sobota, 16 kwietnia 2022

Shelby Mahurin - Bogowie i potwory



Zło zawsze szuka drogi do naszych serc, a my nie możemy pozwolić mu się do nich wkraść. Nie jest to jednak takie proste…

Po bolesnej stracie Lou, Reid, Beau i Coco są żądni zemsty bardziej niż kiedykolwiek – a najbardziej pragnie jej właśnie Lou. Tylko to już nie jest Lou, którą wszyscy znają. To już ta sama dziewczyna, która podbiła serce honorowego chasseura. Czarownicę ogarnęła ciemność i tym razem potrzeba czegoś więcej niż miłości, by wypędzić złe siły.

Reid staje przed straszliwym wyborem: poniesieniem druzgocącej ofiary lub zgody na śmierć wszystkich, którzy są mu bliscy.


Trylogia "Gołąb i Wąż" to było jedno z moich najlepszych odkryć zeszłego roku. Seria, w której niemalże natychmiast się zakochałam. Świat stworzony przez autorkę kusił intrygującymi szczegółami, mrokiem, zepsuciem i niemoralnością, bohaterowie byli unikatowi i różnorodni, a wątek miłosny między Lou i Reidem - czarownicą i łowcą czarownic - bezpowrotnie skradł moje serce, bo oparty został na wszystkich moich ukochanych motywach: aranżowanym małżeństwie, enemies to lovers, zakazanym związku. Byłam zachwycona i kompletnie pochłonięta pierwszym tomem, ale tom drugi okazał się być niestety odrobinę rozczarowujący. Pojawiło się zbyt wiele naciąganych wątków i dramatów, przez co "Krew i Miód" wypadło trochę jako taki zapychacz przed finałem. "Bogowie i potwory" to zakończenie wszystkiego, co autorka wprowadziła w poprzednich tomach i nie ukrywam - trochę się tej części obawiałam. Mogła ją albo sknocić, idąc w przepych akcji i dramatyzmu, jak w drugim tomie, albo skupić się na tym, co wypadło w pierwszym tomie najlepiej, czyli na relacjach między bohaterami i głównym wątkiem, który pchał akcję do przodu, i w pełni zadowolić czytelników. Czy autorce się udało? Cóż, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że "Bogowie i potwory" to satysfakcjonujący, pełen emocji i akcji finał. Może nie idealny, ale trzymał w napięciu do samego końca i z pewnością pod wieloma względami przypominał tom pierwszy, który tak pokochałam.

Miłość, która zniszczy świat. Miłość, która stworzy go od nowa.
Ich miłość była lekiem.

Nie chcę zaspoilerować niczego ważnego, co wydarzyło się w poprzednich tomach, zresztą każdy kto je czytał wie, co się działo, polecam jednak mieć przy sobie zapas chusteczek przed rozpoczęciem lektury tego tomu. Pomyśleć, że po tym wszystkim, co spotkało bohaterów, gdy widzieliśmy się z nimi ostatnio, autorka da im chwilę odetchnąć - nic z tego. Razem z nimi ponownie zostajemy wrzuceni do tego świata, gdzie po raz kolejny muszą się zmierzyć z wyzwaniami, z których zdaje się nie być wyjścia. Zakończenie drugiego tomu było wstrząsające i wykończające pod wieloma względami, co wyraźnie odbija się na Lou, Reidzie, Beau i Coco. Gdy ponownie do nich wracamy, są wycieńczeni, osłabieni, wygłodzeni i zdają się błądzić w sytuacji bez wyjścia. Nie ukrywam, na początku z tego powodu i mi ciężko było się w tę historię wkręcić, bo w pewnym momencie nawet ja zaczęłam odczuwać to wszechogarniające znużenie. Szczególnie, że Lou, która od początku popychała do przodu całą tę historię, wyraźnie jest inna i przechodzi przez coś, czego inni nie rozumieją. To uczucie jednak dość szybko zanika, a akcja błyskawicznie nabiera tempa.

Ale nie byłam sama. Nie do końca. W życiu i w śmierci miałam kogoś, kto na mnie czekał. Kogoś, kto mnie kochał.

Jak wspomniałam wyżej, autorka nawet na chwilę nie daje swoim bohaterom odpocząć. Z tego powodu mamy wrażenie, że ciągle coś się dzieje, akcja dynamicznie płynie do przodu, a bohaterowie szukają sojuszników i możliwych rozwiązań konfliktu z Morgane, która zdaje się skończyć może się tylko w jeden sposób. Jednakże gdzie w drugim tomie nadmiar treści był frustrujący i momentami bezsensowny, tutaj zdaje się być ukłonem w stronę słynnych momentów z pierwszego tomu, za które wielu z nas tę serię pokochało i rzeczywiście pcha akcję do przodu, a nie tylko ją zapycha. Tak, czasami liczne opisy potrafią być przytłaczające, ale bladną w porównaniu z tym, co się dzieje. Przyjaciele Louise pragną zrobić wszystko, aby ją uratować. Reid natomiast zmuszony jest wybierać, czy uratuje świat, siebie, czy swoją żonę. Wszystkie decyzje bohaterów mają ogromny wpływ na ich życie, co niejednokrotnie kończy się szokującym zwrotem akcji.

Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę. Gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam.

Mniej więcej w połowie książki autorka podejmuje decyzję wprowadzić pewien wątek, który początkowo bardzo mnie rozczarował. Jednym z głównych powodów, dla którego drugi tom nie był najlepszy, był ciągły brak komunikacji między Lou i Reidem, którzy nagle z niefortunnych kochanków zaczęli się na siebie kompletnie zamykać. Ogromnie się bałam, że autorka pociągnie to też w tej części i rzeczywiście - ta dwójka po raz kolejny zmuszona jest stanąć twarzą w twarz z kolejnymi wyzwaniami. Jednakże pomimo kolejnych konfliktów, autorka tym razem wyraźnie podchodzi do nich z innej perspektywy, dzięki czemu dostajemy szansę zobaczyć siłę tej miłości. Nawet najbardziej zaskakujący zwrot akcji, który na początku mi się nie podobał, ukazał związek Lou i Reida z kompletnie innej strony, ale mogę przyznać, że bardzo mi się podobał. Tę dwójkę od samego początku łączyła szczególna i silna więź, a w tej części widać to szczególnie. To właśnie ta siła poświęcenia i gotowość do zrobienia wszystkiego, aby uratować tę drugą osobę sprawiły, że tak ich pokochałam w pierwszym tomie, a autorka na zakończenie w idealny sposób nam to przywraca.

W głębi serca wiedziałam, jak to wszystko się skończy. Wyczuwałam to od chwili, gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy, gdy po raz pierwszy ujrzałam balisardę w jego bandolierze: dwoje pechowych kochanków naznaczonych przez los lub opatrzność. Przez życie i śmierć. Przez bogów i potwory.
Skończymy za sprawą stosu i zapałki.

"Bogowie i potwory" to zdecydowanie mocny, wstrząsający finał tej trylogii. Seria może i ma swoje mocne i słabe strony, ale jeśli przywiązaliście się do tej paczki bohaterów tak mocno jak ja, myślę, że zostaniecie miło zaskoczeni finałem. Pomimo zwrotów akcji, które łamią serce i sprawiają, że mamy ochotę rwać sobie włosy z głowy, w tej części znajdą się także te piękne, wzruszające i dające nadzieję momenty, dla których warto było wytrwać tę szaleńczą, nieustającą przygodę. Ogromnie będę tęsknić za tym światem, za wciągającym i niezastąpionym stylem pisania autorki, błyskotliwym humorem jej bohaterów i wszechogarniającej sile miłości, dzięki której bohaterowie są w stanie zwalczyć wszystko. Bardzo wam tę trylogię polecam!


Shelby Mahurin dorastała na małej farmie w rolniczej Indianie, gdzie patyki zmieniała w czarodziejskie różdżki, a krowy w smoki. Mimo upływu czasu wciąż ma bujną wyobraźnię, więc każdego dnia czaruje – tym razem słowa, nie krowy. Kiedy Shelby nie tworzy magicznych opowieści, ogląda serial Biuro i zachłannie czyta. Obecnie mieszka w pobliżu farmy z dzieciństwa z bardzo wysokim mężem i na wpół zdziczałymi dziećmi. Gołąb i wąż to jej debiutancka powieść. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, wejdź na stronę www.shelbymahurin.com.


Tytuł: Bogowie i potwory
Autor: Shelby Mahurin
Seria: Gołąb i Wąż. Tom 3
Tytuł w oryginale: Gods & Monsters
Liczba stron: 592
Wydawnictwo: We Need YA
Data premiery: 13 kwietnia 2022
Ocena: 9/10




Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia