Czy mogą ocalić siebie? A może zniszczą się nawzajem?
Ruby jest w szoku: została zawieszona przez Maxton Hall College. A co najgorsze, wszystko wskazuje na to, że odpowiedzialny za to jest nikt inny, tylko James. Ruby nie może w to uwierzyć - nie po tym, przez co przeszli razem. Oboje muszą się zastanowić, czy światy, w których żyją, nie są dla siebie zbyt odległe...
Próbowałam się powstrzymać przed natychmiastowym sięgnięciem po trzeci tom, jakoś opóźnić jego lekturę, bo nie chciałam tak szybko się żegnać z tymi bohaterami... no ale mi nie wyszło. Nie po takim zakończeniu. Byłam jednocześnie gotowa i niegotowa. Rozumiecie ten stan? Kiedy po prostu chcecie już poznać zakończenie, ale w tym samym czasie też wolelibyście je jak najbardziej przedłużać? Niestety nie mam wystarczająco cierpliwości i od razu wzięłam się za lekturę "Save Us". Przepadłam w jednej krótkiej chwili.
Gdy pod koniec "Save You" do dyrektora Maxton Hall trafiło kompromitujące nagranie z udziałem Ruby i jej nauczyciela, wszystko zostało zrujnowane. Graham został natychmiastowo zwolniony, a Ruby wyrzucona ze szkoły. Na dodatek wszystko wskazywało na to, że za filmikiem stoi nie kto inny, jak James. Dziewczyna nie może uwierzyć, że po tym wszystkim, przez co przeszli, on ponownie ją zranił i przyczynił się do ruiny całej jej przyszłości. On jednak ma dość tego, że wszyscy ciągle chcą kontrolować jego życie. Pragnie uwolnić się od toksycznego ojca i naprawić wszystkie błędy. Tym razem nie pozwoli, aby ktokolwiek zranił jego ukochaną dziewczynę oraz siostrę.
W tej części moje serce wybuchło niemożliwą do wytłumaczenia miłością do każdego pojedynczego bohatera tej serii. Owszem, każde z nich zaskarbiło sobie moją sympatię w taki czy inny sposób już wcześniej, ale dopiero w obliczu nadchodzącego pożegnania zdałam sobie sprawę, jak bardzo się do nich przywiązałam i jak bardzo nie chcę tej serii kończyć. Nie pomogło też to, że tutaj do głosu dochodzą niemalże wszyscy ważni bohaterowie - Ruby, James, Lydia, Ember, a także Graham, czy Alistair. Przez to poczułam jeszcze większe przywiązanie do każdego bohatera i im bardziej zbliżałam się do końca, tym bardziej nie tego chciałam.
Spodziewałam się, że ta część ponownie rozerwie mi serducho, ale mam wrażenie, że czytało mi się ją najspokojniej. Co prawda nie zabrakło momentów, kiedy chciałam przytulić któregoś z bohaterów i odebrać cały ból, ale jednak było lżej, niż myślałam. Począwszy od głównej pary, czyli Jamesa i Ruby, którzy zaskoczyli mnie tym, jak dojrzały stał się ich związek w porównaniu z chociażby tomem pierwszym. Po tym jak Ruby zostaje wyrzucona ze szkoły, cały jej świat staje na głowie. Jej rodzice nie chcą słuchać jej wyjaśnień, marzenie o Oksfordzie się oddala, a na dodatek James po raz kolejny ją rani. Utrata swoich marzeń i planów boli niemiłosiernie, więc cierpiałam razem z nią. Jednocześnie bolało mnie też serce z powodu Jamesa, który po raz kolejny został wplątany w intrygi swojego okropnego ojca, którego niejednokrotnie miałam ochotę rozdeptać jak wstrętnego karalucha. Nie rozumiem jak którykolwiek rodzic tak bardzo może ranić swoje własne dzieci. Byłam dumna, kiedy chłopak wreszcie mu się postawił i zaczął walczyć o swoje marzenia. James i Ruby okazali się być prawdziwymi partnerami, takimi na dobre i na złe, którzy są przy tej drugiej osobie nieważne jak ciężko się robi. Kocham ich całym serduszkiem i żałuję, że nie dostaliśmy trochę więcej takich "szczęśliwych" scen, bez widma porażki, beznadziejnego ojca i straconych marzeń. Bardzo chętnie przeczytałabym więcej.
W tej części jeszcze bardziej bolało mnie serce przez sytuację, w jakiej znaleźli się Lydia i Graham. Tu po raz kolejny nie mogę uwierzyć, jakim skurczybykiem okazał się własny ojciec Lydii. To, co jej zrobił zmroziło mi krew w żyłach i wywołało potok łez. Nie mogłam uwierzyć, że posunął się do takich czynów, a jednocześnie wcale nie byłam zdziwiona. Jedynym plusem jest to, że Lydia i Graham wreszcie zaczęli pracować nad swoim związkiem. Żałuję tylko, że nie dostaliśmy trochę więcej ich historii.
Najbardziej jednak czuję się rozczarowana, że autorka poświęciła tak mało uwagi Alistairowi i Keshavowi oraz Ember i Wrenowi. Co prawda teraz bohaterowie wreszcie dochodzą do głosu i ich problemy zostają rozpracowywane, aczkolwiek nie mogę pozbyć się tego poczucia niedosytu. Żałuję bardzo, że autorka nie poświęciła im więcej czasu, może osobnej części. Chemię między Alistairem i Keshem wyczułam już w pierwszym momencie i mocno im kibicowałam, nawet wtedy, kiedy raz za razem łamali mi serducho. Osobiście jest to moja druga ulubiona para, której niesamowita chemia i przyciąganie nie do końca zostały wykorzystane. A może mówię tak tylko, bo tak ich pokochałam, że ciągle było mi ich mało. Jeśli chodzi o Ember i Wrena, to myślę, że oboje potrzebowali tej relacji, jaka się między nimi wytworzyła. Zabrakło mi tych kilkunastu stron, żeby pokazać jak ich relacja wygląda później, zupełnie jak w przypadku Kesha i Alistaira, bo przyznam szczerze, że bardziej polubiłam ich jako przyjaciół, niż coś więcej.
No i mamy też postać Cyrila, na przykładzie którego Mona Kasten wspaniale pokazuje, że nie ma ludzi tylko złych, czy tylko dobrych. Chłopak zdecydowanie nieźle namieszał w życiu bohaterów i popełnił wiele błędów, ale cieszę się, że jego przyjaciele go nie zostawili, a starali się naprowadzić go na lepszą drogę. Nadal nie mogę wyjść z podziwu jak wspaniałomyślni i dobrzy okazali się w niektórych sytuacjach. Moja miłość do tych postaci jeszcze bardziej w takich momentach wzrastała. No i na koniec muszę też wspomnieć o kierowcy Beaufortów - Percym, oraz ich ciotce - Ophelii, których niesamowicie polubiłam.
"Save Us" to idealne zakończenie historii grupki ludzi z Maxton Hall, której koniec był dla mnie trudny i bolesny, a nawet pozostawił trochę niedosyt. Gdyby była taka możliwość, z ogromną chęcią przeczytałabym jeszcze jedną część, może skupioną bardziej na bohaterach pobocznych, których dostaliśmy zdecydowanie za mało. Nie wiem jak inaczej podsumować tę serię, jak tym, że pokochałam tych bohaterów, pokochałam historie, jakie mieli do opowiedzenia. Autorka jak zwykle świetnie sobie poradziła, tworząc fabułę od której nie można się oderwać i bohaterów, którzy na te kilkanaście godzin stają się jak twoi przyjaciele. Ta historia pełna intryg, pieniędzy, zdrady, samotności, niezrozumienia, a jednak uwielbiam, jak ci bohaterowie na koniec stworzyli niemalże taką małą rodzinkę, gdzie każdy się wspiera i chroni. Długi czas będę za nimi tęsknić i z pewnością jeszcze kiedyś do tej serii powrócę.
MONA KASTEN urodziła się 1992 roku w Hamburgu i jest niemiecką pisarką, która skupia się w swojej twórczości literackiej głównie na nurcie Young Adult. Jest absolwentką bibliotekoznawstwa. Ostatecznie postanowiła podporządkować swoje życie pasji, jaką jest pisanie. Prócz serii “Maxton Hall”, na którą składają się: “Save Me”, “Save You” i “Save Us”, przygotowała również inne powieści dla młodych czytelników, m.in. książki wchodzące w skład cyklu “Begin Again”. W opisywanych historiach autorka skupia się przede wszystkim na dokładnym przedstawieniu bohaterów i targających nimi emocji, za co pokochały autorkę miliony czytelników na całym świecie.
Tytuł: Save Us
Autor: Mona Kasten
Seria: Maxton Hall. Tom 3
Data premiery: 19 czerwiec 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 351
Ocena: 9/10
Naczytałam się tyle pozytywnych słów, że nie mogę przejść obok tej trylogii obojętnie :)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo! :)
UsuńNa pewno przeczytam całą serię. 😊
OdpowiedzUsuńCała seria wypadła super :) Bardzo miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.pl
Ja też długo będę ją wspominać :)
UsuńNiestety nie miałam okazji czytać tej serii ale słyszałam dużo pozytywnych opinii :)
OdpowiedzUsuńGrovebooks
Jeszcze można to nadrobić :D
Usuń