Gdy starszy z braci, Nicholas, zrzeka się tronu, Henry Pembrook zostaje postawiony w sytuacji bez wyjścia - wkrótce to on zostanie królem Wessco. Jednak książę ma w głowie wszystko, poza sprawami kraju. Jest nieodpowiedzialny, lubi zabawę i kobiety, które wręcz pchają mu się do łóżka. Wierzy, że zupełnie nie nadaje się na króla. Królowa Lenora, jego babcia, postanawia dać mu trochę czasu na ochłonięcie i przemyślenie spraw, więc wysyła go do zamku. Henry'emu jednak nie w głowie powaga i obowiązki - potrzebuje zabawy i w tym celu decyduje się na królewską wersję randkowego reality show. Do zamku sprowadzone zostaje dwadzieścia najpiękniejszych arystokratek, które walczyć będą o serce przyszłego króla, a na końcu zdobędą koronę i pozycję u boku przystojnego księcia. Henry jego gotowy na dobrą zabawę - nie spodziewa się jednak, że jego serce zabije mocniej dla najbardziej niepozornej z kobiet, siostry jednej z kandydatek. Sarah Titebottum jest cicha, kocha czytać książki i nie lubi wyróżniać się w tłumie. Matka wysyła ją do zamku razem z młodszą siostrą, aby mogła się nią zaopiekować na czas programu. To właśnie jej nieśmiałość, dobroć i piękno przykuwają uwagę Henry'ego. Być może niespodziewanie to właśnie ona nauczy tego nieokrzesanego, nieodpowiedzialnego księcia odpowiedzialności?
Henry'ego i Sarah poznajemy już w pierwszym tomie tej królewskiej serii. Henry to młodszy brat Nicholasa i już w pierwszej książce widzieliśmy, że jego życie to jeden wielki bałagan - alkohol, panienki, imprezy. Bez dwóch zdań męczyły go jakieś demony i przez to byłam bardzo ciekawa jego postaci. Pod koniec książki spada na niego wiadomość, że teraz to on jest w kolejce do zostania królem. Druga książka ukazuje nam zupełnie inną stronę Henry'ego. Dowiadujemy się, że za jego karygodnym zachowaniem stoi wielki stres, poczucie przytłoczenia wszystkim, co na niego spadło, a za fasadą beztroskiego bawidamka skrywa się naprawdę troskliwy i dobry mężczyzna, który trochę się pogubił. Na początku byłam do niego nastawiona sceptycznie, bo w jego głowie były tylko seks, zabawa i seks. Udział w programie miał mu przynieść nowe przygody i kobiety padające mu u stóp, jednakże szybko przestało go to interesować - jego myśli zaczęły kierować się w stronę Sarah. Emma Chase ukazała jego ogromną zmianę, a pod koniec książki byłam z niego już tylko dumna.
"Chyba właśnie tak jest, gdy się zakochasz. Nic nie wydaję się zbyt znaczące czy przerażające, ponieważ wiesz, że kiedykolwiek coś takiego się stanie, nie będziesz sama."
Sarah również pojawiła się przez chwilę w pierwszej książce i już wtedy autorka rzuciła wskazówkę, że coś może się wydarzyć pomiędzy nią, a Henrym. Sarah przyciągnęła jego uwagę, aczkolwiek dopiero kiedy zamieszkała w jego zamku, zaczęli poznawać się bliżej. Dziewczyna wcale nie miała ochoty na udział w programie i od razu odmówiła, gdy jej go zaproponowano. Jednak pod wpływem błagań siostry Penny zgadza się, aby towarzyszyć jej jako opiekunka i razem na miesiąc wprowadzają się do królewskiego zamku. Emma Chase stworzyła kolejną silną, twardo stąpającą po ziemi, łatwą do polubienia bohaterkę. Co lubię jeszcze bardziej, to fakt, że Sarah jest tak bardzo podobna do mnie. Jest cicha, stanowcza, nie lubi publicznych wystąpień i wyróżniania się wśród innych, a najlepiej czuje się w cichym zakątku z książką w dłoni. A do tego jest inteligentna, zabawna i ani trochę się nie dziwię, że Henry zwrócił na nią uwagę.
Kiedy program, kamery i ciągły bałagan w głowie zaczyna przytłaczać Henry'ego, książę znajduje chwilę wytchnienia w towarzystwie Sarah. Ta dziewczyna, tak różna od niego na wiele sposób, nie może wyjść z jego głowy. Pisałam o tym, że zarówno Henry, jak i Sarah przechodzą zmianę, a wszystko to dzięki rosnącemu między nimi uczuciu. Na początku zaczyna się od zwykłej przyjaźni - prawdziwych, późnonocnych rozmów, wspólnego zrozumienia. Ale nie trwa to długo i wkrótce ich serca pragną czegoś więcej. Bardzo pokochałam ich relację, bo była prawdziwa, silna, a co najważniejsze, zmieniła ich w lepszych ludzi, odważniejszych, gotowych sięgnąć po to, czego pragną. Pomimo tego, że nie zabrakło tu licznych scen łóżkowych, to nawet w nich można było wyczuć, że jest to coś o wiele więcej, niż zwykły akt seksu. To było uwielbienie, oddanie drugiej osobie i bezgraniczne zaufanie. Bardzo często brakuje tego w erotykach, a Emma Chase opisała to wspaniale.
"Zupełnie inaczej boli, gdy cios zadaje ktoś, na kim nam zależy. Pali głębiej i dłużej - zaczyna się od kłucia, ale uczucie pęcznieje i rozprzestrzenia się, aż trawi delikatne trzewia.
Pozostawiając po sobie wypaloną dziurę."
Zazwyczaj trudno pobić pierwszą książkę z serii, jednakże "Sposób na Księcia" bije tutaj "Księcia w Wielkim Mieście" i to bez dwóch zdań. Ta seria jest bardzo dobra, bo łączy w sobie świetny humor i poważniejsze, głębsze tematy. Bohaterowie rozwalali mnie swoimi żartami i droczeniem się, a jednocześnie było w nich coś o wiele, wiele więcej. Tę książkę pochłonęłam w ciągu kilku godzin, bo inaczej się po prostu nie da. Ma w sobie to coś, bo nie daje od niej odejść i chcemy tylko więcej. Ta książka cudownie ukazuje, że miłość daje nam skrzydła, by latać, by być najlepszą wersją siebie. To historia o księciu, który uważa się niewartym korony i dziewczynie, która pokazuje mu, że jest on w stanie zrobić wszystko. To historia o dziewczynie, która boi się upadku i księciu, który daje jej skrzydła, które nigdy nie pozwolą jej upaść.
Ja mogę powiedzieć tylko tyle - "Sposób na Księcia" polecam wam z ręką na sercu. Pewnie, każdy tę książkę może odebrać inaczej, ja jednak uważam, że warto zwrócić na nią uwagę. Wielowarstwowi, genialni bohaterowie, niepowtarzalny humor, chemia, którą można ciąć nożem, słodkie i wzruszające momenty... to wszystko to właśnie "Sposób na Księcia". Nie mogę się już doczekać kolejnych historii z tej serii.
Tytuł: Sposób na Księcia
Autor: Emma Chase
Tytuł oryginału: Royally Matched
Seria: Royally. Tom 2
Data premiery: 29 sierpnia 2018
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 350
Ocena: 9/10
Jakoś na ten moment nie mam ochoty na tego typu książki.:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to mój gust...Sam pomysł myślę, że ciekawy, jednak męczy mnie w książkach ta walka o kobiety :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2019/01/kirke-madelinemiller-recenzja.html
Nie ma tu walki o kobiety i wbrew pozorom, kobiety nie walczą też zbytnio o księcia ;) Ale rozumiem, nie każdy lubi takie książki.
UsuńAchhh... Może kiedyś się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
P.S. Obserwuję bloga!
Polecam! I dziękuję bardzo :D
Usuń