Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Samantha Young. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Samantha Young. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 marca 2022

Samantha Young - Jutro Będziesz Mój



Posiadłość Ardnoch jest bezpieczną przystanią sławnych i bogatych. Dla ludzi spoza wyższych sfer jest niedostępna i równie tajemnicza, co jej właściciel, były gwiazdor Hollywood Lachlan Adair. Teraz spokojnej rezydencji grozi wielki skandal.

Policjantka Robyn Penhaligon przyjeżdża do Szkocji, chcąc odnowić kontakt z ojcem, który wiele lat temu odszedł, aby w pełni poświęcić się pracy prywatnego ochroniarza. Odnalezienie go okazuje się jednak dużo trudniejsze, niż myślała. Przy okazji poszukiwań Robyn poznaje celebrytę, Lachlana Adaira. To właśnie on zatrudnił jej ojca i odebrał jej go na dobre. Każde kolejne spotkanie tylko potwierdza jej dotychczasową opinię na temat mężczyzny – Lachlan jest despotyczny i zarozumiały. Jego pewność siebie jest jednak jednocześnie irytująca i pociągająca, a Robyn coraz trudniej oprzeć się pokusie. Kobieta chętnie wyjechałaby z Ardnoch, zanim ulegnie urokowi swojego wroga. Jednak gdy jej ojciec staje się celem osoby zagrażającej mieszkańcom prestiżowej rezydencji, policjantka postanawia zrobić wszystko, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Rozpoczynając prywatne śledztwo, w sprawie niepokojących wydarzeń, musi jednak liczyć się z tym, że od teraz Lachlan będzie jej towarzyszył niemal na każdym kroku, a ogień, który się między nimi tli, może zapłonąć na dobre.

Czy Lachlanowi uda się uciec przed przeszłością, która może zniszczyć mu życie? A może bardziej powinien się obawiać wroga ukrywającego się tuż obok niego?


"Jutro będziesz mój" zapoczątkowuje najnowszą serię Samanthy Young o rodzinie Adairów, do której podeszłam z dużą dozą ostrożności. Chociaż bardzo lubię twórczość tej autorki, jej poprzednia książka, którą miałam okazję przeczytać ("To, co najcenniejsze") rozczarowała mnie tak mocno, że na pewien czas zraziłam się do jej pióra. Nie mam jednak w zwyczaju skreślać autorów po jednej książce, postanowiłam więc dać szansę jej najnowszej serii. I chociaż ogólnie uznałabym ją za dobrą historię, ponieważ ma wiele zalet i rzeczy, które mi się podobały, niestety zauważyłam także pewne rzeczy, które odebrały mi dużo przyjemności z lektury. Co zabawne, w pewnym sensie łączą się one właśnie z tym, co nie spodobało mi się w jej historii ostatnim razem, co skłania mnie do zastanowienia się nad tym, czy twórczość tej autorki nadal jest dla mnie, czy mój gust się po prostu mocno zmienił.

Główną bohaterką tej książki jest Robyn, która rok po traumatycznym wypadku w pracy postanawia przenieść się do Szkocji i odnowić kontakt z ojcem, który porzucił ją gdy miała ledwo kilkanaście lat. Gdy jednak zjawia się na miejscu, okazuje się, że nie jest to wcale takie proste. Ponowne spotkanie po latach z ojcem pobudza w niej od dawna skrywany żal i poczucie porzucenia, nieważne jak bardzo pragnie to ukryć. A co więcej, staje twarzą w twarz z mężczyzną, który jej go odebrał - byłym aktorem Hollywood, Lachlanem Adairem, dla którego od lat pracuje jej ojciec. Mężczyzna jest dla niej oziębły i wredny, a Robyn nie pozostaje mu dłużna. Wtedy jednak kobieta dowiaduje się o dziwnych rzeczach dziejących się w klubie Lachlana. Gdy niemalże dochodzi do tragedii i sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna, Robyn postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i odkryć kto stoi za pogróżkami. Aby tego dokonać, chcąc nie chcąc zmuszona jest spędzić więcej czasu z Lachlanem i bliskimi mu ludźmi, co doprowadza ją do pewnych odkryć, których się nie spodziewała, gdy pierwszy raz się tu pojawiła. Jednym z nich jest fakt, że im więcej się o nim dowiaduje, tym bardziej zaczyna się jej podobać...

Znowu pojawił się ten sam problem, który miałam ostatnim razem, gdy czytałam inną książkę Young, "To, co najcenniejsze" - nie polubiłam się z głównym bohaterem. Właściwie to przez więcej niż połowę książki działał mi na nerwy i kompletnie nie potrafiłam zrozumieć jego postawy. Jestem tym typem czytelnika dla którego centrum całej historii są jej bohaterowie - jeśli są oni nieznośni do niewybaczalnego stopnia, nudni albo zwyczajnie nie potrafię się z nimi połączyć, to choćby nie wiem jak cudowna była fabuła, nie będę potrafiła się w nią w pełni zaangażować. Właśnie tak skończyło się i tym razem, bo postać Lachlana, a dokładniej jego zachowanie wobec Robyn, a co za tym idzie także dynamika ich relacji, frustrowały mnie niemiłosiernie. Irytował mnie jego kompleks wyższości, dziwna zawiść do Robyn, która kompletnie nic mu nie zrobiła. Chociaż starałam się zrozumieć jego pewne decyzje, tyle razy mnie zawiódł, że ciężko było mu współczuć. To się zaczęło zmieniać pod koniec i naprawdę żałuję, że autorka nie postanowiła pokazać więcej właśnie tej jego strony - opiekuńczej, romantycznej, dbającej o najbliższych. Dostaliśmy za to nabuzowanego toksyczną energią aroganta, który przez pół książki bez powodu pomiatał Robyn i traktował ją jak śmiecia.

Na szczęście gdzie Lachlan stracił w moich oczach tam Robyn nadrabia, bo ta bohaterka kompletnie skradła moje serce. Nie macie pojęcia jak niewiarygodnie się cieszę, że nie dała się traktować jak wycieraczkę i wyraźnie komunikowała mu swoje granice i uczucia. Przyjemnością było zobaczyć jak mu załazi za skórę, zwłaszcza wtedy gdy zachowywał się, jakby wszystko mu było wolno. Robyn to twardzielka w każdym tego słowa znaczeniu i za każdym razem kiedy ucierała Lachlanowi nosa, gdy zachowywał się wobec niej beznadziejnie, serce mi rosło. Gdyby skończyło się jak w "To, co najcenniejsze", pewnie bym tą książkę rzuciła, ale na szczęście jej historia dużo tutaj nadrobiła.

Poza wątkiem miłosnym w tej historii prowadzenie przejmują również dwa inne wątki, dzięki którym koniec końców ta historia była dobra. Szczególnie spodobała mi się relacja Robyn z jej ojcem, który porzucił ją lata temu. Te lata kotłującego się w niej zranienia i pytań bez odpowiedzi tak wyraźnie odcisnęły na niej piętno, że kiedy wreszcie dochodzi do jej spotkania z Makiem po tylu latach, wyraźnie czuć ich tęsknotę, ból i miłość, jaką odczuwać może tylko rodzic i dziecko. To właśnie na tych momentach, gdy próbowali odbudować coś, co lata temu zostało stracone, łzy stawały mi w oczach.

Wśród zawirowań miłosnych i budowania relacji z rodziną pojawia się nawet wątek kryminalny, gdy w posiadłości Lachlana zaczynają dziać się dziwne rzeczy, aż w końcu niemalże dochodzi do tragedii. Mężczyzna otrzymuje pogróżki od tajemniczej osoby i wkrótce zaczyna się robić naprawdę niebezpiecznie, Robyn więc postanawia wykorzystać swoje doświadczenie policjantki i zagłębić się w sprawę, aby odnaleźć stalkera. Przyznam się szczerze, że chociaż domyśliłam się pewnych rzeczy, nie mogłam wyjść z podziwu jak dobrze autorka skryła rozwiązanie tej zagadki. Do tego stopnia, że poczułam wszystkie te emocje, które poczuli bohaterowie, gdy dostaliśmy odpowiedzi na pewne pytania. Ta tajemnica i ciągła niepewność trzymały mnie na szpilkach niemalże do końca, bo sama przyłapałam się na tym, że na każdego bohatera patrzyłam z podejrzeniami.

Chyba właśnie przez to czuję się tak rozczarowana - że ta historia mnie naprawdę wciągnęła, akcja dziejąca się w tle trzyma w napięciu i nadaje książce tempa, ale wątek miłosny wszystko psuje. Już po raz kolejny czuję się zawiedziona zachowaniem głównego bohatera i tym ciągłym tańcem wokół siebie. Ciągle miałam wrażenie, że robiliśmy jeden krok do przodu, aby za chwilę zrobić pięć w tył. Szybko poczułam się tym zmęczona, bo na palcach u jednej ręki mogłabym zliczyć momenty, kiedy między nimi naprawdę się układało i poczułam to przywiązanie. Przez większość czasu miałam jednak wrażenie, jakby wykorzystywali się do seksu, bo było między nimi ogromne przyciąganie, ale kiedy zaczynało się robić poważnie albo pojawiały się problemy, Lachlan tchórzył i robił coś głupiego. Brakowało mi tych radosnych momentów.

"Jutro Będziesz Mój" pomimo wszystkiego to dobrze napisana i intrygująca książka, zdecydowanie też nie jest zła. Żałuję jednak, że autorka za wszelką cenę starała się położyć nacisk na nienawiść między głównymi bohaterami, zamiast stopniowo rozwijać ich uczucie i zaufanie do siebie. Przez to cały ich związek był głównym powodem mojego sfrustrowania i irytacji, a przez Lachlana miałam ochotę wyrywać sobie włosy z głowy. Jeśli jednak lubicie romanse z wątkiem kryminalnym w tle, na dodatek dziejące się w malowniczej Szkocji, to może wam akurat ta pozycja przypadnie do gustu.

SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.


Tytuł: Jutro będziesz mój
Autor: Samantha Young
Tytuł w oryginale: Here With Me
Seria: Adair Family. Tom 1
Data premiery: 23 lutego 2022
Liczba stron: 460
Ocena: 6/10


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Słowne!





Czytaj dalej »

niedziela, 17 października 2021

Samantha Young - To, co najcenniejsze



Dziewięć lat temu Emery Saunders porzuciła wygodne, ale puste i samotne życie miliarderki i przeniosła się do Hartwell, uroczego nadmorskiego miasteczka, gdzie otworzyła księgarnio-kawiarnię. I choć wreszcie mogła żyć, jak chciała, bolesna przeszłość sprawiła, że Emery nie mogła znaleźć sobie miejsca wśród lokalnej społeczności. Z biegiem czasu zyskała przyjaciół, ale dla większości mieszkańców pozostała zagadką.

Dziewięć lat temu był jednak ktoś, kto wreszcie zdobył zaufanie Emery. A potem je zdradził. Raz po raz.

Fani serii Hart’s Boardwalk długo czekali na tę historię – i się nie zawiodą. Pełna pasji opowieść o zaufaniu i odkupieniu.

Jack Devlin wiedział, że Emery to miłość jego życia, gdy tylko ją zobaczył. Ale kiedy wydawało się, że zmierzają w dobrym kierunku, los z nich zadrwił. Jack nie miał wyboru: by chronić tych, na których mu zależało, musiał trzymać się od nich z daleka. Nawet jeśli to oznaczało, że złamie Emery serce.

Teraz Jack chce za wszelką cenę odkupić swoje błędy. Tyle że Emery nie potrafi już mu zaufać. Jack ma ostatnią szansę, by przekonać ją, że to, co ich łączy, jest godne miłosnej legendy Hart’s Boardwalk.


"To, co najcenniejsze" to najnowsza książka Samanthy Young z serii "Hart's Boardwalk", z której miałam okazję przeczytać jedynie trzeci tom "To, czego o mnie nie wiesz". Spodobał mi się on jednak na tyle, że od razu zapragnęłam przeczytać resztę. Young jest bardzo lubianą przeze mnie autorką i ogółem jej powieści pełne są emocji, uczuć i wrażeń, nie zastanawiałam się więc długo nad lekturą "To, co najcenniejsze". Niestety, książka zupełnie nie spełniła moich oczekiwań i chociaż styl pisania autorki jak zwykle mnie zachwycił, tak fabuła i bohaterowie sprawiły, że przez całą lekturę rwałam sobie włosy z głowy. Trochę jestem tym zaskoczona, bo spodziewałam się naprawdę dobrej powieści. Dostałam jednak kilkaset stron nie dającej się lubić historii.

Emery i Jack poznali się po raz pierwszy dziewięć lat temu i od razu zawrócili sobie w głowie. Ona była nową mieszkanką nadmorskiego miasteczka, cichą właścicielką kawiarnio-księgarni, a on synem najbardziej znienawidzonego biznesmena w mieście. Ciągłe komplikacje stające na drodze ich relacji nigdy nie pozwoliły im na to, aby ich zauroczenie rozwinęło się w coś więcej. Gdy po raz pierwszy od lat pojawia się ziarenko nadziei na to, że mogliby być razem, po raz ponownie uderza w nich tragedia, która łamie Emery serce. Mijają kolejne lata, a błędy Jacka niszczą ją raz za razem. W końcu nadchodzi moment, gdy kobieta zdaje sobie sprawę, że nie ma już siły dłużej tego ciągnąć - w końcu czy miłość nie powinna być łatwa? Wypełniona szczęściem, zaufaniem i namiętnością? Jak zaufać komuś, kto przez lata udowadniał, że nie jest tego zaufania wart? Teraz Jack ma ostatnią szansę udowodnić Emery, że jest gotów zrobić wszystko, aby ją odzyskać. Zanim będzie na to za późno.

Podczas czytania tej książki z pięć razy byłam bliska rzucenia jej w kąt i wyrzucenia z pamięci wszystkiego, co przeczytałam, ponieważ historia Jack'a i Emery to najbardziej frustrująca, irytująca historia, jaką miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. I chociaż fani serii pewnie się ze mną nie zgodzą, co jest w pełni zrozumiałe, ja - jako osoba, która przeczytała jeszcze jedynie trzeci tom - zupełnie nie potrafiłam zrozumieć co stało za niektórymi decyzjami i czynami bohaterów, ani jakim cudem w ogóle dochodziło do pewnych sytuacji. I skończyło się na tym, że chyba pierwszy raz w życiu błagałam o to, aby główni bohaterowie nie skończyli razem, bo męczyła mnie ich relacja.

Zacznijmy może od tego, że nic nie irytowało mnie bardziej, niż bohaterowie tej historii. A przecież bez dobrych postaci, nieważne jak interesująca jest fabuła, naprawdę ciężko o dobrą książkę. Jack Devlin to jeden z najbardziej znienawidzonych, irytujących i niezrozumiałych bohaterów, o jakich kiedykolwiek czytałam. Jako syn najbardziej przebiegłego biznesmena w miasteczku nigdy nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Zależało mu na dobrze mieszkańców, zawsze był przez nich lubiany, nie stronił też sobie od towarzystwa kobiet, szczególnie przejezdnych turystek. Gdy do miasta przeprowadza się Emery, zawraca mu w głowie jak żadna inna, mężczyzna jednak dobrze wie, że ze względu na jej własne dobro i bezpieczeństwo powinien trzymać się od niej z daleka, aby jego własny ojciec nie starał się namieszać w jej życiu. Na przestrzeni lat ich przyciąganie jednak jedynie się nasila, nieważne jak mocno starają się je ignorować. Gdy jednak w jego życiu przydarza się coś, przez co Jack musi postawić swoje życie do góry nogami, znikają jakiekolwiek szanse na to, by zbliżyć się do Emery. Znika też ten Jack, którego poznajemy na początku. A pojawia się jego okropna, irytująca wersja. I szczerze? Nawet po wyjawieniu wszystkich rzeczy, które mu się przydarzyły, zupełnie nie potrafiłam wydusić z siebie ani odrobiny sympatii i współczucia.

Sytuację pogorszyło też to, że ich historia ciągnie się przez długie lata. Dziewięć lat to bardzo dużo czasu, w czasie którego wydarzyć może się wiele rzeczy - i tak też właśnie było. I niestety Jack raz za razem sprawiał, że coraz trudniej było mi go lubić. Aż w końcu zupełnie stracił mój szacunek i było za późno, żebym potrafiła mu wybaczyć rzeczy, które robił. Jego decyzje budziły we mnie niesmak i wstręt, i chociaż niektóre były zrozumiałe, inne całkowicie wynikały z tego, jakim był człowiekiem. Do pewnych rzeczy przyczynił się sam, nieważne co go do tego popchnęło. I chociaż inni bohaterowie mogli mu je wybaczyć, ja skończyłam tę książkę czując się w pewien sposób oszukana i zdradzona, bo naprawdę chciałam go polubić i mu wybaczyć, ale z tyłu mojej głowy ciągle miałam rzeczy, do których się dopuścił.

Postać Emery mnie natomiast bardzo dezorientowała. Kreowana była na kobietę, która pomimo swojej nieśmiałości nie dawała sobą pomiatać i niejednokrotnie odrzucała Jacka, gdy ją ranił, a jednocześnie przez dziewięć lat dawała mu się traktować jak wycieraczkę, którą od czasu do czasu można użyć, a potem porzucić. Jej nieśmiałość, mam wrażenie, przełożyła się na kreację takiej dziwnej, stereotypowej cnotki, która przez lata unika mężczyzn, czekając aż ten jeden facet pójdzie wreszcie po rozum do głowy. Milion razy pragnęłam na nią krzyknąć, aby wreszcie dała sobie z nim spokój i przestała w kółko pozwalać się ranić. Nie - chciałam krzyknąć na nich oboje, aby przestali ciągnąć to przedstawienie i chociaż raz w ciągu tych długich dziewięciu lat ze sobą szczerze porozmawiali. Tak wiele bezsensownego bólu można by było uniknąć, gdyby tylko bohaterowie byli ze sobą szczerzy. Zamiast tego otrzymaliśmy milion sekretów, irracjonalnych decyzji i nie trzymających się kupy wyjaśnień.

Historia Emery i Jacka mogła być piękną, bolesną powieścią o utraconych szansach, dającą do myślenia, czy czasami ktoś może po prostu nie być nam pisany, nieważne jak go pragniemy. A dostałam męczącą grę w przyciąganie i odpychanie, z dodatkiem głupich decyzji i irytującego zachowania bohaterów. Co kilka rozdziałów robiliśmy z nimi krok do przodu, aby za chwilę zrobić pięć w tył, aż w końcu już nie było z tego "związku" czego zbierać. W pewnym momencie mocno zaczęłam się zastanawiać czy to na serio historia napisana przez Samanthę Young, bo byłam już tak zirytowana i zniesmaczona, że nie mogłam uwierzyć, że napisała ją ta sama autorka, która napisała tak wiele pięknych, poruszających romansów.

Gdyby nie to, że naprawdę bardzo lubię styl pisania autorki, który nawet tutaj - pomimo nienajlepszej fabuły - mnie nie zawiódł, pewnie dałabym sobie z tą książką spokój. Zupełnie nie trafiła w mój gust i nie mogłabym się czuć na koniec bardziej rozczarowana tym, co przeczytałam. Jeśli miałabym porównać tę część z poprzednią, powiedziałabym, że są jak ogień i woda. I zupełnie szczerze - kłaniam się każdemu, kto potrafił na koniec wybaczyć Jackowi pewne decyzje, które podjął. Ja na miejscu Emery nie wykazałabym się takim zrozumieniem. I szczerze powiedziawszy, mam już dość tego, że w romansach to kobiety zawsze są tymi, które czekają na faceta i powstrzymują się od randek, podczas gdy bohater nie stroni sobie od kobiet i wcale tego nie ukrywa. Mamy 2021 rok, czy nie powinniśmy być trochę bardziej postępowi? "To, co najcenniejsze" to niestety nie była książka dla mnie. Mam nadzieję, że innym spodoba się bardziej, ja niestety jestem na nie.


SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.


Tytuł: To, co najcenniejsze
Autor: Samantha Young
Tytuł w oryginale: The Truest Thing
Seria: Hart's Boardwalk. Tom 4
Data premiery: 15 września 2021
Liczba stron: 400
Ocena: 4/10


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka!
KUP "TO, CO NAJCENNIEJSZE"




Czytaj dalej »

wtorek, 10 sierpnia 2021

Kristen Callihan & Samantha Young - Niedopasowani



Parker Brown nie może uwierzyć, że musi wynająć chłopaka na niby.

Kiedy dostała wymarzoną pracę w nowoczesnej firmie, myślała, że trafiła do środowiska promującego myślenie postępowe. Okazało się jednak, że jej szefowi zależy na tym, żeby pracownicy mieli ustabilizowane życie osobiste. Na szczęście udało jej się znaleźć idealnego kandydata na „narzeczonego” – wykształconego młodego mężczyznę, który szuka szybkiego zarobku. Ale zamiast niego na spotkanie przychodzi jego opiekuńczy brat Rhys Morgan – wysoki, umięśniony były bokser z niewyparzonym językiem.

Rhys znajduje się pod ogromną presją. Odkąd zrezygnował z kariery bokserskiej, próbuje prowadzić podupadającą siłownię i pilnować, by jego młodszy brat Dean nie zszedł na złą drogę. Chroniąc Deana przed nim samym, Rhys idzie na spotkanie z pewną bogatą snobką, żeby powiedzieć jej, co o tym wszystkim myśli.

Okazuje się jednak, że trafił na wielką szansę. Co prawda nie znoszą się nawzajem, ale jeżeli Rhys będzie udawał chłopaka Parker, oboje na tym zyskają. Ona utrzyma swoją pracę, a on namówi jej szefa – a swojego fana – do sponsorowania siłowni.

Ale to, co zaczęło się jako prosty układ, niezwykle szybko się komplikuje.

Jaka przyszłość czeka nieokrzesanego boksera, który boi się otworzyć serce, i kobietę z wyższych sfer, która poprzysięgła sobie, że już nigdy nie zwiąże się na poważnie z żadnym mężczyzną?

Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Ale przyciąganie między Rhysem a Parker może doprowadzić do katastrofy.


W ciągu ostatnich kilku miesięcy stałam się tak ogromną fanką twórczości Kristen Callihan, że każda jej kolejna książka przynosi mi ogromne szczęście. Dlatego nie wiem jakim sposobem udało mi się przegapić zeszłoroczną premierę jej książki "Niedopasowani" napisanej w duecie z Samanthą Young (którą też zresztą bardzo lubię). Moim celem było nadrobienie jej w wakacje, więc jak tylko trafiłam na okazję, kupiłam ją i wzięłam się za lekturę. I wiecie co? Przepadłam. Kompletnie. To było idealne romansidło na luźniejszy wieczór, bez skomplikowanej fabuły, ale za to napisane z idealną dawką emocji.

Odkryliśmy siebie nawzajem przypadkowo - tak jak przypadkiem odkryto penicylinę, promienie Rentgena, rozrusznik serca oraz superglue.
Ale w przeciwieństwie do wspomnianych odkryć na naszym związku zależało tylko nam samym i naszym najbliższym. A jednak nie mieściło mi się to wszystko w głowie, kiedy patrzyłam na mężczyznę, którego kochałam.
Bo w Rhysie Morganie odkryłam coś, co było jak odnalezienie niesłychanie cennego skarbu.

Szef Parker Brown jest mizoginistycznym dupkiem, który uważa, że wartość kobiety zależna jest od tego, kto jest jej partnerem i czy ma dzieci. Dlatego kiedy dowiaduje się, że jej posada jest zagrożona, postanawia za pomocą współlokatorki poszukać na aplikacji chłopaka do wynajęcia, który przez najbliższe miesiące będzie udawał jej partnera na przyjęciach biznesowych. Wybiera dwudziestokilkuletniego, inteligentnego chłopaka, który jest świeżo po studiach, aby zrobić na szefie jak najlepsze wrażenie. Kiedy jednak dochodzi do ich pierwszego spotkania, jej świat staje na głowie. Zamiast niego na spotkanie przychodzi Rhys Morgan, jego starszy brat, była legenda boksu z niewyparzonym językiem i aroganckim nastawieniem. I jest na nią wściekły, że wplątała jego młodszego brata w taki układ. Rhys jest jednak w trudnej sytuacji finansowej. Jego siłownia, która jest jedyną rzeczą, jaka pozostała mu po zmarłym ojcu, ledwo wiąże koniec z końcem. Wszelkie zarobione przez niego pieniądze się rozeszły, gdy okazało się, że ojciec go oszukał. Dlatego chociaż układ z Parker to ostatnie na co ma ochotę, postanawia przez najbliższe miesiące udawać jej chłopaka, aby zarobić trochę pieniędzy. Z pewnością pomaga też fakt, że jej szef jest jego ogromnym fanem. Chociaż oboje pochodzą z dwóch różnych światów, ten układ może przynieść im wiele korzyści. Jednak co się stanie, kiedy zacznie się zacierać granica między udawaniem, a rzeczywistością?

Wątek udawanego związku to jeden z moich absolutnie ulubionych wątków, ponieważ zawsze jest przy nich wiele zabawy i emocji. Nie mogłoby być też inaczej w przypadku historii stworzonej przez Callihan i Young. Parker i Rhys pochodzą z dwóch zupełnie różnych światów. Ona pochodzi z bogatej rodziny, jest elegancka, poukładana, nie przeklina i ma obsesję na punkcie ochrony środowiska (Parker, uwielbiam cię za to jeszcze bardziej). Natomiast nad nim wiszą błędy jego ojca i przeszłość, która odebrała mu radość z jedynej rzeczy, którą kochał - sportu. Ledwo wiąże koniec z końcem, a na dodatek martwi się o los swojego młodszego brata, który do niczego nie podchodzi na poważnie. Dla ludzi znany jest jednak jako dawny bokser, kobieciarz i upadła gwiazda. Można się spodziewać, że ich pierwsze spotkanie będzie dość wybuchowe, o czym żadne z nich nie omieszka się mówić na głos. Rhys uważa Parker za bogatą snobkę, natomiast ona jego za aroganckiego dupka. I tu się zaczyna cała zabawa - bo im więcej zaczynają spędzać ze sobą czasu, tym bardziej zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że ich uprzedzenia niewiele miały wspólnego z rzeczywistością.

Była moim największym skarbem, czymś niewypowiedzianie pięknym.

Absolutnie zakochałam się w sposobie, w jaki rozwija się ich relacja. Zresztą, we wszystkim, w czym Kristen Callihan macza swoje palce, wręcz czuć jak chemia między bohaterami wylewa się stronami. Parker i Rhys wypełnili mnie ogromnym szczęściem, nie mogłam się od nich oderwać, do ostatnich stron śledziłam ich historię z szerokim uśmiechem na twarzy. Chyba najbardziej podobało mi się to, że oni zawsze się ze sobą komunikowali i nie trzymali w sobie uczuć, gdy coś ich martwiło. Wręcz zarażali mnie swoim szczęściem, gdy przebywali w swoim towarzystwie. Przede wszystkim jednak autorki świetnie poradziły sobie z czymś, co niestety przeszkadza mi w wielu romansidłach - udowodniły, że można zawrzeć w literaturze kobiecej sceny seksu, ale nie przesadzić i napisać je z należytym uczuciem. Co więcej, ci bohaterowie mieli swoją własną historię do opowiedzenia poza wątkiem miłosnym, więc nie wypadli ani płytko, ani nudno - pokochałam ich zarówno razem, jak i osobno.

Nie ma co się oszukiwać, że to była jakaś wymyślna, niesamowicie poruszająca lektura, bo fabularnie autorki nie wymyśliły tutaj nic odkrywczego. Ale ja jestem zachwycona, bo bawiłam się na niej rewelacyjnie i z pewnością jest to jedna z tych książek, do których powróciłabym w przyszłości. "Niedopasowani" to była historia, która mnie przede wszystkim uszczęśliwiła i odprężyła, a właśnie takich romansów potrzeba każdemu od czasu do czasu. Poza tym pełno w niej dobrego humoru, dzięki któremu ja co chwilę wybuchałam śmiechem. Więc jeśli szukacie czegoś nieskomplikowanego, ale jednocześnie bardzo dobrego, to koniecznie zapoznajcie się z tą książką! I w ogóle z całą twórczością autorek, szczególnie Callihan. Polecam!


KRISTEN CALLIHAN to popularna amerykańska pisarka, która zjednała sobie sympatię grona wiernych Czytelników dzięki publikacjom z następujących gatunków literackich: romans, literatura kobieca, literatura obyczajowa, fantastyka oraz literatura erotyczna. Jej zainteresowania są na tyle szerokie, że sięgają od znanych z kinematografii superbohaterów aż po zawiłości ludzkiej psychiki. Znajduje to odzwierciedlenie w jej twórczości. W swoim dorobku posiada takie tytuły jak między innymi: "Niedopasowani", "Fall", "The Hot Shot" oraz "The Game Plan".

SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.


Tytuł: Niedopasowani
Autor: Kristen Callihan & Samantha Young
Tytuł w oryginale: Unmatched
Data premiery: 29 kwietnia 2020
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Burda Media Książki
Ocena: 10/10


Czytaj dalej »

poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Samantha Young - Wiele hałasu o ciebie



Eve ma trzydzieści trzy lata i jest redaktorką w wydawnictwie w Chicago. A właściwie była, bo właśnie złożyła wypowiedzenie po tym, jak ominął ją długo oczekiwany awans. Jakby tego było mało – facet, z którym się spotykała, wystawił ją do wiatru.

A teraz, ledwie kilka dni później, prowadzi lokalną księgarnię w angielskim Alnster. Cztery tygodnie – właśnie tyle mają trwać jej wakacje połączone z pracą. Tylko Eve wie, jak bardzo potrzebna jej odmiana.

Ale nie wszystko idzie zgodnie z planem. Wręcz bardzo, bardzo NIEzgodnie. Eve zakochuje się w pięknym nadmorskim miasteczku i jego życzliwych mieszkańcach. Zwłaszcza w jednym – charyzmatycznym i zabójczo przystojnym farmerze imieniem Roane.

Tyle że przecież obiecała sobie: żadnych mężczyzn!

Tylko co zrobić, gdy serce wie lepiej?

Ta opowieść to miód na serce. I powód do płaczu ze śmiechu!


Dawno już nie czytałam nic spod pióra Samanthy Young, chociaż ogółem bardzo lubię jej twórczość. Do "Wiele hałasu o ciebie" jednak od razu przyciągnęła mnie śliczna okładka oraz opis, który zapowiadał uroczą, humorystyczną historię - w sam raz na lato. Obawiałam się jej jednak nieco, bo odkryłam ostatnio, że nie przepadam za komediami romantycznymi w formie książkowej. Tę schematyczność i przewidywalność lepiej ogląda mi się na ekranie, bo wtedy oglądam je z przymrużeniem oka. Okazało się jednak, że zupełnie nie było się czym zamartwiać, ponieważ zauroczyłam się tą historią całkowicie. Śmiałam się z tymi bohaterami, zakochiwałam się razem z nimi i bawiłam się lepiej, niż podczas oglądania niejednego rom-comu.

Książka opowiada historię trzydziestoparoletniej Evie, która jako jedyna z wszystkich swoich przyjaciół nie ułożyła sobie jeszcze życia prywatnego i nadal żyje samotnie jako singielka. Jej wszelkie próby zakochania się kończą się fiaskiem i nie ma już siły znosić komentarzy bliskich, że powinna się ustatkować. Na domiar złego nie idzie jej w pracy, w której spędziła ostatnie długie lata swojego życia, więc postanawia złożyć wypowiedzenie. W głębi serca czuje, że potrzebna jej zmiana otoczenia, aby na poważnie zastanowić się co chce zrobić ze swoim życiem. Dlatego kiedy w Internecie wpada na ogłoszenie, w którym właścicielka małej księgarni w nadmorskim miasteczku w Anglii poszukuje kogoś, kto pomoże jej w poprowadzeniu biznesu, postanawia skorzystać z okazji i przeprowadzić się tam na miesiąc. Właśnie tyle czasu powinno jej wystarczyć, aby odpocząć i poukładać sobie sprawy w głowie oraz sercu. Ale z każdym kolejnym dniem Evie coraz bardziej zakochuje się w miasteczku i jej mieszkańcach - a już szczególnie w przystojnym farmerze o imieniu Roane, którego przyjaźń szybko staje się dla niej najcenniejszą rzeczą w jej życiu. Mężczyzna wyraźnie daje jej do zrozumienia, że pragnie od niej czegoś więcej, Evie jednak obiecała sobie, że nie wyjechała do Anglii w poszukiwaniu partnera. Jednak im bliżej końca jej wakacji, tym bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że nie potrafiłaby z niego tak po prostu zrezygnować i wrócić do swojego dawnego życia. Jednakże czy jest gotowa przeprowadzić się na zupełnie nowy kontynent i zostawić za sobą całą swoją rodzinę i przyjaciół?

W gruncie rzeczy w tej książce znajduje się wszystko, czego można by się spodziewać po komedii romantycznej - mamy bohaterkę, która właśnie przechodzi jakiś kryzys, obiekt miłosny, który przewraca jej życie do góry nogami, małe, urokliwe miasteczko, w którym każdy dzieli się swoimi mądrościami i mnóstwo wątków pobocznych, na które wpływ ma samo przybycie głównej bohaterki. Każdy zna te typowe schematy, więc nie ma tutaj żadnego zaskoczenia. Ale ile w tym było serca i uroku! Zupełnie się nie spodziewałam, że uśmiech mi nie będzie schodził z twarzy. Evie to przesympatyczna bohaterka, która czuje się trochę zagubiona w swoim życiu. Mieszkając w Chicago może i miała przy sobie swoją najlepszą przyjaciółkę, ale w każdym innym aspekcie czuła się samotna. Patrzenie jak każdy wokół nie buduje rodziny i podbija kolejne szczeble kariery, podczas gdy jej życie stanęło w miejscu, nie było dla niej łatwe. I na pewno niejedna osoba potrafi się z tym uczuciem utożsamić - w końcu każdy z nas przechodził przez podobny kryzys i potrzebował pewnych zmian. Dlatego obserwowanie jak ta cudowna osoba rozkwita w zupełnie nowym miejscu, wśród ludzi, którzy od razu ją zaakceptowali, ociepliło mi serce. Jak wspomniałam, to taka typowa bohaterka z komedii romantycznych - lubi wsadzać nos w nieswoje sprawy, wszyscy ją lubią, czasami robi jakieś głupie rzeczy, ale nie da się jej nie polubić.

Evie dość szybko zyskuje sympatię mieszkańców miasteczka, ale szczególnie miejscowy farmer, Roane, zwraca na nią uwagę. Ta dwójka łapie nić porozumienia od razu i dość szybko rozwija się między nimi przyjaźń, zaufanie i przywiązanie. Poza pracą, to właśnie Roane ze swoim ciepłym sercem i szerokim uśmiechem staje się jej ulubioną częścią dnia. Ale oczywiście nie obyłoby się bez problemów - Roane nie ukrywa, że pragnie czegoś więcej, a Evie pomimo tego, że czuje do niego niesamowite przyciąganie, nie chce angażować się w żaden związek ze świadomością, że prawdopodobnie niedługo wyjedzie z Anglii. Zresztą, obiecała sobie: żadnych mężczyzn. Czasami miałam ochotę potrząsnąć naszą główną bohaterką, ale jednocześnie bardzo mi się podobało to, że ich związek rozwijał się stopniowo i powoli. Ta dwójka wypełniła kilka godzin mojego życia szczerym uśmiechem i motylkami w brzuchu, więc było warto.

Co więcej, pokochałam nie tylko Evie i Roane'a, ale też wszystkich bohaterów drugoplanowych. Wciągnęły mnie ich historie, a chyba najbardziej związek między Violą, a Lucasem, który wziął się rodem z Szekspirowskiego dramatu - nic zresztą dziwnego, autorka całą tę historię oparła w dużej mierze na jego twórczości, wrzucając gdzieniegdzie różne gry słowne, cytaty i nawiązania do jego najbardziej znanych dzieł. Obdarzyła nawet naszą główną bohaterkę miłością do jego twórczości. Historia tej dwójki była wręcz taką poboczną historią miłosną, a ja z przyjemnością obserwowałam jak dwie osoby ze znienawidzonych rodzin odnajdują odwagę, aby o siebie zawalczyć... nawet jeśli z pomocą naszej głównej bohaterki. Poznajemy też Carolinę, kuzynkę Roane'a, która przeszła w swoim życiu przez piekło i z pomocą bliskich jej osób ponownie staje na nogach i odzyskuje swoją dawno utraconą pewność siebie. Autorka naprawdę się postarała i rozwinęła tutaj wszelkie relacje i wątki, nie tylko te między głównymi bohaterami - a to w moich oczach zawsze jest ogromnym plusem.

"Wiele hałasu o ciebie" to była naprawdę przesympatyczna, pełna ciepła i humoru historia, której lektura wywołała szeroki uśmiech na mojej twarzy. Autorka wykonała kawał dobrej roboty na tyle, że bardzo dobrze widzę tę historię rozgrywającą się na ekranie - kto wie, może kiedyś? To była taka idealna pozycja na leniwy wieczór, ponieważ nie była wymagająca ani przesadnie emocjonalna, ale też nie była nudna. Może nie zapadnie mi w pamięci na dłużej, ale i tak świetnie się na niej bawiłam. Polecam!

SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.


Tytuł: Wiele hałasu o ciebie
Autor: Samantha Young
Tytuł w oryginale: Much Ado About You
Data premiery: 14 lipca 2021
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Słowne
Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Słownemu.





Czytaj dalej »

wtorek, 5 listopada 2019

Samantha Young - To, czego o mnie nie wiesz



Dahlia McGuire, złotniczka i właścicielka sklepu z pamiątkami, choć zerwała niemal wszystkie kontakty z rodziną, uwielbia swoje spokojne życie w nadmorskim Hartwell. Gdy jednak ukochany ojciec jej potrzebuje, Dahlia nie waha się wrócić do Bostonu i zmierzyć z tym, co zostawiła za sobą. A przede wszystkim z Michealem Sullivanem, którego kocha najbardziej w świecie i który przed laty złamał jej serce. I vice versa.

Jedenaście lat wcześniej ona była dziewczyną jego najlepszego kumpla. W nim zakochała się jej najmłodsza siostra. Robili wszystko, co w ich mocy, by opanować rodzące się w nich uczucie, ale serca nie da się oszukać. Gdy wydawało się, że wreszcie znaleźli szczęście, tragedia w rodzinie McGuire’ów wszystko zmieniła. Dręczona wyrzutami sumienia Dahlia uciekła, porzucając ukochanego i bliskich.

Michael właśnie rozwiódł się z żoną i próbuje poskładać swoje życie na nowo. Powrót Dahlii jest dla niego jak grom z jasnego nieba. Oboje wiedzą, że to, co ich łączyło, nie znikło, a wręcz przybrało na sile. Gdy jednak Michael jest gotowy dać im szansę, Dahlia nie może poradzić sobie z poczuciem winy. I znów, jak kiedyś, ucieka, łamiąc Michaelowi serce.

Tym razem jednak mężczyzna nie zamierza się poddać. Rusza za ukochaną do Hartwell, gdzie musi nie tylko pokonać wątpliwości Dahlii, lecz także zmierzyć się z największym skandalem w historii tego uroczego, nadmorskiego miasteczka.

Uwielbiam romanse z wątkiem drugiej szansy, a jeśli do tego dochodzi jedna z moich ulubionych autorek, oczywiście nie mogę sobie odmówić przyjemności przeczytania takiej książki. "To, czego o mnie nie wiesz" to co prawda trzeci tom serii o miasteczku Hartwell, a ja nie miałam okazji przeczytać dwóch poprzednich części, ale z tego co mi było wiadomo, nie powinno mi to było przeszkadzać w lekturze. I całe szczęście, że nie przeszkadzało, bo książka okazała się być niesamowicie emocjonalna, bolesna i prawdziwa. Jej lektura złamała mi serce wielokrotnie.

Dahlia McGuire i Michael Sullivan poznali sięponad dekadę temu i od razu pojawiła się między nimi bardzo silna więź. Ale w tym czasie Dahlia była już w udanym związku i to z najlepszym przyjacielem Michaela, a w Michaelu kochała się jej młodsza siostra, więc zaprzepaszczenie wszystkiego nie wchodziło w grę. Ich początki były bardzo burzliwe i bolesne, a kiedy wreszcie udało im się znaleźć drogę do siebie, wydarzyło się coś, co na zawsze odmieniło Dahlię, a zarazem Michaela. Dahlia ucieka z rodzinnego Bostonu, nie informując o tym nikogo, poza ojcem, jednocześnie zrywając jakikolwiek kontakt z ukochanym.

Moja mama zawsze powtarzała, że kiedy się kogoś kocha nawet w te dni, gdy się go nienawidzi, wtedy wiadomo, że miłość jest prawdziwa.

Teraz minęło prawie dziesięć lat, a Dahlia dobrze i szczęśliwie żyje w małym miasteczku Hartwell. Jednak kiedy myśli, że na dobre udało jej się zapomnieć o swojej dawnej, wielkiej miłości, Michael zjawia się na wakacje w miasteczku ze swoją żoną. Wstrząśnięta Dahlia musi zmierzyć się z prawdą, że być może nigdy nie wyleczy się z byłego ukochanego. Kiedy jej ojciec wyjawia jej przez telefon szokującą, rodzinną tajemnicę, Dahlia postanawia pojechać do Bostonu i go wspierać. Nawet jeśli wiąże się to z możliwością spotkania się z Michaelem. Teraz musi zmierzyć się ze skutkami decyzji podjętych lata temu, jednak nie spodziewa się, że Michael, którego kiedyś kochała, już nie jest tym samym mężczyzną. Teraz jawnie żywi do niej nienawiść i nie potrafi jej wybaczyć, że kiedyś złamała mu serce. Ale nawet pomimo upływu lat i całego bólu, jaki się pomiędzy nimi pojawił, żadne z nich nie potrafi o sobie zapomnieć.

Ta książka rozerwała moje serce na strzępy. Spodziewałam się czegoś emocjonalnego, ale nie aż tak, że po lekturze tej książki poczuję się jak emocjonalny wrak. Kiedy poznajemy bohaterów, nie wiemy tak naprawdę co wydarzyło się między nimi w przeszłości, że oboje reagują tak emocjonalnie na ponowne spotkanie. Gdy wpadają na siebie w małej księgarni jednej z przyjaciółek Dahli, od razu wciągamy się w ich historię i zaczynamy się zastanawiać, co między nimi kiedyś było. Ale autorka umiejętnie wodzi czytelnika za nos i bardzo powoli wyjawia kolejne sekrety bohaterów, wplątując w fabułę fragmenty z przeszłości. Akcja nabiera tempa, gdy przenosimy się do Bostonu gdzie Dahlia musi odpokutować swoje błędy, a także nauczyć się akceptować, że nie wszystko, co się wydarzyło, było jej winą.

- Zostawiłaś mnie - powiedział. - Zostawiłaś mnie, a ja byłem w tobie taki zakochany. Nie chciałem cię znaleźć, bo złamałaś mi serce, Dahlio. Złamałaś mi pieprzone serce.

Dahlia to bardzo mocno poturbowana przez los kobieta, zagubiona w wieloletnim bólu i poczuciu winy. Na pierwszy rzut oka jest szczęśliwa, prowadzi poukładane życie, ale w rzeczywistości ciągle karci siebie za tragedię rodzinną sprzed lat, po której uciekła od dawnego życia, zostawiając nie tylko rodzinę, ale też ukochanego mężczyznę. Gdy zjawia się w domu ojca, musi się pogodzić z tym, że nadszedł czas na wyjawienie tajemnic sprzed lat, aby jej rodzina potrafiła jej wybaczyć, że na lata zniknęła z ich życia. Przez kartki papieru można było wyczuć, jak wiele emocji ta kobieta w sobie ukrywała. Musiała poradzić sobie z tak wielką tragedią, z jej skutkami i to wszystko miało na nią ogromny wpływ. Wiele jej czynów i słów nie spotka się z aprobatą czytelnika, ja sama niejednokrotnie miałam ochotę nią potrząsnąć, ale im więcej się o niej dowiadujemy, tym lepiej rozumiemy jej pobudki. Dahlia jest bardzo kompleksową postacią i w niej nic nie jest takie, jak się nam wydaje.

Ponowne spotkanie Michaela ma ogromny wpływ nie tylko na nią, ale także na niego samego. Teraz nie jest to już ten sam kochany, miły mężczyzna, przy którym lata temu czuła motylki w brzuchu. Ten Michael jest opryskliwy, niemiły, zimny i pełen nienawiści. Przy każdej okazji traktuje ją źle, mówi bolesne rzeczy i nie kryje się ze swoją niechęcią do jej osoby. Ale nie skreślajcie go w tym momencie, bo z każdym kolejnym rozdziałem okazuje się, że i on nosi w swoim sercu wiele bólu, zawodu i tęsknoty za kobietą, o której już dawno powinien był zapomnieć. Świeżo rozwiedziony nosi w sobie wiele cierpienia, które odżywa za każdym razem, gdy staje twarzą w twarz z Dahlią. Wini ją za jego porażki miłosne, za zostawienie go ze złamanym sercem i pustym życiem. Michael to chyba jeden z moich nowych ulubionych męskich postaci książkowych, bo on także jest bardzo kompleksowy i nietrudno go pokochać. Chociaż ciężko mu na początku zrozumieć poczynania Dahlii, w końcu gotów jest jej przebaczyć, a nawet zacząć o nią walczyć. Nie pozwala jej ponownie zniknąć z jego życia, nieważne jak bardzo Dahlia się o to stara.

- Obwiniam cię. Rozumiesz to? Winię cię za to puste życie, z którym mnie zostawiłaś.

Historia miłosna Dahlii i Michaela jest bardzo skomplikowana już od samego początku. Co chwilę coś staje im na przeszkodzie do wspólnego szczęścia, nieważne jak wielką miłością się darzą i jak mocno pragną być razem. Dzięki rozdziałom z przeszłości i teraźniejszości Samantha Young daje nam szansę poznania każdego ważnego wydarzenia w ich związku, wszystkiego co doprowadziło do ich upadku lata wstecz, a także wszystkiego, dzięki czemu w końcu zaczynają o siebie walczyć. Serce mnie bolało im więcej dowiadywałam się o przeszłości Dahlii, a prawda jakiej w końcu się dowiadujemy, jest druzgocąca. Na dodatek autorka nie pozwala czytelnikowi odpocząć, bo w życiu bohaterów pojawiają się kolejne problemy, nowe niebezpieczeństwo i nic do samego końca nie jest proste.

"To, czego o mnie nie wiesz" to bolesna, niesamowicie wciągająca historia o drugiej szansie, nie tylko w miłości, ale i w rodzinie. Poznajemy historię Dahlii i Michaela od początku do końca, płacząc, śmiejąc się i rumieniąc. Pełna jest ona bólu, niewiarygodnego cierpienia, poczucia winy, rozczarowań, błędów, tajemnic i tęsknoty, a jednak ta ogromna miłość między bohaterami wynagradza wszystko. Pozwólcie autorce złamać wasze serca, bo obiecuję, ona poskłada je na nowo. Każda łza jest tego warta. Książka jest przepiękna, wielowątkowa, nie ma kiedy się nudzić i dzieje się w niej o wiele więcej, niż jestem w stanie napisać. Nie tylko czytamy o związku głównych bohaterów, ale też autorka dużą wagę poświęca rodzinie Dahli oraz jej przyjaciołom, a wszystko to wnosi do książki wiele ciepła i taki rodzinny klimat. To bez dwóch zdań jedna z najlepszych historii o bratnich duszach, jakie miałam okazję przeczytać. Żałuję tylko, że tak krótko mieliśmy szansę zobaczyć ich szczęśliwych, bo zaraz książka się zakończyła. Mimo to, nie mogę się doczekać kolejnej części, z chęcią też nadrobię dwie poprzednie. Polecam bardzo mocno!

SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.



Tytuł: To, czego o mnie nie wiesz
Autor: Samantha Young
Tytuł w oryginale: Things We Never Said
Seria: Hart's Boardwalk. Tom 3
Data premiery: 30 października 2019
Liczba stron: 464
Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.




Czytaj dalej »

piątek, 23 sierpnia 2019

Samantha Young - (Nie)zwyczajna



Nazywam się Comet Caldwell.
I nienawidzę swojego imienia.
Ludzie spodziewają się niesamowitych rzeczy po dziewczynie o imieniu Comet. 
Kogoś wyluzowanego, kogoś, kto potrafi rozświetlić pokój, tak jak kometa przemierzająca niebo.

Ale Comet nigdy nie lubiła być w centrum uwagi. Nie może się doczekać, aż ukończy liceum w Edynburgu i wyjedzie studiować gdzieś daleko.

Nowy uczeń Tobias King przeprowadza się ze Stanów i powoduje zamieszanie w szkole, a Comet sądzi, że rozgryzła tego bad boya. Jednak potem bohaterowie są zmuszeni pracować razem nad szkolnym zadaniem i zaczyna się między nimi tworzyć wyjątkowa więź.

Samantha Young wie, jak napisać dobry romans, dlatego zawsze z chęcią sięgam po jej nowe książki. (Nie)zwyczajna to najnowsza jej powieść na naszym rynku i chociaż jestem kilka miesięcy spóźniona, cieszę się, że udało mi się wreszcie do niej zasiąść. Tym razem autorka przedstawia nam historię young adult, coś innego niż znanego nam dotychczas. Miałam okazję przeczytać tylko jedną jej książkę YA ("Nieznośny Ciężar Tajemnic") i muszę przyznać, zostałam pozytywnie zaskoczona. Okazało się, że kolejne podejście także było sukcesem.

Comet Caldwell większość swojego życia spędziła czując się samotnie. Jej rodzice są tak zaabsorbowani sobą i swoją sztuką, że nie zwracają na nią uwagi, nie wspominając o tym, że tak naprawdę nigdy jej nie chcieli. Co prawda ma pieniądze, dom, jedzenie, ale brakuje jej najważniejszego - miłości. Tymczasem żyje ze swoimi rodzicami jak ze współlokatorami. Ma dwójkę najlepszych przyjaciółek, ale nawet z nimi czasami czuje się jak piąte koło u wozu. Nawet w szkole uznawana jest za dziwaczkę, bo inaczej się ubiera, lubi się uczyć i nienawidzi być w centrum uwagi. Dlatego tak bardzo kocha uciekać w fikcyjny świat. Jej pokój pełen jest regałów wypełnionych od dołu do góry książkami, jej ulubioną ucieczką od problemów. Uwielbia także pisać wiersze, w których może szczerze i bezwstydnie podzielić się swoimi myślami i na chwilę dać upust emocjom.

Jak żyć pełnią życia,
Kiedy nikogo nie możesz nazwać towarzyszem?
Jak pogodzić się z tym, że życie
Jest tylko nieustającym przypływem?

Kiedy w jej szkole pojawia się nowy uczeń z Ameryki, Tobias King, od razu poznaje w nim kłopoty. Przypomina jej typowego bohatera książek, które czyta - atrakcyjny, mroczny, typowy bad boy, za którym oglądają się wszystkie dziewczyny. Najgorsze jest jednak to, że rozpoznaje w swoim ciele te reakcje, o których piszą wszystkie autorki. Comet nie może sobie jednak pozwolić na zauroczenie tym chłopakiem, dlatego stara się o nim w ogóle nie myśleć. Jej plan legnie w gruzach, kiedy nauczyciel łączy ich w parę i zmusza do wspólnej pracy nad szkolnym projektem. Kiedy ta dwójka zaczyna spędzać razem czas poza szkołą, nagle wytwarza się pomiędzy nimi przyjaźń, której się nie spodziewali, a której być może oboje tak bardzo potrzebowali.

Uwielbiam to, że Comet jest jedną z nas. Zapaloną książkoholiczką, która na okrągło oceniana jest za to, że kocha literaturę i ucieka się w świat fikcyjny. Znalazłam z nią wiele wspólnych cech i chyba jeszcze nigdy nie poczułam się tak połączona z bohaterką, jak z nią. Niektóre jej myśli, zachowania, to wszystko co chwilę przypominało mi mnie i chociaż z jednej strony było to dziwne, to z drugiej jednak byłam zachwycona, że znalazłam bratnią duszę w książkowej postaci. Comet jest osobą bardzo nieśmiałą, przez co życie towarzyskie i sytuacje, które inni ludzie uznają za normalne, są dla niej mega stresujące i wymagają dużo wysiłku. Jako osoba, która cierpi na fobię społeczną i wie, jak ciężkie jest z nią życie, w wielu momentach się z nią solidaryzowałam. Zwłaszcza wtedy, kiedy wszyscy naokoło ją oceniali i nie próbowali zrozumieć, że nie każdy tak łatwo nawiązuje nowe relacje, chodzi na imprezy, czy wychodzi spoza swojej strefy komfortu. Comet bardzo dojrzewa pod wpływem doświadczeń i zmienia się w silną, odważną osobę, wbrew swoim granicom. Stawia na siebie i dlatego jej historia jest tak inspirująca.

Właśnie o to chodzi w życiu tu i teraz. O akceptację faktu, że większość ludzi nie jest jak heroiczne postacie z książek. Ludzie mogą być wyjątkowi, ale przez większość dni mają wady i są zwyczajni. A ci zwyczajni czasem mają rany, które nie goją się nigdy.

Tobias nie jest prostą postacią, a tak naprawdę przez długi czas nie mogłam go rozgryźć. Autorka rzeczywiście przedstawiała go jako typowego bad boya, który do szkoły chodzi z wielką łaską, w głowie mu imprezy i dziewczyny, niczego nie traktuje na serio. Nie wiedziałam co o nim myśleć dopóki Comet nie zaczęła się z nim bliżej poznawać, a wtedy i my dostaliśmy wgląd w jego wnętrze. Okazuje się, że nic nie jest takie, jak wygląda. I chociaż nie pochwalam jego zachowania, to każdy z nas reaguje inaczej na kłody, jakie życie rzuca nam pod nogi. A Tobias w tak młodym wieku został obarczony wieloma problemami i narzucił sobie obowiązek pomocy komuś, kto tej pomocy nie chce. A każdy kto był w takiej sytuacji wie, że niemalże niemożliwe jest uratować kogoś, kto nie chce być uratowany.

Nie będę ukrywać, przez pierwsze sto stron nie mogłam się w tę książkę wkręcić. Cały czas czekałam na coś, co mnie zaciekawi, bo tak naprawdę miałam wrażenie, że autorka niepotrzebnie rozciąga wprowadzenie, powtarza sytuacje i zaczynałam się nudzić. Na szczęście im dalej tym lepiej, bo w końcu zaczęło się coś dziać. W momencie kiedy Tobias i Comet zaczęli się przyjaźnić, historia nabrała rozpędu. Od razu pokochałam relację, jaka wytworzyła się między nimi. Mogli porozmawiać ze sobą o wszystkim, o rzeczach ważnych i mniej ważnych, a ich przyjaźń sprawiła, że przestali czuć się samotni. Niestety Tobias nie chciał dzielić się ich przyjaźnią z resztą świata, dlatego nikt poza nimi nie wiedział, że poza szkołą spędzali razem każdą ważną chwilę. Aż do momentu kiedy nakrywa ich Stevie - kuzyn Tobiasa, chłopak, za którym Comet nie przepada. Dziwnym zrządzeniem losu jednak w końcu i on zostaje członkiem ich małej paczki. I wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie to, że Stevie skrywa w sobie wiele mroku, który wychodzi na jaw w nieprzyjemnym momencie.

Kiedy kocha się kogoś tak, jak kochaliśmy my, istnieje tylko tymczasowe "na zawsze". Trzeba wiedzieć, że to, co jest, jest na całe życie, ale życie zmienia się z sekundy na sekundę. Więc nie ma na nic gwarancji.

Historia Steviego zainteresowała mnie chyba jeszcze bardziej, niż wątek miłosny między Comet, a Tobiasem. Oczywiście i tamtą dwójkę pokochałam, ale było coś takiego w tym smutnym, poturbowanym przez los chłopaku, że moje serce mnie dla niego bolało. Jego historia szybko obrała drogę, której nawet się nie spodziewałam i posiekała moje serce na tysiąc drobnych kawałeczków. Nawet nie spodziewałam się, że podejdę do tego tak emocjonalnie, ale w pewnych momentach płakałam tak bardzo, że musiałam przerwać lekturę, bo nic nie widziałam. Samantha Young wie, jak wywołać w czytelniku skrajne emocje i tym razem także jej się to udało.

Ta książka to tak więcej, niż zwykła historia miłosna. I chociaż na początku tak się nie zapowiadało, nie twierdzę też zresztą, że to historia wolna od wad, ale jest bardzo inspirująca i na swój sposób wyjątkowa. Young porusza tu wiele ciężkich tematów, które wywołują różne skrajne emocje. Od problemów rodzinnych, czy między przyjaciółkami, po znęcanie się w szkole, uzależnienie, radzenie sobie ze śmiercią i wiele, wiele innych, które pozostawię wam do odkrycia. Bohaterowie i relacje między nimi przechodzą wiele zmian, niektóre dojrzewają, niektóre się rozpadają - tak, jak to bywa w życiu.

[...] czasami to, co nas najbardziej uszczęśliwia, jednocześnie najbardziej przeraża. Czasami bycie szczęśliwym jest równoznaczne z wykazaniem się odwagą.

"(Nie)zwyczajna" to piękna, emocjonalna historia. Na pierwszy rzut kolejna schematyczna historia miłosna, ale uwierzcie mi - ta książka skrywa w sobie o wiele więcej. Niby prosta, nieskomplikowana, a jednak ma inspirujący przekaz. Samantha Young opowiada historię o pierwszej miłości, trudach dorastania, problemach rodzinnych, przyjaźniach. Wielokrotnie złamała mi serce i chociaż na początku trudno mi się było w nią wkręcić, tak w końcu nie mogłam się oderwać. Polecam.
SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.


Tytuł: (Nie)zwyczajna
Autor: Samantha Young
Tytuł w oryginale: The Fragile Ordinary
Data premiery: 5 czerwca 2019
Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 365
Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Edipresse Książki.





Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia