niedziela, 27 grudnia 2020

Kristen Ashley - Od pierwszego wejrzenia



Roxanne Giselle Logan, zwana Roxie, miała prosty plan na dorosłe życie: szafa pełna markowych ciuchów i wysoki stołek w znanej korporacji, której korytarzami przechadzałaby się, wzbudzając zachwyt kolegów i zazdrość koleżanek. Niestety, dorosłość, w której obudziła się dziesięć lat po skończeniu college’u, wygląda zupełnie inaczej… Roxie ma wprawdzie buty od Manolo Blahnika i modne fatałaszki, ale nie zrobiła ani zawodowej kariery, ani nie podbiła serca milionera. Zamiast tego tkwi w nieudanym związku z drobnym krętaczem Billym Flynnem, który obiecał jej złote góry i rezydencję z bajki. Nie dość, że nie dotrzymał słowa, to jeszcze młotem rozwalił drzwi do loftu dziewczyny, gdy ta po raz setny usiłowała z nim zerwać.

Miarka się przebrała. Idąc za radą rodziny i przyjaciół Roxie próbuje się wyrwać z toksycznego związku. Pretekstem do ucieczki przed szemranym facetem staje się krucjata w poszukiwaniu wujka, który przed laty zerwał kontakty z rodziną. Roxie postanawia upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: odnaleźć krewnego i uciec raz na zawsze od Billy’ego.

Niestety, sprawy się komplikują, gdy okazuje się, że wśród nowych, przebojowych znajomych wujka znajduje się zniewalająco przystojny, kryształowy moralnie policjant, Hank Nightingale. Roxie w ciągu chwili wpada mu nie tylko w oko, ale i do łóżka. Czy związek byłej dziewczyny gangstera od siedmiu boleści i stróża prawa ma jakiekolwiek szanse? I najważniejsze: czy Billy w końcu zrozumie, że dla niego i Roxie nie ma już żadnej przyszłości?

"Od pierwszego wejrzenia" to najgorsza, najbardziej problematyczna książka, jaką miałam okazję przeczytać. Nie tylko w tym roku, ale tak naprawdę w całym swoim życiu. Jako wierna miłośniczka wszelkich romansów, naczytałam się już wiele różnych rzeczy i trafiłam na niejedną beznadziejną pozycję, ale chyba żadna z nich nie była takim zbiorowiskiem wątków, które są wszystkim złym w tym gatunku. I muszę przyznać, gdyby nie fakt, że dostałam tę książkę od wydawnictwa i zobowiązałam się do jej recenzji, nawet nie starałabym się jej skończyć, bo po pierwszych kilku rozdziałach po prostu miałam ochotę wyrzucić ją przez okno. Ale biorąc to pod uwagę, postanowiłam skorzystać z okazji i napisać recenzję, która w pewien sposób ukaże jak nie powinno się pisać romansów. Bo właśnie tym jest ta powieść - przewodnikiem, jak szkodliwe potrafią być niektóre romanse.

Roxie Logan, bo tak nazywa się nasza główna bohaterka, od kilku lat trwała w toksycznym związku z facetem, który nie potrafił dobrze przyjąć zerwania. Wplątał się w szemrane interesy i nie chciał jej dać odejść. Jedynym wyjściem kobiety jest uciec jak najdalej od niego, nieważne ile razy ją odnajdzie, i ile razy będzie musiała próbować ponownie. Tak też ląduje w Denver, u swojego wujka, z którym jej rodzina dawno utraciła kontakt. Nie spodziewa się, że z rąk gangstera, trafi prosto w sidła przystojnego, miejscowego policjanta, Hanka Nightingale'a. Który nie pozwoli jej tak łatwo odejść, nieważne ile razy będzie ścigać ją przeszłość.

Sięgając po tę powieść, nigdy nie spodziewałabym się jednej wielkiej katastrofy. O ile mnie pamięć nie myli, ostatnia książka tej autorki, jaką czytałam jakiś czas temu, może i nie była dziełem sztuki, ale nie wypadła aż tak źle. Dlatego zastanawiam się co tu się wydarzyło, że cała seria "Rock Chick" (bo dostałam niejedną informację, że problem nie leży tylko w tym tomie) została w ogóle wydana. Szczerze, to nawet nie wiem od czego zacząć, bo tak wiele rzeczy poszło tutaj nie tak. Pewnie nie zabrzmi to zbyt elokwentnie, ale ta książka jest po prostu absurdalnie głupia. Może i autorka miała dobry pomysł na ciekawą historię, ale to wykonanie? Nawet nie byłam w stanie skończyć tej książki i całą drugą połowę czytałam trzy po trzy, bo łapało mnie zażenowanie i niedowierzanie jednocześnie.

Zacznijmy od tego, że na całą tę historię składa się grupa najgłupszych, najbardziej denerwujących postaci, o jakich kiedykolwiek dane mi było czytać. A przeżyłam taką perełkę jak "Piorun" Angel Payne, o której do tej pory bardzo staram się zapomnieć. Wyobraźcie sobie, przyjeżdżacie do nowego miasta, aby uciec od szkodliwego faceta i raz na zawsze się go pozbyć ze swojego życia, a zamiast tego trafiacie do miejsca, w którym każdy zachowuje się, jakby cię znał od urodzenia, co daje mu prawo podejmować za ciebie każdą decyzję. Nie chcesz umawiać się na randki z miejscowym policjantem? To nic, całe miasto miasto zadecyduje za ciebie, bo przecież Hank to taki super facet! Nie masz zamiaru zostać na dłużej, bo wiesz, że masz sprawy do załatwienia? Nie martw się, o tym też zadecyduje każdy inny mieszkaniec, ale nie ty. Właśnie tak można opisać tę książkę. Seria niefortunnych przypadków, w których to Roxie chce coś zrobić (albo nie chce), a milion innych ludzi, (których imion nie zapamiętałabym nawet jakbym spróbowała, bo autorka chyba postawiła sobie za zadanie nawrzucać tutaj jak najwięcej randomowych ludzi, aby zdezorientować czytelników) decyduje za nią, że nie ma racji i pomimo próśb i błagań, nikt nie daje jej dojść do głosu. I nawet nie żartuję. Dokładnie o tym jest cała historia.

Na domiar złego, nie tylko całe miasto traktuje Roxie jak idiotkę, ale i ona rzeczywiście jest idiotką. I nie chciałam tego pisać, chciałam czuć do niej chociaż nić sympatii, zwłaszcza, że jest ofiarą toksycznego faceta i tylko stara się ruszyć dalej, ale ta dziewczyna to jedna z najgłupszych głównych bohaterek, jaką poznałam. Ona mimowolnie dawała się wszystkim traktować jak wycieraczkę, pozwalała im mówić za nią, podejmować każdą decyzję. A, i jakże bym mogła zapomnieć, jak w takim romansie musi być, wystarczyło pięć sekund, a całe miasto się w niej zakochało. W tym mężczyźni, którzy bili się o jej atencję,  mam wrażenie, każdy chciał ją zaciągnąć do łóżka. No bo jakże mogłoby być inaczej, w końcu to najpiękniejsza, najzabawniejsza dziewczyna w mieście.

Ale żeby nie było mało, ta książka jest po prostu cholernie szkodliwa i to jest mój główny problem. Mamy tu idealny przepis na to jak przedstawić niesamowicie toksyczny przykład relacji jako coś romantycznego i pożądanego przez inne kobiety, co, niestety, zdarza się bardzo często. Hank to bohater, którego miałam ochotę spoliczkować dosłownie co kilka stron, bo po prostu tak mi działał na nerwy. Oczywiście, jest to piękny, przystojny mężczyzna, policjant uwielbiany przez całe miasto, więc wszystko mu było wolno. Dosłownie. Roxie wpada w jego sidła i on w ogóle nie daje jej odejść, nieważne ile razy mu mówi nie. Nie byłabym w stanie zliczyć ile razy pewne sytuacje między nimi można by było wziąć za gwałt, gdyby nie to, że pod sam koniec Roxie się poddawała i autorka dawała nam znać, że jednak jej się podoba. Kiedy autorki nauczą się, że istnieje granica między arogancją i zabawnymi przekomarzankami, a wymuszaniem na kimś seksu? Hank od samego początku traktował Roxie jak zabawkę. Ich pierwsza randka wyglądała tak, że ją do niej zmusił groźbą, że inaczej ją znajdzie, potem wbrew jej woli zabrał ją do swojego domu i zmusił do seksu, chociaż ona mówiła niejednokrotnie, że nie jest gotowa.

Tu właśnie ta granica się zaciera. Bo kiedy kobieta mówi "nie", to to coś znaczy, i żaden facet nie ma prawa decydować o tym, czy mówi na serio, czy nie. Dawno nie byłam taka wściekła, czytając te sceny zbliżenia i wiedząc, że autorka stara się ukazać je jako coś seksownego i romantycznego, bo Hank to taki samiec alfa, a Roxie nie może mu się oprzeć. Może i bohaterka przyznała, że jej się podoba, ale to nie zmienia faktu, że nie wyraziła zgody na seks. A Hank na porządku dziennym ją do tego zmuszał, niejednokrotnie. I właśnie w tym problem - że autorka ukazywała ich związek jako coś dobrego, jako coś, czego chciałaby każda kobieta. A myślę, że żaden myślący człowiek nie powiedziałby, że chciałby być na miejscu Roxie, traktowany jak śmieć, jak przedmiot do spełnienia przyjemności. To właśnie przykład tego, jak niektóre romanse wykorzystywanie seksualne koloryzują i ukazują jak coś dobrego, tłumacząc toksyczną relację "miłością". Zmuszanie kogoś do dotyku, do pocałunku, czy do seksu, nie jest dobre, nie jest romantyczne, urocze, ani piękne. Jest obrzydliwe i niepokojące.

Mocno się musiałam powstrzymywać, żeby nie opisać tej książki gorszymi słowami, bo z pewnością na to zasługuje. Ale ważniejsze jest to, aby pokazać, że właśnie takie książki nie są w porządku i jestem rozczarowana, że Wydawnictwo Akurat kontynuuje ich wydawanie. Łatwo jest romantyzować problemy, z którymi ludzie walczą od wieków. Gorzej jest mówić otwarcie, że tak być nie powinno, dlatego mam nadzieję, że moja recenzja chociaż trochę przybliżyła wam, dlaczego nie warto tracić na tę książkę czasu. Nie polecam.




KRISTEN ASHLEY - Urodzona w Gary, w stanie Indiana, USA. Wychowywała się w wielopokoleniowej rodzinie, wypełnionej muzyką, ubraniami, miłością. Obecnie mieszka w Phoenix. Pracowała jako dyrektor charytatywny przez osiemnaście lat, po czym rozpoczęła swoją niezależną karierę pisarki. Obecnie jest autorką na pełen etat. Jest bestsellerową autorką takich książek jak Tajemniczy Mężczyzna, Niepokorny Mężczyzna oraz Idealny Mężczyzna.





Tytuł: Od pierwszego wejrzenia
Autor: Kristen Ashley
Seria: Rock Chick. Tom 3
Data premiery: 30 września 2020
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Akurat
Ocena: 1/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Akurat! 




Czytaj dalej »

środa, 23 grudnia 2020

Vi Keeland & Penelope Ward - Świąteczny Układ. Opowiadania



"Świąteczny Uber"
Była najpaskudniejsza Wigilia, jaką można sobie wyobrazić. Meredith musiała jechać do sądu. Raczej nie miała szans na pomyślne zakończenie sprawy. Aby zaoszczędzić, zamówiła dzielony przejazd Uberem. Wspólna podróż zaczęła się fatalnie. Później było tylko gorzej. Może nie powinna była go uderzyć w twarz. Adam był nieziemsko przystojny i chyba... Nieważne. Pomógł jej. A potem się rozeszli, każde w swoim kierunku...

"Świąteczna wpadka"
Zamiast kupować drogie prezenty pod choinkę, zrób dobry uczynek w imieniu obdarowanego. Piper uznała, że to świetny pomysł. Dobrym uczynkiem miało być nakarmienie bezdomnego, którego spotkała obok domu. Tylko że bezdomny okazał się bogatym przystojniakiem, a rozmowa zakończyła się kłótnią. Niedługo potem Piper znalazła pod swoimi drzwiami „prezent”, który najwyraźniej świadczył o tym, że niechęć przystojniaka trwa...

"Świąteczny pocałunek"
Kiedy wszystko wokół jest beznadziejne, pozostaje zrobić coś szalonego. Na przykład pocałować nieznajomego w nowojorskiej kawiarni. Margo chciała udowodnić sobie, że wciąż ma chęć na przygody i nie boi się wyzwań. Zaczepiony mężczyzna wyglądał jak grecki bóg, a w jego oczach błysnęło zainteresowanie. Odwzajemnione zresztą. Zaiskrzyło. W Margo powoli wzbierała nadzieja na więcej... jednak perfidny los chciał inaczej.

"Świąteczny układ"
W każde święta Riley Kennedy przypominała sobie, że nie powiodło jej się równie dobrze jak rodzeństwu. Niczego nie osiągnęła. Z ogromną niechęcią myślała o obowiązkowej firmowej imprezie świątecznej. Zwłaszcza że miał się na niej pojawić Kennedy Riley, jej współpracownik, którego znała jedynie z omyłkowo otrzymywanych e-maili i dosadnych komentarzy, na jakie sobie pozwalał. Czas przygotować się na kolejne upokorzenia?

Cztery historie. Cztery świąteczne nadzieje. Czy tym razem magia świąt przyniesie upragnione rozwiązanie?

O co poprosisz Świętego Mikołaja w tym roku?


Ukochany duet czytelniczy Vi Keeland i Penelope Ward powraca ze zbiorem opowiadań świątecznych! W tym roku święta niestety nie mają swojego uroku, a przynajmniej dla mnie, ale książki świąteczne zawsze w jakiś sposób pomagają mi się wkręcić w nastrój. "Świąteczny Układ" to zbiór czterech krótkich opowiadań, które w żaden sposób się nie łączą. Co ciekawe, platforma Passionflix podjęła się w tym roku zekranizowania dwóch z nich, o ile się nie mylę "Świątecznego Ubera" oraz "Świątecznego Układu", w ramach ich serii "Christmas Quickies"! Co zabawne, na początku nie zdawałam sobie sprawy, że niektóre z tych opowiadań miałam już okazję czytać w zeszłym roku, kiedy czytałam którąś świąteczną antologię w języku angielskim. Dopiero podczas lektury zaczęło mi coś świtać, że podejrzanie brzmią one znajomo.

Myślę, że biorąc pod uwagę to, jak krótkie są te historie, nie ma co się rozpisywać na temat fabuły, bo tak naprawdę w żadnym z tych opowiadań nie dzieje się nic wielkiego, a zawsze lepiej samemu dowiedzieć się jak zadziałała magia świąt na bohaterów Keeland & Ward. Mamy tu opowiadania o niespodziewanej, wspólnej przejażdżce uberem, o pomyłkowym dobrym uczynku na święta dla bezdomnego, który okazał się wcale nie być bezdomnym, o pocałunku z nieznajomym w ramach wyzwania, a także o dwójce współpracowników o takich samych imionach i nazwiskach, których maile zawsze zostają mylone... Doprawdy każdy, nawet taka osoba jak ja, która nie może wczuć się w święta, chociaż przez chwilę da się zauroczyć tej magii świąt i miłości, którą można znaleźć w najmniej spodziewanych momentach.

Jeśli miałabym wybierać, to moim ulubionym opowiadaniem z tych czterech zdecydowanie jest "Świąteczny Pocałunek", chociaż bardzo żałuję, że nie było to dłuższe opowiadanie, bo jakoś polubiłam się z bohaterami - nawet jeśli nie było zbyt wiele czasu, aby ich poznać. Margo to młoda kobieta, która właśnie przechodzi przez rozwód z mężczyzną, który utrudnia jej życie na każdym kroku. Niczego bardziej nie pragnie niż zamknąć za sobą ten rozdział i zapomnieć o swoim byłym. Ma już dość swojego życia. Dlatego kiedy jej przyjaciółka rzuca jej wyzwanie w ramach starych, dobrych czasów, w którym to ma pocałować nieznajomego w kawiarni, postanawia zaryzykować. W końcu co może się wydarzyć? Jednak chwile spędzone z przystojnym i czarującym Chetem, a także ich pocałunek, sprawiają, że kobieta nie może o nim zapomnieć. Pragnie więcej i nie chce zaprzepaścić szansy na prawdziwe szczęście. Sytuacja jednak się niesamowicie komplikuje, gdy na jaw wychodzi, że Chet jest prawnikiem jej wkrótce byłego męża. Który ma pomóc mu ją zniszczyć... Coś w tej historii sprawiło, że nie mogłam przestać się uśmiechać, a Chet i Margo wywołali motylki w moim brzuchu.

"Świąteczny Układ. Opowiadania" to bardzo dobry sposób, aby wkręcić się w świąteczny nastrój i przyjemnie spędzić chłodny, (przed)świąteczny wieczór. Uważam, że jeśli macie ochotę na coś świątecznego, ale nie wymagającego, to zestaw tych opowiadań będzie do tego idealny. Czyta się je szybko, a wywołują uśmiech na twarzy i przyjemne łaskotanie w brzuchu, bo kto nie chciałby się zakochać na święta? Moje jedyne zastrzeżenie to fakt, że wszystkie opowiadania są do siebie dość podobne, na tyle, że po upływie czasu ciężko mi było zapamiętać co działo się w której historii. Ale to zauważyłam też w innych powieściach tych autorek, niestety dość często powtarzają pewne motywy i łatwo się domyślić, jakie zakończenie zaserwują.



PENELOPE WARD to autorka jedenastu powieści zajmujących wysokie miejsca na listach bestsellerów czasopism „New York Times”, „USA Today” i „Wall Street Journal”. Jej książki sprzedały się w liczbie ponad miliona egzemplarzy. Jej czwarta powieść, Przyrodni brat, zajęła pierwsze miejsce na liście serwisu Amazon za rok 2014 w kategorii niezależnie publikowanych książek w wersji elektronicznej. Penelope jest dumną mamą pięknej dwunastoletniej córki, u której zdiagnozowano autyzm (i która stanowiła inspirację dla postaci Callie w powieści Gemini), oraz dziesięcioletniego syna. Mieszka w stanie Rhode Island razem z mężem i dziećmi. Życie Penelope kręci się wokół czytania książek z gatunku new adult/współczesny romans, kawy i weekendowych spotkań z przyjaciółmi i rodziną.


VI KEELAND to jedna z najbardziej poczytnych amerykańskich autorek romansów. Jej książki często goszczą na listach bestsellerów magazynu "New York Times". Łączny nakład jej powieści to już ponad milion egzemplarzy. Szczególną sławę przyniosły jej cykle powieściowe "Na scenie", "Cole" i "MMA fighter". Każda nowa powieść jej autorstwa niemal automatycznie staje się bestsellerem. Ogromna popularność sprawiła, że książki Keeland tłumaczone są obecnie na ponad dwadzieścia języków. Pisarka śmieje się, że jej piętą achillesową w szkole były nauki ścisłe, mimo to poślubiła nauczyciela tych przedmiotów. Jej najbardziej ukochanym miejscem do spędzania wakacji jest grecka wyspa Santorini. Mieszka obecnie w swym rodzinnym Nowym Jorku wraz z mężem i dziećmi. Swojego męża poznała w wieku sześciu lat i to właśnie z nim przeżywa nieustannie swoje love story. 


Tytuł: Świąteczny Układ. Opowiadania
Autor: Vi Keeland & Penelope Ward
Tytuł w oryginale: Scrooged. The Christmas Pack
Data premiery: 17 listopada 2020
Wydawnictwo: Editio.red
Liczba stron: 238
Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio.Red






Czytaj dalej »

czwartek, 17 grudnia 2020

Jennifer Donnelly - Przyrodnia Siostra



Nie rób jedynie rys na baśni. Rozbij ją w drobny mak!

Isabelle z pozoru powinna być bezgranicznie szczęśliwa – przecież już niebawem poślubi przystojnego królewicza…Tyle że nie jest tą piękną dziewczyną, która zgubiła na balu szklany pantofelek i podbiła serce młodzieńca. Jest jej nieatrakcyjną przyrodnią siostrą, która już od dawna krok po kroku traciła cząstkę siebie, żeby sprostać oczekiwaniom despotycznej matki, a teraz za wszelką cenę starała się wcisnąć stopę w pantofelek Kopciuszka. Kiedyś wesoła, odważna i dobra, stała się z czasem podła, zazdrosna i pusta wewnętrznie…

Niestety, królewicz odkrywa oszustwo, jakiego się dopuściła, żeby udawać Kopciuszka, i odrzuca zawstydzoną dziewczynę. I właśnie dzięki temu Isabelle otrzymuje szansę, by na nowo odnaleźć siebie, zmienić swe przeznaczenie i dowieść tego, co brzydkie przyrodnie siostry wiedzą od zawsze: złamane serce to za mało, by złamać dziewczynę…


Historia Kopciuszka z pewnością została już opowiedziana na wszystkie sposoby, na naszym rynku wydawniczym pojawił się niejeden retelling, wiele powstało też filmów opartych na tej baśni, więc sam koncept okropnie traktowanej przez macochę i przyrodnie siostry, osieroconej dziewczyny, na pewno nikomu nie jest obcy. A jednak mimo, że nie można już chyba nic więcej powiedzieć, ja nadal uwielbiam czytać i oglądać retellingi, na swojej półce nadal trzymam moje ulubione książki oparte na Kopciuszku, a dzisiaj przychodzę z recenzją kolejnej. Tyle że tym razem jest trochę inaczej, bo Jennifer Donnelly postanawia podejść do tej historii od zupełnie innej strony i tym razem jako główną bohaterkę obiera sobie jedną z przyrodnich sióstr. I z zaskoczeniem przyznaję, że podobała mi się ona nawet bardziej, niż historia Kopciuszka.

Wilki żyjące w lasach mają ostre zęby i długie pazury, lecz to ten, który mieszka w tobie, cię unicestwi.

Nie wiem ilu z was jest z tym zaznajomionym, ale oryginalna wersja Kopciuszka, nie ta Disney'owska i bajkowa, tak naprawdę wygląda całkiem inaczej i mroczniej. W wersji braci Grimm, czyli tej powstałej jeszcze w XIX wieku, przyrodnie siostry Kopciuszka nie przyjmują tak łatwo tego, że ich stopy nie pasują do szklanego pantofelka. Jedna z nich odcina sobie palce, a druga piętę. Gdy znają sobie sprawę, że ich przyrodnia siostra zostanie królową, postanawiają przymilić się Kopciuszkowi, a w rezultacie ptak wydłubuje im oczy. Mrocznie, prawda? Autorka tej książki zdaje się opierać bardziej na tej wersji, przynajmniej na początku, bo historia "Przyrodniej siostry" rozpoczyna się w momencie, w której książę jeździ po wiosce w poszukiwaniu swojej ukochanej, która na balu zgubiła pantofelek. Podczas gdy Ella zostaje zamknięta przez macochę i siostry, Octavia oraz Isabelle zmuszają się do wykonania rozkazów swojej matki i odcinają sobie części swoich stóp, aby dopasować je do pantofelka. Gdy książę się o tym dowiaduje, Isabelle pali się ze wstydu i zażenowania. Po całej wiosce roznosi się wieść o podłym traktowaniu ich przyszłej królowej i o tym, do czego się posunęły, aby wyjść za księcia. Ludzie zaczynają wytykać siostry palcami, nazywają je brzydkimi i obrzucają jedzeniem. Isabelle całe życie próbowała spełnić wymagania swojej matki i społeczeństwa, ale nigdy nie stała się taka, jak oczekiwano. Nie jest piękna. Nie jest jak Ella. Nie jest słodka, urocza, ani kochana. A z każdą próbą dopasowania się, traciła kawałek siebie. To jest, do czasu, aż dostaje drugą szansę - aby zmienić swoje przeznaczenie i udowodnić, że samo złamane serce nie złamie dziewczyny, a piękno nie opiera się tylko na tym, co jest na zewnątrz.

Wszyscy dobrze wiemy, do jakich rzeczy posuwały się przyrodnie siostry Kopciuszka, aby zamienić jej życie w piekło. Z czystej zazdrości, zawistności, a może po prostu brzydoty swoich serc. W tej wersji autorka jednak przybliża nam ich sytuację z trochę innej strony. Łatwo byłoby je znielubić, nie ma co ukrywać, że zarówno nasza główna bohaterka, Isabelle, jak i Tavi, jej siostra, podejmują okropne decyzje i robią wiele złych rzeczy, ale już od samego początku autorka stara się zagłębić w ich historię o wiele bardziej, dzięki czemu zauważamy, że ich jad ma drugie dno i nic nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Od małego wpaja nam się, że piękne osoby są dobre, słodkie, najlepsze, a ich cudowne zewnętrze jest refleksją tego, jak dobre mają serce. Zawsze na koniec dostają swoje szczęśliwe zakończenie. Są księżniczkami, zakochują się w księciu i przezwyciężają wszystkie przeciwności losu. Ale co z tymi "złymi"? Co z osobami, które może nie mają najpiękniejszej figury, które nie odnajdują się w każdej sytuacji towarzyskiej, którym od zawsze wmawia się, że jedyne kobiety, które mają szansę na dobrą przyszłość, muszą być piękne, wyrafinowane i pożądane przez mężczyzn?

Książki historyczne twierdzą, że to królowie, diukowie i generałowie wywołują wojny. Nie dawaj temu wiary. My je zaczynamy - ty i ja. Za każdym razem, gdy się odwracamy i jesteśmy cicho, nie mieszamy się i zachowujemy grzecznie. To, co złe, tchórzostwo to pójście na łatwiznę. Robisz to szybko. Zostawiasz za sobą. Mówisz sobie, że już minęło. Odchodzisz pośpiesznie. Koniec sprawy.

Oczywiście jest to bardzo staroświeckie myślenie i nie można zapominać, że akcja tej historii dzieje się dawno, dawno temu, ale czy nie tak samo jest dzisiaj? Czy normą społeczną nie jest mieć piękną, szczupłą sylwetkę, płaski brzuch, nieskazitelną cerę? Autorka za pomocą tej baśni pokazuje, że piękno to coś o wiele więcej, niż wygląd zewnętrzny. Isabelle codziennie żyje z własnymi demonami, które mówią jej, że nie jest wystarczająca, że nie jest ładna, że nigdy nie zazna prawdziwego szczęścia. Ciągłe okropne komentarze matki w niczym nie pomagają. Samo wyjście na miasto wiąże się z licznymi obrzydliwymi komentarzami od ludzi, którzy tak szybko zdolni są ją ocenić (o ironio, potępiając kogoś za złe czyny, sami zniżają się do jeszcze gorszego poziomu). I jak wspomniałam, Isabelle rzeczywiście jest postacią z wadami, robi rzeczy, których nie powinna robić, jest impulsywna i momentami wredna, ale wiemy też, że nie robi tego z czystego zła, a po prostu tak wychowało ją społeczeństwo i to, czego od niej zawsze wymagano. Nawet nie wyobrażam sobie jak niszczące są takie oczekiwania narzucane od młodego wieku. Nie wolno jej było rozwijać swoich pasji, które wiązały się z walką, czy chociażby jazdą na koniu, bo to nie wypadało damie. Autorka przedstawia postać Felixa, jej najlepszego przyjaciela, którego straciła lata temu, bo nie wypadało jej się umawiać z synem pracownika. Krok po kroku odbierano jej wszystko co kochała, zostawiając ją jedynie z zawiścią, że obok siebie ma Ellę, która pomimo tego, że traktowały ją okropnie, ciągle odnajdowała pozytywy w swoim życiu i była dla wszystkich miła - coś, czego Isabelle już od dawna nie potrafiła.

Ta historia daje do myślenia pod tak wieloma względami, zwłaszcza, że pomimo iż jest to fantasy i fabuła kręci się wokół wielu fikcyjnych, bajkowych postaci, każdą sytuację można zinterpretować na swój własny sposób, odnoszący się nawet do naszych czasów. To przede wszystkim historia o przeznaczeniu i szansie, o tym, że każdy z nas ma tak naprawdę prawo zdecydować jak będzie wyglądało nasze życie i tylko nasze osobiste wybory są w stanie zmienić przeznaczenie. Isabelle może i jest przedstawiona jako ta okrutna i brzydka, ale odkrywa w sobie o wiele ważniejsze piękno - wewnętrzną siłę, odwagę, determinację, gotowość do walki o siebie, swoich bliskich i swoje państwo, staje się prawdziwą wojowniczką i udowadnia, że kobiety wcale nie muszą zezwalać na to, aby traktowano je jako gorsze, głupie i niemądre, bo tak przyjęło się w społeczeństwie. To naprawdę jedna z najlepszych feministycznych powieści, jaką miałam okazję przeczytać od długiego czasu.

W tym smutnym, skomplikowanym świecie istnieje magia. Magia silniejsza od przeznaczenia i od szansy. Widać ją w najmniej spodziewanych miejscach.
[...]
To magia kruchej, omylnej istoty, zdolnej zarówno do niewysłowionego okrucieństwa, jak i ogromnego dobra. Jest w każdej istocie ludzkiej, gotowa, by nas uratować. Przemienić nas. Ocalić. O ile znajdziemy w sobie dość odwagi, by jej posłuchać.
To magia ludzkiego serca.

Nie chcę wchodzić w szczegóły samej fabuły, bo uważam, że najlepiej odkryć ją samemu. Zresztą, nie byłabym w stanie opisać jej w kilku krótkich zdaniach, bo w tej książce po prostu ciągle coś się dzieje, każdy bohater coś sobą reprezentuje, wszystko ma głębsze znaczenie i uważam, że należy samemu przejść z Isabelle tę drogę do odkupienia i ponownego poskładania utraconych kawałków swojego serca. Oczywiście nie mogłoby też zabraknąć tutaj wątku miłosnego, który co prawda nie jest najważniejszy, ale jest i bardzo mi się podobał. Isabelle i Felix dzieli skomplikowana przeszłość i ich relacja napotyka wiele wybojów, ale jest naprawdę bardzo dobrze przedstawiona i wcale nie w ten sposób, w jaki moglibyśmy się spodziewać po retellingu Kopciuszka. Jednym z moich ulubionych cytatów z tej książki jest "Złamane serce to za mało, żeby zabić dziewczynę. One są twarde jak skała." i to chyba idealnie oddaje to, co staram się przekazać. Podobało mi się takie trochę inne podejście do miłości, niż znane nam z typowych romansów, bo w tej historii na pierwszym miejscu postawiona jest przede wszystkim miłość do samego siebie.

"Przyrodnia siostra", chociaż jest retellingiem Kopciuszka, tak naprawdę niewiele ma wspólnego z samą bajką. Autorka wzięła tę dobrze nam znaną historię i stworzyła coś nowego, niesamowitego, potężnego, historię o kobietach, które pełne odwagi i sprytu pokazują gdzie ich miejsce, wbrew temu co mówią im wszyscy naokoło. Jest to bardzo wartościowa książka, dająca mocno do myślenia i demaskująca wszystkie krzywdzące stereotypy, jakie ukształtowały się w naszym społeczeństwie. Może się wydawać, że niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, bo żyjemy w XXI wieku i świat bardzo się zmienił, ale przecież kobiety nadal codziennie walczą o to, by traktowano je na równi i nie odbierano im wyboru. A autorka kładzie nacisk na to, aby zawsze walczyć, nie poddawać się i przede wszystkim kochać siebie za to, jakim się jest. Jestem oczarowana tym, w jaki sposób autorka przedstawiła tę historię i jak bardzo mnie poruszyła pewnymi wątkami. Być może jako małe dziewczynki powinnyśmy czytać taką wersję? Która nauczy nas, że największym błogosławieństwem w życiu jest kochanie samej siebie, a nie odnalezienie księcia z bajki, który nas uratuje? Polecam z całego serca!


JENNIFER DONNELLY jest amerykańską pisarką książek dla młodzieży.

Jej pierwsza książka, umiejscowiona w Londynie i Nowym Jorku końca XIX wieku „The Tea Rose”, została okrzyknięta przez Booklist mianem „znakomitej”. Doceniły ją także gazety Washington Post, People oraz Romantic Times.

Za swą drugą powieść - „A Northern Light”, której akcja toczy się w 1906 roku w paśmie górkim Adirondacks, została nagrodzona m.in. Carnegie Medal, the Los Angeles Times Book Prize, Borders Original Voices Award. New York Times określił ją, jako „bogatą i prawdziwą” oraz znalazła się w zestawieniu najlepszych książek londyńskiego The Times oraz The Irish Times, The Financial Times, Publishers Weekly, Booklist, a także School Library Journal.

W maju 2014 roku ukazała się pierwsza z sześciu części fantastycznej Sagi Ognia i Wody. Jest to opowieść o sześciu syrenach, których misją jest przezwyciężenie świata prastarego zła.
Jennifer miszka obecnie ze swoim mężem, córką i dwoma psami w Hudson Valley, w stanie Nowy Jork.

Tytuł: Przyrodnia siostra
Autor: Jennifer Donnelly
Tytuł w oryginale: Stepsister
Data premiery: 29 września 2020
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 395
Ocena: 10/10

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka! :)








Czytaj dalej »

piątek, 11 grudnia 2020

Kristen Callihan - Niegrzeczny Manager



Manager sztywniak wrzuca trochę na luz: zakochuje się w fotografce kapeli, którą od lat prowadzi. Istnieje jednak spore niebezpieczeństwo, że jego perfekcjonizm zniszczy to, co dopiero mogłoby się między nimi narodzić…

Gabriel „Scottie“ Scott, manager największego zespołu rockowego na świecie, jest człowiekiem chłodnym i zdystansowanym, który wymaga perfekcjonizmu od wszystkich, również od siebie. W czasie lotu do Londynu poznaje fotografkę, Sophie Darling – dziewczyna siedzi obok niego i działa Scottiemu na nerwy. Doprawdy trudno o większe niedopasowanie niż tych dwoje.

Po kilku godzinach dyskusji i innych niespodziewanych zdarzeń rozstają się z wyrazami szacunku i przekonaniem, że już nigdy więcej się nie zobaczą. Gdy okazuje się, że pracodawcą, z którym dziewczyna ma umówione spotkanie, jest właśnie Scottie, a kandydatem na stanowisko oficjalnego fotografa jego zespołu jest panna Darling, oboje przeżywają szok. Mimo że dzieli ich właściwie wszystko, z każdym dniem napięcie między nimi narasta...


Dla fanów motywu muzyki, seria "VIP" to będzie coś idealnego. Właśnie dlatego ja sama skusiłam się na "Niegrzecznego Managera", chociaż premiera pierwszego tomu ("Niegrzeczny Idol") jakoś mi umknęła - bo sama uwielbiam muzykę, kocham książki o muzykach i nastawiałam się na coś rewelacyjnego, chociaż nigdy dotąd nie czytałam nic od Kristen Callihan. I o rany, co to była za książka! Tak mi się ją przyjemnie czytało, tak się uśmiałam, że bolał mnie brzuch od nadmiaru śmiechu. Miałam nadzieję na dobry romans, który przeniesie mnie do tego uwielbianego świata muzyki i miłości, i autorka mnie nie zawiodła.

Sophie jest profesjonalną fotografką i właśnie leci na rozmowę o pracę do Londynu, kiedy jej sąsiadem w samolocie okazuje się być największy gbur na świecie. Gabriel, zdystansowany, chłodny i lubiący mieć wszystko zrobione perfekcyjnie, dość dosadnie daje znać wszystkim naokoło, że nie jest zadowolony z partnerki. Sophie jednak nie daje się zrazić, zwłaszcza, że po raz pierwszy leci pierwszą klasą i ma zamiar napawać się tym doświadczeniem. A fakt, że mężczyzna jest niesamowicie przystojny, tak, że zapiera dech w piersiach, jest tylko miłym dodatkiem. Gadatliwa Sophie może i działa mu na nerwy, ale w końcu Gabriel przyłapuje się na tym, że zaczyna doceniać jej towarzystwo. Chociaż różni od siebie pod każdym względem, Sophie i Gabriel znajdują wspólny język i spędzają lot w towarzystwie śmiechu, zalotów i niesamowitego przyciągania. Żadne z nich się jednak nie spodziewa wiadomości, jaka spadnie na nich pod sam koniec - że praca, o którą stara się Sophie jest tak naprawdę dla zespołu rockowego, którego menadżerem jest sam Gabriel. Mężczyzna ma silną zasadę nieumawiania się z nikim, a już zwłaszcza nie z pracownicą, a wiadomość, że to ona ma dla nich pracować, jest dla nich ogromnym szokiem. Czy to, co połączyło ich w samolocie, ma szansę przetrwać, gdy uderzy w nich rzeczywistość?

Sophie opada na poduszki. Cała promienie, jakbym właśnie ją uszczęśliwił, i wygląda tak ślicznie, że mnie zatyka.
Co za dziewczyna. Mógłbym zupełnie stracić dla niej rozum.

Muszę napisać, że dawno nie czytałam tak dobrego początku książki, który tak by mnie wciągnął, jak w "Niegrzecznym Managerze". Te pierwsze pięćdziesiąt stron to nic innego, jak lot samolotem, ale były chyba moją ulubioną częścią tej historii, bo cały czas płakałam ze śmiechu i nie mogłam się pozbierać. To jak połączenie najlepszego humoru pod słońcem, dwójki gorących i przesympatycznych bohaterów oraz ich ognistych osobowości. Sophie i Gabriel już od początku uderzają kompletnie różnymi usposobieniami, bo ona jest strasznie gadatliwa i optymistyczna, a on zamknięty, drętwy i nerwowy, a przy pierwszym spotkaniu robi wszystko, aby się jej pozbyć z sąsiedniego siedzenia. Obydwoje mają jednak w sobie coś takiego, dzięki czemu pokochałam ich już od pierwszej sekundy.

Akcja trochę spowalnia i staje się poważniejsza, gdy na jaw wychodzi, że Sophie ma pracować dla zespołu, którego Gabriel jest menadżerem, po czym mężczyzna się dystansuje. Sophie zresztą sama czuje się trochę zażenowana, zwłaszcza, że spędziła kilka godzin dając mu wyraźnie do zrozumienia, że wpadł jej w oko. I nagle ta książka z czystej komedii staje się poważniejsza, co doceniam równie mocno. Wystarczyło kilka godzin by Sophie i Gabriela połączyło coś poważnego, ale to nie wystarczy, aby zbudować razem przyszłość. Gabriel jest zbyt mocno przyzwyczajony do trzymania wszystkich na dystans i przeraża go to, że Sophie potrafi przebić się przez jego mury, a ona nie wie jak do niego dotrzeć i czy jest w ogóle sens próbować o niego zawalczyć.

- Nie byłem gotów na to, że tak bardzo będę cię potrzebował. Kiedy ciebie nie ma obok, nie wiem, kim jestem
[...]
- Ja też cię potrzebuję - szepczę, gładząc jego ramię. - Aż do bólu. Zabierz ten ból, Gabriel.

To napięcie prowadzące do ich pierwszego zbliżenia było jednym z najbardziej frustrujących doświadczeń, bo niejednokrotnie miałam ochotę zamknąć ich w jakimś schowku i nie wypuścić, aż ze sobą nie porozmawiają. Nie wiem jakim cudem tak długo wytrzymali trzymając się z daleka od siebie i udając, że interesuje ich tylko przyjaźń, bo ja sama sobie rwałam włosy z głowy w oczekiwaniu, aż wreszcie przed sobą przyznają, że siebie pragną. Ale chyba to właśnie to napięcie seksualne sprawiło, że nie mogłam się oderwać od tej książki i ciągle chciałam więcej. Sophie i Gabriel z łatwością stali się jedną z moich ulubionych par książkowych tego roku, bez dwóch zdań. Nie jestem jednak pewna co odczuwać odnośnie układu, jaki się pomiędzy nimi rozwinął, bo wydawał mi się być dość mocno naciągany i troszeczkę przesadzony. Jednak doprowadziło to do wielu przezabawnych i gorących scen, więc co będę narzekać?

Nie mogłabym też nie wspomnieć o całym zespole Kill John, bo i oni mają tu bardzo ważną rolę. Zresztą, cały pierwszy tom poświęcony jest jednemu z nich i już teraz wiem, że muszę go nadrobić. Ci faceci już mają moje serce, a nawet nie miałam jeszcze okazji poznać ich bliżej. To, w jaki sposób zaakceptowali Sophie i sprawili, że poczuła się częścią ich, sprawiło, że serce mi się rozpłynęło. Jednak najbardziej zainteresował mnie Jax, głównie dlatego, że dowiadujemy się dużo o jego przeszłości, która w pewien sposób łączy się też z Sophie. Jestem przekonana, że książka poświęcona jemu złamie mi serce, bo już teraz wiem, że to bardzo skomplikowana postać, której życzę tylko prawdziwego szczęścia. Uwielbiałam wszystkie sceny z nimi wszystkimi i to, że tworzą razem taką małą rodzinkę. Aż nie mogę się doczekać kolejnych tomów.

Nie miałem domu, póki nie wkroczyła w moje życie. Dała mi go bez wahania, jakby czekała na to cały czas, jakby wiedziała, że mam do niej należeć.

"Niegrzeczny Manager" to rewelacyjny, ciepły i pełen humoru romans w rytmie rocka, który ukazuje, że miłość można spotkać w najmniej spodziewanych momentach i to w kimś, kto na pierwszy rzut oka wydaje się być kompletnie różnym od nas. Gabriel i Sophie są przykładem kompletnych przeciwieństw, ale czy nie mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają? Uwielbiam tę dwójkę, zarówno razem, jak i osobno, uwielbiam nawet bohaterów drugoplanowych i chyba właśnie znalazłam nową ulubioną serię. Wisienką na torcie jest fakt, że wszystko kręci się wokół muzyki, a akcja dzieje się w przeróżnych kątkach świata, które zwiedzamy razem z zespołem. Polecam i już chcę więcej!

Kristen Callihan to popularna amerykańska pisarka, która zjednała sobie sympatię grona wiernych Czytelników dzięki publikacjom z następujących gatunków literackich: romans, literatura kobieca, literatura obyczajowa, fantastyka oraz literatura erotyczna. Jej zainteresowania są na tyle szerokie, że sięgają od znanych z kinematografii superbohaterów aż po zawiłości ludzkiej psychiki. Znajduje to odzwierciedlenie w jej twórczości. W swoim dorobku posiada takie tytuły jak między innymi: "Niedopasowani", "Fall", "The Hot Shot" oraz "The Game Plan".


Tytuł: Niegrzeczny Manager
Autor: Kristen Callihan
Tytuł w oryginale: Managed
Seria: VIP. Tom 2
Data premiery: 4 listopada 2020
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: MUZA
Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA! :)




Czytaj dalej »

środa, 9 grudnia 2020

Podsumowanie listopada

 
Hej, kochani! Wiem, że znowu jestem spóźniona i to dość mocno, ale wreszcie przychodzę z moim comiesięcznym podsumowaniem czytelniczym. Niestety brak wolnego czasu i nawał pracy skutkuje w tym, że wszystko ostatnio robię z opóźnieniem, a czytanie też mi za bardzo nie idzie. Jakimś cudem jednak udało mi się przeczytać w listopadzie sześć książek. Całość wygląda tak:

  • Penelope Bloom, Jej Ogródek - ★★★★★★★☆☆☆
  • Holly Black, Zła Królowa - ★★★★★★☆☆☆☆
  • Bianca Iosivoni, Flying High - ★★★★★★★★★★
  • Melanie Moreland, Bentley - ★★★★★★☆☆☆☆
  • Ashley Poston, Księżniczka i Fangirl - ★★★★★★★☆☆☆
  • Kristen Callihan, Niegrzeczny Manager - ★★★★★★★★☆



NAJLEPSZA KSIĄŻKA MIESIĄCA:

Myślę, że tu nie będzie zaskoczenia, jeśli napiszę "Flying High" Bianci Iosivoni. Tak długo wyczekiwałam kontynuacji historii Hailee i Chase'a, że sięgnęłam po nią od razu jak do mnie przyszła, i oczywiście się nie zawiodłam. To historia pełna emocji, bólu, cierpienia, opisująca prawdziwe zmagania osoby cierpiącej na depresję i zmagającej się ze stratą bliskiej osoby, a przy tym jest też jedną z najlepszych historii miłosnych, jaką przeczytałam w tym roku.



NAJGORSZA KSIĄŻKA MIESIĄCA:

Najmniej w listopadzie przypadła mi do gustu "Zła Królowa" Holly Black. Więcej o niej rozpisałam się w mojej recenzji, ale głównie rozczarowałam się sposobem, w jaki autorka tę historię przedstawiła, bo przygotowywałam się na interesującą powieść fantasy, a jej wykonanie zawiodło na wiele sposobów. Myślę, że był dobry pomysł, ale coś po drodze dość mocno nie wyszło. A wielka szkoda, bo bardzo miałam ochotę na coś innego niż zwykły romans.

A wam ile książek udało się przeczytać w listopadzie? Macie swoją ulubioną?
Czytaj dalej »

sobota, 5 grudnia 2020

6 zapowiedzi książkowych grudnia


Witajcie, kochani! Mamy grudzień, ostatni miesiąc tego przeklętego roku! Oficjalnie możemy odetchnąć z ulgą, że już zaraz zostawimy 2020 za sobą. Ale, zanim to się stanie, mam dla was kilka zapowiedzi książkowych na grudzień. Jak co roku, o tej porze wydawnictwa niestety nie wydają ich już za dużo, a większość pozycji zapowiedziana jest już na nowy rok, ale znalazło się kilka premier. Zapraszam do zapoznania się z listą:

Agnieszka Siepielska - Luca
Premiera: 30 grudnia 2020
Wydawnictwo: NieZwykłe

Mistrzyni mafijnego humoru powraca z trzecim tomem serii „Synowie zemsty”!

Luca Valenti jest kuzynem Rhysa i Antonio. Jego ojciec wiele lat temu przyczynił się do upadku rodziny. Gdy rozpoczęły się poszukiwania Mii i Maxine – córek Cesara Dellvale – szybko się okazało, że Luca ma obsesję na punkcie tej drugiej.

Kiedy w końcu dociera na miejsce, gdzie przetrzymywane są siostry, zabija Franco Cavillo, jednego z szefów kolumbijskiej mafii. Dzięki temu udaje mu się uwolnić dziewczyny. Mia była wykorzystywana jako prostytutka, lecz Maxine, ku zaskoczeniu wszystkich, wiodła normalne życie w domu Cavillo.

Jednak to były pozory. Maxine zawarła z Franco Cavillo układ. Gdy zgodziła się na związek z jego synem, Dominikiem, Franco obiecał, że Mia zostanie do niej sprowadzona. Luca chciałby wykorzystać okazję i zbliżyć się do Maxine, ale postanawia odpuścić.

Wkrótce o Maxine upomni się mężczyzna, któremu została obiecana. Być może kobieta będzie potrzebowała Luki bardziej, niż sądziła.


Katarzyna Rzepecka - Wredny Szef
Premiera: 30 grudnia 2020
Wydawnictwo: NieZwykłe

Nowa książka autorki, która swoją debiutancką powieść Uwieść ochroniarza wydała pod pseudonimem Katarzyna Kubera.

Karolina Kot pilnie musi zmienić pracę. W końcu otrzymuje posadę opiekuna klienta w polskim oddziale niemieckiej agencji reklamowej. Światełko w tunelu zawodowej kariery trochę blednie, kiedy okazuje się, że jej nowym szefem jest Martin Flis. Facet, z którym, o zgrozo, spędziła jedną niezobowiązującą noc.

Gdy Martin rozpoznaje Karolinę, czuje do niej niechęć. Taką samą jak ona do niego. Na wszelki wypadek mężczyzna od razu daje jej do zrozumienia, że to, co się między nimi wydarzyło, nie ma znaczenia, a jeśli komukolwiek o tym powie, pożegna się z pracą. Jest przekonany, że kobieta wszystko sobie zaplanowała.

W taki oto sposób wraz z posadą Karolina zyskuje wyjątkowo wrednego, choć niewątpliwie seksownego szefa. Jakby tego było mało, wkrótce do zespołu dołącza były narzeczony Karoliny, który chce ją odzyskać.


Meg Adams - Gangsterskie Porachunki
Premiera: 16 grudnia
Wydawnictwo: NieZwykłe

Nowa powieść autorki Ochroniarza – książki, która podbiła serca czytelniczek!

Joanna Maj przywykła już do tego, że jej życie obfituje w zabawne wpadki, a niewyparzony język pcha ją w coraz to większe kłopoty. Gdy niespodziewanie kobieta znajduje za wycieraczką samochodu mandat z poleceniem natychmiastowego zgłoszenia się na komisariat, przestraszona udaje się we wskazane miejsce.

Tam na jej drodze staje przystojny policjant Piotr Górski. Seksowny mundurowy od razu wpada Joannie w oko. Całe szczęście fascynacja okazuje się wzajemna. Oszałamiająca, pełna namiętności znajomość i nieustające pożądanie sprawiają, że Aśka zapomina o złej passie.

Jednak pewnego dnia zachowanie Piotra ulega całkowitej zmianie. Z gorącego kochanka mężczyzna przeobraża się w zimnego drania. Wkrótce wychodzi na jaw, że prowadzi podwójne życie, dalekie od tego zgodnego z prawem. Joanna zostaje zmuszona do wzięcia udziału w nieczystej grze, której reguł do końca nie zna. Choć stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości, nie zdaje sobie sprawy, że przyjdzie jej walczyć nie tylko o uczucia, ale także o własne życie.


Sarah Brianne - Lucca
Premiera: 23 grudnia 2020
Wydawnictwo: NieZwykłe


Niezwykle wyczekiwana część serii „Made Men”!

Lucca od najmłodszych lat nosił w sercu mrok. Kiedy w rekordowym tempie wspinał się po szczeblach mafijnej hierarchii, uświadomił sobie, że jedyne emocje, jakie odczuwa, pojawiają się wtedy, gdy zadaje komuś ból.

Chloe z jakiegoś powodu przyciągnęła go, jak płomień ćmę. Gdy Lucca zobaczył jej blizny, zrozumiał, że musi się dowiedzieć, skąd się wzięły. Ten, kto jest za nie odpowiedzialny, zapłaci za to, co zrobił. Trafił na listę Lukki, a nikt, komu życie miłe, nie chciałby się na niej kiedykolwiek znaleźć.

Chloe nie sądziła, że ktoś mógłby przerażać ją tak jak Boogieman. Nawet Diabeł nie był na tyle straszny. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że Lucca, próbując poznać jej przeszłość, rozniesie cały mafijny świat. Jeżeli oboje to przetrwają, być może nie tylko Chloe uda się ocalić.


Sarah Brianne - Chloe
Premiera: 23 września
Wydawnictwo: NieZwykłe


Trzeci tom bestsellerowej serii „Made Men”!

Chloe już praktycznie nie pamięta dawnego życia. Życia sprzed „blizny”. Nie pamięta też, jak wygląda dzień bez strachu. Ale przecież to, co jej się przytrafiło, było wypadkiem. Dlaczego więc nawiedzają ją koszmary, w których ktoś wyrządza jej krzywdę? Ktoś, kogo w myślach nazywa Diabłem.

Chloe ma na twarzy bliznę. Z tego powodu w szkole mówią na nią „dziwadło”. Ponadto właśnie ta skaza przykuwa uwagę pewnego bardzo niebezpiecznego człowieka, którego później Chloe nazwie Boogiemanem. Przeraża ją prawie tak samo jak Diabeł.

W jej życiu pojawia się ktoś jeszcze – Amo. Temu chłopakowi z kolei dziewczyna nada przydomek Bestia. Dwóch mężczyzn będzie chciało ją ocalić. Z jednej strony Bestia – młody mafioso – z drugiej Boogieman – następca szefa mafii.
Któremu z nich Chloe na to pozwoli?


Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton - Pretty Little Things
Premiera: 9 grudnia 2020
Wydawnictwo: YA!



“Tiny pretty things” to zagraniczny bestseller, który wkrótce doczeka się ekranizacji na Netflixie. Premiera 10-odcinkowej serii już tej jesieni! Połączenie „Czarnego Łabędzia” i „Pretty Little Liars” – poruszająca historia o uczennicach elitarnej szkoły baletowej, które zrobią wszystko w walce o tytuł najlepszej na roku. Kłamstwa i manipulacje to nie wszystko do czego są zdolne, żeby wygrać… Gigi, Bette i June to trzy najlepsze uczennice ekskluzywnej szkoły baletowej na Manhattanie. Gigi, która jest wolnym duchem, chce po prostu tańczyć, mimo, że ta pasja może kosztować ją życie. Pochodząca z uprzywilejowanej rodziny Bette zrobi wszystko, żeby prześcignąć siostrę, która jest znaną gwiazdą baletu. Ale June też musi wygrać, bo jeśli tego nie zrobi – jej matka położy kres jej marzeniom o karierze tanecznej raz na zawsze. Najlepsze przyjaciółki mogą okazać się największymi wrogami, kiedy w grę wchodzi szansa na wielką karierę.


Czytaj dalej »

piątek, 4 grudnia 2020

Ashley Poston - Księżniczka i Fangirl



Imogen Lovelace to pozornie zwykła dziewczyna, która podejmie się niemożliwej misji. Ta szalona fangirl zrobi wszystko, by uratować swoją ulubioną postać, księżniczkę Amarę, przed uśmierceniem jej w ukochanej serii filmowej.

Po epickiej Geekerelli przyszedł czas na nową fanowską baśń, w której przyjaciele staną się wrogami, wrogowie sprzymierzeńcami, a w międzyczasie wybuchnie płomienny romans. Tylko jak odnaleźć się w całym tym bałaganie, skoro właśnie wypłynął do sieci scenariusz sequela Starfield?

Poznaj porywającą opowieść o Księciu i żebraku w zupełnie nowej odsłonie. Wejdź do świata fandomu i poczuj magnetyzującą siłę wciągającej kosmicznej podróży.

Do serii "Once Upon a Con" zabrałam się kompletnie nie po kolei, bo zaczęłam od tomu pierwszego, potem przeskoczyłam do trzeciego, a dopiero teraz nadrabiam tom drugi. I trochę żałuję, że nie przeczytałam ich w prawidłowej kolejności, bo będąc świeżo po lekturze wiele rzeczy z trzeciej książki nagle nabrało sensu, a ja zyskałam nową perspektywę na pewne sytuacje oraz postacie. Szczerze powiedziawszy "Księżniczka i Fangirl" wypadła troszkę słabiej niż reszta, ale nawet pomimo tego, Poston po raz kolejny skutecznie wciągnęła mnie w ten magiczny świat fandomu, gwiazd filmowych i kompletnie nie potrafiłam się oderwać. Coś te książki w sobie mają, że są takie czarujące i ciepłe, bo czytając je mam trochę wrażenie, jakby autorka rzucała na mnie jakiś magiczny czar.

"Księżniczka i Fangirl" to nowoczesna opowieść o "Księciu i Żebraku" Marka Twaina, o dwóch bardzo podobnych chłopcach, którzy zamieniają się miejscami - na pewno widzieliście ją już miliony razy w przeróżnych retellingach. Trochę byłam zaskoczona, kiedy zrozumiałam, w którym kierunku idzie ta historia, bo zupełnie mi ten fakt wypadł z głowy. Już na samym początku poznajemy Jessicę Stone, aktorkę grającą Księżniczkę Amarę w remake'u ukochanej serii Starfield, wokół której zresztą kręcą się wszystkie te książki. W przeciwieństwie jednak do chociażby Dariena (głównego bohatera "Geekerelli"), który jest ogromnym fanem oryginalnej serii, Jessica nie znosi tego filmu i żałuje, że zdecydowała się w nim zagrać. Planowała, że ten film będzie jej wielkim przełomem, ale sytuacja nie rozwinęła się po jej myśli i teraz na każdym kroku napotyka się z pełnymi nienawiści komentarzami, że nie nadaje się do tej roli.

Ponownie przenosimy się na fanowski konwent, gdzie wieść o tym, że księżniczka Amara umiera pod koniec pierwszego filmu roznosi się z wielkim niezadowoleniem wśród fanów - a przede wszystkim wśród Imogen Lovelace, ogromnej fanki serii, która rozpoczęła petycję o przywrócenie ukochanej bohaterki do życia w nadchodzącym sequelu. Zupełnie nie spodziewa się tego, że ktoś pomyli ją z Jessicą Stone i nagle wyląduje na scenie, mając wziąć udział w panelu dla setek osób. Jessice nie podoba się to, że podszywa się pod nią jakaś fanka i do tego przed fanami kłamie na temat jej miłości do księżniczki Amary. Jednak kiedy przez przypadek do Internetu zaczynają wypływać fragmenty scenariusza do sequelu Starfield i Jessica obawia się, że wina spadnie na nią, postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i odnaleźć sprawcę przecieków. Jest tylko jeden problem - nie może jednocześnie przeprowadzać poszukiwań i spełniać swoich obowiązków jako aktorka. Dlatego zwraca się o pomoc do Imogen i ponownie dochodzi między nimi do zamiany. Na kilka dni mają udawać siebie nawzajem, a na koniec konwentu każda wróci do swoich żyć, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Obydwie jednak dość szybko się przekonują, że nie jest to ani trochę łatwe zadanie, a zamiana życiem może doprowadzić do wielu przytłaczających odkryć, a także do znajomości, które mogą zmienić ich życia na zawsze.

Nie wiem czemu, ale na początku szykowałam się na to, że głównym wątek miłosny skupi się tutaj właśnie na Jessice oraz Imogen (winię za to ten mylący tytuł, okej?), ale dzięki Bogu, że tak nie było, bo dziwnie byłoby umawiać się z osobą, która rzekomo wygląda prawie tak samo jak ty. Zamiast tego obydwie bohaterki tak naprawdę niewiele mają ze sobą wspólnego przez całą książkę, oczywiście poza faktem, że zamieniają się życiami. Potem autorka dzieli akcję na tę opowiadaną przez Jess, oraz tę przedstawianą oczami Imogen i jest to trochę jak czytanie dwóch oddzielnych historii. Na początku nie za bardzo polubiłam Imogen, bo to taka trochę naiwna, nawet powiedziałabym, że momentami wścibska dziewczyna i jej egoistyczne podejście do wielu rzeczy sprawiły, że z dużo większą przyjemnością śledziłam te rozdziały poświęcone Jessice. Autorka jednak ukazuje tę jej drugą stronę, dziewczyny niepewnej, uciekającej w fikcję, aby ukryć się przed rzeczywistością i sprawia, że zaczynamy się do niej przekonywać. Jessica znowu przez wiele osób postrzegana jest jako zimna, szczera do bólu i niesympatyczna, ale w rzeczywistości wiele ukrywa przed innymi. Jej prawdziwe powody, dla których nie chce być częścią dalszych filmów Starfield, wyjaśniły bardzo wiele i postawiły ją w całkiem innym świetle. Tak naprawdę obydwie razem z Imogen popełniły wiele błędów i żadnej z nich nie można nazwać idealną, ale dzięki temu ich historia była dobra. Jednak nie na tyle, abym oszalała na jej punkcie.

Oczywiście to nie byłaby książka Poston, jeśli nie dostalibyśmy dobrego wątku miłosnego, a w tym przypadku nawet dwóch (!). Autorka przedstawia nam wątek hate-love między Imogen oraz Ethanem, asystentem oraz najlepszym przyjacielem Jess, a także uroczą historię miłosną między Jessicą, a Harper, najlepszą przyjaciółką internetową Imogen, którą dziewczyna miała po raz pierwszy spotkać na konwencie. Dwie zupełnie inne historie, ale obydwie bardzo dobre, chociaż pozostawiające niedosyt. Książka ma niestety jedynie trochę ponad 350 stron, a to zdecydowanie za mało, aby wystarczająco rozwinąć aż dwa romanse, z ciągle dziejącą się akcją w tle. No i na dodatek cała książka dzieje się przez tylko kilka dni. Ale to nic, bo ja i tak się z tymi parami polubiłam. Może nie oszalałam na ich punkcie, ale też nie mam na co narzekać. Imogen i Ethan wnieśli do książki dużo humoru ciągłymi docinkami i pełnymi ognia kłótniami, które były tylko zapowiedzią ich uczucia, a Jessica i Harper rozczulały moje serce swoimi długimi rozmowami na przeróżne tematy i tym wzajemnym połączeniem.

To jednak nie jest tylko historia o miłości, to przede wszystkim historia o odkrywaniu siebie, akceptacji swoich wad, a autorka ukazuje nawet tę mroczniejszą stronę życia w fandomie i tego jak mocno może to oddziaływać na aktorów, którzy też są przecież ludźmi. W tle przewijają się również dobrze znani nam już bohaterowie z "Geekerelli", w moim przypadku również z "Zaczytanej i Bestii", więc lektura tej książki była bardzo przyjemna. Co mnie z lekka zaskoczyło, chociaż "Zaczytaną i Bestię" czytałam już jakiś czas temu i bardzo polubiłam się z tymi bohaterami, teraz mając świadomość jak w rzeczywistości wyglądały wydarzenia z udziałem Vance'a, miałam ochotę momentami go potrząsnąć i mocno uderzyć go w twarz. Albo oblać szejkiem, ale to zrobiła za mnie Imogen. Nadal go uwielbiam, bo bardzo się zmienił w trzecim tomie, ale to tylko udowodniło mi, że tę serię po prostu trzeba czytać po kolei, bo inaczej wychodzi taki misz-masz wszystkiego.

"Księżniczka i Fangirl" jest trochę słabszą częścią niż reszta z tej serii, co przyznaję z bólem, bo bardzo się nią ekscytowałam, ale nawet pomimo tego nie żałuję, że ją przeczytałam. Sposób w jaki autorka przedstawia ten świat, z odrobiną magii i nostalgii, a jednocześnie porusza wiele realistycznych i dających do myślenia tematów, to główny powód, dla którego tak bardzo tę serię polubiłam. Jednocześnie wiem, że nie nada się ona dla każdego, bo po prostu nie każdy wczuje się w świat fandomów. Jeśli macie ochotę na uroczą młodzieżówkę, to "Księżniczka i Fangirl" będzie do tego idealna.

ASHLEY POSTON całym sercem kocha groźnych piratów, ruchome zamki i gwieździste nocne niebo. Ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, dzięki której umocniła swoją miłość do opowiadania historii. Kiedy nie wzdycha do filmowych gwiazd, mięśniaków i świadomych emocjonalnie robotów, poszukuje swojej kolejnej wielkiej przygody. Mieszka we wschodniej Kalifornii ze swoim nieokiełznanym kotem, z którym wspólnie szczerze wierzą, że wszyscy ludzie są bandą dziwaków. Czasami można ją znaleźć krążącą po kawiarniach, gdzie czyta niezliczone ilości fanfików. Ogląda stanowczo za dużo anime i gra w gry komputerowe. Czasami pisze również książki. Ale tylko czasami. Gdy gwiazdy tworzą odpowiedni układ.


Tytuł: Księżniczka i Fangirl
Autor: Ashley Poston
Seria: Once Upon a Con. Tom 2
Data premiery: 18 września 2019
Wydawnictwo: We Need YA
Liczba stron: 356
Ocena: 7/10




Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia