sobota, 31 grudnia 2022

B. K. Borison - Lovelight Farms



Where the lovelight gleams …

A pasture of dead trees. A hostile takeover of the Santa barn by a family of raccoons. And shipments that have mysteriously gone missing. Lovelight Farms is not the magical winter wonderland of Stella Bloom’s dreams.

In an effort to save the Christmas tree farm she’s loved since she was a kid, she enters a contest with instafamous influencer Evelyn St. James. With the added publicity and the $100,000 cash prize, she might just be able to save the farm from its financial woes. There’s just one problem. To make the farm seem like a romantic destination for the holidays, she lied on the application and said she owns Lovelight Farms with her boyfriend. Only … there is no boyfriend.

Enter best friend Luka Peters. He just came home for some hot chocolate, and somehow got a farm and a serious girlfriend in the process.


Sięgnęłam po tę książkę w święta kompletnie w ciemno, bo od paru tygodni ciągle mi się gdzieś przewijała i to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Nie tylko zakochałam się w historii, która idealnie nadaje się na sezon zimowo-świąteczny, ale kompletnie przepadłam dla stylu pisania autorki i już teraz wiem, że w przyszłości sięgnę po kolejne książki z tej serii. Szukacie czegoś lekkiego, niewymagającego, szybkiego, z całą tą magią zimy, świąt i miłości? Właśnie tym jest książka "Lovelight Farms".

Stella i Luka stali się nierozłączni odkąd ona dosłownie wpadła na niego pod sklepem niemalże dekadę temu. On pomagał swojej mamie w przeprowadzce do tego urokliwego, małego miasteczka, a ona leczyła serce po śmierci mamy. Ich przyjaźń rozwinęła się nawet pomimo tego, że obydwoje mieszkają kilka godzin od siebie - każde kolejne spotkanie zbliżało ich do siebie jeszcze bardziej. Nigdy jednak nie doszło do nimi do czegoś więcej, nawet jeśli Stella skrycie tylko o tym marzyła od lat. Jest przekonana, że Luka traktuje ją tylko jako swoją przyjaciółkę. Kiedy jednak nadarza się okazja, aby przetestować ich relację, postanawia z niej skorzystać. Niewinne kłamstwo na temat posiadania chłopaka w kwestionariuszu, w którym zgłasza swoją farmę choinek do konkursu, nie wydaje się być tak poważne w przypływie chwili. Kiedy prosi Lukę o udawanie jej chłopaka, aby uwiarygodnić kłamstwo przed organizatorką konkursu, skrycie ma nadzieję, że będzie to szansa, aby spróbować i raz na zawsze wyleczyć się z zauroczenia swoim najlepszym przyjacielem. Kiedy jednak udawanie zaczyna przeistaczać się w coś prawdziwego, Stella zaczyna obawiać się, czy jednym kłamstwem nie postawiła właśnie całego swojego starannie poukładanego życia do góry nogami.

Małe miasteczko i farma choinek. Dwójka najlepszych przyjaciół, która ma udawać parę. Społeczność, na której zawsze można polegać. Czy to nie brzmi jak przepis na najbardziej uroczą, zimową komedię romantyczną? Zauroczyłam się w tej historii od pierwszych stron. Może i nie jest to najbardziej wyszukana historia na świecie, ani też nie oddaje do końca klimatu zimowego, ale jest w niej coś takiego ciepłego i rodzinnego, co chwyta za serce. Osobiście uwielbiam powieści, które skupiają się przede wszystkim na bohaterach i ich historii, a dokładnie oni są sercem "Lovelight Farms".

Stella to właścicielka i założycielka farmy choinek, w którą włożyła wszystkie swoje pieniądze i całe swoje serce. Niestety już od jakiegoś czasu wszystko idzie nie tak, a sytuacja pieniężna staje się coraz bardziej skomplikowana, o czym nie wiedzą nawet jej najbliżsi, w tym jej wspólnicy - Beckett i Layla. Na dodatek już od jakiegoś czasu na farmie dzieją się dziwne rzeczy - ginące przyrządy, gnijące plony i kolejne nieprzyjemne niespodzianki, których nikt nie potrafi wyjaśnić. Zgłoszenie farmy do konkursu ma pomóc nie tylko zdobyć nowych klientów, ale zawalczyć o wysoką nagrodę pieniężną i Stella ma nadzieję, że pomoże to im poprawić ich sytuację finansową. Nie byłaby to jednak komedia romantyczna bez miłosnego plot twistu, nasza bohaterka wpada więc na pomysł, aby skłamać w podaniu konkursowym, że firmę prowadzi z... chłopakiem. A jak wykaraskać się z kłopotów, jeśli owego chłopaka się nie ma? Poprosić o pomoc najlepszego przyjaciela.

Nigdy nie byłam największą fanką wątku friends to lovers, ale Luka i Stella zauroczyliby nawet największego sceptyka. Ich relacja jest dokładnie taka, o której marzy każdy z nas - rozwija się na fundamentach dziesięcioletniej przyjaźni, ale każdy dobrze wie, że między nimi zawsze było coś więcej. To do siebie zwracają się w potrzebie. To do siebie dzwonią, gdy potrzebują otuchy drugiego człowieka. To ze sobą spędzają każdą wolną chwilę, czy to podróżując między miastami, czy spędzając długie godziny na rozmowach telefonicznych. Szykujcie się jednak na kilkaset stron frustracji i niepewności, bo ta dwójka dobrze wie, jak wokół siebie tańczyć i udawać, że owych uczuć nie ma. Szczególnie, jeśli mowa o Stelli, która chociaż jest niesamowicie sympatyczną i inteligentną kobietą, to jeśli chodzi o uczucia do Luki jest wręcz frustrująco ślepa i głupia. Jej strach przed zrujnowaniem tej przyjaźni nie pozwala jej wyjrzeć poza czubek własnego nosa i do końca książki zastanawiałam się, jak można być aż tak nieświadomym czyichś uczuć.

Pokochałam jednak tę książkę, bo autorka rewelacyjnie radzi sobie z budowaniem napięcia i rozwijaniem tej relacji. Kiedy jakaś para książkowa sprawia, że serducho mi się ściska, a szeroki uśmiech nie schodzi z twarzy i mam ochotę piszczeć jak zakochana nastolatka, to coś musiało pójść dobrze. A dokładnie tak czułam się przez Lukę i Stellę, nawet pomimo frustracji. Poza tym czy wspominałam, że Luka to absolutny ideał mężczyzny? Jego cierpliwość, gotowość do poświęceń i miłość do Stelli sprawiły, że moje serce zabiło mocniej. Wszystkie sceny z tą dwójką są cudowne i przesłodkie.

Jak wspomniałam, nie jest to oczywiście jakaś wyszukana lektura, ale nada się idealnie na taki luźniejszy wieczór. Święta może już za nami, ale z pewnością równie przyjemnie będzie się ja czytało teraz, szczególnie, że to bardziej powieść zimowa, aniżeli świąteczna. Styl pisania autorki jest tak wciągający i piękny, że przez kolejne strony się przepływa. Poza tym pokochałam nie tylko Stellę i Lukę, ale całą tę małą rodzinkę, którą stworzyli z resztą postaci. Jestem niesamowicie ciekawa historii Becketta oraz Layli, o których czytamy w kolejnych dwóch książkach, więc z pewnością sięgnę po nie w przyszłości. To była idealna pozycja na zimę!


Tytuł: Lovelight Farms
Autorka: B. K. Borison
Seria: Lovelight. Tom 1
Język: angielski
Data premiery: 10.11. 2021
Liczba stron: 416
Ocena: 9/10



Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia