czwartek, 28 sierpnia 2025

Brynne Weaver - Scythe & Sparrow



Doktor Fionn Kane ma nadzieję wyleczyć złamane serce w małym miasteczku w Nebrasce, daleko od swojej niedoszłej narzeczonej i zaprzepaszczonej kariery chirurga. Nie chce mieć nic wspólnego z całym tym cyrkiem, który zostawił za sobą. Liczy się tylko ciężka praca i absolutny brak romantycznych relacji.

Nieoczekiwanie jednak cyrk wywraca jego życie do góry nogami. Tyle że tym razem taki prawdziwy.

Rose Evans, motocyklowa akrobatka, spędziła ostatnią dekadę w trasie z cyrkiem Silveria. Lubi swoją pracę. Lubi też popełnić sobie morderstwo od czasu do czasu, tak między występami. Tej drugiej działalności nie da się jednak przećwiczyć i opanować do perfekcji, więc czasem człowiekowi przydarzy się kontuzja. I w ten sposób trafia się do domu uroczego, nieco nerdowatego, małomiasteczkowego lekarza.

Okazuje się, że kości jest dużo łatwiej poskładać niż złamane serce.


Scythe & Sparrow to finalny tom trylogii Niszczycielska miłość, serii mrocznych komedii romantycznych, w którym w końcu mamy okazję poznać historię ostatniego z braci Kane, Fionna, oraz Rose - których fragmenty wspólnej historii przewijały się już wcześniej, jeśli mieliście okazję poznać Butcher & Blackbird oraz Leather & Lark. Osobiście niewiele pamiętałam z poprzednich tomów poza tymi najbardziej pokręconymi momentami, ale ta dwójka zaciekawiła mnie już od pierwszych stron i przez pierwszą połowę nie mogłam się od książki oderwać. A potem... potem wiele poszło nie tak.

Rose Evans to motocyklowa akrobatka oraz tarocistka, która w żadnym miejscu nie stawia nogi na dłużej. Cyrk Silvera to jej prawdziwy dom i rodzina, jakiej nigdy nie miała. Widziała i podsłuchała w nim także więcej, niż zdołałaby pojąć - historie kobiet maltretowanych przez mężczyzn, dzieci bitych przez ojców. Nikt nie mógłby się więc jej dziwić, że pewnego dnia trafia prosto pod drzwi męża jednej z klientek z zamiarem pozbycia się go raz a dobrze... cóż, przynajmniej tak brzmiał jej piękny plan w głowie, niestety wszystko poszło nie tak. W ten sposób trafia prosto pod drzwi kliniki w małym miasteczku na uboczu, gdzie znajduje ją miejscowy lekarz, Fionn Kane. Dla Fionna to miasteczko stało się idealną ucieczką od niespełnionych marzeń i nieudanego związku, z pewnością nie powinien więc angażować się w jakąkolwiek relację z takim tornadem, jakim jest Rose. A jednak nie potrafi się powstrzymać i obdarza ją opieką oraz daje jej schronienie w swoim domu. Jednak chociaż kości łatwo poskładać, poturbowane serce już nie, o czym oboje się przekonują, gdy chemia między nimi sięga zenitu, ale oboje walczą, by te uczucia nie stały się niczym więcej, niż zwykłą przyjaźnią...

Początek tej książki był świetny i czytając go myślałam nawet, że to może być najlepsza część z całej tej trylogii. Ciężko byłoby pobić Rowana i Sloane, ale chemia między Rose i Fionnem była tak świetna, ich przyciąganie tak dobre, że pochłaniałam każdy kolejny rozdział. Oczywiście w odpowiednim klimacie, ich pierwsze spotkanie nie ma w sobie nic z normalności (w końcu Rose dopiero co próbowała popełnić morderstwo), ale opiekuńczość Fionna i natychmiastowe poczucie wzajemnego zrozumienia i spokoju w swoim towarzystwie sprawiły, że od razu poczułam do nich sympatię.

Obydwoje są też zresztą bardzo ciekawymi, aczkolwiek zagubionymi osobami, które z tego czy innego powodu przed czymś uciekają. Przez to ciężko jest im się przed sobą otworzyć i jedyne na co sobie pozwalają, to przyjaźń i wzajemne towarzystwo, gdy go potrzebują. W obydwu z nich jest też pewien mrok, z tym że oboje podchodzą do tej części siebie zupełnie inaczej - Rose jest trochę szalona, pokręcona, jak poprzednie główne bohaterki ma w sobie... cóż, lekko mordercze skłonności. Fionn natomiast nie potrafi się pogodzić z tą częścią siebie, tak mocno związaną z jego trudnym dorastaniem, tak więc dużą część książki stara się zaakceptować, że być może nie musi już dłużej udawać kogoś, kim nie jest.

Książka wiele traci w momencie, gdy Fionn i Rose z przyjaciół postanawiają zostać przyjaciółmi z korzyściami. Cała ta trylogia jest mocno erotyczna, autorka często się nie ogranicza, a sceny łóżkowe mogą być wulgarne i wychodzące poza granice zwyczajnego seksu (stąd zresztą obszerna lista z ostrzeżeniami na początku). Nie było więc tak, że nie byłam na to gotowa. Jednak w momencie, gdy zaczynają się opisy tych scen, opada całe napięcie między bohaterami, fabuła spowalnia i robi się zwyczajnie nudno i powtarzalnie, przynajmniej dla mnie, osoby, która szybko ma przesyt erotyzmu w książkach. Osobiście pominęłam prawie większość z nich, bo było ich tak dużo.

Dużym minusem całej tej historii jest też to, że ten mroczny aspekt, który był prominentny w obydwu poprzednich częściach, tutaj nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Wszystkie te książki mają swoje wady i nie uważam ich za dzieło sztuki, ale zawsze wiedziałam, że sięgam po nie dokładnie po to, aby przeczytać coś trochę pokręconego, nienormalnego, innego. Tutaj ten aspekt zupełnie nie zrobił na mnie wrażenia. Jasne, Rose wpakowuje się w różne krwawe sytuacje, końcówka też nabiera tempa, ale nie było tu nic szokującego, co trzymałoby mnie w prawdziwym napięciu. I bardzo mi tego zabrakło.

Scythe & Sparrow to nie jest zła książka, może spodoba się bardziej osobom, które lubią te wątki, za którymi nie przepadam ja, ale też nie robi takiego wrażenia, jakiego mogłabym się spodziewać po finalnej części. Ostatecznie poczułam się rozczarowania niewykorzystanym potencjałem i chemią, jaką na początku mieli bohaterowie. Nie pomagają też liczne przeskoki czasowe, które odrywają czytelnika od fabuły i niepotrzebnie przeciągają akcję w czasie - do tego stopnia, że drugą połowę przekartkowałam do tych ciekawszych fragmentów. Moim ulubionym elementem był natomiast epilog, urocze pożegnanie braci i ich ukochanych, zwieńczenie wszystkich trzech książek. Jeśli miałabym być jednak szczera, to cała trylogia nie zapadnie mi raczej w pamięci.


BRYNNE WEAVER - przemierzyła pół świata, zaadoptowała więcej zwierząt, niż jej mąż jest w stanie zarejestrować, a jej ostoją jest pisanie. Znalazła swoje miejsce w mrocznych komediach, horrorach i romansach. Książek napisała już prawie tyle, ile przygarnęła zwierząt, a swoimi tekstami podbija kolejne zakątki świata. Mieszając mroczne komedie z pociągającym romansem, tworzy międzygatunkowe, absolutnie uzależniające historie, w które ucieka i porywa ze sobą czytelników.


Autorka: Brynne Weaver
Tytuł: Scythe & Sparrow
Seria: Niszczycielska miłość. Tom 3
Data premiery: 30.07.2025
Wydawnictwo: Czwarta Strona (Bezwstydna)
Liczba stron: 430
Ocena: 6/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona:
Czytaj dalej »

piątek, 15 sierpnia 2025

Bal Khabra - Spiral. W rytmie uczuć



Gdy uczucia wirują, trudno utrzymać równowagę

Elias Westbrook to zawodnik NHL, który częściej niż bramki zalicza nagłówki plotkarskich gazet. Każde zdjęcie z kobietą to nowa fala plotek i hejtu, a przez brak sukcesów na lodowisku kibice zaczynają wątpić, czy w ogóle zasługuje na miejsce w drużynie. Presja rośnie, a Elias coraz bardziej ugina się pod ciężarem oczekiwań.

Sage Beaumont jest utalentowaną baletnicą i marzy o roli w „Jeziorze łabędzim”. Ale talent to za mało w świecie, w którym liczą się lajki. Bez popularności w mediach społecznościowych jej szanse topnieją szybciej niż lód pod łyżwami.

Kiedy ich światy się zderzają, rodzi się plan. Udawany związek ma uratować ich kariery: Elias odzyska kontrolę nad swoją reputacją, a Sage zdobędzie rozgłos, by spełnić swoje marzenie. Wszystko wydaje się idealne… dopóki uczucia na pokaz nie stają się prawdziwe.


Nie mam w zwyczaju skreślać autorów po jednej książce (chyba że to była najgorsza książka na świecie, która zafundowała mi traumę na resztę życia, bo i takie się zdarzają), dlatego pomimo niezbyt udanej przygody z Collide postanowiłam dać jeszcze jedną szansę Bal Khabrze i przeczytać Spiral. I chociaż świeżo po lekturze w mojej głowie wirowało wiele myśli i opinii, ostatecznie moje przemyślenia sprowadzają się chyba do tego, że niestety twórczość tej autorki to przykład popadania w popularne schematy bez oferowania czytelnikom czegoś więcej i mocnego inspirowania się innymi popularnymi tytułami. Spiral może i wypada trochę lepiej niż jej poprzednia książka, ale nadal brakuje jej serca.

Gdy Elias zaczynał karierę w NHL z pewnością nie spodziewał się, że tak będzie wyglądała rzeczywistość - coraz to inne nagłówki o jego rzekomych podbojach, które psują mu reputację, chociaż sam pragnie skupić się jedynie na hokeju. Nie pomaga też to, że do tej pory nie trafił ani jednego gola i menadżerzy oraz kibice drużyny zaczynają wątpić, że zasługuje na miejsce w drużynie. Sage to utalentowana baletnica, która marzy o głównej roli w "Jeziorze łabędzim". Niestety co chwilę spotyka się z kolejnymi odmowami i rozczarowaniem na rzecz młodszych, bardziej rozpoznawalnych baletnic. Kiedy ich ścieżki się krzyżują, obydwoje zgadzają się na plan: będą udawać parę, aby poprawić reputację Eliasa, co z pewnością pomoże także z popularnością Sage. Plan wydaje się idealny... dopóki coraz trudniej jest im udawać, że wcale im prawdziwie nie zależy. 

Przyznaję, gdy zaczynałam czytać tę książkę, byłam naprawdę dobrej myśli i od pierwszych rozdziałów świetnie się bawiłam. Autorka pisze lekkim, przyjemnym językiem i jestem pewna, że znajdzie się mnóstwo osób, którym ta historia przypadnie do gustu o wiele bardziej niż mi. No więc co takiego poszło nie tak, że ostatecznie skończyłam tę książkę rozczarowana? Przede wszystkim to, że... ta historia to zlepek dziesiątek innych historii, które już czytałam i autorce nie udało się zaoferować nic nowego - nie tylko fabularnie, ale też w kreacji bohaterów, przez co ostatecznie zaczęłam się zwyczajnie nudzić, a nawet irytować tak oczywistą inspiracją innymi tytułami.

W tej książce autorka sięga po najpopularniejszy motyw w romansach znany ludzkości: udawany związek. Nie zrozumcie mnie źle, kocham ten wątek i zawsze chętnie przeczytam o nim książkę, ale dawno już nie byłam tak rozczarowana sposobem, w jaki został wykorzystany. A właściwie nie został wykorzystany. Sage i Elias postanawiają udawać parę dla mediów po tym, jak wszystkie gazety obsmarowują Eliasa za jego nieudany sezon w NHL oraz wymyślają kolejne plotki o jego podbojach. Ma to też pomóc Sage, która marzy o profesjonalnej karierze baletnicy, ale zmaga się z kolejnymi odmowami i nieudanymi przesłuchaniami na rzecz bardziej popularnych i rozpoznawalnych tancerek. I to byłoby fajne tło dla rozwoju ich relacji, gdyby nie to... że tak właściwie tego udawania nie ma. Sage i Elias od początku są sobą zainteresowani, miotają się jedynie z własnymi wewnętrznymi rozterkami, a cały ten medialny szum, który mają wywołać, idzie jakby w zapomnienie i przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Dla mnie było to zwyczajne rozczarowanie, bo kocham ten motyw właśnie za wszystkie momenty udawania, gdzie zaciera się linia między tym, co fikcyjne, a tym, co prawdziwe, co buduje największe napięcie.

Brak napięcia to też ważny powód, dlaczego od początkowej ekscytacji przeszłam ostatecznie do znużenia. Sage i Elias są sympatycznymi postaciami i łączy ich dość słodka relacja, ale nie ma tu mowy o stopniowym budowaniu zainteresowania, ani o emocjonalnym napięciu, który wywołałby szybsze bicie serca. Wręcz przeciwnie, zainteresowanie jest od początku, to wszystko inne kuleje i ostatecznie wychodzi z tego bardzo przeciętna, nieoryginalna i mało ekscytująca historia, która miała potencjał być czymś lepszym, ale wyraźnie zabrakło tu pomysłów.

Widziałam też wiele określeń, że Eli ma być typem golden retrievera, złotego chłopca, którego nie da się nie pokochać, a nie wiem, czy bym się z tym określeniem zgodziła. To prawda, Eli jest sympatycznym facetem i nie mam do niego większych zastrzeżeń, ale do tego określenia mu daleko, chyba że wystarczy być dobrym człowiekiem i żyć w celibacie od czterech lat (jakbyście nie wiedzieli, to autorka powtarza tę informację co parę rozdziałów). Jak dla mnie przez większość czasu był zamknięty w sobie, miał tendencję unikać kolegów i zamykać się przez Sage, gdy robiło się poważnie, a to przeciwieństwo rzekomego golden retrievera. Oczywiście są to rzeczy zrozumiałe, biorąc pod uwagę jego doświadczenia, z którymi się zmagał i nadal zmaga, ale czasami jego zachowanie strasznie mnie frustrowało. Szczególnie, że przez większość czasu nie potrafiłam zrozumieć, czego chce.

A wiecie, co sfrustrowało mnie jeszcze bardziej? To, że ta historia to tak oczywista inspiracja książką The Right Move Liz Tomforde, że jestem trochę w szoku, że udało się to autorce już po raz drugi i mało osób o tym mówi. Zwłaszcza, że Collide również było oczywistą inspiracją innymi książkami, a zwłaszcza Układem Elle Kennedy. I wcale nie mam tu na myśli samej fabuły, bo nie oszukujmy się, w romansach na próżno szukać pełnej oryginalności, ale także wiele scen, dialogów, a nawet elementów charakteryzujących jej postacie, które są kopią innych powieści. Dla mnie to aspekt ważący na moim odbiorze jej twórczości, bo szczerze mówiąc, w tym momencie nie mam ochoty dawać już jej kolejnych szans. Może osobom, które tych innych romansów nie znają, się spodoba, ale dla mnie jest to bardzo przeciętna książka, przyjemna i lekka, ale nie zapadnie mi w pamięci. 



Bal Khabra jest kanadyjską pisarką, entuzjastką romansów i miłośniczką książek. Zanim zdecydowała się wskoczyć do świata romansów jako autorka, spędzała czas na pisaniu o książkach w mediach społecznościowych. Bal ma wielokulturowe korzenie, podobnie jak Summer i inne postacie z jej książek. Niezależnie od tego, czy jest to język, pudełko jej ulubionych słodyczy, czy filiżanka chai, w jej pisarstwie nie brakuje śladów jej południowoazjatyckiego pochodzenia. Uwielbia czytać o miłości, oglądać filmy o miłości, a teraz sama o niej pisze. Naprawdę niewiele innych rzeczy sprawia, że jej serce trzepocze tak jak wtedy, gdy książka kończy się happily ever after. Zakochała się w pisaniu i ma nadzieję, że nadal będzie spełniać swoje marzenia jako autorka romansów.


Tytuł: Spiral. W rytmie uczuć
Autorka: Bal Khabra
Tytuł w oryginale: Spiral
Seria: Off the Ice. Tom 2
Data premiery: 16.07.2025
Wydawnictwo: Papierowe Serca
Ocena: 6/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Papierowe Serca:

Czytaj dalej »

wtorek, 12 sierpnia 2025

Podsumowanie czytelnicze lipca


Zgadnijcie kto kompletnie zapomniał o zrobieniu podsumowania miesiąca? Mam wrażenie, że lipiec minął mi tak błyskawicznie i to jak dotąd pod znakiem najsłabszego miesiąca czytelniczego tego roku, że trochę wyparłam go z głowy, bo dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie przygotowałam tego posta. Nie zrozumcie mnie źle - przeczytałam parę fajnych książek, nawet w końcu po latach udało mi się nawet zacząć przygodę z serią Shatter Me, ale niestety czasu mi brakowało i nie udało mi się przeczytać tylu książek, na które miałam ochotę. Mam nadzieję, że pod tym względem sierpień będzie o wiele lepszy.

Tymczasem zostawiam wam moje krótkie opinie na temat każdej przeczytanej przeze mnie w lipcu książki:

WILD EYES - 4,5


Zakochałam się w tej serii Elsie Silver, a Wild Eyes chociaż nie pobiła w moim sercu Wild Love była przecudowną, chwytającą za serce i ciepłą powieścią. Nie zliczę ile razy popłakałam się ze wzruszenia, gdy ją czytałam. Weston to jeden z moich ulubionych bohaterów książkowych, tyle razy wywołał na mojej twarzy szeroki uśmiech, a Skylar to silna babka, którą bardzo polubiłam. Fabularnie różni się dość mocno od poprzedniczki, relacja Skylar i Westa jest zdecydowanie bardziej delikatna, subtelna, ale za to przepiękna. Gdyby tylko było tu mniej pikantnych scen to dałabym jej pięć gwiazdek.




DOTKNIJ MNIE - 2,5


Oto w końcu dotarłam do tego momentu w moim życiu, kiedy nadszedł czas zapoznać się po raz pierwszy z fenomenem, jakim jest seria Shatter Me. Niestety pierwszy tom sprawił, że trochę zwątpiłam, czy dobrze wybrałam - nie znoszę trójkątów miłosnych, to wiedzą wszyscy, ale tutaj nie tyle męczyło mnie to, co cała relacja Juliette z Adamem. Większość tego tomu spędzamy czytając o tym, jak błyskawicznie się w sobie zakochują i próbują razem wyrwać z rąk Warnera, ale szybko zrobiło się to nużące. Fabuła zaciekawiła mnie na tyle, że sięgnęłam po kolejny tom, ale początek był bardzo słaby.




ODKRYJ MNIE - 2


Czy możemy udawać, że ten tom nie istnieje? A przynajmniej ta pierwsza połowa? Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo męczyłam jakąś książkę. Poważnie zastanawiałam się, czy dać sobie z tą serią spokój, bo dramaty Juliette i jej rozterki miłosne związane z Adamem doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Pragnęłam już przejść do rozwoju tego dystopijnego świata, chciałam poznać lepiej Warnera, ale zanim w końcu zaczęło się coś dziać (pod koniec książki) zdążyłam sobie powyrywać włosy z głowy. Ten tom to w dużej mierze zapychacz, który został niepotrzebnie tak bardzo rozciągnięty. Ale zakończenie znowu mnie wciągnęło i dlatego czytałam dalej.




ROZBUDŹ MNIE - 4,5


Pierwsze dwa tomy tej serii mogłabym wyrzucić z pamięci, ale ten? Sprawił, że wszystko było warte tej frustracji i irytacji. W trzeciej części w końcu autorka przechodzi do najlepszego. Zaczyna rozwijać świat, chociaż tutaj też wiele mi brakowało, Juliette przechodzi ogromną przemianę i staje się silniejsza, Warner przestaje być tajemniczą postacią i w końcu dowiadujemy się czegoś o jego przeszłości (która złamała mi serce na kawałeczki), tworzą się nowe przyjaźnie, Kenji jest Kenjim i nadal jest moją ulubioną postacią i ta seria w końcu staje się przyjemna w odbiorze. Szkoda, że kończy się w momencie, kiedy wiele można jeszcze rozwinąć, ale na szczęście przede mną jeszcze druga trylogia.



ZNISZCZ MNIE - 5



Ta nowelka zawarta w wydaniu z Dotknij mnie pozwoliła mi o wiele lepiej zrozumieć Warnera i cieszę się, że przeczytałam ją po pierwszej trylogii, a nie wcześniej. Przez tak długi czas uważany był za największego czarnego bohatera za tej serii, a nikt tak naprawdę nie wiedział, kim był za tą maską - złamanym chłopcem wychowującym się w warunkach, które zmusiły go do przetrwania w taki, a nie inny sposób. Uważam, że to obowiązkowy dodatek dla lepszego zrozumienia jego postaci.




PRZEŁAM MNIE - 2




Przełam mnie to nowelka o Adamie, dlatego - zupełnie szczerze - niezbyt mnie interesowała. Nie lubię jego postaci, a już zwłaszcza po trzeciej części, ale ten krótki dodatek pozwolił mi zrozumieć go odrobinę lepiej. Nadal jestem wściekła na to, jak się zachowywał wobec Juliette, ale ta krótka opowieść pozwoliła mi dostrzec jak bardzo zależy mu na bezpieczeństwie młodszego brata i skąd brały się jego emocjonalne reakcje. Nie jest to nowelka, którą uważam za konieczną, ale plus za Jamesa, którego uwielbiam.



NA SKRZYDŁACH GWIEZDNEGO BLASKU - 4,5



Lipiec zdecydowanie minął mi pod znakiem fantasy, bo zamknęłam go baśniową historią o młodości Królowej Klarion i Lorda Miloriego być może znanym wam z bajki Dzwoneczek i sekret magicznych skrzydeł. To historia o dorastaniu, wewnętrznym konflikcie pomiędzy obowiązkiem, a pragnieniami serca, o pierwszej, zakazanej miłości. Dla takiej miłośniczki bajek była to wspaniała przygoda, pełna emocji i wrażeń, przy której moje wewnętrzne dziecko piszczało z radości. I po skończeniu tej historii od razu poszłam oglądać filmy, aby uleczyć bolące serce.
Czytaj dalej »

sobota, 9 sierpnia 2025

Katie Holt - Nie moja bajka



Dwoje autorów. Jeden romans. I milion powodów, by się w sobie zakochać.

Rosie marzy o tym, żeby pisać romanse. Przenosi się do Nowego Jorku i zaczyna uczęszczać na zajęcia z kreatywnego pisania. Spotyka tam swojego największego wroga, Aidena Huntingtona. Kiedyś platonicznie się w nim durzyła, a teraz on okazuje się okropnym gburem i niestety… utalentowanym autorem literatury pięknej, który nie ma najmniejszej ochoty zawracać sobie głowy ani uprawianym przez Rosie gatunkiem, ani nią samą.

Rosie i Aiden nie ustają w słownych przepychankach, aż w końcu ich wykładowczyni ma tego dosyć. Pozwala im zostać na kursie pod jednym warunkiem: razem napiszą powieść, która połączy oba gatunki literackie.

Czy podczas wspólnej pracy uświadomią sobie swoje prawdziwe uczucia? Czy duch rywalizacji nie stanie im na drodze? Czy tych dwoje ma jakiekolwiek szanse na szczęśliwe zakończenie?


Historii o autorach, którzy zmuszeni są do napisania razem książki mamy już mnóstwo, a jednak za każdym razem do tej fabuły mnie ciągnie. Takim sposobem skusiłam się na debiut Katie Holt - Nie moja bajka brzmiała po prostu jak idealny, lekki rom-com, którego było mi potrzeba po całym miesiącu czytania fantastyki. I chociaż książka ma swoje wady i zapewne nie podejdzie do gustu każdemu, to ja tak świetnie się na niej bawiłam, że przeleciałam przez nią w mgnieniu oka. Jako miłośniczka głupowatych, czasami trochę żenujących komedii romantycznych, co chwilę miałam motylki w brzuchu, dialogi doprowadzały mnie do śmiechu, a chemia między bohaterami sprawiała, że nie mogłam usiedzieć na miejscu. Ta historia to wręcz definicja guilty pleasure.

Rosie Maxwell marzy o tym, by odnieść sukces jako autorka romansów. Jako naczelna romantyczka i wieczna optymistka wierzy w szczęśliwe zakończenia i uwielbia dawać je także swoim fikcyjnym postaciom. Aby jednak jej marzenia mogły się spełnić, najpierw musi przeżyć zajęcia z pisania i opryskliwe komentarze Aidena Huntingtona, swojego największego wroga, zwolennika literatury pięknej i przeciwnika romansów, którym kiedyś była niefortunnie zauroczona. Ich słowne potyczki stają się tak słynne na całą grupę, że wkrótce wykładowczyni ma ich dosyć i stawia im warunek: albo spróbują się dogadać i razem napiszą książkę będącą połączeniem ich gatunków, albo obydwoje zostaną wyrzuceni z zajęć. Postawieni pod ścianą postanawiają spróbować zakopać topór wojenny, ale czy uda im się zburzyć wysokie mury obronne i dojrzeć prawdziwych siebie, czy ich współpraca z góry skazana jest na niepowodzenie?

Rosie i Aiden się nie znoszą i jest to oczywiste dla każdego, kto znajduje się w ich towarzystwie. Kompletnie się nie potrafią dogadać, kiedy w grę wchodzą ich ulubione gatunki, a uszczypliwość Aidena i jego lekceważące podejście do romansów sprawiają, że praktycznie każda ich dyskusja kończy się gorącą kłótnią. Jako wielbicielka enemies to lovers pochłaniałam każdą ich kłótnię i sprzeczkę. Od ich pierwszej interakcji jest między nimi niesamowita chemia i chociaż nie do końca rozumiemy skąd bierze się ich niechęć do siebie, to właśnie ona sprawia, że ich spotkania są tak uzależniające.

Autorka popada trochę w romansowe schematy, ale zdecydowanie robi to świadomie, bo fajnie przeplata je z monologiem wewnętrznym naszej głównej bohaterki, która jest autorką romansów i sama marzy o swoim szczęśliwym zakończeniu. Rosie widzi trochę świat w romansowych barwach i być może dlatego też każda sprzeczka z Aidenem, wielkim przeciwnikiem owego gatunku, jest tak intensywna. Osobiście fajnie było przeczytać tak różne podejścia do jednego gatunku, chociaż muszę przyznać, czasami budziła się we mnie opiekuńczość i słowa Aidena mnie wzburzały. A przynajmniej do czasu, aż nie odkryłam, co stoi za jego niechęcią i brakiem wiary w miłość.

Zestawienie ze sobą romantyczki i przeciwnika miłości to żadna nowość, ale Aiden i Rosie są tak przesympatycznymi, realistycznymi postaciami, że nawet te schematy mi nie przeszkadzały. Zawsze powtarzam, że nawet najnudniejsza historia może być dobra, jeśli ma w sobie serce, a zdaje się, że to autorce udało się uchwycić z łatwością, bo naprawdę bardzo tę dwójkę polubiłam. Rosie za jej wieczny optymizm, ale też determinację i wiarę w siebie. Aidena za jego lekko poturbowane serce, który włożył tak wiele wysiłku, by być dobrym partnerem dla Rosie, nawet pomimo tego, że sam nigdy nie miał dobrych wzorców miłości.

Najbardziej podobało mi się natomiast to, jak fajnie autorka wplata w książkę aspekt pisania wspólnie książki. Co chwilę czytamy jej fragmenty, mamy szansę obserwować jak tworzy się rozdział po rozdziale i chociaż normalnie nie byłabym tym w ogóle zainteresowana, to tym razem wręcz wyczekiwałam tych wstawek. Aiden i Rosie w pewien sposób wykorzystują ten projekt jako sposób, by zgłębić swoje uczucia do siebie, a nawet wyrazić na kartach książki rzeczy, do których nie potrafią jeszcze przyznać się na głos. A do przyznania się do uczuć długa i kręta droga - dobrze jest mieć więc coś, co wyjawia, na jak wiele sposobów mają do siebie słabość i jak wielkie jest ich pragnienie poznania siebie bliżej.

Jak już wspomniałam, Nie moja bajka jest debiutem pisarskim autorki i bywają chwile, kiedy jest to dość oczywiste. Pewne wątki nie są do końca dopracowane - najmocniej zauważyłam to w przeskokach między kolejnymi etapami relacji bohaterów - inne, jak chociażby jeden wątek pod koniec, trochę naciągnięte i niepotrzebne. Może się też wydawać, że ta historia nie ma za wiele nowego do zaoferowania, co jest trochę prawdą, ale dla mnie największą jej zaletą jest lekkość w stylu pisania autorki i jej błyskotliwy humor, z jakim pisze dialogi. Czasami tyle wystarczy, aby książka trafiła do mojego serca i chyba to właśnie stało się w tym przypadku. To dzięki temu pomimo paru wad książkę czyta się z największą przyjemnością i aż miło się spędza z tymi postaciami czas. Poza tym uważam, że to dobra rozrywka dla każdej niepoprawnej romantyczki. Widzę duży potencjał w twórczości autorki i mam nadzieję, że jej kolejne książki będą tylko lepsze.


KATIE HOLT to amerykańska autorka, która mieszka w Nowym Jorku. Studiowała kreatywne pisanie na NYU i jak bohaterka jej debiutanckiej powieści walczyła o to, by udowodnić innym wartość romansu jako gatunku literackiego. Nie moja bajka to jej debiutancka powieść.


Tytuł: Nie moja bajka
Autorka: Katie Holt
Tytuł w oryginale: Not in My Book
Premiera: 16.07.2025
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: W.A.B.
Ocena: 8/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem W.A.B.:


Czytaj dalej »

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Allison Saft - Na skrzydłach gwiezdnego blasku



Zanim stała się Królową Przystani Elfów, była młodą wróżką, która musiała dokonać wyboru między obowiązkiem wobec Korony a głosem serca…

Minęły wieki odkąd ostatnia wróżka z ciepłych pór roku przekroczyła granice Zimy I choć teraz krążą wśród ciepłych wróżek straszliwe legendy o czających się w tej zamarzniętej krainie potworach, Klarion jest zaintrygowana spokojnym pięknem Zimy. Jednak pod czujnym okiem aktualnej monarchini, w towarzystwie Ministrów Pór Roku, Klarion nie ma zbyt wiele czasu na marzenia, bo ostatnie dni przed jej koronacją upływają szybko i nieubłaganie. To wszystko zmienia się nagle, gdy do pałacu docierają wieści o dziwacznym monstrum, jakie przeniknęło do Wiosny prosto z Zimy. Klarion widzi w tym wydarzeniu okazję do udowodnienia wszystkim, że jest godna swojej nowej roli. 

Tymczasem na skraju Wiosny i Zimy nie znajduje żadnego potwora, lecz Miloriego, młodego Strażnika Zimowego Lasu. Gdy ramię w ramię stają do walki o swoje ziemie, tworzy się między nimi głęboka więź przyjaźni. A kiedy ich tajemne porozumienie przeradza się coś znacznie głębszego, odkrywają, że istnieje ważny powód, dla którego ciepła wróżka i zimowa wróżka nie mogą być razem. A koszt takiej relacji może okazać się trudniejszy do zniesienia niż wszystkie grasujące w Zimowych Lasach potwory.


Pozwólcie, że przed przejściem do recenzji przedstawię wam małe tło dla tej książki. Jeśli - tak jak ja - wychowywaliście się na bajkach Disneya, to z pewnością znacie postać Dzwoneczka, nawet jeśli tylko z Piotrusia Pana. Może część z was miała nawet okazję obejrzeć całą serię filmową poświęconą jej postaci. To w jednym z tych filmów, Dzwoneczek i sekret magicznych skrzydeł, wiele lat temu, powstał zalążek historii dwóch wróżek, o których mamy okazję dzisiaj czytać. To wtedy poznaliśmy historię tragicznej i zakazanej miłości Królowej Klarion, wróżki z ciepłych pór roku, i Lorda Miloriego, władcy Zimy, którzy zakochali się w sobie pomimo ostrzeżeń, że przekraczanie granicy między ich krainami może doprowadzić do tragedii. Nigdy jednak nie mieliśmy szansy zapoznać się z nimi bliżej... aż do teraz, dzięki historii Allison Saft, która staje się oficjalną częścią tego wróżkowego uniwersum i zdradza nam sekrety ich młodzieńczej, słodko-gorzkiej miłości, a także początki panowania Klarion.

Wiele, wiele lat temu, zanim Klarion została Królową Przystani Elfów, była jedynie księżniczką ciekawą świata, nieprzygotowaną na to, że niedługo spadnie na nią obowiązek opieki nad wszystkimi wróżkami, a jej serce zostanie rozdzielone na pół pomiędzy koroną, a miłością. Uczona pod czułym okiem Królowej Elwiny nie ma za wiele czasu na przyjaźnie i eksplorowanie świata, bo czas do koronacji upływa nieubłagalnie pod znakiem przygotowań oraz nauk. Klarion nie może jednak pozbyć się uczucia, że kompletnie się do tego zadania nie nadaje - nie potrafi opanować swojej magii, czuje się samotna i odstawiona na ubocze, a jej serce pragnie więcej. Dlatego kiedy do pałacu docierają wieści o potworze, przez którego wróżki zapadają w sen, na który nie ma lekarstwa, wbrew rozsądkowi postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i wybiera się na granicę z Zimą, skąd potwory zdają się przybywać. Nikt od wieków nie przekroczył tej granicy. Wszyscy za to słyszeli przypowieści o grasujących tam monstrach. Klarion jednak nie znajduje tam żadnego potwora, a czarującego i intrygującego Strażnika Zimowego Lasu, Miloriego, który prosi ją o pomoc. Zauroczona tym zimowym światem, Klarion postanawia zaryzykować i połączyć siły z Milorim. Jednak gdy ich więź staje się coraz głębsza, a ich poszukiwania zbliżają ich do wskazówek, które mogą uratować świat, odkrywają także coś bardziej bolesnego: istnieje ważny powód, dlaczego światy zimowych i ciepłych wróżek nigdy nie powinny się połączyć...

Moja miłość do fikcyjnych historii zaczęła się w dzieciństwie właśnie oglądaniem i czytaniem bajek. To wtedy zakochałam się w pierwszych epickich historiach miłosnych, w sile przyjaźni, magii i więziach trwających na wieki. I chociaż może nie jestem już docelowym odbiorcą takich produkcji, nadal oglądam większość bajek Disneya, naturalnie więc pragnęłam poznać tę książkę odkąd tylko zobaczyłam jej pierwszą zagraniczną zapowiedź. I mogę śmiało wam napisać, że po tak długim oczekiwaniu ta książka okazała się być dokładnie tym, czego pragnęłam, a nawet więcej: baśniową, emocjonalną historią, która mnie zachwyciła i wzruszyła.

Allison Saft opisuje historię młodej Klarion dokładnie w taki sposób, że ma się wrażenie, jakby oglądało się bajkę. Prostym, ale pięknym językiem, który zabiera nas prosto do magicznego świata pełnego wróżek, ich przygód, ale także ich jakże człowieczych emocjonalnych zawirowań. Zachwyca wszystkim, od opisów najmniejszych szczegółów tego jakże magicznego miejsca, po detale zmieniających się pór roku, czy granicy między latem, a zimą, na której stykają się dwa różne światy i rozwija piękna, aczkolwiek niełatwa miłość. Postać Królowej może jest niektórym z was znana, ale tutaj mamy szansę poznać ją w młodości, zanim spadły na nią obowiązki i zobowiązania wobec korony. Czytamy o jej zagubieniu, pragnieniu odkrywania świata i poczuciu, że kompletnie nie pasuje do tej nowej rzeczywistości. O jej niepewnościach i młodzieńczej naiwności. O poszukiwaniu własnego ja w świecie, w którym czuje się tak samotna.

Z pewnością opisanie świata, na którym wychowało się tak wiele ludzi i rozwinięcie historii kochanej przez wielu nie było łatwym zadaniem, a jednak autorka spełniła się w tym zadaniu wyśmienicie. Ja co prawda z jakiegoś powodu nigdy się w ten świat nie zagłębiłam, a jednak po poznaniu historii Klarion i Miloriego od razu zrobiłam sobie maraton filmowy, spragniona dalszych losów tej dwójki - jestem pewna, że po przeczytaniu tej książki tak samo poczuje się wiele osób. Saft tak cudownie opisuje ich wewnętrzne pragnienie odkrycia swoich światów rozdzielonych od lat przez wizję niebezpieczeństw. Z niesamowitą delikatnością ukazuje wszystkie te aspekty, które przyciągają ich do siebie - od poczucia samotności w rolach, do których nie czują się przygotowani, ogromnej odpowiedzialność za rzeczy, których nie potrafią sami naprawić, po zwyczajne poczucie spokoju i zrozumienia w swoim towarzystwie, jakiego nie odnajdują w żadnym innym miejscu.

Nic nie wzruszyło mnie tak, jak obserwowanie, jak wiele szczęścia daje Klarion odkrywanie Zimy w towarzystwie samego Strażnika Zimowego Lasu, zwłaszcza w zestawieniu tego, jak bardzo czuje się samotna i zagubiona w swoim własnym świecie, gdzie nie może otworzyć się w pełni nawet przed jej najbliższą przyjaciółką. Jest tak, jakby właśnie w tym miejscu odkrywała tę brakującą część siebie, co jest tym bardziej tragiczne, bo przecież jako wróżka pór letnich stawia swoje życie w niebezpieczeństwie za każdym razem, gdy przekracza granicę. A jednak jej rosnąca miłość do tego świata i Miloriego, jej spokój i wewnętrzne przyciąganie do tej części świata są tak prawdziwe, tak poruszające. Historia miłości Klarion i Miloriego ma w sobie wiele z bajkowego schematu bratnich dusz przeklętych przez los, a mimo wszystko kompletnie nie spodziewałam się tak emocjonalnej reakcji z mojej strony.

Jeśli obawiacie się, że do przeczytania tej powieści trzeba znać wcześniej filmy, to bez obaw - autorka opisuje ją w taki sposób, że bez problemu odnajdujemy się w historii. Nie jest to może żadne high fantasy, a wiele aspektów czyta się trochę tak, jakby umyślnie zostały uproszczone dla młodszych odbiorców, ale nawet pomimo tego jest to bardzo komfortowa, ciepła, ale również emocjonalna historia, pełna magii przyjaźni i chwytających za serce motywów. Z pewnością pokochają ją osoby z zamiłowaniem do bajek i baśni, jak ja. Może jednak nie być dla każdego, dlatego jeśli oczekujecie złożonej powieści z głęboko rozwiniętym systemem politycznym to raczej bym jej wam nie poleciła.


Allison Saft to amerykańska pisarka, znana głównie z romantycznych powieści fantasy. W Polsce pojawiły się jej książki, takie jak "Noc Zimnego Księżyca" oraz jedna z najgłośniejszych premier roku, "Na skrzydłach gwiezdnego blasku".


Tytuł: Na skrzydłach gwiezdnego blasku
Autorka: Allison Saft
Tytuł w oryginale: Wings of Starlight
Data premiery: 16.07.2025
Wydawnictwo: YaNa
Liczba stron: 432
Ocena: 8/10

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem YaNa:


Czytaj dalej »

Zapowiedzi książkowe sierpnia

 
Połowa wakacji oficjalnie za nami, ale nie ma się co załamywać - nadal czeka nas wiele wspaniałych premier, które umilą nam ostatnie tygodnie lata. Przede wszystkim przeczytamy nowości od Sarah Adams, Jennifer L. Armentrout, a także kolejnym tom kowbojskiej serii od Maggie Gates, która skradła ostatnio serca polskich czytelniczek. Łapcie kilka sierpniowych zapowiedzi:

Brianna Bourne - Zaczekam na ciebie w snach

Premiera: 27.08.2025


Historia o miłości zbyt wielkiej, żeby ją zatrzymać.

I zbyt prawdziwej, żeby ją zapomnieć.

Każdej nocy o północy czas się zatrzymuje, a Aria budzi się w niezwykłym miejscu: na oświetlonej księżycem ścieżce wśród gigantycznych sekwoi, przy wodospadzie na Bali, wśród migoczących świateł we włoskiej wsi. I za każdym razem jest tam również chłopak o imieniu Strat.

Aria nie może oprzeć się wrażeniu, że skądś go zna. Gdy nocne spotkania stają się jedynym spokojnym elementem w otaczającym ich świecie, zaczynają powracać urywki wspomnień. Aria odkrywa, że Strat nie jest tylko chłopakiem ze snów. Dlaczego jednak oboje siebie nie pamiętają? Czy coś się stało z ich wspomnieniami?

Jedno jest pewne: zrobią wszystko, by poznać prawdę.



Deanna Faison - Rozgrywacjący

Premiera: 13.08.2025



Zaczęło się od niewinnej gry… ale się skomplikowało

Cameron to pewny kandydat do NFL – który grać lubi i potrafi nie tylko na boisku. Na Maddie nie robi to jednak wrażenia. Dziewczyna kiedyś się wprawdzie w nim kochała, lecz uczucia przygasły. Teraz skupia się na przygotowaniach do egzaminów na medycynę.

Podczas ferii wiosennych nagle wszystko staje na głowie. Między Camem a Maddie iskrzy, ale spotykają się potajemnie, bo dziewczyna nie chce, by o tej relacji dowiedzieli się jej rodzice lub brat, najlepszy kumpel Camerona. Gdy ferie się kończą i pora wrócić do rzeczywistości, Cam i Maddie muszą zdecydować, czy łączy ich tylko przelotny romans, czy coś więcej. A ta decyzja na pewno zmieni ich życia…





Felicia Kingsley - Miłość pod przykrywką

Premiera: 27.08.2025

Wśród agentów specjalnych FBI Dwight Faraday jest najlepszy. Buntownik o nieodpartym uroku, mistrz kamuflażu i tajnych operacji. Ma jeszcze jedną tajną broń: doskonale gotuje. Dlatego to właśnie on zostaje wysłany do infiltracji włoskiej restauracji należącej do rodziny Villa, podejrzewanej o powiązania z nowojorskim półświatkiem.

Misja komplikuje się jednak, gdy na jego drodze pojawia się Julia Villa – twarda i nieustępliwa córka właściciela, która od początku daje jasno do zrozumienia, kto tu rządzi. Dwight zmienia więc strategię: by rozpracować grupę przestępczą, musi zastawić miłosną pułapkę na Julię.

Między słownymi pojedynkami, kulinarnymi starciami i pikantnymi docinkami Dwight szuka idealnego przepisu na to, by rozkochać w sobie kobietę odporną na jego wdzięk.

Ale co jeśli okaże się, że największym zagrożeniem dla misji jest jego własne serce?



Jennifer L. Armentrout - W twoim płomieniu

Premiera: 13.08.2025




Ta książka świeci niesamowitym blaskiem do ostatniej strony i jeszcze dłużej…

W ciągu zaledwie kilku godzin cały świat Jillian Limy legł w gruzach.. Tego samego wieczoru Brock „Bestia” Mitchell złamał jej serce, a nieznajomy mężczyzna z pistoletem w ręce nieodwracalnie odmienił jej życie. Dopiero po sześciu latach Jillian jest gotowa zerwać z przeszłością pełną bólu żalu. Podejmuje pracę w prowadzonej przez ojca akademii sztuk walk i wybiera się na pierwszą randkę od czasu poprzedniego związku, który okazał się katastrofą. Jest zdeterminowana, żeby zacząć wszystko od nowa…







Sarah Adams - Beg. Borrow or Steal

Premiera: 13.08.2025

Dwoje zwaśnionych nauczycieli (i sąsiadów) łączy siły w romansie, w którym rywale stają się kochankami.

Emily Walker nie znosi, gdy ktoś zakłóca jej skrupulatnie uporządkowany świat – a już szczególnie Jack Bennett, jej odwieczny wróg. Jack to całkowite przeciwieństwo idealnych bohaterów romansów, których Emily potajemnie tworzy jako autorka pisząca pod pseudonimem. Dlatego z ulgą przyjęła wiadomość, że Jack opuścił Rzym w Kentucky w połowie roku szkolnego, wyjeżdżając z narzeczoną. Ostatnim, czego się spodziewała, był jego powrót – samotny, po zerwanych zaręczynach, i co gorsza, na stałe. Teraz nie tylko jest jej sąsiadem, ale i kolegą z pracy.

Jackson Bennett cieszy się z powrotu do rodzinnego miasteczka. Planuje wyremontować dom i skupić się na nowej powieści kryminalnej, którą pisze pod pseudonimem. Szybko jednak odkrywa, że jego największym wyzwaniem nie będzie literacka fabuła, lecz Emily – jedyna kobieta, która potrafi wytrącić go z równowagi. Gdy orientuje się, że została jego sąsiadką, nie może się oprzeć pokusie, by pokrzyżować jej małostkowe plany sabotowania jego powrotu.

Gdy ich pełna napięcia rywalizacja osiąga punkt kulminacyjny, Emily przez przypadek wysyła maila do dyrektora szkoły, który może ujawnić jej największy sekret – tożsamość autorki romansów. Aby go odzyskać, potrzebuje pomocy... i nieoczekiwanie jedyną osobą, na którą może liczyć, jest Jack. Ku jej zdziwieniu, Jack zgadza się pomóc. Czy ich nieoczekiwany sojusz zakończy wieloletnią wojnę? A może rozpali uczucia, z którymi żadne z nich się nie liczyło?


Maggie Gates - Down Pour

Premiera: 13.08.2025


Ona była burzą, której nie chciał, i spokojem, którego potrzebował

Ray, były gwiazdor rodeo, od miesięcy żyje zamknięty w czterech ścianach. Sparaliżowany po wypadku, odrzuca każdą formę pomocy – do momentu, gdy w jego życie wkracza Brooke. Najgorsza pielęgniarka na świecie. I najlepsze, co mogło mu się przytrafić.

Brooke to promień słońca i chodzący chaos. I jedyna osoba, która nie chodzi wokół Raya na palcach.

Między zgorzkniałym mężczyzną a dziewczyną, która nie zna słowa „niemożliwe”, zaczyna się coś, czego żadne z nich się nie spodziewało. To miłość, która nie puka do drzwi – tylko wpada bez ostrzeżenia jak huragan. I zostaje na dobre.





Laurie Gilmore - The Cinnamon Bun Book Store

Premiera: 22.08.2025

Wracamy do urokliwego Dream Harbor – nowa powieść autorki bestsellerowego The Pumpkin Spice Café.

Hazel dobiega trzydziestki, gdy uświadamia sobie, jak wiele ją ominęło.  Ta sama praca w  księgarni od piętnastu lat, to samo miasteczko, ci sami ludzie wokół niej. Czy tak właśnie miało wyglądać jej życie?
Pewnego dnia dziewczyna znajduje w książce tajemniczą wiadomość, która bardzo ją intryguje. Z czasem na stronach kolejnych książek odkrywa nowe wskazówki. To żart czy zaproszenie? Może warto z niego skorzystać i dać się ponieść przygodzie?

Dziewczyna potrzebuje jednak wsparcia.

Na szczęście towarzyski (i bardzo przystojny) rybak Noah zawsze służy pomocą. Przecież podążanie za tajemniczymi wskazówkami wydaje się świetną zabawą. Szczególnie że urocza księgarka już dawno wpadła mu w oko.

I choć Hazel wcale nie szuka miłości, wskazówki z książki poprowadzą ją i Noaha do nieznanych dotąd uczuć oraz zakątków Dream Harbor. A niezaprzeczalna chemia może być równie gorąca jak świeżo upieczone bułeczki cynamonowe, z których słynie księgarnia…


Kristen Ciccarelli - Krwawe dziedzictwo

Premiera: 13.08.2025

Ona powinna być martwa. On nie powinien o niej myśleć.

A jednak stoją naprzeciw siebie - z bronią w dłoniach.

I nie wiadomo, kto pierwszy pociągnie za spust.

Gideon Sharpe powrócił, by dokończyć to, czego nie zdołał zrobić wcześniej: zabić Szkarłatną Ćmę. Nie zamierzał popełnić żadnego błędu. Przynajmniej taki miał plan. Ale gdy spojrzał w oczy Rune Winters, zawahał się - i to doprowadziło go do zguby…

Rune przez chwilę wierzyła, że u boku królowej Cressidy będzie bezpieczna. Zawarła sojusze, które miały zapewnić czarownicom przewagę, ale to nie wystarczyło, by zakończyć wojnę i udowodnić swoją lojalność. Choć Szkarłatna Ćma przestała istnieć, Rune musi nałożyć kolejną maskę i zrobić coś, czego najbardziej się obawia: ponownie zaufać Gideonowi.

On zna wszystkie jej słabości. Ona – jego sekrety. Każdy ich krok oznacza ryzyko. Każde spojrzenie to wyzwanie. A każdy dotyk – granica, której nie powinni przekraczać.

Teraz muszą iść ramię w ramię, mimo że to może ich kosztować życie.

Czytaj dalej »

czwartek, 31 lipca 2025

Tahereh Mafi - Rozbudź mnie



Nic już nigdy nie będzie takie samo.

Losy Punktu Omega pozostają nieznane. Wszyscy, na których Juliete w życiu zależało, mogą być martwi. Wojna może się skończyć, zanim naprawdę się zaczęła.

Juliette jest jedyną osobą, która stoi na przeszkodzie Przywróceniu. Wie, że ta gra skończy się tylko w jeden sposób – ona albo oni. Na planszy musi pozostać wyłącznie zwycięzca.

Ale żeby pokonać Przywrócenie i człowieka, który prawie ją zabił, dziewczyna musi zaufać temu, którego miała nadzieję nigdy nie prosić o pomoc – Warnerowi. W momencie gdy ich ścieżki się łączą i zaczynają działać razem, Juliette odkrywa, że to, co wiedziała o Warnerze, Przywróceniu, a nawet o Adamie, było nieprawdą.


Czy ktoś mi wytłumaczy, co takiego autorka dodała do tej książki, że nagle od historii, którą byłam trochę rozczarowana i zmęczona, przeszliśmy do historii, której oddałam swoje serce, na której prawdziwie dobrze się bawiłam i pragnę więcej? To tak, jakby przy Rozbudź mnie załączył się jakiś pstryczek, autorka naprawdę się przebudziła i w końcu napisała coś, czego od początku pragnęłam, a czego ciągle mi brakowało. Jeszcze czytając Odkryj mnie kompletnie nie spodziewałam się, że naprawdę się w tej historii zakocham. A oto proszę - nastał cud i w końcu zaczynam rozumieć skąd u ludzi tak ogromna miłość do tych postaci i całej serii, nawet pomimo upływu lat. Bo powstało tu coś wartego całej mojej frustracji.

W ostatniej bitwie pod koniec Odkryj mnie poległo wielu żołnierzy i cywili, a Juliette ponownie została pojmana przez Przywrócenie i postrzelona przez Andersona. Ostatnią rzeczą, jaką się spodziewała, to że zaopiekuje się nią Warner, który przecież zbiegł z Punktu Omega. Dziewczyna nieufnie podchodzi do jego pomocy, a jednocześnie jest coraz bardziej zafascynowana chłopakiem, który jest zupełnie inny, niż go oceniła. I zaczyna zdawać sobie sprawę, że być może wcale go już nie nienawidzi. Jednego jest jednak pewna: nie może z nim zostać, nie, kiedy istnieje szansa na to, że jej przyjaciele żyją i nie wiedzą o tym, że ona także przeżyła. Powraca do Punktu Omega, z którego zostały już tylko zgliszcza, z misją: koniec starej Juliette, która wszystkiego się boi. Koniec dziewczyny przerażonej swoimi mocami. Czas na walkę i odzyskanie normalności. W tym celu musi jednak połączyć siły z jedyną osobą, którą wszyscy uważają za wroga...

Mam wrażenie, że w tym tomie w końcu wszystko poszło w tę stronę, w którą powinno iść już od dawna. Fabuła zaczęła się robić dynamiczniejsza, bohaterowie mniej jednowymiarowi. Zaczęłam zauważać dużą zmianę w praktycznie każdym aspekcie tej historii, co sprawiło, że naprawdę świetnie się bawiłam podczas lektury i nie chciałam jej kończyć. A najważniejszym powodem, dlaczego tak się stało, jest przemiana Juliette. Wiem, że na nią narzekałam przez poprzednie dwie części. Wiem, że straciłam już wiarę, że kiedykolwiek ruszy do przodu. A jednak jej dojrzałość, determinacja i siła w tej części budzą we mnie tak wielki szacunek, że chyba muszę w końcu przyznać, że zaczęłam ją prawdziwie darzyć sympatią.

Przez ostatnie dwie części jej życie definiował strach, żal nad własnym losem i samotność. Pod tak wieloma względami Juliette ciągle zamykała się w swojej głowie, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę jej traumatyczne przeżycia z własnymi mocami, nad którymi nie potrafiła zapanować i odseparowaniem jej od całego społeczeństwa w imię ochrony przed nią wszystkich wokół. Bardzo długo jej zajęło przebudzenie się z pewnego stuporu, w którym tkwiła i zauważenie, że jej moce wcale nie muszą być złe - że być może drzemie w niej siła, która może odmienić cały ich świat. Ale kiedy już to się stało, wyłonił się obraz silnej, odważnej osoby, która w końcu stawia kroki do przodu i pragnie zmiany. I jest to niesamowicie satysfakcjonujące.

W jej drodze do akceptacji zaczyna jej towarzyszyć Warner i ich wątek w tym tomie jest zdecydowanie najlepszy (a zaskakująco jest ich jeszcze kilka). Przez tak długi czas pochodziłam do niego z rezerwą, nie do końca wiedząc jak się ustosunkować do rzeczy, których dokonał, że kiedy tutaj w końcu zaczynamy prawdziwie zgłębiać jego tragiczną przeszłość i okoliczności, w jakich dorastał, cała bańka pęka. Pozostaje tylko ból serca dla chłopaka, który nigdy nie zaznał ciepła drugiej osoby, był poniżany i traktowany jak zwierzę, został zmuszony do egzystowania jak robot bez emocji od dziecięcych lat i nigdy nie znał życia ponad to, do którego go zmuszono. Rzeczy, które wyjawiał o sobie, łamały mi serce na miliony kawałeczków. I pozwoliły dostrzec cały skomplikowany obraz jego osoby, która może u podejmuje wątpliwe decyzje, ale stara się jedynie przetrwać.

Ten tom tak świetnie ukazuje różnice między relacją Juliette z Adamem a Warnerem. Adam jest sam w sobie ciężkim przypadkiem, bo jest mu wyraźnie trudno pogodzić się z myślą, że utracił Juliette i to dla kogoś, kto przecież sam prawie go zamordował. I chociaż rozumiem go po części, bo wiem, że wiele przeżył, by z nią być, to przekroczył tak wiele granic, że czasami nie mogłam uwierzyć, że akurat on zaczął zachowywać się w tak okrutny sposób. Adam traktuje Juliette w pewnym sensie jak zranione zwierzątko, które chciał uchronić i schować przed światem. A kiedy mu ucieka, ciężko mu się pogodzić z tym, że nie ma już tej smutnej dziewczyny, która potrzebuje jego wsparcia. Może nie było w tym nic celowo złego, ale dopiero gdy Juliette i Warner się do siebie zbliżają dostrzegamy, jak bardzo ją ta relacja z Adamem ograniczała i utrzymywała w bezpiecznym schronieniu, które ostatecznie by jej tylko bardziej zaszkodziło.

Warner dla odmiany jest dla Juliette pełną motywacją, by w końcu bez strachu i wątpliwości sięgnąć po swoją moc i coś zmienić. Pomaga jej z cierpliwością i delikatnością, której bym się po nim nie spodziewała. A jednocześnie zaczyna chronić swoje serce, które już tyle razy złamała. Na początku trochę się obawiałam, że ich wątek rozwinie się za szybko, ale w przeciwieństwie do tej błyskawicznej relacji Adama i Juliette, tym razem autorka daje Juliette czas, aby pogodzić się z tym, że zależy jej na Warnerze i samej dojść do głębi swoich uczuć, tym razem już nie definiowanych przez okoliczności i strach. I to, w jaki sposób rozwija się ich uczucie, zachwyca delikatnością, prawdziwą przyjaźnią i wrażliwością, jaką sobie ukazują. A najbardziej podoba mi się to, że po tylu razach, kiedy Warner otwierał na Juliette serce, które raz po raz łamała, teraz to ona odkrywa sposoby, aby o nie zadbać. Kompletnie się nie spodziewałam, że tak bardzo ich pokocham.

W tym tomie zachwyciło mnie także to, jak autorka pogłębia różne więzi i przyjaźnie, tworząc coś na wzór posklejanej z różnych ludzi rodziny. Myślę, że ta seria tego bardzo desperacko potrzebowała, tych momentów przyjaznych przekomarzanek, humoru, takiego ciepła niespodziewanego wsparcia ludzi, którzy jeszcze niedawno byli dla siebie obcy - czegoś, co pozwoli zapomnieć o boleśnie przykrym życiu na zewnątrz, które ciągle wisi nad ich losami. Juliette i Kenji stali się moim ulubionym duetem, James jest przekochanym dzieciakiem, który po Kenjim jest chyba moją ulubioną osobą, a wszystko wskazuje także na to, że nieśmiało ich częścią zaczyna się stawać także Warner i tak bardzo nie mogę się doczekać rozwoju tych wszystkich relacji.

Gdybym miała się do czegoś przyczepić, to nadal jestem niestety trochę rozczarowana brakiem głębszego rozwoju tego fikcyjnego świata. Wszystkie fakty, jakich się dowiadujemy na przestrzeni całej tej pierwszej trylogii są bardzo proste i powierzchowne, nie zgłębiają niuansów wojny politycznej, która mogłaby sprawić, że cały ten konflikt, w którym bohaterowie biorą udział będzie miał bardziej emocjonalny wpływ na czytelnika. Nawet sama postać Andersona, ojca Warnera, nie zostaje w pełni wykorzystana, a przecież można było skorzystać bardziej z potencjału, jaki daje jako prawdziwy czarny charakter. Wiem, że to seria YA, a nie żadne high fantasy, ale ciągle czekam na coś więcej. Mogę mieć tylko nadzieję, że na tym skupimy się w drugiej trylogii.

Tymczasem mogę śmiało napisać, że Rozbudź mnie to mój ulubiony tom dotychczas i być może rzeczywiście warto było przetrwać tę wyboistą drogę, jaką z tą serią przeżyłam. I aż dziwi mnie, że autorka początkowo na tym momencie trylogię zakończyła, bo przecież dopiero tutaj rozpoczyna się najlepsza zabawa i jest tak wiele obiecujących wątków, które jeszcze można rozwinąć. Dlatego na pewno niedługo będę kontynuować moją przygodę z Shatter Me i nie mogę się doczekać, aż powrócę do tych postaci. Mogę mieć tylko nadzieję, że się nie zawiodę.


Tahereh Mafi jest autorką powieści dla dzieci i młodzieży. Jej książki sprzedały się w milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na trzydzieści języków. Powieść Mafi Gdyby ocean nosił twoje imię została uznana przez magazyn „Time” za jedną z „najlepszych książek YA wszech czasów”, a wytwórnia Levantine Films wykupiła prawa do jej ekranizacji. Obecnie mieszka w południowej Kalifornii z mężem i córką.


Tytuł: Rozbudź mnie
Autorka: Tahereh Mafi
Seria: Shatter Me. Tom 3
Data premiery: 09.11.2022 (drugie wydanie), 21.05.2014 (pierwsze wydanie)
Liczba stron: 396
Wydawnictwo: We Need Ya
Ocena: 9/10
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia