niedziela, 31 grudnia 2017

Dziesięć najgorętszych premier książkowych 2017 roku!


Świetnego sylwestra i szczęśliwego nowego roku!

W ten ostatni dzień 2017 roku przybywam do was z moją listą dziesięciu najgorętszych premier książkowych tego roku. Oczywiście mówimy tu o polskich premierach, nie zagranicznych ;) Każdą z tych książek przeczytałam osobiście i wybrałam na podstawie moich własnych przemyśleń i refleksji.

Chociaż przyznam szczerze, że jestem trochę zawiedziona tegorocznymi nowościami. Zawsze miałam pełno książek w biblioteczce, a w tym roku niewiele powieści przyciągnęło moją uwagę i spodobało mi się tak mocno, żebym chciała do nich wrócić.

Chciałabym, abyście w komentarzach zostawili własne propozycje, które najbardziej wam się spodobały w tym roku. Może jest to coś, czego jeszcze nie przeczytałam i chętnie po to sięgnę ;)

No to zaczynajmy mój top 10 romansów 2017!


1. Bez Szans, Mia Sheridan

W upadającym górskim miasteczku Kyland i Ten zakochują się w sobie wbrew rozsądkowi i na przekór surowej rzeczywistości.
Kyland marzy tylko o tym, by przetrwać. Zaciska zęby i robi wszystko, by nie pokonała go bieda i samotność. Nie szuka miłości. Nie zamierza też oglądać się za siebie, gdy uda mu się wyrwać z piekła, w którym przyszło mu dorastać.
Dla Ten codzienność to nieustanna walka o własną godność. Zmagania z chorobą matki i ludzką nieprzychylnością wymagają od niej wyjątkowej siły.
Oboje rywalizują o bilet do lepszego życia, który może otrzymać tylko jedno z nich.
Ktoś odejdzie, ktoś zostanie.
Czy po latach zdołają spojrzeć sobie w oczy, jeśli poświęcą miłość dla przetrwania?

Wydawnictwo: Otwarte | Premiera: 1 luty 2017



2. Ogień, który ich spala, Brittainy C. Cherry

Był sobie kiedyś chłopiec, którego pokochałam.
Logan Francis Silverstone był moim zupełnym przeciwieństwem. Kiedy tańczyłam jak urzeczona, on podpierał ścianę. Przeważnie milczał, podczas gdy mnie tr
udno było uciszyć. Uśmiech przychodził mu z wysiłkiem, natomiast ja unikałam smutku. Pewnej nocy dostrzegłam ciemność, która czaiła się głęboko w nim.
Każdemu z nas czegoś brakowało, jednak razem mieliśmy wszystko. Z obojgiem było coś nie tak, ale obok siebie zawsze czuliśmy, że wszystko jest jak należy. Byliśmy jak spadające gwiazdy przecinające nocne niebo w poszukiwaniu życzenia, modlące się o lepsze jutro. Aż do dnia, w którym go straciłam. Jedną pochopną decyzją zaprzepaścił nasz związek.
Był sobie chłopiec, którego pokochałam. I przez kilka krótkich chwil - trwających tyle co oddech, co szept - pomyślałam, że może i on mnie kocha.

Wydawnictwo: Filia | Premiera: 25 styczeń 2017


3. Dręczyciel, Douglas Penelope

Tate i Jared znali się od dzieciństwa. Łączyła ich przyjaźń, byli sobie bliscy. Wszystko się zmieniło, gdy oboje mieli czternaście lat. Z dnia na dzień Jared zaczął dręczyć Tate – bez wyraźnego powodu. Upokarzał ją, poniżał, robił wszystko, aby zrujnować jej życie. Im bardziej Tate schodziła mu z drogi, tym bardziej
sadystycznie ją prześladował. Wreszcie Tate uciekła na rok do Paryża. To ją odmieniło: przestała być przerażoną, zaszczutą dziewczynką, stała się młodą, pewną swojej wartości kobietą. Stała się silna, bardzo silna i zdecydowana. I postanowiła, że nie pozwoli więcej się dręczyć. Wreszcie była gotowa podnieść głowę i nie cofać się przed swoim prześladowcą. Wiedziała, że nie będzie łatwo. Gdy przyjaciel staje się wrogiem, ma ogromną przewagę. Zna wszystkie sekrety, lęki, myśli swojej ofiary i wie, co zaboli najmocniej.

Wydawnictwo: Edito | Premiera: 15 luty 2017




4. Zły Romeo + Zła Julia, Leisa Rayven

Zły Romeo... Cassie była uroczą dziewczyną z wielkimi ambicjami. Piekielnie zdolny Ethan miał reputację złego chłopca. Zagrali Romeo i Julię – i zmieniło się wszystko. Wielka miłość, jak w dramacie Szekspira, była im pisana. Jednak zły Romeo złamał Julii serce...
Kilka lat później grają razem na Broadwayu. Gdy spotykają się na scenie, są zmuszeni do konfrontacji z własnymi emocjami. Ethan próbuje odzyskać zranioną Cassie, jednak oboje w niczym nie przypominają siebie sprzed lat...
Czy kiedy kurtyna opadnie, ujawnią, co tak naprawdę kryje się w ich sercach?
Zła Julia... Cassie przekonała się, że czasem miłość nie wystarczy. Minęło kilka lat, a ona nadal nie wie, dlaczego Ethan odszedł, nie oglądając się za siebie. Kiedy ponownie zjawia się w jej życiu, Cassie musi odegrać najtrudniejszą rolę – przybrać maskę obojętności, podczas gdy jej serce wyrywa się do ukochanego. Gdy Ethan i Cassie otrzymują angaż w tej samej sztuce, ponownie zbliżają się do siebie. On w głębi duszy wierzy, że dostanie jeszcze jedną szansę, i przyrzeka, że naprawdę się zmienił. Ona wraca myślami do minionego czasu i próbuje zrozumieć to, co się wydarzyło. Przekonuje się jednocześnie, że nadal nie zna całej prawdy o swoim ukochanym. Czy nieufność rozdzieli ich na zawsze? A może miłość pozwoli im rozpocząć zupełnie nowy akt...?


Wydawnictwo: Otwarte | Premiera: 29 marzec & 13 wrzesień 2017


5. Making Faces, Amy Harmon

W małym, cichym miasteczku mieszkała grupa przyjaciół. Wśród nich Ambrose Young – błyskotliwy i śmiały, młody zapaśnik ze sporymi szansami na sportową karierę. Nic dziwnego, że nie zwrócił uwagi na Fern Taylor. Zawsze miła i pogodna, nie rzucała się w oczy. Nie zauważył, że obdarzyła
go uczuciem szczerym i silnym – to dla niego za mało.
Ich wspólna historia mogłaby nigdy nie powstać, gdyby pewnego dnia nie wybuchła wojna. Ambrose wraz z czterema przyjaciółmi z miasteczka wyruszył do Iraku. Wrócił sam, ciężko ranny. Stracił nadzieję, ale nie Fern. Jej uczucie do niego wciąż trwało, choć już wkrótce okazało się, że miłość do mężczyzny ze złamaną duszą nie jest prosta.
To historia małego miasteczka, piątki przyjaciół i opowieść o wojnie, z której wrócił tylko jeden. To piękna bajka o miłości jak z kart romansów, o zwykłej dziewczynie, która pokochała zranionego wojownika. Tej historii nie można było piękniej napisać.
Czy masz odwagę spojrzeć w utraconą twarz?

Wydawnictwo: Editio | Premiera: 5 styczeń 2017


6. Confess, Colleen Hoover

Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno, zamieniając słowa w obrazy, w których ukrywa też własne tajemnice.
Auburn pojawia się w jego galer
ii akurat wtedy, gdy Owen szuka asystentki. Dziewczyna od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy. Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne przeznaczenie stawia na swoim. Wydaje się, że Owen jest dla niej szansą na znalezienie ukojenia i wsparcia, a ona dla niego natchnieniem i nowym kolorem w autoportrecie.
Wzajemne uczucie dodaje życiu barw, jednak tajemnice zaczynają tworzyć rysy na ich związku. Auburn odkrywa, że przeszłość ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze. Głos serca podpowiada jednak, że miłość wymaga największych poświęceń.

Wydawnictwo: Otwarte | Premiera: 10 maj 2017


7. Najtwardsza stal, Scarlett Cole

Harper Connelly ma 27 lat, ukrywa się pod przybranym nazwiskiem i ma za sobą związek z narkomanem i psychopatą, który cztery lata temu wyciął nożem na jej plecach napis "Moja suka".
Trent Andrews po życiowych zawirowaniach, po latach terminowania pod okiem mistrza, otwiera własne studio tatuażu, które szybko zyskuje rozgłos i renomę. Pewnego dnia spotyka na ulicy olśniewającą dziewczynę. Jest nią zauroczony, myśli o niej dniami i nocami. Nie wierzy własnemu szczęściu, kiedy jakiś czas potem ta sama dziewczyna przychodzi do jego studia, żeby zamówić tatuaż… na bliznach. To Harper, która w ten sposób ostatecznie chce zerwać z koszmarną przeszłością.
Dla dwojga młodych ludzi rozpoczyna się nowy, niezwykły okres w życiu. Ona musi mu zaufać - najpierw jako tatuażyście, potem jako mężczyźnie. Opowiedzieć mu swoją historię, wprowadzić go w swoją przeszłość. On musi dać jej czas, pozwolić, żeby działała w swoim rytmie i wprowadzić ją w swoją teraźniejszość. Oboje muszą się jeszcze dużo o sobie dowiedzieć.
Stopniowo odkrywają, że bliskość może być piękna i bezpieczna; że warto o siebie zawalczyć, że dobrze jest umieć się bronić, że miłość nie musi ranić, a troskę można wyrażać na różne sposoby. Ale nie żyją w próżni i świat nie zatrzymuje się tylko dlatego, że się poznali. Trent znienacka dostaje intratną propozycję udziału w telewizyjnym show, co może zaowocować przełomem w jego karierze zawodowej. Harper otrzymuje niepokojące smsy, świadczące o tym, że jej były partner-oprawca trafił na jej trop. I że pewnego dnia może ją znowu dopaść. Nowe wyzwania wystawiają na próbę uczucia dwojga młodych ludzi. Czy Harper i Trent znajdą w sobie dość siły, by pokonać przeciwności losu i zostać razem na zawsze, na dobre i na złe?

Wydawnictwo: Akurat | Premiera: 20 wrzesień 2017


8. Bez uczuć, Mia Sheridan 

Nieszczęśliwa miłość do Lydii odebrała Broganowi wszystko. Ciężko zraniony staje się wyrachowany i skupia się na swoim biznesie i na zemście. Bo miłość wcale nie jest cierpliwa ani łaskawa.
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła. Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić tak
że jej. Nie przypuszcza jednak, że największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony...
Czy w sercach Lydii i Brogana na nowo zakwitnie miłość, chociaż wybrali życie bez uczuć?

Wydawnictwo: Otwarte | Premiera: 2 sierpień 2017


9. Podbój, Elle Kennedy

On wie, co to podbój, zarówno na, jak i poza lodowiskiem. On wie, jak celnie strzelać...
Allie Hayes przechodzi kryzys. Zakończenie studiów zbliża się wielkimi krokami, a ona wciąż stoi przed dylematem, którą ścieżkę kariery wybrać. Na domiar złego leczy złamane serce po rozstaniu z wieloletnim chłopakiem. Dziki seks bez zobowiązań, by zapomnieć, nie jest lekarstwem na jej problemy, ale nie
sposób oprzeć się Deanowi Di Laurentisowi, przystojniakowi z drużyny hokejowej. Tylko ten jeden raz, bo mimo że przyszłość rysuje się niewyraźnie, to jasne jak słońce, że nie ma w niej miejsca dla króla jednorazowych numerków.
Szpan i pewność siebie nie wystarczy, by ją do siebie przekonać...
Dean zawsze dostaje to, czego chce. Dziewczyny, oceny, dziewczyny, uznanie, dziewczyny. To kobieciarz, zgadza się, i póki co nie spotkał kobiety odpornej na jego wdzięki. Aż poznał Allie. Przebojowa blondynka zawojowała jego świat przez jedną noc – i teraz chce, żeby zostali przyjaciółmi? O nie. To on mówi, kiedy jest koniec. Dean nie ustąpi w pogoni za swoim celem, ale gdy na drodze pojawiają się nieoczekiwane przeszkody, zaczyna się zastanawiać, czy nie nadszedł czas, by przestać zaliczać a oddać strzał prosto w serce.

Wydawnictwo: Zysk i S-ka | Premiera: 13 luty 2017


10. Mój Alex, Jenn Bennett


Bailey Rydell woli stare filmy od plotkowania z koleżankami. I czatowanie na forum dla takich jak ona kinomaniaków. Zwłaszcza że tu spotyka się z Alexem. Nie wie o
nim dużo. Zna tylko jego internetowe przezwisko. Wie, że jest mądry i dowcipny. I że chyba się w nim zakochała…
Powinna się więc cieszyć, że przeprowadza się do Kalifornii, do leżącego przy słonecznej plaży miasteczka surferów, gdzie mieszka jej tata i… Alex. Ale Bailey ma mnóstwo wątpliwości (a co jeśli on jest paskudny?) i nie przyznaje się Alexowi, że tu jest. Ani że dostała pracę w tutejszym muzeum. Ani że codziennie czepia się jej mega wkurzający i mega atrakcyjny chłopak, Porter Roth.
Lecz życie jest o wiele bardziej pogmatwane niż filmy i wkrótce Bailey odkrywa tę zwodniczą cienką linię pomiędzy nienawiścią, miłością i czymkolwiek jeszcze, co zaczyna czuć do Portera.
Czy pozostanie przy idealnej fantazji – Alexie?
Czy zaryzykuje nieidealny real z Porterem?
Wybór jest trudniejszy, niż jej się wydaje…

Wydawnictwo: Amber | Premiera: 14 listopad 2017
Czytaj dalej »

czwartek, 28 grudnia 2017

[Recenzja] Brittainy C. Cherry - Kochając Pana Danielsa



Tytuł: Kochając Pana Danielsa
Autor: Brittainy C. Cherry
Data wydania: 2015-06-17
Liczba stron: 300
Tytuł w oryginale: Loving Mr Daniels
Wydawnictwo: Filia

Nie byłam pewna czy powinnam pisać o tej książce, w końcu jej premiera była ponad dwa lata temu. Ale są książki o których warto pamiętać zawsze, nieważne czy minął rok od premiery, czy 20 lat, a ja zawsze będę uważała, że wszystko co wychodzi spod pióra Brittainy C. Cherry jest warte zapamiętania.

Chyba każdy z nas jest trochę złamany – jedni mniej, inni bardziej. Cz
asami tak trudno się odnaleźć, tak trudno zrozumieć jak przetrwać i jak żyć, gdy wszystko wydaje się nas przytłaczać. Czujemy się samotni, nawet jeśli wokół nas są ludzie, bo to samotność zakotwiona głęboko w naszych sercach i wydaje się, że nic nie może jej uleczyć. „Kochając Pana Danielsa” pokazuje jak wielką moc ma miłość, kiedy nadchodzą trudne dni.

„Bo udawanie szczęścia to niemal jego odczuwanie. Przynajmniej póki nie przypomnisz sobie, że to tylko pozory. Wtedy jest smutno. Naprawdę smutno. Bo noszenie na co dzień maski jest bardzo trudne. A po jakimś czasie jesteś trochę przestraszony, bo maska staje się twoją częścią.”
Ashlyn właśnie pochowała swoją siostrę bliźniaczkę, która zmarła na skutek białaczki. Jej serce jest pełne cierpienia, żalu i tęsknoty. Na prośbę matki przeprowadza się do swojego ojca, którego po raz pierwszy zobaczyła na pogrzebie siostry, i jego nowej rodziny. W pociągu do Edgewood poznaje Daniela – chłopaka o pięknych, niebieskich oczach. Dostając od niego jedynie zaproszenie, wybiera się na występ jego zespołu do baru. Jego muzyka leczy jej złamane serce, jego głos koi jej rany. Szybko okazuje się, że wiele ich łączy. Oboje kochają literaturę i Szekspira. Oboje rozumieją się bez słów. I oboje mają sponiewierane serca, które wracają do życia, gdy są przy sobie. Wszystko się komplikuje, gdy podczas pierwszego dnia w szkole okazuje się, że Daniel to także pan Daniels – jej nauczyciel angielskiego.

„Myślałem, że sobie ciebie wymyśliłem. Myślałem, że żyłem w świecie ciemności i wymarzyłem twoje istnienie. Że w jakiś sposób mój umysł cię stworzył (..). Ale potem uświadomiłem sobie, że nigdy nie potrafiłbym marzyć o czymś tak pięknym. Jesteś powodem, dla którego ludzie wierzą w jutro. Jesteś głosem, który odstrasza cienie. Jesteś miłością, dzięki której oddycham. (..) Nie odchodź. Zostań ze mną na zawsze. (...) Pozwól mi być dla ciebie wszystkim. Zrób ze mnie swoje złoto. Nie. Odchodź.”
Zasiadając do tej lektury, nie bardzo wiedziałam jak się czuć. „Kochając pana Danielsa” swoją premierę miało już ponad dwa lata temu, a ja jakimś sposobem przez cały ten czas unikałam tego tytułu. Wszyscy znamy powiedzenie „nie oceniaj książki po okładce”, prawda? Chyba tak zrobiłam. No, mniej więcej, bo nie oceniłam po okładce (która swoją drogą jest przepiękna), ale po samym opisie. Przez całe swoje życie obejrzałam i przeczytałam tyle pozycji z romansem nauczyciel-uczennica, że nie miałam ochoty zagłębiać się w kolejną. Trochę odepchnął mnie sam nieoryginalny pomysł.

„Kocham cię powoli. Kocham cię głęboko. Kocham cię szeptem. Kocham cię zapamiętale. Kocham cię bezwarunkowo. Kocham cię czule i ostro, wolno i szybko. Poza czasem i na zawsze. Kocham cię, ponieważ po to się urodziłem.”
Okazało się, że nie mogłam być w większym błędzie. „Kochając pana Danielsa” to piękna historia o miłości, która pomaga przetrwać. Wnioskując po tym, że to przecież romans, wszyscy pewnie pomyślą, że mówię o miłości, jaka połączyła Ashlyn i Daniela. I chociaż owszem, zaliczają się tu głównie oni, nie mogę nie wspomnieć o miłości pomiędzy rodziną, przyjaciółmi, a nawet zwykłymi ludźmi, którzy potrafią sprawdzić, że nie czujemy cierpienia i samotności. Autorka wspaniale nakreśliła historię głównych bohaterów, ale również wątki poboczne.

„- Ludzie mawiają, że z czasem powinno być łatwiej, jednak…
- Robi się coraz trudniej – dopowiedziałam, doskonale rozumiejąc (…).
- I wszystkim wokół to brzydnie. Męczy ich, że o tym wspominasz. Zostają naznaczeni twoim smutkiem. Więc zachowujesz się, jakby już nie bolało. Tylko po to, by bliscy się o ciebie nie martwili. Tylko po to, by nie drażnić nikogo swoim żalem.”
Każdy bohater tej powieści jest idealnie nieidealny. Brittainy C. Cherry ma to do siebie, że zawsze tworzy głębokie, poruszające historie. Umieszcza bohaterów w przykrej rzeczywistości, pełnej bólu, cierpienia, straty. Ashlyn jest młoda, ma dziewiętnaście lat, a już zdążyła pochować swoją przyjaciółkę i jednocześnie siostrę. Razem z tym straciła również matkę, która nie mogła patrzeć na osobę tak bardzo przypominającą jej zmarłą córkę. Trafiła pod dom do człowieka, który przez całe życie wysyłał jej jedynie kartki urodzinowe, a mieszkał z inną rodziną, o którą dbał i którą kochał. Podobało mi się to, jak autorka realistycznie nakreśliła jej postać. Ashlyn jest zagubiona i samotna, często podejmuje irracjonalne decyzje, pyskuje i robi na złość ojcu, co może się wydawać dziecinnym zachowaniem. Ale przecież, gdy spada na nas coś takiego, mamy tylko ochotę wrzeszczeć i płakać, byle tylko wrócić do normalności. Za to Daniel na własnych oczach stracił matkę, a potem ojca, a na dodatek jego brat siedzi w więzieniu i pała do niego nienawiścią. Muzyka jest jego jedynym sposobem na przetrwanie, dopóki nie pojawia się Ashlyn i daje mu nadzieję na lepsze jutro. To, co najbardziej kocham w stylu pisania Brittainy, jest jej umiejętność nazywania uczuć i emocji. Ona pisze tak, że czytelnik to czuje. W głębi duszy, całym sercem. Niełatwo jest tak posługiwać się słowem. Miłość jaka łączy Daniela i Ashlyn jest piękna, namiętna, głęboka i wieczna. Nie łatwo na taką trafić, szanse są właściwie znikome. Taka miłość trwa i wzrasta w sile, nawet, gdy pojawiają się przeciwności.

„Bycie młodym to jednocześnie przekleństwo i dar. To wiek, w którym bajki przestają istnieć, a Święty Mikołaj nie jest realny, jednak część naszych serc chce krzyknąć: „A co, jeśli…?”.
To czas, w którym człowiek odczuwa wszystko intensywnie, choć wszyscy wokół twierdzą, że przesadza.”
Moim ulubionym bohaterem jest jednak postać drugoplanowa, Ryan – syn Rebecci, dziewczyny ojca Ashlyn, z którym zamieszkała pod jednym dachem. To z tym chłopakiem najbardziej cierpiałam przez całą książkę. To właśnie jego historia zmiażdżyła mnie najbardziej. Kiedy wgłębiałam się w nią, moje serce roztrzaskiwało się na kawałeczki sekunda po sekundzie, strona po stronie. W pewnym momencie leżałam na łóżku, patrząc się w sufit i obrzydliwie płakałam, cierpiąc razem z nim. Tak nagle spadło na mnie wszystko przez co on przeszedł, podziwiam autorkę za tą umiejętność. Myślę, że wielu z nas utożsami się z tym chłopakiem.

„Ale kiedy przestanę się śmiać, zdam sobie sprawę, jakie to wszystko pojebane. I zrozumiem, jak bardzo pragnę przestać oddychać. Przez ostatnią godzinę już wiele razy żałowałem, że żyję.”
Książki Brittainy C. Cherry są jednymi z najpiękniejszych na świecie. Nie są proste i banalne, ale jak najbardziej warte przeczytania. Trzeba jednak wybrać odpowiedni moment i zagłębić się w którąś, z jej historii. „Kochając pana Danielsa” trafia na półkę moich absolutnie ulubionych. Każdy, kto kocha romanse, powinien sięgnąć po tą pozycję.
Czytaj dalej »

sobota, 23 grudnia 2017

[Recenzja] Jenn Bennett - Mój Alex


Wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga, chciałabym życzyć wesołych, radosnych świąt w gronie rodziny i przyjaciół! Świetnych prezentów pod choinką (w tym dobrych książek oczywiście), dużo radości, zdrowia i ogólnie, mile spędzonego czasu. Chciałabym, żebyście wszyscy w tym okresie zapomnieli o smutku i cierpieniu, i chociaż ten jeden raz, całkowicie cieszyli się ze świąt. Wiem jak trudne to potrafi być, dlatego jestem sercem z każdym, który w tym okresie czuje się samotnie. Nie jestem pewna, czy uda mi się dodać coś przed nowym rokiem, dlatego od razu również składam wam życzenia na rok 2018. Oby był dla was lepszy od 2017, kochani.

__________________

Tytuł: Mój Alex
Autor: Jenn Bennett
Data wydania: 2017-11-14
Liczba stron: 336
Tytuł w oryginale: Alex, Approximately
Wydawnictwo: Amber

Jenn Bennett jest mi znana z „Miłosnego Graffiti”, które skradło moje serce dawno temu. Jako, że byłam totalnie zauroczona historią Bex i Josha (Świetny romans i bohaterowie, którzy są artystami? Coś idealnego dla mnie), wiedziałam, że czeka mnie kolejna dobra książka z rąk tej autorki. I się nie zawiodłam.

Bailey jest wielką fanką klasycznych filmów i ubierania się jak Lana Turner. Na forum filmowym poznaje Alexa, chłopaka równie zakręconego na punkcie starych hitów filmowych, jak ona sama. Bailey, zauroczona nieznajomym chłopakiem, codziennie wymienia z nim wiadomości. Mieszkają po przeciwnych stronach kontynentu, dopóki Bailey nie wprowadza się do taty – do tego samego miejsca, które zamieszkuje Alex. Bailey, mając wątpliwości, czy aby na pewno może chłopakowi ufać, nie mówi mu, że mieszka w jego rodzinnym mieście i sama najpierw postanawia go wyszukać i sprawdzić. Rozpoczyna pracę w lokalnym muzeum, a jej współpracownikiem zostaje ochroniarz miejsca, arogancki i bezczelny, ale jakże przystojny, Porter Roth. Wszystko się komplikuje, gdy odkrywa jak szybko jej nienawiść przemienia się w coś innego, a Bailey musi podjąć decyzję, czy szukać swoją internetową miłość, czy zawalczyć o chłopaka, który wkurza ją do czerwoności, a jednocześnie sprawia, że miękną jej nogi, a serce bije w szalonym tempie.

Początkowo, biorąc się za książkę, bałam się, że czeka mnie trójkąt miłosny – a to jest coś, czego serdecznie nienawidzę w romansach i co niesamowicie mnie irytuje. Szybko jednak przekonałam się, że nic takiego mnie nie czeka i mogłam odetchnąć z ulgą. Zacznijmy od tego, że od bardzo dawna nie śmiałam się tak, jak podczas czytania tej pozycji. Relacja Portera i Bailey, polegająca na ciągłych przekomarzaniach i kłótniach, doprowadziła mnie do łez (chociaż nie zabrakło też tych nieprzyjemnych sprzeczek, za które miałam ochotę wbić Porterowi kij w oko). Chociaż na początku oboje uważali, że więcej ich różni, niż łączy, okazało się, że mają więcej wspólnego niż mogli sobie wyobrazić. Było też to, że żadne z nich nie mogło zaprzeczyć, iż pociągało ich do siebie coś niesamowicie mocnego.

Bailey, jestem twój. Po prostu czekałem, abyś ty to zrozumiała.
Porter w pierwszym wrażeniu wydaje się być aroganckim, bezczelnym dupkiem, który już od pierwszego spotkania z Bailey wprawia ją w zażenowanie. Okazuje się jednak, że pod tą fasadą kryje się świetny chłopak – lojalny i prawdziwy. Pokochałam jego obydwie odsłony – ten arogancki Porter swoimi tekstami i uwagami rozśmieszał mnie do łez, a ten uroczy, rozczulał i sprawił, że chciałam go ukraść Bailey. Gdzie znaleźć takiego chłopaka? Natomiast Bailey jest osobą, która jest trochę jak ja. W jej przeszłości stało się coś, co sprawiło, że ma kłopoty z zaufaniem. Unika ludzi, stara się nie wyróżniać i woli być sama, niż w towarzystwie. Uwielbiam to, jak przez papier można było wyczuć napięcie, kiedy tych dwoje stawało w tym samym pomieszczeniu. Oboje rzucają w swoją stronę aroganckie komentarze, a jednocześnie nie mogą przestać o sobie myśleć. Kocham to, jak bezwstydny potrafił być Porter, to sprawiało, że książka była jeszcze zabawniejsza. Jenn Bennett odwaliła kawał dobrej roboty tworząc bohaterów. Bailey ma swoje wady, popełnia błędy, ale je naprawia, przeprasza i przez całą książkę pozostaje prawdziwa. Natomiast Porter i jego pewna siebie postawa, zalotność, a jednocześnie oddanie rodzinie oraz to jak mocno stara się o Bailey… nie można go nie pokochać.

- Należysz do tego miejsca razem ze mną.
I w tamtej chwili wierzę, że tak.
Wydaje mi się, że tajemnica, kto jest Alexem została wyjawiona już w opisie książki, ale ja nie chcę wam tego zaspoilerować. Sama przeskoczyłam na koniec historii (głupi nawyk) i dowiedziałam się tego, zanim jeszcze zaczęłam czytać i trochę tego żałuję. Myślę, że warto poprowadzić swoje własne dochodzenie, podczas, gdy Bailey prowadzi swoje, a obiecuję, nie będziecie zawiedzeni.

Może Walt Whitman miał rację. W nas wszystkich są sprzeczności i składamy się z wielu osobowości. Jak możemy zatem określić, kim naprawdę jesteśmy?
Może się wydawać, że skoro to książka dla młodzieży, to nie będzie zbyt ciężkiej tematyki. A jednak autorka pisze o wielu trudnych sprawach, takich jak narkotyki, przemoc, seks i traumatyczne przeżycia. Świetnie daje sobie radę z wprowadzeniem ich w fabułę, nie przytłacza czytelnika, a daje wgląd w historię bohaterów, a nawet tych drugoplanowych. Autorka stworzyła przyjemną historię, z ciemniejszymi fragmentami, które tylko ją urozmaiciły i sprawiły, że stała się jeszcze lepsza.

Przyjemne ciepło spływa mi na pierś. Refleksy wody migają na jego wydatnych kościach policzkowych, kiedy bierze moją twarz w obie ręce i pochyla głowę, żeby mnie pocałować, delikatnie, miękko, jakbym była czymś, co trzeba uszanować.
Ale jest coś, o czym nie wie, coś co szokuje nawet mnie. Ja nie jestem łagodnym duchem strażnika; jestem głodnym rekinem. I boje się, że jego ramiona nie wystarczą. Chcę jego całego.

Książka jest tak wciągająca, że czytałam ją do późna w nocy, a potem dokańczałam ją w szkole, bo chciałam wiedzieć co będzie dalej. Czyta się ją błyskawicznie, a czytelnik cały czas czuje podekscytowanie i zainteresowanie – to ten typ książek, dla których moje książkowe serce żyje. Nie było momentu, w którym czułabym znudzenie, a to duże osiągnięcie. Z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po ten tytuł. Jeśli zastanawiacie się, czy powinniście to przeczytać, to przestańcie. Po prostu to zróbcie, a nie pożałujecie. 


Czytaj dalej »

niedziela, 17 grudnia 2017

[RECENZJA] Jay Asher - Światło


Tytuł: Światło
Autor: Jay Asher
Data wydania: 2017-11-08
Liczba stron: 276
Tytuł w oryginale: What light
Wydawnictwo: Dom wydawniczy Rebis

Za oknem śnieg, za kilka dni święta Bożego Narodzenia, więc jak najlepiej wprowadzić się w nastrój jak nie przez gorącą czekoladę, świąteczną muzykę i książkę ze świętami w tle?

Jay Asher to autor „Trzynastu powodów”, których ekranizacja zrobiła furorę prawie na całym świecie. Jako, że pisarza kojarzyłam jedynie z właśnie tej pozycji i niezbyt znałam jego styl pisania, nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Ale szukałam czegoś świątecznego i na wielu stronach polecano właśnie „Światło”.

Sierra wraz ze swoją rodziną prowadzi w Oregonie farmę choinek. Co roku w okresie świątecznym wyjeżdża w strony dziadków, do Kalifornii, aby tam je sprzedawać i przez miesiąc żyć innym życiem. Podróż daje jej również możliwość spędzenia czasu ze swoją najlepszą przyjaciółką Heather. Tym razem jednak, poznaje tam Caleba, uroczego chłopaka, o którym już od pierwszego spotkania nie może przestać myśleć. Postanawia zerwać ze wszystkimi swoimi postanowieniami dotyczącymi nieangażowania się w związki i zaczyna spędzać z nim czas. Problemem staje się jego tajemnicza przeszłość, świadomość, że być może jest to ostatni raz, kiedy Sierra spędza święta w Kalifornii oraz jej nadopiekuńczy rodzice, którzy nie chcą, aby wchodziła w związek z kimkolwiek, wiedząc, że za miesiąc wyjedzie.

- Przynajmniej masz świadomość własnych wad - stwierdzam. - To już coś.
- Tak, jestem świadomy własnych wad. Aż do bólu.
Osobiście mam mieszane uczucia co do tej książki. Jay Asher zdecydowanie wprowadza nas w klimat świąt. Choinki, gorąca czekolada, brzydkie swetry, Święty Mikołaj, ciasteczka – wszystko to nadaje książce świetny nastrój. Do tego historia jaką prezentuje nam autor jest nie tylko uroczą opowieścią o miłości, ale też o zaufaniu i przebaczeniu. Przeszłość Caleba jest czymś, co od lat jest na językach miejscowych ludzi. Plotki nie dają chłopakowi odpocząć od tego, co stało się wiele lat temu i przez to cały czas żyje w cieniu popełnionego błędu. Książka ukazuje nam przykre spojrzenie na fakt, że ludzie uwielbiają plotki, i mało kto próbuje sprawdzić, jaka jest w nich prawda. Wielu z nas nie wie jak krzywdzące potrafi być ciągłe wiązanie człowieka z czynem z przeszłości, nie dając mu szansy na uzdrowienie i wybaczenie sobie.

Ludzie myślą, co chcą.
Ale przeszkadzało mi to, że chociaż pomysł był dobry, to autor nie wykorzystał go w swojej książce najlepiej. Opowieść jest przewidywalna, banalna i przez cały czas kiedy ją czytałam, czegoś mi w niej brakowało. Jay Asher zbyt bardzo skupiał się na wprowadzaniu w historię zupełnie niepotrzebnych fragmentów, kiedy mógł w ich miejsce wgłębić się w opis postaci, ich emocji, uczuć, myśli. Fabuła również była dość płytka, a przecież wcale nie musiała taka być, żeby być przyjemnym świątecznym romansidłem. Nie było w niej nic zaskakującego, a wszystko dążyło tylko do tego ostatniego dnia i wyjazdu Sierry.

Jak już wspomniałam wyżej, szkoda, że autor nie skupił się na lepszym nakreśleniu postaci. Byłam aż nazbyt świadoma, że bohaterowie są w wieku nastoletnim, bo ich zachowanie czasami było wręcz dziecinne. A przecież nie każdy nastolatek zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Nie potrafiłam zapałać sympatią do któregokolwiek z bohaterów. Właściwie to autor naznaczył nam jedynie sytuację Sierry i Caleba, a chociaż było wiele postaci drugoplanowych obecnych w ich życiu, niewiele się o nich dowiedziałam.

Tyle zmartwień czai się gdzieś w mojej głowie, każde gotowe w każdej chwili wypłynąć na powierzchnię. Ale teraz zamykam tylko oczy i pochylam się do przodu. Chcę w nas uwierzyć.

Książka nie jest zła, ale nie jest też wybitna. Było kilka uroczych momentów pomiędzy Sierrą, a Calebem, które zachęciły mnie do poznania, jak dalej rozwinie się ich relacja, ale tak poza tym, nie działo się w niej nic godnego zapamiętania, no i była zbyt przewidywalna. Może dlatego też nie czułam większej ekscytacji podczas jej czytania. Ale jestem pewna, że spodoba się młodzieży, która szuka lekkiej, świątecznej historii miłosnej. 

Czytaj dalej »

czwartek, 14 grudnia 2017

[RECENZJA] Kasie West - Szczęście w miłości



Tytuł: Szczęście w miłości
Autor: Kasie West
Data wydania: 2017-10-11
Liczba stron: 408
Tytuł w oryginale: Lucky in love
Wydawnictwo: Feeria Young

Jakby to było wygrać 30 milionów ma loterii? Wielu z nas nawet nie śni o takiej sumie pieniędzy na swoim koncie. Osiemnastoletnia Maddie nie ma pojęcia, co ją czeka, kiedy w przypływie chwili kupuje bilet na loterię.

Znalezione obrazy dla zapytania szczęście w miłości kasie westZ Kasie West spotkałam się już nieraz i przyznam szczerze, że nie miałam większych oczekiwań względem tej pozycji. Od dłuższego czasu czekała sobie w mojej bibliotece, bo nie miałam ochoty, aby do niej zasiąść. Każdy zaznajomiony ze stylem Kasie, wie, że autorka stawia na lekkie, przyjemne historie romantyczne. Wśród tylu romansów na rynku, nie łatwo jest napisać coś oryginalnego, a jednocześnie czegoś, co nie zacznie w pewnym momencie mdlić i nudzić. Po książkach Kasie West miałam różne odczucia. Jakież było moje zaskoczenie, gdy z wielkim uśmiechem na twarzy odkładałam Szczęście w Miłości.

Główną bohaterką książki jest Maddie, poukładana dziewczyna, z planami na przyszłość, która pierwszy raz w życiu dokonuje impulsywnego wyboru i wygrywa 30 milionów dolarów. Szczęśliwa, że pieniędzmi uda się jej rozwiązać problemy związane z jej rodziną jak i również przyszłością, nie zdaje sobie sprawy, jakie negatywne skutki przyniesie za sobą ta ogromna wygrana. Kiedy wszystko wymyka się spod kontroli, Maddie staje się „tą” dziewczyną i zyskuje nową popularność, jedyną osobą, która nie jest zamieszana w cały ten bałagan wydaje się być Seth – chłopak, z którym pracuje w małym zoo. Ale czy w obliczu wielu problemów, z jakimi zmaga się Maddie, zbliżającym się wyjazdem na studia i tajemnicą, jaką przed nim ukrywa, jest pomiędzy nimi szansa na miłość?

Czasem, niezależnie od tego, czego pragniemy, realia biorą górę.
Książka przepełniona jest zabawnymi, uroczymi sytuacjami, które ocieplają serce czytelnika. Już sama relacja głównej pary bohaterów, Maggie i Setha, przynosi ogromny uśmiech na twarzy. Maggie jest realistyczną postacią, zawsze myśli o dobru innych, chociaż podejmuje czasami niezbyt przemyślane decyzje. Za to Seth jest uroczym i zabawnym chłopakiem, którego po prostu nie da się nie lubić. Jedyne postaci jakie mnie irytowały to przyjaciółki Maggie - Blair i Elise - które czasami zachowywały się wręcz jak dzieciaki; a także brat głównej bohaterki. Pałałam do niego sympatią na początku książki, potem jednak moja sympatia niestety osłabła.

Na asfalcie między nami rysowała się druga rysa, jakby granica, którą miałam chęć przeskoczyć, żeby się znaleźć w jego świecie.
Podobał mi się pomysł wygranej na loterii, nawet jeśli, nie oszukujmy się, był niezbyt realistyczny. Okazuje się, że dla Maddie, pochodzącej z biednej rodziny, pieniądze nie rozwiązują wszystkich problemów, jak mogłoby się wydawać, a nawet je stwarzają. Nagle pojawia się niechciana popularność, nowi przyjaciele, którzy niekoniecznie mają dobre zamiary i pytanie, jak odnaleźć się w takiej sytuacji. Ciekawym doświadczeniem było obserwować jak bohaterka sobie radzi ze swoim nowym życiem jako multimilionerka, ale również jak zachowują się ludzie z jej otoczenia - począwszy od rodziny i przyjaciółek, kończąc na nieznajomych.

Jeżeli ten chłopak jest mądry, zrozumie twoją paranoję. Jeżeli jest mądry, zakochał się w tobie.
Myślę, ze nie każdemu ta książka przypadnie do gustu. Dla niektórych okaże się zbyt prosta i zbyt banalna. Czytałam wiele negatywnych recenzji, co było jednym z powodów, dlaczego tak długo ją odkładałam, ale okazało się, że książka nie okazała się wcale taka zła. Czy w obliczu ciągłego stresu, smutku i wielu nieprzyjemnych momentów w naszym życiu, nie warto czasem przeczytać czegoś, co przyniesie nam uśmiech na twarz? Książka napisana jest prostym językiem. Pochłania się ją błyskawicznie, bo kartki wręcz przekręcają się samoistnie. Może jest przewidywalna, ale czasami również o takie książki warto zahaczyć.


Polecam ją osobom, które szukają czegoś na samotny wieczór, do zrelaksowania się przy przyjemnej historii miłosnej. Książki Kasie West nie są lekturami od których wymaga się wiele. Nie znajdziemy w nich tragizmu, dramatu, cierpienia i gorącej, namiętnej miłości. Nie ma sensu ich nadinterpretować, bo one zazwyczaj mają być proste i niewymagające. Warto ją przeczytać, chociażby po to, aby miło spędzić czas.

Czytaj dalej »

poniedziałek, 11 grudnia 2017

[RECENZJA] Mia Sheridan - Bez Szans


Tytuł: Bez Szans
Autor: Mia Sheridan
Data wydania: 2017-02-01
Liczba stron: 320
Tytuł w oryginale: Kyland
Wydawnictwo: Otwarte

Po ten tytuł sięgnęłam już drugi raz w tym roku. Pierwszy raz książkę miałam w wersji elektronicznej kilka dni po premierze, czyli prawie rok temu. Pamiętam dokładnie jak zmiażdżyła moje serducho, sprawiła, że myślałam o niej przez kolejny miesiąc. Wróciłam do niej akurat w tym momencie, ponieważ potrzebowałam czegoś, co mną wstrząśnie. Bez Szans okazało się być wspaniałym rozwiązaniem. Otrzymałam możliwość na pewne refleksje i przez cały wieczór nie mogłam się oderwać od lektury.

Autorka, Mia Sheridan, nie jest mi obca. Przeczytałam wiele jej powieści i to właśnie ta, na czele z Bez Słów, skradła moje serce. Już od jej pierwszej pozycji jaką przeczytałam, autorka jest na podium listy moich ulubionych autorów.  Sheridan umiejętnie tworzy powieści oryginalne i poruszające. Nie bawi się w tkliwe powieści o szaleńczej, młodzieńczej miłości. Owszem, bohaterami jej książek zazwyczaj są młodzi ludzie. Ale tworzy historie o uczuciach głębokich, często pełnych bólu i cierpienia, a jednak takich, o które zawsze warto walczyć. Jej książki nie są banalne, poruszają ciężkie tematy, a każde słowo opisujące uczucia i emocje, wnikają w czytelnika tak, że czujemy je każdą cząstką naszego ciała. Dokładnie tak czułam się, czytając Bez Szans.

Kiedy myślimy o Stanach Zjednoczonych, myślimy o bogatym państwie – ogromne, bogate domy; dobrze prosperujące firmy, z siedzibami na całym świecie; piękne miasta z wieżowcami, czy ogromnymi plażami. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to tylko część tego, jak naprawdę wygląda Ameryka. Ta część, którą chcą pokazać nam media. W tej książce autorka otwiera nam oczy na nowe spojrzenie. Kto by pomyślał, że w pięknym stanie Kentucky istnieje miasteczko Dennville, w którym panuje bieda, brud, głód i pustka? Bezrobocie i brak jedzenia w talerzach, to tylko fragment tego, o czym przeczytamy w „Bez Szans”. Mia Sheridan ukazuje zupełnie inny świat, łapiący nas za serce i prowadzący do własnych przemyśleń.

„Między rozpaczą a nadzieją.
Między bólem a ekstazą.
Między smutkiem a radością.
Między zgubą a zbawieniem.”
Znalezione obrazy dla zapytania kylandGłównych bohaterów, Tenleigh i Kylanda, poznajemy, gdy mają po siedemnaście lat. Oboje walczą o przetrwanie, w małym górskim miasteczku. Tenleigh wraz z siostrą zajmuje się swoją chorą matką, mieszkając w malutkiej przyczepie kempingowej. Życie nie traktuje jej ulgowo, marzy o tym, aby nie musieć codziennie martwić się o jedzenie, aby mieć buty, które nie przesiąkają wodą, aby mieć własny dom. Marzy o zdobyciu stypendium i wyrwaniu się z tego przepełnionego bólem miejsca. Kyland zaciska pięści i robi wszystko, aby nie pochłonęła go rozpacz i samotność. Marzy o posiadaniu pełnej lodówki, o domu, który nie jest przepełniony samotnością i bolesnymi wspomnieniami. Po tym jak wszystko traci, robi wszystko, aby po ukończeniu szkoły średniej wyjechać i zapomnieć o wszystkim, przez co musiał przejść w Dennville. Oboje trzymają się resztek swojej siły, aby przeżyć. Ale co się stanie, jeśli na ich drodze stanie miłość? Czy będą w stanie poświęcić swoje marzenia dla ukochanej osoby?

Wiedzieli, że czeka ich rozstanie – że nie ma żadnej nadziei na związek, na wspólną przyszłość. Mają dla siebie tylko kilka miesięcy, aż będą musieli się pożegnać i już nigdy więcej się nie zobaczą. Kyland wypiera się miłości i zaangażowania, bo nie chce, aby cokolwiek, czy ktokolwiek zatrzymało go przed wyjazdem – dopóki nie zdaje sobie sprawy jak mocno zaczyna pragnąć Tenleigh. Ona wbrew jego zapewnieniom, że czeka ich rozstanie, oddaje mu swoje serce. Co stanie się, kiedy nadejdzie czas, aby się pożegnać?

„- Niech cię piekło pochłonie.
- Pochłania. Każdego dnia. Dla ciebie.„
Autorka nie tworzy banalnej historii miłosnej. Historia Tenleigh i Kylanda porywa nas już od ich pierwszego spotkania. Łapie nas za serce i ściska, aż do ostatniej strony. Uczucie, który łączy bohaterów, nie jest proste. Jest pełne bólu, cierpienia, tęsknoty i poświęcenia, przez jakie muszą przejść, aby stworzyć dla siebie przyszłość.

„Myślę, że kiedy minie wystarczająco dużo czasu, kiedy przetrwało się coś niewyobrażalnego, jest w tym jakaś godność. Coś, z czego możesz być dumny. Dumny, że ból cię wzmocnił. Ból skłonił się do walki o wygraną. Któregoś dnia, kiedy spełnię swoje marzenia, pomyślę o wszystkim, co złamało mi serce, i będę za to wdzięczna.”
Bez Szans to książka przepełniona emocjami - cierpieniem, bólem i wstydem. A jednak wciąga tak mocno, że przeczytałam ją w jeden wieczór. Ukazuje, że nawet w najgorszych przypadkach, zawsze jest n a d z i e j a. Trzeba po prostu walczyć i nie poddać się negatywnym myślom i uczuciom. Oprócz oczywistego smutnego klimatu, nie mogę nie wspomnieć, że nie zabraknie tu szczęścia, radości. W obliczu trudnego życia, czytamy o rodzinach, które mają niewiele, a dzielą się z innymi. Czytamy o ludziach, którzy bezinteresownie dają sobie błahe prezenty, tylko po to, aby zobaczyć uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Czytamy o uczuciu, które ukazuje dwójce ludzi sposób na przetrwanie ciężkiego życia. Które sprawia, że odnajdują w drugiej osobie siłę, aby żyć.

Zdecydowanie polecam tę książkę. Myślę, że każdy, kto szuka pięknych historii miłosnych, zakocha się w Tenleigh i Kylandzie.

Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia