poniedziałek, 29 stycznia 2018

[RECENZJA] Aurora Rose Reynolds - Until Trevor | PREMIERA


Tytuł: Until Trevor
Autor: Aurora Rose Reynolds
Seria: Do utraty tchu (oryg. Until)
Data premiery: 2018-01-23
Liczba stron: 240
Wydawnictwo: Editio

„Until Trevor” to już druga część serii „Until” Aurory Rose Reynolds. Pierwszą część „Until November” przeczytałam już kilka miesięcy temu. Niestety nie byłam nią zbyt zachwycona, a teraz właściwie niewiele z niej pamiętam. Dlatego do „Until Trevor” podeszłam z rezerwą, nie oczekując nic wielkiego.

Trevor i Liz przyjaźnili się przez kilka miesięcy, aż pewnego dnia doszło pomiędzy nimi do czegoś, co sprawiło, że Trevor zaczął unikać Liz. Zawstydzona i odrzucona dziewczyna wyrzuciła go ze swojego życia. Podczas, gdy ona uczyła się żyć bez niego, Trevor walczył ze swoimi uczuciami, które sprawiały, że coraz trudniej było mu o niej zapomnieć. Liz nie chce mu dać drugiej szansy, aby nie zostać z ponownie złamanym sercem, ale Trevor nie poddaje się tak łatwo. Za wszelką cenę chce jej udowodnić, że powinna otworzyć na niego swoje serce.

"- To się wydarzy.
- Co? - pytam, w zdumieniu marszcząc brwi. Trevor unosi dłoń i przeciąga palcem przez środek mojej twarzy, od czoła do podbródka.
- Ty i ja, będziemy razem."
Bohaterów poznajemy już w Until November. Trevor jest bratem Ashera, a Liz to najlepsza przyjaciółka November. Autorka trochę wspominała o nich, ale nie wiadomo było co dokładnie działo się pomiędzy tą dwójką, aż do tej części. Pierwsze strony zapowiadały się nawet ciekawie. Oczywiście nie oczekiwałam żadnej głębokiej, poruszającej historii, bo już po pierwszej części domyśliłam się, że cała seria ma lekki, niewymagający klimat. Autorka powoli wprowadzała nas w życie Trevora i Liz, i nawet zaczynałam się wkręcać, dopóki nie zaczęli ze sobą chodzić, i wszystko nagle zaczęło się robić mdłe i nudne. Przeczytałam ledwo kilkadziesiąt stron, a oni już planowali wspólne mieszkanie, adopcję psa i wszystkie te inne rzeczy.

Bohaterowie sami w sobie byli mdli i płytcy. Brakowało mi tego czegoś, co sprawiłoby, że ich polubię. O ile Liz była w porządku, rzuciła kilka zabawnych tekstów i trzymała głowę na karku, tak Trevora w pewnym momencie nie mogłam znieść. Uwielbiam silnych, władczych męskich bohaterów. Wiem, że autorka miała zamysł wykreować braci Mayson na aroganckich dupków, którzy mają złote serce i kochają całym sobą swoje dziewczyny, ale poległa przy tworzeniu Trevora. Zbyt mocno rozkazywał Liz, za bardzo chciał ją kontrolować i egoistycznie robił wszystko po jego myśli, nieważne, czy Liz się na to zgadzała, czy nie. Niestety nie polubiłam go i to w dużej mierze składa się na moją negatywną recenzję.

"- Dziękuję – mówi, rzucając mi się w ramiona.
- Za co?
- Za to, że się go pozbyłeś […]
- Zawsze będę cię chronił."
Bardzo lubię od czasu do czasu przeczytać takie lekkie, niewymagające, słodkie historie. Są odprężające i niewymagające, idealnie na wieczór po ciężkim, stresującym dniu. I właściwie dlatego podjęłam decyzję, że jeszcze raz dam szansę autorce. Ale mam za sobą już drugą jej książkę i jestem na nie. Bo jednak nawet od lekkiej powieści wymagam tego „czegoś”, co sprawi, że spędzę przyjemnie te kilka godzin.

Zupełnie nie podchodzi mi styl pisania autorki i to chyba razi mnie najbardziej w jej książkach. Przynosi mi na myśl opowiadania na bloggerze, które tak namiętnie czytałam, mając ledwie dwanaście lat. Fabuła kręci się szybko, nie ma w niej nic zaskakującego, ani intrygującego, a jak już dzieje się coś, co ma niby dać efekt tego „wow!”, jest to po prostu płytkie i denne. Bohaterowie przez całą książkę robili w kółko to samo, a ja już przewracałam oczami, czekając na coś, co wreszcie mnie zaciekawi. Niestety, nie doczekałam się.

"Nie sądziłam, że mogłabym cię znienawidzić, ale właśnie udowodniłeś, że się myliłam."

Nie lubię pisać negatywnych opinii, bo wiem, że dla wielu pisarzy książki są jak dzieci, ale niestety nie potrafię powiedzieć wiele dobrego o twórczości Aurory Rose Reynolds. Patrząc na wiele pięciogwiazdkowych opinii na goodreads, pewnie wielu osobom spodobałoby się „Until Trevor”. Należę to niewielu osób, które wystawiły tej książce negatywną opinię, więc jeśli szukacie czegoś lekkiego i bez ciężkiej fabuły, możecie spróbować. Nie gwarantuję wspaniałej zabawy, bo jak dla mnie książka nie jest warta tylu dobrych opinii, ale wiele czytelniczek widziało tu coś więcej niż mdłych bohaterów i nudną fabułę, więc może akurat wam się spodoba. Decyzja należy do was. Po prostu nie wymagajcie od tej książki zbyt wiele ;)

2 komentarze:

  1. Ta cała seria chyba ma za założenie jak najszybciej się związać, zamieszkać razem i w ogóle. To mnie irytowało w pierwszej części, bo akcja strasznie szybko pędziła. Ale nie ukrywam, że jestem ciekawa drugiej części i nawet już na mnie czeka, ale najpierw muszę skończyć Akademię Fallen Crest :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłej lekturki w takim razie ;) Może spodoba ci się bardziej niż mi :D Ja czekam na trzecią część, bo chyba najbardziej mnie zainteresowała historia Casha, poruszona już trochę w tej książce.

      Usuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia