środa, 30 maja 2018

Kylie Scott - Play


Anne Rollins w ciągu jednej chwili traci grunt pod nogami - jej najlepsza przyjaciółka, a zarazem współlokatorka bez słowa wyprowadza się z mieszkania, zabierając meble i pieniądze. Anne zostaje z kilkoma dolarami w kieszeni i zalegającym czynszem. W stanie rozpaczy znajduje ją sąsiadka i zabiera na imprezę, gdzie Anne poznaje szalonego, energetycznego i niezwykle atrakcyjnego perkusistę Stage Dive, Mala Ericsona. On z niewiadomych powodów potrzebuje dziewczyny "na stałe", a Anne desperacko potrzebuje pieniędzy, z tego też powodu Mal proponuje jej szalony układ - on wprowadzi się do niej i będzie opłacał jej czynsz, w zamian za to, że Anne będzie udawała jego dziewczynę. I chociaż jako nastolatka miała pokój oblepiony jego plakatami i żyła marzeniami o spotkaniu go, uznaje jego propozycję za szaloną. Bo przecież udawanie dziewczyny popularnej gwiazdy rocka nie może skończyć się dobrze. Prawda?

Teraz, kiedy Evelyn i David z "Lick" odnaleźli swoje szczęście, nadeszła kolej na znanego z poprzedniej części Mala, przyjaciela Dave'a, oraz Anne. Cieszę się, że mogłam sięgnąć po tę książkę od razu po ukończeniu poprzedniej, bo pokochałam tego perkusistę już w pierwszym tomie, nawet jeśli pojawiał się tylko sporadycznie. Wyobraźcie sobie - więcej jego szalonego humoru, żartów i gorącego ciała. No czego chcieć więcej?

Mal początkowo został przedstawiony jako lekkoduch. Do poważnych spraw podchodził z dystansem, gdzieniegdzie wtrącał gdzieś tam swój żarcik i zawsze rozpierała go energia. W tej części dowiadujemy się, że tak naprawdę pod jego radosnym stylem życia ukrywa się tajemnica, która powoli zżera go od środka. Oddałabym swoje serce na tacy temu chłopakowi. Jest rozkoszny, przezabawny, a do tego kochany i troskliwy. Anne widzi w nim to, co ukrywa przed innymi i pragnie za wszelką cenę go uchronić. Ją również bardzo polubiłam, bo tak samo jak Evelyn była konkretna, rozsądna i odpowiedzialna. A Anne i Mal razem tworzyli mieszankę wybuchową i pokochałam ich praktycznie od razu.

"Na tym właśnie polega problem z miłością - nie trwa wiecznie. W ten lub inny sposób musi się kiedyś skończyć. A wtedy ludzie zostają zranieni."

Jeśli szukacie odskoczni od książek przepełnionych dramatem i smutkiem, ta pozycja będzie idealna. Przez całą książkę miałam ogromny uśmiech na twarzy i wielokrotnie wybuchałam śmiechem w trakcie czytania. Nie zabrakło tu też tych poważniejszych momentów, ale autorka nie przytłaczała czytelnika i całość utrzymywała w lekkim, pozytywnym tonie.

Autorka postawiła sobie wysoką poprzeczkę pisząc świetną historię Evelyn i Davida, ale moim zdaniem drugi tom jest trochę lepszy. Chociaż może jest to sprawka Mala, który jest naprawdę genialnym bohaterem. Powieść wydaje się być zabawniejsza, przepełniona rozczulającymi, romantycznymi momentami, no i oczywiście nie mogło zabraknąć tu też tych pikantniejszych scen, za które autorka dostaje szóstkę z plusem. Świetny styl pisania, prosty i łatwy w odbiorze, a jednak wciąga nas w tej fikcyjny świat rock'n'rollowców i nie pozwala odejść. Zdecydowanie jest to seria warta poświęcenia uwagi.

Tytuł: Play
Autor: Kylie Scott
Seria: Stage Dive. Tom 2
Data premiery: 9 maja 2018
Liczba stron: 310
Wydawnictwo: Editio
Ocena: 9/10

Czytaj dalej »

niedziela, 27 maja 2018

Kylie Scott - Lick


Mówią, że to, co się wydarzy w Vegas, zostaje w Vegas. Ale co jeśli pod wpływem alkoholu weźmiesz ślub z popularnym gwiazdorem, a następnego ranka obudzisz się, mając zupełną pustkę w głowie, pierścionek na palcu, a obok ciebie leży półnaga gwiazda rocka? To właśnie wydarzyło się Evelyn, kiedy wraz z najlepszą przyjaciółką udały się do Las Vegas, aby świętować jej dwudzieste pierwsze urodziny. Po szalonej nocy dziewczyna nie spodziewa się obudzić obok Davida Ferrisa, gitarzysty zespołu Stage Dive. W niczym nie pomaga jej fakt, że niczego nie pamięta, a jej świeży małżonek wydaje się pamiętać każdy szczegół ich wspólnej nocy. Evelyn natychmiastowo żąda rozwodu i chce wrócić do Portland. Tylko, że w planach przeszkadzają jej paparazzi oraz dziennikarze, którzy pragną wyciągnąć z niej jak najwięcej odpowiedzi na temat uwielbianego gwiazdora i jego niespodziewanego zamążpójścia. Całe życie Evelyn staje na głowie, a do tego okazuje się, że noc z Davidem miała dla nich większe znaczenie, niż może sobie przypomnieć.

"Miłość i złamane serce to mieszanka, która czyni nas potwornie głupimi. Te wszystkie rzeczy, które desperacko próbujemy sobie wmówić, żeby jakoś przetrwać najgorsze, z nadzieją, że pewnego dnia uwierzymy w te bzdury."

"Lick" wciągnęło mnie całkowicie. Fakt, faktem, miałam mało czasu, żeby książkę przeczytać i rozciągnęła mi się prawie na tydzień, ale gdybym miała więcej wolnego czasu, przerobiłabym ją w ciągu kilku godzin i jednego wieczora. Nigdy dotąd nie słyszałam o autorce Kylie Scott i właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać, bo sięgnęłam po tę książkę na ślepo. Wiedziałam jedynie tyle, że głównym bohaterem jest członek zespołu rockowego i od razu to kupiłam. Autorka świetnie wymyśliła sobie fabułę, bo chociaż może wydawać się mało realistyczna, to trzymała w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.

Sam pomysł ze ślubem w Vegas jest dość wyświechtany, w końcu taki motyw pojawiał się w wielu książkach, serialach, czy filmach. Ale dochodzi do tego fakt, że "mężem" jest rockowiec, za którym podążają paparazzi i dziennikarze, a "żoną" zwykła dziewczyna, której całe życie staje na głowie - wychodzi niezły armagedon. Evelyn i David na początku nie przepadają ze sobą, głównie jest to spowodowane wieloma pytaniami i niedopowiedzeniami dotyczącymi nocy w Las Vegas. W końcu jednak okazuje się, że łączy ich wiele wspólnego, a w ich głowach pojawia się pomysł, by dać małżeństwu szansę, zanim podejmą ostateczną decyzję o rozwodzie. I wbrew temu, co może się wydawać, tak naprawdę książką w wielu momentach mnie zaskoczyła czymś, czego w ogóle się nie spodziewałam.

"Jeśli miłość jest dla głupców, to trudno. Ja przynajmniej byłam szczerym głupcem."

Bardzo polubiłam Evelyn i Davida. Autorka przedstawiła ich postacie bardzo realistycznie i na pewno niczego nie koloryzowała. Pomiędzy nimi pojawiło się także wiele tajemnic, dotyczących głównie przeszłości Davida, które autorka rozwijała stopniowo, wzbudzając w czytelniku zaciekawienie. Chociaż książka opowiedziana jest oczami Evelyn, to postać Davida wzbudza największe zainteresowanie. Jego niepewność, problemy z zaufaniem i widoczny ból spowodowany przykrymi wydarzeniami, sprawiły, że moje serce bolało dla niego. Natomiast Ev to świetna, rzeczowa, myśląca bohaterka. Potrafiła dać sobie radę z każdą ciężką sytuacją i zyskała tym w moich oczach.

Jeśli chodzi o samą relację Davida i Ev, dla niektórych może się wydawać, że rozwija się za szybko. Właściwie najwięcej działo się między nimi w ciągu jakichś sześciu dni znajomości, ale w niczym mi to tutaj nie przeszkadzało. Zazwyczaj bym się do tego przyczepiła, w "Lick" nie rzucało się to tak bardzo w oczy, a nawet nadało książce pewnego uroku. W głównej mierze ich relacja polegała na seksualnym przyciąganiu, potem jednak w grę doszły uczucia, a ja zupełnie przepadłam dla tej pary. Kiedy pojawiały się problemy, starali się o nich rozmawiać i je rozpracować. A jednocześnie nie było natychmiastowego wybaczania, co dość często zdarza się w takich romansach. Uwielbiam to, że wszystko działo się w swoim czasie, krok po kroku, dając im czas na rozwiązanie problemów i stworzenie prawdziwego, stałego związku.

"To nie musi mieć sensu. Po prostu musicie chcieć być razem i robić wszystko, by tak właśnie się stało. To jest tak niezwykle proste. To miłość, Ev."

"Lick" to bardzo fajna, wciągająca książka, dziejąca się w świecie rock'n'rolla, świateł reflektorów i miłości "na zawsze". Początek książki jest jednym z najlepszych, jakie przeczytałam, bo gwarantuję wam - po jego przeczytaniu na pewno nie odłożycie jej na półkę! Historia jaką opowiedziała Kylie Scott jest zabawna, seksowna, słodka, momentami też gorzka i niezwykle realistyczna (może poza faktem, że raczej mało kto bierze ślub ze sławnym gwiazdorem pod wpływem pijackiej nocy w Vegas). Autorka stworzyła bohaterów z krwi i kości, i napisała naprawdę genialną historię romantyczną. Swoim sposobem pisania ma umiejętność umieszczenia nas w sytuacji bohaterów i poczucia wszystkiego, przez co przechodzili. Ja już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po następną część o Malu, najlepszym przyjacielu Dave'a, którego już zdążyłam pokochać w tej części :)

Tytuł: Lick
Seria: Stage Dive. Tom 1
Autor: Kylie Scott
Data premiery: 9 maja 2018
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Editio
Ocena: 9/10
Czytaj dalej »

środa, 23 maja 2018

Kasie West - Miłość i Inne Zadania na Dziś


Abby Turner od dziecka marzyła o pójściu na studia plastyczne po ukończeniu szkoły średniej i kontynuacji swojej kariery jako malarka. W tym celu musi jednak wyrobić sobie opinię o niej jako artystce i nabyć trochę doświadczenia. Dlatego też pragnie zgłosić się do wystawy z muzeum, w którym pracuje. Jest tylko jeden problem - trzeba mieć ukończone osiemnaście lat, a Abby tego warunku nie spełnia. Wierzy jednak, że znajomość z właścicielem muzeum da jej przepustkę do wymarzonej wystawy, nie spodziewając się jednak przykrych słów odmowy, sugerujących jej, że jej sztuka nie ma głębi i serca. Załamana Abby postanawia się nie poddawać i popracować nad swoimi obrazami. W tym celu tworzy listę rzeczy do zrobienia, które pomogą jej zdobyć nowe doświadczenia, które będzie mogła przełożyć na swoją kreatywność. Jedyną osobą, która może jej w tym pomóc jest jej najlepszy przyjaciel, Cooper, bo wszyscy jej znajomi wyjechali na wakacje. Tylko, że Abby od ponad roku podkochuje się w Cooperze, a jej wyznanie miłości na które zdobyła się rok temu, skomentował wybuchem śmiechu. Przebywanie z nim sam na sam i wykonywanie zadań spoza jej strefy komfortu może skończyć się niebezpiecznie...

Po książki Kasie West sięgam już automatycznie, nawet bez zapoznania się z fabułą. Wiem, że zawsze dostanę dobrą, przyjemną lekturę, która może nie jest najlepsza, a jednak umila czas. Autorka pisze specyficznie, bo przy każdej książce trzyma się swoich schematów i nie wychodzi poza wyznaczone granice, a jej historie miłosne są słodkie i bez większej głębi, ale zazwyczaj miło się je czyta. Tak też właśnie było z "Miłość i Inne Zadania na Dziś" - miło.

Abby to malarka, którą czeka pracowite lato. Wszyscy uważają, że jest niezwykle utalentowana, jednak kiedy słyszy od doświadczonego artysty słowa krytyki, postanawia poszukać w sobie głębi za pomocą nowych przeżyć i powalczyć o miejsce na wymarzonej wystawie. Na dodatek dwójka jej przyjaciół wyjechała i zostaje sam na sam z Cooperem, w którym się podkochuje. Abby i Cooper to sympatyczni bohaterowie. Abby ma cięty język i jest niezwykle sarkastyczna, uczy się walczyć o swoje marzenia i pasje. Natomiast Cooper występuje jako jej przyjaciel i obiekt zainteresowań, chociaż tak naprawdę niewiele o nim wiemy. Brakowało mi tu chemii między bohaterami, bo chociaż byli dobrymi przyjaciółmi, to przez większość książki nie zapowiadało się na nic więcej. Tak naprawdę wydarzyło się coś dopiero w ostatnich stronach książki, kiedy historia się zbliżała do końca.

"Miłość polega przecież na akceptowaniu drugiej osoby nawet z jej słabościami, prawda?"

Jak powiedziałam, to nie tak, że się tego nie spodziewałam. Kasie West bardzo lubi pisać książki młodzieżowe i najwyraźniej nie przepada za nadawaniem im pikantności, czy namiętności. Tworzy cukierkowe historie, wtrącając w nie dawkę dobrego humoru. Jeśli chodzi o fabułę, książka była momentami nudnawa. Ot jest sobie bohaterka, która poszukuje doświadczeń, które mogłaby przelać na płótno, w międzyczasie próbując się uleczyć z miłości do najlepszego przyjaciela, który chodzi z inną dziewczyną. Pocieszało mnie to, że książka została utrzymana w humorystycznym nastroju, bo czasami brakowało mi ciekawych momentów.

Wielu z was pewnie nie zwróci na to uwagi, ale ja jako artystka, zawiodłam się na opisach sztuki. Kiedy dowiedziałam się, że główna bohaterka jest malarką, byłam w niebie, bo uwielbiam czytać książki ze sztuką w tle. Jednakże Kasie West biednie opisała jej obrazy, a nawet po tym całym procesie poszukiwania głębi, jej obrazy wydawały się być nudne i nijakie.

"Dopiero kiedy odeszłaś, kiedy odebrałaś mi to, co naprawdę dawało mi szczęście, pojąłem, że to miłość. Ta głęboka, intensywna troska o dobro innej osoby. Pragnienie, by u tej osoby wszystko było okej, bez przejmowania się sobą samym."

Z książkami Kasie West jest tak, że brakuje im emocji i głębi - zupełnie jak w sztuce Abby. Owszem, autorka wplata gdzieś tam jakiś morał, ale tak naprawdę trudno go wyłapać. Skupia się głównie na historii przyjaciół, z wątkiem romantycznym w tle, który rozwija się bardzo powoli, pisząc bez większych dramatów, łez, kierując swoje książki raczej do młodszej publiki. "Miłość i Inne Zadania na Dziś" to przyjemna, sympatyczna książka o podążaniu za własnymi pragnieniami i marzeniami oraz niepoddawaniu się. Skierowana raczej do młodzieży, niewymagająca, prosta w odbiorze, taka idealna na jeden wieczór. Na pewno nie zapadnie na długo w pamięci, ale miło się ją czyta ;)

Tytuł: Miłość i Inne Zadania na Dziś
Autor: Kasie West
Data premiery: 9 maja 2018
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Feeria Young
Tytuł w oryginale: Love, Life and the List
Ocena: 7/10
Czytaj dalej »

niedziela, 20 maja 2018

Czy drugi sezon był konieczny? | Recenzja ekranizacji "Trzynastu Powodów" Jaya Ashera


Zanim przejdę do recenzji, chciałam napisać małe ostrzeżenie. Starałam się nie pisać tu żadnych spoilerów, jednakże jeśli chcecie mieć całkowite zaskoczenie podczas oglądania, lepiej nie czytajcie tego wpisu :)

"Trzynaście Powodów", serial, który w ciągu ostatniego roku stał się popularny na całym świecie, niesie za sobą ogrom kontrowersji. W ciągu tego roku obserwowałam wiele przeróżnych opinii, tych dobrych i tych złych, a dodatkowo pojawiła się wiadomość o drugim sezonie - o którym wypowiem się trochę później - a wraz z tym, zaczęto zadawać pytanie, czy twórcy nie powinni zakończyć na pierwszym sezonie, bo wszystko zostało już powiedziane, a do tego sam koncept straci na swoim znaczeniu. Osobiście byłam w tej grupie, która była ciekawa jaki pomysł na kontynuację mają twórcy serialu, zwłaszcza, że pierwszy sezon zakończono wieloma pytaniami i niedokończonymi sprawami.

Nie jestem wielką fanką ekranizacji książek. Właściwie kiedy wiem, że na podstawie książki powstaje film lub serial, staram się nie sięgać po obydwie formy, bo zazwyczaj kończę rozczarowana. Wtedy po prostu rezygnuję albo z ekranizacji, albo z książki. Pamiętam jednak, że po obejrzeniu "Trzynastu Powodów" sięgnęłam po książkę, zaciekawiona tym jak Jay Asher przedstawił całą sytuację oryginalnie. I byłam zaskoczona faktem, że po skończeniu nie byłam rozczarowana. Książka i serial pod wieloma względami się różnią - chociażby sposób śmierci głównej bohaterki, a także relacje między bohaterami, które nijak miały się do tego, co zostało przedstawione w serialu. Książka jednak została napisana dobrze i bardzo mnie ujęła, czego zresztą dokonała również ekranizacja. Chociaż historia ta sama, została przedstawiona inaczej, a jednak obydwie formy mi się podobały.

Kilka dni przed premierą drugiego sezonu jeszcze raz obejrzałam pierwszy, aby odświeżyć sobie pamięć. I będę ze sobą szczera - przez rok moje spojrzenie na kilka spraw się zmieniło. Wiele osób stwierdziło, że powody Hannah, które doprowadziły ją do śmierci, były głupie i samolubne. Rok temu bardzo zaangażowałam się w sytuację głównej bohaterki i rozumiałam ją. Teraz spojrzałam na to z trochę innej perspektywy. Nie twierdzę, że jej powody były głupie, bo bardzo dobrze rozumiem większość jej odczuć i zachowań. Ba, jestem pewna, że wielu z was może się z nimi utożsamić. Jednak fakt, że popełniła samobójstwo, zostawiając kasety, które mogą bezpowrotnie zniszczyć życie ludziom, nawet nie tyle, że pod względem prawnym, ale mocno wpłyną na ich psychikę? Wystarczy spojrzeć na postać Claya, któremu kazała słuchać tego wszystkiego ze świadomością, że sam jest współwinny, kiedy jego kaseta tak naprawdę miała inny cel. To go niszczyło przez cały sezon i nawet pięć miesięcy później, nadal nie potrafił zamknąć wiele spraw. I oczywiście nie mówię tu o postaciach, które rzeczywiście zasługują na karę, tak jak na przykład Bryce.

Do sezonu drugiego zasiadłam zaraz po jego pojawieniu się na Netflixie. Przez kilka poprzednich dni mocno wyczekiwałam kontynuacji losów tych ludzi, niezmiernie ciekawa jak wszystko się potoczy. Pierwsze co zauważyłam, to całkowicie zmienił się nastrój serialu. Zaczynając drugi sezon, miałam wrażenie, że oglądam całkiem inny serial, jedynie z tymi samymi bohaterami. Trudno jest mi to wytłumaczyć, myślę jednak, że osoby, które go obejrzały/obejrzą, sami będą mieli podobne odczucia. Między pierwszym a drugim sezonem minęło pięć miesięcy, a w tym czasie w życiu bohaterów zmieniło się wiele. Rusza proces sądowy odnośnie śmierci Hannah, podczas którego uczniowie Liberty High są przesłuchiwani. Szczerze przyznam, drugi sezon całkowicie zmienił moje spojrzenie na sytuację głównej bohaterki. Liczne przesłuchania wyjawiły ważne prawdy, które Hannah pominęła przy nagrywaniu kaset. Wiele momentów było dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Trudno jest o tym nie pisać bez spoilerów i wyjścia na nieczułą, ale Hannah w drugim sezonie została ukazana z całkiem innej strony, takiej, której się nie spodziewaliśmy. Wiele sytuacji przekoloryzowała, pomijając szczegóły, które ostatecznie miały ogromne znaczenie, pokazując, że tak naprawdę w wielu momentach dramatyzowała.

Hannah swoją śmiercią i kasetami pozostawiła ogromny bałagan, a moja niechęć do niej w tym sezonie naprawdę mocno wzrosła. Zniszczyła Claya, który kochał ją całym sercem, a dowiedział się wielu przykrych rzeczy. Mocno ukazane jest, jak zmaga się z ruszeniem dalej, zapomnieniem o niej, jednakże proces sądowy nie daje mu spokoju. Podoba mi się to, że twórcy nadali również jemu wiele wad, chociaż ostatecznie jest to nadal jedna z moich ulubionych postaci, która zdecydowanie nie zasługiwała na wszystko, co go spotkało. Śmierć Hannah miała ogromny wpływ na życie całej reszty osób, którzy już do końca życia będą walczyć z poczuciem winy, niosąc na swoich barkach jej samobójstwo.

W drugim sezonie twórcy skupiają się na perspektywie innych uczniów. Poruszają wiele ciężkich tematów, których nie ogląda się łatwo, bo są obrzydliwe, okrutne, frustrujące i bolesne. Jessica stara się pogodzić z wydarzeniami z pierwszego sezonu, Alex stara sobie przypomnieć wspomnienia, które utracił w wyniku próby samobójczej, Justin walczy z samotnością i życiem jako bezdomny, pogrążając się w używkach, Zach stara się odnaleźć w sobie odwagę i swoje własne zdanie... a to tak naprawdę tylko część wątków poruszanych w drugim sezonie.

To poruszenie tematów, o których normalnie się nie mówi, sprawia, że serial jest tak dobry. Jest boleśnie realistyczny i ukazuje niesprawiedliwość systemu sądowego, sposób myślenia i działania młodych ludzi. Serial odnosi się głównie do problemów amerykańskiego społeczeństwa, gdzie szkolni sportowcy są wręcz ponad prawem, chronieni przez szkołę, nawet w wypadku takich przestępstw jak gwałt, czy znęcanie się nad innymi. Pojawia się problem łatwego dostępu do broni i strzelanin w szkole, z czym amerykanie nieustannie walczą. Znęcanie się nad innymi i fakt, że szkoły nic z tym nie robią, a wręcz ignorują. Myślę, że warto mieć jakieś pojęcie o problemach z jakimi borykają się amerykanie, zanim zaczniecie oglądać drugi sezon, aby móc lepiej zrozumieć jego wątki.

Odpowiadając na pytanie z tytułu - tak, uważam, że drugi sezon był konieczny. Twórcy mieli mnóstwo tematów do rozwinięcia, które zostały ledwo dotknięte w sezonie pierwszym. Ba, uważam, że serial powinien być nadal kontynuowany, bo zakończenie jest otwarte i przed bohaterami bardzo długa droga do uzdrowienia. Chciałabym głównie zobaczyć, jak pomoc zyskuje Tyler, który do tej pory traktowany był o wiele gorzej niż inni, nawet sam Bryce. To jego zachowanie woła o pomoc, a do tej pory nikt nim się nie zainteresował, aż okazało się, że jest już za późno. Chciałabym zobaczyć jak rozwija się relacja Claya i Justina, która niespodziewanie pojawiła się w drugim sezonie i zdecydowanie wielu z was się spodoba i przyniesie uśmiech na twarz. Naprawdę mam nadzieję, że Netflix podejmie decyzję o kontynuacji, bo w tym momencie jest ona wręcz konieczna.

"13 powodów" to nie jest serial dla każdego i myślę, że to najważniejsze, o czym powinnam wspomnieć. Nie powinny go oglądać osoby o słabej psychice, a już na pewno nie ci, którzy sami mieli/mają do czynienia z depresją, myślami samobójczymi, gwałtem, znęcaniem się w szkole, samotnością. Twórcy nie koloryzują tych problemów i ukazują je prawdziwie, bez żadnej cenzury, boleśnie. Pokazane są sceny gwałtu, samobójstwa, znęcania się, bójek, co jest naprawdę bardzo trudne do oglądania. W wielu momentach musiałam wstrzymywać oddech, w niedowierzaniu patrząc na poszczególne sceny. W wielu momentach zanosiłam się płaczem, a moje serce się łamało. To zdecydowanie nie jest serial dla każdego i myślę, że powinniście wziąć to pod uwagę, zanim podejmiecie decyzję o obejrzeniu go. A jeśli bardzo tego pragniecie, oglądajcie go z osobą zaufaną.

Jestem ciekawa, jakie jest wasze zdanie na temat drugiego sezonu, a nawet całego serialu. Piszcie w komentarzach czy oglądaliście, czy raczej nie jest to serial dla was. Jestem otwarta na wszelkie dyskusje :) I pamiętajcie, jeśli borykacie się z jakimś problemem, zawsze znajdzie się ktoś kto wam pomoże, nawet jeśli jest to nieznajoma osoba. Zawsze odpowiem na wasze wiadomości - jeśli potrzebujecie pomocy, możecie napisać. Pomoc oferują także twórcy serialu, odsyłając na stronę 13reasonwhy.info, gdzie po wybraniu kraju dostajecie numer, pod który możecie się zgłosić w momencie kryzysu. Rozmowa z kimś zawsze może pomóc. 
Czytaj dalej »

środa, 16 maja 2018

Corinne Michaels - One Last Time


Kristin McGee nigdy by nie pomyślała, że jej życie potoczy się w takim kierunku. Po latach czucia się jako bezużyteczna, nie spełniająca wymagań, nic niewarta żona, razem z mężem postanawia wziąć rozwód. Teraz musi zamieszkać w opuszczonym domu przyjaciółki z dwójką dzieci i przyjąć pracę jako bloggerka zajmująca się plotkami o życiach gwiazd. Jest jednak zdeterminowana by odzyskać dawno utracone szczęście, dlatego zgadza się na pozycję, dostając pierwsze zadanie, jakim jest napisanie artykułu na temat sławnego aktora, Noaha Fraziera, który jest również przyjacielem chłopaka jej najlepszej przyjaciółki, Heather. Kiedy udaje się na imprezę przy basenie, nie spodziewa się zobaczyć go prawie nagiego i ociekającego wodą. Gdy noc nie idzie po jej myśli, a ich dwójka pijana ląduje razem w basenie, Kristin jest zmuszona do ponownego spotkania, aby ukończyć dane jej zadanie. Chociaż czuje, że jakaś siła ją do niego ciągnie, Kris nie jest gotowa na oddanie serca kolejnemu mężczyźnie. Jest samotną matką dwójki dzieci, która przechodzi przez trudny rozwód i ostatnie czego chce, to namieszać w życiu tego cudownego, niezwykle atrakcyjnego mężczyzny. Ale Noah jest zdeterminowany, aby wygrać jej serce i nie poddaje się tak łatwo...

Myślę, że to jasne jak słońce, że Corinne Michaels to jedna z moich ulubionych autorek, w końcu powtarzam to przy każdej nowej recenzji jej książki. Kilka miesięcy temu zakochałam się w "We Own Tonight" o Heather i Elim, dlatego kiedy dowiedziałam się o kolejnym tomie o Kristin i Noah'u, którzy pojawiali się sporadycznie w pierwszej książce, wiedziałam, że muszę dostać tę perełkę w moje ręce. Żałuję tylko, że nie udało mi się przeczytać jej szybciej.

"Łatwo jest trzymać się złości. To utrata nadziei zabija nas od środka."

"One Last Time" (zarówno jak i "We Own Tonight") to - jakbym powiedziała - szczęśliwa książka Michaels. Czytając serię o braciach Hennington, czy książki z serii The Consolation Duet, gwarantowany jest rollercoaster emocji, bo są to historie pełne bólu, cierpienia i odnajdowania miłości w najtrudniejszych momentach życia. Mam jednak wrażenie, że tutaj autorka poszła troszkę w inną stronę, bo chociaż bohaterowie mają za sobą wiele bolesnych przeżyć, z którymi walczą do tej pory, to jest to książka lżejsza, skupiające się na zdrowieniu, odnajdowaniu nadziei i wiary. To książka emocjonująca, ale przynosząca szeroki uśmiech na twarz, rozczulająca i absolutnie urocza.

"Może masz rację. Może żadne z nas nie potrzebuje komplikacji, ale jesteś jedyną rzeczą, której pragnę."

Trudno to jakkolwiek skomentować, poza słowami, że jestem oczarowana i zakochana. Historia Noah i Kristin to jedna z tych, o której marzy każda kobieta. Sprawia, że na kilka godzin odpływamy do zupełnie innego świata, dryfując pomiędzy marzeniami i pragnieniami. Corinne Michaels tworzy bohaterów, których od razu się kocha. Kristin to kobieta, która przez lata była psychicznie dręczona przez człowieka, który powinien o nią dbać i ją kochać. Kiedy sfinalizowała rozwód ze swoim mężem-Dupkiem, nie mogłam być bardziej dumna. Całą książkę odnajdowała swoją lekkość ducha, jaką przez niego utraciła, pokazała, że jest silna, piękna i niepokonana. Jeśli chodzi o Noaha, to automatycznie wiedziałam, że facet skradnie moje serce, nawet bez przeczytania książki. Bo czy autorka, która stworzyła Liama mogłaby stworzyć złego faceta? Noah to facet, który się nie poddaje, ma złote serce i jest absolutnie rozkoszny. Jeśli szukacie książki, przy której będziecie ciągle wzdychać do głównego bohatera, ta będzie idealna ;)

"Zdobędę twoje serce, Kristin. Przygotuj się."

Fabuła jest wciągająca, nie pozwala odejść od książki nawet na chwilę. Chociaż jest to lekka, urocza książka, bywały momenty, które trafiały prosto w moje serce i sprawiły, że uroniłam kilka łez. Mogłabym się jedynie przyczepić do wątku z pisaniem artykułu o Noah, bo już na początku domyśliłam się, jaki będzie tego skutek. Jakiś czas temu czytałam podobną sytuację w "Weteranie" Katy Regnery, więc łatwo było dodać dwa do dwóch. Autorka jednak genialnie wybrnęła z sytuacji, bo wszystko poszło w trochę innym kierunku.

W moich oczach to historia Liama i Natalie z "Consolation" i "Conviction" nadal zajmuje pierwsze miejsce i trudno będzie ją pobić, Corinne jednak z każdą kolejną książką przechodzi samą siebie i kradnie moje serce nowymi bohaterami i niezwykle uczuciowymi historiami. "One Last Time" to intensywna, inspirująca historia, a intensywność rodzącego się pomiędzy głównymi bohaterami uczucia nie pozwala nam odejść od historii nawet na chwilę. Jest to historia rozczulająca, zabawna i emocjonująca, a autorka po raz kolejny pokazuje, na jak wiele ją stać. Zdecydowanie warta polecenia!

Tytuł: One Last Time
Autor: Corinne Michaels
Data premiery: 26 luty 2018
Liczba stron: 366
Język: Angielski
Ocena: 9/10
Czytaj dalej »

sobota, 12 maja 2018

Samantha Young - Nieznośny Ciężar Tajemnic



India Maxwell długo pracowała nad swoją pozycją w hierarchii szkolnej, pragnąc mieć władzę nad swoim życiem przynajmniej w szkole. Tylko tam mogła ukrywać swoje przykre doświadczenia rodzinne i tylko dzięki temu nie czuła się jak śmieć. Ale wszystko to zostaje zrujnowane, kiedy Hayley, jej matka, oświadcza, że wyprowadzają się na drugi koniec kraju i zamieszkają z jej nowym narzeczonym i jego córką, Eloise. India znowu trafia na samo dno hierarchii towarzyskiej i czuje, że traci panowanie nad własnym życiem. W niczym nie pomaga jej przyszła przybrana siostra, Eloise, ani jej grupka przyjaciół, a w tym jej niezwykle atrakcyjny i tajemniczy chłopak, Finn. Chociaż zamieszkuje w pięknym, luksusowym domu, czuje się samotna i nierozumiana. Nie wie jednak, że nie jest jedyną osobą, która ukrywa przed światem tajemnice. Wkrótce okaże się, że piękne życie najpopularniejszej pary w szkole, Eloise i Finna, wcale nie jest takie piękne i tak samo jak India, skrywają swoje sekrety.

Samantha Young to autorka bestsellerowa, a jej książki zawsze są głęboko przemyślane i szczegółowo dopracowane. Autorka pisze o dorosłych ludziach, którzy borykają się z wieloma życiowymi problemami, a jej historie poruszają czytelnika, sięgają do najgłębszych zakamarków duszy i wywołują przeróżne emocje. "Nieznośny Ciężar Tajemnic" jest trochę inną książką, od jej poprzednich, bo autorka skupia się na życiu i problemach nastoletnich ludzi, więc historia skierowana jest do trochę młodszej publiczności, niż zazwyczaj.

"Przywykłam do poczucia samotności w pokoju pełnym ludzi, którzy mnie lubili, ale nie wiedziałam, jak radzić sobie z byciem naprawdę sama."

India to bohaterka, która przechodzi wiele zmian w ciągu całej książki. Jej matka, która zdecydowanie nie wygrałaby nagrody Matki Roku, postanawia niespodziewanie wyprowadzkę z Kalifornii aż do Bostonu. Każe jej zostawić całe jej życie i przyjaciół, dlatego też dziewczyna czuje do niej żal, wliczając w to również wydarzenia z przeszłości. W nowej sytuacji doskwiera jej niezwykła samotność, z którą nie potrafi sobie poradzić oraz brak zaufania do nowej rodziny. Nie potrafi jednak porzucić zainteresowania niecodzienną relacją między Finnem, a Eloise. Ta "złota" para wcale nie pomaga Indii w dostosowaniu się do nowego życia, chociaż są jej kluczem do upragnionej popularności. Z czasem Eloise i India odnajdują nić porozumienia i formuje się pomiędzy nimi nowa relacja. Historia dwóch "wkrótce sióstr" to jeden z głównych wątków całej powieści. Young ukazuje obydwie perspektywy przystosowania się do nowej sytuacji, krok po kroku budując pomiędzy nimi głębszą więź. Autorka świetnie rozpracowała ich wątek, bo wszystko robiła w swoim czasie, nie stworzyła cukierkowej siostrzanej miłości, a rozwijała wszystko bardzo powoli. Bardzo miło czytało mi się, kiedy obydwie wreszcie nauczyły się ufać drugiej osobie i zaczęły na sobie polegać, chociaż jednocześnie wkradała się gdzieniegdzie niepewność.

Równie ważną postacią jest Finn, trzeci główny bohater książki. Chociaż na początku India uznaje go za dupka, szybko okazuje się, że skrywa on w sobie po prostu wiele bólu i przykrych tajemnic. Kiedy ta dwójka odnajduje nić porozumienia, a w grę zaczynają wchodzić uczucia, wszystko strasznie się komplikuje. Pomiędzy nimi staje Eloise i rzeczy, które za wszelką cenę nie mogą wyjść na światło dzienne. Dobrze wiem, jak to wszystko brzmi - trójkąt miłosny. Mogę was jednak uspokoić, że ta historia to coś o wiele więcej, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tak to wygląda. Sama nie znoszę takich historii i z pewnością nie wzięłabym się za jej czytanie, gdybym wiedziała, że coś takiego się tu pojawi. Relacja Indii i Finna jest słodka, czyta i niewinna, od razu widać ich zaangażowanie i uczucie. Nawet jeśli pojawiają się pomiędzy nimi problemy, nadal pragną dla drugiej osoby jak najlepiej.

"Czuję się tak, jakbym grał rolę samego siebie w moim życiu. Jakbym tylko nędznie egzystował, ale nie mógł nawet zaczerpnąć porządnie tchu. Ale nie przy tobie, przy tobie oddycham świeżym, czystym powietrzem. Czuję, że naprawdę żyję."

Naprawdę polubiłam każdą ważną postać z tej książki. Oczywiście zżyłam się najbardziej z Indią, Finnem i Eloise, bo to ich historie zostały przybliżone najbardziej szczegółowo, warto tu jednak wspomnieć o postaciach drugoplanowych. Na pierwszy rzut powinna tu pójść Hayley, która przez większą część książki przedstawiana jest jako beznadziejna matka. Jej postać wykazuje jednak ogromną chęć zmiany i zadośćuczynienia za własne błędy. Samantha Young zagłębia się również w historię przyjaciół Eloise i chociaż nie z wszystkimi bym się zaprzyjaźniła, to każdego potrafiłam zrozumieć. Przedstawiła ich niezwykle realistycznie, prawdziwie i nawet jeśli popełniali błędy, to starali się je naprawić.

Samantha Young nie pisze tylko o miłości, ale wielu innych ważnych wartościach i problemach. Właściwie w ich świetle, sam wątek miłosny, chociaż bardzo ważny, schodzi na dalszy plan. Najważniejsza jest tu przyjaźń i rodzina, a bohaterowie uczą się znaczenia tych dwóch wartości i docenienia tego, co wydaje się być oczywiste. Historia wciąga od pierwszej do ostatniej strony, budując napięcie z każdą pojawiającą się tajemnicą. Sprawia, że każdy z nas odnajduje część siebie w bohaterach i porusza za serce.

"Jeśli coś złego ci się przytrafi, to od ciebie zależy, w jaki sposób cię to zmieni: albo będziesz bardziej współczująca, albo pozwolisz sobie na zgorzknienie."

Finn w książce powiedział do Indii, że czyta ona romanse, bo potrzebuje szczęśliwego zakończenia. W dużej mierze jest to adekwatne do powodu, dlaczego ja sama czytam takie książki. Nie jestem fanką smutnych zakończeń, zdecydowanie bardziej wolę happy endy, nawet jeśli są zbyt cukierkowe i czasami nierealistyczne. W końcu po to czytam historie, aby oderwać się trochę od rzeczywistości i zniknąć w świecie innych ludzi. Dlatego jestem lekko zawiedziona zakończeniem tej historii. Nie powiedziałabym, że jest ono smutne, bo autorka po prostu zostawia je otwarte, a wiele spraw z pewnością nabierze rozpędu dopiero od tego momentu, kiedy my już z książką się żegnamy. Niestety jest to jednotomowa książka, więc nie dane nam będzie poznać dalszych losów Indii, Eloise i Finna, ale z drugiej strony, nawet cieszę się, że autorka pozostawiła je wyobraźni czytelników. Problemy, które poruszyła, nie mogły zostać rozwiązane w ciągu jednej książki, więc zakończenie było realistyczne i dobre, choć pozostawia niedosyt.

"Nieznośny Ciężar Tajemnic" to piękna, wzruszająca książka. Mówi o miłości, przyjaźni i rodzinie, o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie, porusza przy tym tematy o których mało się mówi - przemoc domowa, porzucenie, samotność, homoseksualizm. Książka uzależnia i wciąga, ucząc nas przy tym wielu rzeczy, o których na co dzień mało się myśli. Uważam, że warto ją przeczytać. Bardzo chętnie przeczytałabym kontynuację i chociaż na razie nic o niej nie wiadomo, to mam nadzieję, że autorka wróci kiedyś do tych bohaterów.

Tytuł: Nieznośny Ciężar Tajemnic
Autor: Samantha Young
Data premiery: 18 kwietnia 2018
Liczba stron: 224
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Tytuł oryginału: The Impossible Vastness of Us
Ocena: 9/10
Czytaj dalej »

wtorek, 8 maja 2018

L. A. Casey - Bronagh


"Bronagh" to kontynuacja losów Dominica i Bronagh z pierwszego tomu. Jest to raczej wydłużony epilog, niż druga część, ponieważ książka ma trochę ponad 100 stron. Do bohaterów wracamy trzy lata później, w dwudzieste pierwsze urodziny Bronagh. Cała akcja książki dzieje się właśnie w ten jeden dzień. Sięgnęłam po książkę, żeby zobaczyć, czy bohaterowie zdążyli przez trzy lata dojrzeć i popracować nad swoim związkiem.

No i cóż, jeśli tego się spodziewacie, to się rozczarujecie. Relacja Bronagh i Dominica, chociaż trwająca już trzy lata, pozostawia wiele do życzenia. Główna bohaterka nadal zachowuje się irytująco dziecinnie, nie potrafi zapanować nad gniewem i obraża się o byle sytuację, a Dominic nadal jest bezczelny, nie wie kiedy przymknąć buzię i traktuje Bronagh zaborczo. Dominic ukazuje w tej części swoją romantyczną stronę, zabierając swoją dziewczynę na całodniową urodzinową randkę i na każdym przystanku zostawiając prezent - czym sam Dominic zyskał w moich oczach. Autorka kontynuowała jednak to, co robiła ciągle w pierwszej części, a mianowicie każdą uroczą sytuację kończyła nieprzyjemną kłótnią, która psuła cały nastrój i wzbudzała we mnie niechęć do bohaterów, a właściwie Bronagh.

Co mnie zaskoczyło, to fakt, że Dominic wreszcie zauważył niezdrową naturę ich związku i wytknął Bronagh jej agresywne zachowanie. Chociaż zgadzam się z tym co powiedział, zrobił to w okrutny i podły sposób, zostawiając Bronagh zalaną łzami. Naprawdę oczekiwałam od tej książki tego, że popracowali nad swoją relacją, tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Chociaż wiekiem stali się starsi, nadal mieli wiele problemów, które zamiatali pod dywan. 

Moim głównym problemem z tymi książkami, jest to, że autorka nie wie kiedy postawić sobie granice. Bez żadnych zahamowań opisuje sytuacje, które mają być romantyczne, a kończy je kłótnią, w której latają naprawdę przykre i obrzydliwe słowa, których ja z pewnością nie chciałabym usłyszeć z ust osoby, którą kocham. Ich wyznania miłości traciły na znaczeniu, kiedy poprzedzane były właśnie takimi niezdrowymi kłótniami.

"Bronagh" to książka dla osób, którym podobała się pierwsza część. Jest to krótkie dopełnienie historii bohaterów, które raczej niewiele wnosi do fabuły. Książka była momentami urocza i zabawna, jednakże nadal miała w sobie te same wady, jak w pierwszym tomie, które z pewnością nie spodobają się osobom, które wymagają od lektury czegoś więcej. Jestem ciekawa historii reszty braci Slater, dlatego sięgnę niedługo po kolejne tomy z nadzieją, że będą lepsze od historii Bronagh i Dominica.

Czytaliście? Jaka jest wasza opinia na temat historii Dominica i Bronagh?

Tytuł: Bronagh
Autor: L.A. Casey
Seria: Bracia Slater. Tom 1.5
Data premiery: 7 października 2017
Liczba stron: 168
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 6/10
Czytaj dalej »

sobota, 5 maja 2018

L.A. Casey - Dominic


Po śmierci rodziców, Bronagh nie dopuszcza do siebie nikogo, oprócz swojej siostry. Zamknięta na rówieśników, zawsze trzyma się na uboczu, a nikt nie zwraca na nią uwagi. Oprócz kilku osób, którzy wyśmiewają się z jej dużego tyłka. Czara się przelewa, gdy w jej życiu pojawiają się bliźniacy z Ameryki, Dominic i Damien. Dominic od razu zaczyna grać jej na nerwach, a kiedy jego nieprzyjemne komentarze zaczynają zachodzić Bronagh za skórę, postanawia się mu postawić. Ukazuje swój ostry i bezczelny język, tym samym interesując chłopaka swoją osobą. Ich ogniste charaktery nie pozwalają im na spokój w swojej obecności, jednakże nawet ciągłe kłótnie i nienawiść nie są wstanie powstrzymać przyciągania do drugiej osoby.

Już dawno nie miałam tak skrajnych uczuć po przeczytaniu książki, jak w przypadku "Dominica". Z jednej strony ta książka ma w sobie tyle wad, że nie wiem o czym pierwszym wspomnieć, a z drugiej całkowicie przepadłam na kilka dobrych godzin, nie mogąc się od niej oderwać. Jest przepełniona głupimi, irracjonalnymi sytuacjami, dziecinnym zachowaniem, irytującymi bohaterami, a jednak trzyma w napięciu i nie daje od siebie odejść.

Sytuacje, które opisuje autorka, sprawiały, że wielokrotnie łapałam się za głowę i zastanawiałam się jak to w ogóle możliwe, że wszyscy ludzie wokół do nich dopuszczają. Począwszy od jednej z pierwszych scen, kiedy to główna bohaterka Bronagh wchodzi na godzinę wychowawczą, a pani pozwala jej wyjąć iToucha i słuchać muzyki w słuchawkach na całej lekcji (ze względu na jej nienaganne zachowanie), a potem na to samo pozwala jej nauczyciel zajęć technicznych. A o wiele bardziej absurdalne były szkolne bójki. Pomijając już ich przyczyny, o których wspomnę za chwilę, tutaj praktycznie co chwilę ktoś się bił - czy to faceci, czy dziewczyny. I to były ostre bójki, w których lała się krew. A reakcja nauczycieli na siniaki i zakrwawione części ciała uczniów? Nic, nada. Nie było żadnej reakcji z ich strony, a nawet były momenty, kiedy nauczyciele uśmiechali się pod nosem. A szkoła rodem z poprawczaka, nie jest nawet najgorszą wadą tej historii.

"Chcę doświadczyć z tobą wszystkiego, bo jesteś dla mnie wszystkim."

Główni bohaterowie doprowadzali mnie do szału. A najbardziej sama Bronagh, która wyzywała i biła wszystkich, którzy powiedzieli chociażby jedno słowo w jej stronę, które jej się nie spodobało. Najbardziej jest to widoczne oczywiście w relacji z Dominicem, który uprzykrza jej życie, od momentu kiedy siada na jej miejscu w ławce. Sam Dominic wielokrotnie zachowywał się jak nadęty palant, któremu wiele razy należało się dostać kopa w czułe miejsce, ale Bronagh wielokrotnie robiła z siebie ofiarę, kiedy sama zachowywała się o wiele gorzej. Nie stroniła sobie od brzydkich komentarzy, pyskowania, bicia go, kiedy po prostu wystarczyło odejść i przestać zachowywać się jak dziecko. Do tego nazwałabym ją również hipokrytką, bo było wiele sytuacji, kiedy ganiła Dominica za coś, a chwilę sama to robiła, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Dominic za to był bezczelny, równie irytujący, zaborczy i ciągle chciał kontrolować Bronagh, nawet kiedy jeszcze oboje twierdzili, że siebie nienawidzili.

Relacja między Bronagh, a Dominicem jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. W jednym momencie robią sobie na złość, rzucają brzydkie docinki w swoją stronę, a w drugiej dowiadujemy się, że Dominic pragnie z nią być, po to, aby następnego dnia wszystko schrzanić. Po tylu razach ile Bronagh stwierdziła, że go nienawidzi, nie sądziłam, że tak łatwo przejdzie do bycia jego dziewczyną. A kiedy już do tego doszło, cały czas miałam przeczucie, że ich związek nadal jest pełen nienawiści. Kłócili się co chwilę o zwykłe głupoty, rzucając w swoją stronę wulgarne przezwiska, których raczej nie mówi się osobie, którą się kocha.

"Śmierć jest częścią życia, skarbie, wszyscy i wszystko kiedyś w końcu umiera. Chcę być przy tobie, dopóki ten moment nie nadejdzie."

Rzuciło mi się w oczy, że autorka strasznie wyolbrzymiała niektóre sytuacje. Robiła sensację z każdej głupiej potyczki, włączając w to głównie rękoczyny. Nie potrafiłabym wytłumaczyć ile razy Dominic przywalił komuś, kto zrobił lub powiedział Bronagh coś, co mu się nie spodobało. W niektórych sytuacjach sama bym tego dokonała, w innych jednak przemawiała przez niego zaborczość i zazdrość, a w tym nie było już nic słodkiego. Nie wspominając o tym, że potem Bronagh na nim się za to wyżywała, oczywiście również swoją agresywną i wściekłą postawą - nieważne, czy jej bronił, czy nie.

I tu pojawia się problem, bo mimo tych wielu wad, strasznie się wciągnęłam. Pojawiło się wiele uroczych sytuacji, a na początku naprawdę kibicowałam Dominicowi i Bronagh, bo dość widoczne było, że ich do siebie ciągnie. Inna sprawa, że te słodkie momenty zaraz były rujnowane przez czyjeś głupie i dziecinne zachowanie. Chociaż większość sytuacji była zupełnie absurdalna, to wielokrotnie się z nich śmiałam, bo takie właśnie były - absurdalne, komiczne i po prostu nie dało się przy nich nie śmiać.

Myślę, że do "Dominica" nie powinno podchodzić się poważnie, bo nie jest to książka najwyższych lotów. Chociaż autorka wplata w fabułę trochę poważniejszych tematów, to jednak historia nadal utrzymana jest w lekkim, zabawnym tonie. Nie znajdziecie tu cukierkowej miłości, bo główni bohaterowie ciągle rzucają w swoją stronę wulgarnymi przezwiskami i zachowują się jak bachory. Przeczytacie jednak kawał wciągającej historii, która jest momentami tak absurdalna, że aż zabawna. Ja się przy niej dobrze bawiłam, nawet świadoma tych wielu wad, do których chyba po prostu trzeba podejść z dystansem. Jeśli nie przeszkadza wam agresja, przemoc i wulgarność, może akurat wciągniecie się w historię :)

Tytuł: Dominic
Autor: L.A. Casey
Seria: Bracia Slater. Tom 1
Data premiery: 7 października 2017
Liczba stron: 488
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 7/10
Czytaj dalej »

środa, 2 maja 2018

Samantha Young - Wszystko Przed Nami


Nora O'Brien nie pamięta, jak to jest być szczęśliwą. Żyjąc w Indianie czuła, że z dnia na dzień coraz trudniej jej oddychać, dlatego też, gdy nadarza się okazja, podąża za swoimi marzeniami i nadziejami aż do Szkocji. Mijają trzy lata, a ona szybko przekonuje się, że jej marzenia doprowadziły ją jedynie do punktu wyjścia, poczucia winy i żalu. Aż do czasu, kiedy do jej życia wkracza Aidan Lennox, starszy, doświadczony, bogaty mężczyzna, który wzbudza w niej uczucia, jakich nigdy nie czuła. Odnajduje w nim dawno zagubione szczęście i uczy się, jak walczyć z demonami przeszłości. Jednakże nawet ich wspólne szczęście nie może trwać długo, bo nadchodzi jeden, pełen cierpienia dzień, kiedy ich serca zostają rozdzielone na długi czas, a pomiędzy Aidanem, a Norą powstaje ogromny mur, chroniący ich zranione serca.

"- Jeśli sobie pójdę, Pixie, to nie na długo. Wrócę.
- Tylko przynieś ze sobą odtwarzacz ryczący na cały regulator Every Breath You Take, żebym wiedziała, że nadchodzisz."

W całym swoim dorobku czytelniczym przeczytałam tylko jedną książkę Samanthy Young, i była to jedna z książek z serii "On Dublin Street". Było to jednak tak dawno temu, że niewiele pamiętam z tego doświadczenia. Teraz, jedynie kilkanaście godzin po lekturze jednej z nowo wydanych książek autorki, zastanawiam się, jakim sposobem nie sięgnęłam do tej pory po nic innego spod jej pióra.

Mam w głowie zupełny chaos, a jest on spowodowany wieloma uczuciami, które po lekturze "Wszystko Przed Nami" nadal towarzyszą mojemu sercu. Lektura tej książki to był rollercoaster emocji, czułam wszystko, począwszy od radości, nadziei, szczęścia, kończąc na niedowierzaniu, złamanym sercu i ogromnym smutku. Dotychczas niewiele autorek potrafiło wywołać we mnie tak skrajne emocje, dlatego śmiało mogę przyznać, że Samantha Young trafia do listy tychże pisarek.

"Można by pomyśleć, że po wielu ciosach od losu ludzkie ciało nie zdoła znieść kolejnej porcji smutku. Jednak nasze serca są irytująco wytrzymałe."

Samantha Young podzieliła książkę na trzy części, a każda z nich ma bardzo ważne znaczenie w życiu Nory i kształtowaniu jej postaci. Norę poznajemy, kiedy ma osiemnaście lat i właśnie ukończyła szkołę. Pogodzona z faktem, że z powodu chorego ojca i trudnej sytuacji materialnej nie będzie mogła kontynuować swojej edukacji, wpada w wir pracy w lokalnym fast-foodzie. Demony straty bliskiej jej osoby z lat młodości, trudna relacja z rodzicami, wszystko odbija się na jej samopoczuciu i poczuciu własnej wartości. Pewnego dnia poznaje dwóch chłopaków ze Szkocji, w których widzi wizję na lepszą przyszłość, ujawniają się jej skryte marzenia i nadzieję, z ich też powodu porzuca swoje doczesne życie i wyjeżdża do Szkocji. Jednakże życie nie traktuje jej ulgowo nawet na innym kontynencie, a w wieku dwudziestu dwóch lat boryka się z silnym poczuciem winy, stratą i ogromnym cierpieniem. Jej życie na każdym kroku staje się coraz cięższe, a jej historia łapie za serce i ściska.

Nora to osoba dotknięta przez trudy życia, przez całą książkę uczy się jak otworzyć się na miłość, na zaufanie mężczyzny, jak pokochać siebie i zaakceptować swoją przeszłość. Jest zamknięta w sobie, ma niskie poczucie własnej wartości i zjada ją poczucie winy, że wszystko, co przytrafiło się jej, oraz ludziom z jej otoczenia, stało się przez nią. Samantha Young wspaniale wykreowała jej postać, opisała każdy zakamarek jej duszy, tak, abyśmy potrafili utożsamić się z jej historią.

"Ludzie nas zawodzą, to normalne i na ogół da się wytrzymać, ale czasami [...] ranią cię tak mocno, że zmieniasz się nieodwracalnie."

Równie dobrze wykreowała postać trzydziestoczteroletniego Aidana, który tak samo jak Nora, ma za sobą przykre doświadczenia, a na dodatek samotnie wychowuje swoją siostrzenicę. Jest producentem muzycznym, z tego też powodu wielokrotnie podróżuje. Od razu bardzo go polubiłam, chociażby za jego poważne i rozsądne podejście do wielu trudnych spraw. Jest w nim trochę z typowego książkowego badboya i kobieciarza, ale od razu widać, że ma dobre serce i kiedy na kimś mu zależy, oddaje całe swoje serce. Poznajemy go w trzech częściach książki, w każdej ogrywa trochę inną część w życiu Nory, jednakże za każdym razem równie ważną.

Warto tu wspomnieć o wielu bohaterach drugoplanowych, chociażby o Jimie i Robbym, chłopakach ze Szkocji, którzy na swój sposób również wpłynęli na życie Nory; Seonaid, przyjaciółce Nory, czy Sylvie, siostrzenicy Aidana. Każdy z tych bohaterów odgrywał ważną rolę w historii, a autorka wprowadziła nas również w ich sytuację. Bardzo cenię sobie to, że nie koncentrowała się jedynie na relacji Aidana i Nory, bo bez tych postaci, oni nie byliby osobami, jakimi są.

"Nie mogłabym trzymać się od ciebie z daleka, nawet gdybym próbowała. Ty? Ty jesteś dla mnie wszystkim."

Nie poruszyłam wielu ważnych rzeczy, jednakże bardzo trudno napisać tę recenzję bez spoilerów. Książka porusza wiele tematów, mówi o stracie, drugich szansach, przebaczaniu nie tylko innym, ale również sobie, akceptacji każdych chwil, nie tylko tych dobrych. Jest przepełniona emocjami, momentem również humorem, a akcja rozgrywa się dynamicznie i nie ma czasu na nudę. "Wszystko Przed Nami" to lektura intensywna, łamiąca serce, ale także odbudowująca je na nowo. To nie tylko historia o miłości, ale także o przyjaźni, o odnajdowaniu swojego miejsca na świecie. Uważam, że naprawdę warto po nią sięgnąć.

Tytuł: Wszystko Przed Nami
Autor: Samantha Young
Data premiery: 28 lutego 2018
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Burda Publishing Polska
Tytuł oryginału: Play On
Ocena: 9/10
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia