Wera ma żal do losu, że wiele lat temu wydrapał jej głębokie rany – dosłownie i w przenośni.
Aleks uważa, że okrutny los pozbawił go wszystkiego.
Wera niewątpliwie jest mistrzynią w stosowaniu uników. Ludzie, rzeczy, emocje – umiejętne omijanie wszelkich komplikacji to jej specjalność. Pewnego dnia jednak z opresji ratuje ją rycerz w lśniącej zbroi. No dobra, Aleks nie jest rycerzem i nie ma zbroi, i w zasadzie jest całkowitym przeciwieństwem rycerza. Ma w sobie natomiast ogromne pokłady złości.
Przypadkowe odkrycie skrywanej przez Werę tajemnicy sprawi, że Aleks w czarujący sposób spróbuje przekonać dziewczynę, że czasem warto zabrudzić krew tuszem, żeby oczyścić serce i głowę.
A Ella i Jonasz? Powrócą.
Czy można zabliźnić rany? I zatuszować przeszłość? Love story niejedno ma oblicze…
Nigdy bym się nie spodziewała, że tak się polubię z twórczością polskiej autorki, a tu proszę. Julia Biel swoją serią "To nie jest, do diabła, love story" sprawiła, że stałam się jej wielką fanką. W zeszłym roku zakochałam się w Elli i Jonaszu, a w tym roku nie mogę przestać się zachwycać historią Wery i Aleksa. Co więcej, a nie spodziewałam się, że to napiszę - "To nie jest, do diabła, love story. Skin Deep" podobało mi się najbardziej ze wszystkich książek autorki, które miałam okazję przeczytać. Ci bohaterowie w połączeniu z przezabawnym, lekkim i niekonwencjonalnym stylem pisania Julii Biel tworzą kawał naprawdę rewelacyjnej, wciągającej młodzieżówki. Plusem jest, że dzielę imię z główną bohaterką ;)
Wera to starsza siostra Jonasza z poprzednich tomów, od zawsze żyjąca w cieniu swojego rodzeństwa. Nie lubi komplikacji w swoim życiu, nie pcha się w związki, bo woli unikać emocji. I pod warstwą ubrań skrywa swoją największą tajemnicę - blizny, które lata temu zmieniły jej życie i stały się źródłem jej wielu kompleksów. Przez zupełny przypadek jej drogi łączą się z Aleksem, który odkrywa jej tajemnicę ratując ją z nieprzyjemnej sytuacji. I oferuje jej nie tylko pomoc przed zbirami, którzy ją zaatakowali, ale proponuje jej wyjście, które miałoby jej pomóc przemienić swoje blizny w coś pięknego i inspirującego. Tatuaż w polecanym przez niego studiu tatuażu jest początkiem ich znajomości, która z czasem zaczyna się przeradzać w coś poważniejszego. Ale czy trochę tuszu wystarczy, aby zatuszować blizny, które trują głowę i serce, i nie dają ruszyć dalej i być szczęśliwym? I czy dwójka poturbowanych dusz ma szansę w miłości?
Powiem tak: Wera i Aleks skradli moje serce. O ironio z Werą dzielę nie tylko imię, ale i kilka cech charakteru, co było jednocześnie dziwne, jak i zaskakująco fajne. Najwyraźniej nie da się nie polubić nikogo z rodzeństwa Millerów, bo najpierw pokochałam Jonasza, teraz Werę, a i historia Jody już zapowiada się bardzo ciekawie. Chciałabym, żeby Wera podzieliła się ze mną swoją odwagą, bo ja w życiu nie odważyłabym się pierwsza pocałować przystojnego chłopaka (kilkukrotnie), czy wziąć udziału w projekcie, w którym cała Polska zobaczyłaby moje blizny. Niesamowicie inspirująca bohaterka, każdemu z nas przydałoby się czegoś z takiej Wery. Ale to Aleks skradł moje serce najmocniej, do tego stopnia, że już go sobie przygarnęłam za pozwoleniem autorki (więc łapy precz: własność Weronik!). Od samego początku intryguje nas swoją tajemniczością i skrywanymi bliznami. Jego historia, wstyd i żal, które w sobie nosił przez tak wiele lat sprawiły, że nie dało się nie poczuć do niego przywiązania. Ja miałam ochotę schować się pod kołdrę, przytulić do książki i przejąć na siebie cały ich ból.
Julia Biel pisze w tak cudowny, kreatywny sposób, wplatając w dość poważną i poruszającą historię tylko dla niej typowe i bystre żarty, że nie sposób nie polubić się z jej stylem. Swoimi słowami sprawiła, że ciągle wybuchałam śmiechem albo czułam motylki w brzuchu. I widać, że z każdą kolejną książką jej styl tylko się rozwija, więc nie mogę się doczekać w jakim miejscu znajdzie się za pięć, dziesięć lat. Jej bohaterowie nie są nudni, składają się z wielu warstw, popełniają błędy i podejmują głupie decyzje, ale też się na nich uczą i nigdy się nie poddają. Dzięki temu czułam się niemalże jakby to byli prawdziwi ludzie z krwi i kości, a ich historie przeżywałam razem z nimi. Tak bardzo kibicowałam Werze i Aleksowi, że nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu na twarzy za każdym razem kiedy się do siebie zbliżali. A fanów poprzednich tomów na pewno ucieszy fakt, że Ella i Jonasz także się tutaj pojawiają, i zarażają swoją miłością i szczęściem. Tak miło było ich znowu zobaczyć!
"To nie jest, do diabła, love story. Skin Deep" to urocza historia z solidną dawką realizmu, która zmusza człowieka do myślenia. Autorka wzięła coś tak dla wielu wstydliwego i traumatycznego jak blizny - zarówno te na zewnątrz, jak i wewnątrz -, i ukazała ich piękno. W końcu każdy z nas nosi w środku coś, czym nie dzieli się ze światem tak łatwo, prawda? Ale każda nasza część jest piękna na swój sposób i historia Wery i Aleksa, ich droga do samoakceptacji i zakochania (zarówno w sobie, jak i wzajemnie) była piękną i inspirującą przygodą. Mam nadzieję, że zobaczymy ich jeszcze trochę w następnych książkach, bo najchętniej przeczytałabym kolejną książkę skupiającą się na nich. Nawet jeśli mieliby tylko gadać o tatuażach. I skradać sobie pocałunki. Chcę więcej, dobra? Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych książek Julii Biel, a wam polecam się zapoznać z całą serią, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście!
JULIA BIEL to polska autorka i miłośniczka książek, redaktorka i tłumaczka, z sercem ulokowanym w Poznaniu i gdzieś w Utah. Jej debiutancka książka to przyjemna młodzieżówka "To nie jest, do diabła, love story".
Tytuł: To nie jest, do diabła, love story. Skin Deep
Autor: Julia Biel
Seria: LoveStory. Tom 3
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data premiery: 2 czerwca 2021
Liczba stron: 380
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina! :)
Bardzo interesujące, na pewno przeczytam w niedalekiej przyszłości!
OdpowiedzUsuń