czwartek, 6 maja 2021

Jennifer L. Armentrout - Torn (Wicked #2)



Torn between duty and survival, nothing can be the same.

Everything Ivy Morgan thought she knew has been turned on its head. After being betrayed and then nearly killed by the Prince of the Fae, she’s left bruised and devastated—and with an earth-shattering secret that she must keep at all costs. And if the Order finds out her secret, they’ll kill her.

Then there’s Ren Owens, the sexy, tattooed Elite member of the Order who has been sharing Ivy’s bed and claiming her heart. Their chemistry is smoking hot, but Ivy knows that Ren has always valued his duty to the Order above all else—he could never touch her if he knew the truth. That is, if he let her live at all. Yet how can she live with herself if she lies to him?

But as the Fae Prince begins to close in, intent on permanently opening the gates to the Otherworld, Ivy is running out of options. If she doesn’t figure out who she can trust—and fast—it’s not only her heart that will be torn apart, but civilization itself.


"Torn" to drugi tom trylogii "Wicked" Jennifer L. Armentrout, za który zabrałam się oczywiście chwilę po ukończeniu pierwszej części, bo jak można zostawić czytelnika w takim momencie? Uwaga: w dalszej części recenzji znajdziecie spoilery z pierwszego tomu! Pod koniec "Wicked" na jaw wychodzi, że Ivy wcale nie jest zwykłym człowiekiem, jak uważała całe swoje życie - płynie w niej krew i człowieka, i Elfa, co boleśnie sobie uświadamia, gdy prawie zostaje ofiarą Księcia świata Elfów. Teraz jest na jego radarze z innego powodu. Jest jedną z nielicznych żyjących na świecie śmiertelników pół-Elfką, a dziecko jej i Księcia otworzyłoby wszystkie drzwi między dwoma światami. Co gorsza, Ivy uświadamia sobie, że zakochała się w człowieku, którego pracą jest tropienie i zabijanie stworzeń takich, jak ona, ponieważ są zbyt wielkim zagrożeniem dla świata. I nagle całe jej życie staje na głowie.

Akcja tej części zaczyna się w tym samym momencie, w którym kończy się "Wicked", więc bez chwili wytchnienia brniemy w cały ten świat. I trzeba przyznać, działo się w tej książce tak wiele, że jednocześnie miałam ochotę rzucić ją w kąt oraz brnąć do samego końca na oślep. Bo te wszystkie rzeczy, które przydarzyły się bohaterom w tej części były okropne. Mroczne, zatrważające, mrożące krew w żyłach i okrutne, aż czasami niedowierzałam, że naprawdę to czytam. Zdołałam przewidzieć zakończenie tomu pierwszego i prawdę o Ivy, bo już to przerabiałam w innych seriach - a jednak ślepo czytałam dalej przekonana, że nic mnie nie zaskoczy, kiedy przecież dobrze wiem, że dla Armentrout nie ma rzeczy niemożliwych. A Ivy, Ren i Tink w tej części nie mają nawet chwili wytchnienia, bo tak wiele się dzieje.

Ten świat Elfów, który stworzyła autorka, jest okrutny i przerażający. Pełen stworzeń, którzy dążą do zagłady świata, po tym jak ich własne królestwo zostało praktycznie wyniszczone, ale to też świat, który bardzo zaskakuje. Wielokrotnie pokazuje, że chociaż łatwo byłoby ich znienawidzić za to, do czego zmuszeni byli główni bohaterowie, to nic tak naprawdę nie jest takie czarne i białe, i nie każdy pragnie tego samego. Poznajemy wielu nowych, ważnych bohaterów, tych dobrych i zdecydowanie więcej tych gorszych. Sam Książę sprawiał, że miałam ochotę wyjść z siebie, wejść do tej książki i urwać mu głowę. Moja nienawiść do niego i do kilku innych postaci jest niewyobrażalna. I uwielbiam autorkę za to, że udało jej się wywołać we mnie tak intensywne emocje, że pod koniec byłam zwyczajnie wykończona.

Moje serce łamało się dla Ivy. Jej sytuacja od razu przypomina mi Evie z serii "Origin" (huh, nawet imiona mają podobne), oraz Alex z "Covenant" - postawiona między tym, kim jest i jakie jest jej przeznaczenie, a tym, kim pragnie być, ciągle walczy ze sobą i swoim sercem. Jej zagubienie i niesprawiedliwość sytuacji sprawia, że jej historię czyta się jeszcze ciężej. Nie wie co zrobić, nie wie, komu zaufać, a co najważniejsze - nie wie jak powiedzieć mężczyźnie, którego kocha, że jest tą, którą ma zabić. Ivy i Ren przechodzą w tej części przez piekło. Dziwiłam się podczas lektury "Wicked", że ich relacja rozwinęła się podejrzanie prosto, no to mam teraz za swoje, bo tutaj nic nie idzie łatwo, autorka ciągle rzuca im jakieś kłody pod nogi i cały czas muszą walczyć o swoje przetrwanie. Dla Rena ta sytuacja jest równie trudna i chociaż popełnia kilka błędów, nie sposób się na niego gniewać kiedy wiadomo, że wszystko robi z czystego serca i miłości do Ivy. Poza tym i tak nie jest to tak ważne, gdy pod koniec całkowicie wynagradza nam swoje małe potknięcia. Podobało mi się przede wszystkim to, że pomimo trudności i wielu okropności, które przeżyli, ich miłość do siebie tylko rosła na sile i tak naprawdę nigdy nie odwrócili się do siebie plecami. Jak prawdziwe bratnie dusze zawsze o siebie walczyli.

W typowym dla siebie stylu, wśród całego chaosu, bólu i cierpienia, autorka cały czas wplata humor, dzięki któremu lektura tej książki jest łatwiejsza. Tink nadal jest idealnym przerywnikiem od cięższych momentów. Jego dokuczliwe komentarze, przedziwny styl życia i chociażby fakt, że jest wróżką, doprowadzały mnie do łez ze śmiechu. A jego relacja z Renem? Rany, uwielbiam ich wspólne docinki, czysta komedia. Bez dwóch zdań jest to moja ulubiona postać w całej trylogii. Bez niego to nie byłoby to samo. Naprawdę nigdy nie wiadomo do czego się posunie, co ma w swoim rękawie, albo do czego jest zdolny.

Ta część naprawdę mnie wykończyła i wydrenowała z wszelkich emocji, do tego stopnia, że przed sięgnięciem po trzeci tom potrzebowałam przerwy. "Torn" to kontynuacja pełna zatrważających zwrotów akcji, emocji, miłości i charyzmatycznych bohaterów. Z tego też powodu tak mnie wciągnęła. Ale nadal niestety jestem zdania, że to najsłabsza seria tej autorki, głównie dlatego, że zbyt wiele wątków da się przewidzieć, bo są tak bardzo podobne do innych książek, które napisała. Mimo to czytało mi się ją dobrze, polubiłam się z bohaterami i każdy fan twórczości Armentrout na pewno nie przejdzie obok tej serii obojętnie. Mimo wszystko polecam.



JENNIFER L. ARMENTROUT - Bestsellerowa autorka New York Timesa i USA Today.  Jennifer pochodzi z Zachodniej Virginii i tam też mieszka do tej pory z mężem i psami. Urodziła się 11 czerwca 1980 roku. Autorka twierdzi, iż pisze przez 8 godzin niemal każdego dnia. Jeśli tego nie robi, swój czas spędza czytając, ćwicząc, oglądając filmy zombie i udając, że pisze.
W 2011 roku w Stanach Zjednoczonych jej książki sprzedały się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy, dostały się do finałów Goodreads Choice Awards, w 2017 roku wygrały w plebiscycie romansów RITA, a także były nominowane do wielu innych nagród. 


Tytuł: Torn
Autor: Jennifer L. Armentrout
Język: angielski
Seria: Wicked. Tom 2
Data premiery: 19 lipca 2016
Liczba stron: 369
Ocena: 8/10



Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia