdę zależało mi na dobrze bohaterów, na ich spokoju i szczęściu. Była dokładnie tym, czego potrzebowałam, a nawet więcej. I zupełnie niespodziewanie wspięła się na liście moich ulubionych książek autorek.
Anna Green i Liam Weston są małżeństwem już od pięciu lat, ale tak naprawdę w ogóle się nie znają. Po krótkim okresie wspólnego mieszkania na studiach rozeszli się w swoje strony, nie poświęcając sobie zbyt wiele uwagi. Teraz ona ledwo wiąże koniec z końcem, dbając o swojego chorego ojca, a on jest szanowanym profesorem na Uniwersytecie Stanforda. Kiedy więc Liam niespodziewanie pojawia się na jej progu po latach i prosi ją o ponowne udawanie jego żony na weselu jego siostry, kobieta jest gotowa uznać go za wariata. Liam, jako członek bogatej rodziny Westonów, właścicieli jednej z największych sieci supermarketów w kraju, ma szansę odziedziczyć miliony w spadku po swoim dziadku, ale warunkiem jest pozostanie w szczęśliwym małżeństwie przez pięć lat, a nikt z jego rodziny nie wie, że jego małżeństwo to tylko fikcja.
Udawanie małżeństwa przez parę dni na rajskiej wyspie podczas rodzinnych uroczystości nie wydaje się być takie trudne, tym bardziej, że już niewiele pozostało im do spełnienia warunków testamentu. Ale kiedy oboje pojawiają się na wyspie i po raz pierwszy naprawdę zaczynają spędzać ze sobą czas jako mąż i żona, zaczynają się przekonywać, że niemalże przegapili coś tak dobrego, co mieli pod samymi nosami. Liam dostrzega w Annie lojalną i ciepłą kobietę, ale coraz bardziej zaczyna się obawiać, że jego toksyczna i materialistyczna rodzina wyssie z niej całą dobroć, a on nigdy nie będzie dla niej wystarczający. Czy ciągnięcie dalej tej farsy dla spadku jest warte utraty tego nieoczekiwanego i wspaniałego uczucia?
Jest coś w motywie udawanego małżeństwa, co przyciągnie mnie za każdym razem. Zwłaszcza, jeśli wykorzystany jest w pełni i w jak najlepszy sposób, a tutaj autorki sprawdziły się na medal. Relacja Anny i Liama rozwija się tak naturalnie, że chociaż cała wyprawa na wyspę trwa jedynie jakieś dwa tygodnie, to ani przez chwilę nie miałam poczucia, że czas leci za szybko. Po pierwszych niezręcznościach wchodzą w rolę małżonków tak łatwo, jakby pasowali do siebie idealnie. Bardzo mi się podobało to, że gdzieś pomiędzy dość wyświechtanymi motywami, takimi jak dzielenie jednego łóżka (absolutnie nie narzekam!), Liam i Anna naprawdę poświęcali czas i uwagę, aby siebie poznać.
Rodzina Westonów, ojciec Liama w szczególności, to sępy pragnące pieniędzy i uwagi, a więc nawet uroczystości ślubne zostają przyćmione spotkaniami biznesowymi i nieustającymi przytykami ojca Liama, które mają zmusić go do dołączenia do ich rodzinnej firmy, od której świadomie trzymał się od lat z daleka. Atmosfera jest napięta i toksyczna, a pochodząca z zupełnie innego świata Anna, która na co dzień prowadzi bardzo skromne życie, nagle zostaje rzucona wilkom na pożarcie i musi udawać wykształconą żonę milionera. Na początku bałam się, że Liam okaże się być taki, jak oni wszyscy, bo autorki skrupulatnie pozostawiają w tajemnicy powody dla jego pragnienia zdobycia spadku, ale szybko przekonał mnie swoim wielkim sercem, a nawet tym, że od samego początku zależało mu na ochronie Anny przed jego światem - nawet wtedy, kiedy byli sobie jeszcze właściwie obcy.
Ta dwójka to idealna definicja miłości, która wspiera, chroni i buduje, kiedy wszystko wokół jest szare i okrutne. Może wchodzą w to małżeństwo kłamstwem, ale z łatwością tworzy się między nimi więź, a chemia wypływa przy każdej ich interakcji, na pokaz czy w prywatności. Tak bardzo doceniam książki, w których po prostu można czuć naturalność uczuć bohaterów i ich wzajemne przyciąganie, a tutaj autorki wykonały kawał dobrej roboty. Nie zliczę, ile razy miałam łzy w oczach ze wzruszenia, czytając, jak bardzo się o siebie troszczą i martwią, jak obydwoje chcą się chronić przed cierpieniem. W szczególności mam tu na myśli Annę, która pierwszorzędnie obserwuje, jak Liam jest traktowany w swojej rodzinie i pragnie być jego oparciem. Zupełnie się nie spodziewałam, że ta dwójka tak utkwi w moim sercu.
Kłopoty w raju to wspaniałe połączenie rodzinnych dramatów, pełnych emocji wzlotów i upadków, intensywnej chemii między dwoma zupełnymi przeciwieństwami, a wszystko to na pięknej, indonezyjskiej wyspie. Śmiałam się do łez, czasami poleciały łzy, ale przede wszystkim nie mogłam pozbyć się szerokiego uśmiechu i motylków w brzuchu, bo tak bardzo zakochałam się w Liamie i Annie. Okazuje się, że naprawdę nie potrzeba jakiejś niesamowicie wyrafinowanej fabuły, kiedy bohaterowie i chemia między nimi są tak dobre, że nie chce się od książki odrywać. A ten epilog? Jeden z moich ulubionych, bo jakimś sposobem autorkom udało się sprawić, że pokochałam relację bohaterów jeszcze bardziej. Christina Lauren przeszły same siebie i ta powieść trafia do trójki moich ulubionych spod ich pióra. Z pewnością jeszcze nie raz do niej powrócę!
CHRISTINA LAUREN to de facto nie jedna, ale dwie osoby. Panie stanowiące autorski duet, Christina Hobbs oraz Lauren Billings, pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, a swoją karierę rozpoczęły od publikowania utworów z gatunku fan-fiction (inspirowanych bardzo popularną serią "Zmierzch" autorstwa Stephenie Meyer). Teraz pisarki nie ograniczają się już jedynie do internetowej platformy, ale piszą i wydają jedne z najbardziej popularnych utworów z gatunku Young Fiction oraz Adult Fiction, takich jak np. międzynarodowy bestseller "Piękny drań". Ich twórczość to przede wszystkim romanse obyczajowe. Panie spotkały się w 2009 roku poprzez pisanie fan-fiction online i już rok później współpracowały. Ich twórczość została obecnie przetłumaczona na ponad 28 języków i zaistniała w czołowej dziesiątce najlepiej sprzedających się powieści New York Times. Razem piszą i udzielają wywiadów.
Autor: Christina Lauren
Tytuł w oryginale: The Paradise Problem
Liczba stron: 568
Data premiery: 23 października 2024
Wydawnictwo: Filia (Hype)
Ocena: 9/10
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Filia: