piątek, 30 lipca 2021

Kristen Callihan - Więcej niż przyjaciel



Gray nie przyjaźni się z kobietami. Tylko z nimi sypia. Do czasu aż poznaje Ivy.

Gwiazda futbolu Gray Grayson nie ma ochoty prowadzić różowego samochodu córki swojego agenta, ale potrzebuje jakiegoś środka transportu, a ona studiuje za granicą. I tak się właśnie tłumaczy, gdy dziewczyna pisze do niego zirytowana i obrazowo opisuje, co mu zrobi, jeśli rozbije jej ukochane auto. Ivy Mackenzie w mgnieniu oka staje się jego wirtualną przyjaciółką. A potem Ivy wraca do domu i Gray nie może przestać o niej myśleć.

Ivy nie sypia z przyjaciółmi. A już tym bardziej z pewnym futbolistą. Niezależnie od tego, jak bardzo ją podnieca…

Gray doprowadza Ivy do szału. To arogancki typ, który wygląda jak ucieleśnienie seksu, ale jest totalnie zakazany. Ivy ma złotą zasadę: nie spotykać się z klientami ojca. I coraz trudniej się do niej stosować, gdy Gray robi wszystko, by ją uwieść. Jej przyjaciel szybko staje się najbardziej nieodpartym facetem, jakiego spotkała.

To oznacza, że Gray będzie musiał zrobić wszystko, żeby odnaleźć drogę do serca Ivy. Czas, start.


"Więcej niż przyjaciel" to już drugi tom nowej serii "Game On" Kristen Callihan, która podbija serca czytelniczek w Polsce - w tym oczywiście moje! Stałam się w ostatnim czasie największą fanką twórczości tej autorki i każda jej kolejna książka na mojej półce przywołuje szeroki uśmiech na mojej twarzy. Nie mogłoby być inaczej również w przypadku tej historii. W tej książce poznajemy historię Graya Graysona, najlepszego kumpla Drew, którego na pewno zna każdy, kto czytał pierwszy tom "Na jedną noc". Bardzo byłam jej ciekawa, bo po lekturze poprzedniej części nie miałam zbyt pozytywnej opinii na jego temat, głównie dlatego, że czasami irytował mnie swoim zachowaniem. Ale szybko okazało się, że Gray to dokładnie ten typ bohatera, w którym nie sposób się nie zakochać, nawet pomimo tego, że czasami popełnia błędy. Przez cały czas, kiedy czytałam tę książkę, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Chyba czas się pogodzić, że to już moja stała przypadłość jeśli chodzi o tę autorkę. Co za wspaniała, pełna humoru i ciepła historia!

Nie mamy kontroli nad złymi wydarzeniami, Ivy. Ale możemy się wspierać, jeśli już do nich dojdzie. A wszelkie dobre rzeczy są na wagę złota i chcę je z tobą dzielić.

Jak wspomniałam, Graya wszyscy znamy jako gwiazdę futbolu i najlepszego kumpla Drew. Jest też osobą z reputacją ogromnego kobieciarza, czego dowodem były jego liczne wybryki w poprzedniej części. A teraz na pewien okres jest też właścicielem malutkiego, ciasnego, różowego samochodu, który pożyczył od córki swojego potencjalnego agenta, która studiuje za granicą. Czego się nie robi dla przyjaciół, prawda? Jego kumple z drużyny nie dają mu z tego powodu żyć i ciągle się z niego nabijają, ale jest jedna dobra rzecz, która z tego wynikła. Ivy Mackenzie - dziewczyna, do której tak naprawdę auto, z którą nawiązuje przyjaźń przez telefon. Jedna niewinna wiadomość poprowadziła do drugiej, aż w końcu Gray i Ivy stali się sobie tak bliscy i drodzy, jak jeszcze nigdy. Ich przyjaźń stała się dla nich najcenniejszą rzeczą na świecie, nawet jeśli nigdy tak naprawdę się nie widzieli na żywo. Kiedy jednak dochodzi do ich pierwszego spotkania, okazuje się, że tu nigdy tak naprawdę nie chodziło tylko o przyjaźń. Gray nie potrafi przestać myśleć o swojej przyjaciółce i rzeczach, o których nigdy tak naprawdę nie marzył. Pragnie być dla niej kimś więcej, ale Ivy stawia jasno sprawę, że nigdy nie będą niczym więcej, niż przyjaciółmi. Gray robi jednak wszystko, by odnaleźć drogę do jej serca. W tej rozgrywce stawką jest przyjaźń, ale wygrana może przynieść coś o wiele piękniejszego - miłość na całe życie. Game on!

Patrzy na mnie tak, jakby mój widok go uszczęśliwiał. To szaleństwo, ale nie potrafię inaczej tego określić. Przesuwa wzrokiem po całej mojej twarzy, a jego usta wyginają się w delikatnym uśmiechu.

Rany, ile mi ta dwójka przysporzyła wrażeń. Czytając książki tej autorki jestem po prostu kupką szczęścia, bo jej bohaterowie rozkochują mnie w sobie w ciągu sekundy i potem przewracam kolejne strony trzymając za nich kciuki, jakby były prawdziwymi osobami z krwi i kości. Nie mogłoby być inaczej w przypadku Ivy i Graya, bo ta dwójka to po prostu cud, miód i orzeszki. A ja na początku nawet za Grayem nie przepadałam. Chociaż może to zbyt mocne słowo, powiedzmy więc, że nie podzielałam jego zdania w wielu kwestiach, które wygłaszał w pierwszym tomie. To bohater, który sypia z każdym na prawo i lewo, a związki są dla niego jak zaraza - trzyma się od nich z daleka, bo nie chce się w żaden angażować i nie wierzy, że seks mógłby się łączyć z miłością. Lubi swoje życie kawalera i zdarzyło mu się to narzucić kilka razy Drew, gdy zaczynał kręcić z Anną - właśnie przez to czasami miałam ochotę mu klepnąć w czoło. Jednak sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej, gdy wreszcie dostajemy wgląd w jego serce i okazuje się, że czasami nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje. Obawy i awersja Graya do związków, z których, nie oszukujmy się, wynika czasami kilka nieprzyjemnych sytuacji, wcale nie biorą się znikąd. Jego postać składa się z wielu cech i doświadczeń, czasami popełnia też błędy, ale przepadłam dla niego całkowicie. Chociaż swoją troskliwą stronę zdarzyło mu się pokazać już wcześniej, dopiero podczas czytania tej książki zdałam sobie sprawę jak ogromne ma on serce i jak wiele w stanie jest poświęcić i zrobić, aby uszczęśliwić ukochane osoby.

Powtarzam jej imię w kółko. Ivy. Ivy. Ivy. Nawet nie wiem dlaczego. Chcę jej powiedzieć piękniejsze rzeczy - że jest dla mnie wszystkim, że jest lepszą częścią mnie, że się nią zaopiekuję, będę ją chronić... chociaż nie wiem przed czym. Ale będę. Zadbam o jej szczęście i bezpieczeństwo. To moje zadanie. Najważniejsza robota, którą przyszło mi wykonać.

Ale Ivy też ma swoje problemy, które nie pozwalają jej wskoczyć na głęboką wodę w związek z Grayem. Bardzo podobało mi się to, że poznajemy tę dwójkę jako najlepszych przyjaciół, bo to były jedne z moich ulubionych momentów w całej książce - to budowanie zaufania, wzajemnej adoracji, poznawanie się z każdej możliwej strony. Dzięki temu proces zakochania wydawał się między nimi jeszcze bardziej naturalny, jakby nie było innej opcji. Jednak nie byłaby to powieść Callihan bez problemów, a ta dwójka trochę musi o siebie powalczyć. Ivy jest córką agenta sportowego, więc z doświadczenia wie jak mroczne i niemiłe może być życie gwiazdy sportu. Przez lata obserwowała jak jej ojciec zdradza jej matkę. Jak ukrywa liczne zdrady swoich zawodników. Jak stawia pracę na pierwszym miejscu, nawet ponad swoją rodzinę. Dlatego dla niej pakowanie się w związek ze sportowcem nie wchodzi nawet w rachubę, a już zwłaszcza z Grayem, który jest najbliższą jej osobą na świecie i nigdy nie chciałaby go stracić, gdyby im nie wyszło. Nie pomaga też jego reputacja i niechęć do związków. Jednak serce i nie sługa, a kiedy chodzi o tę właściwą osobę, miłość potrafi przezwyciężyć wszystko. Bawiłam się cudownie, śmiałam się, płakałam, czułam motylki w brzuchu śledząc ich drogę do szczęścia. Nie było ławo, autorka poruszyła tutaj kilka bardzo ważnych tematów, a pod sam koniec zdarzyło się coś niesamowicie ważnego, ale wszystko to złożyło się na niesamowitą historię miłosną. Muszę nawet przyznać, że podobała mi się bardziej, niż pierwszy tom.

Najbardziej jednak uderza we mnie to, że na jego widok czuję się, jakby wieczór nagle zmienił się w dzień. Wszystko staje się jaśniejsze, świeższe. Gray jest radością mojego życia. Już to wiem.

"Więcej niż przyjaciel" to kolejna książka Callihan, która skradła kawałek mojego serca. W tym momencie jestem już przekonana, że ona nie potrafi napisać złej książki, bo wydaje same perełki. Oczywiście nie ma się co oszukiwać, że ta książka to jakaś niesamowicie wartościowa historia, o której nie sposób zapomnieć, ale dla mnie okazała się być wyjątkowa z samego powodu, że po prostu rewelacyjnie się na niej bawiłam. Chętnie wrócę do niej w przyszłości, bo to właśnie bohaterowie Callihan zapadają mi w pamięci najbardziej, nawet jeśli sama fabuła jest dość typowa i przewidywalna. Polecam tę książkę wszystkim romansoholiczkom, bo gwarantuję wam - Ivy i Gray zagwarantują wam solidną dawkę humoru, pikanterii, a nawet trochę emocji! A ja już się nie mogę doczekać historii Dexa i Fiony, siostry Ivy w trzecim tomie "Teraz twój ruch". 

Kristen Callihan to popularna amerykańska pisarka, która zjednała sobie sympatię grona wiernych Czytelników dzięki publikacjom z następujących gatunków literackich: romans, literatura kobieca, literatura obyczajowa, fantastyka oraz literatura erotyczna. Jej zainteresowania są na tyle szerokie, że sięgają od znanych z kinematografii superbohaterów aż po zawiłości ludzkiej psychiki. Znajduje to odzwierciedlenie w jej twórczości. W swoim dorobku posiada takie tytuły jak między innymi: "Niedopasowani", "Fall", "The Hot Shot" oraz "The Game Plan".


Tytuł: Więcej niż przyjaciel
Autor: Kristen Callihan
Tytuł w oryginale: The Friend Zone
Seria: Game On. Tom 2
Data premiery: 7 lipca 2021
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: MUZA
Ocena: 9/10


Czytaj dalej »

poniedziałek, 26 lipca 2021

Laura Kneidl & Bianca Iosivoni - Midnight Chronicles. Magia krwi



Odkąd Cain została blood hunterką, chroni mieszkańców Edynburga przed wampirami i innymi mrocznymi kreaturami. Traktuje swoją pracę bardzo poważnie, jest dokładna i zawsze trzyma się zasad. Wszystko to sprawia, że jest zupełnym przeciwieństwem Wardena Prinslo, którego głównym celem jest odnalezienie i unicestwienie zabójcy swojego ojca.

Dawniej Cain i Warden byli przekonani, że nic ich nie rozdzieli, ale nie wszystko można wybaczyć. Teraz nie potrafią sobie wyobrazić, że jeszcze trzy lata temu walczyli ramię w ramię i mieli do siebie bezgraniczne zaufanie.

Powrót Isaaca, króla wampirów, nie pozostawia im jednak wyboru: znów muszą stanąć do walki. Razem. Pojawia się zatem pytanie, czy przypadkiem nie ma dla nich kolejnej szansy?


"Magia Krwi" to drugi tom serii "Midnight Chronicles" napisanej w duecie przez Laurę Kneidl oraz Biancę Iosivoni. Tym razem jednak skupiamy się na innych bohaterach, a mianowicie na Cain i Wardenie, chociaż autorki w tle kontynuują tę samą historię, którą poznaliśmy już wcześniej. Pozostawiliśmy tych bohaterów tuż po ciężkich przeżyciach w Londynie, ale tym razem przenosimy się razem z nimi do Edynburga. Osobiście jednak nie wiem jak czuję się z tym, że przeskakujemy między narracjami w każdej kolejnej części, bo trochę mnie to wybiło z rytmu. Z drugiej strony sam pomysł mi się podoba i fajnie poczytać o innych bohaterach. Niestety miałam wrażenie, że ta część z tego powodu na tym troszeczkę straciła - na pewno nie wciągnęła mnie aż tak bardzo, jak pierwsza. I chociaż nadal bardzo mi się podobała, to historia Roxy i Shawa podobała mi się odrobinkę bardziej.

Wardena wszyscy już dobrze znamy z pierwszego tomu jako drugoplanową postać. Jeśli o Cain chodzi, to zupełnie szczerze nie mogę sobie przypomnieć, czy była ona tam w ogóle wspomniana, bo już trochę czasu minęło odkąd czytałam "Moc Amuletu". Tę dwójkę dzieli bardzo skomplikowana przeszłość - oboje urodzeni w rodzinach hunterów znali się i przyjaźnili odkąd byli dzieciakami. Zawsze trzymali się razem, razem zdali egzaminy na blood hunterów i zostali partnerami. Ich przyjaźń jednak zakończyła się niespodziewanie, gdy w rodzinę Wardena uderzyła tragedia, a Cain zmuszona była podjąć ciężką decyzję, która zaważyła na ich relacji. Trzy lata później po ich dawnej przyjaźni nie ma już śladu. Warden i Cain się nie znoszą, a przez ostatnie lata tak właściwie nie mieli ze sobą kontaktu. Głęboko zakorzenione zranienie i nienawiść nie pozwalają im przeprowadzić ani jednej rozmowy, która nie skończyłaby się kłótnią. Kiedy jednak Warden powraca do Edynburga razem z przyjaciółmi, pragnąc zemsty za swoją rodzinę zmuszony jest do pracy z Cain i wszystkie wspomnienia i uczucia z przeszłości powracają. Teraz oboje muszą się zastanowić, czy trzymanie urazy jest ważniejsze niż przyjaźń, która ich kiedyś dzieliła, czy może czas wybaczyć sobie wszystkie winy i zacząć patrzeć w przyszłość, jako przyjaciele, a może nawet coś więcej.

W tej części romans zdecydowanie zajmuje ważniejszą pozycję niż akcja dziejąca się w tle, w przeciwności do pierwszego tomu. Relacja Cain i Wardena jest na tyle skomplikowana, że emocji na pewno tu nie zabraknie. I to mi się bardzo podobało, bo w przeciągu niecałych 400 stron poznajemy zarówno ich przeszłość, jak i teraźniejszość, obserwujemy jak z przyjaciół zamieniają się w najgorszych wrogów, aby potem znowu zacząć się przyjaźnić, a na koniec rodzi się między nimi coś jeszcze silniejszego. To była świetna historia z wątkiem drugiej szansy, w której nie zabrakło emocji - zarówno bólu, złamanego serca, cierpienia, jak i szczęścia, miłości i nadziei. Nie powiem, bolało mnie to jak bardzo Warden i Cain się od siebie oddalili na przestrzeni lat, ale jednocześnie od samego początku było wiadomo, że to zranienie i ból nie wzięły się znikąd. Pomimo kłótni i złamanych serc cały czas im na sobie zależało i tylko kwestią czasu było, aż znowu los ich popchnie w swoje ramiona. Ja im kibicowałam od samego początku i naprawdę mam nadzieję, że jeszcze ich kiedyś zobaczymy w kolejnych tomach serii.

Natomiast czego mi w tej części zabrakło, to niestety akcji. Dopiero pod koniec zaczęło się dziać, ale wcześniej autorki skupiły się bardziej na rozwoju relacji Cain i Wardena, podczas gdy wszystko to, co tak mnie wciągnęło w "Mocy Amuletu", tak naprawdę zeszło na bardzo, bardzo daleki plan. Z tego też powodu tę część czytało mi się wolniej, bo też akcja nie rozwijała się szybko i niestety nie wciągnęła mnie za bardzo - dopiero pod koniec na jaw zaczęło wychodzić więcej tajemnic i dziać się więcej rzeczy. Poza tym zabrakło mi też głębszego rozwoju postaci Wardena i Cain poza ich związkiem, bo w moim odczuciu nie wyróżniali się oni za bardzo niczym szczególnym. Patrząc na bohaterów tomu pierwszego, którzy sami w sobie są niesamowicie interesujący, było to dość rozczarowujące. Natomiast na ogromny plus jest to, że nadal pojawiają się tutaj dobrze nam już znani bohaterowie z tomu pierwszego, przede wszystkim Roxy i Shaw, bo strasznie się za nimi stęskniłam! I chociaż to książka o Cain i Wardenie, autorki nie zapominają o tym czego dowiedzieliśmy się o nich wcześniej i cały czas rozwijają ich historię. Już nie mogę się doczekać, aż wrócimy do nich w trzecim tomie!

"Magia Krwi" to może nie będzie moja ulubiona część serii, ale koniec końców bardzo się cieszę, że miałam szansę ponownie zanurzyć się w tym świecie i spotkać z tymi bohaterami, których tak polubiłam. Zresztą wcale nie uważam, że to była zła książka, bo pomimo tego, że wolałabym, aby działo się trochę więcej jak na to, że jest to seria fantasy, to i tak rewelacyjnie się na niej bawiłam i nadal uważam, że autorki miały bardzo interesujący pomysł na serię. Strasznie jestem ciekawa jak rozwiną kolejne pary. Trzecia i piąta część będą o Roxy i Shawie, ale czwarta już o Elli i Waynie, natomiast ostatnia o Julesie i Harper - z czego ta para ciekawi mnie chyba najbardziej (poza Roxy i Shawem), biorąc pod uwagę ich początki w tej części. Wierzę, że zrobią z tego coś bardzo ciekawego, więc polecam wam zapoznać się z całą serią!


BIANCA IOSIVONI to niemiecka autorka romansów i powieści fantasy. Zaczęła pisać już w wieku kilkunastu lat. Od zawsze miała głowę pełną pomysłów, a odkąd w pełni poświęciła się pisarstwu, przestała walczyć z ich zalewem. Studiowała nauki społeczne w Hanowerze. W 2017 roku ukazała się powieść jej autorstwa zatytułowana "First Last Look".

LAURA KNEIDL pisze powieści o codziennych wyzwaniach, fantastycznych światach i miłości. Urodziła się w 1990r. w Erlangen. Studiowała zarządzanie biblioteką i informacją w Stuttgarcie. Pracę nad swoją pierwszą powieścią rozpoczęła w 2009 roku. Przez długi czas mieszkała w Szkocji, obecnie w Lipsku, a jej mieszkanie przypomina bibliotekę. Prowadzi konto na Instagramie i lubi rozmawiać ze swoimi czytelnikami.


Tytuł: Magia Krwi
Autor: Bianca Iosivoni & Laura Kneidl
Seria: Midnight Chronicles. Tom 2
Data premiery: 23 czerwca 2021
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 384
Ocena: 8/10

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!

Czytaj dalej »

piątek, 23 lipca 2021

Kathinka Engel - Znajdź mnie. Teraz



Dla niej to nowy początek, dla niego - pierwsze kroki na wolności. Tamsin przenosi się na drugi koniec kraju - nie tylko po to, by studiować tam literaturę. Chce uciec. Zapomnieć. Po tym, co ostatnio przeszła, przysięgła, że raz na zawsze zrywa z mężczyznami. Książki stają się dla niej całym życiem - zwłaszcza że wyrzekła się miłości. Potem jednak poznaje Rhysa. Choć jest niedostępny i chwilami opryskliwy, Tamsin nie potrafi przestać o nim myśleć. Nie wie, że Rhys spędził całą młodość osadzony niewinnie w więzieniu, a teraz próbuje odnaleźć się w obcym, nieprzyjaznym świecie i nadrobić wszystko to, co go ominęło. Jest bardzo zraniony, a w dodatku nie może i nie chce się podzielić z nikim swoją tajemnicą. Kiedy jednak w jego życiu pojawia się Tamsin, wszystko nabiera innych kolorów. Dziewczyna pomaga mu stanąć na nogi i stopniowo odzyskać zaufanie do ludzi. Ale między Rhysem i Tamsin jest coś więcej niż tylko ta tajemnica…


Kathinka Engel jest jedną z najnowszych poznanych przeze mnie autorek, a jej pierwszą książka, jaką czytałam, było "Czekaj na mnie. Tutaj", która jest drugą częścią serii "Znajdź mnie". Spodobała mi się na tyle, że od razu kupiłam sobie pierwszy tom, żeby go nadrobić, a skończyło się tak, że pokochałam tę część jeszcze bardziej niż drugą. Była przepiękna, prawdziwa i poruszyła tak ważny wątek, z którym w ogóle się jeszcze nie spotkałam w literaturze kobiecej.

Kąciki jego ust delikatnie drżą. Tak jakby chciał się uśmiechnąć. Ale jego wargi nie współpracują. Nabiera głęboko powietrza i wzdycha. W tej chwili wydaje mi się, że ma w sobie cały smutek tego świata.

Książka opowiada historię Tamsin, która ucieka z domu, w którym jej nadopiekuńczy rodzice pragnęli decydować o każdym aspekcie jej życia - z kim się umawia, przyjaźni, gdzie będzie studiować, jakiej pracy się podejmie. Gdy umiera jej dziadek, będący jej jedynym wsparciem w ciągu jej całego życia, postanawia skorzystać z jego rady i po raz pierwszy postawić siebie na pierwszym miejscu. Przenosi się na drugi koniec kraju, aby studiować wymarzoną literaturę i zapomnieć o swoich poprzednich porażkach. W planach nie ma też wchodzić w żadne nowe związki, nie po tym, jak sparzyła się ostatnim razem. Ale wtedy w kawiarni naprzeciwko jej nowego mieszkania poznaje Rhysa - nowego kelnera, który pomimo smutku w oczach i niechęci do zawierania znajomości staje się nowym ulubionym elementem każdego jej dnia.

Rhys ostatnie sześć lat spędził w więzieniu dla młodocianych przestępców za przewinienie, którego nie popełnił. Gdy wychodzi na wolność, nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Czuje pustkę i brak przynależności gdziekolwiek. Ciągle dręczą go rzeczy, które przytrafiły mu się, gdy był w więzieniu. Jego pracownica społeczna załatwia mu mieszkanie i pracę w kawiarni, ale nawet to nie sprawia mu radości. Jego jedynym celem jest znalezienie swojej młodszej siostry. Kiedy poznaje Tamsin, pakowanie się w związki jest ostatnim, o czym myśli. Ale ta radosna, piękna dziewczyna zawraca mu w głowie i nagle zaczyna pragnąć rzeczy, których jeszcze nigdy nie doświadczył. Jednak czy dzięki tej dziewczynie uda mu się ponownie uzyskać zaufanie do świata i radość z życia?

To jakieś szaleństwo. Zawsze gdy przychodzi Tamsin, robi się głośno, kolorowo i wszystko ożywa. Kiedy jej nie ma, życie tylko odbija się echem od ścian.

Fabuła tej książki, szczególnie historia Rhysa, wzruszyła mnie do głębi. Bohater pada ofiarą systemu, gdy niesprawiedliwie zostaje skazany na sześć lat za coś, czego nie zrobił. A ile jest takich dzieci, młodzieży czy ludzi ogółem, którzy przeszli przez to samo? Ile jest takich osób, które straciły rodziny, przyjaciół i lata swojego życia, bo niesprawiedliwie ich oskarżono, podczas gdy prawdziwi przestępcy chodzą na wolności? Rhys miał jedynie piętnaście lat, gdy go skazano. Utracił sześć lat swojego życia w miejscu, w którym przeżył rzeczy, które dręczą go do dziś. Moje serce się łamało, gdy tak ciężko było mu się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości, gdy wyszedł na wolność. Ilekroć obserwowałam jak zmaga się z depresyjnymi myślami, czy atakami paniki z powodu najnormalniejszych dla nas rzeczy, miałam ochotę przytulić tę książkę i odebrać mu trochę cierpienia. Jednocześnie strasznie mi się podobało, że autorka przedstawiła jego historię tak prawdziwie i realistycznie, bez koloryzowania jego zmagań. Nie czytało się tego łatwo i nie raz stanęły mi łzy w oczach, ale tego właśnie potrzebuje literatura kobieca - historii, która wychodzi poza schematy i mocno daje do myślenia.

Tamsin rzeczywiście jest dla Rhysa takim promyczkiem słońca, którego zupełnie się nie spodziewał. Jednocześnie to również ona go przeraża, bo mogłaby stać się kimś, kto skradłby jego serce, a on nie jest na to gotowy - i nie czuje się jej wart. Sama Tamsin przeżyła już związek z chłopakiem, który ją wykorzystał i zdradził, więc nie ma ochoty pakować się w kolejny. Ale powszechnie wiadomo, że serce nie sługa i dość szybko ta dwójka zaczyna się w sobie zakochiwać. Absolutnie uwielbiam ich relację - sposób, w jaki Tamsin pomaga Rhysowi ponownie zaadoptować się do życia na wolności, jak akceptuje go całego i nigdy nie pozwala mu odczuć, że jego przeszłość go definiuje. Podczas czytania drugiego tomu czułam niestety, że relacja między Malikiem, a Zeldą rozwinęła się odrobinę za szybko, ale tutaj wszystko dzieje się w swoim czasie. Rhys i Tamsin powoli budują zaufanie, poznają się i wzajemnie uczą. Nie jest im łatwo i zdecydowanie ich historia nie raz łamie serce, ale warto przejść przez te wszystkie emocje.

Jak ona to robi? W jednej chwili mój świat jest czarny, a ja stoję nad przepaścią, która zaraz mnie pochłonie, a w drugiej Tamsin jest przy mnie i sprawia, że wszystko staje się możliwe, a nawet proste. Czuję się przy niej tak bezpiecznie, że świat staje się nie tylko znośny, lecz także piękny.

"Znajdź mnie. Teraz" to przepiękna historia o chłopaku, który pomimo ciągłych rozczarowań i traumatycznych doświadczeń na nowo zakochuje się w życiu, i o dziewczynie, która odważnie dąży za swoimi marzeniami, wbrew temu, co się od niej oczekuje. Ale przede wszystkim jest to wzruszająca historia miłosna, nie tylko Tamsin i Rhysa, ale też o miłości między przyjaciółmi i rodziną. Już nie mogę się doczekać trzeciego tomu, który skupi się na Amy, pracownicy socjalnej Rhysa i Malika, oraz Samie, najlepszym przyjacielu Tamsin. Bardzo lubię obydwie te postacie, więc spodziewam się rewelacyjnej książki! A tymczasem bardzo polecam wam zarówno "Znajdź mnie. Teraz", jak i "Czekaj na mnie. Tutaj".



KATHINKA ENGEL urodziła się w Monachium, obecnie mieszka w Londynie. Jest wielką pasjonatką książek. Studiowała literaturę, pracowała dla czasopisma literackiego i agencji literackiej, a także jako tłumaczka i redaktorka. Tom Znajdź mnie. Teraz rozpoczął jej pierwszą trylogię romantyczną, która trafiła natychmiast na listy bestsellerów. Kiedy nie pisze ani nie czyta, można ją spotkać na stadionie piłkarskim albo z plecakiem w poszukiwaniu kolejnej przygody.



Tytuł: Znajdź mnie. Teraz
Autor: Kathinka Engel
Seria: Znajdź mnie. Tom 1
Tytuł w oryginale: Finde Mich. Jetzt
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 14.01.2021r.
Liczba stron: 384
Ocena: 10/10




Czytaj dalej »

poniedziałek, 19 lipca 2021

Corinne Michaels - Zostań dla mnie



Jacob robi karierę filmową w Hollywood. Jako przystojny kawaler jest obiektem zainteresowania paparazzi i prasy plotkarskiej. Nie pasuje do małego Sugarloaf, ale zgodnie z ostatnią wolą ojca musi tu spędzić sześć miesięcy. Kiedy spotyka Brennę Allen, jego świat staje na głowie. Czy wykorzysta szansę na prawdziwą miłość i znajdzie powód, by zostać w swoim rodzinnym miasteczku?

„Hollywood nauczył mnie wszystkiego, co wiem o związkach, prócz tego, jak w nich trwać. Jako aktor stałem się mistrzem udawania. Udawania, że koszmarne dzieciństwo nie miało na mnie wpływu. Udawania, że wszystko w porządku. Udawania, że wiem, jak ocalić siebie, dziewczynę, cały ten przeklęty świat.

Zawsze jednak znałem prawdę – nie jestem niczyim bohaterem.

Do czasu, kiedy muszę wrócić do Sugarloaf na sześć miesięcy, a Brenna Allen daje mi szansę udowodnienia, że mogę zostać jej bohaterem. Ona jest wszystkim, czego pragnąłem, a czego nie mogę mieć. Jej złamane serce, piękna twarz i cudowne dzieci wywracają mój świat do góry nogami. Zamiast przygotowywać się do następnej głównej roli, zaczynam reżyserować sztukę teatralną w miejscowym gimnazjum.

Wszystko dla samotnej matki z małego miasteczka.

Byle tylko zobaczyć jej uśmiech.

Im dłużej tu jestem, tym bardziej chcę zostać. Dla niej. Zacząć życie od nowa w miejscu, do którego nigdy nie chciałem wracać.

Kiedy jednak wszystko się komplikuje, muszę zdecydować, czy dla kobiety, którą kocham, lepiej będzie, jeśli zostanę czy wyjadę?”

Nadszedł czas pożegnać się z braćmi Arrowood, których zdążyliśmy tak mocno pokochać w ostatnim czasie! "Zostań dla mnie" to czwarta i już ostatnia część serii, i po Connorze, Declanie oraz Seanie nadszedł czas na najprawdopodobniej najbardziej tajemniczego z braci, Jacoba. Piszę tajemniczego, bo mam wrażenie, że to jego było najmniej w poprzednich częściach. W porównaniu z resztą pojawiał się bardzo sporadycznie. Głównie dlatego bardzo zaintrygowała mnie jego część, bo strasznie chciałam go poznać. I wiecie co? Zakochałam się w nim od razu - do tego stopnia, że teraz już nie potrafiłabym wybrać ulubionego z braci. Tą historię czytało mi się tak lekko i przyjemnie, że nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia serii, która zdążyła znaleźć sobie ważne miejsce w moim sercu.

Jacob jest aktorem, którego całe życie kręci się wokół Hollywood. Zna bogactwo, blichtr, życie w świetle reflektorów i wzdychanie tysięcy kobiet - jego życie prywatne jednak tak naprawdę nie istnieje, bo zaangażowanie się w jakikolwiek związek mogłoby skończyć się upokorzeniem w tabloidach. Gdy nadchodzi jego kolej przeprowadzenia się do rodzinnego miasteczka, Sugarloaf, zgodnie z ostatnią wolą jego zmarłego ojca, planuje wytrzymać tam sześć miesięcy i powrócić do swojego życia. Wtedy jednak poznaje Brennę, która niecały rok temu straciła męża w katastrofie. Jej dzieci, zwłaszcza jej młodszy syn, są największymi fanami Jacoba i poznanie go na żywo jest dla nich jak spełnienie marzeń. I chociaż cierpienie po utracie męża oraz ojca jest nadal żywe, Jacob z dnia na dzień wnosi w ich życie trochę światła i nadziei, że kiedyś pozbierają się po tragedii, jaka ich spotkała. I chociaż Brenna dla dobra dzieci nie chce się angażować w nowy związek, nie może udawać, że obojętna jest jej obecność mężczyzny, który robi wszystko, aby uszczęśliwić jej dzieci i oddać im trochę normalności. Każde kolejne spotkanie udowadnia im jak cudowną mogliby mieć razem przyszłość. Ale Jacob prowadzi zupełnie inny styl życia, w którym praca pochłania go do reszty, a Brenna już była w związku z mężczyzną, który stawiał ją na drugim miejscu i którego koniec końców straciła. Obydwoje muszą więc podjąć decyzję czy warto angażować się w związek, czy lepiej o sobie zapomnieć, zanim będzie za późno.

Bohaterowie nie wkładają peleryny i nie ratują świata. Po prostu robią, co należy. Bohaterowie są bohaterami dla ludzi, których ratują.

Moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu tej książki było takie, że spośród wszystkich czterech książek akurat tę czytało mi się najlżej i najłatwiej. Właściwie nie było tutaj żadnych zbędnych konfliktów, uczucie między Jacobem oraz Brenną było jasne od samego początku, bez żadnych tajemnic i podchodów, a na dodatek było pełno scen, które sprawiały, że wręcz rosło mi serce. I nie piszę tego w negatywnym sensie, bo to nie oznacza też, że nic się nie działo, ani że bohaterowie nie mieli żadnych trudności do pokonania. Ale patrząc na poprzednie części, odprężające było to, że ci bohaterowie koniec końców zawsze podejmowali ryzyko, aby jakoś przepracować swoje problemy i być razem. Autorka nie ciągnęła też znowu tego powtarzającego się problemu, że jedno zostaje w mieście, a drugie musi wyjechać - owszem, na początku takie myśli się pojawiały, ale sama decyzja była prosta jak słońce, co w porównaniu z chociażby Seanem i Devney było bardzo przyjemną odmianą. Właśnie za to tak pokochałam Jacoba i Brennę, i kibicowałam im jak szalona. Być może ma to też wiele wspólnego z faktem, że to ostatnia już część i autorka wyraźnie starała się zakończyć wszystkie wątki i przedstawić nam szczęśliwe zakończenie dla wszystkich par, które już poznaliśmy.

Nie da się nie polubić ani Brenny, ani Jacoba, bo obydwoje zostali rewelacyjnie wykreowani. Nie spodziewałam się, że aż tak pokocham Jacoba, ale ten mężczyzna swoją determinacją, lojalnością i ogromnym sercem ukradł moje serducho równie łatwo, jak jego bracia. A Brenna budziła mój podziw tym, w jak trudnej sytuacji się znalazła po utracie męża, jednak nigdy się nie poddawała dla dobra swoich dzieci. Jednocześnie autorka starała się pokazać, że smutek po utracie bliskiej osoby jest jak najzupełniej normalny, ale ponowne odnalezienie szczęścia jest równie ważne, co czasami może się wydawać niemożliwe. Pomiędzy Jacobem i Brenną była niesamowita chemia, a ich miłość przybrała najczystszą, najpiękniejszą postać. Warto tutaj też wspomnieć o relacji Jacoba z jej dziećmi, która była przepiękna i przeurocza. Nie mogłam przestać się uśmiechać!

Wszyscy jesteśmy ułomni. Stajemy się wspaniali, gdy znajdziemy kogoś, kto dostrzeże piękno w rysach i pęknięciach. Możesz mieć drobne wady, ale to one czynią cię tym, kim jesteś.

Jak wspomniałam wyżej, ta książka to nie tylko historia Jacoba i Brenny, ale też zakończenie całej serii, więc cały czas pojawiają się tutaj dobrze już nam znani bohaterowie. Wszyscy stworzyli tutaj taką jedną, wielką rodzinę, co mnie absolutnie rozczuliło - po całym tym cierpieniu, przez który musieli przejść, dobrze było zobaczyć ich po raz ostatni razem i to tak szczęśliwych. A ten epilog? Doprowadził mnie do łez ze wzruszenia, bo był idealnym pożegnaniem każdego bohatera tej serii. Dodatkowo chciałabym wspomnieć, że kolejna rzecz, którą zauważyłam i która tak mi się spodobała, to ilu bohaterów z innych książek Corinne pojawiało się w całej serii - każdy, kto czytał inne jej książki na pewno wielu z nich rozpozna. Pojawili się bohaterowie z takich serii jak "Salvation", "Wróć do mnie", czy też "Second Time Around", co było przemiłym ukłonem w stronę wiernych czytelników jej książek. Każde pojawienie się kogoś, kogo rozpoznawałam, wywoływało uśmiech na mojej twarzy.

Ciężko mi pisać, że "Zostań dla mnie" to już ostatni raz kiedy powracam do tego urokliwego miasteczka Sugarloaf razem z bohaterami, których zdołałam tak mocno pokochać. Po drugim tomie miałam lekkie obawy, że być może nie będzie to seria dla mnie, ale każda kolejna część rozwiała wszelkie możliwości i teraz wiem, że w przyszłości powrócę do braci Arrowood jeszcze nie raz. Connor, Ellie, Sean, Devney, Jacob, Brenna, nawet Declan i Sydney już na stałe mają cząstkę mojego książkowego serca. Jeśli lubicie romanse, które złamią wam serce, przeprowadzą przez emocjonalny rollercoaster, ale wynagrodzą to w wielu przepięknych momentach, to ja polecam bardzo tę serię (szczególnie "Wróć do mnie", "On jest dla mnie" i oczywiście "Zostań dla mnie"). Warta jest każdej wylanej łzy, bo gwarantuję, że na koniec ta niemała rodzinka zawładnie waszym sercem.




CORINNE MICHAELS to amerykańska autorka poczytnych romansów, która niedawno wkroczyła na polski rynek i od razu znalazła się również w polskiej czołówce najbardziej lubianych i popularnych autorów tego gatunku. Wiele z jej pobudzających zmysły i kradnących całą uwagę czytelników powieści znalazło się na listach bestsellerów takich czasopism jak „New York Times”, „Wall Street Journal” oraz „USA Today”. Corinne Michaels dorastała w New Jersey, na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Miłością do literatury romantycznej zapałała już jako trzynastolatka, kiedy zamiast oglądać telewizję zaczęła zaczytywać się w książkach Daniel Steele i Nory Roberts – autorka do dzisiaj pamięta, jak przeżywała z bohaterami tych książek zakręty życiowe, problemy, dylematy, tragedie i miłości. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła podczas wielomiesięcznej rozłąki ze swoim mężem, oficerem marynarki wojennej. Corinne Michaels przez dłuższy czas zabijała swoją samotność, czytając mnóstwo książek, aż w końcu sama usiadła przed klawiaturą i napisała pierwsze słowa swojej własnej powieści.


Tytuł: On jest dla mnie
Autor: Corinne Michaels
Tytuł oryginału: The one for me
Data premiery: 26 maja 2021
Wydawnictwo: Muza
Seria: Bracia Arrowood. Tom 3
Liczba stron: 448
Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza!






Czytaj dalej »

piątek, 16 lipca 2021

Madeline Miller - Pieśń o Achillesie



Pod lśniącą zbroją bohatera kryje się człowiek z krwi i kości. W historii Achillesa obok okrucieństwa i siły jest miejsce na miłość i poświęcenie. Nad Achillesem, synem króla i pięknej nimfy, ciąży straszliwe fatum. Tylko on może zapewnić Grecji wygraną w wyniszczającej wojnie. Ale zwycięstwo dopełni się wtedy, kiedy zginie. Zapowiedź tej tragedii nie opuszcza go ani na krok, lecz Achilles nie żyje w jej cieniu. Jest najpiękniejszym, najsilniejszym i najbardziej utalentowanym synem Grecji, złotym dzieckiem, które z czasem przeistacza się w największego bohatera swoich czasów. Patroklosowi brakuje tego wszystkiego, co ma Achilles. Jest wygnańcem – dziwnym, słabym i nic nieznaczącym. A jednak pewnego dnia między chłopcami zadzierzga się nić przyjaźni… Kiedy po latach Grecję obiega wieść o porwaniu do Troi pięknej Heleny, Achilles, uwiedziony obietnicą nieśmiertelnej sławy, z innymi bohaterami gotuje się do walki. Razem z nim rusza Patroklos. Jeszcze nie wiedzą, że na polach pod Troją los upomni się o swoje – niezależnie od prób, które podejmą, aby go oszukać. To opowieść o bogach, królach, nieśmiertelnej sławie i ludzkich uczuciach.


"Pieśń o Achillesie" przez bardzo długi czas była u mnie na liście książek, które muszę przeczytać chociaż raz w swoim życiu, jednak aż do tej pory nie udało mi się tego zrealizować. To jedna z tych historii, o której słyszałam na okrągło, ale dopiero gdy wznowiono jej wydanie postanowiłam, że nadszedł czas się z nią zapoznać. Każdy, kto orientuje się chociażby trochę w antyku na pewno zna Iliadę i Odyseję Homera i wie jak potoczyła się wojna trojańska - Madeline Miller obiera sobie właśnie te dzieła jako tło jej powieści, w której z bliska przyglądamy się relacji między Achillesem oraz jego towarzyszem, Patroklosem. Osobiście jestem ogromną fanką antyku oraz wszystkiego co związane z mitologią grecką, dlatego sam pomysł na książkę spodobał mi się od razu. Ale dopiero podczas lektury zrozumiałam w pełni na czym polega zachwyt nad nią - "Pieśń o Achillesie" to była przepiękna historia, ale jednocześnie łamiąca serce na malutkie kawałeczki. Dosłownie zalałam się łzami czytając ostatnie strony tej książki i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek się po niej pozbieram.

Tak jak wspomniałam, książka skupia się na historii Achillesa i jego życiowego partnera, Patroklosa. Poznajemy ich jeszcze w dzieciństwie, kiedy ich życia różniły się diametralnie. Patroklos w wyniku jednego błędu został wygnany z domu i pozbawiony tytułu Księcia. Achilles natomiast urodził się jako Książę, najlepszy wojownik na świecie, który według przepowiedni ma poprowadzić naród do zwycięstwa w wojnie, w której umrze. Jest we mnie trochę nerda, więc relacja między Patroklosem i Achillesem zawsze mnie mocno interesowała. Wiele źródeł podaje zupełnie inną historię, ale prawda jest taka, że ta dwójka najpewniej przeżyła razem życie jako bratnie dusze i sposób w jaki autorka to ukazuje, był absolutnie wzruszający i druzgocący. Już jako dzieci stali się dla siebie najbliższymi towarzyszami i przyjaciółmi, spędzając każdą chwilę razem. Z roku na rok, gdy szykowali się na wojnę, stawali się sobie coraz bliżsi, coraz bardziej związani. Ale nie ma tu też miejsca na typowy rozwój romansu, nie ma okazji na piękno i urok, bo nie o to w tej historii chodzi. Miłość Patroklosa i Achillesa obserwujemy w wieloletnim oddaniu, lojalności, w skradzionych pocałunkach i dzielonym łóżku w świecie, w którym nie ma miejsca na homoseksualność. We wsparciu i zaufaniu, nawet w druzgocących momentach, gdy ta druga osoba robiła coś okropnego. Absolutnie mnie sobą dotknęli, myślę, że też dlatego, że mamy okazję śledzić rozwój ich relacji przez bardzo długie lata.

Największe zmiany nadchodzą, gdy widmo wojny z Troją staje się rzeczywistością. Właśnie wtedy Achilles i Patroklos wyruszają na front, aby zmierzyć się z nieuchronnym. I każdy, kto zna Iliadę dobrze wie, że skończyć się to mogło tylko katastrofą. Ja wiedziałam i myślałam, że byłam przygotowana, ale moje serce rozpadało się kawałek po kawałku. Madeline Miller trzyma się wiernie faktów historycznych i oryginału, co prawda zmieniając co nieco na potrzeby fikcji, ale jednocześnie niczego nie koloryzuje. Przedstawia ten świat takim, jakim był - okrutnym, pełnym seksizmu, brutalności, gwałtów, śmierci - z tego też powodu to raczej nie będzie historia dla każdego. I nawet nasi główni bohaterowie, Patroklos i Achilles, mają swoje za uszami i na przestrzeni lat podejmują wiele głupich decyzji. Można im zarzucić naiwność, głupotę i bezmyślność, ale czy to o to chodzi? To historia, do której należy podejść z otwartym umysłem i świadomością, że trzeba się na niej dobrze skupić i obserwować nawet najmniejsze momenty, bo można coś przegapić. W całej tej brutalności znajdzie się również wiele piękna i miłość, która przeżyje wszystko.

"Pieśń o Achillesie" to była przepiękna historia, nawet jeśli niekoniecznie dla każdego - to historia o poświęceniu, miłości, przyjaźni, honorze. Jej akcja dzieje się na przestrzeni wielu lat, więc dostajemy szansę obserwować jakie zmiany zachodzą w bohaterach i jak ogromny wpływ na ich życie ma wojna, oraz rzeczy, do których zostali zmuszeni. Achilles i Patroklos na długo zostaną w moim sercu. Nawet jeśli sam zamysł historii był mi znany, autorka tchnęła w tę książkę ducha, włożyła w nią serce. To już kolejna historia oparta na antyku, w której się zakochałam i zaczynam zdawać sobie sprawę, że powinnam czytać ich więcej, bo sprawiają mi niewytłumaczalną przyjemność. Koniecznie czytajcie "Pieśń o Achillesie", ale pamiętajcie o chusteczkach, bo zdruzgocze ona wasze serca!
MADELINE MILLER to pisarka amerykańska. Urodzona w Bostonie, dorastała w Nowym Jorku i Filadelfii. Studiowała łacinę i grekę, jest wielbicielką i znawczynią Szekspira. Ukończyła Uniwersytet Browna, gdzie zdobyła dyplom licencjacki, a potem magisterski z filologii klasycznej. Studiowała także nauki społeczne na uniwersytecie chicagowskim i dramaturgię na Yale, gdzie skupiała się na scenicznych adaptacjach utworów antycznych. Od piętnastu lat uczy w liceum i prowadzi zajęcia teatralne. Mieszka w stanie Pennsylvania z mężem i dwójką dzieci.

Tytuł: Pieśń o Achillesie
Autor: Madeline Miller
Tytuł w oryginale: The Song of Achilles
Data premiery: 16 czerwca 2021
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 10/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.



Czytaj dalej »

wtorek, 13 lipca 2021

P. C. Cast & Kristin Cast - Spells Trouble. Wiedźmi czar



Dawno, dawno temu, w miasteczku Salem, pewna wiedźma umknęła wprost spod szubienicy, używając przy tym naturalnych mocy, płynących z wnętrza ziemi, posługując się wiedzą o ziołach, zaklęciach i intencjach. Wiele dni uciekała na zachód, aż natknęła się na wyjątkowe miejsce, w którym krzyżowało się pięć potężnych linii mocy. Sara Good tu właśnie założyła miasteczko Goodeville, a na planie pentagramu zasadziła drzewa, które miały przez kolejne wieki strzec bram do pięciu podziemnych światów. Potomkinie Sary rokrocznie odprawiały przy bramach rytualne ceremonie, wzmacniając bariery chroniące ludzki śmiertelny świat przed najgorszymi z najgorszych, przed wyrzutkami i szumowinami podziemi. Wieki płyną i wszystko wydaje się w najlepszym porządku.

Mercy i Hunter Good, szesnastoletnie bliźniaczki, oprócz tego, że są wiedźmami, są też najnormalniejszymi pod słońcem nastolatkami. Chodzą do liceum, jedna zakochuje się w zabójczo przystojnym rozgrywającym licealnej drużyny futbolowej, druga wciąż marzy o spotkaniu miłości swojego życia, najlepiej żeńskiej. Niespecjalnie ujawniają przed rówieśnikami swe magiczne umiejętności, ale kiedy w Goodeville zaczynają dziać się złe, a nawet bardzo rzeczy, siostry muszą nie tylko posiąść nową wiedzę, ale też poprosić o pomoc w walce z mrokiem swych szkolnych przyjaciół. Zwłaszcza że prastare drzewa strzegące świat przed demonami zaczynają gnić oraz pachnieć siarkowodorem, a w spokojnym dotąd miasteczku w ciągu kilku dni zostają zamordowane trzy osoby…


P. C. Cast i Kristin Cast to dość popularny duet pisarki, znany szczególnie z serii "Dom Nocy", jednak mnie do tej pory szał na te autorki omijał. Dopiero zapowiedź ich najnowszej serii zwróciła moją uwagę, prawdopodobnie dlatego, że byłam właśnie na szale związanym z wątkiem czarownic po przeczytaniu "Gołębia i Węża" Shelby Mahurin i od razu mnie skusiła pierwsza część, czyli właśnie "Spells Trouble. Wiedźmi czar". Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, sugerowałam się jedynie opisem, który wydał się interesujący. Niestety, książka okazała się być rozczarowaniem i trochę ją musiałam męczyć, żeby dobrnąć do końca. O ile sam prolog zapowiadał się fajnie, tak całość mnie po prostu wynudziła.

Mercy i Hunter Goode to bliźniaczki i potomkinie Sary Goode, wiedźmy z Salem, która jako jedna z niewielu czarownic uniknęła spalenia na stosie i założyła miasteczko Goodeville, sadząc pięć drzew będących bramą do podziemnych światów. Wieki później siostry dotrzymują tradycji rodzinnej i wiernie strzegą porządku w miasteczku, jednocześnie żyjąc jako zwykłe nastolatki, które się zakochują, zawierają przyjaźnie i imprezują. Wszystko się zmienia, gdy w dniu ich szesnastych urodzin dochodzi do tragedii, a drzewa zaczynają gnić, a trujący swąd i niewytłumaczalne zjawiska zabijają dwójkę ludzi w miasteczku. Teraz siostry muszą odgadnąć co takiego się dzieje, zanim będzie za późno i zginie więcej niewinnych ludzi.

Fabuła tej książki na pierwszy rzut oka brzmi naprawdę interesująco. Przede wszystkim dlatego od razu przyciągnęła moją uwagę. Na samym początku autorki opisują historię wiedźmy Sary i tego, jak doszło do założenia miasteczka Goodeville, co mnie bardzo zaciekawiło. Myślałam, że jej historia zostanie rozwinięta trochę bardziej, może w kilku rozdziałach z przeszłości, ale już po prologu ta postać zostaje porzucona i skupiamy się jedynie na siostrach Hunter i Mercy. Chociaż to bliźniaczki, różnią się od siebie jak ogień i woda. Mercy jest ekstrawertyczką, ma wielu przyjaciół i chłopaka, który jest kapitanem drużyny futbolowej. Natomiast Hunter jest cicha, woli samotność, a jej jedynym przyjacielem jest Jax. Przez lata musiała znosić okropne komentarze ze strony rówieśników, bo nie była popularna i lubiana. I o ile Hunter polubiłam od razu, przede wszystkim za to, że nie bała się głosić własnych opinii i sobą pomiatać, tak z Mercy co chwilę pojawiały się jakieś problemy. Momentami zachowywała się jak dziecko udające dorosłą osobę, była naiwna i łatwowierna. Ale tak naprawdę żadna z tych postaci nie wyróżniła się niczym szczególnym, były płytkie i słabo wykreowane, co zdecydowanie nie wpłynęło dobrze na lekturę.

Niestety chociaż fabuła zapowiadała się fajnie, niesamowicie mnie ta książka wynudziła. Spodziewałam się ciekawych zwrotów akcji i tajemnic trzymających w napięciu do samego końca, ale autorki mają zwyczaj wyjaśniania wszystkiego, nawet za pomocą innych bohaterów, bez cienia tajemniczości. W ogóle mi się to nie podobało, bo przez to czułam się trochę jakbym śledziła słabo napisany serial fantasy, na którym idzie usnąć. W ciągu całej książki nie wydarzyło się nic interesującego i zaczęła mi się ona ciągnąć do tego stopnia, że pod koniec miałam ochotę ją po prostu zostawić. Co więcej, mam wrażenie, że większość fabuły tutaj to opisy przygotowania do czarów i ich rzucania, które potrafiły się ciągnąć przez kilkanaście stron, ale jeśli nie ma poczucia żadnego zagrożenia ani ekscytacji, to jaki jest w tym sens? Chciałabym zamiast tego przeczytać trochę więcej o relacjach między poszczególnymi bohaterami, a tego nie było prawie w ogóle.

Chyba moim głównym problemem z tą książką jest fakt, że niestety nie polubiłam się ze stylem pisania autorek. Zbyt dużo było tu niepotrzebnych opisów, których momentami nie mogłam już czytać, bo strasznie się ciągnęły. A dialogi w ogóle nie zostały dopracowane i momentami miałam wrażenie, że pisało je dziecko - były dziecinne, nienaturalne i żenujące. Nie mam tu na myśli tylko tych nastoletnich bohaterów, ale nawet dorośli czasami zachowywali się sztucznie. Właściwie cała książka wypadła jak historia dla młodszych czytelników, ale potem w środku niespodziewanie pojawia się szczegółowa scena seksu i kilka przekleństw po drodze, co nie trzyma się kupy. Czasami mam wrażenie, że autorki same gdzieś po drodze zgubiły zamysł tego, o czym chciały pisać.

Niestety "Spells Trouble. Wiedźmi czar" to nie była książka dla mnie i dlatego trochę na nią ponarzekałam, ale może innym osobom akurat spodoba się taka wolniejsza historia o siostrach wiedźmach. Nie była to co prawda najgorsza książka, wypadła dość przeciętnie. Jeśli jednak oczekujecie dużo akcji, zaskakujących wątków, a nawet dobrego wątku miłosnego, to tutaj tego nie znajdziecie. Niestety ja nie czuję potrzeby kontynuowania tej serii. A wielka szkoda, bo zapowiadała się fajnie.

P. C. Cast - pełne nazwisko: Phyllis Christine Cast urodziła się w 1960 roku w Watseka w stanie Illinois. Jest amerykańską pisarką, specjalizującą się w powieściach z pogranicza romansu oraz fantasy, której książki cieszą się niezwykłą popularnością wśród czytelników zarówno w USA, jak i wielu innych krajach świata. Jest nauczycielką angielskiego. Mieszka w miejscowości Tulsa - pracuje w tamtejszej szkole średniej. Jej córka jest studentką.

Kristin Cast to amerykańska pisarka młodego pokolenia. Na rynku literackim jest znana przede wszystkim jako współautorka serii dla nastolatków "Dom nocy". Na cykl składa się 16 tomów, które tworzą opowieść o młodej, bo szesnastoletniej, Zoey Redbird, która nie jest typową nastolatką, ponieważ jest początkującą wampirzycą.

W serii pojawia się motyw walki dobra ze złem, wątek miłosny, zdrada, przyjaźń, a także zazdrość. Cykl uzupełniają dodatki, w których czytelnik znajdzie historie profesorów Domu nocy - "Przysięga smoka", "Ślubowanie Lenobii" i "Klątwa Neferet".


Tytuł: Spells Trouble. Wiedźmi czar
Autor: P. C. Cast & Kristin Cast
Seria: Siostry z Salem. Tom 1
Wydawnictwo: Jaguar
Data premiery: 19 maja 2021
Liczba stron: 352
Ocena: 5/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!





Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia