niedziela, 7 stycznia 2018

[Recenzja] Elle Kennedy - Cel


Tytuł: Cel
Autor: Elle Kennedy
Data premiery: 2017-10-23
Liczba stron: 427
Tytuł w oryginale: The Goal
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


„Cel” to czwarta i ostatnia część jednej z moich ulubionych serii ‘Off-Campus’ Elle Kennedy. Trochę przeciągałam w czasie jej przeczytanie, a to dlatego, że czytanie książek Elle Kennedy jak dla mnie trwa o wiele za krótko, a ja potem wpadam w depresję, bo potrzebuję więcej. Postaram się napisać recenzję tak, żeby wam niczego nie zaspoilerować, ale może być trudno.

Sabrina James pochodzi z biednego domu. Mieszka z bezczelnym ojczymem i niekoniecznie najmilszą babcią, a żadne z rodziców nie jest obecne w jej życiu. Ciężko pracuje w dwóch miejscach, łącząc to jednocześnie ze studiami przygotowującymi ją do uzyskania miejsca na Harvardzie, na kierunku prawniczym. Całe życie ma szczegółowo zaplanowane – wyrwać się z Bostonu, zostać dobrze zarabiającą prawniczką i spełniać swoje cele życiowe. W planie nie ma miejsca na chłopaka… aż jeden wypad z przyjaciółkami do baru i namiętny seks w samochodzie z Tuckerem wszystko zmienia. John Tucker to wolny strzelec. Wśród swoich przyjaciół to on zawsze rokował najwyżej w szansach na ustatkowanie się z dziewczyną. Ale kiedy wszyscy jego kumple znajdują swoje drugie połówki, on nadal pozostaje singlem. Gdy Sabrina i Tucker spotykają się w barze, od razu coś ich do siebie ciągnie. Ale umawiają się, że jedyne co ich połączy to jedna noc. Co jeśli ten jeden raz nie wystarczy, a ich ciała będą domagały się więcej?

„Bo miłość to ostateczny cel.”
Sabrinę i Tuckera poznajemy już w poprzednich częściach. Sabrina pojawiała się sporadycznie, najpierw jako dziewczyna Beau, potem jako jedna z dziewczyn, z którymi przespał się Dean. Tucker natomiast jest jednym ze współlokatorów chłopaków z poprzednich powieści. Już w „Podboju” dowiadujemy się, że Tucker przez coś przechodzi, jako, że te dwie książki dzieją się prawie w tym samym czasie. A w zakończeniu wyjawia on szokującą informację na temat jego i Sabriny (której nie będę spoilerowała tym, którzy nie czytali poprzedniej części). W tej książce autorka wreszcie przedstawia nam całą ich historię.

Przystojny playboy, dziewczyna, która okręca go sobie wokół palca i jedna sytuacja, która zmienia całą historię to przepis na książkę Elle Kennedy. A jednak przewidywalność jej powieści nie jest ani trochę zła. Biorąc się za „Cel” właściwie od początku wiedziałam, w którą stronę zmierza historia, głównie przez to, że cała bomba została zrzucona już w poprzedniej części. Ale byłam strasznie ciekawa jak do tego wszystkiego doszło i jak tych dwoje się poznało, skoro dotąd nie było pomiędzy nimi praktycznie żadnych interakcji.

„Nieważne, ile masz zer na koncie. Każdy z nas cierpi. I każdy kocha. Jesteśmy tacy sami. A twoja przeszłość, to, z kim mieszkasz, skąd pochodzisz, też nie musi mieć znaczenia. Sama tworzysz własną przyszłość i chciałbym zobaczyć, dokąd prowadzi twoja droga.”
Wiele fragmentów tej części nakładało się z tym, o czym czytaliśmy już w historii Deana i Allie, i dopiero gdzieś od połowy książki zaczęło dziać się coś nowego. Dla osób, które znają poprzednie książki, pierwsza połowa może wydawać się lekko nudna. Ja jednak o wiele bardziej skupiłam się na tym jak przebiegała relacja pomiędzy Tuckerem, a Sabriną, żeby czuć się znudzona tym, co przecież już było. Poza tym, miło było przeczytać jaki wpływ miały niektóre sytuacje na inne osoby, poza tymi, których już wiemy. Za to jestem troszkę, troszeczkę zła na autorkę, że drugi raz złamała mi serce śmiercią jednego z bohaterów - z czym nadal się z tym nie pogodziłam.

"Czasem ludzie wkradają się w twoje życie, i nagle nie masz pojęcia, jak mogłaś żyć bez nich. (...)"
Relacja głównych bohaterów „Celu” jest dość specyficzna, bo przez większość czasu ich związek to właściwie nie związek. Sabrina jest dziewczyną, która nie lubi polegać na innych, twardo trzyma się swoich planów i nie daje innym dyktować jej życia, czy podejmować za nią decyzji. Moim zdaniem jest też jedną z najbardziej bezinteresownych książkowych bohaterek. Przez większość książki w pewnym sensie trzymała Tuckera na dystans. Godziła się jedynie na seks, chociaż niezaprzeczalnie coraz bardziej się do niego przywiązywała. Aż do momentu, który zmienił całą ich dotychczasową relację, a ona zdecydowała, że pozwoli mu odejść, jeśli chce, tylko dlatego, że nie chciała być dla niego ciężarem i powodem, dla którego zrezygnuje ze swoich planów na przyszłość. Naprawdę byłam pod wrażeniem, że była gotowa sama zmierzyć się z trudną sytuacją, jeśli tylko odejście miałoby go uszczęśliwić. To tylko sprawiło, że polubiłam ją jeszcze bardziej. Natomiast Tucker to ten typ, w którym idzie się zakochać od pierwszego spotkania. Jest kochany, wyrozumiały, dojrzały i niezawodny. Zawsze walczył o Sabrinę, ale też dawał jej przestrzeń, gdy tego potrzebowała, jednocześnie nie dając jej zapomnieć, że mu na niej zależy. Dlatego też jest moim ulubionym bohaterem całej tej serii.

"Nie można być całym światem dla drugiego człowieka. To nie jest zdrowe. Jeśli całe życie jest skoncentrowane na jednej rzeczy, na jednej osobie, to co ci zostanie, jeśli tej osoby zabraknie? Absolutnie nic. (...)"
Uwielbiam każdego, absolutnie każdego głównego bohatera Off-Campus. A teraz miałam okazję pokochać Sabrinę i jeszcze bardziej zakochać się w Tuckerze. Autorka nigdy nie zawiodła mnie przy tworzeniu bohaterów. Nawet, gdy część skupia się na danej parze, nigdy nie zapominała o drugoplanowych postaciach, powoli wprowadzając nas w ich historię. Niestety strasznie irytowała mnie matka Tuckera, która komentowała i krytykowała każde słowo, i każdą decyzję Sabriny, gdy powinna okazać jej wsparcie. Nie wspominając już o obrzydliwym ojczymie Sabriny, którego można jedynie określić jako nic nierobiącego śmiecia, myślącego o sobie, jako o jakimś Bogu, któremu wszystko można. Jego postawa strasznie mnie zniesmaczyła.

„Kiedyś, dawno temu, moim celem było odnieść zawodowy sukces. Nie zdawałam sobie sprawy, że stopnie i stypendia nie były sukcesem. Sukcesem okazali się ludzie, których miałam szczęście spotkać w swoim życiu.”

Cała książka jest niezwykle przyjemna, ciekawa i seksowna. Elle Kennedy nie boi się bezwstydnie opisywać momentów seksu, a to zawsze nadaje jej książkom pikanterii. „Cel” był zabawną, lekką powieścią, taką, do której z chęcią się wraca. Czekam tylko na zapowiedziany spin-off serii, rozpoczynający się historią Fitzy’ego. Zdecydowanie polecam ją osobom, które lubią lekkie, ale ciekawe historie miłosne z nutką pikanterii i solidną dawką humoru.  

VIEW ENGLISH VERSION (soon)

1 komentarz:

  1. Bardzo się cieszę, że mogę podzielić się z nami swoimi doświadczeniami. Nazywam się Brenda i byłem szczęśliwy. Dopóki mój mąż nie powiedział, że go zdradzam, oboje staliśmy się dokuczliwymi parami, nie mógł w to uwierzyć, ani nie zaufał moim słowom, więc złożyliśmy wniosek o rozwód, później zostaliśmy rozdzieleni i ślubowaliśmy, że nigdy się nie pogodzimy. Długo próbowałem iść dalej, ale nie mogłem pozostać bez niego, więc zacząłem poszukiwania powrotu męża, a potem skierowano mnie do Dr.IZOYA. Świetny człowiek, którego spotkałem, rzucił zaklęcie miłosne i zmusił mojego męża do powrotu w ciągu 24 godzin. dzięki temu jestem tutaj, aby udostępnić kontakt dr IZOYA, skontaktować się z nim poprzez drizayaomosolution@gmail.com. Jest naprawdę potężny i specjalizuje się w następujących sprawach ...
    (1) Kochaj zaklęcia wszelkiego rodzaju. (2) Przestań rozwodzić się. (3) Zakończ jałowość. (4) Potrzebujesz pomocy duchowej.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia