niedziela, 29 września 2019

Colleen Hoover - Too Late



Asa prowadzi nielegalny biznes, jest obsesyjnie zakochany w Sloan. Nie cofnie się przed niczym, by zniszczyć każdego, kto choć spróbuje stanąć między nimi. Sam natomiast pogrąża się w uzależnieniu od imprez, narkotyków, seksu. Sloan jest gotowa znieść wiele, nawet jeśli ceną jest jej godność. Tkwi w toksycznym związku, by... zapewnić opiekę niepełnosprawnemu bratu. Jest stale obserwowana i musi być Asie posłuszna. Straciła nadzieję, że mogłaby się z tego piekła wyzwolić. Jednak życie rzuca jej kolejne wyzwanie – stawia na jej drodze Cartera. Dziewczyna obawia się go, ale nie jest w stanie mu się oprzeć. Rozpoczyna się ryzykowna gra, w której nie ma miejsca na błąd, a stawką jest życie nie tylko Sloan.

Colleen Hoover znana i uwielbiana jest głównie ze swoich romansów, tak też zresztą poznałam ją ja, jednakże w ostatnim czasie mieliśmy okazję poznać ją z zupełnie innej strony. Kilka miesięcy temu pojawiła się książka "Coraz Większy Mrok", gdzie autorka spróbowała swoich sił w thrillerze psychologicznym, bardzo dobrze odebranym przez czytelników, w tym przeze mnie. Już wtedy stwierdziłam, że jak tylko pojawi się okazja, to chętnie jeszcze raz dam szansę takiej CoHo. Mroczniejszej, pokręconej, niesamowicie wciągającej, bo ta babka bez dwóch zdań ma niesamowity umysł i potrafi słowami wkręcić czytelnika tak mocno, że nie będzie mógł się oderwać od lektury.

"Too Late" to był pierwszy taki "inny" projekt Hoover, który autorka za darmo publikowała na Wattpadzie. Jej fani mogli na bieżąco czytać kolejne rozdziały, a jednocześnie poznać ją z całkiem innej strony. To był pierwszy raz, kiedy pisała coś mrocznego, wyszła spoza swojej strefy komfortu i stworzyła coś, czego jeszcze spod jej pióra nie przeczytaliśmy. Ja w tamtym czasie nie za bardzo się tą książką zainteresowałam. I pewnie nie przeczytałabym jej do tej pory, gdyby nie pojawiła się na naszym rynku. Jako, że uwielbiam książki CoHo, to swego czasu czytałam dużo opinii o Too Late i te pozytywne przeplatały się z negatywnymi. Nie bardzo wiedziałam czego mogę się spodziewać, starałam się nie czytać spoilerów, żeby mieć zaskoczenie. Więc jak Colleen Hoover poradziła sobie pisząc książkę dla dorosłych?

A no poradziła sobie rewelacyjnie. "Too Late" wciągnęło mnie już od razu, a im dalej brnęłam, tym bardziej byłam ciekawa jak rozwinie się akcja. Historię poznajemy z trzech perspektyw, Sloan, Cartera, oraz Asy. Asa, chłopak Sloan, prowadzi szemrane interesy i jest obsesyjnie zakochany w Sloan. Jest niebezpieczny, uzależniony od imprez, seksu, narkotyków, a jednocześnie nikomu nie pozwoli skrzywdzić Sloan, ani jej mu odebrać. Jednocześnie jest też źródłem utrzymania jej oraz jej chorego brata, więc dziewczyna nie ma szans na ucieczkę. Sloan gotowa jest znieść naprawdę wiele, w tym trwanie w toksycznym związku, bo nie robi tego dla siebie, a dla brata. Jej życie jednak staje do góry nogami, gdy pojawia się w nim Carter, niesamowicie atrakcyjny, zabawny i sympatyczny mężczyzna, któremu ciężko jest się jej oprzeć. Niestety wszystko wskazuje na to, że jest on zamieszany w to samo bagno, w którym tkwi Asa. A ona nie ma zamiaru być z kimś, kto jest taki sam, jak jej zaborczy chłopak. Tylko że w tym świecie nic nie jest takie, na jakie wygląda, ludzie grają, kłamią, zdradzają, życia są w niebezpieczeństwie, a jeden mały błąd może doprowadzić do śmierci. Nie ma w nim miejsca na miłość, bo stawką jest życie, nie tylko Sloan.

Miłość nie powinna sprawiać wrażenia dodanego ciężaru. Powinieneś czuć się dzięki niej lekki jak powietrze.

Z tyłu okładki widnieje takie zdanie: "Poznaj historię uzależniającą jak narkotyk" i uważam, że nie można by lepiej tej książki opisać. Bo Hoover wciąga nas w ten świat i sprawia, że w nim przepadamy. Trzeba naprawdę dobrze poprowadzić taką historię, aby mnie nią kupić. Bo można wiele rzeczy zepsuć i przedobrzyć, nawet chcąc dobrze. Colleen Hoover poradziła sobie rewelacyjnie, niejednokrotnie wbijając mnie w krzesło swoim geniuszem i sprawiając, że zastanawiałam się, jak ja sama na to nie wpadłam. I chociaż wyrywałam sobie włosy z głowy, gdy wszystko szło nie tak, to nie potrafiłam przerwać. Warto tu zaznaczyć, że to rzeczywiście nie jest historia dla wszystkich. Autorka nie stroni od szczegółowych opisów tragicznych scen. Mamy nie jedną, a kilkanaście brutalnych, szczegółowo opisanych scen gwałtu, czy prób gwałtu. Brudnych scen seksu. Przewijają się morderstwa, ludzie psychiczni i wiele innych, co nie jest dla każdego. Warto mieć to na uwadze, zanim postanowicie sięgnąć po tę książkę.

Sloan to na pierwszy rzut oka taka wycieraczka, co zarzuca jej sam Carter. Daje sobą pomiatać, wykorzystywać, mieszka w miejscu, gdzie nawet sen jest marzeniem, z powodu ciągłych imprez i nowych gości, a co najważniejsze, tkwi w związki z kimś, kogo już dawno nie kocha tak, jak kochała na początku znajomości. Z kimś, kto uważa ją za własność, kogo się boi i z kim utknęła już na zawsze. Ale im bliżej ją poznajemy, poznajemy jej niesamowitą siłę i odwagę, bo poświęca się dla kogoś, kogo bardzo mocno kocha. Woli być nieszczęśliwa i wykorzystywana, jeśli miałoby to przynieść szczęście jej rodzinie. Dlatego kiedy w jej życiu pojawia się Carter, zupełne przeciwieństwo Asy, dziewczyna łaknie do niego. Pragnie jego ciepła, miłości, bezpieczeństwa, które odnajduje w jego ramionach. Nieważne jak irracjonalne, niebezpieczne i głupie to jest, Sloan pragnie podjąć ryzyko chociażby dla krótkiej chwili w ramionach kogoś, kto patrzy na nią z troską i obawą.

Nie sposób nie pokochać Cartera, chociaż nie do końca wiadomo o co z nim chodzi. Pojawia się w domu Asy w jakimś celu, podejmuje z nim współpracę, ale zdaje się tam zupełnie nie pasować. Nie zdradzę wam jego zadania w tym wszystkim, bo warto samemu odkryć o co w tym wszystkim chodzi, ale powiem tylko tyle, że Colleen po raz kolejny nie zawodzi, tworząc świetną, wręcz genialną męską postać. Czytelnik nie ma wyjścia, jak go polubić.

Zmartwienia wylatują z jej ust jak przypadkowe słowa wydostają się spod opuszek jej palców. Wyciągam rękę i próbuję je złapać, ściskają je w swoich pięściach, nie chcąc niczego bardziej niż to, by złapać je wszystkie.

Natomiast Asa to może i czarny charakter, ale trzeba mu oddać, niezły jest. Wyraźnie widać, że autorka mocno przyłożyła się do stworzenia jego charakteru (jak zresztą każdej innej postaci), bo chociaż jest tym złym i porąbanym, to jednocześnie jest mega inteligentny. Składa się z wielu warstw, których odkrywanie było niesamowitą przygodą. Nieważne jak mocno go nienawidziłam, bez niego ta historia by nie zaistniała. Umysł Asy jest niesamowicie mroczny, pokręcony, nienormalny pod wieloma względami, a jednak nic mnie tak nie wciągnęło, jak rozdziały z jego perspektywy. Zwłaszcza te momenty, kiedy przechytrzył mnie swoim geniuszem, a robił to ciągle. Jak pokochałam Sloan i Cartera, i oczywiście stałam za nimi murem, tak Asa intrygował mnie na zupełnie innym poziomie.

"Too Late" to genialnie napisana książka, z wieloma zwrotami akcji, wielowarstwowymi bohaterami i historią, która nie daje o sobie zapomnieć. Jak na kogoś kto pisze same romanse, Colleen Hoover poradziła sobie świetnie wychodząc spoza swojej strefy komfortu. Może i nie mnie to oceniać, bo sporadycznie sięgam po takie mroczniejsze książki, ale ta mi się niesamowicie spodobała. Nawet czarny charakter, którego miałam ochotę udusić i powiesić, ale bez niego ta historia byłaby zupełnie inna. Każdy pokręcony, mroczny moment wbijał mnie w łóżko, każda erotyczna, gorąca scena przywoływała rumieńce. Coś rewelacyjnego. Polecam!

COLLEEN HOOVER to amerykańska pisarka, autorka poruszających romansów i powieści z gatunku New Adult. Pisarka urodziła się w 1979 roku w Sulphur Springs (miasto w Teksasie). Zaczęła pisać dla przyjemności. Ponieważ jej książki zostały docenione przez czytelników, porzuciła pracę jako pracownik socjalny i skoncentrowała się na pisaniu kolejnych powieści. Dotychczas napisała ich już kilkanaście, a kilka z nich trafiło na listy bestsellerów „New York Timesa”. Każda natomiast została bardzo wysoko oceniona przez użytkowników Goodreads.




Tytuł: Too Late
Autor: Colleen Hoover
Data premiery: 17 lipca 2019
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 408
Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu!





Czytaj dalej »

czwartek, 26 września 2019

Bianca Iosivoni - First Last Kiss



Elle Winthrop i Luke McAdams są najlepszymi przyjaciółmi. I nic ponadto. Oboje nie chcą tego zmieniać, mimo że ich znajomi od dawna obstawiają zakłady, czy i kiedy nierozłączna skądinąd para wyląduje wreszcie w łóżku. Sytuacja wymyka się spod kontroli, kiedy Elle zostaje zaproszona na przyjęcie zaręczynowe swojej siostry, a Luke występuje na nim jako jej rzekomy chłopak. Ale czy ta rola go nie przerośnie? Jak mocno można się do siebie zbliżyć, nie narażając na szwank przyjaźni? I czy warto ryzykować przyjaźń dla czegoś więcej? Dopiero w obliczu osobistych tragedii Elle i Luke dowiedzą się, na kogo w swoim życiu mogą naprawdę liczyć, i zrozumieją, że w życiu bywają ważniejsze rzeczy niż złamane serca. Czy aby na pewno…?

"First Last Kiss" to drugi tom serii "First" Bianci Iosivoni, która w ostatnim czasie rozkochała w sobie rzesze czytelniczek - w tym mnie. Już po lekturze "First Last Look" miałam szansę sięgnąć po kolejny tom, z czego ogromnie się cieszę, bo zakochałam się równie szybko, jak podczas lektury pierwszej książki. Z pewnością pomógł fakt, że autorka skupia się tutaj na jednym z moich ukochanych wątków - od przyjaźni do miłości. Wreszcie dostajemy szansę poznania historii Elle i Luke'a, dobrze nam już znanych z poprzedniej części.

Elle i Luke są najlepszymi przyjaciółmi, odkąd wpadli na siebie dwa lata temu, na początku studiów. Już wtedy zawarli pakt, że nigdy nie będzie między nimi nic więcej, jak przyjaźń. Oboje zbyt mocno ją cenią, by utracić tak ważną relację dla kilku chwil przyjemności, nieważne, że ich przyjaciele od dawna obstawiają kiedy wreszcie wylądują w łóżku. Nieważne, że oboje bez wątpienia również o tym myśleli.

Kiedy Elle wraca do domu na przyjęcie zaręczynowe swojej siostry po raz pierwszy od lat, powracają do niej wszystkie demony, które chowa przed swoimi znajomymi. Sytuacja wymyka się spod kontroli i Luke pojawia się przy niej, aby ją wesprzeć. Problem w tym, że Elle dawno temu skłamała rodzinie, że Luke jest jej chłopakiem. A on chętnie wciela się w tę rolę, wszystko, by poprawić humor swojej najlepszej przyjaciółce. Niestety z czasem granice między udawaniem, a rzeczywistością zaczynają się zacierać i oboje będą musieli podjąć decyzję, czy warto zaprzepaścić lata cudownej przyjaźni dla czegoś, co wcale może się nie udać.

Tęskniłam za Lukiem. Za chłopakiem, który wpadł na mnie pierwszego dnia w college'u, który regularnie doprowadzał mnie do szału, który co chwilę wysyłał mi jakieś idiotyczne memy i bez ostrzeżenia ani okazji, tylko tak po prostu, dawał mi w prezencie wydania specjalne moich ulubionych książek. Za facetem, który regularnie robił mi kawę, terroryzował z samego sama SMS-ami, którego jeden pocałunek potrafił postawić mój świat na głowie i którego jeden uśmiech potrafił złamać mi serce.

Niesamowitą więź między Lukiem i Elle wyczułam już w "First Last Look", chociaż nie było między nimi jeszcze nic romantycznego. Oboje byli przedstawieni jako bardzo bliscy sobie, najlepsi przyjaciele, ale raczej nic więcej. I chociaż my, jako czytelnicy, dobrze wiemy, jak kończą się takie historie, tak nasi bohaterowie nigdy nie mieli w planach bycia czymś więcej, jak tylko przyjaciółmi. Luke to kobieciarz, mający co wieczór inną dziewczynę w swoim łóżku. Do życia podchodzi na luzie, uwielbia imprezować i się bawić, chociaż jednocześnie jest też przykładnym studentem i dobrym przyjacielem. Jedynie Elle potrafi trzymać go w ryzach, bo dla niej zrobiłby wszystko. Piękna, zabawna, mądra, towarzyska, jest jego najlepszą towarzyszką i nigdy nie chciałby jej stracić.

Elle i Luke to bez dwóch zdań bratnie dusze, zawsze mogą na siebie liczyć i kiedy trzeba, są przy sobie. Jednak kiedy zaczyna między nimi iskrzyć, pojawia się pytanie - czy warto? Czy warto zaryzykować przyjaźń i sprawdzić, czy może z niej wyjść coś poważniejszego, wiedząc, że mogą stracić wszystko? Jak historia Emery i Luke'a oczarowała mnie lekkością i humorem, tak tutaj mamy do czynienia z trochę poważniejszą, bardziej skomplikowaną historią. Autorka ukazuje jak mocna więź może wytworzyć się między dwójką ludzi i jak łatwo można ją stracić. Kiedy na horyzoncie pojawia się możliwość przeistoczenia przyjaźni w związek, wychodzi na jaw wiele innych spraw, z którymi bohaterowie muszą się zmierzyć. Z ich przeszłością, życiem rodzinnym, o którym oboje woleliby zapomnieć, niż podzielić się ze światem. A przede wszystkim z tym, że ich przyjaźń może nie przetrwać próby, a kilka skradzionych pocałunków może doprowadzić do tragicznych skutków.

Nie mogłam przypomnieć sobie czasu kiedy nie kochałam Luke'a, bo jeśli miałabym być szczera, przed nim nie wiedziałam nawet, co to uczucie oznaczało. A było przy mnie zawsze.
Tak samo jak Luke. I wiedziałam, że to się nigdy nie zmieni.

Ta dwójka mnie sobą oczarowała i do końca książki mocno trzymałam kciuki, aby im się ułożyło. W przeciwieństwie do Emery i Dylana, których historia była troszkę łatwiejsza, Elle i Luke staczają walkę na wielu polach i przy tym pojawia się wiele momentów niepewności, bólu, cierpienia i rozczarowania. Nie sądziłam, że uronię łzę, ale w pewnym momencie tak ścisnęło mi się serce, że nie udało mi się powstrzymać płaczu. Jest to wynikiem tego, że autorka umiejętnie sprawia, że tak wciągamy się w historię bohaterów, że niemalże nimi żyjemy. Ja z pewnością żyłam Elle i Lukiem, przeżywałam każdą ciężką chwilę, a także tą dobrą, słodką, wywołującą motyle w brzuchu. Bohaterowie mają niepowtarzalną więź, której im zazdroszczę i na pewno nie raz wywołają uśmiech na waszej twarzy.

"First Last Kiss" jest trochę poważniejsza, dojrzalsza niż swoja poprzedniczka, ale wciąga równie mocno. Po raz kolejny mamy do czynienia z bohaterami, którzy przekonują nas swoją autentycznością, stają się częścią nas, a cała grupka przyjaciół rozkochuje tak mocno, że nie sposób się powstrzymać przed sięgnięciem po kolejne tomy serii. Nie zabrakło tu też tego cudownego humoru, za który tak pokochałam część pierwszą. Autorka umiejętnie sprawiła, że teraz obok żadnej jej książki nie przejdę obojętnie, bo utrzymuje wysoki poziom. Nie mogę się doczekać trzeciego tomu!


BIANCA IOSIVONI to niemiecka autorka romansów i powieści fantasy. Zaczęła pisać już w wieku kilkunastu lat. Od zawsze miała głowę pełną pomysłów, a odkąd w pełni poświęciła się pisarstwu, przestała walczyć z ich zalewem. Studiowała nauki społeczne w Hanowerze. W 2017 roku ukazała się powieść jej autorstwa zatytułowana "First Last Look".


Tytuł: First Last Kiss
Autor: Bianca Iosivoni
Tytuł w oryginale: Der letzte erste Kuss
Seria: Firsts. Tom 2
Data premiery: 17 lipca 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 423
Ocena: 8/10



Czytaj dalej »

poniedziałek, 23 września 2019

Bianca Iosivoni - First Last Look


Kiedy Emery Lance zaczyna swoje studia w Wirginii Zachodniej, jedynym czego sobie życzy jest nowy początek. Chce po prostu studiować: bez plotek na jej temat i potępiających spojrzeń nieprzyjaznych jej ludzi. Za to jest gotowa znieść naprawdę dużo, choćby wytrzymać w jednym pokoju z najbardziej denerwującym gościem wszech czasów. Ale sytuacja się komplikuje: najlepszy przyjaciel jej współlokatora, Dylan Westbrook, jednym spojrzeniem przyprawia ją o szybsze bicie serca. Przy czym jest to rodzaj faceta, od jakich Emery zawsze starała się trzymać z daleka: za przystojny, za miły i zdecydowanie zbyt zabawny. Jej serce jest znowu w niebezpieczeństwie…
Książki z serii "First" Bianci Iosivoni przewijają mi się wszędzie już od dłuższego czasu i wszędzie widzę porównania do książek Mony Kasten. I chociaż uwielbiam jej powieści całym serduszkiem, to na początku nie miałam w planach przeczytania tej serii, przynajmniej nie w najbliższym czasie. Ale potem nadarzyła się taka okazja i zdobyłam pierwszy tom, więc postanowiłam dać jej szansę. I wiecie co? Nie wierzę, że byłam tak blisko zrezygnowania z tej serii, bo zakochałam się w ciągu kilku pierwszych stron i od razu wiedziałam, że to coś, co ja uwielbiam.

Emery Lance rozpoczyna studia z dala od domu, pragnąc tylko jednego: by móc w spokoju studiować, bez niemiłego przypominania o przeszłości, która przez długi czas rujnowała jej życie. Chce uciec od oskarżycielskich spojrzeń, plotek i niemiłych słów. Marzy o nowym początku i gotowa znieść jest nawet to, że przez przypadek przydzielono jej pokój z Masonem - chłopakiem, który już przy pierwszej okazji prowokuje ją do solidnego uderzenia w nos. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy poznaje jego najlepszego kumpla, Dylana Westbrooka. Chłopak jednym spojrzeniem przyprawia ją o szybsze bicie serca, ale Emery wie, że nie może po raz kolejny zaufać takiemu facetowi. Miłemu, kochanemu, który przy najbliższej okazji wbije ci nóż w plecy. Już to przerabiała i nie ma ochoty przechodzić przez to po raz kolejny. Niestety jej serce jest w niebezpieczeństwie, bo Dylan z każdym kolejnym spotkaniem zdobywa kolejny jego kawałek.

Nie mogłem zebrać myśli. Nieświadomie podszedłem do niej jeszcze bliżej, co najmniej jak byśmy byli dwoma magnesami, które odpychają się lub przyciągają zależnie od tego, którą stroną się do siebie zbliżą.

Może i łatwo mnie zadowolić, ale dajcie mi dobrą książkę rozgrywającą się na studiach i jestem sprzedana. Być może dlatego, że jedne z moich ukochanych serii (np. "Zaczekaj na Mnie" J. Lynn, czy "Off-Campus" Elle Kennedy) rozgrywają się w podobnym środowisku i zawsze miło mi przeczytać coś, co przypomina mi o moich początkach z literaturą. A wbrew pozorom niełatwo jest znaleźć taką pozycję, która kliknie mi od razu. Tutaj stało się to niemalże natychmiast, poczułam ten typowy klimat i wiedziałam, że przepadnę. Nie bez powodu tak wiele osób porównuje te książki do serii "Again" Mony Kasten, bo one rzeczywiście są bardzo podobne i dla mnie było to ogromnym plusem.

Emery to taka bohaterka, która zaimponowała mi już na samym początku właśnie tym, że nie pozwala sobą pomiatać. Kiedy jej nowy współlokator, Mason, popełnia głupotę już przy pierwszym spotkaniu, Emery nie waha się i daje mu w twarz. Taki początek od razu mnie kupił, bo wiedziałam, że ta dziewczyna to niezłe ziółko, a ja uwielbiam takie bohaterki. Jest też bardzo zamknięta w sobie, a jej zaufanie już niejednokrotnie zostało naruszone. Dlatego kiedy paczka Dylana i Masona chce się z nią zaprzyjaźnić, bardzo trudno jest jej w to uwierzyć. Kiedy na jaw wyszła jej przeszłość i przez co musiała przejść w poprzedniej szkole, złamało mi się serce i poczułam ogromną wściekłość. Co najgorsze, Emery przekonuje się, że od przeszłości nie da się uciec, nawet tysiące kilometrów dalej.

Ludzie, którym najbardziej ufasz, to również ci, którzy mogą cię najbardziej zranić.

Dylan pojawia się w jej życiu i chociaż dziewczyna bardzo mu się opiera, trudno jest jej zaprzeczyć, że czuje do niego pociąg. On jednak też walczy ze swoimi demonami, a na dodatek musi łączyć studia, pracę i opiekę nad kobietą, która jest dla niego niemalże jak babcia. Miłą odmianą było to, że Dylan nie był kolejnym uwielbianym przez wszystkich kobieciarzem, jakich to pełno w literaturze kobiecej, a był jedynie zwykłym, miłym, porządnym facetem, który zrobiłby wszystko dla tych, których kocha. Nietrudno było go polubić, ja osobiście zakochałam się w nim od razu.

Najlepszą częścią tej książki była relacja Dylana i Emery, bo ta dwójka ciągle doprowadzała mnie do napadów śmiechu. Nie od razu przyznają się do wzajemnego pociągu, ale mimo wszystko pragną przebywać w swoim towarzystwie. Tak naprawdę wszystko zaczyna się od wzajemnych żartów, które wywoływały we mnie salwy śmiechu, bo zdolni byli posunąć się do wszystkiego, byle zażartować z tej drugiej osoby. W międzyczasie zaczęli się bliżej poznawać i z żartów zaczęło się rodzić coś poważniejszego, jakieś wzajemne zrozumienie i pragnienie ciągłego przebywania obok tej drugiej osoby. Uwielbiam sposób, w jaki autorka poprowadziła ich relację, bo nic nie było tu wymuszone. Skradli mi serce nie tylko jako osobne postacie, ale jako para i bardzo mocno im kibicowałam.

Wcześniej wierzyłam, że miłość i przyjaźń są wieczne. Że mogą wszystko przetrzymać. Ale teraz wiedziałam już, że była tylko jedna osoba, na której mogłam zawsze i wszędzie polegać: ja sama.

Autorka tworzy też genialny fundament dla przyjaźni w grupie znajomych Dylana i Emery. Poznajemy nie tylko Masona, ale też Tate, Elle, Luke'a, czy Trevora, z czego każdy z nich ma swoją własną historię, którą na pewno poznamy w kolejnych częściach. Bianca buduje przyjaźnie, zaufanie i niesamowicie mocną więź między całą grupą i właśnie za to tak kocham tę książkę. Jest sympatyczna, taka rodzinna i niesamowicie klimatyczna.

"First Last Look" to idealny początek serii studenckiej, która skradła mi serce w ciągu kilku pierwszych stron. Emery i Dylan to postacie, które z pewnością zapadną mi w pamięci na dłużej. Chyba nigdy nie znudzą mi się takie historie, a widać, że autorka pisze z sercem i rozmysłem. Z jednej strony dość schematyczny, a jednak nie do końca, bo autorka porusza wiele poważniejszych tematów, które trochę tonują ten lekki ton, który wciąga od pierwszych stron. Książka ta wywołuje uśmiech, motylki w brzuchu i skrada kawałeczek serca. Ja już nie mogę się doczekać kolejnych tomów.

BIANCA IOSIVONI to niemiecka autorka romansów i powieści fantasy. Zaczęła pisać już w wieku kilkunastu lat. Od zawsze miała głowę pełną pomysłów, a odkąd w pełni poświęciła się pisarstwu, przestała walczyć z ich zalewem. Studiowała nauki społeczne w Hanowerze. W 2017 roku ukazała się powieść jej autorstwa zatytułowana "First Last Look".


Tytuł: First Last Look
Autor: Bianca Iosivoni
Tytuł w oryginale: Der letzte erste Blick
Seria: Firsts. Tom 1
Data premiery: 20 marca 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 376
Ocena: 10/10




Czytaj dalej »

piątek, 20 września 2019

Abbi Glines - Nie chcę cię stracić


Nash, gwiazda drużyny piłkarskiej, ma przed sobą świetlaną przyszłość. Jeden błąd kosztuje go karierę sportową i niszczy marzenia. Teraz jest wściekły na cały świat i nie ma zamiaru niczym się przejmować.

Tallulah, ambitna dziewczyna z nadwagą. Niewidzialna dla rówieśników, w bibliotece ukrywa się przed krzywdzącymi żartami. Kiedy zostaje zraniona przez jedyną osobę ze szkoły, na której jej zależy, postanawia się odegrać. Po spektakularnej metamorfozie wraca do szkoły, by pokazać, jaka jest silna.

Czy tych dwoje jest w stanie przezwyciężyć gniew i dać innym drugą szansę?

"Nie chcę cię stracić" to już czwarty tom serii "The Field Party" Abbi Glines, trzeci jaki przyszło mi czytać. Autorka jest bardzo dobrze znana na całym świecie i chociaż przyznam szczerze, nie jestem jej największą fanką, to jednak od czasu do czasu lubię po jej powieści sięgnąć dla czystej przyjemności i ucieczki od cięższych lektur. Ta seria bardzo mi przypadła do gustu już po pierwszym tomie, który nadal pozostaje moim ulubionym, ale kolejne też warte są uwagi. Tym razem mamy okazję poznać historię Nasha, który przewijał się trochę w poprzednich częściach. Ale jak wypada ona na tle poprzednich?

Tallulah całe życie musiała znosić niemiłe słowa i wredne zachowania od swoich rówieśników. Pomimo tego, że jest dobrą, ambitną dziewczyną, wszyscy widzieli w niej tylko dziewczynę z nadwagą. Kiedy rani ją Nash, jedyna osoba w całej szkole, która do tej pory traktowała ją z sympatią i zawsze była dla niej miła, Tallulah postanawia zmienić coś w swoim życiu. W ciągu lata zrzuca na wadze, staje się szczuplejszą wersją siebie, a po powrocie do szkoły wszystkie oczy zwrócone są na nią. Teraz jednak dziewczyna ma w sobie więcej odwagi, więcej pewności siebie i nikomu nie pozwoli na traktowanie jej z nienawiścią. A już zwłaszcza nie pokaże Nashowi jak miesiące temu ją zranił.

Nash to gwiazda drużyny piłkarskiej, którego marzenia i przyszłość legną w gruzach, gdy popełnia jeden błąd i uszkadza sobie kolano. Z popularnego, uwielbianego przez całą szkołę chłopaka w jedno lato zmienia się w kogoś zamkniętego w sobie, cichego, stroniącego od uwagi i pozbawionego nadziei na przyszłość. Kiedy na jego drodze staje Tallulah, zupełnie nie rozumie dlaczego dziewczyna darzy go tak jawną nienawiścią. Zwłaszcza, że zawsze był dla niej miły. Jednak im dłużej z nią przebywa, tym więcej zrozumienia i akceptacji znajduje w jej towarzystwie. Jednak czy ta dwójka będzie potrafiła przezwyciężyć gniew zbierający się od miesięcy?

Aż do końca książki nie do końca wiedziałam co sądzić o fabule tej książki. Bo jednak autorka porusza w niej wiele tematów tabu i obawiałam się, że w pewnym momencie obierze drogę, która może mi się nie spodobać. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z tematem nadwagi, który jest dość delikatny dla wielu osób. Powszechnie wiadomo, że dzisiejsze standardy piękna są spaczone i całkowicie niesprawiedliwie, bo dlaczego o pięknie człowieka miałoby decydować ilość kilogramów? Nie jestem pewna, co sądzić o sposobie, w jaki podeszła do tego autorka. Przeskakujemy od Tallulah poniżanej i wyśmiewanej w szkole do pożądanej przez chłopaków i przyciągającej uwagę tylko za sprawą utraty na wadze. Jedyną osobą, która nie uważa, żeby dziewczyna jakkolwiek się zmieniła, a nadal była tą miłą, słodką dziewczyną, jak zawsze, jest Nash. Nawet polubiłam jego postać. Niestety muszę też przyznać, że zdarzało mu się podejmować głupie decyzje i robić głupie rzeczy. Tutaj jednak nie będę się czepiać, bo który nastolatek od czasu do czasu nie zachowuje się impulsywnie, irracjonalnie, czy nie myśli głównie o sobie? Przymknęłam oczy na te małe głupotki, bo ja też idealna nie jestem. Za to brawa dla autorki za to, jak rozwinęła jego historię. Nash powstaje z dna w jakim się znalazł i przechodzi wiele zmian.

Tallulah natomiast wywołała we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem jej zranienie i pobudki, a z drugiej nie raz w ciągu książki wypadała naiwnie, trochę idealizowała Nasha zanim go w ogóle poznała i niesprawiedliwie zrzuciła na niego winę całego świata. Podkreślała, że utrata wagi jej nie zmieniła, że nadal była tą samą dziewczyną, a jednak pojawiło się w niej zgorzknienie do świata - żeby nie było, całkowicie je rozumiem - ale czasami przesadzała ze swoim gniewem i nienawiścią. Relacja Nasha i Tallulah nie była łatwa, oboje musieli przepracować wiele spraw i wiele nowych problemów także pojawiło się w czasie trwania książki, ale kibicowałam im. Oboje odnaleźli się w momencie, kiedy potrzebowali trochę nadziei i poczucia bezpieczeństwa, co było bardzo urocze i słodkie. Niestety tutaj też zabrakło mi trochę większego rozwoju ich relacji, bo w dużej mierze drama goniła tutaj dramę i ciągle byli z dala od siebie. Jeśli chodzi o Tallulah, to autorka porusza jeszcze jeden wątek, który sprawił, że czułam się troszkę niekomfortowo, ale go pozostawię już wam do okrycia. Jej historia interesowała mnie troszkę mniej, niż Nasha.

Nie do końca zgadzam się ze wszystkim, co Abbi Glines chciała tą historią przekazać, wiele wątków poprowadziłabym lekko inaczej, ale mimo wszystko książkę czytało mi się lekko i szybko. Nie spodziewałam się żadnych kokosów i podeszłam do niej z otwartym umysłem, więc może dlatego przymknęłam oko na niektóre sprawy. Obawiam się jednak, że wymagający czytelnicy mogą się do kilku rzeczy przyczepić. Być może autorka chciała dobrze, w rzeczywistości można by było nad pewnymi wątkami jeszcze popracować.

Nie będę ukrywać, że "Nie chcę cię stracić" wypada w moich oczach najsłabiej spośród wszystkich części, które już poznałam. Moją ulubioną nadal pozostaje historia Wesa i Maggie, i coś czuję, że trudno będzie ją pobić. Ale też na pewno będę chciała przeczytać kolejne, bo nie ukrywam, że lubię od czasu do czasu przeczytać takie niewymagające historie.

ABBI GLINES - Pisarka Abbi Glines urodziła się 16 kwietnia 1977 roku. Pochodzi z Birmingham, amerykańskiego miasta w stanie Alabama. Autorka bestsellerów dedykowanych młodym odbiorcom. Znana jest także pod pseudonimem Effy Vaughn.

Abbi Glines jest rozwódką. Z pierwszym mężem ma troję dzieci: Keitha Austina, Anabelle i Avę. W 2016 roku urodziła czwarte dziecko, Emersona Pearce’a, którego ojcem jest nowy partner pisarki. Sama autorka przyznaje, że spędza dużo czasu na pisaniu książek. Jeśli tego nie robi, dużo czyta, a inspiracje bierze z życia – często rozmawia z nastolatkami i skrzętnie zapisuje ich spostrzeżenia, przyjmując ich punkt widzenia danego problemu.

Abii Glines jest miłośniczką butów i torebek, wierzy w duchy i od zawsze chciała być Brytyjką. Z tego powodu codziennie o 17 pija herbatę.

Pisarka zajmuje pierwsze miejsca w rankingach autorów bestsellerów według tytułów takich jak New York Times, USA Today i Wall Street Journal.


Tytuł: Nie chcę cię stracić
Autor: Abbi Glines
Tytuł w oryginale: Losing The Field
Seria: The Field Party. Tom 4
Data premiery: 17 lipca 2019
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 367
Ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Pascal.




Czytaj dalej »

poniedziałek, 16 września 2019

Izabela Skrzypiec-Dagnan - Świetnie się bawię w twoich snach | Patronat


Jak jeden nieprzemyślany krok może wpłynąć na nasze życie?

Jula kocha Krystiana, Krystian kocha Julę. Wydawałoby się – prosta historia. A jednak nie potrafią być razem. Ona próbuje ukoić smutek, choć nie do końca jej się udaje. On tęskni, ale stara się ułożyć sobie życie na nowo. Na drodze obojga pojawia się ktoś inny. Każde z nich stanie przed pytaniem, czy warto postawić wszystko na jedną kartę.

Jeśli śledzicie mojego bloga to pewnie zauważyliście, że ja raczej nie czytam książek polskich autorów. Składa się na to wiele powodów, którymi teraz nie będę zanudzać, ale najważniejszym z nich jest to, że po prostu zawsze się na nich zawodzę. Ale nie jestem osobą, która coś skreśla na zawsze, dlatego kiedy wydawnictwo Zysk i S-ka odezwało się do mnie z propozycją objęcia patronatem nowej książki Izabeli Skrzypiec-Dagnan, postanowiłam dać jej szansę. I przyznam zupełnie szczerze, zostałam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Do tego stopnia, że nie potrafiłam się oderwać od lektury aż do ostatniej strony.

Po tak prostym opisie wydawałoby się, że to kolejna schematyczna historia o dwójce osób, których dręczą demony, nie dające prowadzić szczęśliwego życia. Że to kolejna historia miłosna o osobach, które muszą przemierzyć wyboistą drogę, aby wreszcie być razem. Nic bardziej mylnego. Czytanie tej książki było jak wejście na tory prosto pod nadjeżdżający pociąg. I być może właśnie to sprawiło, że tak zaparcie chłonęłam kolejne strony - nawet pomimo tego, że wyczuwałam nadchodzący chaos.

Wodziła mnie na pokuszenie. Latem nagim ramieniem, opalonym na cynamonowo, jesienią delikatnym spojrzeniem, wiosną w deszczu i strugach płynących asfaltem, zimą w łóżku...

Julę i Krystiana łączy wielka, potężna miłość. A jednak życie sprawia, że ta dwójka nie potrafi być ze sobą, nawet pomimo tego, jak mocno się kochają. Poznajemy ich w momencie, kiedy oboje próbują o sobie zapomnieć, ruszyć dalej. Jula napotyka na swojej drodze kilkanaście lat starszego Rafała, który budzi w niej pragnienie i pożądanie. Krystian poznaje słodką i zupełnie różną od Juli Darię, która zupełnie niespodziewanie nie może mu wyjść z głowy. Ale nawet pomimo tego, że ich serce na nowo budzi się w towarzystwie innych osób, bardzo trudno jest zapomnieć o kimś, kto tak długo był dla ciebie najważniejszy.

Nie będę ukrywać, że Jula nie jest bohaterką, z jaką mogłabym się polubić. W dużej mierze myśli tylko o sobie i trochę wodzi za nos innych ludzi, ale to właśnie jej wady sprawiają, że jest taką realistyczną postacią. No bo kto z nas nie zachowuje się czasami irracjonalnie? To samo zresztą tyczy się Krystiana, którego odebrałam o wiele lepiej, aczkolwiek i on popełnia wiele głupot. To ludzie, którzy trochę gubią się w tym cierpieniu i tęsknocie za kimś, kogo nie mogą mieć. A jednocześnie uczą się, że czasami nawet ci, których kochamy najbardziej, nie są nam pisani do końca życia. Autorka na ich przykładzie ukazuje zupełnie inną stronę związków, niż znaną nam dotychczas z popularnych bestsellerów. Tą mroczniejszą, może też bardziej realistyczną. Uświadamia nam, że miłość wymaga codziennej pracy, poświęceń i wysiłku, bo bez tego nic nie wyjdzie.

Boże, dlaczego ludzie odchodzą od siebie, mijają się, rozchodzą, przerywają tak gwałtownie tę więź, uczucie, przywiązanie, bliskość? Dlaczego tak ciężko się dogadać? Dlaczego tak ciężko ze sobą żyć? Dlaczego świat nie współgra z nami, dlaczego te grudy na drodze, kłody, błoto, w którym się grzęźnie, dlaczego nie jesteśmy kompatybilni z drugim człowiekiem, krawędź nie pasuje do krawędzi, poszarpane to wszystko, niestykające.

Myślałam, że to będzie tylko historia Krystiana i Juli, a tymczasem autorka pisze o ludziach, którzy dostają niemiłego kopa od życia i muszą się nauczyć, jak zawalczyć o to, na czym im zależy. Bardzo polubiłam postacie Rafała i Darii, którzy także mieli swoją własną historię do opowiedzenia. W pewnym momencie do narracji dochodzą również Lena, siostra Juli, oraz Adam, jej mąż, którzy muszą zawalczyć o swoje małżeństwo, będące na krawędzi rozpadu. Każda z tych postaci wnosi do tej historii nową nauczkę, nowe spojrzenie na świat i realizm życia.

Tu i teraz jesteś moja. MOJA - cholera, jak ciężkie jest to słowo. Jaką odpowiedzialność niesie ze sobą: twoje słabości, twoje przeżycia, problemy, twój charakter, historię, którą ciągniesz za sobą, i cały ten wewnętrzny chaos. Ale chcę być częścią twojego dzisiaj i twojego jutro. Pozwolisz mi?

Pośród tylu schematycznych, cukierkowych historii miłosnych, od których uginają się półki w księgarniach, Pani Izabela daje nam coś zupełnie innego. Daje nam realistyczne spojrzenie na miłość, która nie zawsze składa się z serduszek, motylków i czystego szczęścia. Na początku trudno było mi się wkręcić w jej powieść, głównie dlatego, że autorka pisze specyficznym stylem. Posługuje się krótkimi zdaniami, krótkimi rozdziałami, skupia się raczej na konkretach, niż na detalach. Czytanie jej było niemalże jak czytanie pamiętnika tych postaci, co jest zupełną odwrotnością od tego, co znam i czytam na co dzień. Zdecydowanie coś innego, ale za to ciekawego. Bo w końcu się przyzwyczaiłam i nawet przyznam, że mi się to bardzo spodobało.

- Podobno ciężkie chwile wzmacniają - mówi. - Ale to nieprawda. One tylko męczą, sprawiają ból, a potem zatruwają do końca.

"Świetnie się bawię w twoich snach" to romans, jakiego jeszcze nie czytaliście. To nie jest słodka, urocza historyjka o ludziach, którzy pokonują wszystkie przeciwności losu i żyją długo, i szczęśliwie. Bohaterowie nie są idealni, mają pełno wad, ale dzięki temu możemy się utożsamić z ich problemami i mamy wrażenie, jakby byli prawdziwymi ludźmi. Nie ukrywam, że niejednokrotnie bolało mnie serce, kiedy obserwowałam czyny bohaterów. Pomimo tego, że spodziewałam się nadchodzącej katastrofy, wcale nie oznacza to, że mi się to podobało. Ale wiem też, że czasami i tak działa życie, a o szczęśliwe zakończenie trzeba mocno zawalczyć. Ta książka jest prawdziwa, życiowa, surowa i pięknie napisana. Polecam z całego serca. Przyjemnością jest objąć taki tytuł patronatem. Premiera już jutro! Śledźcie też mojego instagrama, bo jutro będę miała dla was niespodziankę ;)
IZABELA SKRZYPIEC-DAGNAN to autorka urodzona w 1989 roku. Mieszka w malowniczym miasteczku na południu Polski. Z wykształcenia historyk sztuki, z zawodu muzealnik. Żona i mama. Czyta w każdej wolnej chwili, własne teksty pisze od najmłodszych lat. Laureatka wielu konkursów prozatorskich i poetyckich. Świetnie się bawię w twoich snach jest jej debiutem literackim.


Tytuł: Świetnie się bawię w twoich znach
Autor: Izabela Skrzypiec-Dagnan
Data premiery: 17 września 2019
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki i objęcia jej patronatem serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!




Czytaj dalej »

sobota, 14 września 2019

Kelsey Miller - Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie | 25 rocznica serialu | Recenzja przedpremierowa




Chyba nie ma na świecie osoby, która przynajmniej nie kojarzyłaby Przyjaciół. Może nigdy go nie oglądaliście, może się serialem nie interesowaliście, ale niemożliwe jest nie wiedzieć o jego istnieniu. A to dlatego, że ten serial w wieku aspektach ukształtował naszą kulturę, przyczynił się do wielu zmian i nawet teraz, 25 lat później, nadal jest równie miło oglądany i wspominany. Swego czasu można było o nim przeczytać wszędzie, a teraz można go już nazwać klasykiem. Nie mogłoby być inaczej, gdybym i ja nie należała do grona fanatyków tego serialu, pewne kwestie Rossa, Rachel, Chandlera, Moniki, Joey'ego i Phoebe znam na pamięć i nawet nie wspomnę ile razy ten serial już widziałam. Chociaż na blogu nie
skupiam się na tego typu książkach, to z powodu nadchodzącej dwudziestej piątej rocznicy premiery serialu musiałam tutaj napisać o książce "Przyjaciele", która będzie idealną pozycją dla fanów ciekawych tego, jak wszystko wyglądało za kulisami.


Kelsey Miller zabiera nas dzięki swojej książce kilkadziesiąt lat wstecz, wskazując na kolejne etapy powstawania serialu i ujawniając kilka tajników, o których wiele osób zapewne nie wiedziało. Tutaj muszę wielce pogratulować autorce za niesamowity research, jakiego dokonała, bo na każdej stronie widać, jak mocno się przyłożyła do stworzenia tej książki. Nie jest to osoba, która nad serialem pracowała, a i tak nieobca jest jej znajomość serialu i zza kulisowych potworków.

"O czwartej rano stoi w fontannie sześcioro ludzi, którzy za chwilę wyruszą w podróż - mówi Perry. - Nie mają bladego pojęcia, co im przyniesie los. Wiedzą tylko, że będzie fajnie i że może coś z tego wyjdzie."

Nawet jeśli są tu najwięksi fani, czy też ci, którzy oglądali serial w czasach, kiedy był emitowany, autorce i tak wielokrotnie udaje się zaskoczyć nowymi faktami. Miller analizuje powstawanie serialu od początku do końca (a nawet zanim powstał i na długo po tym, jak już się zakończył), przy okazji zdradza błędy, jakie twórcy popełnili, pomysły, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, wątki, które nie powinny były zabłysnąć na ekranie, co najchętniej by zmienili. Od lat serialowi zarzucana jest homofobia, rasizm, małe zróżnicowanie kulturowe i wiele innych, a pisarka dogłębnie zanurza się w te problemy i ukazuje prawdę taką, jaka jest. Nie można ukryć, że rzeczywiście, oglądając serial teraz patrzymy na pewne sprawy inaczej, ale to dlatego, że nasza kultura się zmieniła, ludzie są inni i nie bez powodu niektóre wątki teraz by po prostu nie przeszły. Dzięki autorce poznajemy co sądzą o nich sami twórcy i aktorzy, i jak to wszystko się teraz zmieniło.

Myślę, że najbardziej interesującą częścią było przeczytanie o tym, jak wielki wpływ miał serial na cały świat. Bo owszem, chociaż ja jestem wielką fanką, to jednak w czasie kiedy serial był emitowany byłam jedynie bobasem, który niewiele jeszcze rozumiał. Dopiero dekadę po jego zakończeniu obejrzałam go po raz pierwszy tak w całości i chociaż byłam świadoma jego wpływu na kulturę, to dopiero podczas lektury tej książki uświadomiłam sobie, na jak wielką skalę ten serial się rozrósł. Jak ważny był dla ludzi po tragicznym ataku terrorystycznym w Nowym Jorku. Na jak wiele żyć wpływa do dzisiaj. To niesamowite przeczytać relacje ludzi, którzy obserwowali ten serial od początku.

"Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie" to idealna pozycja nie tylko dla największych fanów, ale też dla tych, którzy być może chcieliby kiedyś go obejrzeć. Nawet najbardziej obeznanego fana autorka zaskoczy i pokaże zupełnie inną perspektywę na serial. Dzięki tej książce dostajemy możliwość cofnięcia się w przeszłość i przeczytania o wszystkim bez kłamstw i ogródek. Jeśli jesteście ciekawi jak doszło do romansu między Monicą a Chandlerem, czy Rachel a Joey'em, na którym sezonie serial miał się oryginalnie zakończyć, jak odebrano jego premierę, ile zarabiali aktorzy za pojedynczy odcinek, jak Jennifer Aniston niemalże nie zagrała roli Rachel, a bliźniaczka Phoebe jest bohaterką innego serialu... to w tej książce o wszystkim przeczytacie. I jeszcze więcej. Polecam bardzo! Jej premiera już 18 września.




Kelsey Miller - Ukończyła studia na kierunku związanym z filmem i telewizją na Uniwersytecie Bostońskim. Nim pełnoetatowo zajęła się pisaniem, swoją karierę rozpoczęła w świecie produkcji filmowych, gdzie dołączyła do ekipy skierowanego do kobiet programu Refinery29 i stworzyła jedną z najpopularniejszych witryn internetowych dotyczących zdrowego trybu życia. Obecnie mieszka na Brooklynie w Nowym Jorku i pracuje nad kolejną książką.


Tytuł: Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie
Autor: Kelsey Miller
Tytuł w oryginale: I'll Be There For You
Data premiery: 18 września 2019
Liczba stron: 367
Wydawnictwo: SQN
Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!






Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia