poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Corinne Michaels & Melanie Harlow - Hold You Close



London Parish była zakochana w starszym bracie swojej najlepszej przyjaciółki, Ianie Chasie, odkąd tylko sięga pamięcią. Jednak ten złamał jej serce, kiedy miała osiemnaście lat i ją porzucił. Od tamtego czasu minęło siedemnaście lat, które London spędziła na nienawidzeniu go. Niestety w niczym nie pomaga fakt, że Ian jest jej sąsiadem, który nie stroni sobie od imprez, kobiet i uszczypliwych uwag. Nieważne jak bardzo chciałaby go ignorować, jest to niemożliwe.

Teraz ich los na zawsze wiąże ich ze sobą, gdy dotyka ich ogromna tragedia, a na ich barki spada ciężar wychowania trójki dzieciaków. Gdy ich życie wywraca się do góry nogami, ostatnie czego im potrzeba, to wygrzebywanie błędów przeszłości i starych uczuć. Minęło niemal dwadzieścia lat, zebrało się zbyt wiele kłamstw, niedopowiedzeń i brudów, aby była jakakolwiek szansa na odbudowanie ich relacji. Ale im dłużej przebywają w swoim towarzystwie, tym trudniej jest uciekać od niezaprzeczalnego pożądania i uczuć wychodzących na powierzchnię.

Kiedyś mogli siebie mieć. Czy Ian i London dadzą drugą szansę miłości?
Corinne Michaels to bez dwóch zdań jedna z najlepszych autorek współczesnych romansów, z jakimi miałam do czynienia. Po cudownej, do tej pory mile wspominanej przeze mnie lekturze "The Consolation Duet", historii Liama i Natalie, miałam okazję przeczytać wiele innych pozycji tej autorki i przyznaję, że absolutnie się zakochałam w jej twórczości. Dotychczas żadna z nich mnie nie zawiodła, więc możecie sobie tylko wyobrażać jak podekscytowana byłam zapowiedzianą książką "Hold You Close", napisaną w duecie z Melanie Harlow. Druga autorka do tej pory była mi obca, zresztą z tego co mi wiadomo (chociaż mogę się mylić), na naszym polskim rynku pojawia się po raz pierwszy. Wystarczyło mi nazwisko Corinne Michaels, aby mnie przekonać do jej przeczytania. Powstrzymałam się przed zerknięciem na opis, przeleciałam po nim tylko wzrokiem. Nie przeczytałam nawet tych krótkich zapowiedzi, które wstawiałam tutaj na bloga, bo po niektóre książki po prostu wolę sięgnąć w ciemno. Niestety, "Hold You Close" nie do końca okazało się być książką, jakiej się spodziewałam.

Chociaż chciałabym tutaj napisać same pochwały, to ta pozycja zdecydowanie nie jest pozbawiona wad.  Naszą główną bohaterką jest London Parish, najlepsza przyjaciółka Sabriny, młodszej siostry Iana. Odkąd sięga pamięcią była zakochana w Ianie, ale kiedy była nastolatką, on złamał jej serce. Chociaż minęło siedemnaście lat, które spędziła na nienawidzeniu go, bardzo ciężko jest jej o nim zapomnieć. Zwłaszcza, że jest jej sąsiadem, a London ciągle jest świadkiem jego głośnych imprez i conocnych schadzek z przeróżnymi kobietami. London to jedna z tych bohaterek, która pomimo złamanego serca i upływu dziesiątek lat, nadal ma głupie nadzieje, że może coś się zmienić. I tak, to też jedna z tych, która przez te lata nie wchodzi w żaden poważny związek, bo nieważne co mówi, czeka aż facet, który złamał kiedyś jej serce, w końcu przejrzy na oczy i o nią zawalczy. Było mi jej naprawdę szkoda, bo mam wrażenie, że lubiła dawać Ianowi traktować się jak wycieraczkę, bo on nie miał żadnych skrupułów, aby ją obrazić. I szczerze, gdybym była na jej miejscu, już dawno kopnęłabym go w tyłek. Z drugiej strony mamy jej nienawiść do Iana, którą w stu procentach rozumiem, aczkolwiek czasami jej zachowanie było dziecinne. Były w tej książce takie sytuacje, w których zachowywała się jak bachor, a wcale nie chodziło o nią, a o dzieci. Czasami miałam ochotę ją trzepnąć w głowę, żeby przestała ciągle patrzeć na to co wydarzyło się w młodości, a zamiast tego przejrzała na oczy i zaczęła zauważać inne osoby. Mimo wszystko potrafiłam ją zrozumieć, bo złamane serce reaguje na różne sposoby.

Czasami musisz puścić to, czego chcesz bardziej niż czegokolwiek innego, ponieważ jest to właściwa rzecz.

Mam bardzo mieszane uczucia co do samego Iana. Chociaż pod koniec książki się do niego przekonałam i w pełni rozumiem jego czyny oraz zachowania, to jednak nie mogę zapomnieć, że przejawia on wszystkie te cechy, których szczerze nie cierpię w męskich bohaterach. Już w prologu dowiadujemy się co zrobił w młodości, że złamał serce London, ale to nie to sprawiło, że nie potrafiłam go polubić. Oczywiście jego zachowanie było beznadziejne, ale to jego czyny jako dorosły mężczyzna sprawiły, że przewracałam oczami. Ian to typowy samiec alfa, właściciel klubu nocnego, atrakcyjny, towarzyski, cieszący się powodzeniem u kobiet, które co noc sprowadza do swojego domu. Pomijając to, co wydarzyło się w przeszłości, ten facet nie miał żadnych zahamowań, żeby obrazić London. Wyśmiewał ją, wyzywał i traktował praktycznie jak zarazę. Niektóre rzeczy, które mówił, czy to wprost do niej, czy nie, były okropne i doprawdy nie wiem, co takiego London do niego ciągnęło. Takie zachowania są typowe dla motywu "hate-to-love", ale jednak nie oszukujmy się, wszystko ma swoje granice. A on w moich oczach je niejednokrotnie przekroczył. To nie tak, że go znienawidziłam, ale też nie jestem jego największą fanką.

Ian i London na pierwszy rzut oka zupełnie mi do siebie nie pasowali, ale z biegiem książki zaczęłam się do nich przekonywać. Żałuję tylko, że musiało minąć tyle lat i wydarzyć się taka tragedia, aby oboje przejrzeli na oczy. Najlepsze jest to, że ich relację można by było naprawić już lata temu, gdyby tylko bohaterowie przestali być tak uparci i dumni, i po prostu usiedli i szczerze porozmawiali. Bo siedemnaście lat bezsensownej nienawiści to ogrom czasu, a jeszcze bardziej frustrujące i żałujące było to, że nie potrafili się dogadać o coś, co stało się gdy byli nastolatkami, a jako dorośli nadal zachowywali się jak dzieci. Pod żadnym pozorem nie usprawiedliwiam zachowania Iana, ale facet miał swoje powody i gdyby tylko dała mu pięć minut na wytłumaczenie się, już dawno pożegnaliby tą całą nienawiść i ból serca. Zamiast tego London cały czas trzymała się tego jednego wydarzenia i no cóż, w sumie to mu się nie dziwię, że miał dość ciągłego słuchania jak mu to wypomina, nie dając szansy na wytłumaczenie się. Gdyby ktoś wyrobił sobie zdanie na mój temat na podstawie jednego, młodzieńczego błędu i prawie dwadzieścia lat później ciągle mi to wypominał, pewnie byłabym równie sfrustrowana. Nie usprawiedliwiam tym jego dupkowatych tekstów, ale jednak potrafiłam go zrozumieć.

Zawsze będę o ciebie walczył, London. Nawet jeśli się wycofasz, zatrzymam cię blisko siebie, ponieważ tutaj jest twoje miejsce.

Nie pomyślałam sobie wiele, kiedy zobaczyłam, że książka jest cienka, ale dopiero po skończeniu lektury uświadomiłam sobie, że zabrakło mi w niej trochę więcej stron. Bardzo żałuję, że autorki nie poświęciły więcej uwagi dzieciakom - Ruby, Morgan i Chrisowi, bo tak naprawdę bez nich ta książka byłaby słaba. To oni podtrzymali jej poziom i zostali moimi ulubieńcami. Co mnie do tej pory bawi, to fakt, że niejednokrotnie wykazali się większą mądrością życiową i zrozumieniem niż Ian, czy London, którzy powinni być tutaj dorosłymi. Nawet w sprawie ich związku, bo gdyby nie oni, to nie wiem, czy główni bohaterowie kiedykolwiek poszliby po rozum do głowy i o siebie zawalczyli. Te dzieciaki natychmiast skradły moje serce, a i najbardziej emocjonalne sceny były właśnie z nimi. Bawiły mnie, wzruszały i ocieplały serducho. Nie wyobrażam sobie całego tego bólu, jaki na nich spadł i żałuję, że autorki nie skupiły się bardziej na ich wątku.

"Hold You Close" wbrew pozorom mi się podobało, bo jednak nadal jest to książka autorstwa Corinne Michaels i Melanie Harlow, a te zaserwowały mi wiele emocji. I chociaż nie zabrakło rzeczy, które mnie zawiodły i które mi się nie podobały, to jednak lektura tej pozycji wciągnęła mnie tak mocno, że przeczytałam jej jednej nocy, a na koniec zapragnęłam więcej. Wzięłam ją w ręce z zamiarem przeczytania tylko kilkudziesięciu stron, ale potem nie potrafiłam jej już odłożyć! Poczułam niedosyt, kiedy przekręcałam ostatnią kartkę, ale kończyłam ją z ogromnym uśmiechem na twarzy. Ogromny plus należy się autorkom za styl pisania, bo właśnie za to cenię sobie ich twórczość. Melanie i Corinne bez dwóch zdań mają tą umiejętność poruszenia czytelnika za pomocą słów i przeniesienia do innego świata. Historia Iana i Lon to powieść o drugich szansach, o błędach przeszłości i miłości, która przetrwa wszystko. Ale także o stracie i tragedii, która dotyka nas w najmniej spodziewanych momentach. Myślę, że pomimo kilku niedoskonałości warto dać jej szansę i zaufać, że autorki zabiorą nas na emocjonalną przejażdżkę. Ja z pewnością sięgnę wkrótce po ich kolejną książkę wydaną w duecie - "ImPerfect Match".

CORINNE MICHAELS to amerykańska autorka poczytnych romansów, która niedawno wkroczyła na polski rynek i od razu znalazła się również w polskiej czołówce najbardziej lubianych i popularnych autorów tego gatunku. Wiele z jej pobudzających zmysły i kradnących całą uwagę czytelników powieści znalazło się na listach bestsellerów takich czasopism jak „New York Times”, „Wall Street Journal” oraz „USA Today”. Corinne Michaels dorastała w New Jersey, na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Miłością do literatury romantycznej zapałała już jako trzynastolatka, kiedy zamiast oglądać telewizję zaczęła zaczytywać się w książkach Daniel Steele i Nory Roberts – autorka do dzisiaj pamięta, jak przeżywała z bohaterami tych książek zakręty życiowe, problemy, dylematy, tragedie i miłości. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła podczas wielomiesięcznej rozłąki ze swoim mężem, oficerem marynarki wojennej. Corinne Michaels przez dłuższy czas zabijała swoją samotność, czytając mnóstwo książek, aż w końcu sama usiadła przed klawiaturą i napisała pierwsze słowa swojej własnej powieści.




MELANIE HARLOW to bestsellerowa autorka USA Today, pisząca słodkie i seksowne romanse. Jej bohaterowie są fikcyjni, aczkolwiek mają w sobie cechy zwykłych ludzi, mające swoje problemy, rozterki i pragną szczęśliwego zakończenia. Mieszka w Detroit razem z mężem i dwiema córkami. Kiedy nie pisze, lubi czytać, biegać, podróżować, pić pyszne koktajle.





Tytuł: Hold You Close
Autor: Melanie Harlow & Corinne Michaels
Data premiery: 3 kwietnia 2019
Wydawnictwo: NieZwykłe
Liczba stron: 288
Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu! :)








Czytaj dalej »

czwartek, 25 kwietnia 2019

Sara Ney - Jak poderwać drania. Ezekiel


Ezekiel "Zeke" Daniels to przystojny członek drużyny zapaśniczej, a jednocześnie największy drań na kampusie. Ponury, wściekły na świat, a na dodatek uwodzi kobiety, aby zaraz się ich pozbyć. Violet DeLuca jest jego zupełnym przeciwieństwem, jest cicha, nieśmiała i jest chyba jedyną dziewczyną, która na niego nie leci. Nie jest głupia, dobrze wie, jacy są faceci, tacy jak Zeke.

Kiedy Violet zostaje wyznaczona na korepetytorkę Zeke'a, nie ma innego wyjścia jak znosić jego towarzystwo. Żeby było tego mało, razem biorą także udział w programie pomocy dzieciom z ubogich rodzin. Czy im się to podoba, muszą spędzać razem czas, a to prowadzi do tego, że dowiadują się o sobie coraz to nowszych rzeczy. Zdaje się, że nie istnieje bardziej niedobrana para, a jednak żadne z nich nie może przestać o sobie myśleć. Niestety nie tak łatwo zwalczyć swoje demony i pozbyć się starych nawyków. Czy Violet zmieni zimne serce tego bezwzględnego drania, czy Zeke odrzuci ją swoim zachowaniem raz na zawsze?
Nie wiem czy pamiętacie, ale w zeszłym roku na blogu pojawiła się opinia książki "Jak poderwać drania. Sebastian", w której to stwierdziłam, że nie jestem pewna, czy sięgnę po drugą część, bo Zeke działał mi na nerwy. Nie widziałam szans, że miałabym go polubić. Ale minęły miesiące, a ja postanowiłam, że jednak dam mu szansę. I wiecie co? Nie żałuję. Bo chociaż główny bohater z pewnością nie był idealny, to książka okazała się być o wiele lepsza od swojej poprzedniczki.

Zeke'a znamy już z "Sebastiana" jako kolegę Oza. Jak już wspomniałam wcześniej, w pierwszej części bardzo się nie polubiliśmy i właściwie to nie byłam przekonana, czy mogłoby się to zmienić. Był nieprzyjemny, bez żadnego powodu źle traktował innych i po prostu budził we mnie niesmak. Co zresztą nie zmieniło się szybko nawet w drugim tomie. Obraz aroganckiego dupka nie jest nam nieznany, w końcu praktycznie każda autorka decyduje się pójść tym tropem podczas tworzenia męskich postaci, ale nie skłamię, mówiąc, że Zeke jest naprawdę ogromnym dupkiem. I to takim, który jest nieczuły, zimny, opryskliwy, niewrażliwy na losy innych i nie widzący niczego, poza czubkiem własnego nosa. A na dodatek był największą marudą, z jaką miałam do czynienia w ostatnim czasie, ciągle zwalał winę na innych, nie widząc, że w większości sytuacji to on był winny. Nawet nie wspomnę, ile razy miałam ochotę rzucić tą książką, bo mnie najzwyczajniej w świecie denerwował tym ciągłym narzekaniem na swoje ciężkie życie.

Zeke to przykład bohatera, który przechodzi ogromną przemianę w czasie trwania książki. Na początku włączyła mi się czerwona lampka, że może jednak ta książka nie będzie dla mnie, ale im dalej brnęłam, tym większą sympatię czułam do tego dupka. Rzeczywiście, na początku jest ogromnym bucem, którego nawet jego koledzy mają dość. Ciągłe humorki, złość, jaką roztaczał wokół siebie i to jak nieprzyjemny był dla innych, raczej do mnie nie przemawiały. Ale wtedy Zeke wkręcił się w pomoc chłopcu, Kyle'owi, a także rozwinęła się jego przyjaźń z Violet i zaczęła się ukazywać jego druga twarz. Ta zraniona, złamana, niepotrafiąca zaufać i otworzyć się na nowych ludzi. Nie ukrywam, strasznie długo zajęło mu dojście do tego, że jego zachowanie nie jest w porządku i że jeśli będzie je kontynuował, to zostanie sam. Po drodze popełnił wiele błędów, ale w końcu naprawdę odkupił swoje winy i cieszę się, że jednak dałam mu szansę. Jego postać ma naprawdę wiele warstw i trzeba patrzeć ponad jego dupkowate zachowanie, nieważne jak bardzo mamy mu ochotę przyłożyć ;) Chociaż może się tak wydawać, Zeke wcale nie jest złym człowiekiem. Myślę, że po prostu trochę zabłądził, a że w dużej mierze był samotny, musiał się nauczyć, że przez życie nie można przejść unikając związków i zobowiązań, a miłość wcale nie musi kojarzyć się źle.

Wiem, że jest cholernie wrażliwa. Wiem, że jest bezinteresowna, lecz tylko do pewnego momentu. Ma dobre serce. Jest cicha. Niedoświadczona.
Silniejsza, niż przypuszcza.
Zbyt ufna.
Zbyt promienna jak na moją ponurość.
Zbyt jasna jak na mój mrok.
Zbyt dobra jak na moje zło.
Zbyt.

Bardzo obawiałam się, że nasza główna bohaterka ugnie się pod tym beznadziejnym zachowaniem Zeke'a. Violet jest bardzo nieśmiała, pracowita i raczej nie lubi być w centrum uwagi. W porównaniu z nim, jest zbyt słodka, zbyt dobra i zdecydowanie zbyt cierpliwa. Bałam się, że pozwoli na traktowanie się jak wycieraczkę, ale byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, gdy niejednokrotnie tupnęła nogą i potrafiła postawić go do pionu. Sara Ney ma smykałkę do tworzenia świetnych bohaterek i zdecydowanie nie zawiodła mnie postacią Violet. Zapałałam do niej sympatią z wielką łatwością i cieszę się, że popchnęła Zeke'a w stronę stania się lepszym człowiekiem, otworzyła mu oczy na to, że zachowuje się beznadziejnie. Ona również ma za sobą przykrą przeszłość, ale w przeciwieństwie do Zeke'a, który chodzi wkurzony na cały świat, Vi patrzy na to wszystko pozytywnie.

To prowadzi mnie do tego, że muszę przyznać, iż Zeke i Violet są naprawdę świetnie dobraną parą. Na pierwszy rzut oka zupełne przeciwności, a tak naprawdę łączy ich bardzo dużo, a na dodatek wyciągają z siebie to co najlepsze, wpływają na tą drugą osobę na wiele różnych sposobów. Cieszę się, że w przeciwności do poprzedniej części, tutaj autorka nie skupiła się głównie na fizycznym aspekcie ich związku, ale bardzo dobrze rozwinęła ich przyjaźń. Oczywiście nie zabrakło scen seksu, ale jednak było ich mniej i nie raziły mnie tak jak w "Sebastianie". Dlatego też ta część spodobała mi się bardziej, bo była trochę poważniejsza, poruszyła wiele ciężkich tematów, a jednocześnie dobrze się przy niej bawiłam.

Cała seria "Jak poderwać drania" to nie oszukujmy się, nie jest literatura wysokich lotów, a mimo wszystko tak miło się ją czytało. Pierwsza część była okej, ale ta ją zmiotła! Ta książka miała w sobie o wiele więcej, niż się spodziewałam. Chociaż na początku niepewna głównego bohatera, w końcu zmiękczył moje serducho i sprawił, że sama miałam ochotę go przytulić. "Ezekiel" to książka pełna humoru, namiętności, przyjaźni, ale także poważnych tematów, które wzruszają. Jeśli nie byliście fanami pierwszej książki, to nie bójcie się dać szansę tej - skradnie wasze serce! Polecam :)



SARA NEY jest popularną autorką romansów z nurtu Young Adult, które szybko trafiają na listy bestsellerów. Tworzy niepokornych męskich bohaterów, którzy mają zejść na właściwą drogę z pomocą odpowiedniej kobiety. Innymi książkami autorki są m.in.: “A Kiss Like This”, “He Kissed Me First”, “Jock Row”, “Love, Sincerely, Yours” czy “Switch Hitter”.

Tytuł: Ezekiel
Autor: Sara Ney
Seria: Jak poderwać drania. Tom 2
Tytuł w oryginale: The Failing Hours
Liczba stron: 421
Premiera: 27 marca 2019
Wydawnictwo: Kobiece
Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!




Czytaj dalej »

sobota, 20 kwietnia 2019

Katy Evans - Magnat


Bryn Kelly marzy o rozwinięciu swojego pomysłu na biznes i w tym celu szuka inwestora. W tym celu zwraca się o pomoc do Aarica Christosa, znanego biznesmena. Żeby tego było mało, Aaric jest także jej kolegą z czasów licealnych. Wtedy też łączyła ich przyjaźń, która mogłaby rozwinąć się w coś więcej, gdyby tylko Bryn na to pozwoliła. Jednak ich relacja w końcu się rozpadła, a Aaric i Bryn nie widzieli się przez dobrą dekadę. Teraz jest zdeterminowana, by przekonać go do swojego pomysłu i uzyskać jego pomoc. Niestety Aaric to nie jest już ten sam chłopak, którego zapamiętała. Teraz jest zimny, niezainteresowany i dobrze pamięta, że lata temu został przez nią odrzucony. Czy Bryn uda się go do siebie przekonać? Za jaką cenę?

Wesołych Świąt Wielkanocnych, smacznego jajka, mokrego Śmigusa Dyngusa oraz samych słonecznych i cudownych dni, kochani!


Katy Evans to autorka, której książki od lat mi się przewijały w przeróżnych miejscach, a jednak do tej pory nie miałam jeszcze okazji, aby sprawdzić jej twórczość. Kiedy nadarzyła się taka okazja, postanowiłam dać jej szansę. Ale czy było warto?

Zdaje się, że romansów biurowych jest już na rynku wystarczająco, a jednak ciągle pojawia się coś nowego. I chociaż nie jest to typowa relacja szef-podwładna, to jednak mamy tu do czynienia z potężnym biznesmenem i dziewczyną, która zaczyna z nim współpracować, pragnąc rozwinąć swój własny biznes. Zastanawiacie się pewnie, czy można opowiedzieć jeszcze coś, czego jeszcze nie było? Przyznam się szczerze, że zabierając się za tę książkę nie miałam większych oczekiwań. Czytałam pozytywne recenzje innych czytelniczek, ale jednak nie oczekiwałam, że będzie to historia, na której punkcie oszaleję. Co nie zmienia faktu, że miałam malutką nadzieję, że może autorka w jakiś sposób mnie pozytywnie zaskoczy. Niestety, "Magnat" okazało się być historią schematyczną, przewidywalną i niczym nie wyróżniającą się wśród innych.

Jak to w tego typu romansach bywa, naszą główną bohaterką jest Bryn Kelly, młoda, miła dziewczyna, która marzy o rozwinięciu własnej przedsiębiorczości. Niestety dotychczas spotykała się z samymi odmowami od swoich potencjalnych inwestorów, więc jej ostatnią deską ratunku jest znany biznesmen, Aaric Christos (swoją drogą, co to za imię?), mężczyzna, który jeszcze w czasach licealnych był jej przyjacielem, a także chłopakiem, który był nią mocno zauroczony, a którego Bryn odrzuciła. Możecie sobie wyobrazić, jaka to niezręczna sytuacja - zwracać się o pomoc pieniężną do człowieka, którego ponad dekadę temu się odrzuciło i którego nie widziało się od lat. Ale Aaric zdaje się zostawił Bryn w swojej przeszłości. Teraz jest miliarderem, któremu zazdroszczą ludzie na całym świecie, a na dodatek ma przepiękną dziewczynę, którą, jak plotka mówi, ma zamiar poprosić o rękę.

Teraz Aaric nie jest już tym chłopcem, który lata temu walczył o jej względy. Na pierwszy rzut oka jest zimny, bezwzględny, zamknięty i niezainteresowany. Rolę się odwracają, bo teraz to Bryn musi udowodnić, że jej pomysł jest wart pieniędzy Aarica. A jak się można domyślić, im dłużej przebywa w jego towarzystwie, tym więcej dawniej skrywanych uczuć wychodzi na powierzchnię. Bardzo chciałam śledzić losy Aarica i Bryn z zapartym tchem, ale tak naprawdę w całej książce nie działo się nic ciekawego, nic co wbiłoby mnie w łóżko. Bohaterowie byli w porządku i tak naprawdę nie mam do czego się przyczepić, ale nie mieli w sobie nic, co sprawiłoby, że ich pokochałam. Byli dość nudni i schematyczni, nie wyróżniło ich nic wśród setek takich samych bohaterów i z czasem po prostu wylecą mi z głowy.

Nie chodzi mi o to, aby ocenić książkę negatywnie, bo ona nie była zła. Po prostu czegoś w niej zabrakło. Na dodatek kiedy autorzy przez większą część książki piszą tak naprawdę o niczym, a potem w ostatnich kilkudziesięciu stronach zrzucają na czytelnika wielką bombę, wcale nie wychodzi to tak, jaki był zamysł. To nie jest szokujące, a raczej wyssane z palca tylko po to, żeby coś się zadziało. I tutaj niestety tak było, a zakończenie tylko bardziej mnie rozczarowało. Zwłaszcza, że nie wyjaśniła się najważniejsza sprawa. Nie poczułam tej historii swoim sercem, nie wywołała we mnie oczekiwanych emocji.

"Magnat" to pod żadnym pozorem nie jest zła książka, aczkolwiek ja wiem, że nie zostanie ona na długo w mojej pamięci i raczej już nigdy do niej nie wrócę. Bohaterowie byli sympatyczni, ale nie było między nami żadnej chemii. Gdyby autorka popracowała nad akcją być może trochę bardziej bym się w historię wciągnęła, ale dla mnie było nudnawo i nie jestem pewna, czy obchodzi mnie ta historia na tyle, by kontynuować dalsze części serii. A szkoda, bo Katy Evans to autorka, o której czytałam wiele dobrego. Książka jest krótka i na pewno niektórym z was umili wieczór. Nie wiem jak wy byście ją odebrali, w końcu każdy z nas ma własne gusta i preferencje, więc decyzję czy warto po nią sięgnąć pozostawię wam :)

KATY EVANS zadebiutowała swoją powieścią erotyczną Real, natychmiast wskakując na listy najlepiej sprzedających się książek na całym świecie. Jest jedną z bestsellerowych autorek New York Timesa, USA Today i Wall Street Journal. Jej książki sprzedały się już w niemal milionowym nakładzie, zostały przetłumaczone na 12 języków. Każda jej kolejna powieść podbija serca czytelników i z miejsca staje się bestsellerem.

Prywatnie Katy jest szczęśliwą mężatką. Lubi biegać i interesuje się astrologią. Chciała zostać pisarką już od 12 roku życia. Pisała początkowo do szuflady, później chciała publikować swoje powieści korzystając z tradycyjnej, wydawniczej drogi. Jednak za każdym razem słyszała, że coś musi zmienić i się poddała. Postanowiła, że napisze książki takie jak chce, tak jak czuje, nie oglądając się na nikogo. Zaczęła publikować swoje tytuły w formie self­publishing i szybko osiągnęła międzynarodowy sukces. Pierwsza książka, Real, chodziła jej po głowie od dawna. Katy uwielbia silnych, seksownych i niegrzecznych mężczyzn, którzy spotykają na swojej drodze niezwykłe kobiety.


Tytuł: Magnat
Autor: Katy Evans
Tytuł w oryginale: Tycoon
Seria: Manhattan. Tom 1
Data premiery: 13 marca 2019
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 281
Ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu! :)




Czytaj dalej »

środa, 17 kwietnia 2019

Brittainy C. Cherry - Zawsze i Wszędzie


Grace Harris codziennie modliła się, aby mąż ją ponownie pokochał. Aby jej nie zostawiał, aby o nią zawalczył. Ale kiedy po piętnastu latach małżeństwa ją zostawia, wydaje się, jakby całe jej życie rozpadło się na kawałki. Kobieta ze złamanym sercem, poczuciem winy i tysiącami pytań bez odpowiedzi wraca do rodzinnego Chester na lato, gdzie musi zacząć nieznane życie jako samotna kobieta. Kiedy na jej drodze staje Jackson Emery, zimny, odległy, znienawidzony przez całe miasto "potwór", staje się on jej odskocznią od bólu i cierpienia. Byli zbyt zniszczeni, zbyt zranieni przez życie, by móc zobaczyć w sobie coś więcej niż letni romans. Ale kiedy ich mury zaczynają opadać, nagle lato staje się niewystarczające. Grace nie spodziewała się, że to Jackson sprawi, że na jej twarzy znowu zawita uśmiech. Że jej serce zacznie bić w przyspieszonym tempie. Że jej pragnienia i nadzieje zaczną wiązać się z człowiekiem, do którego jej serce nie powinno należeć.

Brittainy C. Cherry jest jedną z tych autorek, która słowami potrafi złamać mi serce, zabawić się moimi uczuciami, po to, aby pokazać mi, że nieważne ile jest zła na świecie, jak okropnie traktuje nas życie, zawsze jest nadzieja. Nadzieja na szczęście, na spokój, na miłość. Książkę "Zawsze i Wszędzie" miałam okazję przeczytać już w zeszłym roku w języku angielskim i do tej pory wspominam ją bardzo dobrze. Z ogromną przyjemnością powróciłam do niej po pewnym czasie. I wiecie co się okazało? Książka była równie piękna, równie łamiąca serce, równie poruszająca i inspirująca, jak za pierwszym razem. Ale to już chyba magia pióra Brittainy C. Cherry.

- Księżniczko?
- Tak, Oscarze?
- Sprawiasz, że to naprawdę trudne.
- Ale co?
- Nienawidzenie świata.

Główną bohaterką powieści jest Grace, kobieta, która została zdradzona przez ukochanego męża, mężczyznę, który przysięgał kochać ją i być jej wierny do grobowej deski. Zmęczona błaganiem go o miłość i jego uwagę, kobieta pozwala mu odejść. Gdy po piętnastu wspólnych latach Finn ją opuszcza, Grace powraca do Chester, swojego rodzinnego miasta, gdzie w ciągu lata ma ponownie stanąć na nogi i uleczyć swoje serce. Niestety nic tam nie jest łatwiejsze. Z roli idealnej żony Grace od razu wchodzi w rolę perfekcyjnej córki pastora. Społeczeństwo Chester na każdym kroku komentuje rozpad jej małżeństwa i próbuje doradzać jej co powinna zrobić, aby odzyskać Finna. Jej własna matka zarzuca jej, że nie była dla niego wystarczająca, że powinna walczyć o swoje małżeństwo nieważne co stanie im na drodze. Moje serce się dla niej łamało, czułam wszystko, przez co przechodziła - nienawiść do tego, jak ją traktowano, ból, kiedy ogarnęło ją zagubienie i ogromna duma, gdy wreszcie postawiła na pierwszym miejscu siebie i zaczęła odbudowywać miłość do siebie samej.

Miłość była pokręconym uczuciem, które nie posuwało się po linii prostej. Było pogmatwane i mogło istnieć nawet pomimo złamanego serca i zdrady.

Jackson jest uznawany za miejscowego "potwora". On i jego ojciec są wyrzutkami, ludźmi, którymi społeczeństwo gardzi. Już jako dziecko jego rówieśnicy z niego szydzili, ale to dopiero lata później przekonał się, co to jest prawdziwa nienawiść. Po tragicznych wydarzeniach Jackson zamknął się na innych, stał się zimny, bezwzględny, pełen złości. Gdy jego matka zginęła, a ojciec z rozpaczy popadł w alkoholizm, to na niego spadł ciężar całego świata. Ludzie z Chester nie dali mu szansy nawet wtedy, gdy błagał ich o pomoc. Moje serce boli mnie nawet teraz, kiedy piszę tę opinię, bo nikt nie powinien mieć w sobie tyle bólu, złości, nienawiści i nie mieć nikogo, do kogo można by się z tym zwrócić. Czułam niewyobrażalną nienawiść i wstręt do ludzi z tego miasta, którzy nie potrafili przejrzeć przez fasadę tego potwora, jakim go stworzyli. Wypowiadali okrutne słowa, na które ani trochę nie zasługiwał. Jego historia, jego życie złamały moje serce. Na początku rzeczywiście poznajemy go jako okrutnego dupka, ale nie potrzeba wiele, aby dostrzec, że kryje się w nim o wiele więcej. Kiedy już poznacie jego historię, będziecie dla niego płakać.

- Co udajesz? - zapytałam,
- Złość.
- A jak się wtedy naprawdę czujesz?
- Zagubiony - przyznał, a słowo to zapadło głęboko w moją duszę.
- Ja również - oznajmiłam. - Bardzo.

Ta książka jest dla mnie wyjątkowa, bo nie skupia się tylko na miłości między dwójką ludzi, ale przede wszystkim na miłości do samego siebie. Owszem, relacja Grace i Jacksona jest tu bardzo ważna. Jest to historia ludzi, którzy w cierpieniu i bólu, w najgorszych momentach życia odnajdują swoją bratnią duszę, która uczy ich dostrzegać dobro i szczęście w cierpieniu. Ich przyjaźń, miłość, ich ramiona były dla nich spokojem i bezpieczną przystanią, gdy wszystko wokół się sypało. Ale co najważniejsze, żadne z nich nie pozwoliło na zatracenie się w drugiej osobie, dlatego uwielbiam moment, kiedy Grace i Jackson stawiają dobro własne na pierwszym miejscu, ufając, że jeśli są sobie przeznaczeni, to odnajdą drogę do siebie. Autorka nie wybrała znanego nam już tropu, w którym to miłość dwójki ludzi magicznie leczy wszystkie rany. Bo jak można stworzyć coś z drugim człowiekiem, kiedy nie kocha się siebie samego?

Łatwo oceniać z daleka. Fajnie spojrzeć na kogoś spoza twojego świata i stworzyć sobie założenia czy osądy wobec tej osoby. Kiedy dostrzegasz czyjeś wady, w jakiś sposób możesz usprawiedliwić swoje i stwierdzić, że są mniejsza niż innych. Ale gdy przyjrzysz się bliżej, kiedy naprawdę przypatrzysz się tej osobie, dostrzeżesz wiele podobieństw. Nadzieję. Miłość. Strach. Złość. Jak popatrzysz z bliższej perspektywy, zrozumiesz, że jesteśmy bardzo podobni. Wszyscy mamy czerwoną krew i nawet serce potwora może pęknąć.

"Zawsze i Wszędzie" to nie tylko historia Jacksona i Grace. Brittainy C. Cherry ogromną uwagę przykłada do postaci drugoplanowych, którzy nie są tutaj tylko po to, aby być, ale także odgrywają ważną rolę. Autorka ukazuje, że żaden człowiek nie jest tylko zły. Przedstawia nam bohaterów, których nienawidzimy za ich czyny, a jednocześnie ukazuje, że nawet za nimi stoi coś większego, coś co sprawia, że potrafimy je zrozumieć i nawet wybaczyć - jak na przykład była przyjaciółka Grace, czy też jej własna matka. Ta historia ukazuje, że czasami złe rzeczy warto wybaczyć chociażby dla siebie samego, dla swojego wewnętrznego spokoju. A w innych przypadkach, tutaj mam na myśli postać Finna, męża Grace, niektórzy zasługują tylko na to, aby odciąć ich od naszego życia i pozostawić w przeszłości. Najbardziej szokujące są tutaj zachowania mieszkańców Chester, a to głównie dlatego, że symbolizują oni w pewien sposób społeczeństwo, w jakim my żyjemy. Autorka ukazuje nam brzydką prawdę, że na świecie są ludzie, którzy zrobią wszystko, aby nas zranić dla własnej przyjemności, którzy sieją nienawiść i mieszają cię z błotem, ale to nie nasza wina.

Wydrenują cię, aż nic nie zostanie, po czym zapytają, dlaczego umarłaś.

"Zawsze i Wszędzie" to historia pełna różnych wątków, wielowymiarowa i poruszająca serce. Napisana dla tych, którzy zostali złamani przez życie i potrzebują nadziei, że kiedyś będzie dobrze. Dla tych, którzy zgubili miłość do siebie samego i potrzebują ją odbudować. Dla matek, które straciły swoje dzieci, które nie mogą donieść ciąży, ukazując nam historie silnych kobiet. Może też dla tych, którzy sieją nienawiść, oceniają innych i potrzebują czegoś, co otworzy im oczy, że to nie jest w porządku. Historia Jacksona i Grace złamała mi serce wielokrotnie, wycisnęła łzy i zabawiła się moimi emocjami, ale przede wszystkim ukazała, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Że gdzieś na świecie każdy z nas odnajdzie swoje własne szczęście, może w najmniej oczekiwanym momencie. A może w niewłaściwym czasie, ale pamiętajcie - jeśli coś jest nam pisane, to zawsze do nas wróci. I chociaż książka jest pełna bólu i cierpienia, to jest także niezwykle pozytywna, bo napełnia nasze serce wdzięcznością za małe rzeczy, miłością do tego, co mamy i nadzieją, że będzie dobrze. Polecam całym serduszkiem. Dajcie sobie złamać serce, pozwólcie sobie na łzy. Słowa was wyzwolą, autorka uleczy wasze rany. Zawsze i wszędzie.

- Moje serce znów przyspieszyło.
- Ale może to w porządku, wiesz? Może czasami serca muszą przyspieszyć, by mogły dalej bić?
- Mogę zostać jeszcze przez chwilę? - zapytała drżącym, niepewnym głosem.
- Tak, po czym możesz zostać jeszcze trochę.


BRITTAINY C. CHERRY - Amerykańska pisarka, autorka poczytnych książek z gatunku romans. Brittainy Cherry była zakochana w słowach od dnia, w którym wzięła swój pierwszy oddech. Ukończyła Carroll University Degree Bechelors na kierunku Sztuka Teatralna oraz kurs kreatywnego pisania m.in. scenariuszy. Uwielbia aktorstwo, taniec, kawę, herbatę chai i wino. Brittainy mieszka w Milwaukee, Wisconsin ze swoją rodziną. Kiedy nie pisze, opiekuje się i bawi ze swoimi zwierzętami.




Tytuł: Zawsze i Wszędzie
Autor: Brittainy C. Cherry
Tytuł w oryginale: Disgrace
Liczba stron: 437
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 3 kwietnia 2019
Ocena: 10/10 

Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję Wydawnictwu Filia :)




Czytaj dalej »

sobota, 13 kwietnia 2019

Helen Hoang - Więcej Niż Pocałunek | Przedpremierowe 3 pierwsze rozdziały - czy warto przeczytać całą książkę?


Według trzydziestoletniej Stelli świat powinien rządzić się jedynie prawami logiki. Tworzenie algorytmów wydaje jej się zdecydowanie prostsze niż relacje z mężczyznami. Wizja bliskości budzi w niej niechęć, a na myśl o całowaniu robi jej się niedobrze. Trochę pod wpływem matki, trochę dla samej siebie postanawia to zmienić. Na pewno nie pomagają jej chorobliwe trudności z nawiązywaniem relacji. Czy to wina objawów zespołu Aspergera, czy może Stella tak po prostu ma?

Do wprowadzenia zmian w swoim życiu Stella zabiera się nietypowo. Chce „nauczyć się współżyć”, potrzebuje dobrego treningu. Uznaje, że do ćwiczeń najlepiej nada się profesjonalista, czyli wynajęty mężczyzna do towarzystwa. Tak poznaje Michaela. Plan lekcji, który wspólnie realizują, wychodzi znacznie poza całowanie. Ich biznesowy układ szybko zmienia swój charakter. Stella odkrywa, że w życiu najbardziej liczy się to, co wymyka się równaniom matematycznym.

"Wyjątkowa. Seksowna. Zabawna. Powieść „Więcej niż pocałunek” wygrała w plebiscycie na najlepszą książkę roku największego portalu literackiego na świecie – Goodreads Choice Awards. Uzyskała przy tym bezprecedensową liczbę 45 tysięcy głosów! Ale już wcześniej, w ciągu zaledwie kilku tygodni, książka Helen Hoang stała się absolutnym bestsellerem Amazona i podbiła serca czytelników."

Tak właśnie pisze się o książce "The Kiss Quotient", o której, nie ukrywam, sama bardzo dużo słyszałam w zeszłym roku. Książka rzeczywiście zebrała wiele pozytywnych recenzji, ale jak to z okrzykniętymi książkami bywa, czasami zostają okrzyknięte na wyrost. Ale właśnie po to tu jestem - aby sprawdzić, czy rzeczywiście warto tę książkę przeczytać. Dzięki wydawnictwu Muza miałam okazję przeczytać 3 pierwsze przedpremierowe rozdziały powieści.

Osobiście wyznaję zasadę, że nie ocenia się książki po okładce, a co za tym idzie, również nie po kilku pierwszych rozdziałach. Pewnie dlatego zawsze męczę książki do końca, nawet jeśli strasznie mi się nie podobają i przeczytanie ich do końca jest wyzwaniem. Więc nie powiem, ocena książki na podstawie tylko trzech pierwszych rozdziałów byłaby trudna, więc może nie nazywajmy tego recenzją, a raczej krótkimi przemyśleniami, czy warto dać tej książce szansę, gdy już doczekamy się jej premiery 5 czerwca.

Nie ukrywam, że najważniejszym faktorem, jaki przyciąga mnie do pełnej lektury, jest notka od autorki na samym końcu książki. Właśnie tam Helen Hoang dzieli się prywatną historią, która stoi za powstaniem historii Stelii, a mianowicie pisze o przeżyciach, które sprawiły, że u autorki zdiagnozowano zespół Aspergera. To właśnie one są tłem dla postaci Stelli, trzydziestoletniej kobiety mającej trudności w relacjach z mężczyznami. Stella to bohaterka, z którą z pewnością utożsami się niejedna osoba. Poznajemy ją, gdy podejmuje decyzję, aby wynająć mężczyznę do towarzystwa, który ma pomóc jej odkryć swoją seksualność i poprawić jej stosunki z płcią przeciwną. Poznajemy również jego - Michaela, faceta, który spełnia zachcianki przeróżnych kobiet na świecie. Zdecydowanie jego praca jest kontrowersyjna, a bohater wcale się z tym nie ukrywa. Dostajemy jednak mały zalążek tego, że za jego zajęciem stoi coś więcej i że być może nie jest to tak fajna praca, jak mogłoby się zdawać.

Historia może się bardzo ciekawie rozwinąć. Znowu, trudno mi ocenić w którą stronę autorka pójdzie, być może wcale nie będzie szału, ale moim zdaniem warto dać jej szansę. Chociażby dlatego, że autorka porusza tu temat, o którym naprawdę warto mówić. Otaczające nas społeczeństwo nie jest świadome i uczone tego, jak działa umysł człowieka autystycznego, a z ogromną chęcią przeczytam, jak autorka przelewa własne doświadczenia i odkrycia na historię romantyczną. No i nie zabraknie tutaj scen erotycznych, w końcu głownie na tym polega relacja Stelli i Michaela (no, przynajmniej na początku), więc pozycja zdaje się być świetna dla kobiet. Czy ja dam jej szansę? Na pewno. Nie mam powodu, aby spisywać jej na straty. Ale czy było warto, okaże się dopiero po pełnej lekturze :)

HELEN HOANG to Amerykańska pisarka. Ukończyła studia ekonomiczne i pracowała w finansach, zanim zaczęła pisać powieści. W 2016 zdiagnozowano u niej zespół Aspergera, co zainspirowało ją do napisania powieści „Więcej niż pocałunek”, która zdobyła nagrodę czytelników portalu Goodreads dla najlepszej książki, znalazła się w Top 100 książek Amazona i Top 50 „Washington Post” w 2018 roku. Pilgrim Media Group nabył prawa do filmu na podstawie tej powieści. W 2019 roku ma się ukazać jej nowa powieść „The Bride Test”.


Tytuł: Więcej Niż Pocałunek
Autor: Helen Hoang
Tytuł w oryginale: The Kiss Quotient
Data premiery: 5 czerwiec 2019
Wydawnictwo: Muza

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Muza :)


Czytaj dalej »

środa, 10 kwietnia 2019

Vi Keeland, Penelope Ward - Słodki Drań


Aubrey przeprowadza się na drugi koniec kraju, uciekając od przeszłości i złamanego serca. Chce rozpocząć nowy rozdział życia w Kalifornii. Po wielogodzinnej jeździe zatrzymuje się na stacji benzynowej, gdzie poznaje Chance'a - zarozumiałego, aroganckiego dupka na motorze, który wkurza ją już od pierwszego wejrzenia. Skończyłoby się na przelotnym spotkaniu, gdyby nie to, że Aubrey złapała gumę, a nie miała pojęcia jak wymienić koło. Co więcej, Chance nie mógł odpalić własnego motocyklu. Chcąc nie chcąc, jedynym rozwiązaniem było połączyć siły i wyruszyć w dalszą podróż razem.

Wkrótce Aubrey i Chance poznają się bliżej, a podróż do Kalifornii zmienia się w ciekawą przygodę. Aubrey odkrywa w mężczyźnie świetnego kompana podróży, który pokazuje jej jak się świetnie bawić i zaszaleć. W ciągu kilku dni przywiązują się do siebie, a niezaprzeczalna chemia tylko wzrasta. Aubrey powoli zakochuje się w przystojnym Australijczyku i gdy wreszcie wydaje się, że coś zaczyna się między nimi rodzić, Chance znika bez pożegnania.

Mijają dwa lata, kiedy Chance ponownie powraca do życia Aubrey, zdeterminowany by ją odzyskać. Ale ona wreszcie zdołała zapomnieć o mężczyźnie, który kiedyś złamał jej serce. Jest szczęśliwa i poukładała swoje życie. Czy Chance da radę odzyskać zaufanie Aubrey po tym, jak lata temu je stracił?

Książki z motywem podróży są prawdopodobnie jednymi z najchętniej czytanymi przeze mnie romansami. Być może dlatego, że takie podróżowanie po świecie zawsze było jednym z moich największych marzeń. Takie historie dają mi możliwość wybrania się w podróż po miastach Ameryki, jazdy po słynnych autostradach, życia moimi marzeniami razem z bohaterami. Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Zwłaszcza, że to powieść duetu Vi Keeland oraz Penelope Ward, które w ostatnim czasie bardzo mocno polubiłam. I cóż, autorki po raz kolejny mnie nie zawiodły. Co więcej, sprawiły, że pragnę tylko więcej.

- Wrzuciłem ci tam trochę drobnych. Może uda ci się za to kupić trochę poczucia humoru.

Aubrey podróżuje swoim autem do Kalifornii, nowego miejsca zamieszkania. Zostawia za sobą dotychczasowe życie i chce rozpocząć nowe, z czystą kartą. Na początku poznajemy ją jako osobę dość nieśmiałą, uporządkowaną i mało spontaniczną. Dopiero kiedy na stacji benzynowej w Nebrasce poznaje Chance'a, mężczyzna wydobywa z niej jej prawdziwą tożsamość. Przekracza jej granice, mówi bezczelne, świńskie rzeczy, tym samym sprawiając, że Aubrey staje się bardziej śmiała, otwarta i wyluzowana. Chance natomiast od razu uderza w czytelnika swoim niewyparzonym językiem, otwartością, bezwstydnością. Mówi co myśli i właśnie to na początku tak denerwuje Aubrey. Uważa go za dupka, który ma zbyt wielkie ego, ale to, co najbardziej ją irytuje, to to, że jest niezwykle atrakcyjny. Ze swoim australijskim akcentem i ciałem z okładki magazynów (i to dosłownie) sprawia, że nie można mu się oprzeć. Nie muszę chyba zaznaczać, że Chance skradł moje serce i nawet nie jest mi przykro, że zrobił to z taką łatwością. Jasne, popełnia kilka błędów, ale nawet wtedy nie potrafiłam się na niego złościć, bo jego powody były uzasadnione. Jest seksowny, słodki, kochany, bezczelny, skory do poświęceń - cóż więcej mogłabym sobie wymarzyć?

Czasem trzeba wszystko stracić, żeby się dowiedzieć, czego potrzebujesz naprawdę.

Autorki podzieliły książkę na dwie części, z czego pierwsza skupia się na podróży bohaterów, opowiedziana oczami Aubrey, a w drugiej przeskakujemy już dwa lata później i czytamy oczami Chance'a. Nie będę ukrywać, że to pierwsza część była moją ulubioną i trochę żałuję, że trwała tak krótko. Zdecydowanie była lżejsza, mniej problematyczna, a podróż po Ameryce tylko nadawała jej genialnego klimatu. Wtedy poznajemy też perełkę tej książki, a mianowicie kozę Gulasza Pixy Esmeraldę Śnieżkę, który wyrusza w podróż razem z naszymi bohaterami.
Druga część książki podobała mi się już trochę mniej, a głównie dlatego, że zaczęła mnie irytować główna bohaterka. Po tym jak Chance zostawił ją samą w hotelu i bez pożegnania wyjechał, jestem w stanie zrozumieć, że mu nie ufała, gdy ponownie pojawił się w jej życiu. Zwłaszcza, że ona ruszyła dalej, miała dobrego chłopaka, pracę i wreszcie zaczynała być szczęśliwa. Nie chcę tu przeprowadzać zbędnego monologu, bo sami musicie poznać szczegóły ich rozstania i późniejszego ponownego spotkania, ale doprawdy uważam, że Aubrey zbyt długo zwodziła Chance'a, a tym samym także swojego chłopaka. Narobił się taki zbędny bałagan i ta lekkość i humor książki, które wciągnęły mnie w pierwszej części, uleciały. Muszę przyznać, że podziwiam cierpliwość i determinację Chance'a, gdy próbował odzyskać Aubrey. Ja miałam ochotę nią potrząsnąć, żeby przejrzała na oczy i zauważyła, ile on dla niej robi. Zwłaszcza, że wytłumaczył się ze swojego zachowania i moim zdaniem jego powód był bardzo dobry i w dużej mierze tak naprawdę niezależny od niego, a Aubrey zbyt mocno to wyolbrzymiła.

Wyrzuciła mnie ze swojego życia.
Cóż, cholernie mi przykro. Bo właśnie wróciłem. 

"Słodki Drań" to książka na jeden wieczór, idealna na poprawę humoru. Bawi do łez, wzrusza i sprawia, że zakochujemy się w postaciach, nie chcąc się z nimi żegnać. Ta historia była taka świeża, przyjemna i nawet pomimo irytującego zachowania bohaterki w drugiej części, książka była dobra od początku do końca. Bohaterowie są nieidealni i popełniają błędy, ale dzięki miłości odnajdują wspólne szczęście. Autorki napisały naprawdę dobrą historię o bratnich duszach, drugich szansach, wybaczeniu, z dodatkiem atrakcyjnego, cudownego, aroganckiego Australijczyka i mdlejącej, ślepej kozy. Zakończenie może i jest przewidywalne, ale to nie odebrało mi przyjemności z czytania. A Chance zostaje moim nowym książkowym mężem! Gorąco polecam.


PENELOPE WARD to autorka jedenastu powieści zajmujących wysokie miejsca na listach bestsellerów czasopism „New York Times”, „USA Today” i „Wall Street Journal”. Jej książki sprzedały się w liczbie ponad miliona egzemplarzy. Jej czwarta powieść, Przyrodni brat, zajęła pierwsze miejsce na liście serwisu Amazon za rok 2014 w kategorii niezależnie publikowanych książek w wersji elektronicznej. Penelope jest dumną mamą pięknej dwunastoletniej córki, u której zdiagnozowano autyzm (i która stanowiła inspirację dla postaci Callie w powieści Gemini), oraz dziesięcioletniego syna. Mieszka w stanie Rhode Island razem z mężem i dziećmi. Życie Penelope kręci się wokół czytania książek z gatunku new adult/współczesny romans, kawy i weekendowych spotkań z przyjaciółmi i rodziną.


VI KEELAND to jedna z najbardziej poczytnych amerykańskich autorek romansów. Jej książki często goszczą na listach bestsellerów magazynu "New York Times". Łączny nakład jej powieści to już ponad milion egzemplarzy. Szczególną sławę przyniosły jej cykle powieściowe "Na scenie", "Cole" i "MMA fighter". Każda nowa powieść jej autorstwa niemal automatycznie staje się bestsellerem. Ogromna popularność sprawiła, że książki Keeland tłumaczone są obecnie na ponad dwadzieścia języków. Pisarka śmieje się, że jej piętą achillesową w szkole były nauki ścisłe, mimo to poślubiła nauczyciela tych przedmiotów. Jej najbardziej ukochanym miejscem do spędzania wakacji jest grecka wyspa Santorini. Mieszka obecnie w swym rodzinnym Nowym Jorku wraz z mężem i dziećmi. Swojego męża poznała w wieku sześciu lat i to właśnie z nim przeżywa nieustannie swoje love story. 


Tytuł: Słodki Drań
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tytuł w oryginale: Cocky Bastard
Liczba stron: 296
Wydawnictwo: Editio.Red
Premiera: 12 marca 2019
Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio.red!




Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia