środa, 30 listopada 2022

Kerri Maniscalco - Jak upolować Drakulę



W starym zamku księcia Włada Palownika, znanego jako Drakula, dochodzi do nietypowych zbrodni. Czyżby pojawił się naśladowca krwiożerczego władcy? A może zwyrodniały arystokrata powrócił między żywych?

Po odkryciu tożsamości Kuby Rozpruwacza ogarnięta rozpaczą i zgrozą Audrey Rose Wadsworth ucieka z Londynu, jak najdalej od koszmarnych wspomnień. Wraz z aroganckim, ale niezaprzeczalnie uroczym Thomasem Cresswellem jedzie do Rumunii, gdzie znajduje się jedna z najlepszych w Europie akademia medycyny sądowej. To tam mieszkał niegdyś upiorny morderca, legendarny Drakula – ten, którego rozsławiła niepohamowana żądza krwi.

Aby spełnić marzenie swojego życia, Audrey Rose mierzy się z nowym wyzwaniem. Musi poprowadzić śledztwo w sprawie dziwnie znajomych zagadkowych zabójstw, do których dochodzi na zamkowych korytarzach. To, co odkryje, obudzi do życia jej wszystkie najgorsze lęki.
Drewniany kołek wbity w serce ofiary.

Młoda pokojówka, z której ktoś wytoczył krew.

Ludzie mówią, że książę Drakula zmartwychwstał.

Ja twierdzę, że powinniśmy bać się żywych, nie umarłych.


Zakochałam się w serii "Stalking Jack the Ripper" już przy pierwszym tomie "Jak podejść Rozpruwacza" dzięki mrocznemu klimatowi, przeplataniu historii z fikcją, zagadkom kryminalnym, wielowarstwowym bohaterom i rewelacyjnemu wątku miłosnemu. Z tego powodu pokładałam ogromne nadzieje w kolejnym tomie, bo spodziewałam się, że pokocham tę część równie mocno. Rzeczywiście, "Jak upolować Drakulę" po raz kolejny przyciąga uwagę nietuzinkową fabułą, świetnym klimatem i ciekawymi kulturowymi anegdotkami, ale jednocześnie miałam niestety wrażenie, że czegoś w tej części zabrakło. Chociaż bawiłam się dobrze, nie wciągnęłam się w nią aż tak mocno, jak w pierwszą i pewne wątki mi zazgrzytały.

Audrey Rose i Thomas wyruszają w podróż do Rumunii, gdzie mają rozpocząć studia na najlepszej w Europie akademii medycyny sądowej. Ma być to nie tylko szansa na zdobycie upragnionego doświadczenia, ale też na pozbieranie się po traumatycznych wydarzeniach w Londynie. Szybko się jednak okazuje, że ich przygoda nie będzie tak prosta, jak mogłoby się zdawać. Jako jedyna studentka płci żeńskiej, Audrey Rose od razu zbiera nieprzychylne spojrzenia, a na dodatek w niegdyś zamieszkiwanym przez słynnego, żądnego krwi Drakulę budynku, zaczynają dziać się mrożące krew w żyłach rzeczy. Gdy ofiarami morderstwa padają kolejni studenci i wszystko wskazuje na to, że sprawca wzoruje się na poczynaniach Drakuli, Audrey Rose i Thomas muszą połączyć siły i dość do sedna tej sprawy, zanim będzie za późno. Zmierzenie się z największymi lękami okazuje się być jednak bardzo wymagające.

Począwszy od tych pozytywnych rzeczy, bo oczywiście ich również nie zabrakło, autorka po raz kolejny zachwyca klimatem książki i wykreowanym światem, do którego nas przenosi. Chociaż osobiście wolę główny wątek Kuby Rozpruwacza, o którym mieliśmy szansę przeczytać w pierwszym tomie, to historia Drakuli przedstawiona w tej książce także miała swoje zalety. Przede wszystkim bardzo podobało mi się jak wiele z Rumuńskiej kultury autorka wplotła w fabułę, zarówno nawiązując do lokalnych historii, mitów, anegdotek, jak i faktów historycznych (oczywiście zmienionych na potrzeby powieści) - szczególnie tych związanych z Drakulą, rodami królewskimi, czy strigoi. Trzeba przyznać, że pod tym względem autorka zachwyca po raz kolejny i pobudza ciekawość czytelnika.

Nie jestem natomiast największą fanką wątku kryminalnego, bo w przeciwieństwie do pierwszej części, odgadnięcie kto stoi za drastycznymi morderstwami pozorowanymi na Drakulę wcale nie było takie trudne. W rzeczywistości domyśliłam się wszystkiego w pierwszej chwili, gdy ta osoba się pojawiła. Jestem trochę zaskoczona, że autorka postawiła na tak oczywisty wybór, bo pomimo tego, że wszelkie zagadki, kolejne makabryczne odkrycia i cały ten lore związany z historią Drakuli były genialne, tak zakończenie było wręcz zbyt proste i mało zaskakujące. A w porównaniu z szokiem, jaki czułam przy zakończeniu tomu pierwszego, spodziewałam się o wiele więcej. Podobało mi się natomiast tropienie mordercy, nawet jeśli nietrudno było się domyślić sprawcy. Autorka lubi testować nie tylko bohaterów, ale i czytelnika, nie oszczędzając drastycznych opisów i obrzydliwych szczegółów. Jestem pewna, że niektóre obrazy na zawsze pozostaną w mojej głowie.

Jako że książka rozpoczyna się jedynie kilka tygodni po szokujących wydarzeniach z Rozpruwacza, możemy zauważyć jak ogromny wpływ na naszych bohaterów miały te wydarzenia, szczególnie jeśli chodzi o Audrey Rose. Obawiałam się trochę, że przeskakując między kolejnymi zagadkami kryminalnymi i różnymi krajami autorka nie będzie za bardzo skupiała się na spójności fabuły, ale całe szczęście nic takiego się tutaj nie zdarzyło. Sprawa Kuby Rozpruwacza nadal jest dla bohaterów świeża i odcisnęła ogromne piętno na psychice bohaterki. Jak wyraźnie widać, wspomnienia prześladują ją na jawie i w rzeczywistości, walczy z atakami paniki, a wszelkie halucynacje związane z ciałami zmarłych nie pozwalają jej w pełni funkcjonować. Bardzo to doceniam, bo znana z pierwszego tomu wojownicza i silna bohaterka nabiera kolorów, staje się trochę bardziej prawdziwa i nieidealna, ale człowiecza.

Muszę jednak przyznać, że moim absolutnym ulubieńcem stał się Thomas i strasznie cieszy mnie to, że autorka poświęciła mu w tej części więcej uwagi. Nie tylko staje się bliskim przyjacielem Audrey Rose, a wręcz jej partnerem w rozwiązywaniu zagadek, autorka wyjawia wiele faktów z jego życia i pozwala nam się bardziej zagłębić w jego postać. Zszokowały mnie pewne rzeczy, których dowiadujemy się o jego rodzinie, ale naprawdę bardzo fajnie autorka przeplotła to z głównym wątkiem tego tomu. To była jedna rzecz, której się nie spodziewałam. Nie jestem też pewna, czy wynika to z faktu, że minęło już trochę czasu odkąd ostatnio czytałam pierwszy tom, ale mam wrażenie, że ten Thomas stał się trochę bardziej otwarty, flirciarski, dostępny. Nawet jeśli miał swoje sekrety i popełniał błędy, zawsze było go pełno (w tym jak najbardziej pozytywnym sensie!), a ja po prostu jeszcze mocniej go pokochałam.

Niestety jednym z najbardziej rozczarowujących wątków tej części jest właśnie relacja Thomasa i Audrey Rose. Tak bardzo ich pokochałam w Rozpruwaczu, kibicowałam im od samego początku i byłam przygotowana na to, że po tym wszystkim, przez co razem przeszli, ich wątek ruszy w końcu do przodu, a tymczasem miałam wrażenie, że stanął w miejscu. Oczywiście mamy dużo niewinnego flirtu, głównie ze strony Thomasa, ale jednocześnie przez większość czasu skupiamy się na wątpliwościach Audrey Rose i ich przyjaźni. Oczywiście jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę przeżycia głównej bohaterki i jej chęć niezależności oraz awersję do małżeństwa, ale nie proszę o wiele - jedynie o coś więcej, niż jeden marny pocałunek na całą książkę. Stało się to trochę frustrujące. Nie oznacza to jednak, że już mnie nie interesują, bo nic z tych rzeczy - nawet pomimo oczekiwań na coś więcej, fajnie było zobaczyć ich przyjaźń i współpracę, a ich wspólne przygody to główny powód, dla którego tak tę serię pokochałam. Poza tym słabość Thomasa do Audrey jest absolutnie rozkoszna.

"Jak upolować Drakulę" może nie dorównuje poziomem swojej poprzedniczce, ale ogólnie rzecz biorąc i tak bardzo tę serię polecam. Jeśli lubicie dziewiętnastowieczne klimaty, mroczne i drastyczne wątki, fajny wątek miłosny i świetnych bohaterów, to naprawdę warto po nią sięgnąć. Jest w tych historiach coś takiego, że znika się do tego świata pełnego zagadek i tajemnic, i po prostu nie sposób się oderwać, nawet na chwilę. A kiedy Audrey Rose i Thomas skradną kawałek waszego czytelniczego serca, to gwarantuję wam - już go nie odzyskacie.



Kerri Maniscalco jest amerykańską autorką książek dla młodzieży, w tym bestsellerowej serii Stalking Jack The Ripper.

Kerri dorastała w nawiedzonym domu w okolicy Nowego Jorku, gdzie zaczęła się jej fascynacja gotyckimi sceneriami. Studiowała sztukę, która interesowała ją już od najmłodszych lat.

W wolnym czasie czyta wszystko, co tylko wpadnie jej w ręce. Poza tym gotuje wszelkiego rodzaju potrawy z rodziną i przyjaciółmi. W dodatku pije zdecydowanie za dużo herbaty, omawiając z kotami niuanse życia.


Tytuł: Jak upolować Drakulę
Autor: Kerri Maniscalco
Tytuł w oryginale: Hunting Prince Dracula
Seria: Stalking Jack the Ripper. Tom 2
Data premiery: 09.11.2022r.
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Must Read
Ocena: 7/10

Za współpracę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Must Read!


Czytaj dalej »

sobota, 26 listopada 2022

Alice Oseman - This Winter



Kilka godzin z życia Charliego Springa, Nicka Nelsona, Tori i Oliviera – oraz ich bliskich. Opowieść o miłości, rodzinie i trudnościach w nazywaniu rzeczy po imieniu.

Boże Narodzenie to czas, który spędzamy z rodziną. W rodzinie Springów nigdy nie było to łatwe. Tym bardziej w tym roku, kiedy do stałych problemów i obowiązkowego konfliktu między dziadkami, dochodzą problemy ze zdrowiem Charliego. Świąteczny posiłek przy wspólnym stole to przecież idealny moment, by nagromadzone we wszystkich emocje wybuchły...

Czy święta podzielą rodzinę Springów, czy może połączą ich na nowo?


"This Winter" to nowelka ukazująca doświadczenia z życia Charliego chwilę po wydarzeniach z czwartego tomu komiksu "Heartstopper". W porównaniu z podnoszącymi na duchu, ciepłymi komiksami, a nawet dość prostym, nawet jeśli emocjonalnym opowiadaniem "Nick i Charlie", to nie jest łatwa lektura. Autorka w dużej mierze skupia się na zdrowiu psychicznym Charliego, kilka tygodni po jego powrocie ze szpitala psychiatrycznego i może nie być to opowiadanie dla każdego (dlatego sprawdźcie trigger warnings zanim po nią sięgnięcie!).

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a nad rodziną Springów wiszą wspomnienia ostatnich miesięcy. Tak naprawdę każdy pragnie je jedynie przetrwać bez zbędnych dramatów. Jest to szczególnie ciężki okres dla Charliego, który nadal zmaga się ze swoim zdrowiem i nieczułością innych na jego doświadczenia w szpitalu. Jego siostra Tori odczuwa bezsilność, nie wiedząc jak go wesprzeć, jego młodszy brat Oliver chciałby po prostu spędzić miły czas na grach z rodziną, a rodzice Charliego robią dobrą minę do złej gry. Zdaje się, że wszyscy stąpają obok siebie na paluszkach, czekając, aż ktoś w końcu wybuchnie. Jedyną stałą i wsparciem Charliego w tym czasie jest Nick. Czy rodzinie Springów uda się przetrwać te święta w miłej atmosferze?

Ta opowiedziana z perspektywy Tori, Charliego i Olivera nowelka ukazuje wszelkie etapy radzenia sobie z depresją i zaburzeniami psychicznymi. Komiksy przyzwyczaiły mnie do tego, że sięgając po nie wręcz oczekuję lekkości, miłości i ciepła, więc zszokowała mnie surowość i realizm tego opowiadania. Alice Oseman po raz kolejny nie boi się podejmować trudnych tematów, od których wielu z nas ucieka. Ukazując zmagania Charliego - a także Tori - z ich zdrowiem i wydarzeniami z ostatnich miesięcy, uświadamia czytelnika, że to jest tak naprawdę nieustanna walka. A co gorsze, wielu tak naprawdę nie ma pojęcia, jak ten temat traktować. Ciężko się czytało o tym, jaką ignorancją wykazują się niektórzy, gdy w grę wchodzi zdrowie psychiczne. Szczególnie, że niestety dokładnie tak wygląda rzeczywistość wielu osób, którym przychodzi się z tym zmierzyć.

Bardzo podobało mi się to, że tym razem trochę bardziej skupiamy się na relacjach między członkami rodziny Springów, szczególnie na Charliem, Tori i Oliverze. Zawsze mi tego trochę brakowało w komiksach, a dzięki rozdziałom z perspektyw wszystkich trzech bohaterów (nawet przeuroczego, niewinnego Olivera), możemy trochę bliżej przyjrzeć się ich dynamice i wsparciu, jakie sobie zawsze okazują. Nie zabrakłoby też Nicka, który zawsze jest potrzebnym wsparciem dla Charliego i jego bezpieczną przystanią.

To nie była łatwa lektura. Ze wszystkich publikacji ze świata "Heartstoppera", chyba tę czytało mi się najtrudniej, bo brnęłam przez kolejne strony z ciężkim sercem. Uważam jednak, że jest to opowiadanie warte przeczytania i bardzo ważne dla tych bohaterów. Jak zwykle Alice Oseman porusza problemy, z którymi zmaga się wiele osób na całym świecie i robi to w poruszający, dający do myślenia sposób. Myślę, że ten dodatek będzie miał szczególne miejsce w moim sercu. Mogę mieć tylko nadzieję, że osoby, które być może zmagają się z podobnymi problemami, jak bohaterowie, poczują się zrozumiani i odrobinę mniej samotni.



Alice Oseman - brytyjska pisarka, autorka wielu komiksów i jednocześnie studentka anglistyki na Uniwersytecie Durham. Jej pierwsza publikacja została wydana, gdy miała 17 lat. W swoich historiach skupia się na życiu nastolatków we współczesnej Wielkiej Brytanii.


Tytuł: This Winter
Autor: Alice Oseman
Tytuł oryginału: This Winter
Data premiery: 9 listopada 2022
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 144
Ocena: 8/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!




Czytaj dalej »

środa, 23 listopada 2022

Madeline Miller - Galatea



W starożytnej Grecji utalentowany rzeźbiarz został pobłogosławiony przez boginię, która obdarowała jego arcydzieło z marmuru – najpiękniejszą kobietę, jaką kiedykolwiek widziano – darem życia. Poślubiwszy swój doskonały twór, Pigmalion oczekuje, że jego żona będzie uosobieniem posłuszeństwa i pokory – niczym więcej jak pięknym, ożywionym przedmiotem. Ale Galatea szybko przekonuje się, że jej uroda jest doskonałym narzędziem manipulacji, a oprócz wspaniałego ciała posiadła też lotny umysł i wolną wolę.

Ogarnięty obsesją mąż pragnie sprawować nad Galateą pełną kontrolę. W końcu izoluje ją od świata pod stałym nadzorem lekarza i pielęgniarki. Jeśli Galatea nie chce, by jej piękna córka podzieliła jej los, musi przywrócić im obu wolność – bez względu na cenę…


Chociaż na co dzień nie zaczytuję się w tego typu książkach, retellingi mitologii to jedne z moich ulubionych historii. Zresztą zdają się one zyskiwać na popularności w ostatnim czasie, szczególnie za sprawą autorek takich jak Madeline Miller. Wcale mnie to nie dziwi - "Pieśń o Achillesie", nowoczesne spojrzenie na historię Achillesa i Patroklosa, była jedną z najpiękniejszych i najboleśniejszych powieści, jaką kiedykolwiek czytałam. I szczerze mówiąc, nie wiem czy kiedykolwiek moje serce w pełni się po niej pozbiera. Jest coś takiego w tych słynnych mitach, pieśniach i historiach z przeszłości, które w połączeniu z twórczym spojrzeniem współczesnych autorów pozwala stworzyć coś naprawdę niezapomnianego. Te historie ukazują, że pomimo upływu czasu pewne rzeczy nadal są istotne i równie ważne. I dokładnie takie samo odczucie miałam po lekturze nowego, krótkiego opowiadania autorki, "Galatei" - retellingu mitu o Pigmalionie i Galatei.

Jeśli interesuje was mitologia grecka, zapewne nie jest wam obca historia Pigmaliona, który niezadowolony zachowaniem innych kobiet postanowił stworzyć swoją własną wersję wymarzonej żony z kości słoniowej. Zakochany w swoim idealnym stworzeniu, błaga boginię o jej ożywienie i gdy wreszcie jego modły zostają wysłuchane, szczęśliwie traktuje ją jako swoją żonę i matkę jego dzieci. Wszystko brzmi pięknie, romantycznie i cudownie, ale co, gdybyśmy przedstawili tę historię oczami owej kobiety? Jak naprawdę wygląda życie osoby, która została stworzona w jednym celu - aby zaspokoić wygórowane potrzeby mężczyzny i zostać jego osobistą zabawką oraz rodzicielką dzieci?

Nikt nie wytłumaczy sedna tego opowiadania lepiej, niż sama autorka, co zresztą można przeczytać w posłowiu, ale chyba aż do samego końca nie uderzyło we mnie, jak ważna jest ta historia. To feministyczne spojrzenie na mit, który stanowi źródło wszelkiej inspiracji i do którego od lat wraca wielu artystów, nadając mu nowego znaczenia. Madeline Miller decyduje się na tak prosty krok, ale zmieniający wszystko - odwraca perspektywę i oddaje głos kobiecie, której oryginalnie został on zabrany. I nagle ujawnia się przerażająca i zatrważająca prawda, która rzutuje na wiele sytuacji z prawdziwego życia - że główną rolą kobiety jest bycie źródłem przyjemności i spełnienia dla mężczyzny, a wszelkie próby wyjścia poza "normę" stanowią wyraz niechcianego buntu i nieposłuszności.

Nie czytam opowiadań zbyt często, bo preferuję dłuższe powieści, ale jedno jest pewne - czasami wystarczy kilkadziesiąt stron, aby wykrzyczeć prawdę ważną i poruszającą. Właśnie dlatego tak cenię sobie twórczość autorki, która zdecydowanie ma ogromny talent do nadawania historiom z przeszłości nowego znaczenia. Jak sama pisze: "to właśnie cechuje dobry mit - wody z jego źródła mogą płynąć przez wieki". Historia Galatei może i jest oparta na micie, ale z pewnością ma odzwierciedlenie w życiu wielu kobiet w dzisiejszych czasach. Kobiet, którym przyszło żyć w świecie, gdzie traktowane są jako obiekt pożądania, jako posłuszne panie domu, które mają być dobrymi żonami i matkami, ale nie powinny się wychylać, a już z pewnością nie powinny wyrażać swoich opinii, bo kobieca niezależność jest traktowana jako zagrożenie.

Jestem świadoma, że zazwyczaj nie zobaczycie tutaj recenzji takiej twórczości, ale uważam, że akurat "Galatea" zasługuje na uwagę. A już zwłaszcza, jeśli tak jak ja lubicie od czasu do czasu przeczytać retellingi, do czego Madeline Miller zdecydowanie ma ogromny talent. To krótkie opowiadanie, być może można by było je nawet trochę bardziej rozwinąć, ale mi się podobało. Zdecydowanie daje do myślenia.

MADELINE MILLER to pisarka amerykańska. Urodzona w Bostonie, dorastała w Nowym Jorku i Filadelfii. Studiowała łacinę i grekę, jest wielbicielką i znawczynią Szekspira. Ukończyła Uniwersytet Browna, gdzie zdobyła dyplom licencjacki, a potem magisterski z filologii klasycznej. Studiowała także nauki społeczne na uniwersytecie chicagowskim i dramaturgię na Yale, gdzie skupiała się na scenicznych adaptacjach utworów antycznych. Od piętnastu lat uczy w liceum i prowadzi zajęcia teatralne. Mieszka w stanie Pennsylvania z mężem i dwójką dzieci.


Tytuł: Galatea
Autor: Madeline Miller
Tytuł w oryginale: Galatea
Data premiery: 9 listopada 2022
Liczba stron: 72
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 7/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Czytaj dalej »

niedziela, 20 listopada 2022

Alexandria Bellefleur - Zapisane w gwiazdach



Po katastrofalnej randce w ciemno, Darcy Lowell desperacko pragnie powstrzymać swojego troskliwego brata przed ponownym bawieniem się w swata.

Elle Jones, astrolożka współtworząca popularne konto "Och, Moje Gwiazdy" na Twitterze marzy o odnalezieniu bratniej duszy. Ale z całą pewnością nie jest to Darcy... zagorzała tradycjonalistka, zbyt analityczna, punktualna i sceptyczna dla tak niezależnej osoby jak ona.

Gdy brat Darcy informuje Elle, jak bardzo cieszy się, że ich randka się udała, dziewczyna jest zdumiona. Czy Darcy była na tym samym spotkaniu? Bo... dziwne.

Jednak Darcy musi pomóc Elle przebrnąć przez świąteczne spotkanie z apodyktyczną rodziną. Ich umowa wygaśnie w sylwestra.

Obie nie spodziewają się jednak, że podczas udawanego związku rozwiną się między nimi prawdziwe uczucia.

Może przeciwieństwa się przyciągają, gdy prawdziwa miłość jest zapisana w gwiazdach?


Komedia romantyczna o dwóch kompletnych przeciwieństwach, udawany związek oraz elementy zimy i świąt Bożego Narodzenia - a wszystko to queer? Nie trzeba mnie było długo przekonywać. Tak naprawdę o tej książce słyszałam wiele dobrego już miesiące temu i od tamtej pory zbierałam się do jej lektury. Jak się okazuje - te dobre opinie nie biorą się znikąd! Chociaż nigdy dotąd nie miałam styczności z twórczością Alexandrii Bellefleur, moje pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne i w przyszłości z ogromną chęcią przeczytałabym coś innego spod jej pióra. "Zapisane w gwiazdach" okazała się być przyjemną powieścią i bardzo fajnie wpasowała się w okres jesienno-zimowy, szczególnie że większość akcji dzieje się właśnie w okolicach listopada i grudnia. Dodatkowo, mówiąc szczerze, jest to chyba najlepszy romans wlw, jaki miałam szansę przeczytać w swoim życiu. Zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona.

Elle Jones jest swego rodzaju czarną owcą w rodzinie. Podczas gdy jej rodzeństwo zbiera pochwały od rodziców i ma już swoje rodziny, ona żyje w ich cieniu jako wolny duch, pracując jako astrolożka i prowadząc popularne konto "Och, Moje Gwiazdy" na Twitterze. W sekrecie zazdrości rodzeństwu jednego - tego, że każdy z nich znalazł swoją bratnią duszę. Każde jej próby i randki kończą się katastrofą i powoli zaczyna tracić nadzieję, że uda jej się znaleźć miłość. Jednak kiedy jej znajomy umawia ją na randkę w ciemno ze swoją siostrą, postanawia dać sobie ostatnią szansę. Okazuje się, że Darcy to jej kompletne przeciwieństwo, a randka nie mogłaby się skończyć gorzej. Podczas gdy Elle szuka miłości i stabilności, Darcy nie szuka zobowiązania i nie planuje się ustatkować. Ponadto jest ułożona, poważna, lekceważąco traktuje jej pracę i nawet pomimo chemii, która się między nimi pojawia, nie udaje im się poprowadzić sensownej rozmowy. Gdy randka kończy się upokorzeniem i ucieczką, Elle jest przekonana, że już nigdy więcej jej nie spotka. Kiedy więc kilka dni później Darcy proponuje jej udawanie związku przed jej bratem oraz rodziną Elle, aby udowodnić im, że ich życie uczuciowe wreszcie się ułożyło, jest zszokowana i wcale nie ma ochoty z nią współpracować. Perspektywa spokojnych świąt, bez komentarzy na temat braku partnera w jej życiu, jest jednak tak kusząca, że się zgadza. W końcu co złego może wyniknąć z udawania miłości?

Wątek udawanego związku to mój absolutnie ukochany motyw romansów, a ta książka podarowała mi wszystko, czego potrzebowałam. Elle i Darcy to niezapomniane duo - dwie kompletnie różne od siebie osoby, z kompletnie innymi zainteresowaniami oraz podejściem do miłości. Są jak ogień i woda, ich pierwsza randka to totalna katastrofa, a jednak... od samego początku coś między nimi jest. Strasznie mi się podobało to, że chociaż obydwie są od siebie tak zupełnie inne, to im bliżej się poznawały, tym wyraźniej było widać, że w tych najważniejszych aspektach idealnie się dopełniają. Ich relacja rozwija się powoli, ja nazwałabym ją nawet slow burnem, ale wszystko wskakuje na swoje miejsce w idealnym momencie. Obserwujemy jak ich niechęć przemienia się w przyjaźń, jak tląca się iskierka zainteresowania wybucha, a ich niechętna współpraca przeradza się w prawdziwe partnerstwo. Jest to jednocześnie chyba pierwszy romans wlw, w którym sceny łóżkowe zostały tak rewelacyjnie opisane i potraktowane tak samo, jak sceny w książkach hetero, czy nawet mlm - bez kręcenia wokół tematu, jednocześnie ze smakiem i pikanterią.

Najbardziej podoba mi się to, że bohaterki tej historii są tak wyraźnie nakreślone. Autorka nie skupia się jedynie na rozwoju wątku miłosnego, ale poświęca równie dużą uwagę rozwijając historie Elle i Darcy, co nadaje tej powieści głębię i emocjonalną warstwę. Elle to postać, z którą bardzo łatwo było mi się utożsamić - to osoba sama wyznaczająca sobie własną ścieżkę, nie pozwalająca nikomu innemu dyktować jej warunków, na jakich powinna żyć, nawet swojej rodzinie, która z tego powodu sprawia, że czuje się, jakby do nich nie pasowała. Jej samotność i pragnienie, żeby ktoś ją zaakceptował i pokochał taką, jaką jest, ściskały mnie za serce. Podobało mi się natomiast to, że zawsze stawia swoje dobro na pierwszym miejscu i nie pozwala, by inni za nią decydowali.

Darcy schodzi trochę na dalszy plan w porównaniu z postacią Elle, ale jej historia jest równie ważna. Skrzywdzona w przeszłości przez ukochaną osobę, Darcy nie planuje związać się z nikim na poważnie. Chociaż jej brat ciągle stara się ją z kimś zeswatać i wyciągnąć ją z domu, kobieta najchętniej spędzałaby każdą wolną chwilę samotnie, przed telewizorem, w bezpiecznym zaciszu swojego mieszkania. Strach przed złamanym sercem i zranieniem jest na tyle silny, że nie ma ochoty otwierać się przed nikim nowym... do czasu aż poznaje Elle, która budzi w niej dawno uśpione uczucia. Autorka bardzo realistycznie ukazuje nie tylko proces zdrowienia po zdradzie ukochanej osoby i posypaniu się planów na przyszłość, ale też wpływ na życie i wszelkie przyszłe relacje takiej osoby.

Jedynym powodem, dla którego nie oszalałam na punkcie tej książki i zaniżyłam odrobinę ocenę, jest to, że akcja znacznie spowalnia w drugiej połowie. Czegoś mi tam zabrakło i w porównaniu z rewelacyjnym początkiem ekscytacja opadła. Mimo wszystko - uważam, że "Zapisane w gwiazdach" to warta polecenia książka i jedna z lepszych romansów LGBT. Nietrudno znaleźć dobry romans m/m, ale zawsze miałam wrażenie, że jeśli chodzi o romanse w/w, często mi w nich czegoś brakowało. W tę powieść może nie wkręciłam się do końca, ale bardzo podobało mi się to, że autorka tak naprawdę nie bała się niczego - emocji złych i dobrych, poruszania ważnych tematów, a nawet pikantnych scen, które spodobają się wielbicielom erotyki (chociaż książka sama w sobie erotykiem nie jest!). To była jednocześnie słodka, ciepła, klimatyczna powieść, ale nie zabrakło w niej także emocjonalnych elementów. Bardzo polecam! I wyczekuję z niecierpliwością kolejnych książek autorki, bo pokochałam jej styl pisania całym sercem.


ALEXANDRIA BELLEFLEUR - bestsellerowa autorka wielokrotnie nagradzanych romansów, która zadebiutowała książką "Zapisane w gwiazdach" i zyskała tym samym uwielbienie czytelników.


Tytuł: Zapisane w gwiazdach
Autorka: Alexandria Bellefleur
Tytuł w oryginale: Written in the Stars
Seria: Written in the Stars. Tom 1
Data premiery: 12.10.2022r.
Wydawnictwo: Hype (Filia)
Liczba stron: 424
Ocena: 7.5/10

Post we współpracy z Wydawnictwem Filia!



Czytaj dalej »

środa, 16 listopada 2022

Chloe Gong - Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia



Jest rok 1927, a Szanghaj chwieje się na skraju rewolucji.

Juliette poświęciła swój związek z Romą i jest teraz całkowicie oddana swojej misji. Wystarczy jeden fałszywy krok, a jej kuzyn zajmie miejsce Juliette jako następca bossa Szkarłatnego Gangu. Jeśli Roma ma ocaleć, musi nadal pragnąć śmierci Juliette – osoby, która zabiła z zimną krwią jego najlepszego przyjaciela. Gdyby tylko Juliette naprawdę była winna zarzucanego jej czynu, łatwiej byłoby jej znosić tę nienawiść…

Roma nadal jest pogrążony w żałobie po śmierci Marshalla, a Benedikt praktycznie przestał się do niego odzywać. Roma jest zdeterminowany, aby wszystko naprawić, nawet jeśli to oznacza, że musi w zemście zabić dziewczynę, którą w takim samym stopniu kocha i nienawidzi.

W mieście pojawia się nowe zagrożenie, więc chociaż dzielą ich skrywane sekrety, Juliette musi nawiązać współpracę z Romą, aby raz na zawsze pozbyć się szantażysty. Szanghaj znajduje się na krawędzi upadku; Nacjonaliści zdobywają coraz większą władzę, z każdym dniem rozchodzą się nowe plotki o wojnie domowej, zaś gangom zagraża całkowita zagłada. Roma i Juliette muszą na chwilę odłożyć na bok własne emocje, aby zmierzyć się z potworami i machinacjami politycznymi. Nie zdołają się jednak ochronić przed powracającymi uczuciami.


Jak ja mam się po tym pozbierać? Jak mam po prostu ruszyć dalej, zacząć inną książkę i zapomnieć o tym co się wydarzyło, jakby moje serce nie zostało złamane na milion małych kawałeczków? Myślałam, że to w "These Violent Delights" autorka zaserwowała nam istny rollercoaster emocji, ale to było nic w porównaniu z drugim tomem. Nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia tej dylogii, a jednocześnie czytałam ją z bolącym sercem i strachem przed tym, jak wszystko się zakończy. Nie mogę wyjść z podziwu, jak ogromny jest talent pisarki Chloe Gong - ta historia na długo pozostanie w moim sercu i z całą pewnością trafi na listę najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku.

Szanghaj, rok 1927. Minęły miesiące odkąd Romie i Juliette udało się uratować miasto z rąk potwora siejącego spustoszenie i śmierć, ale na tym nie kończy się chaos. Dość szybko okazuje się jednak, że zakończenie tej sprawy nie jest tak proste, jak mogło się wydawać, a kolejne szlaki wskazują na to, że za istnieniem potwora stoi coś większego. Miasto chwieje się na skraju rewolucji, nacjonaliści walczą o pełną władzę z komunistami, a tajemniczy szantażysta grozi zarazą insektów. Na dodatek rosnące napięcie między wrogimi gangami ponownie stawia kochanków przeciwko sobie, gdy Juliette zmuszona jest wybierać między życiem Romy, a jego miłością. Roma, przekonany o bezwzględności Juliette i o tym, że zabiła jego najlepszego przyjaciela, pragnie zemsty i jej śmierci. A ona gotowa jest zrobić wszystko, aby utrzymywać jego nienawiść, jeśli miałoby to utrzymać go przy życiu i nie pozwolić jej kuzynowi się dowiedzieć, że kiedyś coś ich łączyło. Kiedy jednak miasto z dnia na dzień coraz bardziej upada, a gangi przestają mieć znaczenie, Juliette i Roma ponownie zmuszeni są połączyć siły, aby dojść do sedna sprawy.

Nie mam pojęcia, w jaki sposób autorka tego dokonała, ale czytając tę dylogię czułam się tak, jakbym przeniosła się w sam środek akcji, prosto do Szanghaju lat 20. Na ogół trzymam się z daleka od wątków mafijnych, gangów i gier politycznych, ale sam fakt, że autorka opiera tę historię na wydarzeniach historycznych (oczywiście zmodyfikowanych na potrzeby powieści) sprawia, że książki są tysiąc razy bardziej wciągające i interesujące. Ta dylogia ma tak niesamowity klimat, że bez problemu wyobrażam sobie tę elegancję, bogactwo, gangi, intrygi i niszczące wszystko na swojej drodze szaleństwo. Mam też wrażenie, że w tym tomie fabuła przyspieszyła, ciągle działo się coś nowego i nieoczywistego, kolejne gry polityczne między gangami, a także partiami politycznymi stały się nieoczywiste. Nie wiedziałam komu już ufać, zatarły się wszelkie granice między dobrem a złem i straciłam nadzieję, jaki inny może być koniec, poza tym oczywistym - rewolucją. Autorka tak mocno trzyma w napięciu, że pomimo tego, iż książka jest dość potężną cegiełką, przez kolejne rozdziały przepływa się w mgnieniu oka.

Zdążyłam się już tak mocno przywiązać do tych bohaterów - nie tylko do Romy i Juliette, ale również do Marshalla, Benedikta, Kathleen i Alisy - że serce mnie bolało na reakcję, do czego to wszystko doprowadziło. Jak nienawiść, krew i podział miasta zniszczył te wszystkie relacje, doprowadził do ich rozpadu, żałoby, zawiści, chęci zemsty. Z pewnością każda osoba, która czytała pierwszy tom pamięta szokujące wydarzenia z zakończenia i w "Our Violent Ends" widzimy ich konsekwencje. Obserwujemy zmagania Romy z miłością do Juliette, którą jednocześnie pragnie zabić w imię zemsty za śmierć bliskiej osoby, a także cierpienie Juliette, która musi na to wszystko pozwolić dla jego dobra. Ich rozstanie, ta przepaść, jaka się między nimi pojawiła, była istną torturą. Nie ukrywam, że momentami łzy stawały mi w oczach, obserwując ich cierpienie i tęsknotę, wymieszaną z wściekłością i nienawiścią, skierowaną zarówno do siebie, jak i do miasta, które ich tak podzieliło. Warto mieć w pogotowiu zapas chusteczek, bo ta część niesamowicie bawi się uczuciami czytelnika.

Dużą część tej historii autorka poświęca także Marshallowi i Benedikowi, z czego osobiście jestem bardzo zadowolona. Dostajemy zdecydowanie więcej rozdziałów z ich perspektywy, dzięki czemu mamy szansę dostrzec w jaki sposób wpłynęły na nich wydarzenia z zakończenia pierwszego tomu i jak starają sobie poradzić z żałobą oraz rozstaniem. Jak kocham Romę i Juliette, tak przez tę dwójkę płakałam, ale warto było przetrwać te tortury, bo nagroda była najcudowniejsza. Tym samym autorka kolejny raz udowodniła, jak dobrze wykreowani są ci wszyscy bohaterowie - główni, drugoplanowi, epizodyczni, dobrzy, a także źli. Niektórzy nawet bardzo mnie zaskoczyli, ale nie chcę zdradzać kogo mam na myśli.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że spędziłam większość czasu udając, że wcale nie czytam retellingu "Romeo i Julii", i że to wszystko wcale nie musi się zakończyć tak samo. Zaserwowałam sobie tym samym całą gamę skrajnych emocji, ale było w stu procentach warto. Jestem zakochana w klimacie tej dylogii, w jej bohaterach, w tym świecie, w fabule, w kolejnych intrygach, a także w trwającej przez wieki miłości, o jakiej pisał sam Szekspir. Jest coś takiego w wątku zdrady z ręki ukochanej osoby, co po prostu trzyma w napięciu i budzi skrajne emocje, a Roma i Juliette opanowali ten motyw do perfekcji. Cała ta dylogia to mój absolutnie ukochany retelling "Romea i Julii", więc polecam ją z całego serca. Ale pamiętajcie o chusteczkach, bo nie da się jej przeżyć bez złamanego serca. Mam nadzieję, że doczekamy się kolejnych tomów tej serii, bo z ogromną chęcią przeczytam o reszcie bohaterów i na nowo zanurzę się w tym wciągającym świecie.


Chloe Gong znalazła się na liście bestsellerów „The New York Times” dzięki powieści These Violent Delights oraz jej kontynuacji, Our Violent Ends. Niedawno ukończyła dwa kierunki na Uniwersytecie Pensylwanii: anglistykę oraz stosunki międzynarodowe. Urodziła się w Szanghaju, wychowała w Auckland w Nowej Zelandii, a obecnie mieszka w Nowym Jorku i udaje, że jest całkiem dorosła.

Po pochłonięciu wszystkich książek z działu Young Adult w lokalnej bibliotece w wieku trzynastu lat zaczęła pisać własne powieści dla zabicia czasu i od tamtej pory robi to nieustannie. Plotki głoszą, że Chloe pojawia się tajemniczo, jeśli ktoś spojrzy w lustro i trzy razy powtórzy „Romeo i Julia to arcydzieło Szekspira, które nie zasługuje na pomiatanie nim w popkulturze”.

Można ją znaleźć na Twitterze, Instagramie i TikToku pod nickiem @thechloegong.


Tytuł: Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia
Autor: Chloe Gong
Seria: These Violent Delights. Tom 2
Data premiery: 12.10.2022r.
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 580
Ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar! :)

Czytaj dalej »

poniedziałek, 14 listopada 2022

K. A. Tucker - Wild at Heart. Wróć do mnie



Calla Fletcher wraca do Toronto całkowicie zmieniona. Próbuje się odnaleźć, wciąż zakochana w gburowatym pilocie.

Kiedy Jonah pojawia się na jej progu z propozycją, której nie jest w stanie odrzucić, decyduje się polecieć na Alaskę, aby rozpocząć z nim nowe, ekscytujące życie.

Jednak szybko uczy się, że nawet najlepsze intencje mogą prowadzić do złamania danego słowa, a każdy kompromis ma wysoką cenę. Zgadza się na zamieszkanie w drewnianej chacie, która równie dobrze mogłaby stać pośrodku zachodniej tundry.

Jonaha coraz częściej nie ma w domu, sąsiedzi albo pragną zrobić z niej rodowitą mieszkankę Alaski, albo zastrzelić, zamiast pomóc.

Calla zmaga się z odnalezieniem własnej drogi w świecie, w którym dzikie zwierzęta sprawiają, że nieustannie ogląda się za siebie, a trudne warunki wykraczające poza zimne, ciemne miesiące, prowadzą do tego, że zniechęca samo wyściubienie nosa za drzwi.

Nie takiej przyszłości się spodziewała, więc rodzą się w niej obawy, że być może jest jednak skazana na pójście w ślady matki.


Nawet nie macie pojęcia jak długo czekałam na ten moment, kiedy w końcu będę mogła napisać, że pojawiło się polskie wydanie drugiego tomu jednej z moich ukochanych serii. Sama miałam już okazję czytać "Wild at Heart" na początku tego roku w oryginale i powrót do Calli i Jonaha, jednej z moich ulubionych par książkowych, to było niezapomniane przeżycie. Nieczęsto się zdarza, że autorzy decydują się pociągnąć jednotomowe historie, ale ogromnie się cieszę, że tak się stało w tym przypadku, bo "Wróć do mnie" to niepowtarzalna szansa, dzięki której możemy powrócić do ukochanych bohaterów i zobaczyć, jak ułożyło się to ich "i żyli długo i szczęśliwie". Ta książka to był miód na moje serce, źródło nieustającego uśmiechu na twarzy, motylków w żołądku, a nawet typowego dla Tucker bólu serca. Ponownie zakochałam się w Alasce i tych bohaterach (a także wielu nowych!), i nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia ich historii.

Pod koniec "The Simple Wild. Zostań ze mną" autorka pozostawiła nas z jednym pytaniem - czy Jonah i Calla dadzą radę pójść na kompromis, aby zbudować wspólną przyszłość, czy być może ich związek skazany jest na niepowodzenie? Ta dwójka pochodzi z kompletnie różnych światów, o czym przekonaliśmy się już w pierwszym tomie, obydwoje jednak nie są w stanie z siebie zrezygnować. Kiedy więc Jonah staje na progu mieszkania Calli i prosi ją o to, aby zamieszkała z nim na Alasce i dała im szansę, kobieta nie widzi innego rozwiązania, jak podjąć tę najbardziej szaloną decyzję w swoim życiu i zaufać swojej miłości do ukochanego pilota. Calla i Jonah kupują dom w środku niczego, rzucając się w wir przygotowań do wspólnego życia na Alasce, obiecując sobie, że zrobią wszystko, aby tym razem im wyszło. Wkrótce jednak obietnice stają się coraz większym wyzwaniem, gdy okazuje się, że Jonah więcej czasu spędza poza domem niż w nim, nowy sąsiad ich nienawidzi, a Calla nie potrafi znaleźć sobie miejsca w nowej sytuacji. Czy właśnie tak powinno wyglądać jej nowe życie? Bezustanne czekanie na powrót ukochanego, samotność, brak poczucia przynależności?

Pamiętam, że bardzo długo odkładałam lekturę tego tomu, bo zwyczajnie bałam się, że nie spełni moich oczekiwań i nie dotrzyma poziomem pierwszemu tomowi, który kocham całym sercem. Wszyscy wiemy co to "klątwa drugiego tomu" i musiały minąć niemalże dwa lata, aż odważyłam się po nią sięgnąć. Kontynuacje dobrych historii niestety nie zawsze kończą się dobrze, potrafią być niepotrzebnie przeciągane i zbyt dramatyczne, a ja bardzo nie chciałam, aby coś mi zniszczyło pierwszy tom. Jak się jednak okazało - kompletnie nie było czego się obawiać. Nie tylko klimat tej książki idealnie oddaje nadchodzący zimowo-świąteczny klimat (brakuje tylko premiery nowelki świątecznej "Forever Wild" i będę w niebie!), ale też wciągnęłam się w tę historię z taką łatwością, jakbym nigdy się z tymi bohaterami nie pożegnała. Powrót do tego świata był jak powrót do miejsca, które otula czytelnika miłością, ciepłem i bezpieczeństwem.

Calla i Jonah to już nie są ci sami bohaterowie, których poznaliśmy w pierwszym tomie. Dawno zapomniana została wszelka nienawiść, która ich połączyła i przemilczane słowa, które doprowadziły do ich rozstania. Teraz oboje wchodzą w ten związek z pełną determinacją, aby im się udało, gotowi na poświęcenie dla dobra ich wspólnej przyszłości. Oczywiście nie obyłoby się bez problemów i bólu serca, w końcu nie byłaby to książka Tucker, gdyby trochę nie pobawiła się sercami czytelników i nie doprowadziła do łez, ale ta historia okazała się być takim idealnym zimowym otulaczem, pozwalającym nam na obserwowanie domowego życia ukochanych bohaterów i tego, jak ich miłość tylko rośnie i się wzmacnia. Jonah i Calla muszą zmierzyć się z wieloma wyzwaniami, aby ich wspólne życie miało szansę przetrwać, ale to nadal ta sama, szalenie w sobie zakochana para, którą tak pokochaliśmy. Ich historia to istny rollercoaster emocji, ale jestem niesamowicie wdzięczna, że dostałam szansę poznać dalszą część ich wspólnego życia.

Najbardziej uwielbiam jednak to, że ta historia to o wiele więcej niż romans. To historia pełna rodzinnego ciepła, przyjaźni starych i nowych, to powieść o odkrywaniu swojego miejsca na świecie. Dzięki tej książce mieliśmy szansę poznać jeszcze bliżej Callę, która za wszelką cenę stara się odnaleźć w tej zupełnie nowej rzeczywistości i odkryć tę jedną rzecz, która da jej poczucie przynależności i celu. No i absolutnie zakochałam się w niepowtarzalnym klimacie tej książki, w dzikiej Alasce przysypanej śniegiem, gdzie życie jest odrobinę inne, a także w mieszkańcach miasteczka, którzy skradli kawałek mojego serca. Moje serce puchło z miłości dla niemalże każdej postaci tej serii (może poza Marie, która o ironio jest główną bohaterką 4 tomu... ciekawa jestem czy autorce uda się mnie do niej przekonać, bo strasznie mnie irytowała w tej części). Każda postać poboczna miała ważny wkład w tę historię i stała się częścią tej małej rodziny, do której z pewnością jeszcze nie raz powrócę. 

"Wild at Heart" to była idealna kontynuacja historii Jonah i Calli, zwłaszcza dla osób, którzy pokochali ich w pierwszym tomie równie mocno jak ja. Koniecznie musicie się z nią zapoznać, jeśli chcecie zobaczyć jak Calla i Jonah budują razem życie, poznają nowych przyjaciół i mierzą się z nowymi wyzwaniami. To historia pełna ciepła, humoru, miłości i przyjaźni - uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy ją czytałam. Ci bohaterowie naprawdę przeszli ogromną przemianę. Sposób pisania autorki sprawił, że czułam się niemalże tak, jakbym była na Alasce razem z bohaterami i nie mogłabym jej wam bardziej polecić.



K.A. TUCKER - K.A. Tucker to kanadyjska pisarka urodzona w małym mieście niedaleko Ontario. Pierwszą książkę napisała w wieku sześciu lat - z pomocą zaprzyjaźnionej bibliotekarki i pudełka kredek. Jest bibliofilką, lubiącą czytać książki bardzo różnorodnych gatunków - począwszy od fantasy, po literaturę z gatunku chick lit. Jest autorką bestsellerowych serii: Dziesięć płytkich oddechów oraz Burying Water. Pisze również porywające historie, takie jak: Przez niego zginę oraz Zanim odejdziesz (wkrótce). Obecnie mieszka wraz z mężem i dwiema pięknymi córeczkami w spokojnym miasteczku niedaleko Toronto.




Tytuł: Wild at Heart. Wróć do mnie
Autor: K.A. Tucker
Tytuł w oryginale: Wild at Heart
Seria: The Simple Wild. Tom 2
Data premiery: 19 października 2022
Liczba stron: 506
Wydawnictwo: Hype (Filia)
Ocena: 9/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia!





Czytaj dalej »

czwartek, 10 listopada 2022

Colleen Hoover - It Starts With Us



„It Starts with Us” rozpoczyna się w momencie, w którym pozostawił nas emocjonujący epilog „It Ends with Us”.

Lily i jej były mąż Ryle zgodnie współdzielą opiekę nad córką Emerson. Pewnego dnia Lily wpada na swoją pierwszą miłość – Altasa. Jest zachwycona tym spotkaniem i gdy tylko Atlas proponuje randkę, bez namysłu się zgadza. Entuzjazm Lily szybko przygasa, gdy uświadamia sobie, że Ryle wciąż odgrywa ważną rolę w jej życiu, a Atlas to jedyna osoba, której Ryle nie zaakceptuje u boku swojej córki i byłej żony.

Czy Lily uda się w końcu odnaleźć szczęście? Czy Ryle stanie na drodze prawdziwej miłości?


Wiele czasu minęło odkąd czytałam "It Ends With Us", a od tamtej pory książka - za sprawą TikToka - zdołała podbić serca milionów czytelników na całym świecie i stać się jedną z najpopularniejszych powieści ostatniej dekady. Czy mnie to dziwi? Zupełnie nie. Nigdy nie zapomnę emocji i natłoku uczuć, które towarzyszyły mi podczas jej lektury. Colleen Hoover przez wiele lat trzymała się zdania, że historia zakończyła się we właściwym momencie i jej przeciągnięcie mogłoby jej odebrać na wartości, z czym trudno się nie zgodzić. Myślę jednak, że każdy z nas skrycie miał małą nadzieję, że może kiedyś, w przyszłości, dostaniemy szansę, aby jeszcze raz spotkać się z tymi bohaterami i zobaczyć ich szczęście po całym tym cierpieniu, którego zaznali w swoim życiu. I wiecie co? Dokładnie tym okazało się być "It Starts With Us" - spotkaniem po latach, szansą na zaznanie spokoju, terapią po pierwszym tomie - czymś w stylu mocnego, pocieszającego uścisku od samej autorki, który pozwala nam spokojnie odetchnąć i szczerze się uśmiechnąć, mając świadomość, że Lily i Atlas odnaleźli się po latach i ich historia tak naprawdę dopiero się rozpoczęła.

"It Starts With Us" rozpoczyna się niemalże w tym samym momencie, w którym kończy się "It Ends With Us" - po słynnym spotkaniu Lily i Atlasa, miesiące po traumatycznych wydarzeniach z życia Lily. Pomimo rozłąki, cierpienia, traumy i wielu czynników, które sprawiły, że ich drogi się rozeszły, teraz wreszcie wszystko układa się tak, jak powinno, a los ponownie sprawia, że ich ścieżki się przecinają. Oboje są wolni, nadal całymi sercami im na sobie zależy i zdaje się, że to ich szansa, aby wreszcie spróbować być naprawdę razem. Kiedy więc Atlas zaprasza Lily na randkę, kobieta nie potrafi mu odmówić. Nawet pomimo upływu lat, zdaje się, jakby między nimi nic się nie zmieniło - Atlas nadal jest tym samym facetem, który zawsze był jej bezpieczną przystanią, a Lily to nadal ta sama dziewczyna, która go ocaliła, gdy był nastolatkiem. Zdaje się, że ich rozłąka jedynie spotęgowała to uczucie. Ale teraz ich życia wyglądają zupełnie inaczej i pojawiły się nowe komplikacje - jak chociażby były mąż Lily i zarazem ojciec jej córeczki, Ryle, który nigdy nie pozwoliłby na to, aby Lily umawiała się z Atlasem. I pomimo upływu czasu, Lily nadal odczuwa strach i walczy ze wspomnieniami traumy, jakiej zaznała z jego ręki, stawiając na pierwszym miejscu dobro swojej córeczki. Jak ma pogodzić związek z Atlasem, jednocześnie wiedząc, że może być on źródłem wielu problemów? Jak pogodzić szansę na przyszłość z kimś innym, jeśli jej przeszłość już zawsze będzie obecna w jej życiu?

Czasami będziesz chciała, żebym trzymał cię za rękę, gdy będziesz schodzić w dół, a czasem ja będę potrzebował, byś poprowadziła mnie pod górę, ale ze wszystkim, co nas od teraz czeka, zmierzymy się razem. Ja i ty, Lily. 

Moją największą obawą związaną z tą historią był sposób, w jaki Colleen poprowadzi dalej relację Ryle'a i Lily, a dokładniej - jak określi jego miejsce w życiu jej oraz ich córki. Nawet jeśli autorka wielokrotnie obiecywała, że nie ma zamiaru próbować wyjaśnić jego poczynań i dawać mu drugiej szansy, gdzieś we mnie tkwiła ta mała obawa, że może jednak - w końcu czy nam się to podoba, czy nie, Ryle zawsze będzie częścią ich życia. Uważam jednak, że Colleen rewelacyjnie poradziła sobie z tym wątkiem. Przedstawiła prawdziwą rzeczywistość dzielenia obowiązków opieki nad córką z osobą, którą niegdyś kochała, a która jest jednocześnie źródłem ogromnej traumy, strachu i braku zaufania wobec innych.

Wątpliwości Lily, jej poczucie winy i ciągły strach idealnie ukazują, jak wielki wpływ na życie ofiary przemocy ma związek z taką osobą, nawet jeśli się skończy. To wszystko tkwi w środku ofiary przez całe życie i proces zdrowienia jest skomplikowany i trudny, a każda chwila szczęścia potrafi być przyćmiona strachem i wspomnieniami bólu. Nawet jeśli wielu z nas nie chciało już nigdy więcej słyszeć o Ryle'u, to jego obecność była zrozumiała, bo autorka ukazuje tym samym, że przemoc i jej skutki nie kończą się wraz z zakończeniem związku, a już szczególnie, gdy w grę wchodzi dziecko. A dzięki temu Lily zdołała zrozumieć, że wszystko, co między nimi się wydarzyło, nie było jej winą i ma prawo być szczęśliwa nawet pomimo jego niezadowolenia i kolejnych prób manipulacji. Jestem naprawdę dumna, bo to droga, która wymaga ogromnych pokładów siły i odwagi, a Lily jest jedną z najsilniejszych, godnych podziwu bohaterek, jakie znam.

Gdy na nią patrzyłem, po raz kolejny poczułem to niesamowite pragnienie, by powiedzieć "kocham cię", i już prawie miałem te słowa na ustach, więc pochyliłem się i odcisnąłem je na twojej skórze.
I tam właśnie zostały, ukryte i milczące, aż zdobyłem się na odwagę, by sześć miesięcy później wypowiedzieć je na głos.

Wiem, że wiele osób uzna tę powieść za niepotrzebną, ale ja kompletnie się nie zgodzę. Zresztą, obserwuję zawiść wobec Hoover od kilku miesięcy z wielką przykrością, bo ani ta historia, ani autorka na to nie zasługują. Ta część nie tylko była plastrem na ranę i pocieszeniem, ale potrzebnym procesem, który pozwolił bohaterom przepracować wiele rzeczy. Mam też nadzieję, że będzie to też część, która otworzy oczy tym, którzy widzieli w "It Ends With Us" jedynie nieudany romans i niezrozumianego bohatera, który zasłużył na drugą szansę, bo bolało mnie serce, widząc taką reakcję na tę historię. Lily nigdy nie miała być lekarstwem na traumę Ryle'a i nigdy nie była mu winna przebaczenia. Cieszę się, że Hoover ukazała go dokładnie takim, jakim jest - manipulującym, skorym do przemocy mężczyzną, który nigdy się nie zmieni. Ta historia nigdy nie miała być romansem (czy też mrocznym romansem), ani słodką anegdotką o drugich szansach, bo nie takie są realia życia w związku z osobą, która się nad tobą znęca. Ogromnie się cieszę, że autorka ciągle to tutaj podkreślała.

Moim miodem na serce była relacja Lily i Atlasa, absolutnie najcudowniejsza część tej historii. Tak długo czekałam na kontynuację ich wątku, bo zawsze czułam niedosyt po tym, jak ich sprawy się zakończyły i dostałam dokładnie to, a nawet więcej. Ich miłość zawsze była tym, czym powinna być prawdziwa miłość - wsparciem, bezpieczeństwem, siłą w trudnych chwilach, szczęściem. Wszystkie te wstawki z pamiętników Lily z młodości, a także listy miłosne Atlasa, to był miód na moje serce. Wszystko wreszcie wskoczyło na swoje miejsce - pomimo upływu lat, pomimo traumy i cierpienia, ta dwójka ponownie się odnalazła, zaakceptowała z całą swoją przeszłością, z traumą i wadami, bo dokładnie tak zawsze miało być.

Jestem właśnie tu, gdzie moje miejsce - w ramionach kochającego mnie Atlasa Corrigana.

Nie muszę też wspominać, że Atlas całkowicie skradł moje serce. Tym razem mamy szansę przeczytać rozdziały jego oczami i poznać nie tylko jego przemyślenia i uczucia do Lily, ale zagłębić się w jego przeszłość oraz życie, jakie sobie ułożył, a które dopiero na nowo poznajemy razem z Lily. Hoover rozwija jego postać w sposób, na który nie mogła sobie pozwolić w poprzednim tomie i naprawdę mnie to cieszy - pojawiają się pewne wątki i osoby z jego życia, które sprawiły, że pokochałam tę historię jeszcze mocniej. Mam tu na myśli szczególnie Josha i Theo, których nie dało się nie polubić. Wnieśli do tej historii nie tylko warstwę emocjonalną, ale też humor, a wątki z nimi związane były niespodziewanym, aczkolwiek świetnym dodatkiem do tej historii.

Pomimo nieprzychylnych (moim zdaniem niesprawiedliwych) opinii, że "It Starts With Us" to niepotrzebna kontynuacja, ja się absolutnie zakochałam i jestem pewna, że fani Atlasa i Lily ją docenią. Oczywiście książka znacznie różni się od swojej poprzedniczki, ale też nie tego oczekiwałam. Nie spodziewajcie się równie emocjonalnej, bolesnej i poruszającej powieści, bo ta część ma być swego rodzaju terapią. Pocieszeniem, że wszystko się w końcu ułożyło i bohaterowie (a my razem z nimi) wreszcie mogą odetchnąć i ruszyć dalej. Cierpienia wystarczy im na całe życie. Ta część to duża dawka miłości i szczęścia, jest nowym rozdziałem i szansą na zostawienie za sobą traumy. I ogromnie się cieszę, że Lily i Atlas tę szansę dostali. "It Starts With Us" to moja mała osobista bańka szczęścia i mam ogromną nadzieję, że pokochacie tę książkę równie mocno, jak ja.




COLLEEN HOOVER to amerykańska pisarka, autorka poruszających romansów i powieści z gatunku New Adult. Pisarka urodziła się w 1979 roku w Sulphur Springs (miasto w Teksasie). Zaczęła pisać dla przyjemności. Ponieważ jej książki zostały docenione przez czytelników, porzuciła pracę jako pracownik socjalny i skoncentrowała się na pisaniu kolejnych powieści. Dotychczas napisała ich już kilkanaście, a kilka z nich trafiło na listy bestsellerów „New York Timesa”. Każda natomiast została bardzo wysoko oceniona przez użytkowników Goodreads.




Tytuł: It Starts With Us
Autor: Colleen Hoover
Tytuł w oryginale: It Starts With Us
Seria: It Ends With Us. Tom 2
Data premiery: 26 października 2022
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 336
Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu!

Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia