Tytuł: Until Trevor
Autor: Aurora Rose Reynolds
Seria: Do utraty tchu (oryg. Until)
Data premiery: 2018-01-23
Liczba stron: 240
Wydawnictwo: Editio
„Until Trevor” to już druga część serii „Until” Aurory
Rose Reynolds. Pierwszą część „Until November” przeczytałam już kilka miesięcy
temu. Niestety nie byłam nią zbyt zachwycona, a teraz właściwie niewiele z niej
pamiętam. Dlatego do „Until Trevor” podeszłam z rezerwą, nie oczekując nic
wielkiego.
Trevor i Liz przyjaźnili się przez kilka miesięcy, aż
pewnego dnia doszło pomiędzy nimi do czegoś, co sprawiło, że Trevor zaczął
unikać Liz. Zawstydzona i odrzucona dziewczyna wyrzuciła go ze swojego życia.
Podczas, gdy ona uczyła się żyć bez niego, Trevor walczył ze swoimi uczuciami,
które sprawiały, że coraz trudniej było mu o niej zapomnieć. Liz nie chce mu
dać drugiej szansy, aby nie zostać z ponownie złamanym sercem, ale Trevor nie
poddaje się tak łatwo. Za wszelką cenę chce jej udowodnić, że powinna otworzyć
na niego swoje serce.
"- To się wydarzy.
- Co? - pytam, w zdumieniu marszcząc brwi. Trevor unosi dłoń i przeciąga palcem przez środek mojej twarzy, od czoła do podbródka.
- Ty i ja, będziemy razem."
Bohaterów poznajemy już w Until November. Trevor jest
bratem Ashera, a Liz to najlepsza przyjaciółka November. Autorka trochę
wspominała o nich, ale nie wiadomo było co dokładnie działo się pomiędzy tą
dwójką, aż do tej części. Pierwsze strony zapowiadały się nawet ciekawie.
Oczywiście nie oczekiwałam żadnej głębokiej, poruszającej historii, bo już po
pierwszej części domyśliłam się, że cała seria ma lekki, niewymagający klimat.
Autorka powoli wprowadzała nas w życie Trevora i Liz, i nawet zaczynałam się
wkręcać, dopóki nie zaczęli ze sobą chodzić, i wszystko nagle zaczęło się robić
mdłe i nudne. Przeczytałam ledwo kilkadziesiąt stron, a oni już planowali
wspólne mieszkanie, adopcję psa i wszystkie te inne rzeczy.
Bohaterowie sami w sobie byli mdli i płytcy. Brakowało mi
tego czegoś, co sprawiłoby, że ich polubię. O ile Liz była w porządku, rzuciła
kilka zabawnych tekstów i trzymała głowę na karku, tak Trevora w pewnym
momencie nie mogłam znieść. Uwielbiam silnych, władczych męskich bohaterów.
Wiem, że autorka miała zamysł wykreować braci Mayson na aroganckich dupków,
którzy mają złote serce i kochają całym sobą swoje dziewczyny, ale poległa przy
tworzeniu Trevora. Zbyt mocno rozkazywał Liz, za bardzo chciał ją kontrolować i
egoistycznie robił wszystko po jego myśli, nieważne, czy Liz się na to
zgadzała, czy nie. Niestety nie polubiłam go i to w dużej mierze składa się na
moją negatywną recenzję.
"- Dziękuję – mówi, rzucając mi się w ramiona.
- Za co?
- Za to, że się go pozbyłeś […]
- Zawsze będę cię chronił."
Bardzo lubię od czasu do czasu przeczytać takie lekkie,
niewymagające, słodkie historie. Są odprężające i niewymagające, idealnie na
wieczór po ciężkim, stresującym dniu. I właściwie dlatego podjęłam decyzję, że
jeszcze raz dam szansę autorce. Ale mam za sobą już drugą jej książkę i jestem
na nie. Bo jednak nawet od lekkiej powieści wymagam tego „czegoś”, co sprawi,
że spędzę przyjemnie te kilka godzin.
Zupełnie nie podchodzi mi styl pisania autorki i to chyba
razi mnie najbardziej w jej książkach. Przynosi mi na myśl opowiadania na
bloggerze, które tak namiętnie czytałam, mając ledwie dwanaście lat. Fabuła
kręci się szybko, nie ma w niej nic zaskakującego, ani intrygującego, a jak już
dzieje się coś, co ma niby dać efekt tego „wow!”, jest to po prostu płytkie i
denne. Bohaterowie przez całą książkę robili w kółko to samo, a ja już
przewracałam oczami, czekając na coś, co wreszcie mnie zaciekawi. Niestety, nie
doczekałam się.
"Nie sądziłam, że mogłabym cię znienawidzić, ale właśnie udowodniłeś, że się myliłam."
Nie lubię pisać negatywnych opinii, bo wiem, że dla wielu
pisarzy książki są jak dzieci, ale niestety nie potrafię powiedzieć wiele
dobrego o twórczości Aurory Rose Reynolds. Patrząc na wiele pięciogwiazdkowych
opinii na goodreads, pewnie wielu osobom spodobałoby się „Until Trevor”. Należę
to niewielu osób, które wystawiły tej książce negatywną opinię, więc jeśli
szukacie czegoś lekkiego i bez ciężkiej fabuły, możecie spróbować. Nie
gwarantuję wspaniałej zabawy, bo jak dla mnie książka nie jest warta tylu
dobrych opinii, ale wiele czytelniczek widziało tu coś więcej niż mdłych
bohaterów i nudną fabułę, więc może akurat wam się spodoba. Decyzja należy do
was. Po prostu nie wymagajcie od tej książki zbyt wiele ;)
Ta cała seria chyba ma za założenie jak najszybciej się związać, zamieszkać razem i w ogóle. To mnie irytowało w pierwszej części, bo akcja strasznie szybko pędziła. Ale nie ukrywam, że jestem ciekawa drugiej części i nawet już na mnie czeka, ale najpierw muszę skończyć Akademię Fallen Crest :D
OdpowiedzUsuńTo miłej lekturki w takim razie ;) Może spodoba ci się bardziej niż mi :D Ja czekam na trzecią część, bo chyba najbardziej mnie zainteresowała historia Casha, poruszona już trochę w tej książce.
Usuń