Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lauren Blakely. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lauren Blakely. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 marca 2018

[Recenzja] Lauren Blakely - Pan O


Tytuł: Pan O
Autor: Lauren Blakely
Tytuł oryginału: Mister O
Seria: Big Rock #2
Data premiery: 03-07-2018
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Editio
Ocena: 8/10

Jakiś czas temu recenzowałam na blogu książkę "Pan Wyposażony", która wniosła do świata książek wiele kontrowersji swoim tytułem, okładką i właściwie całą sobą. Wiele osób odepchnęło kilka odważnych szczegółów, ale także ogromnej ilości osób ta książka bardzo się spodobała. Ja należę do tej drugiej grupy, dlatego też od razu sięgnęłam po drugą część tej serii, "Pana O", wiedząc, że czeka mnie przemiła historia.
Czytaj dalej »

niedziela, 4 lutego 2018

[Recenzja] Lauren Blakely - Pan Wyposażony


Tytuł: Pan Wyposażony
Autor: Lauren Blakely
Data premiery: 2018-01-11
Liczba stron: 240
Tytuł w oryginale: Hard Rock
Wydawnictwo: Editio
Ocena: 7/10


„Pan Wyposażony” wiele razy mi się przewijał przed oczami w ciągu ostatniego miesiąca, a ja ciągle się zastanawiałam, co takiego może być w książce o takim tytule. Odradzano mi ją tyle samo razy, co polecano, a ja nie wiedziałam czy dać jej szansę, czy raczej zrezygnować. Nie oszukujmy się, tytuł do najbłyskotliwszych nie należy i raczej odpycha, niż przyciąga. Co zabawne, w oryginale brzmi jeszcze lepiej, ale to inna sprawa. Ważne jest, że jednak się skusiłam, aby sprawdzić o co takie halo.

Spencer Holiday jest znany ze swoich podbojów na kobietach. Wie co robi, a żadna kobieta nie wychodzi z jego łóżka niezaspokojona. Ale kiedy jego ojciec prosi go o ukrycie tej części jego życia, gdy pojawiają się inwestorzy, chcący kupić ich sklep z biżuterią, nie pozostaje mu nic innego, jak zagrać odpowiedzialnego mężczyznę. Dlatego też mówi, że ma narzeczoną. I jest nią Charlotte, jego najlepsza przyjaciółka. Przed parą przyjaciół staje wyzwanie grania kochanków przez tydzień. Szybko jednak zaczynają zacierać się granice pomiędzy udawaniem, a rzeczywistością…

Prolog, ah, ten prolog. Pierwsze strony to zachwyt Spencera nad swoim… przyrodzeniem. Nie jestem przekonana, że taki wstęp zachęca ludzi do przeczytania książki. Mnie niezbyt interesuje wulgarny opis swojego wielkiego wyposażenia, który zaspokaja każdą spragnioną kobietę w mieście. Ale co kto woli, prawda? Ze względu na humorystyczne pióro pani Blakely, postanowiłam czytać dalej.

"Mężczyźni nie rozumieją kobiet. To po prostu niezaprzeczalny fakt."
Okładka w oryginale. Która według
was prezentuje się lepiej?
I właściwie wciągnęłam się od razu. Cała książka opowiedziana jest z perspektywy faceta, co na swój sposób jest odświeżające. W końcu umysł mężczyzny działa inaczej niż kobiety, więc możliwość wejścia w niego przynajmniej na kilka godzin było ciekawym przeżyciem. Zwłaszcza, że dane mi było posiedzieć w umyśle Spencera, sławnego kobieciarza z Nowego Jorku. Daleko w zapomnienie poszło moje niezadowolenie prologiem, bo od razu zawojował mną swoim humorem, bezwstydnością i seksapilem. Charlotte również niczego nie brak. Seksowna, pewna siebie, z niewyparzonym językiem, od razu sprawiła, że ją polubiłam. Razem stworzyli wybuchowe połączenie, a napięcie między nimi można było wręcz ciąć nożem.

Podoba mi się również to, że na swój sposób książka odstaje wśród innych. Owszem, historia może nie jest niczym niezwykłym, bo pełno jest powieści o przyjaciołach, którzy zostali kochankami, ale było też wiele rzeczy, których normalnie nie znajduje się w romansach. Jak na przykład brak dramatów rodzinnych, nieprzyjemnej przeszłości, demonów, z którymi trzeba walczyć. W ilu książkach o tym już czytaliście? To kolejna odświeżająca rzecz, która mi się spodobała w „Panie Wyposażonym”. I zdecydowanie spodoba się tym, którzy szukają takiej niezobowiązującej historii, bez większego efektu "wow". 

"Poczułem jak coś we mnie odżywa. I nie mam tu na myśli żadnego obcego czy innego podobnego dziwoląga. Był to puls mojego serca, nabierający coraz szybszego tempa, tętniący nadzieją."
Pomiędzy bohaterami nie było większych dramatów, nawet kiedy na horyzoncie zaczęły pojawiać się głębsze uczucia. Autorka napisała przyjemne, lekkie romansidło. Na pewno spodoba się tym, którzy szukają ciepłej, uroczej historii miłosnej, bez dramatów i łez. A co najważniejsze, bo w końcu jest to erotyk, Lauren Blakely słowami przyprawi was o rumieniec i duszności, bo zdecydowanie robiło się gorąco, kiedy opisywała sceny łóżkowe.

Nie powinniście dać się zrazić przez tytuł czy okładkę. Zdecydowanie nie jest to książka najwyższych lotów, ale jeśli chcecie odpocząć od głębokich, smutnych historii, ta będzie idealnym wyborem. To książka do której podchodzi się z dystansem, bez większych oczekiwań, aby miło spędzić te kilka godzin. Jest humorystyczna, radosna, seksowna i po prostu przyjemna ;)
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia