Anthony Bridgerton, najbardziej zatwardziały kawaler Londynu, staje przed prawdziwą miłosną próbą…
Ku zaskoczeniu całego Londynu wicehrabia Bridgerton nie tylko zdecydował się na małżeństwo - wybrał już nawet kandydatkę na żonę! Jedyną przeszkodą jest starsza siostra jego wybranki Edwiny, Kate Sheffield, najbardziej wścibska kobieta, jaka kiedykolwiek pojawiła się w londyńskiej sali balowej. Ponętna intrygantka doprowadza Anthony'ego do szaleństwa swoją determinacją, by zniweczyć zaręczyny, ale kiedy wicehrabia w nocy zamyka oczy, to właśnie Kate jest kobietą nawiedzającą jego coraz bardziej erotyczne sny…
Wbrew powszechnemu przekonaniu Kate jest absolutnie pewna, że nawróceni podrywacze wcale nie są najlepszymi mężami - a Anthony Bridgerton jest najbardziej niegodziwym łotrem ze wszystkich. Kate jest zdeterminowana, by chronić przed nim swoją młodszą siostrę, ale boi się, że sama może ulec hipnotyzującemu urokowi niepoprawnego uwodziciela…
Rodzeństwo Bridgertonów znane jest na rynku wydawniczym od ponad 20 lat, ale dopiero w ciągu ostatnich dwóch stało się sensacją na całym świecie. Wszystko za sprawą serialu Netflixa, który powstał na podstawie książek Julii Quinn. Nie ukrywam, zaraz po premierze serialu i ja zapragnęłam dowiedzieć się za co tyle osób ten go tak uwielbia. Nie byłam jednak fanką pierwszego sezonu i dopiero historia Kate i Anthony'ego zainteresowała mnie na tyle, że zapragnęłam zapoznać się z książką. A już szczególnie, że rzekomo książka była o wiele lepsza. Czy to prawda? Cóż, pod pewnymi względami ciężko się nie zgodzić. Nie mam zamiaru jednak pisać tutaj eseju porównawczego, dlatego postaram się oddzielić od siebie książkę od serialu i skupić na jednym. "Ktoś mnie pokochał", drugi tom serii o Bridgertonach, to przyjemny romans historyczny, który ogółem bardzo mi się podobał. Nie była to jednak pozycja bez wad.
Anthony, najstarszy z rodzeństwa, od śmierci ojca nosił na sobie ciężar odpowiedzialności za swoich bliskich. Pełnił rolę głowy rodziny odkąd był nastoletnim chłopcem, a utrata ukochanego ojca odbiła się na nim i jego rodzinie tak mocno, że nie wyobraża sobie, że kiedyś z jego powodu jego żona będzie rozpaczać równie mocno, jak jego matka. Poza tym jest przekonany o tym, że jego czeka taki sam los - przedwczesna śmierć. Dlatego nie ma zamiaru żenić się z miłości. Jego małżeństwo ma być tylko czystą formalnością, potrzebną jedynie do zapewnienia trwałości jego rodu. Do czasu, aż poznaje przepiękną Edwinę i jej irytującą, nieznośną starszą siostrę, Kate.
Kate zawsze żyła w cieniu swojej idealnej, pięknej młodszej przyrodniej siostry, którą wszyscy uwielbiali. Nigdy jednak jej to nie przeszkadzało. Po śmierci rodziców to Edwina i jej matka Mary były jedyną prawdziwą i najbliższą rodziną, na której jej zależało. Zrobiłaby dla nich wszystko i dlatego gotowa jest wydać swoją siostrę najlepszemu, najbardziej godnemu młodzieńcowi. Problem w tym, że Edwinie wpada w oko lord Bridgerton, Anthony w samej osobie i zdaje się, że ze wzajemnością. Mężczyzna mający reputację rozpustnika jest ostatnim kandydatem na męża jej siostry, jakiego Kate wzięłaby pod uwagę. Sytuacja komplikuje się jednak jeszcze bardziej, gdy pojawia się wzajemne pożądanie i ciekawość, która może doprowadzić ich do zguby.
Romanse historyczne nie leżą w moim polu zainteresowań, dlatego nie spodziewałam się po tej książce za wiele. Okazało się jednak, że płynny i lekki styl pisania Julii Quinn wciągnął mnie od razu, bo historia spodobała mi się już od pierwszej strony. Trudno jednak było jej nie porównywać z serialem, kiedy główni bohaterowie wypadli tak inaczej i przez to im dalej brnęłam w książkę, tym bardziej mieszane były moje uczucia. Historia od samego początku mi się spodobała ze względu na humorystyczne przekomarzanki między Kate i Anthony'm i wyraźną wzajemną fascynację, która wywoływała w nich niechęć, to jednak dość szybko przeszło w dziecinne zagrywki i naprawdę nieprzyjemne komentarze. Szczególnie Anthony mnie tutaj irytował, bo pomimo zrozumienia dla jego obaw i traumy związanej ze śmiercią ojca, momentami przekraczał granice i cały jego urok znikał.
Historia ma jednak także swoje mocne strony, bo autorka bardzo dobrze ukazała wewnętrzne obawy i zmagania bohaterów. Ich związek może był momentami frustrujący, ale dla równowagi nie zabrakło scen, dzięki którym mogliśmy zobaczyć ich od tej wrażliwej i cierpiącej strony. Zanim udało im się zacząć pracować nad swoją relacją, bohaterowie zmuszeni są zmierzyć się z własnymi demonami. Kate wypada tu kompletnie inaczej, niż się spodziewałam - jest niepewna siebie, niedoświadczona i płaczliwa. Chwilę mi zajęło, żeby się do niej przyzwyczaić, bo serialowa Kate to jej kompletne przeciwieństwo. Być może dlatego im dalej brnęłam w książkę, tym więcej miałam zastrzeżeń - arogancki bohater i wycieraczka-bohaterka to tak typowy motyw romansów, że poczułam się rozczarowana. Co zaczęło się obiecująco, intensywną chemią i wywołującymi uśmiech kłótniami pełnymi pasji, dość szybko rozpłynęło się we mgle.
Książka mi się podobała mimo wszystko, bo nawet jej wady nie przeszkadzały mi w lekturze jakoś bardzo mocno. Miała swoje mocne i słabe strony, ale bardzo szybko ją przeczytałam i wciągnął mnie świat, który dotychczas znałam jedynie z romansów Jane Austen. Rodzeństwo Bridgertonów ma w sobie wiele ciepła i charyzmy, nic więc dziwnego, że przez serię się niemalże przelatuje. Siostry Sheffield również nietrudno polubić, wpasowały się do tej rodziny idealnie. Gdyby nie to, że jestem zawalona stosem książek do przeczytania, może sama skusiłabym się na kolejne tomy. Cała seria ma ten ciepły, lekki i humorystyczny nastrój, więc nawet pomimo okazyjnego dramatyzmu i problemów czyta się ją niesamowicie przyjemnie. Myślę więc, że "Ktoś mnie pokochał" to książka warta polecenia, szczególnie jeśli lubicie slow burn, enemies to lovers i wątek aranżowanego małżeństwa. Jeśli jednak sięgacie po książkę w oczekiwaniu na podobny, serialowy klimat, możecie się odrobinę rozczarować, bo są to historie bardzo od siebie różne pod wieloma względami.
Julia Quinn jest amerykańską powieściopisarką. Urodziła się w 1970 roku w rodzinie żydowskiej. Uzyskała dyplom z historii sztuki na Harvardzie, następnie zdecydowała się pójść do szkoły medycznej. Decyzja wymagała jednak od niej uczęszczania na dodatkowe zajęcia w College'u. W tym czasie zaczęła pisać pierwsze powieści regencyjne. Studiowała na Yale School of Medicine, jednak już po kilku miesiącach porzuciła szkołę na rzecz pisarstwa. Julia Quinn zaczęła swą karierę pisarską jeszcze na studiach. Dwie pierwsze powieści "Wspaniała" oraz "Tańcząca o północy" zostały wydane jeszcze przed rozpoczęciem przez nią szkoły medycznej. Jest jedną z najlepiej sprzedających się amerykańskich autorek romansów historycznych. Jej powieści zostały przetłumaczone na 35 języków. Do najpopularniejszych należą "Propozycja dżentelmena", "Miłosne tajemnice", "Taniec w świetle księżyca", czy "Małżeństwo doskonałe".
Tytuł: Ktoś mnie pokochał
Autor: Julia Quinn
Tytuł w oryginale: The Viscount Who Loved Me
Seria: Bridgertonowie. Tom 2
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 29.03.2022 (okładka serialowa)
Liczba stron: 480
Ocena: 6.5/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dzięki za przeczytanie mojego wpisu! Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawił/a komentarz ze swoją własną opinią :)