Posiadłość Ardnoch jest bezpieczną przystanią sławnych i bogatych. Dla ludzi spoza wyższych sfer jest niedostępna i równie tajemnicza, co jej właściciel, były gwiazdor Hollywood Lachlan Adair. Teraz spokojnej rezydencji grozi wielki skandal.
Policjantka Robyn Penhaligon przyjeżdża do Szkocji, chcąc odnowić kontakt z ojcem, który wiele lat temu odszedł, aby w pełni poświęcić się pracy prywatnego ochroniarza. Odnalezienie go okazuje się jednak dużo trudniejsze, niż myślała. Przy okazji poszukiwań Robyn poznaje celebrytę, Lachlana Adaira. To właśnie on zatrudnił jej ojca i odebrał jej go na dobre. Każde kolejne spotkanie tylko potwierdza jej dotychczasową opinię na temat mężczyzny – Lachlan jest despotyczny i zarozumiały. Jego pewność siebie jest jednak jednocześnie irytująca i pociągająca, a Robyn coraz trudniej oprzeć się pokusie. Kobieta chętnie wyjechałaby z Ardnoch, zanim ulegnie urokowi swojego wroga. Jednak gdy jej ojciec staje się celem osoby zagrażającej mieszkańcom prestiżowej rezydencji, policjantka postanawia zrobić wszystko, aby zapewnić mu bezpieczeństwo. Rozpoczynając prywatne śledztwo, w sprawie niepokojących wydarzeń, musi jednak liczyć się z tym, że od teraz Lachlan będzie jej towarzyszył niemal na każdym kroku, a ogień, który się między nimi tli, może zapłonąć na dobre.
Czy Lachlanowi uda się uciec przed przeszłością, która może zniszczyć mu życie? A może bardziej powinien się obawiać wroga ukrywającego się tuż obok niego?
"Jutro będziesz mój" zapoczątkowuje najnowszą serię Samanthy Young o rodzinie Adairów, do której podeszłam z dużą dozą ostrożności. Chociaż bardzo lubię twórczość tej autorki, jej poprzednia książka, którą miałam okazję przeczytać ("To, co najcenniejsze") rozczarowała mnie tak mocno, że na pewien czas zraziłam się do jej pióra. Nie mam jednak w zwyczaju skreślać autorów po jednej książce, postanowiłam więc dać szansę jej najnowszej serii. I chociaż ogólnie uznałabym ją za dobrą historię, ponieważ ma wiele zalet i rzeczy, które mi się podobały, niestety zauważyłam także pewne rzeczy, które odebrały mi dużo przyjemności z lektury. Co zabawne, w pewnym sensie łączą się one właśnie z tym, co nie spodobało mi się w jej historii ostatnim razem, co skłania mnie do zastanowienia się nad tym, czy twórczość tej autorki nadal jest dla mnie, czy mój gust się po prostu mocno zmienił.
Główną bohaterką tej książki jest Robyn, która rok po traumatycznym wypadku w pracy postanawia przenieść się do Szkocji i odnowić kontakt z ojcem, który porzucił ją gdy miała ledwo kilkanaście lat. Gdy jednak zjawia się na miejscu, okazuje się, że nie jest to wcale takie proste. Ponowne spotkanie po latach z ojcem pobudza w niej od dawna skrywany żal i poczucie porzucenia, nieważne jak bardzo pragnie to ukryć. A co więcej, staje twarzą w twarz z mężczyzną, który jej go odebrał - byłym aktorem Hollywood, Lachlanem Adairem, dla którego od lat pracuje jej ojciec. Mężczyzna jest dla niej oziębły i wredny, a Robyn nie pozostaje mu dłużna. Wtedy jednak kobieta dowiaduje się o dziwnych rzeczach dziejących się w klubie Lachlana. Gdy niemalże dochodzi do tragedii i sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna, Robyn postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i odkryć kto stoi za pogróżkami. Aby tego dokonać, chcąc nie chcąc zmuszona jest spędzić więcej czasu z Lachlanem i bliskimi mu ludźmi, co doprowadza ją do pewnych odkryć, których się nie spodziewała, gdy pierwszy raz się tu pojawiła. Jednym z nich jest fakt, że im więcej się o nim dowiaduje, tym bardziej zaczyna się jej podobać...
Znowu pojawił się ten sam problem, który miałam ostatnim razem, gdy czytałam inną książkę Young, "To, co najcenniejsze" - nie polubiłam się z głównym bohaterem. Właściwie to przez więcej niż połowę książki działał mi na nerwy i kompletnie nie potrafiłam zrozumieć jego postawy. Jestem tym typem czytelnika dla którego centrum całej historii są jej bohaterowie - jeśli są oni nieznośni do niewybaczalnego stopnia, nudni albo zwyczajnie nie potrafię się z nimi połączyć, to choćby nie wiem jak cudowna była fabuła, nie będę potrafiła się w nią w pełni zaangażować. Właśnie tak skończyło się i tym razem, bo postać Lachlana, a dokładniej jego zachowanie wobec Robyn, a co za tym idzie także dynamika ich relacji, frustrowały mnie niemiłosiernie. Irytował mnie jego kompleks wyższości, dziwna zawiść do Robyn, która kompletnie nic mu nie zrobiła. Chociaż starałam się zrozumieć jego pewne decyzje, tyle razy mnie zawiódł, że ciężko było mu współczuć. To się zaczęło zmieniać pod koniec i naprawdę żałuję, że autorka nie postanowiła pokazać więcej właśnie tej jego strony - opiekuńczej, romantycznej, dbającej o najbliższych. Dostaliśmy za to nabuzowanego toksyczną energią aroganta, który przez pół książki bez powodu pomiatał Robyn i traktował ją jak śmiecia.
Na szczęście gdzie Lachlan stracił w moich oczach tam Robyn nadrabia, bo ta bohaterka kompletnie skradła moje serce. Nie macie pojęcia jak niewiarygodnie się cieszę, że nie dała się traktować jak wycieraczkę i wyraźnie komunikowała mu swoje granice i uczucia. Przyjemnością było zobaczyć jak mu załazi za skórę, zwłaszcza wtedy gdy zachowywał się, jakby wszystko mu było wolno. Robyn to twardzielka w każdym tego słowa znaczeniu i za każdym razem kiedy ucierała Lachlanowi nosa, gdy zachowywał się wobec niej beznadziejnie, serce mi rosło. Gdyby skończyło się jak w "To, co najcenniejsze", pewnie bym tą książkę rzuciła, ale na szczęście jej historia dużo tutaj nadrobiła.
Poza wątkiem miłosnym w tej historii prowadzenie przejmują również dwa inne wątki, dzięki którym koniec końców ta historia była dobra. Szczególnie spodobała mi się relacja Robyn z jej ojcem, który porzucił ją lata temu. Te lata kotłującego się w niej zranienia i pytań bez odpowiedzi tak wyraźnie odcisnęły na niej piętno, że kiedy wreszcie dochodzi do jej spotkania z Makiem po tylu latach, wyraźnie czuć ich tęsknotę, ból i miłość, jaką odczuwać może tylko rodzic i dziecko. To właśnie na tych momentach, gdy próbowali odbudować coś, co lata temu zostało stracone, łzy stawały mi w oczach.
Wśród zawirowań miłosnych i budowania relacji z rodziną pojawia się nawet wątek kryminalny, gdy w posiadłości Lachlana zaczynają dziać się dziwne rzeczy, aż w końcu niemalże dochodzi do tragedii. Mężczyzna otrzymuje pogróżki od tajemniczej osoby i wkrótce zaczyna się robić naprawdę niebezpiecznie, Robyn więc postanawia wykorzystać swoje doświadczenie policjantki i zagłębić się w sprawę, aby odnaleźć stalkera. Przyznam się szczerze, że chociaż domyśliłam się pewnych rzeczy, nie mogłam wyjść z podziwu jak dobrze autorka skryła rozwiązanie tej zagadki. Do tego stopnia, że poczułam wszystkie te emocje, które poczuli bohaterowie, gdy dostaliśmy odpowiedzi na pewne pytania. Ta tajemnica i ciągła niepewność trzymały mnie na szpilkach niemalże do końca, bo sama przyłapałam się na tym, że na każdego bohatera patrzyłam z podejrzeniami.
Chyba właśnie przez to czuję się tak rozczarowana - że ta historia mnie naprawdę wciągnęła, akcja dziejąca się w tle trzyma w napięciu i nadaje książce tempa, ale wątek miłosny wszystko psuje. Już po raz kolejny czuję się zawiedziona zachowaniem głównego bohatera i tym ciągłym tańcem wokół siebie. Ciągle miałam wrażenie, że robiliśmy jeden krok do przodu, aby za chwilę zrobić pięć w tył. Szybko poczułam się tym zmęczona, bo na palcach u jednej ręki mogłabym zliczyć momenty, kiedy między nimi naprawdę się układało i poczułam to przywiązanie. Przez większość czasu miałam jednak wrażenie, jakby wykorzystywali się do seksu, bo było między nimi ogromne przyciąganie, ale kiedy zaczynało się robić poważnie albo pojawiały się problemy, Lachlan tchórzył i robił coś głupiego. Brakowało mi tych radosnych momentów.
"Jutro Będziesz Mój" pomimo wszystkiego to dobrze napisana i intrygująca książka, zdecydowanie też nie jest zła. Żałuję jednak, że autorka za wszelką cenę starała się położyć nacisk na nienawiść między głównymi bohaterami, zamiast stopniowo rozwijać ich uczucie i zaufanie do siebie. Przez to cały ich związek był głównym powodem mojego sfrustrowania i irytacji, a przez Lachlana miałam ochotę wyrywać sobie włosy z głowy. Jeśli jednak lubicie romanse z wątkiem kryminalnym w tle, na dodatek dziejące się w malowniczej Szkocji, to może wam akurat ta pozycja przypadnie do gustu.
SAMANTHA YOUNG to młoda autorka, która ma już na swoim koncie wiele sukcesów. Powieści takie jak "Szkoła uwodzenia", "Wbrew zasadom" czy "Wszystkie odcienie pożądania" zdobyły wielkie uznanie na rodzimym oraz europejskim rynku wydawniczym. Wszystkie wymienione pozycje zostały napisane z niebanalnym i niemal niedoścignionym kunsztem jakim autorka dowodzi, iż wszelkie nominacje na listach bestsellerów New York Timesa i Wall Street Journal nie były bezpodstawne. Dziewiętnaście pozycji w wieku dwudziestu ośmiu lat to doskonały bilans - jednak nie można jej zarzucić, że pisze na akord, lecz z natchnieniem jakiego brakuje wielu innym twórcom. Samantha Young to rozchwytywana powieściopisarka, której opowieści grają na naszych uczuciach i wszystkich zmysłach, i dla których warto poświęcić nie jeden wieczór na lekturę.
Tytuł: Jutro będziesz mój
Autor: Samantha Young
Tytuł w oryginale: Here With Me
Seria: Adair Family. Tom 1
Data premiery: 23 lutego 2022
Liczba stron: 460
Ocena: 6/10