Nie sądziła, że przeżyje katastrofę lotniczą.
Nie sądziła, że utknie na bezludnej wyspie.
Nie sądziła, że zapragnie takiego mężczyzny.
Wyjazd na Fidżi ma być dla Violet Anderson przygodą życia i przepustką do szczęścia, jednak nieoczekiwanie przeradza się w koszmar. Samolot, którym leci Violet, rozbija się, a z katastrofy uchodzi z życiem tylko troje pasażerów. Czekanie na pomoc na bezludnej wyspie, w odcięciu od reszty świata, to codzienna walka o przetrwanie. Szczególnie że Violet do jednego z rozbitków zaczyna żywić uczucie, które nigdy nie powinno mieć miejsca.
Wyobrażacie sobie wsiąść na pokład samolotu, z myślą, że za kilka godzin wylądujecie w zapierającym dech miejscu, a zaraz, w ciągu kilkunastu minut zostać z niczym? Własnymi oczami widzieć katastrofę, śmierć ludzi i czuć bezradność, bo nie możesz zrobić nic, aby zmienić bieg wydarzeń? Dla mnie zawsze była to największa fobia, a jednak tematyka katastrofy lotniczej i osób uwięzionych na bezludnej wyspie od razu przyciągnęła mnie do tej powieści. Chociaż wiedziałam, że po czymś takim nie mogę spodziewać się cukierkowej historii, to jednak po tej okładce nastawiłam się na coś lekkiego, szybkiego, coś, co raczej nie wywoła we mnie ogromnych emocji... nie mogłabym się bardziej mylić.
Violet ma siedemnaście lat i właśnie skończyła szkołę średnią. Czując, jakby w swoim rodzinnym mieście się dusiła wśród planów na przyszłość i idealnie poukładanego życia, postanawia podjąć się pracy jako opiekunka do dzieci na drugim końcu kraju. Wbrew niepewności jej matki wsiada w samolot i nie ogląda się za siebie, gotowa zmienić coś w swoim życiu. Już na lotnisku w Los Angeles coś idzie nie tak - dziewczyna przypadkowo zabiera bagaż innego mężczyzny. Przystojnego, niezwykle atrakcyjnego i starszego Becka, który okazuje się być ogromnym dupkiem. Jej pech chciał, że ten sam mężczyzna trafia z nią na pokład prywatnego samolotu rodziny, dla której oboje mają pracować. Dziewczyna postanawia jednak nie dać ponownie wyprowadzić się z równowagi i uparcie go ignoruje. Niespodziewane pogorszenie warunków pogodowych powoduje utracenie kontroli nad samolotem i wkrótce Violet oraz nowo poznany mężczyzna muszą zawalczyć o swoje życie na środku oceanu.
Szukałem tego uczucia całe życie i na każdym kroku, na wpół przekonany, że nie istnieje. Nigdy nie sądziłem, że znajdę je na bezludnej wyspie. Nigdy bym nie przypuszczał, że to ty je we mnie wzbudzisz.
Brak jakiejkolwiek możliwości wezwania pomocy, nikłe zapasy pożywienia, niemożliwa do przewidzenia natura, wiszące nad nimi widmo śmierci i człowiek, który desperacko potrzebuje medycznej pomocy... jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Violet i Beck muszą połączyć siły, aby przetrwać, ale nie jest to łatwe, kiedy nie potrafią dojść do porozumienia. A jednak wśród cierpienia, łez, potu, krwi i całej tej tragedii, tworzy się między nimi nierozerwalna więź. Ten zakazany romans między młodą dziewczyną, a dojrzałym, niemalże piętnaście lat starszym facetem, był z jednej strony zły, a z drugiej tak bardzo właściwy.
Ich historia nie zaczyna się od miłości od pierwszego wejrzenia. Tak naprawdę zanim oboje zaczną się szanować i przyznają, że jest między nimi przyciąganie, musi minąć wiele czasu, wydarzyć wiele tragedii. Violet tak szybko zmuszona jest stać się z młodej dziewczyny w kobietę. Razem z Beckiem muszą zaopiekować się młodym mężczyzną, uratowanym w katastrofie, któremu zmiażdżona została noga i grozi śmiertelnym zakażeniem. Violet zmuszona jest do podjęcia wielu okropnych decyzji, a jednak nie widziałam bardziej odważnej, inteligentnej osoby, jak ona. Nie wyobrażam sobie nawet, co ja bym zrobiła, będąc w takiej sytuacji. Sięgając po tę książkę nawet nie pomyślałabym, że momentami będę płakać i błagać, aby wszystko skończyło się dobrze. Że w pewnym momencie autorka bezczelnie złamie mi serce.
Beck przez większość czasu był dla mnie ogromną zagadką. Zachowywał się jak palant i ciężko było zrozumieć, o co mu chodziło. Nie mówił za wiele, trzymał się na uboczu, ale starał się znaleźć rozwiązanie z ich sytuacji i sprawić, by żyło im się jak najlepiej, mając tak niewiele. Kiedy wreszcie zaczął się otwierać, ja również nabrałam do niego większej sympatii. Ale to dobrze - przyjemnie było zagłębiać się w powieść i co chwilę odkrywać nowe cechy jego osobowości, czy fakty z życia.
Wciąż mnie ratuje. Bez wahania. Niezawodnie. W ciemności prowadzi mnie z powrotem do domu niczym oświetlająca drogę gwiazda. W pełnym blasku dnia jest moim solidnym fundamentem. Pozwala mi latać, ale zawsze łapie mnie, gdy pora wrócić na ziemię.
Tak naprawdę to jedyne co mi się w tej powieści nie podobało, to, że zakończyła się ona tak nagle i z wieloma niedokończonymi wątkami. Pocieszam się jednak tym, że autorka ma w planach kontynuację ich historii, bo ja bardzo chciałabym zobaczyć, jak potoczą się życia bohaterów po powrocie do "normalnego" życia. Tak wiele rzeczy może pójść nie tak, zwłaszcza, że tutaj pod koniec zaczęło się robić dość sielankowo. Mam trochę wrażenie, że to była taka cisza przed burzą i wiele rzeczy jeszcze może się zmienić.
"Zakochani Rozbitkowie" to wbrew pozorom nie jest jedynie historia miłosna. To opowieść o ludziach, którzy zupełnie bez niczego trafiają na bezludną wyspę i muszą sobie jakoś poradzić, aby przetrwać każdy kolejny dzień. To historia o tym, aby nigdy nie tracić nadziei, nawet w najgorszych sytuacjach, bo czasami tylko ona podtrzymuje nas na duchu i pcha do zrobienia czegoś ze swoim życiem. To historia o niezwykłej sile i odwadze. Mam nadzieję, że niedługo doczekamy się kontynuacji losów Violet i Becka, bo mam wiele pytań i zero odpowiedzi. A ich historia z pewnością jest warta kontynuowania.
JULIE JOHNSON jest autorką bestsellerów "USA Today”, Barnes & Noble i iTunes, a swoją pierwszą powieść „Wbrew grawitacji” napisała jeszcze na studiach. Był to dla niej początek pisarskiej i życiowej drogi. Kiedy nie pisze, podróżuje, dodając kolejne wspaniałe wspomnienia do swojego paszportu. W wolnym czasie nadrabia zaległości z Netflixa i wrzuca na Instagram zdjęcia swojego ukochanego psa. Aha i jeszcze jest uzależniona od picia kawy.
Tytuł: Zakochani Rozbitkowie
Autor: Julie Johnson
Tytuł w oryginale: Uncharted
Seria: Zakochani rozbitkowie. Tom 1
Data premiery: 5 czerwca 2019
Liczba stron: 262
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Kobiecemu!
Mam w planach tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ci się spodoba :D
UsuńDo tego tytułu kompletnie mnie nie ciągnie :/
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl
://
UsuńMoże mi się spodobać ta książka. Lubię takie klimaty, więc dopisuję ten tytuł do swojej listy. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodoba :)
UsuńTaka cieniutka książka, w sam raz na chłodny wieczór :)
OdpowiedzUsuń