środa, 3 maja 2023

Anna Benning - Vortex. Miłość, która jest początkiem



Gdy Elaine traci nie tylko zdolności, ale również Bale’a, wszystko zaczyna się walić. Siły Czerwonej Burzy odnoszą kolejne zwycięstwa, a wizja wymarzonego świata Ellie, gdzie wszyscy żyją w pokoju, coraz bardziej się oddala. Kiedy dziewczyna staje w São Paulo twarzą w twarz z Bale’em, w jej sercu pojawia się iskierka nadziei: może nie wszystko stracone? Może nadal jest w stanie uratować miłość swojego życia? I świat?

Bo jednego jest pewna: w pojedynkę nie będzie w stanie ochronić pravortexu. Tylko wspólnie z Bale’em może wrócić do przeszłości – tam, gdzie wszystko się zaczęło…


Powtarzam to odkąd przeczytałam pierwszy tom i powtórzę to też teraz - ta seria zasługuje na więcej, o wiele więcej miłości. Minęło już wiele czasu odkąd poznałam dwa pierwsze tomy Vortexu, ale w oczekiwaniu na finał cały czas miałam gdzieś z tyłu głowy kotłujące się pytania, jak to wszystko się zakończy. Nigdy nie zapomnę emocji, które uderzyły we mnie po skończeniu "Dziewczyny, która prześcignęła czas", a miesiące czekania na kontynuację to była tortura. Nie spodziewałam się tylko, co mnie czeka i jak bardzo emocjonalnie sponiewiera mnie trzeci tom, a tu proszę - zalewałam się łzami co parę stron, moje serce łamało się na kawałeczki, aż czasami bolało tak mocno, że bałam się czytać dalej, a miłość do tych bohaterów i troska o nich tylko rosła z każdą chwilą. Cóż mogę powiedzieć - "Miłość, która jest początkiem" to był istny rollercoaster emocji, a Anna Benning przeszła samą siebie.

OSTRZEŻENIE: Uwaga na możliwe spoilery wydarzeń z 1 i 2 tomu!

Gdy Elaine traci Bale'a, a na dodatek wszystkie swoje zdolności, wszystko zaczyna zmierzać ku katastrofie. Mijają miesiące, odkąd chłopaka przejmują siły Czerwonej Burzy, kolejne miasta zostają podbijane, ostateczna walka o przetrwanie widnieje na horyzoncie, a wizja życia w pokoju coraz bardziej się oddala. Dziewczyna cierpi z bezsilności, która nasila się jeszcze bardziej, gdy podczas akcji w Sao Paulo po raz pierwszy od ich rozstania staje twarzą w twarz z Balianem, a on w ogóle jej nie rozpoznaje. Zmanipulowany przez Varusa, z zimną krwią zabija ich sojuszników, a na nią patrzy z chłodem i nienawiścią. Elaine jednak nie ma zamiaru się poddać i planuje za wszelką cenę uratować swojego ukochanego, bo bez niego nie mają szansy przeżyć. Jednakże czy jej się to uda, kiedy jego siła wzrosła w potęgę, a ona swoją straciła? I kiedy niegdyś patrzące na nią z miłością oczy teraz patrzą na nią jedynie z żądzą mordu, która łamie jej serce?

Znacie ten stan, gdy przywiązujecie się do postaci tak bardzo, że martwicie się o nich, cierpicie razem z nimi i macie po prostu ochotę wejść z książką pod kołdrę, przytulić ją i wszystko naprawić? Ja dokładnie tak czułam się, czytając finał. Każdy kto zna poprzednie dwie części z pewnością pamięta, na czym zakończyła się historia w drugim tomie i można się było domyślić, że konsekwencje tych wydarzeń nie będą łatwe, ale nie spodziewałam się, że wszystko się aż tak pokomplikuje. Cierpiałam razem z Elaine i Balianem, bo stali mi się tak bliscy, jakby byli częścią mnie. Opłakiwałam to, z czym przyszło się zmierzyć Bale'owi, który całe życie robił wszystko, aby nie znaleźć się w tym położeniu i opłakiwałam złamane serce Elaine, która musiała przypatrywać się wszystkiemu z bezsilnością i tęsknotą za ukochanym.

Dwie części szykowaliśmy się do tego momentu, a akcja nieuchronnie zbliżała się do jednego - do wojny, która albo może w końcu wszystko zakończyć i na nowo zjednoczyć zmutowanych z ludźmi, albo raz na zawsze zniszczyć całe istnienie świata. Ale czas ucieka, Elaine cierpi nie tylko z powodu utraty Bale'a, ale też utraty swoich umiejętności przywoływania vortexów i podróżowania w czasie, armia Varusa Hawthorne'a rośnie na sile i wszystko zdaje się prowadzić o katastrofy. I szczerze mówiąc, od pierwszej strony wszystko jest tak intensywne i niepewne, że momentami zapominałam oddychać w obawie, że zaraz znowu coś pójdzie nie tak.

Ten tom przepełniony jest dynamiczną akcją i emocjami. Gdzie poprzednie dwa powoli prowadziły nas do tej chwili, tutaj autorka wreszcie rozwija wszystkie wątki i odpowiada na nurtujące pytania, a tajemnice przeszłości, w tym głównie Elaine i Bale'a, wychodzą na jaw i mogę powiedzieć tyle, że moja szczęka opadała co chwilę. Nie wiem jak autorce to się udało, ale co chwile szokowała mnie jakąś nową rzeczą. Nie mogę wyjść z podziwu, że udało jej się stworzyć tak złożoną, interesującą historię, że sama momentami nie wiedziałam co się dzieje i byłam raz po raz zaskakiwana. Nie było nawet momentu, gdy czułabym się znudzona, bo nawet nie było na to czasu.

To, do czego akcja zmierza i jak wszystko genialnie jest ze sobą połączone, robi ogromne wrażenie. Ta część nie bez powodu ma taki tytuł i chociaż teoretycznie wątek miłosny między Elaine i Balianem schodzi na bok, przyćmiony innymi wydarzeniami i ich rozstaniem, to wszystko i tak sprowadza się do jednego: do ich przeznaczenia. Ta dwójka przechodzi przez piekło, aby znowu być razem, ale jedno pozostaje niezmienne - ich miłość miała trwać, w każdym życiu, w każdym czasie, tak miało być od samego początku. A ja opłakiwałam wszystkie poświęcenia, których musieli dokonać, aby tę miłość uratować. Ale nawet pomimo tego bólu i wszystkiego, co ich spotkało, uważam, że to jedna z najlepszych, najbardziej intensywnych historii miłosnych, jakie przeczytałam. I ogromnie będę tęsknić za tym, jak epicka i piękna była ich droga.

Dla mnie powrót do świata Vortexu był jak powrót do domu i nie wiem jak teraz mam wrócić do rzeczywistości. Nawet teraz, pisząc tę recenzję już jakiś czas po skończeniu lektury, ciągle wracam myślami do tych bohaterów, do ich historii i doświadczeń. Będę ogromnie tęsknić nie tylko za Balianem i Elaine, ale za całą resztą - Suzie, Luką, Atlasem, Fagusem, Allisterem, Roburem. Za tymi wszystkimi, z którymi spędziłam ostatnie miesiące, czy też nawet lata. A jednocześnie nie wyobrażałabym sobie innego zakończenia. Walka, z jaką musieli się zmierzyć, była trudna, pełna poświęceń i strat, ale też zapierająca dech w piersi i nieodkładalna. Jestem pewna, że kiedyś jeszcze do niej powrócę. Jeśli więc nie znacie jeszcze tej trylogii, to koniecznie nadrabiajcie wszystkie części. Naprawdę warto!

Anna Benning urodziła się 1 marca 1988 roku w Schweinfurcie. Już od najmłodszych lat pasjonowała się książkami. Po studiach literackich i pracy jako recenzentka zatrudniła się w wydawnictwie. Pewnego dnia postanowiła spisać na papierze swoje historie. Trylogia „Vortex” to jej debiut literacki, który przed opublikowaniem długo przeleżał w szufladzie.


Tytuł: Vortex. Miłość, która jest początkiem
Autor: Anna Benning
Seria: Vortex. Tom 3
Tytuł w oryginale: Die Liebe, die den Anfang brachte
Data premiery: 26.04.2023
Wydawnictwo: Must Read
Liczba stron: 604
Ocena: 10/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Must Read!







Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia