Po śmierci rodziców, Bronagh nie dopuszcza do siebie nikogo, oprócz swojej siostry. Zamknięta na rówieśników, zawsze trzyma się na uboczu, a nikt nie zwraca na nią uwagi. Oprócz kilku osób, którzy wyśmiewają się z jej dużego tyłka. Czara się przelewa, gdy w jej życiu pojawiają się bliźniacy z Ameryki, Dominic i Damien. Dominic od razu zaczyna grać jej na nerwach, a kiedy jego nieprzyjemne komentarze zaczynają zachodzić Bronagh za skórę, postanawia się mu postawić. Ukazuje swój ostry i bezczelny język, tym samym interesując chłopaka swoją osobą. Ich ogniste charaktery nie pozwalają im na spokój w swojej obecności, jednakże nawet ciągłe kłótnie i nienawiść nie są wstanie powstrzymać przyciągania do drugiej osoby.
Już dawno nie miałam tak skrajnych uczuć po przeczytaniu książki, jak w przypadku "Dominica". Z jednej strony ta książka ma w sobie tyle wad, że nie wiem o czym pierwszym wspomnieć, a z drugiej całkowicie przepadłam na kilka dobrych godzin, nie mogąc się od niej oderwać. Jest przepełniona głupimi, irracjonalnymi sytuacjami, dziecinnym zachowaniem, irytującymi bohaterami, a jednak trzyma w napięciu i nie daje od siebie odejść.
Sytuacje, które opisuje autorka, sprawiały, że wielokrotnie łapałam się za głowę i zastanawiałam się jak to w ogóle możliwe, że wszyscy ludzie wokół do nich dopuszczają. Począwszy od jednej z pierwszych scen, kiedy to główna bohaterka Bronagh wchodzi na godzinę wychowawczą, a pani pozwala jej wyjąć iToucha i słuchać muzyki w słuchawkach na całej lekcji (ze względu na jej nienaganne zachowanie), a potem na to samo pozwala jej nauczyciel zajęć technicznych. A o wiele bardziej absurdalne były szkolne bójki. Pomijając już ich przyczyny, o których wspomnę za chwilę, tutaj praktycznie co chwilę ktoś się bił - czy to faceci, czy dziewczyny. I to były ostre bójki, w których lała się krew. A reakcja nauczycieli na siniaki i zakrwawione części ciała uczniów? Nic, nada. Nie było żadnej reakcji z ich strony, a nawet były momenty, kiedy nauczyciele uśmiechali się pod nosem. A szkoła rodem z poprawczaka, nie jest nawet najgorszą wadą tej historii.
"Chcę doświadczyć z tobą wszystkiego, bo jesteś dla mnie wszystkim."
Główni bohaterowie doprowadzali mnie do szału. A najbardziej sama Bronagh, która wyzywała i biła wszystkich, którzy powiedzieli chociażby jedno słowo w jej stronę, które jej się nie spodobało. Najbardziej jest to widoczne oczywiście w relacji z Dominicem, który uprzykrza jej życie, od momentu kiedy siada na jej miejscu w ławce. Sam Dominic wielokrotnie zachowywał się jak nadęty palant, któremu wiele razy należało się dostać kopa w czułe miejsce, ale Bronagh wielokrotnie robiła z siebie ofiarę, kiedy sama zachowywała się o wiele gorzej. Nie stroniła sobie od brzydkich komentarzy, pyskowania, bicia go, kiedy po prostu wystarczyło odejść i przestać zachowywać się jak dziecko. Do tego nazwałabym ją również hipokrytką, bo było wiele sytuacji, kiedy ganiła Dominica za coś, a chwilę sama to robiła, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Dominic za to był bezczelny, równie irytujący, zaborczy i ciągle chciał kontrolować Bronagh, nawet kiedy jeszcze oboje twierdzili, że siebie nienawidzili.
Relacja między Bronagh, a Dominicem jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. W jednym momencie robią sobie na złość, rzucają brzydkie docinki w swoją stronę, a w drugiej dowiadujemy się, że Dominic pragnie z nią być, po to, aby następnego dnia wszystko schrzanić. Po tylu razach ile Bronagh stwierdziła, że go nienawidzi, nie sądziłam, że tak łatwo przejdzie do bycia jego dziewczyną. A kiedy już do tego doszło, cały czas miałam przeczucie, że ich związek nadal jest pełen nienawiści. Kłócili się co chwilę o zwykłe głupoty, rzucając w swoją stronę wulgarne przezwiska, których raczej nie mówi się osobie, którą się kocha.
"Śmierć jest częścią życia, skarbie, wszyscy i wszystko kiedyś w końcu umiera. Chcę być przy tobie, dopóki ten moment nie nadejdzie."
Rzuciło mi się w oczy, że autorka strasznie wyolbrzymiała niektóre sytuacje. Robiła sensację z każdej głupiej potyczki, włączając w to głównie rękoczyny. Nie potrafiłabym wytłumaczyć ile razy Dominic przywalił komuś, kto zrobił lub powiedział Bronagh coś, co mu się nie spodobało. W niektórych sytuacjach sama bym tego dokonała, w innych jednak przemawiała przez niego zaborczość i zazdrość, a w tym nie było już nic słodkiego. Nie wspominając o tym, że potem Bronagh na nim się za to wyżywała, oczywiście również swoją agresywną i wściekłą postawą - nieważne, czy jej bronił, czy nie.
I tu pojawia się problem, bo mimo tych wielu wad, strasznie się wciągnęłam. Pojawiło się wiele uroczych sytuacji, a na początku naprawdę kibicowałam Dominicowi i Bronagh, bo dość widoczne było, że ich do siebie ciągnie. Inna sprawa, że te słodkie momenty zaraz były rujnowane przez czyjeś głupie i dziecinne zachowanie. Chociaż większość sytuacji była zupełnie absurdalna, to wielokrotnie się z nich śmiałam, bo takie właśnie były - absurdalne, komiczne i po prostu nie dało się przy nich nie śmiać.
Myślę, że do "Dominica" nie powinno podchodzić się poważnie, bo nie jest to książka najwyższych lotów. Chociaż autorka wplata w fabułę trochę poważniejszych tematów, to jednak historia nadal utrzymana jest w lekkim, zabawnym tonie. Nie znajdziecie tu cukierkowej miłości, bo główni bohaterowie ciągle rzucają w swoją stronę wulgarnymi przezwiskami i zachowują się jak bachory. Przeczytacie jednak kawał wciągającej historii, która jest momentami tak absurdalna, że aż zabawna. Ja się przy niej dobrze bawiłam, nawet świadoma tych wielu wad, do których chyba po prostu trzeba podejść z dystansem. Jeśli nie przeszkadza wam agresja, przemoc i wulgarność, może akurat wciągniecie się w historię :)
Tytuł: Dominic
Autor: L.A. Casey
Seria: Bracia Slater. Tom 1
Data premiery: 7 października 2017
Liczba stron: 488
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 7/10
O nie nie nie! Wszystkie wady które wymienilas dyskwalifikuja te książkę w moich oczach jestem pewna że po przeczytaniu jej byłabym zawiedziona i wylała wiadro pomyj na blogu hahah więc lepiej sobie odpuścić :p dziwi mnie twoja tak wysoka ocena jak 7 przy tylu aspektach które oceniłas krytycznie mimo że śmiałas się czytając te książkę :oo
OdpowiedzUsuńTak szczerze, to czytałam o wiele gorsze, bardziej irytujące książki, a "Dominic", nawet pomimo tych wad, wcale nie był aż taki zły :P Ale rzeczywiście, to dość specyficzna książka i wielu osobom może się nie spodobać. Myślę, że gdybym przeczytała ją mając ochotę na coś wymagającego i głębszego, moja ocena byłaby o wiele niższa, ale nie oczekiwałam od niej za wiele i tyle też dostałam ;)
UsuńJa wzięłam się nie po kolei, jeśli chodzi o tę serię, bo właśnie przeczytałam trzecią z kolei, zamiast pierwszą :D I jestem oczarowana :D Na pewno wrócę do początku i jestem ciekawa, czy będę miała podobne odczucia do Twoich, czy też nie :D Ale póki co bracia mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Mam nadzieję, że w dalszych częściach trochę się autorka poprawi i bohaterowie będą mniej irytujący :P Też jestem ciekawa, czy będziesz miała podobne odczucia :D
Usuń