sobota, 30 kwietnia 2022

Podsumowanie książkowe kwietnia


Kwiecień już niemalże za nami, więc nadszedł czas na comiesięczne podsumowanie czytelnicze! Muszę przyznać, że jestem dość zadowolona z książek, które udało mi się w tym miesiącu przeczytać, bo większość z nich mi się bardzo podobała. Mój wynik to dziesięć książek i chociaż nie wszystkie stały się moimi nowymi ulubionymi, trafiłam też na takie, przez które niemalże przepłynęłam - szczególnie jeśli chodzi o mój kwietniowy patronat, którym jest finał trylogii Leny Kiefer. Cała lista wygląda tak:
  • Malorie Blackman, Iksy i Zera - ★★★★★★★★☆☆
  • Shelby Mahurin, Bogowie i potwory - ★★★★★★★★★☆
  • Lena Kiefer, Don't Leave Me - ★★★★★★★★★★
  • K. Bromberg, Bez Zobowiązań - ★★★★★★★★☆☆
  • Sual Austerlitz, Pokolenie Przyjaciół - ★★★★★★★★☆☆
  • Julia Quinn, Ktoś mnie pokochał - ★★★★★★☆☆☆☆
  • Kristin Cashore, Wybrańcy - ★★★★★★★☆☆☆
  • Corinne Michaels, Powróćmy do siebie - ★★★★★★★★☆☆
  • Tirzah Price, Duma i Podejrzenie - ★★★★★★☆☆☆☆
  • Brittainy C. Cherry, Art & Soul - ★★★★★★★★★☆ (reread)


NAJLEPSZA KSIĄŻKA MIESIĄCA:

Cóż, raczej nikogo nie zaskoczę, jeśli wymienię tutaj "Don't Leave Me" Leny Kiefer. Czekałam na finał historii Lyalla i Kenzie od miesięcy i muszę przyznać, że się nie zawiodłam. Autorka spełniła wszystkie moje oczekiwania i wiem, że to będzie jedna z najbardziej zapadających w pamięci trylogii, jakie kiedykolwiek dane mi było przeczytać. Na honorowe miejsce zasługują też "Bogowie i Potwory" Shelby Mahurin, kolejny finał trylogii, która była świetnym zwieńczeniem tej emocjonującej i pełnej akcji historii.

NAJGORSZA KSIĄŻKA MIESIĄCA:

Zastanawiałam się na tym i szczerze, żadnej książki przeczytanej w kwietniu nie nazwałabym złą. Były lepsze i słabsze, ale patrząc na całą listę ani jedna nie wywołała we mnie typowo negatywnych emocji, więc uznaję to za ogromny sukces.


A jak wypadł wasz kwiecień pod względem czytelniczym?


Czytaj dalej »

piątek, 29 kwietnia 2022

Julia Quinn - Ktoś mnie pokochał



Anthony Bridgerton, najbardziej zatwardziały kawaler Londynu, staje przed prawdziwą miłosną próbą…

Ku zaskoczeniu całego Londynu wicehrabia Bridgerton nie tylko zdecydował się na małżeństwo - wybrał już nawet kandydatkę na żonę! Jedyną przeszkodą jest starsza siostra jego wybranki Edwiny, Kate Sheffield, najbardziej wścibska kobieta, jaka kiedykolwiek pojawiła się w londyńskiej sali balowej. Ponętna intrygantka doprowadza Anthony'ego do szaleństwa swoją determinacją, by zniweczyć zaręczyny, ale kiedy wicehrabia w nocy zamyka oczy, to właśnie Kate jest kobietą nawiedzającą jego coraz bardziej erotyczne sny…

Wbrew powszechnemu przekonaniu Kate jest absolutnie pewna, że ​​nawróceni podrywacze wcale nie są najlepszymi mężami - a Anthony Bridgerton jest najbardziej niegodziwym łotrem ze wszystkich. Kate jest zdeterminowana, by chronić przed nim swoją młodszą siostrę, ale boi się, że sama może ulec hipnotyzującemu urokowi niepoprawnego uwodziciela…


Rodzeństwo Bridgertonów znane jest na rynku wydawniczym od ponad 20 lat, ale dopiero w ciągu ostatnich dwóch stało się sensacją na całym świecie. Wszystko za sprawą serialu Netflixa, który powstał na podstawie książek Julii Quinn. Nie ukrywam, zaraz po premierze serialu i ja zapragnęłam dowiedzieć się za co tyle osób ten go tak uwielbia. Nie byłam jednak fanką pierwszego sezonu i dopiero historia Kate i Anthony'ego zainteresowała mnie na tyle, że zapragnęłam zapoznać się z książką. A już szczególnie, że rzekomo książka była o wiele lepsza. Czy to prawda? Cóż, pod pewnymi względami ciężko się nie zgodzić. Nie mam zamiaru jednak pisać tutaj eseju porównawczego, dlatego postaram się oddzielić od siebie książkę od serialu i skupić na jednym. "Ktoś mnie pokochał", drugi tom serii o Bridgertonach, to przyjemny romans historyczny, który ogółem bardzo mi się podobał. Nie była to jednak pozycja bez wad. 

Anthony, najstarszy z rodzeństwa, od śmierci ojca nosił na sobie ciężar odpowiedzialności za swoich bliskich. Pełnił rolę głowy rodziny odkąd był nastoletnim chłopcem, a utrata ukochanego ojca odbiła się na nim i jego rodzinie tak mocno, że nie wyobraża sobie, że kiedyś z jego powodu jego żona będzie rozpaczać równie mocno, jak jego matka. Poza tym jest przekonany o tym, że jego czeka taki sam los - przedwczesna śmierć. Dlatego nie ma zamiaru żenić się z miłości. Jego małżeństwo ma być tylko czystą formalnością, potrzebną jedynie do zapewnienia trwałości jego rodu. Do czasu, aż poznaje przepiękną Edwinę i jej irytującą, nieznośną starszą siostrę, Kate. 

Kate zawsze żyła w cieniu swojej idealnej, pięknej młodszej przyrodniej siostry, którą wszyscy uwielbiali. Nigdy jednak jej to nie przeszkadzało. Po śmierci rodziców to Edwina i jej matka Mary były jedyną prawdziwą i najbliższą rodziną, na której jej zależało. Zrobiłaby dla nich wszystko i dlatego gotowa jest wydać swoją siostrę najlepszemu, najbardziej godnemu młodzieńcowi. Problem w tym, że Edwinie wpada w oko lord Bridgerton, Anthony w samej osobie i zdaje się, że ze wzajemnością. Mężczyzna mający reputację rozpustnika jest ostatnim kandydatem na męża jej siostry, jakiego Kate wzięłaby pod uwagę. Sytuacja komplikuje się jednak jeszcze bardziej, gdy pojawia się wzajemne pożądanie i ciekawość, która może doprowadzić ich do zguby. 

Romanse historyczne nie leżą w moim polu zainteresowań, dlatego nie spodziewałam się po tej książce za wiele. Okazało się jednak, że płynny i lekki styl pisania Julii Quinn wciągnął mnie od razu, bo historia spodobała mi się już od pierwszej strony. Trudno jednak było jej nie porównywać z serialem, kiedy główni bohaterowie wypadli tak inaczej i przez to im dalej brnęłam w książkę, tym bardziej mieszane były moje uczucia. Historia od samego początku mi się spodobała ze względu na humorystyczne przekomarzanki między Kate i Anthony'm i wyraźną wzajemną fascynację, która wywoływała w nich niechęć, to jednak dość szybko przeszło w dziecinne zagrywki i naprawdę nieprzyjemne komentarze. Szczególnie Anthony mnie tutaj irytował, bo pomimo zrozumienia dla jego obaw i traumy związanej ze śmiercią ojca, momentami przekraczał granice i cały jego urok znikał. 

Historia ma jednak także swoje mocne strony, bo autorka bardzo dobrze ukazała wewnętrzne obawy i zmagania bohaterów. Ich związek może był momentami frustrujący, ale dla równowagi nie zabrakło scen, dzięki którym mogliśmy zobaczyć ich od tej wrażliwej i cierpiącej strony. Zanim udało im się zacząć pracować nad swoją relacją, bohaterowie zmuszeni są zmierzyć się z własnymi demonami. Kate wypada tu kompletnie inaczej, niż się spodziewałam - jest niepewna siebie, niedoświadczona i płaczliwa. Chwilę mi zajęło, żeby się do niej przyzwyczaić, bo serialowa Kate to jej kompletne przeciwieństwo. Być może dlatego im dalej brnęłam w książkę, tym więcej miałam zastrzeżeń - arogancki bohater i wycieraczka-bohaterka to tak typowy motyw romansów, że poczułam się rozczarowana. Co zaczęło się obiecująco, intensywną chemią i wywołującymi uśmiech kłótniami pełnymi pasji, dość szybko rozpłynęło się we mgle. 

Książka mi się podobała mimo wszystko, bo nawet jej wady nie przeszkadzały mi w lekturze jakoś bardzo mocno. Miała swoje mocne i słabe strony, ale bardzo szybko ją przeczytałam i wciągnął mnie świat, który dotychczas znałam jedynie z romansów Jane Austen. Rodzeństwo Bridgertonów ma w sobie wiele ciepła i charyzmy, nic więc dziwnego, że przez serię się niemalże przelatuje. Siostry Sheffield również nietrudno polubić, wpasowały się do tej rodziny idealnie. Gdyby nie to, że jestem zawalona stosem książek do przeczytania, może sama skusiłabym się na kolejne tomy. Cała seria ma ten ciepły, lekki i humorystyczny nastrój, więc nawet pomimo okazyjnego dramatyzmu i problemów czyta się ją niesamowicie przyjemnie. Myślę więc, że "Ktoś mnie pokochał" to książka warta polecenia, szczególnie jeśli lubicie slow burn, enemies to lovers i wątek aranżowanego małżeństwa. Jeśli jednak sięgacie po książkę w oczekiwaniu na podobny, serialowy klimat, możecie się odrobinę rozczarować, bo są to historie bardzo od siebie różne pod wieloma względami.


Julia Quinn jest amerykańską powieściopisarką. Urodziła się w 1970 roku w rodzinie żydowskiej. Uzyskała dyplom z historii sztuki na Harvardzie, następnie zdecydowała się pójść do szkoły medycznej. Decyzja wymagała jednak od niej uczęszczania na dodatkowe zajęcia w College'u. W tym czasie zaczęła pisać pierwsze powieści regencyjne. Studiowała na Yale School of Medicine, jednak już po kilku miesiącach porzuciła szkołę na rzecz pisarstwa. Julia Quinn zaczęła swą karierę pisarską jeszcze na studiach. Dwie pierwsze powieści "Wspaniała" oraz "Tańcząca o północy" zostały wydane jeszcze przed rozpoczęciem przez nią szkoły medycznej. Jest jedną z najlepiej sprzedających się amerykańskich autorek romansów historycznych. Jej powieści zostały przetłumaczone na 35 języków. Do najpopularniejszych należą "Propozycja dżentelmena", "Miłosne tajemnice", "Taniec w świetle księżyca", czy "Małżeństwo doskonałe".


Tytuł: Ktoś mnie pokochał
Autor: Julia Quinn
Tytuł w oryginale: The Viscount Who Loved Me
Seria: Bridgertonowie. Tom 2
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 29.03.2022 (okładka serialowa)
Liczba stron: 480
Ocena: 6.5/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka!






Czytaj dalej »

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Saul Austerlitz - Pokolenie Przyjaciół



Był 2 września 1996 roku, gdy widzowie w Polsce ujrzeli pierwsze kadry kultowego dziś serialu. Sześcioro przyjaciół rozsiadło się na pomarańczowej kanapie w ulubionej kawiarni i zaczęło dyskutować o seksie, związkach, pracy i wszystkim innym po trochu.

Jest rok 2022, a nowi fani (kolejne pokolenia) wciąż pragną poznawać losy Rachel, Rossa, Joeya, Chandlera, Moniki i Phoebe. Przyjaciele stali się najbardziej wpływowym serialem swojej epoki i nigdy nie musieli "zrobić sobie przerwy”. A oto jak do tego doszło…

Niezwykły talent twórców, znajomość problemów młodych widzów i bohaterowie - prawdziwi Przyjaciele!

Zajrzyj za kulisy serialu i posłuchaj ludzi, którzy byli obecni przy jego opracowywaniu, organizacji castingu, pisaniu scenariuszy i kręceniu poszczególnych odcinków. Posłuchaj ich opowieści, przeżyj wspomnienia z bali maturalnych, wycieczek do Londynu, mistrzostw Super Bowl, lesbijskich ślubów. Przypomnij sobie modne fryzury lat 90., szalone wyścigi na lotniska i gościnne występy gwiazd.


Przyjaciele - fenomen lat 90tych, najpopularniejszy sitcom na całym świecie, który od niemalże 30 lat łączy ze sobą ludzi w różnym wieku i z całego świata. Zastanawiacie się czasem jak to się stało, że serial o szóstce przyjaciół odniósł tak ogromny sukces? Jaki jest przepis na powstanie takiego hitu, który już na zawsze zapisał się w kulturze amerykańskiej? "Pokolenie Przyjaciół" to jedna z wielu książek Wydawnictwa SQN, które przybliżają nas do odpowiedzi na te pytania. Osobiście dowiedziałam się o niej jednak za sprawą akcji, w której zbierano podpisy fanów, które znalazły się na okładce i w książce, co było naprawdę fajną inicjatywą. Jednakże jako osoba, która Przyjaciół ogląda namiętne przy robieniu czegokolwiek i dialogi potrafi przytoczyć z pamięci, obawiałam się, że w książce nie znajdę nic, czego już bym nie wiedziała. Myliłam się, ponieważ spośród wszystkich książek o tym serialu, jakie miałam okazję przeczytać, ta naprawdę zabiera nas za kulisy, autor wyjawia ciekawostki, których mogliśmy nie wiedzieć i przeprowadza nas przez największe momenty serialu.

Na samym początku książki znajduje się taki fajny akapit: "Obcowanie z Przyjaciółmi wygląda tak: włączasz serial i jest tak, jakbyś spotkał dawno niewidzianego przyjaciela, z którym - wiesz to od pierwszych minut - spędzisz cały wieczór, będziesz się wzruszał i śmiał na przemian. To doświadczenie zna całe pokolenie Przyjaciół". Nie mogłabym tego opisać lepiej - dla mnie Przyjaciele to właśnie taka komfortowa ucieczka, gdy coś jest nie tak, szczególnie teraz, gdy sama jestem mniej więcej w tym samym wieku co bohaterowie i potrafię utożsamić się z ich problemami. A czasami po prostu coś, do czego uciekam, gdy chcę się pośmiać i spędzić czas z czymś, co znajome. "Pokolenie Przyjaciół" ukazuje tak wiele aspektów tego serialu, które wpłynęły na to, że wielu z nas odczuwa to tak samo.

Autor przeprowadza nas przez cały proces powstawania serialu, aż do końca i nawet dalej - po całą spuściznę, jaką po sobie zostawił. Mamy okazję zobaczyć proces obsadzania słynnych ról (a także kto prawie wcielił/nie wcielił się w niektóre role!), a nawet kilka tajników z pokoju pisarskiego, w którym powstawały najsłynniejsze wątki serialu. Co ciekawe, czytamy również o takich, które niemalże trafiły do serialu, ale koniec końców wylądowały w koszu - a takich było wiele. Czy wiedzieliście chociażby, że Chandler prawie wyprowadził się do Minnesoty, gdzie miał pracować, a gdzie wkrótce przeniosłaby się reszta ekipy? Takie plany scenarzyści mieli na piąty sezon. Albo że Chandler i Monica mieli się spiknąć jedynie na kilka odcinków, a potem wrócić do bycia przyjaciółmi? Tę książkę warto przeczytać chociażby właśnie dla takich ciekawostek, których nie znajdziecie tak łatwo w internecie.

Przyjaciele to jednak nie tylko sam serial i słynne wątki, ale też słynne fryzury, moda, muzyka, cała różnorodność gadżetów, które zdaje się w dzisiejszych czasach stały się jeszcze bardziej ogólnodostępne - czy to etui do telefonów, ubrania w sieciówkach, przybory szkolne. Dzięki autorowi możemy przeczytać o tym jak powstała słynna fryzura "The Rachel", albo jak kostiumografka tworzyła najbardziej rozpoznawalne outfity bohaterów. Jak się okazuje, kluczem do sukcesu serialu była zwarta i zaangażowana ekipa, która dawała z siebie codziennie 200%, aby stworzyć najlepszy serial, jaki potrafili. I tyczy się to nie tylko aktorów i scenarzystów, ale każdej osoby pracującej na planie.

Jak się jednak okazuje, sposób pracowania na planie nie był dla wszystkich i nie wszystko wyglądało tak kolorowo. Autor opisuje doświadczenia wielu pracowników, którzy skarżyli się na długie godziny pracy (często kilkunastogodzinne), zaniedbywanie własnych rodzin i brak czasu dla siebie. Dla mnie najciekawszy był jednak wpis o pozwie serialu, który złożyła jedna z byłych pracowniczek. Trzeba przyznać, że autor zrobił naprawdę solidny research, a jego liczne wywiady z zaangażowanymi ludźmi mocno przybliżyły mi różne strony powstawania serialu.

Uważam, że "Pokolenie Przyjaciół" to taki must-have dla wszystkich zapaleńców jak ja, którzy chcą dowiedzieć się o serialu czegoś więcej. Saul Austerlitz nie zanudza skomplikowanymi tajnikami powstawania hitu telewizyjnego, ale przeprowadza nas przez wszystkie najważniejsze momenty serialu, okraszając je ciekawostkami z samego planu - a nawet poza. Poza tym muszę tutaj też pochwalić przepiękną oprawę książki, bo dla niej samej skusiłabym się, aby mieć książkę na własnej półce. Jest prześliczna! Jeśli jesteście fanami Przyjaciół to koniecznie przeczytajcie tę książkę!


Saul Austerlitz ma na swoim koncie cztery inne książki, w tym Just a Shot Away i Sitcom. Publikował też artykuły w czasopismach takich jak „The Boston Globe”, „The New York Times Magazine”, „Esquire”, „Rolling Stone”, „Slate” czy „Los Angeles Times”. Ukończył Yale oraz należącą do Uniwersytetu Nowojorskiego Tisch School of the Arts. Na tej samej uczelni prowadzi obecnie zajęcia z pisania i historii sztuki komicznej.


Tytuł: Pokolenie Przyjaciół
Autor: Saul Austerlitz
Tytuł w oryginale: Generation Friends: An Inside Look at the Show That Defined a Television Era
Data premiery: 23.03.2022r.
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 464
Ocena: 8/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!





Czytaj dalej »

piątek, 22 kwietnia 2022

K. Bromberg - Bez Zobowiązań



Najbardziej boli, gdy ranią cię bliscy. Lennox Kincade powinna była przywyknąć do przykrości. Czuła się jak pionek w rozgrywce jej ojca i sióstr. Ich rodzinna firma działała w seksistowskiej branży i Lennox zdążyła się już nałykać upokorzeń z powodu swojej urody. Postanowiła udowodnić własną wartość i podpisała coś w rodzaju diabelskiego paktu. Jej zadaniem jako agentki sportowej było przekonanie gwiazdy Premier League do gry w barwach znacznie gorszej MLS. Ową gwiazdą był przystojny, cudownie umięśniony Rush McKenzie, zawodnik niecieszący się dobrą sławą.

Najbardziej boli, gdy bliscy oskarżają cię o coś, czego nawet nie mógłbyś zrobić. Rush McKenzie miał odczekać jakiś czas, aż skandal wokół niego nieco przycichnie. Jednak na jego drodze stanęła agentka sportowa. Boska, bezczelna Lennox Kincade, kobieta z fatalną reputacją. Rush uznał, że znajomość z piękną Lenn pozwoli mu zapomnieć o problemach.

Między Lennox i Rushem iskrzyło od pierwszej chwili. Ale na początku ich relacja była zupełnie niewinna. I dla każdego byłoby lepiej, gdyby taka pozostała. Ewentualny romans pogrążyłby ich oboje, jeśliby tylko wyszedł na jaw. Poza tym profesjonalna agentka sportowa nigdy nie sypia ze swoimi klientami. Nawet gdyby miał to być tylko seks, bez zobowiązań.

To nie powinno się było wydarzyć. Nigdy!


Jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam w 2021 roku była książka K. Bromberg "Nie zadzieraj z nim", która rozpoczęła nową serię autorki "Bezwzględna gra" o sportowcach. Tytuły i okładki może nie zapowiadają tych książek najlepiej, ale historia mocno mnie poruszyła i nadal wspominam ją jako jedną z najlepszych premier zeszłego roku. Z niecierpliwością wyczekiwałam drugiego tomu o kolejnej siostrze Kincade, przygotowując się na emocje, chemię i historię ściskającą za serce. Czy autorce się udało po postawieniu poprzeczki tak wysoko? Cóż, nie do końca. Co prawda jak to w stylu Bromberg, książkę czytało się niezwykle przyjemnie i szybko, a bohaterowie byli przesympatyczni, ale w tej części zabrakło tego czegoś, za co tak pokochałam historię Dekker i Huntera.

Świat agentów sportowych zdominowany jest przez mężczyzn i bycie kobietą na takim stanowisku nie jest łatwe, szczególnie jeśli wszyscy oceniają cię z perspektywy tego jak wyglądasz, a nie jakie masz kwalifikacje. Lennox Kincade daje się to ostatnio mocno we znaki, szczególnie gdy podsłuchuje rozmowy na konferencji, według których miałaby zdobywać swoich klientów idąc z nimi do łóżka. Nie pomaga też fakt, że ma wrażenie, że jej własna rodzina, z którą dzieli agencję sportową, odsuwa ją od poważnych zleceń i traktuje tylko jako "ładną twarz firmy". Gdy na jaw wychodzi, że jej własny ojciec za jej plecami odsunął ją od zawodowej szansy, postanawia wbrew niemu wylecieć do słonecznego Los Angeles i przyjąć to zlecenie. Jej zadaniem miałoby być zachęcanie sportowców, by przechodzili do amerykańskiej drużyny, a także wychwalanie jej w oczach inwestorów i widzów. Jednakże jej najważniejszym celem ma być przekonanie słynnego piłkarza do zmiany drużyn. Co, jak się okazuje, będzie nie lada wyzwaniem. Zawodnikiem okazuje się być Rush McKenzie, mężczyzna, o którym w wyniku ostatniego skandalu mówią wszystkie gazety i telewizja... który jest także jej nowym, tymczasowym współlokatorem.

- Nie kręcą mnie serduszka, kwiatki, wylewność i...
- Miłość nie musi tak wyglądać. Nie ma jednej definicji. Miłość zawsze polega na braniu i dawaniu, ale w przypadku każdego człowieka wygląda to inaczej. Moja mama mówiła kiedyś, że każdy ma swój język miłości. I każdy w inny sposób chce być kochany i okazywać miłość.

Muszę przyznać, że chociaż ta historia nie dorównuje poziomem poprzedniczce, czyta się ją bardzo przyjemnie. Postacie Lennox i Rusha zostały przez autorkę bardzo dobrze rozwinięte, ponieważ mamy szansę poznać ich z różnych stron. Lennox jest pracoholiczką, która nie potrafi znaleźć sobie swojego miejsca na świecie i dlatego często podróżuje. Jako kobieta w branży zdominowanej przez mężczyzn codziennie musi znosić plotki i niemiłe komentarze odnośnie jej płci i wyglądu, co mocno daje jej się we znaki. Muszę przyznać, że świadomość, że jedną z postaci uwłaszczającej jej osiągnięciom i rzucającej takie seksistowskie plotki jest Finn, postać, który sam doczeka się swojej książki (piąta część, jeśli się nie mylę), dość niechętnie mnie do niego nastawia. Nierówność płciowa jest tutaj bardzo ważna, ale autorka ukazuje też relację Lennox z jej siostrami i ojcem, z którymi razem pracuje w agencji, i muszę przyznać, że akurat ten wątek w całej tej serii jest jednym z moich ulubionych. Chociaż nie jest to rodzina idealna, a Lennox musi zmierzyć się z pewnymi wątpliwościami czy właśnie w ich firmie jest jej miejsce, oni wszyscy bardzo szybko zyskali moją sympatię. Relacja córek z ojcem, ale także wszystkich sióstr, to przyjemny dodatek do tej historii.

- Skąd wiadomo, że to miłość? - pytam szeptem.
- Czujesz to, kiedy on jest twoim początkiem, środkiem i końcem. Kiedy myślisz o nim bez powodu. Kiedy chcesz dla niego jak najlepiej, nawet jeśli nie możesz być częścią jego świata.
- Cóż, to przybijająca definicja - stwierdzam sarkastycznie.
- Ale jeśli prawdziwa, to on znajdzie sposób, byś stała się częścią jego świata.

Rush natomiast pochodzi z zupełnie innej rodziny, niż Lennox. Osierocony w młodym wieku już jako nastolatek zaznał smaku głodu, zimna i samotności. Kradł, aby przetrwać, chodził w używanych i podniszczonych ubraniach, a na dodatek sypiał w opuszczonym miejscu. Tylko jego wytrwałość i talent pomogły mu stać się człowiekiem, jakim jest dziś. Uwielbianym piłkarzem, idolem dzieci i dorosłych, ze świetlaną przyszłością i pieniędzmi, których już nigdy mu nie zabraknie. Szybko przekonuje się jednak, że w życiu nie ma bezinteresownych pobudek, ponieważ - o ironio - pomoc, jaką dostał, gdy był nastolatkiem, odbija mu się nawet dzisiaj. Gdy zostaje wplątany w niesprawiedliwy skandal, a jego kariera staje na włosku, poznaje prawdziwy smak samotności. Wszyscy spisują go na straty i nikt nie zadaje sobie trudu poznania prawdy. Jego agent proponuje mu wyjazd do LA do czasu, aż sprawa przycichnie, ale Rush czuje jedynie, jak jego marzenie i ukochana drużyna Liverpoolu wymykają mu się z rąk. Nie będę ukrywać, mam zbyt miękkie serce dla takich historii i to właśnie postać Rusha była głównym powodem dla którego czytając tę historię stawały mi łzy w oczach, a serce ściskało się z żalu. Zdaje się, że Bromberg dokładnie wie, jak poruszyć czułe struny czytelnika, bo zrobiła to już drugi raz. Ostatnim razem dokładnie tak opłakiwałam Huntera.

Kiedyś powiedziałeś mi, że nigdy nie miałeś nikogo, kto mógłby o ciebie walczyć. Pozwól, że ja to zrobię. Pozwól, że to ja będę o ciebie walczyć, Rush. Ja w ciebie wierzę.

Wyjazd do Los Angeles, zarówno dla Rusha, jak i Lennox, jest pewną formą ucieczki. A tak się składa, że oboje lądują w domu u tego samego przyjaciela, a na dodatek mają razem współpracować, co zdaje się być zarówno darem, jak i przekleństwem od losu. Nie jestem fanką romansów, które rozpoczynają się od wątku friends with benefits, dlatego nie ukrywam - kiedy wszystko zaczęło wskazywać, że właśnie tak zacznie się ich historia, mój zapał trochę opadł. I rzeczywiście, między Lennox i Rush natychmiastowo wybucha pożądanie i żadne z nich się z tym nie kryje. Na ich drodze staje jednak praca, ponieważ z powodu nieprawdziwych plotek Lennox postanawia sobie, że nigdy nie udowodni tym szowinistycznym dupkom z branży, że mieli rację i że zdobywa klientów przez seks. Dlatego chociaż łączy ich chemia i pożądanie, autorka pozwala tej relacji się rozwinąć w przyjaźń, a dopiero później w coś więcej. To właśnie tutaj jednak czegoś mi zabrakło, bo mam wrażenie, że Bromberg nie do końca wykorzystała potencjał tej dwójki i dlatego ich romans wypadł odrobinę płasko. Jasne, byli słodcy i uroczy, niejednokrotnie wywołali uśmiech na mojej twarzy i absolutnie nie narzekam na ich relację, bo oczywiście im kibicowałam, ale nie było w nich tego czegoś, co połączyło Dekker i Huntera, a może po prostu za mało było takich scen.

Jesteśmy jak dwie obce osoby, które w końcu odnalazły siebie nawzajem. Jak dwie zepsute połówki, które jakimś cudem tworzą całość.

"Bez Zobowiązań" to może nie jest książka idealna, ale i tak poleciłabym ją fanom romansów sportowych, bo czyta się ją błyskawicznie i autorce udaje się wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Historia porusza cięższe tematy, ukazuje ciemną stronę popularności i seksizm w miejscu pracy, z jakim codziennie mierzy się wiele kobiet, więc nie jest to do końca typowa, luźna historia. Zabrakło mi lepszego rozwinięcia samego romansu, ale to może dlatego, że ja wolę slow burn, aniżeli natychmiastowe pożądanie i odrobinę mi to doskwierało. Rush i Lennox byli jednak tak sympatycznymi bohaterami, że czytając ich historię świetnie się bawiłam. Z niecierpliwością będę wyczekiwać trzeciego tomu z nadzieją, że tym razem poziomem dorówna "Nie zadzieraj z nim".


K. Bromberg zabłysnęła w świecie literatury dzięki powieści "Namiętność silniejsza niż ból". Książka stała się bardzo szybko bestsellerem w Stanach Zjednoczonych. Po oszałamiającym sukcesie, przetłumaczono ją na wiele innych języków - w tym język polski. Idealne łączy powieści obyczajowe z romantyczną historią, która zawsze przepełniona jest wątkami erotycznymi. Czytelniczki na całym świecie już pokochały tę wybuchową mieszankę.

Bromberg jest jedną z najlepiej sprzedających się autorek wg New York Times. Bycie pisarką łączy z byciem mamą trójki dzieci. Mieszka w w Południowej Kalifornii. Jak sama wyznaje, prywatnie ubóstwia czekoladę, mogłaby pić litrami dietetyczną colę z rumem i godzinami słuchać bardzo głośniej muzyki. Gdy nadchodzi czas wyciszenia, zanurza się w świat literatury. Rodzinne obowiązki udaje jej się połączyć z rozwojem literackim; przyznaje, że jest fanką e-booków.


Tytuł: Bez Zobowiązań
Autor: K. Bromberg
Tytuł w oryginale: Hard to Hold
Seria: Bezwzględna gra. Tom 2
Data premiery: 5 kwietnia 2022
Wydawnictwo: Editio.Red
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio.red! 





Czytaj dalej »

czwartek, 21 kwietnia 2022

Lena Kiefer - Don't Leave Me | Recenzja patronacka



Po wielu perturbacjach Kenzie i Lyall wreszcie są razem. Ale ich z trudem zdobyte szczęście jest zagrożone, ponieważ przeciwko Lyallowi wysunięto poważne oskarżenie. Kenzie ufa chłopakowi bezgranicznie, choć wszystkie dowody zdają się przemawiać na jego niekorzyść…

Dziewczyna stara się zrobić wszystko, by udowodnić  niewinność Lyalla, ale przeciwnicy wciąż wyprzedzają ją o krok. Lyall szybko zaczyna wątpić, czy jego związek z Kenzie ma jeszcze w ogóle jakiekolwiek szanse na przetrwanie... Trudne wydarzenia jeszcze raz wpłyną na głęboką przemianę każdego z bohaterów. Na próbę zostanie wystawiona ich odwaga, uczciwość i lojalność.

Zwątpienie, miłość, bezwzględne intrygi, zagrożenia, zacięta walka o władzę, pokrętne kłamstwa… A wszystko na tle skomplikowanego procesu sądowego, który nie raz wywoła nieoczekiwany zwrot akcji.


Są takie książki, które po prostu dotykają jakiejś czułej strony, zapadają w pamięci na długo i nie dają o sobie zapomnieć. Odkąd przeczytałam pierwszy tom trylogii Leny Kiefer, to historia Lyall'a i Kenzie właśnie tym dla mnie była. Serią, którą ciągle gdzieś miałam z tyłu głowy, do której wracałam w różnych momentach. Od miesięcy z niecierpliwością wyczekiwałam finału ich historii, jednocześnie przerażona i zaintrygowana tym, jak się zakończy, szczególnie po wstrząsającym zakończeniu drugiego tomu. Autorka mnie nie zawiodła - "Don't Leave Me" to finał pełen akcji, emocji, uczuć, który trzymał w napięciu od początku do końca i sprawił, że do czwartej rano ocierałam łzy, przeżywając wszystko razem z tymi bohaterami, którzy stali się dla mnie niemalże jak rodzina.

Zanim przejdę do mojej recenzji, pragnę ostrzec, że mogą się tu znaleźć możliwe spoilery z dwóch poprzednich tomów ("Don't Love Me" i "Don't Hate Me")! Wszyscy wiemy, jakim wstrząsem było zakończenie drugiego tomu. Od miesięcy śledziliśmy historię Lyall'a i tego jak ogromny wpływ miała jego przeszłość na jego życie, jak wiele mu odebrała i z jakim ogromem cierpienia oraz poczucia winy musiał się zmagać. I kiedy wreszcie zaczęło się układać, kiedy udało mu się odzyskać Kenzie, jego aresztowanie spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Nadal pamiętam mój szok i to poczucie łamiącego się serca z powodu niesprawiedliwości, która dotykała go na każdym kroku z powodu jednego, nastoletniego błędu. Autorka rozpoczyna tę część kilkanaście godzin po wstrząsających wydarzeniach z lotniska, ale nie daje czytelnikowi odetchnąć nawet na chwilę. Znowu jesteśmy wrzuceni w wir kolejnych zdarzeń, bólu, cierpienia, niepewności i pojawia się w głowie jedno wielkie pytanie: jak ta historia się zakończy? Czy Lyall i Kenzie mają w ogóle jakąś szansę na szczęśliwe zakończenie?

- Ty naprawdę go kochasz, co nie?
- Tak - powiedziałam, przełykając gulę w gardle. - Kocham. Ale nie wiem, czy to wystarczy.
- To zawsze wystarcza.

Chyba nie muszę tłumaczyć jak mocno pokochałam tych bohaterów i jak bardzo zaangażowałam się w tę trylogię. Nie wyolbrzymiam pisząc, że czytając te książki czułam się tak, jakbym pośrednio sama uczestniczyła w tych wydarzeniach, a kulminacja wszystkiego, co ciągnęło się od pierwszego tomu, absolutnie mnie wykończyła. Ale w ten jak najbardziej pozytywny sposób, bo każda książka, która potrafi wywołać we mnie tak intensywne emocje i doprowadzić do płaczu o czwartej rano, to książka wartościowa i warta przeczytania. A mam wrażenie, że to właśnie ten tom niesie ze sobą największe emocje, być może dlatego, że tym razem stawka jest o wiele większa. Już nie chodzi o typowe "zejdą się czy nie" - tym razem chodzi o życie i los głównego bohatera, którego zdołaliśmy pokochać.

Lyall i Kenzie przeszli razem przez piekło. Ich miłość, chociaż skomplikowana i potępiana przez wielu, wytrwała nawet najgorsze chwile, kiedy zdawało się, że nie ma już czego ratować. Przeciwko nim było nie tylko całe miasteczko i bogata, uprzywilejowana rodzina Lyall'a z surowymi zasadami, ale oni sami - ich duma, kłamstwa, tragiczna przeszłość Lyall'a, która nie pozwalała mu się w pełni otworzyć przed Kenzie z obawy, że już nigdy nie spojrzy na niego tak samo. A jednak udało im się to wszystko przetrwać, ich miłość z każdą potyczką stawała się tylko silniejsza, dlatego fakt, że ponownie zostaje im to odebrane w tak niesprawiedliwy, okropny sposób, złamał mi serce. Cała ta książka złamała mi serce. Zaczęłam pierwszy rozdział ze łzami w oczach i tak samo ją skończyłam. Kiedy myślałam, że nie może być gorzej, działo się coś, co dawało mi w twarz. Autorka z pewnością nie obchodzi się ze swoimi bohaterami łagodnie, po raz kolejny zostają zmierzeni z niesprawiedliwością losu i systemu sprawiedliwości.

(...) poczułem się nagle mniej samotny. Bo ona była tu ze mną. Kenzie tu była. Wprawdzie nie w moich ramionach, ale więź między nami była na tyle silna, że mogłem ją poczuć na odległość. I dlatego nie poddam się. Nie porzucę nadziei. Dla nas.
"Kocham Cię. I wierzę w Ciebie".
Miała rację. Tylko to się liczy.

Jeden z powodów, dla których tak mocno kocham tę trylogię jest fakt, że to nie tylko epicka historia miłosna. Widać to szczególnie w tym tomie, kiedy obserwujemy żmudny i ciągnący się proces sądowy, w którym stawką jest wolność Lyall'a, a na bohaterach i czytelniku ciąży uczucie beznadziei, bezsilności i niesprawiedliwości. Miałam ochotę krzyczeć, rwać sobie włosy z głowy, a jednocześnie wejść do książki i przytulić Kenzie, a przede wszystkim Lyall'a i powiedzieć im, że w końcu dostaną swoją wolność i szczęśliwe zakończenie. Widok ukochanego bohatera w takiej sytuacji, w samotnej celi bez kontaktu z bliskimi, z poczuciem, że to koniec, złamał mnie doszczętnie. Szykujcie chusteczki, ponieważ jeśli ci bohaterowie są wam tak samo bliscy, jak mi, będziecie ich potrzebować.

Pomimo tego, że ta część skupia się głównie na procesie sądowym Lyall'a i na poszukiwaniach prawdy, co tak naprawdę wydarzyło się przed laty, która z pewnością niejednokrotnie sprawiła, że zwątpiłam, czy to się dobrze zakończy - uderzyło we mnie, jak ogromnie ważna w tej części jest miłość i rodzina. I nie mówię tu tylko o wątku Kenzie i Lyall'a, którzy skonfrontowani z rzeczywistością ponownie muszą zmierzyć się z pytaniem czy jest dla nich szansa i czy powinni o siebie zawalczyć. Chociaż moje serce puchło z miłości do nich, ta część wyjawia kto tak naprawdę jest dla nich rodziną i kto jest w stanie sprzeciwić się autorytetowi babki Lyall'a i atakom publiczności, aby stanąć po jego stronie. Ta nowo odnaleziona, mała rodzina, gdzie każdy walczył o Lyall'a i pragnął mu pokazać, że jest wart poświęceń i ich miłości, bezpowrotnie skradła moje serce. Do tego stopnia, że pod koniec płakałam chociażby dlatego, że wiedziałam, że to koniec i już nigdy więcej się z nimi nie zobaczę.

Twoim największym błędem jest to, że nie rozumiesz, jakim jesteś człowiekiem, Lyall'u Hendersonie. Jakim cudownym, mądrym, samokrytycznym, refleksyjnym jesteś mężczyzną, zdolnym do tak głębokich i poważnych uczuć, że czasem się boję, że nie zdołam dotrzymać ci kroku. Dlatego proszę, nigdy więcej nie mów, że nie wiesz, jak dziękować za moje wsparcie. Robisz to w każdej sekundzie, w której ze mną jesteś.

Mało która seria potrafi wywołać we mnie tak ogromne emocje, ale cała ta trylogia to był po prostu rollercoaster. Autorce udało się stworzyć wciągającą historię, która jest nie tylko cudowną historią miłosną, ale którą śledzimy z zapartym tchem, jakbyśmy oglądali serial. Ci bohaterowie stają się dla czytelnika rodziną, a Kenzie i Lyall kradną serce. Wylałam na tych książkach łzy, zarwałam noce, ale było warto każdej sekundy. A "Don't Leave Me" to przepiękny finał, który ukazuję potęgę miłości tych bohaterów i ich gotowość do poświęcenia wszystkiego dla ochrony tej ukochanej osoby. Jeśli cała trylogia jest wam jeszcze obca, to nie wiem na co czekacie. Koniecznie musicie ją przeczytać - gwarantuję wam, że to historia warta potu i łez, która zapadnie w pamięci, zwłaszcza jeśli lubicie takie serie, w których pojawia się wątek kryminalny i odrobinę tajemniczości. A jeśli znacie dwie poprzednie części i kochacie je równie mocno, jak ja... mam tylko nadzieję, że finał będzie dla was równie emocjonujący, jak dla mnie. Polecam!


Lena Kiefer już jako dziecko opowiadała wymyślane przez siebie historie. Powrót do fascynacji literaturą, tym razem w roli autorki, nastąpił w wieku dorosłym. Pisarka mieszka z mężem w pobliżu Bremy. Pisze powieści fantasy oraz powieści obyczajowe dla dorosłych i młodzieży.

Mówi o sobie: "Jestem pisarką, która obsesyjnie wszystko planuje, uzależnioną od kalendarzy i harmonogramów. Kolekcjonuję bluzy, spędzam połowę swojego czasu w świecie koni, bo jestem ich absolutną miłośniczką, ale nade wszystko kocham frytki. Uwielbiam silne bohaterki, historie miłosne, fantastyczne światy, większość chodzących po ziemi czworonogów i... ciasteczka!"


Tytuł: Don't Leave Me
Autor: Lena Kiefer
Seria: Don't Love Me. Tom 3
Wydawnictwo: Jaguar
Premiera: 20 kwietnia 2022
Liczba stron: 448
Ocena: 10/10

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar! :)



Czytaj dalej »

sobota, 16 kwietnia 2022

Shelby Mahurin - Bogowie i potwory



Zło zawsze szuka drogi do naszych serc, a my nie możemy pozwolić mu się do nich wkraść. Nie jest to jednak takie proste…

Po bolesnej stracie Lou, Reid, Beau i Coco są żądni zemsty bardziej niż kiedykolwiek – a najbardziej pragnie jej właśnie Lou. Tylko to już nie jest Lou, którą wszyscy znają. To już ta sama dziewczyna, która podbiła serce honorowego chasseura. Czarownicę ogarnęła ciemność i tym razem potrzeba czegoś więcej niż miłości, by wypędzić złe siły.

Reid staje przed straszliwym wyborem: poniesieniem druzgocącej ofiary lub zgody na śmierć wszystkich, którzy są mu bliscy.


Trylogia "Gołąb i Wąż" to było jedno z moich najlepszych odkryć zeszłego roku. Seria, w której niemalże natychmiast się zakochałam. Świat stworzony przez autorkę kusił intrygującymi szczegółami, mrokiem, zepsuciem i niemoralnością, bohaterowie byli unikatowi i różnorodni, a wątek miłosny między Lou i Reidem - czarownicą i łowcą czarownic - bezpowrotnie skradł moje serce, bo oparty został na wszystkich moich ukochanych motywach: aranżowanym małżeństwie, enemies to lovers, zakazanym związku. Byłam zachwycona i kompletnie pochłonięta pierwszym tomem, ale tom drugi okazał się być niestety odrobinę rozczarowujący. Pojawiło się zbyt wiele naciąganych wątków i dramatów, przez co "Krew i Miód" wypadło trochę jako taki zapychacz przed finałem. "Bogowie i potwory" to zakończenie wszystkiego, co autorka wprowadziła w poprzednich tomach i nie ukrywam - trochę się tej części obawiałam. Mogła ją albo sknocić, idąc w przepych akcji i dramatyzmu, jak w drugim tomie, albo skupić się na tym, co wypadło w pierwszym tomie najlepiej, czyli na relacjach między bohaterami i głównym wątkiem, który pchał akcję do przodu, i w pełni zadowolić czytelników. Czy autorce się udało? Cóż, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że "Bogowie i potwory" to satysfakcjonujący, pełen emocji i akcji finał. Może nie idealny, ale trzymał w napięciu do samego końca i z pewnością pod wieloma względami przypominał tom pierwszy, który tak pokochałam.

Miłość, która zniszczy świat. Miłość, która stworzy go od nowa.
Ich miłość była lekiem.

Nie chcę zaspoilerować niczego ważnego, co wydarzyło się w poprzednich tomach, zresztą każdy kto je czytał wie, co się działo, polecam jednak mieć przy sobie zapas chusteczek przed rozpoczęciem lektury tego tomu. Pomyśleć, że po tym wszystkim, co spotkało bohaterów, gdy widzieliśmy się z nimi ostatnio, autorka da im chwilę odetchnąć - nic z tego. Razem z nimi ponownie zostajemy wrzuceni do tego świata, gdzie po raz kolejny muszą się zmierzyć z wyzwaniami, z których zdaje się nie być wyjścia. Zakończenie drugiego tomu było wstrząsające i wykończające pod wieloma względami, co wyraźnie odbija się na Lou, Reidzie, Beau i Coco. Gdy ponownie do nich wracamy, są wycieńczeni, osłabieni, wygłodzeni i zdają się błądzić w sytuacji bez wyjścia. Nie ukrywam, na początku z tego powodu i mi ciężko było się w tę historię wkręcić, bo w pewnym momencie nawet ja zaczęłam odczuwać to wszechogarniające znużenie. Szczególnie, że Lou, która od początku popychała do przodu całą tę historię, wyraźnie jest inna i przechodzi przez coś, czego inni nie rozumieją. To uczucie jednak dość szybko zanika, a akcja błyskawicznie nabiera tempa.

Ale nie byłam sama. Nie do końca. W życiu i w śmierci miałam kogoś, kto na mnie czekał. Kogoś, kto mnie kochał.

Jak wspomniałam wyżej, autorka nawet na chwilę nie daje swoim bohaterom odpocząć. Z tego powodu mamy wrażenie, że ciągle coś się dzieje, akcja dynamicznie płynie do przodu, a bohaterowie szukają sojuszników i możliwych rozwiązań konfliktu z Morgane, która zdaje się skończyć może się tylko w jeden sposób. Jednakże gdzie w drugim tomie nadmiar treści był frustrujący i momentami bezsensowny, tutaj zdaje się być ukłonem w stronę słynnych momentów z pierwszego tomu, za które wielu z nas tę serię pokochało i rzeczywiście pcha akcję do przodu, a nie tylko ją zapycha. Tak, czasami liczne opisy potrafią być przytłaczające, ale bladną w porównaniu z tym, co się dzieje. Przyjaciele Louise pragną zrobić wszystko, aby ją uratować. Reid natomiast zmuszony jest wybierać, czy uratuje świat, siebie, czy swoją żonę. Wszystkie decyzje bohaterów mają ogromny wpływ na ich życie, co niejednokrotnie kończy się szokującym zwrotem akcji.

Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę. Gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam.

Mniej więcej w połowie książki autorka podejmuje decyzję wprowadzić pewien wątek, który początkowo bardzo mnie rozczarował. Jednym z głównych powodów, dla którego drugi tom nie był najlepszy, był ciągły brak komunikacji między Lou i Reidem, którzy nagle z niefortunnych kochanków zaczęli się na siebie kompletnie zamykać. Ogromnie się bałam, że autorka pociągnie to też w tej części i rzeczywiście - ta dwójka po raz kolejny zmuszona jest stanąć twarzą w twarz z kolejnymi wyzwaniami. Jednakże pomimo kolejnych konfliktów, autorka tym razem wyraźnie podchodzi do nich z innej perspektywy, dzięki czemu dostajemy szansę zobaczyć siłę tej miłości. Nawet najbardziej zaskakujący zwrot akcji, który na początku mi się nie podobał, ukazał związek Lou i Reida z kompletnie innej strony, ale mogę przyznać, że bardzo mi się podobał. Tę dwójkę od samego początku łączyła szczególna i silna więź, a w tej części widać to szczególnie. To właśnie ta siła poświęcenia i gotowość do zrobienia wszystkiego, aby uratować tę drugą osobę sprawiły, że tak ich pokochałam w pierwszym tomie, a autorka na zakończenie w idealny sposób nam to przywraca.

W głębi serca wiedziałam, jak to wszystko się skończy. Wyczuwałam to od chwili, gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy, gdy po raz pierwszy ujrzałam balisardę w jego bandolierze: dwoje pechowych kochanków naznaczonych przez los lub opatrzność. Przez życie i śmierć. Przez bogów i potwory.
Skończymy za sprawą stosu i zapałki.

"Bogowie i potwory" to zdecydowanie mocny, wstrząsający finał tej trylogii. Seria może i ma swoje mocne i słabe strony, ale jeśli przywiązaliście się do tej paczki bohaterów tak mocno jak ja, myślę, że zostaniecie miło zaskoczeni finałem. Pomimo zwrotów akcji, które łamią serce i sprawiają, że mamy ochotę rwać sobie włosy z głowy, w tej części znajdą się także te piękne, wzruszające i dające nadzieję momenty, dla których warto było wytrwać tę szaleńczą, nieustającą przygodę. Ogromnie będę tęsknić za tym światem, za wciągającym i niezastąpionym stylem pisania autorki, błyskotliwym humorem jej bohaterów i wszechogarniającej sile miłości, dzięki której bohaterowie są w stanie zwalczyć wszystko. Bardzo wam tę trylogię polecam!


Shelby Mahurin dorastała na małej farmie w rolniczej Indianie, gdzie patyki zmieniała w czarodziejskie różdżki, a krowy w smoki. Mimo upływu czasu wciąż ma bujną wyobraźnię, więc każdego dnia czaruje – tym razem słowa, nie krowy. Kiedy Shelby nie tworzy magicznych opowieści, ogląda serial Biuro i zachłannie czyta. Obecnie mieszka w pobliżu farmy z dzieciństwa z bardzo wysokim mężem i na wpół zdziczałymi dziećmi. Gołąb i wąż to jej debiutancka powieść. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, wejdź na stronę www.shelbymahurin.com.


Tytuł: Bogowie i potwory
Autor: Shelby Mahurin
Seria: Gołąb i Wąż. Tom 3
Tytuł w oryginale: Gods & Monsters
Liczba stron: 592
Wydawnictwo: We Need YA
Data premiery: 13 kwietnia 2022
Ocena: 9/10




Czytaj dalej »

czwartek, 14 kwietnia 2022

Colleen Hoover - Znajdując Szczęście



Daniel i Six zgubili szczęście. Mężczyzna widzi, że Six coraz bardziej oddala się od niego i zamyka w sobie. Początkowo uważa, że przytłacza ją nadmiar codziennych obowiązków, ale rodzina oraz przyjaciele uświadamiają mu, że chodzi o coś więcej, że ukochana może go potrzebować bardziej, niż mu się wydaje. Choć Daniel sam czuje się zagubiony, wie, że teraz musi zrobić wszystko, co w jego mocy, by pomóc Six – i by jej nie stracić.

Gdy w szczerej rozmowie Six wyznaje, że co ją tak bardzo martwi, Daniel postanawia zrobić wszystko, aby jej pomóc. Szukając informacji, poznaje inną parę, dzięki której on i Six będą mieli szansę ponownie zbliżyć się do siebie. Czy uda im się odnaleźć szczęście?


"Znajdując szczęście" to krótkie opowiadanie, które w przepiękny sposób łączy ze sobą całą serię "Hopeless" i "Wszystkie Nasze Obietnice" (w kolejności: Hopeless, Losing Hope, Szukając Kopciuszka, Wszystkie Nasze Obietnice, Znajdując Szczęście), a o którym - co zaskakujące - tak naprawdę niewiele osób w ogóle wie. Miałam okazję czytać je po raz pierwszy zaraz po zagranicznej premierze, ale do polskiej wersji zabrałam się dopiero niedawno, ponieważ postanowiłam, że powinno się o niej więcej mówić. Dlaczego? Ponieważ po pierwsze: to idealny epilog dla fanów wyżej wspomnianych książek. A po drugie: w znanym stylu Colleen Hoover, ta opowieść, chociaż zwodniczo króciutka, to historia pełna emocji, serca i duszy, która jeszcze mocniej przybliża nas do bohaterów, których znamy od lat. Nie wyobrażam sobie przeczytać poprzednie książki i nie zakończyć ich tą nowelką - to słodko-gorzkie, przepiękne pożegnanie tych bohaterów, na które sobie zasłużyli.

W odróżnieniu do moich typowych recenzji ta nie będzie długa, głównie dlatego, że niewiele mogę wam o tym opowiadaniu opowiedzieć bez zdradzenia ważnej części tych historii, a tego nie chcę robić (uwierzcie, te powieści po prostu trzeba samemu poznać), jeśli jednak historia Six i Daniela, a także Quinn i Grahama są wam znane, z pewnością możecie się domyślić, w jaki sposób autorka postanowiła je powiązać. Jeśli nie, mogę wam powiedzieć tylko tyle - szykujcie się na ogrom emocji, wzruszenie i rosnącą na nowo miłość do tych cudownie łączących się, ściskających za serce historii. I zdecydowanie nie czytajcie jej w miejscu publicznym, a już szczególnie w pociągu, jak to zrobiłam ja. Możecie zebrać kilka dziwnych spojrzeń, gdy nagle zaczniecie płakać. Autorce udało się na zawsze połączyć te książki w tak piękny sposób, że do końca życia będę jej za to wdzięczna. Dało mi to nie tylko spokój ducha, ale idealne zakończenie.

"Hopeless" to książka, którą do dzisiaj wspominam jako jedną z pierwszych, jak nie pierwszą, powieść z gatunku romans, która sprawiła, że zakochałam się na nowo w czytaniu. To ona otworzyła przede mną cały ten przepiękny świat fikcji, bez którego teraz nie wyobrażam sobie swojego życia. Noszę Sky, Dean'a, Six i Daniela w moim sercu od tak wielu lat, że sam fakt, że w 2022 roku mogę na nowo powrócić do tych bohaterów i zobaczyć, jak im się teraz układa, to przepiękna niespodzianka ze strony autorki. Chociaż opowiadanie ma niewiele stron, Hoover udało się nim wywołać całą gamę emocji - od bólu, strachu i smutku, po szczęście, dumę i miłość. To szczególnie ważna pozycja dla tych osób, które tak jak ja kochają te książki, więc jeśli jeszcze nie znacie "Znajdując Szczęście" - uwierzcie, koniecznie musicie tę nowelkę przeczytać. Po stokroć warto.



COLLEEN HOOVER to amerykańska pisarka, autorka poruszających romansów i powieści z gatunku New Adult. Pisarka urodziła się w 1979 roku w Sulphur Springs (miasto w Teksasie). Zaczęła pisać dla przyjemności. Ponieważ jej książki zostały docenione przez czytelników, porzuciła pracę jako pracownik socjalny i skoncentrowała się na pisaniu kolejnych powieści. Dotychczas napisała ich już kilkanaście, a kilka z nich trafiło na listy bestsellerów „New York Timesa”. Każda natomiast została bardzo wysoko oceniona przez użytkowników Goodreads.




Tytuł: Znajdując szczęście
Autor: Colleen Hoover
Tytuł w oryginale: Finding Perfect
Data premiery: 25 czerwca 2021
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 120
Ocena: 10/10


Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia