wtorek, 11 maja 2021

Jennifer L. Armentrout - Brave (Wicked #3)



Ivy Morgan hasn't been feeling like herself lately. Not like anyone can blame her. After all, being held captive by a psychotic fae prince hell-bent on permanently opening the gates to the Otherworld is bound to leave some mental scars.

It’s more than that, though. Something dark and insidious is spreading throughout Ivy, more powerful than she could ever imagine... and it’s coming between her and the man she’s fallen deeply in love with, elite Order member Ren Owens.

Ren would do anything to keep Ivy safe. Anything. But when he makes a life altering choice for her, the fallout of his act has far reaching consequences that threaten to tear their lives apart.

If Ivy is going to have any hope of surviving this, she must put aside the hurt and betrayal she feels, and work with not only those she loves, but with an enemy she would rather kill than ever trust. War is coming, and it soon becomes clear that what Ivy and Ren thought they knew about the Order, themselves, and even their enemies, has been nothing but a cluster of dangerous, deadly lies.

Ivy knows she must be more than just brave to save those she loves--and, ultimately, to save herself.
Because behind every evil fae Prince, there’s a Queen….


"Brave" to już finał trylogii "Wicked" i jednocześnie część, którą najbardziej pragnęłam odłożyć w czasie, oraz przeczytać ją od razu, bo pragnęłam wiedzieć jak Armentrout tę historię zakończy. Po "Torn" potrzebowałam chwili, żeby się pozbierać, zwłaszcza po tym, jak Ivy i Ren trafili w sidła Księcia i innych Elfów, gdzie byli wykorzystywani, zmuszani do różnych rzeczy i manipulowani, o czym strasznie ciężko się czytało. Czasami nie mogłam wręcz uwierzyć, że autorka się do tego posunęła. Gdy wreszcie udaje im się uciec i znajdują schronienie u dobrych Elfów, gdzie Książę ich nie dopadnie, wszystko powinno się zacząć układać. W końcu nic im już nie grozi. Teoretycznie. W rzeczywistości jednak trauma jest dla Ivy zbyt głęboka, czuje, że każdy obserwuje ją z nieufnością z powodu tego, kim jest i zaczyna się w sobie zamykać. Przed przyjaciółmi, przed Tinkiem, nawet przed Renem. Nie może spać, nie może jeść i czuje się tak, jakby będąc przetrzymywana przez Księcia utraciła cząstkę siebie, której już nigdy nie odzyska. Niebezpieczeństwo jednak nie zniknęło i Książę nadal gdzieś tam na nią czeka.

Widzicie, kiedy myślałam, że nie może być już gorzej, autorka znowu udowodniła mi inaczej. Moje serce bolało, czytając jak bardzo uderzyło w Ivy to, co się jej przytrafiło. Przeszła przez tak wiele okrutnych rzeczy, że pragnęłam przejąć trochę jej bólu i sprawić, żeby wszystko magicznie się naprawiło. Jej cierpienie wylewało się przez strony, a co bolało jeszcze bardziej, to bezsilność Rena, który nie wiedział jak jej pomóc, chociaż cały czas przy niej był. Trzymał ją w objęciach, gdy miewała koszmary, próbował z nią rozmawiać, ale to nie wystarczało. Chyba po raz pierwszy właśnie w tym momencie poleciały mi łzy. Z cierpienia dla tej dwójki, którzy szczerze zasłużyli na trochę szczęścia i spokoju. Jednocześnie cieszę się, że autorka nie przeleciała przez ten wątek obojętnie, bo takie przeżycia z pewnością odcisnęłyby piętno na każdym i ukazanie tego było potrzebne. Zresztą ta dwójka przetrwałaby wszystko. Ich uczucia do siebie są zbyt silne, by coś je przerwało, co udowadniają raz za razem. A co więcej, oboje są urodzonymi wojownikami i pomimo wielu traumatycznych przeżyć w końcu zawsze się podnoszą.

W porównaniu z "Torn" akcja tutaj trochę zwalnia, więc nabieramy chwilę oddechu, ale nie na długo. Tym razem bohaterowie muszą się zmierzyć z planem zabicia Księcia i zamknięcia drzwi do Innego Świata, co z każdej strony stawia Ivy w niebezpieczeństwie. Tutaj autorka zdradza pewien wątek, który zszokował mnie tak mocno, że musiałam trzy razy przeczytać całą scenę, żeby się upewnić, czy dobrze zrozumiałam. Zrzucenie takiej bomby było kompletnie niespodziewane, a jednocześnie genialne do tego stopnia, że otwiera wiele możliwości na kontynuację, co zresztą dostajemy w kolejnych nowelkach, które są swego rodzaju spin-offem tej trylogii. Jestem ich teraz jeszcze bardziej ciekawa i z pewnością kiedyś po nie sięgnę. Zakończenie, chociaż satysfakcjonujące, też pozostawia wiele spraw otwartych. Co mnie jednak trochę wybiło z rytmu, to kilka wielkich dziur, które szczególnie mocno rzucają się w oczy, gdy czyta się te książki jedna po drugiej. Jak to się stało, że chociażby jeden z bohaterów magicznie zmienia imię z jednej książki do drugiej? Albo dość ważna bohaterka najpierw ma 20 lat, a potem ponad 30?

Narzekam trochę na to, że ta seria jest dość przewidywalna i mało oryginalna, jeśli by ją porównać z innymi seriami Armentrout, ale tak zupełnie szczerze, chyba nie potrafiłabym nie polubić czegoś napisanego przez nią. Ta autorka dobrze wie co lubię i zawsze mi to daje. Jej książki dają mi poczucie komfortu, sięgam po nie i wiem, że się nie zawiodę, nawet jeśli nie będą idealne. Właśnie tak było z "Wicked" - to nie jest seria idealna, czasami coś mi zazgrzytało, ale i tak bawiłam się rewelacyjnie, pokochałam tych bohaterów, a ten świat wciągnął mnie całkowicie. Tink szczególnie zyskał moją sympatię i bardzo podobało mi się to, co autorka zaczęła rozwijać między nim, a inną postacią. Teraz nabrałam ogromnej ochoty przeczytania zupełnie osobnej książki o nim i Fabianie - pewnie się jej nigdy nie doczekam, ale pomarzyć można. Osobiście uważam, że byłaby genialna, bo dynamika między nimi i ogólnie cała postać Tinka to duża część dlaczego ta seria mi się podoba.

Starałam się ignorować ten fakt podczas lektury, ale "Brave" to już ostatnia część i z zaskoczeniem przyjęłam to, że bardzo przykro było mi się z tymi bohaterami rozstać. Pomimo tego, że to nie jest moja ulubiona seria JLA, to ma ona swoje plusy, a największym są właśnie bohaterowie, dzięki którym pomimo swoich wad lektura tej serii to była przyjemność i aż do samego końca czytałam z  zainteresowaniem jak to wszystko się zakończy. To była seria wypełniona akcją, emocjami, nawet cierpieniem, z rewelacyjnym wątkiem miłosnym między Ivy i Renem (pełnym pasji, namiętności, pikanterii i miłości), a także wieloma przedziwnymi i ocieplającymi serce przyjaźniami. Będę za nimi tęsknić. I z pewnością sięgnę kiedyś po nowelki, chociaż opowiadają one już o innych bohaterach. Dla fanów Armentrout myślę, że "Wicked" może się spodobać. Teraz pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że kiedyś doczekamy się polskiego wydania.


JENNIFER L. ARMENTROUT - Bestsellerowa autorka New York Timesa i USA Today.  Jennifer pochodzi z Zachodniej Virginii i tam też mieszka do tej pory z mężem i psami. Urodziła się 11 czerwca 1980 roku. Autorka twierdzi, iż pisze przez 8 godzin niemal każdego dnia. Jeśli tego nie robi, swój czas spędza czytając, ćwicząc, oglądając filmy zombie i udając, że pisze.
W 2011 roku w Stanach Zjednoczonych jej książki sprzedały się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy, dostały się do finałów Goodreads Choice Awards, w 2017 roku wygrały w plebiscycie romansów RITA, a także były nominowane do wielu innych nagród. 


Tytuł: Brave
Autor: Jennifer L. Armentrout
Język: angielski
Seria: Wicked. Tom 3
Data premiery: 12 listopada 2017
Liczba stron: 362
Ocena: 8/10



Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia